Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
1 miesiąc temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
środa, 27 maja 2015
21:00
Odcinek 13
Jak tylko weszliśmy, z uśmiechem na twarzy powitała nas
sama kierowniczka ośrodka.
– Witamy serdecznie.
Skinąłem tylko głową, rozglądając się, na co dałem się
namówić.
– Panie Trumper.
– Bill – sprostował, nie chcąc,
żeby ktokolwiek zwracał się tu do niego po nazwisku. – A to jest Tom – spojrzał
na mnie. – Mój przyjaciel – wyjaśnił.
Kobieta wyciągnęła w moją stronę rękę, witając się ze mną.
– Miło mi pana poznać.
– Mnie również – odparłem.
– Wszystko jest już
przygotowane tak, jak było uzgodnione – zwróciła się tym razem do Billa.
– Dziękuję.
– Greg, zabierz od panów
walizki – powiedziała do chłopaka, który był tu najwyraźniej kimś w rodzaju
boja hotelowego.
Byłem pod wrażeniem, jak zmienia się ludzka mentalność,
kiedy w grę wchodzą pieniądze. Skakali wokół nas i gdyby tylko mogli nosiliby nas
na rękach. Dziwnie się z tym czułem, ale Bill odnajdywał się w tym znakomicie.
– Pokoje są dwa, ale połączone
ze sobą łazienką.
– Świetnie – odparł Bill.
Kiedy doszliśmy do naszych pokoi i w końcu zostaliśmy
sami, przeszedłem przez łazienkę do pokoju Billa i stanąłem w drzwiach, obserwując,
co robi.
– Coś się stało? – zapytał znad
otwartej walizki. On się tu czuł bardzo swobodnie, zupełnie tak jakby był u
siebie w domu.
– W sumie nic – odparłem.
– Tylko to jak nad nami skaczą, trochę
to dziwne.
– Dlaczego dziwne? To ich
praca.
– Wiem.
– Przebieraj się, Tom. Idziemy
do sauny – powiedział, ściągając z siebie koszulę.
– Może najpierw coś byśmy
zjedli?
– Później – odparł krótko.
Westchnąłem i wróciłem do swojego pokoju. Czułem się jak
idiota, kompletnie nie potrafiłem się odnaleźć w tej sytuacji. Wszystkie te
luksusy nie były mi obce, ale zwykle przyglądałem się temu z boku. Zacząłem się
rozbierać i z każdą ściągniętą rzeczą walczyłem ze sobą. Ja tu nie pasowałem. Czy
Bill tego nie widział? Czy on tego nie rozumiał, że ja się źle czułem w takiej
sytuacji?
– Już? – zapytał i tym razem
to on stanął w drzwiach.
Zerknąłem na niego, stał w białym szlafroku z niebieskim wyhaftowanym
logiem ośrodka i białych frotowych kapciach do kompletu.
– Wiesz, co? – zacząłem,
drapiąc się po czole. – Może idź sam.
– Dlaczego? Źle się czujesz?
– Nie, nie. Nic mi nie jest.
– No to nie widzę powodu, dla
którego miałbym iść tam sam. – Rzucił mi szlafrok. – No dalej, przebieraj się,
bo tracimy cenny czas.
– Posłuchaj, Bill. – Jak tylko
zacząłem, widziałem, jak głęboko westchnął.
– Znowu się zaczyna –
skomentował. – O co chodzi tym razem? Obiecałeś mi przecież.
– Nie o to chodzi. Przecież
jestem tu z tobą.
– Tak, jesteś i myślisz, co zrobić,
żeby najlepiej przestać istnieć.
Ujął to niezwykle trafnie.
– To nie dla mnie, zrozum.
– Co nie jest dla ciebie?
– To wszystko. Spójrz na mnie.
– Patrzę cały czas i co?
– No i co widzisz?
– Przystojnego faceta, który
mnie intryguje od pierwszego dnia naszego poznania.
Prychnąłem.
– Nie jestem bogaczem –
powiedziałem wprost.
– No i co z tego?
– Jak to, co?
On kompletnie nie rozumiał, jak ja się czułem w tej
sytuacji.
– A kto o tym wie?
– Ja, ty i…
– No i na tym kończy się ta
lista. Coś jeszcze wymyślisz?
– Bill…
– Nie. Nie ustąpię! Czy ty
nigdy nie robiłeś nic szalonego? – zapytał.
– Właśnie, dlatego, że robiłem
i zawsze, ale to zawsze źle się to kończyło, nie chcę robić więcej szalonych
rzeczy.
– Naprawdę? – Uśmiechnął się.
– Tylko że to właśnie te
rzeczy sprawiają, że człowiek żyje pełnią życia, wiesz o tym?
Niestety wiedziałem i to aż za dobrze.
– Ach, zapomniałem ściągnąć zegarek
– rzucił znienacka. – Pójdę go zanieść, a ty się przebieraj. Jak tu za chwilę wrócę,
masz być gotowy – mówiąc to, zniknął w drzwiach, przechodząc przez naszą
wspólną łazienkę do swojego pokoju, a ja zostałem znowu sam ze sobą i swoimi
wątpliwościami.
Zdejmowałem rzecz po rzeczy i zastanawiałem się, dlaczego
to mnie muszą się przytrafiać takie dziwne sytuacje? Czym sobie zasłużyłem, że
zawsze pakowałem się w jakieś kłopoty?
– Już? – zapytał, pojawiając
się kolejny raz w drzwiach.
– Już – odparłem, chociaż w
ogóle nie byłem do tego przekonany.
– No to idziemy. Zobaczysz,
jak wejdziemy do sauny, wypocisz wszelkie wątpliwości.
Pokręciłem tylko głową. Żeby to było takie proste.
Zeszliśmy piętro niżej, kierując się korytarzem według strzałek,
na których widniał napis „Sauny”, prosto do celu. Kiedy weszliśmy do środka
pomieszczenia, w których znajdowało się kilka różnych saun, od razu wyczuwało
się tu znacznie wyższą temperaturę powietrza.
– Która? – zapytał.
– Nie wiem, ty zdecyduj. W
każdej będzie gorąco – stwierdziłem.
– Nawet bardziej niż myślisz –
rzucił pod nosem.
– Co?
– Nic – uciął krótko. – Może
do tej? – Podszedł bliżej. – Temperatura 60 stopni, wilgotność 90%, idealnie.
Wzruszyłem ramionami, przyglądając się Billowi, jak ściąga
z siebie szlafrok. I to by nie było niczym niezwykłym, gdyby pod nim miał coś
jeszcze, ale był kompletnie nagi.
– No co? – zapytał, widząc
moją minę.
– Chyba przesadzasz – rzuciłem,
próbując nie ująć tego bardziej dobitnie, a już z całą pewnością nie wydrzeć
się na niego, że znowu zaczyna, chociaż mi obiecał.
– Nie. – Wskazał mi ręką na
tabliczkę nad drzwiami sauny, na której wielkimi drukowanymi literami było
napisane. „W saunie obowiązuje strefa nagości. Odzienie wierzchnie, jak i
ręczniki prosi się o pozostawienie przed drzwiami”.
Wiedziałem! Cholerny kombinator! Dokładnie to sobie wszystko
zaplanował. Miałem ochotę go zabić! Normalnie skręcić kark i wypruć flaki, a
potem rozrzucić po całym tym lesie, który tak go zachwycił zapachem na pożarcie
dzikiej zwierzynie.
– To chyba jakiś żart! – oburzyłem
się.
Pokręcił głową.
– Co jak co, ale ty chyba nie
masz się czego wstydzić – rzucił, unosząc jedną brew i cały czas, stając przede
mną nagi, jakby w ogóle go to nie krępowało. Zresztą, też miało, co go krępować.
On doskonale wiedział, że tak będzie. Pewnie sprawiało mu nieopisaną przyjemność
to, że nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Najgorsze w takich sytuacjach było
zawsze to, że były zaledwie ułamki sekund do podjęcia jakichś decyzji. Jeśli
teraz bym się wycofał, były dwie możliwości, które przewidywała moja rezygnacja.
Pierwsza: to jego irytujące wywody, że znowu zaczynam robić problemy, tam gdzie
ich nie ma. A druga: że zachowuję się, jak jakiś prawiczek, a tego bym nie
zdzierżył. Chwyciłem za pasek przy szlafroku i rozwiązałem go, nie zamierzałem
dać mu tej satysfakcji. Z nas dwojga, powiedzmy to sobie szczerze, ja nago wyglądałem
lepiej. Odwiesiłem szlafrok na wieszak przed drzwiami.
– No i tak już lepiej – skomentował
z uśmiechem na twarzy i otworzył drzwi do sauny.
Weszliśmy do środka. Długo to tu raczej nie wytrzymamy. Było
tak duszno, że prawie natychmiast zacząłem się pocić. Bill od razu wyłożył się
na górnej ławce, dumnie prezentując mi swoje wszystkie wystające kości i coś
jeszcze.
Nagle zrozumiałem jego aluzję z pokoju, kiedy powiedział,
że w saunie wypocę wszystkie wątpliwości. Oczywiście, bo teraz moją uwagę
przykuwało jego ciało. I chociaż, był chudy, to, do cholery, pociągający. Przez
to, że wymagał ochrony 24 godziny na dobę, nie miałem okazji z nikim po grzeszyć
i brakowało mi seksu z drugą osobą. Wszystko jedno czy z kobietą, czy mężczyzną.
Rzecz jasna wolałem kobiety, ale jeśli chłopak był młody, przystojny i miał ładne
ciało to, czemu nie? W każdym razie Bill miał wszelkie te atuty i kusił.
Położyłem się po drugiej stronie, modląc się w duchu,
żeby moje myśli nie sprawiły, że pewna część ciała zdradzi mnie, o czym tak
naprawdę myślę.
– Bolało? – zapytałem,
przyglądając się jego tatuażom.
Popatrzył na mnie i przejechał ręką po największym swoim
tatuażu, który miał na lewym boku klatki piersiowej.
– Ten bolał, ale to takie dość
wrażliwe miejsce.
– Głęboka ta sentencja –
skomentowałem napis, który miał tam wytatuowany. – Uważasz, że zawsze wraca się
do korzeni?
– A ty tak nie uważasz?
– Czy ja wiem. Ja nie bardzo
mam, do czego wracać.
– Ja też nie.
Zmarszczyłem brwi.
– Jakbyś jeszcze nie zauważył,
ja też już nie mam rodziny – sprostował. – Gordona nie liczę, bo on nie jest
moim biologicznym ojcem.
– Więc, do czego chcesz
wracać?
– Czasami, żeby odkryć prawdę
o swoim życiu, trzeba sięgnąć znacznie dalej niż tylko do swojego istnienia.
– Zamierzasz prześledzić swoje
drzewo genealogiczne? – zapytałem.
Podniósł się na chwilę na łokciach.
– Nigdy nad tym nie myślałem,
ale kto wie. Jeśli kiedyś ta myśl będzie mnie dręczyć wystarczająco mocno, może
to zrobię. Być może okaże się, że wcale nie jestem taki samotny, jak sądzę.
– Może – przyznałem.
– A ty nigdy nad tym nie myślałeś?
Też nikogo już nie masz.
– Nie myślałem. Kogo miałbym szukać?
Dziadkowie zmarli, jak byłem mały. Pamiętam ich jak przez mgłę. Potem umarł mój
ojciec i na tym koniec.
– A mama?
– Nie znałem jej, ale wiem, że
ona też już nie żyje.
– Jeśli nie chcesz, to nie
mów, ale nigdy jej nie szukałeś?
– Szukałem. Ale jak się dowiedziałem,
że nie żyje, to już nie było sensu drążyć tego tematu dalej.
Zamilkł, kładąc się z powrotem.
– Przykro mi – powiedział.
Na chwilę zapanowała między nami cisza.
– A ty szukałeś swojego ojca?
– zapytałem, przerywając ją i ciągnąc ten wątek dalej.
– Oczywiście.
– I co?
– Mama się wściekała, kiedy
poruszałem ten temat. Wynająłem nawet detektywa, chciałem, chociaż zobaczyć jak
wygląda. Nie mam nawet jego zdjęcia. Byłem, nadal jestem ciekawy, do kogo
jestem bardziej podobny, ale ślad jego istnienia urywał się tuż po tym, jak
skończyłem dwa miesiące. To były ciężkie czasy, upadek muru berlińskiego,
zamieszki. Wiele się wtedy działo w Niemczech. Być może właśnie wtedy zginał.
– To nie jesteś pewny, że nie
żyje?
– Jestem, ale nie znam dokładnej
daty ani okoliczności jego śmierci.
Nasze historie dziwnie się ze sobą przeplatały. On nic
nie wiedział o swoim ojcu, a ja o matce. Coś nas jednak łączyło, pomimo że
pochodziliśmy z dwóch skrajnie różnych stref społecznych.
– Boże, czuję się tu jak w
niebie. A ty, Tom? – stwierdził, przeciągając
się.
– Jak w piekle – skomentowałem.
Tu było gorąco i duszno, jak w piekle, i dla mnie to tu nic z nieba nie było. No,
może prócz perspektywy seksu z Billem. Jezu, chyba zaczynałem mieć tej sauny dosyć,
bo zacząłem rozważać, wstanie i przeniesienie się na drugą stronę do niego. Wdrapanie
się na tę górną ławkę, na której leżał i przygniecenie go własnym ciałem, a
potem wśliźnięcie się w niego, tak głęboko, jak to tylko możliwe. Ciekawe czy
nadal był tak przyjemnie ciasny w tamtym miejscu? Jeśli uprawiał seks z innymi facetami
pewnie już nie, ale odkąd go pilnowałem, nie widziałem, żeby z kimś się spotykał,
więc… No, chyba że się zabawia sam. Może gdzieś w tym jego królestwie ma jakąś
tajną szufladę z mnóstwem różnego rodzaju dild. W każdym razie był cały mokry,
jego skóra połyskiwała od potu. W tamtym miejscu z pewnością też był teraz mokry,
wszedłbym w niego bez najmniejszego wysiłku.
– Tom? Houston, tu ziemia,
dobrze się czujesz? – pomachał mi ręką przed oczami.
– Dobrze – odparłem, nie mając
pojęcia, co się stało. Zamyśliłem się tak bardzo, że straciłem poczucie
rzeczywistości.
– Może wyjdźmy stąd, zanim
zemdlejesz.
– Nie zemdleję.
– Ale ja mam już dosyć –
powiedział i paradując z gołym tyłkiem, ruszył do drzwi, a potem pod prysznic z
zimną wodą. Dołączyłem do niego.
– Co teraz – zapytałem?
– Masaż. Chodź. – Złapał
szlafrok z wieszaka i ubierając go po drodze, skierował się do drzwi.
Pospiesznie ruszyłem za nim, zawiązując pospiesznie pasek szlafroka.
– Bill, zaczekaj. – Złapałem
go za ramię, tuż przed drzwiami z napisem „masaż”.
– Bez obaw, obiecałem ci
przecież.
Jakby wiedział, o co mi chodzi.
– Może pójdziesz sam, ja
naprawdę nie potrzebuję tego.
– Przeciwnie, tobie jest on
potrzebny bardziej niż mnie – mówiąc to, otworzył drzwi i już nie miałem
wyjścia, widząc, że dwie piękne młode dziewczyny patrzą na nas.
– Zapraszamy – przywitały nas.
Zabiję go, przysięgam. Coraz bardziej gromadziło mu się.
– Proszę zdjąć szlafroki i położyć
się na łóżka.
Spojrzałem na Billa. Miało nie być numerów, a to, co? Przecież
ani ja, ani on nie mamy nic pod tymi szlafrokami.
Bill spojrzał na mnie i uśmiechnął się, a ja miałem ochotę
podejść i skręcić mu kark.
Patrzyłem, jak ściąga z siebie szlafrok i kładzie się na łóżku
na brzuch. Jednak, jak tylko się położył, dziewczyna nakryła go ręcznikiem, zakrywając
jego goły tyłek.
Nie podobało mi się to, ale nijak było się już wycofać. Zrzuciłem
swój szlafrok i położyłem się tak, jak on na drugim łóżku. Podobnie jak jego i mnie przykryto ręcznikiem.
Odwróciłem głowę w stronę Billa, patrzył na mnie. Wydaje mi
się jednak, że doskonale po moim wzroku widział, że nie jestem zachwycony.
Poczułem nagle dłonie dziewczyny na ramionach. Zaczęła rozcierać
mi ciepły olejek, zsuwając dłonie wzdłuż mojego kręgosłupa. Przyjemnie gładziła
moje plecy, rozcierając każdy mięsień, to było cholernie przyjemne.
– Ma pan bardzo napięte mięśnie
ramion – zwróciła się do mnie.
– To przez moją pracę –
sprostowałem, nie spuszczając wzroku z Billa.
– Proszę się rozluźnić. – Chwyciła
mnie za rękę, układając ją w takiej pozycji, że przestałem napinać mięśnie
ramion. – Zaraz rozmasuję to napięcie.
– Podobno miałeś wolne – wtrącił
Bill, podejmując jakąś dziwną grę.
– To żadne wolne. Musiałbym zrezygnować
z tej pracy, żebym mógł się rozluźnić.
– Wszystko przez to, że się
niepotrzebnie wahasz – stwierdził, a ja zmarszczyłem brwi, nie wiedząc za bardzo,
o czym mówi.
– Nad czym się waham? –
zapytałem w końcu.
– Nad tą fuzją.
Teraz dopiero zacząłem kombinować, o co mu chodzi.
– Nad fuzją?
– Tak. Myślę, że wcześniej czy
później i tak do niej dojdzie, choćbyś się zapierał rękami i nogami. A wiesz
dlaczego?
– Dlaczego?
– Bo ty sam chcesz, żeby do niej
doszło.
Nie skomentowałem tego, zastanawiając się, czy on ma na
myśli nas razem?
– Po moim trupie –
podsumowałem. – Prędzej umrę, niż dopuszczę do tego.
– Nie rozumiem, dlaczego tak
się przed tym bronisz. Takie fuzje czasami wychodzą na dobre obu stronom.
– Dobrze powiedziałeś,
czasami. Z tej nie byłoby nic dobrego.
– Skąd wiesz?
– Z doświadczenia.
– No nie wiem, ja na twoim
miejscu przemyślałbym to.
– Nie ma, nad czym myśleć – uciąłem
temat, odwracając głowę w drugą stronę.
Fuzja? Dobre sobie. Cholerny kombinator i manipulant. Aż
się bałem pomyśleć, co by się działo, gdybym się tylko zgodził na tę jego
„fuzję”.
Po masażu byłem taki głodny, że zaprotestowałem, kiedy
Bill ciągną mnie jeszcze do dżakuzi.
– Tom, później coś zjemy.
– Nie. Chcesz, żebym zemdlał
tam z głodu?
– No nie przesadzaj. Potrafiłeś
cały dzień nie jeść i nic ci nie było.
– Po tej saunie i masażu
jestem taki głodny, jakbym tydzień nie jadł, a nie cały dzień. Idź sam, ja
skoczę coś zjeść i dołączę do ciebie.
Stał, myśląc nad czymś. Postawiłem tak jasno sprawę, że
widział, iż nie ustąpię.
– Idę z tobą. W sumie to też
jestem głodny.
– To prowadź. Ja nie wiem,
gdzie tu jest jakaś restauracja.
– Zjemy w pokoju.
– W pokoju?
– Zamówimy do pokoju. Zresztą
tak się też umówiłem z kierowniczką.
– Acha. No to chodźmy.
– Lubisz owoce morza? –
zapytał, przeglądając menu.
– Ja lubię wszystko –
odparłem, zaskakując go. – Co tak patrzysz? Jestem facetem z krwi i kości i
zjem wszystko, co nadaje się do jedzenia.
– Głodowałeś kiedyś, że jesteś
taki wszystkożerny, czy co?
– Nie. Mama Andreasa świetnie
gotuje. Musisz kiedyś spróbować jej kuchni, każda potrawa by ci smakowała.
– A jest coś, czego nie
lubisz?
– Oczywiście, ale jeśli
miałbym położyć się głodny, zjadłbym nawet to, za czym nie przepadam. A ty?
– Ja? – Znowu uniósł wzrok
znad menu. – Cóż, ja w przeciwieństwie do ciebie jestem wybredny.
– Ale El Diablo ci smakowało.
– Wybitnie – przyznał. –
Naprawdę nie spodziewałem się, że to będzie takie pyszne.
– Przy mnie nauczysz się jeść wszystko.
– Nie liczyłbym na to – odparł
stanowczo i z taką miną, że aż się zaśmiałem.
– A jak cię ładnie poproszę, żebyś
zjadł coś, czego normalnie byś nie tknął, odmówisz? –
– Zależy, co będę miał z tego.
– Materialista – podsumowałem.
– Nie koniecznie. Od ciebie
wystarczyłby mi nawet jeden pocałunek.
– Zapomnij. Zresztą, swoją
szansę już straciłeś – powiedziałem, na co tym razem zadarł aż głowę do góry,
by spojrzeć na mnie uważnie.
– Kiedy?
– Jak wracaliśmy ze
strzelnicy. Pamiętasz?
Pamiętał, bo aż wciągnął gwałtownie powietrze.
– To się nie liczy. Gdybyś
wtedy naprawdę coś zrobił, nie protestowałbym.
– Teraz tak mówisz, ale wtedy
twoje przerażone spojrzenie mówiło coś innego.
– Wcale nie byłem przerażony.
– Nie, wcale. – Przekrzywiłem
ironicznie głowę w bok.
– Ach! Czasami cię nienawidzę
– odparł.
– No widzisz, to tak samo, jak
ja ciebie. – Puściłem mu oczko.
Pokręcił tylko głową i podniósł słuchawkę telefonu,
składając w końcu to zamówienie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
mmm seks w tej saunie.. *-* Dlaczego nam nie zrobiłaś tego prezentu?! xD
OdpowiedzUsuńSeks w saunie? padli by i Bill o tym doskonale wiedział, ma plan gdzieś indziej przypuścić atak na Toma. Jesteś ciekawa, jak się zachowa nasz Tommy? W sobotę się dowiesz :D
UsuńAwww, kolejny odcinek! Nie mogę się doczekać następnego <3 No.. powoli coś się dzieje.. Czekam na więcej :D <3
OdpowiedzUsuńPowoli, ale sukcesywnie. Trzymaj kciuki z Billego :D
UsuńJe chcę nowy rozdział i to już.
OdpowiedzUsuńDużo weny
Pozdrawiam
Rozdział już gotowy, ale niestety musisz poczekać do soboty :D
UsuńTo jest takie magiczne, że chłopcy tak narzekają i opowiadają o swojej samotności, rodzinie, której nigdy nie mieli, a tak na prawdę nie znają sobie sprawy, że są braćmi i są tak blisko siebie.. Weny życzę i mam nadzieję, że Tom w końcu się przełamie ;)
OdpowiedzUsuńZgadza się, a kiedy w końcu poznają prawdę, wszystko się zmieni.
UsuńDzięki,uwielbiam te ich rozmowy.Świetnie pieszesz,rozweseliłaś mnie o poranku.Obaj mają na siebie ochotę ,tylko twardziel Tom ,udaje trudnego do zdobycia,w sumnie to jest trudny.Bill podpuszcza go koncertowo.Czekam na dalszy ciąg.Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńTak, Bill się zawziął i przechodzi do ofensywy. :)
OdpowiedzUsuńOch. zauważyłam, że znów zamiast dodać komentarz wylogowałam się. Taka głupia... Smuteczek. Napiszę więc pokrótce co miałam na myśli. Lubię bardzo konsekwencję jaką Bill podąża, widzę, że już obydwaj mają pewne elementy układanki w kieszeni. Jedyną rzeczą jaką mnie dziwi to brak umiejętności Toma do zachowania Billa. Wiem, nie rozumiesz tego. Ale to nic dziwnego, bo sama nie wiem jak to wyjaśnić. :D
OdpowiedzUsuńPrzesyłam buziaki i czekam na dalszą część. :)
and-god-said-no
Chyba wiem o co Ci chodzi, ale widzisz Tomowi nie do końca przeszkadza zachowanie Billa. On ma do Billa słabość i doskonale zdaje sobie z tego sprawę, choć nie wie dlaczego tak czuje. A my wiemy, że chodzi o ich braterską więź.
UsuńWiem. :D Zastanawiam się tylko czy najpierw poznają prawdę o swoim pochodzeniu, czy najpierw się w sobie zakochają. Tak w sumie to czytałam ponownie Alter ego Twojego wykonania i nie jestem już kompletnie pewna. :D
UsuńPlus drugie dręczące mnie pytanie, mam wrażenie, że u kilku już pisarek znalazłam opowiadanie, w którym Tom miał dziewczynę, Rie, czy to Wasza mała zmowa, czy po prostu to jest fakt? - kiedyś spotkałam się już z podobną sytuacją, ale w parringach z HP i nie daje mi spokoju :D
Powiedziałbym Ci, ale to już by nie było takiej frajdy z czytania, więc musisz uzbroić się w cierpliwość. Jeśli chodzi o Rię, to niestety fakt. Tom w rzeczywistości ma dziewczynę o imieniu Ria. Gustav się hajtnął , Georg też ma dziewczynę, jedynie Bill oficjalnie jest jeszcze do wzięcia.
UsuńO ja pierniczę. Jaka ja nie na czasie. :D Ale to całkiem miłe, że Bill jest samotny :D W sensie, że jest singlem. W tym układzie mogę spokojnie jechać... a oni nadal mam rozumieć, mieszkają w la? :D
UsuńNie wiedziałaś, że Tom ma dziewczynę? :D Jestem trochę w szoku, bo co rusz to jakieś dramy są robione z tego powodu w fandomie i myślałam, że już wszyscy to wiedzą :D Nie jesteś na friends aliens, nie wchodzisz na thnews? :)
UsuńAha, jeszcze mogę dodać, że owszem, Bill twierdzi, że teraz jest sam, ale podobno od czasu, kiedy są w LA był z jedną/kilkoma osobami i któraś z nich okrutnie go zraniła....
Ostatnio to o wszystko są dramy. O to co chłopaki wrzucają na youtube, o to w co się ubierają, gdzie chodzą, z kim chodzą, jakie fotki wrzucają, skończywszy na pretensjach związanych z nową płytą. Oczywiście nie, że jestem bezkrytyczna, bo też wiele rzeczy przyprawiają mnie o wytrzeszcz, ale każdy ma prawo do bycia kim chce i robienia co chce i oni tacy są. A jeśli komuś to przeszkadza, to niech sobie odpuści bycie ich fanem i zastanowi się, czy sam jest taki doskonały i poprawny pod każdym względem. Chłopaki są ekscentryczni, ale ja kupuję tę ich inność, chociaż czasami tak, jak mówię przyprawiają mnie o lekki szok.
UsuńAnonimowy człowieku. Ja nawet nie jestem fanem Tokio Hotel. :D Oprócz słuchania kilku ich utworów i czytania opowiadań z ich udziałem nie wiem nawet co u nich się dzieje. :D
UsuńRozumiem, że to dziwne, ale po prostu lubię dobre opowiadania, a ostatnio mam jakiś fetysz na ich punkcie. :)
No. To jak już tak się 'wymądrzacie' to zadam jedno jeszcze pytanie... To skoro bliźniaki są w LA, a chłopaki pewnie w Niemczech, to oni jeszcze tworzą razem czy już tak nie bardzo? :D
Tworzeniem ostatniej płyty głównie zajął się Tom. A chłopaki kontaktują się ze sobą przez skypa i tak ustalają czy coś im pasuje, czy nie, no i przylatują do siebie na zmianę jak trzeba. Mają studio w LA i w Berlinie. Tuż przed turne całą paczką siedzieli z miesiąc, jak nie dłużnej w Berlinie i tam się przygotowywali do koncertów. Dla nich to żaden problem. Jak się ma kasę, to się wsiada do samolotu 14h lotu i już są razem całą paczką :) Dla nas zwykłych ludzi to trochę trudne do ogarnięcia, ale oni są zgraną paczką i dlatego to, że wszyscy nie mieszkają w Niemczech nie stanowi żadnego problemu.
UsuńNo ja to rozumiem. w sumie widziałam kiedyś chyba jakiś filmik jak gadali przez skype. :D No to już rozumiem. :D
UsuńMyślałam, szczerze, że trochę to się rozeszło. że bliźniaki poszli naprzód a pozostała dwójka została nieco w tyle. Ale to miłe, że pamiętają o tym, że razem dają dużo więcej niż osobno :)
Pozdrawiam. I z utęsknieniem czekam na dalszy odcineczek (zajrzę tu przed 21) :D
Tak naprawdę Georg i Gustav zawsze stali trochę w cieniu bliźniaków, ale im to chyba nie przeszkadza. Też się cieszę, że mimo wszystko tworzą zespół, w końcu dla wielu zespół, to cała czwórka a nie tylko bliźniaki.
UsuńOdcinek będzie punkt 21:00
Tak obaj tam siedzą, w sensie Kaulitzowie.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, zła ja nie komentuję, ale nie mam siły i czasu.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, kiedy ostatni raz pisałam koma u Ciebie, ale trochę minęło na pewno. W sumie, to mogłabym Ci napisać rozprawkę wielkości niektórych moich wypracowań na polskim, ale nie chce mi się. Wiem, jestem leń.
A tak w ogóle, to rozdział fajnusi. Już sobie zaczełam wyobrazać, jak tom się rzuca na Billa w tej saunie.
Czekam na jeszcze i ciekawa jestem, kiedy wreszcie beda sceny 18+.
Weny życze
KOTEK
P.S. U mnie new
Nie Ty jedna czekasz na seks sceny, ale jak już pisałam setki razy, to napiszę to raz jeszcze, wszystko w swoim czasie. Jednak to może nastąpić szybciej niż myślicie, bo Bill posuwa się bardzo sukcesywnie w swoich pragnieniach posiadania Toma i kusi go coraz bardziej i bardziej, a sprowokowany i wyposzczony Kaulitz... No! wiecie co :)
Usuń