Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

środa, 6 maja 2015


Odcinek 6




Kiedy dojechaliśmy, akurat na zmianie był Marcus. Okropnie lubiłem tego gościa. Był starszy ode mnie i przez piętnaście lat służył w wojsku, a teraz, bardziej z nudów niż potrzeby, pracował tutaj.
– Siema, Kaulitz – odezwał się i uścisnął mi dłoń. – Dobrze znowu cię widzieć. Myślałem, że jesteś w Meksyku.
– Niedawno wróciłem.
– Sprawa już zamknięta?
– Tak.
– Przyszedłeś postrzelać czy popatrzeć?
– Właściwie – zacząłem, czując jak Bill szturchnął mnie w ramię. – Chcę go nauczyć strzelać.
– A kto to, jeśli można wiedzieć?
– Kolega – odezwał się Bill, zanim zdążyłem nawet zacząć myśleć, jako kogo go przedstawić.
– Myślałem, że twój nowy podopieczny.
– Nie – zaprzeczyłem, ciągnąc kłamstwo Billa dalej. Zupełnie nie rozumiem, czemu zmyślanie jakiś historyjek przy Billu szło mi tak gładko. - Przyjaźnimy się już jakiś czas.
– Właśnie. – Bill znowu wtrącił mi się w słowo. – Ostatnio rzadko bywam w kraju i dawno się z Tomem nie widziałem, jakoś nie było okazji. – Kłamał, że aż mnie zatkało. – Dużo podróżuję w interesach po świecie i dlatego chcę kupić sobie broń, tak dla bezpieczeństwa, ale wypadałoby najpierw nauczyć się strzelać, więc poprosiłem Toma o pomoc, a on się zgodził.
– Dobrze trafiłeś. On ma sokole oko, jeśli chodzi o strzelanie.
– Kwestia treningu – odparłem. Miałem jednak ochotę trzasnąć Marcusa po głowie. Owszem, byłem dobry w strzelaniu, ale nie chciałem się tym chwalić. Po prostu miałem do tego talent i tyle. W końcu każdy do czegoś ma, a on tak mnie chwalił, że czułem, iż Bill znowu to wykorzysta. Jeśli nawet nie dzisiaj, to przy kolejnej nadarzającej się okazji.
– Dobra, to idźcie się przebrać do szatni. Zajmiecie stanowisko dziesiąte. Przygotuję dla was broń.
– Dla Billa wybierz coś lekkiego – rzuciłem. – Może Glocka.
– Dwudziestkę czwórkę?
– Tak.
– A dla ciebie? Berette?
– Jak zawsze.
– Dobra, robi się.
Poszliśmy z Billem do szatni. Przede wszystkim, żeby zostawić gdzieś kurtki i ubrać słuchawki, oraz specjalne ochronne okulary. Nie było mowy, żeby wejść na strzelnicę bez tych gadżetów.
– Nadal chcesz spróbować? – upewniłem się, kiedy ubrał słuchawki.
– Co? – zapytał. No jasne, mogę sobie gadać, jeśli na głowie ma te wytłumiające słuchawki. Ściągnąłem mu je z jednego ucha i powtórzyłem.
– Nadal chcesz spróbować?
– Oczywiście.
– No to idź przodem. – Wskazałem mu drogę gestem ręki. Gdy doszliśmy do wyznaczonego stanowiska, Bill uważnie się wszystkiemu przyglądał. Mieliśmy szczęście, że akurat nikogo nie było, bo zwykle ktoś tu jeszcze trenuje.
– Okej, macie po pięć magazynków – powiedział Marcus, rozkładając wszystko na stole. – Który pierwszy? – zapytał.
– Tom! Najpierw chcę zobaczyć na własne oczy to jego sokole oko – odezwał się Bill.
– Oooo. – Zaśmiał się Marcus. - To masz chłopie wyzwanie.
– Będzie ci głupio, Bill. – Spojrzałem mu w oczy.
– O ile trafisz – zadrwił. – Jeśli trafisz w tę czerwoną kropkę trzy razy pod rząd, to…
– To nie będziesz chciał się uczyć strzelać.
– Nie! To nie fair – zaprotestował.
– Przecież nie wierzysz, że trafię. Zawsze mogę spudłować albo trafić zbyt daleko od punktu i przegrać zakład.
– Właściwie, to masz rację. Dobrze, niech tak będzie. Ktoś w końcu musi ci utemperować tę twoją pewność siebie.
Nawet mnie nie obeszły jego słowa. Nie było w ogóle opcji, żebym nie trafił. Akurat w tym byłem mistrzem.
  W porządku, więc patrz uważnie – powiedziałem i załadowałem magazynek, mierząc w czerwony punkt, który z tej odległości był ledwo co widoczny. Oczywiście trafienie trzech razy pod rząd w to samo miejsce nie było dla mnie jakimś większym wyzwaniem. Kiedy tarcza podjechała do stanowiska, Bill zaczął się cieszyć, że wygrał, bo widział tylko jeden otwór, co w jego mniemaniu oznaczało, że dwa pozostałe posłałem w kosmos.
– Chyba spudłowałeś. Miało być trzy razy, a tu widać tylko jeden otwór, więc dwa razy chybiłeś.
Nawet się nie odezwałem, czekałem aż go Marcus uświadomi.
– Nie spudłował. Wszystkie kule przeszły dokładnie w tym samym miejscu.  
– Niemożliwe.
Poruszyłem tylko brwiami, starając się nie komentować tego słownie.
– Jeszcze raz! To na pewno był przypadek. Niemożliwe, żebyś z takiej odległości trafił w to samo miejsce. Ten punkt ledwo co widać. – Był pod wrażeniem, a mnie to schlebiało. W końcu byłem w czymś od niego lepszy. Zresztą, nie tylko od niego.
  W porządku, spróbuję wpakować w środek cały magazynek, piętnaście kul,  w samą dziesiątkę tarczy. Pasuje ci taki układ? – zaproponowałem.
– Próbuj – powiedział krótko, poprawiając słuchawki.
Im dłużej tam byliśmy, tym więcej przyjemności miałem z tego strzelania, a Bill pogrążał się coraz bardziej. Wystrzelałem już cały przydział amunicji i stanęło na tym, że przegrał i powinniśmy podziękować i wyjść stamtąd, ale nie chciałem mu tego robić. Postanowiłem, że ten jeden raz przecież mu nie zaszkodzi. Niech zobaczy jak to jest.
– Teraz twoja kolej – rzuciłem, na co spojrzał na mnie zaskoczony.
– Ale przecież ja…
– Skoro tu już jesteśmy, to chyba głupio by było, żebyś chociaż nie spróbował, no nie? - Uśmiechnąłem się. – No, stawaj.
– Tom, ale ja nie wiem jak.
– Spokojnie, wszystko ci pokażę. Przede wszystkim stań w lekkim rozkroku.
– Mówiłeś, że pozycja nie ma znaczenia.
– Jesteś na strzelnicy, a nie na ulicy, gdzie chodzi o twoje życie. Tu trzeba zachować jakiś zasady.
– Dobra, rozumiem. - Wykonał moje polecenie.
– Teraz weź pistolet i wyciągnij ręce przed siebie, tak jak ci wczoraj pokazywałem. – Wykonywał wszystkie moje polecenia. – Niżej rękę. Teraz dobrze. - Stanąłem za nim, obejmując go i zaciskając dłonie na jego rękach.
– Przez pierwsze parę strzałów pomogę ci, żebyś poczuł, jak to jest. Z prawej strony będą wypadały łuski, są gorące, musisz uważać, żeby nie poparzyły ci dłoni.
– Okej. Mocno będzie szarpać?
– To lekka broń, tylko trochę. Nie bój się, pomogę ci. Pamiętaj, by w chwili, kiedy naciskasz spust, napiąć mięśnie. To zamortyzuje odrzut. I nie bój się tego uczucia.
– Okej. Denerwuję się – przyznał.
– Ja też. – Zaśmiałem się.
– Tom! Wcale mi tym nie pomagasz.
– Dobra, przepraszam. Skup się teraz.
– Jestem skupiony, o ile można się skupić w czyiś objęciach – rzucił. Wiedziałem, że wcześniej czy później z czymś mi wyskoczy.
– Mogę cię puścić.
– Nie! Wybacz, to była głupia uwaga.
– Zważywszy na to, że staram się pomóc ci, to nawet bardzo głupia.
– Przepraszam.
– W porządku, a teraz naprawdę się skup.
– Okej.
– Wyceluj, gdzie chcesz trafić.
– Aha.
– Nie spuszczaj wzroku z tego miejsc ani na sekundę.  A teraz, nie odrywając oczu od tego punktu, postaraj się wycelować tak, jakbyś końcem lufy chciał dotknąć tego punktu, rozumiesz?
– Yhym.
Nawet nieźle mu szło. Ciekaw byłem, ile z tego będzie pamiętał, jak już zacznie strzelać.
– Dobrze. To kiedy będziesz gotowy, pociągnij za spust.
– Raz?
– Jak chcesz, masz w magazynku trzynaście naboi.
– No dobra, tylko trzymaj mi ręce, nie chciałbym wrócić do domu z podbitymi oczami.
Uśmiechnąłem się. Wiedziałem, że raczej takim rodzajem broni byłoby to niemożliwe, ale Bill mógł mieć do tego talent.  W każdym razie dobrze, że stałem za nim, bo ledwo co się powstrzymałem od wybuchnięcia śmiechem na głos.
– Trzymam.
– Okej, na trzy będę strzelał. Jesteś gotowy, Tom?
– Jestem. Strzelaj.
– Raz… - zaczął odliczanie, ja, nawet gdyby nie liczył, byłem gotowy. Wiedziałem, jak zachowuje się broń i czego się spodziewać. – Dwa… i trzy! – Nacisnął spust, nawet nie musiałem mocno trzymać mu rąk, najwyraźniej posłuchał moich rad i sam był w stanie zapanować nad odrzutem. Wystrzelał cały magazynek. Po czym na sam koniec aż krzyknął z radości.
– Ale zabawa. Nie wiedziałem, że to takie fajne. Jak mi idzie? – zapytał, kiedy wypuściłem go z objęć.
– Zaraz zobaczymy. – Wcisnąłem guzik, a tarcza, do której strzelał, przysunęła się. – No, na trzynaście strzałów, siedmioma trafiłeś nawet w tarcze. Jak na pierwszy raz, to całkiem niezły wynik.
– Denerwowałem się, bo nie wiedziałem, czego się spodziewać. Teraz będzie lepiej, skupię się bardziej na celowaniu.
– Okej – zgodziłem się. Wieszając nową papierową tarczę, przeładowałem Billowi drugi magazynek i dałem mu broń.
– Spróbujesz sam? – zapytałem.
– Myślisz, że dam radę?
– Pod koniec praktycznie cię nie trzymałem, więc śmiało możesz spróbować sam.
– Okej – powiedział i ustawił się do strzału. Długo skupiał się na celu. Ja jednak widziałem, że jeśli trafi choć raz w tę papierową tarczę, to będzie cud. Zaczął w końcu strzelać, ale już nie pociągał za spust raz za razem, musiał sam korygować odrzut broni, a to jednak wymagało zwolnienia tempa. Tak jak się spodziewałem, nie trafił ani razu w swoją tarczę.
– Ah! Dlaczego spudłowałem? Wcześniej przynajmniej kilka razy trafiłem.
– Jak ci idzie? – zapytał Marcus, podchodząc do nas.
– Dobrze – powiedziałem, a Bill się wtrącił, mówiąc coś zupełnie innego.
– Bzdura! Idzie mi fatalnie. Wcześniej trafiłem kilka razy, a teraz, jak sam strzelam, ani razu. Jak to możliwe, że za pierwszym razem poszło mi lepiej, niż za drugim?
– Pewnie dlatego, że za pierwszym Tom cię trochę nakierował. – Marcusowi naprawdę się zbierało. To prawda, że go nakierowałem, ale nie musiał mu tego mówić. Chciałem, żeby poczuł satysfakcję, a nie się od razu zraził porażką.
– To prawda, Tom? – zapytał mnie Bill, zerkając na mnie.
– Ja ci tylko trzymałem ręce, po prostu byłeś bardziej skupiony.
– Jasne. Nie jestem dzieckiem, nie musisz mnie pocieszać. Trafię sam, dajcie mi tylko tę tarczę bliżej. Nie jestem zawodowcem, żeby trafić z takiej odległości w punkt, którego na dobrą sprawę prawie w ogóle nie widzę.
– Bardzo dobre podejście – skomentował Marcus i zwinął się, znowu zostawiając nas samych.
– Proszę - podałem mu pistolet z nowym magazynkiem.
– Teraz trafię – powiedział, przyjmując kolejny raz pozycję i skupiając się na wycelowaniu, po czym zaczął strzelać. Cóż, jego trafność nie powalała, ale trafił przynajmniej raz, więc miałem szansę być uratowanym, jeśli będzie miał dostatecznie dużo kul w magazynku.
– Nie rozumiem, co robię źle? – Podrapał się pod głowie.  Przeładowałem broń, podając mu ją.
– Pokażę ci jeszcze raz. Ustaw się. – Zrobił to. Kolejny raz zaszedłem go od tyłu i objąłem rękami. – Wyceluj w środek.
– Celuję w sam środek – powiedział.
– Nie. Celujesz za wysoko. – Skorygowałem jego ręce.
– Hm – mruknął. Był uważny, nic dziwnego, że tak daleko zaszedł. Umiejętność słuchania i jednocześnie dostosowywania się do instrukcji to cecha dość rzadka, a Bill niewątpliwie ją posiadał.
– Wystrzel raz – powiedziałem.  I puściłem go. Zrobił to, trafiając całkiem blisko środka.
– Trafiłem – Bill pisnął z ekscytacji.
– No, prawie idealnie. Jeszcze raz wyceluj w środek – powiedziałem.
– Celuję.
– Troszeczkę w prawo i w górę.
– Mam.
– Zapamiętaj, co widzisz. Powinieneś teraz trafić w dziesiątkę, więc dobrze się przyjrzyj. Twój wzrok jest przedłużeniem lufy, a jej koniec musi mentalnie dotykać środka tarczy.
– Okej.
– Ruszyłeś ręką – powiedziałem. – Przesuń nieco w górę.
– Aha – mruknął, korygując ustawienie.
– Jeśli teraz nie trafisz w dziesiątkę, to rzucam robotę ochroniarza.
– Mam nadzieję, że to miał być żart, Tom.
– Strzelaj!
Pociągnął za spust, trafiając idealnie w środek. Aż ściągnął okulary.
– Trafiłem! – Ucieszył się. – Obawiam się Tom, że będziesz musiał się jeszcze ze mną pomęczyć – zapił do mojej decyzji, jakobym miał przestać być już ochroniarzem.
Jeszcze z pół godziny Bill szalał. Spodobało mu się to.  W końcu jednak wyszliśmy stamtąd.
– Gdzieś jeszcze chcesz jechać czy do domu?
– Jezu, ręce mi drżą – powiedział, próbując zapiąć pasy.
– Ups – skomentowałem.
– Co ma znaczyć, to ups?
– Będą cię jutro bolały mięśnie.
– Cudownie – skomentował.
– Sam tego chciałeś, ja byłem przeciwny.
– Jedź do domu.
Odpaliłem silnik i ruszyliśmy.
– Wiesz, Tom? – zaczął, jak tylko wyjechaliśmy z parkingu.
– Hm?
– Cieszę się, że cię poznałem.
– Gdybym nie był ochroniarzem, to byśmy się nie poznali.
– No to się cieszę, że jesteś moim ochroniarzem – powiedział.
– Tak?
– Ile się już znamy? Dwa tygodnie?
– Niecałe – sprostowałem.
– Niecałe – powtórzył.  – A w ciągu tych niecałych dwóch tygodni przeżyłem tyle wspaniałych chwil, że w całym moim dotychczasowym życiu tylu ich nie miałem.
– Nie przesadzaj.
– Nie przesadzam, Tom. Jeszcze nikt nigdy tyle dla mnie nie zrobił i to tak zupełnie bezinteresownie.
Zerknąłem na niego.
– Jesteś pewny, że zrobiłem to bezinteresownie?
Teraz to on spojrzał na mnie.
– A jakie korzyści chciałbyś z tego mieć?
– Pomyślmy… – Zastanowiłem się przez chwilę. – A ty jak uważasz, czego mógłbym od ciebie chcieć?
– Pewnie tego, co wszyscy - pieniędzy. Ale to nie w twoim stylu. Ty pewnie posunąłbyś się dalej.
– Znacznie dalej – pociągnąłem jego fantazję. – Właściwie, to już to robię.
– Co takiego? – zdziwił się.
– Jeszcze się nie zorientowałeś?
Zmarszczył brwi i pokręcił przecząco głową.
– Podrywam cię. Mam plan cię uwieść i wykorzystać – rzuciłem, na co Bill parsknął śmiechem. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby aż tak się śmiał, aż się popłakał.
– Nie no, tym mnie rozwaliłeś, Tom. Trzeba ci przyznać, że jesteś oryginalny.
– Ale ja mówię poważnie. Chcę cię uwieść i zaciągnąć do łóżka. Tam na strzelnicy, kiedy cię objąłem… - zerknąłem na niego. – Ładnie pachniesz – dodałem, puszczając mu oczko.
– Oczywiście – zironizował. – Szkoda, że tylko tak mówisz, bo oddałbym ci się, gdybyś poprosił, nawet tu i teraz.
– Tak?
Kiwnął głową, a ja gwałtownie odbiłem na pobocze i zatrzymałem samochód, włączając awaryjne światła.
– Co ty wyprawiasz? – zapytał zaskoczony, a ja odpiąłem swój pas bezpieczeństwa i usiadłem bokiem, sięgając do zapięcia jego pasa.
– Rozbieraj się, mam na ciebie ochotę – rzuciłem.
– No co ty! Ja żartowałem – zaczął się bronić, łapiąc mnie za rękę.
Jego oczy zrobiły się tak duże, że pierwszy raz w życiu widziałem u kogoś tak ogromne zaskoczenie. Tak komicznie to wyglądało, że nie potrafiłem dłużej zachować powagi i parsknąłem śmiechem.
– Wiedziałem. Mocny to ty jesteś, ale tylko w słowach – stwierdziłem.
– Idiota! – mruknął i uderzył mnie pięścią w ramię.
– Nie obawiaj się, nic ci nie zrobię. Mam taką złotą zasadę, że nie wiąże się z osobami dla których pracuję.
– Dlaczego? – zapytał, a ja zapiąłem swój pas i włączyłem się z powrotem do ruchu.
– Bo wtedy nie potrafię efektywnie pracować.
– Pierwsze słyszę o takiej zasadzie. Wielu ochroniarzy wiążę się ze swoimi klientami.
– Być może, nie wnikam. Ja w każdym razie tego nie robię.
 Nie rozumiem, dlaczego?  Przecież jeśli kogoś kochasz, to jeszcze bardziej chcesz tę osobę chronić.
– To nie do końca działa tak, jak myślisz. Kiedy kogoś kochasz, skupiasz uwagę tylko na tej osobie. W tej pracy nie możesz sobie pozwolić na choćby chwilę nieuwagi. Jeśli nie dostrzeżesz zagrożenia, bo będziesz się przyglądał ukochanej osobie, to po zabawie, rozumiesz?
– Wydaje mi się jednak, że można to połączyć.
– Ja nie potrafię – odparłem krótko.
– A próbowałeś?
– Wiem to, nie muszę nawet próbować.
– Ah. – Westchnął z dezaprobatą, milknąc dosłownie tylko na moment. – Całe szczęście, że ty akurat dla mnie nie pracujesz – rzucił z uśmiechem na twarzy.
– Jak to nie?
– Nie, bo to mój ojczym cię zatrudnił, a nie ja. – Wyszczerzył perfidnie rząd białych zębów, nie spuszczając ani na sekundę ze mnie wzroku.
Prychnąłem tylko, kręcąc ze zdumienia głową.
Dojechaliśmy w końcu do domu. Wypuściłem go z samochodu tuż przed drzwiami rezydencji i odjechałem, parkując na jednym z wolnych miejsc parkingowych.
Dziś położyłem się wcześniej spać, musiałem sobie odbić wczorajszą zarwaną nockę



15 komentarzy:

  1. No i powiem, że znów mnie zaskoczyłaś. Znów najpierw się przygotowałaś wystarczająco dobrze, aby napisać rozdział. ;)
    Poza tym, bardzo podobał mi się ten rozdział i czekam na dalszy rozwój opowiadania. Pozdrawiam serdecznie.
    and-god-said-no

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo. Tym razem ,to nie było nic trudnego, bo akurat z bronią mam od czasu do czasu styczność, to się trochę wie.

      Usuń
    2. Ooo. To mnie troszkę zaskoczyłaś, czym się zajmujesz jeśli można wiedzieć? :)
      Ja tylko od czasu do czasu chodzę na strzelnicę... Mam zadatki na seryjnego mordercę. :D
      and-god-said-no

      Usuń
    3. Ja raczej nie jestem pasjonatką broni, ale mój mężczyzna tak i wszystko co jest z nią związane, stąd moja wiedza.

      Usuń
  2. hahah chyba Bill juz powoli zaczyna kusić Toma. nie no, rozdział był boski. mam nadzieję, że Tom niedługo wykaże się ''w terenie'' ( nie żebym chciała żeby Billowi coś się stało. Tom i tak by go pewnie obronił ). i teraz następne 3 dni męczarni, ale warto ♥♥♥ wenyy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, będzie miał okazję się wykazać, a najpierw trochę się zamiesza w ich relacjach. :D

      Usuń
  3. Czekałam żeby się dowiedzieć jak to będzie z nimi na tej strzelnicy ^^ W sumie to dlaczego Bill chciał być przedstawiony jako kolega? I skąd on potrafi tak kłamać >.> Oni oboje coś lubią ze sobą rywalizować i się zakładać. Wydaje mi się, że jeszcze nie raz to się wydarzy haha. Ale tym razem Tom zaimponował Billowi ^^ No a Bill biedny jak mógł się skupić kiedy dotykał dłoni Toma, które jak przyznał podobały się mu? Taki radosny po tym strzelaniu był :3 Później Tom bardzo otwarty się zrobił ;D Nie sądziłam, że zaczną ze sobą flirtować a przez chwilę myślałam, że naprawdę ma niecne zamiary xD. No cóż, jeszcze trochę i nie będą to tylko żarty. Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wy jeszcze praktycznie nic nie wiecie o życiu Billa, ale niedługo poznacie jego tajemnice. Bill wcale nie jest taki święty, za jakiego chce uchodzić.

      Usuń
  4. Jak ja wytrzymam te 3 dni, no jak?? Rozdział świetny zresztą jak zawsze, co tu więcej mówić ;) Pozderki i spokojnej nocki życzę ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć, kochana! Czytam Cię już od jakiegoś czasu, ale jeszcze nigdy tu nie komentowałam. Chciałabym podziękować Ci za cały trud i wysiłek włożony w opowiadania, są naprawdę prześwietne i jestem nimi po prostu oczarowana! Nie trać weny i rób dalej to co robisz. Tymczasem życzę miłej nocy ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo. Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy Twój komentarz, zresztą wszystkie, które się tu pojawiają. Teraz może jeszcze nie dziej się zbyt wiele. Dopiero poznajecie charaktery bohaterów i ich tajemnice, ale z każdym odcinkiem będzie tego coraz więcej i mam nadzieję, że pokochacie ich.
      Ściskam i całuję Cię mocno :*

      Usuń
  6. Kocham twoje opowiadania. Ciekawa jestem co stanie sie dalej. Wrzucisz w pdf "Kochankowie"/Alex483

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana. Przepraszam, że to tyle trwa, nie wyrabiam się. pdf "Kochankowie" wrzucę w po niedzieli.

      Usuń
  7. Cudownie kochana, to było boskie! Tom i Bill tak bilisko siebie przy strzelaniu ;D
    Przepraszam Cię ,że nie wcześniej ten komentarz, kompletnie wyleciało mi z głowy :\
    Całuski kochana :**

    ~GlamKinia~ <3333

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*