Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

sobota, 9 maja 2015

Odcinek 7





Kolejnego ranka, punkt siódma, siedziałem w kuchni, kończąc śniadanie i poranną kawę. Jak zwykle wiele się tu działo. Był piątek i jak już zdążyłem się zorientować, w piątki przychodziła dostawa żywności. Więc Anna i Sonia, które zajmowały się kuchnią oraz posiłkami, krzątały się i starannie układały wszystko na półkach w idealnym porządku. Gdzieś tuż przed ósmą w kuchni pojawił się też Sebastian.
– Soniu, przygotuj dla panicza Billa śniadanie. Zaniosę mu do pokoju.
– Co się stało? – zapytałem.
– Bill źle się czuje.
– Jak to źle się czuje, a co mu dolega? – Zdziwiłem się, bo wczoraj nic mu nie było.
– Nie przejmuj się, Tom. To nie twoja wina.
– Może dać mu jakieś lekarstwa? – zapytała Sonia.
– Nie. Prosił tylko, żeby przynieść mu jedzenie do pokoju.
– Gotowe – powiedziała, stawiając jeszcze pustą filiżankę na dużej srebrnej tacy.
– Zaczekaj. – Złapałem Sebastiana za rękę. – Ja mu to zaniosę.
– Nie musisz.
– Wiem, ale chcę.
Chwyciłem tę tacę i ruszyłem na górę. Byłem ciekawy, co on znowu odwala. Tym razem bez problemu dostałem się do jego twierdzy, skanując przed drzwiami swoją dłoń. Bill w ogóle się mnie nie spodziewał, bo kiedy usłyszał, że ktoś wszedł wziął mnie za Sebastiana.
– Dziękuję Sebastianie, postaw na stoliku, zaraz zejdę zjeść. Gdybyś jednak mógł przynieść mi ten czarny notatnik, byłbym wdzięczny – usłyszałem.
Postawiłem tacę na stole i chwyciłem jego czarny notatnik, wchodząc susami po dwa schodki do jego antresoli, w której miał swoją sypialnię.
– Hej – odezwałem się w końcu.
– Tom? Co ty tu robisz? – Zaskoczyłem go. Patrzył na mnie wielkimi oczami, nie wiedząc jak się zachować.
– Przyszedłem zamiast Sebastiana. Tylko nie wywal go z roboty, bo nie dałem mu zbyt wielkiego wyboru.
– Ach! – jęknął.
– Podobno jesteś chory. Co ci jest? Nie wyglądasz na obłożnie chorego.
– A kto tak powiedział?
– Sebastian.
– Nie jestem chory, tylko obolały, a to chyba różnica.
Jakże skomplikowane musiało być jego życie, że potrafił w ciągu kilku chwil tak zmienić swoją postawę. Już nie patrzył na mnie z zaskoczeniem, tylko czymś na kształt ignorancji. Dlaczego ukrywał to, co czuje i myśli? Przecież ja doskonale wiedziałem, jak on się czuje. Zresztą jego wyraz twarzy, kiedy mnie tu zobaczył, mówił sam za siebie. Przez te parę chwil widziałem prawdziwego Billa – nie tego, którym chciał być dla mnie w tym momencie. Zawsze marzyłem o sławie i bogactwie, ale teraz kolejny raz przekonałem się, jaką to wszystko ma cenę. Zbyt wysoką jak dla osoby mojego pokroju. Nie potrafiłbym tak jak Bill udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy nie jest. Że czuje się dobrze, kiedy gołym okiem widzę, jak waży każdy swój ruch.
– Przepraszam, trochę czuję się odpowiedzialny za twój stan. Powinienem był to przewidzieć.
Spojrzał na mnie, marszcząc brwi i wyraźnie przez chwilę nad czymś myśląc.
– Nigdy w życiu nie bolały mnie tak ramiona. Nawet po wyczerpującym pływaniu – poskarżył się.
– Wiem.
– I tylko tyle masz mi do powiesz?
Wzruszyłem ramionami.
– Mogę cię jedynie pocieszyć, że za dwa dni zapomnisz o tym. – Na co spojrzał na mnie z wyrzutem i prychnął.
– Za dwa dni? A co ja mam robić przez te dwa dni? Trzymać ręce w kieszeni? Popołudniu lecimy do Paryża, mam tam pokaz. Muszę na nim być. Boże, jak ja mogłem być taki głupi. Zabierz tego laptopa, nie mam siły go nawet podnieść – poprosił. Chciało mi się tak potwornie śmiać, ale wiedziałem, że lepiej będzie, jak się powstrzymam i dodatkowo nie będę się na razie odzywał, żeby go jeszcze bardziej nie denerwować. – Idę pod prysznic – powiedział, kierując się na dół prosto do łazienki.
Rozejrzałem się jeszcze po pokoju. Był niesamowity. W suficie miał ogromne okno, w nocy musiało być widać przez nie gwiazdy. Zresztą na tym chyba trzymetrowej szerokości łóżku też musiało się spać niezwykle wygodnie. W ogóle cały pokój wydawał się bardzo przytulny. Na podłodze leżała gruba biała wełniana wykładzina, a wszystko było urządzone w odcieniach bieli i beżu, aż ciężko było oderwać od tego oczy.
Zszedłem jednak na dół i nalałem mu kawy do filiżanki, i choć mnie o to nie prosił, posmarowałem mu nawet grzanki powidłami. Kiedy wyszedł, ociekał cały wodą. Na biodrach miał zawiązany duży kąpielowy ręcznik, a drugi trzymał w ręce.
– Możesz pomóc mi się wytrzeć, nie mogę podnieść rąk do góry. Bo jeśli nie, to zawołam Sebastiana.
– Mogę, żaden problem. – Zabrałem od niego ten ręcznik i stanąłem naprzeciwko, zarzucając mu na głowę i wycierając mu włosy.
– Dziękuję – odparł.
– Kurde, naprawdę mi głupio, nie sądziłem, że tak cię będzie bolało.
– W porządku, sam chciałem. Nie mam przecież do ciebie o to pretensji. Jestem zły na siebie, bo nie pomyślałem o tym, a teraz jeszcze ten pokaz. Miał być w poniedziałek, a będzie jutro, zupełnie mi to nie na rękę, zwłaszcza w moim stanie.
– Mam cię też uczesać? – zapytałem, gdy tak stał z włosami w każdą możliwą stronę. W sumie to sam mu tę szopę zrobiłem, ale póki się nie widział w lustrze, miałem szansę nie usłyszeć jego kolejnego narzekania tym razem o to, co zrobiłem z jego włosami.
– Jeśli możesz. Po prostu zaczesz je do góry. – Podał mi grzebień.
– Jasne.
Pomogłem mu też ubrać koszulę.
– Masz do tego talent. Ubierałeś już kogoś?
– Tak. Pięciolatkę.
– Masz rodzeństwo?
– Nie mam.
– Córkę?
Parsknąłem śmiechem.
– Zwolnij z tymi domysłami, zanim mnie tu za chwilę powalą twoje pomysły. Byłem ochroniarzem tej małej.
– Chyba niańką. – Sprostował.
– Jej ojciec dobrze mi płacił, żeby czuła się przy mnie bezpieczna. Nie mam serca z kamienia, potrafię okazywać uczucia. Poza tym, to było jeszcze dziecko.
– Względem mnie nie jesteś taki opiekuńczy.
– Bo ty nie jesteś dzieckiem.
– Jeśli to kwestia sumy, to chętnie dopłacę – powiedział.
– Nie przeginaj, Bill. I tak przyniosłem ci śniadanie. Wytarłem i uczesałem ci włosy. Pomogłem się nawet ubrać, choć tego w swoich obowiązkach nie mam. Więc zamiast narzekać doceniłbyś to, że okazałem ci trochę współczucia i troski.
Spojrzał na mnie i tylko czekałem, żeby to jakoś skomentował, ale on idealnie wyczuwał mój nastrój i wiedział, kiedy po prostu przemilczeć.
– Ile potrzebujesz czasu, żeby się spakować? – zapytał.
– Dziesięć minut.
Spojrzał znowu na mnie, tym razem jakoś tak dziwnie.
– Będziemy tam dwa dni – sprostował.
– Przecież mówię, że dziesięć minut.
– A gdybym powiedział, że tydzień?
Zastanowiłem się, uciekając wzrokiem w sufit.
– Ze dwanaście, chociaż nie, jedenaście wystarczy, dorzucę jedynie ze trzy pary majtek.
Stał, patrząc na mnie jak na idiotę.
– No co?
– Dobrze, że chociaż ty masz dzisiaj dobry humor – rzucił.
Humor? Dobre sobie. Ja naprawdę potrzebowałem niewiele czasu, żeby się spakować.
– Okej, Tom, w takim razie idź się spakować. Zawołam Cię, kiedy będę gotowy.
– Może ci pomóc? – zaoferowałem się. Jeśli potrzebował pomocy przy wytarciu się i ubraniu, to jak zamierzał się spakować?
– Poradzę sobie, nie jestem obłożnie chory. Poza tym chcę zostać sam, muszę się skupić, żeby niczego nie zapomnieć, a przy tobie zachowanie koncentracji jest praktycznie niemożliwe.
– Jeśli za dużo mówię, to mogę milczeć.
– Nie o to mi chodzi.
– Ach – żachnąłem się. Czyżbym go rozpraszał? – Jak chcesz. To idę, ale jakby co…
– Wiem gdzie cię szukać – dokończył.
Skinąłem mu głową i wyszedłem, zostawiając go samego.
Muszę przyznać, że miał dość specyficzny sposób bycia. Traktował tę swoją modę naprawdę bardzo poważnie, może nawet zbyt poważnie. Dla mnie to trochę śmieszne. Co innego: makler, urzędnik, adwokat, lekarz, albo jakiś poważny przedsiębiorca. Nawet Gordon, jego ojczym, prezes dużej muzycznej wytwórni, to było coś naprawdę wielkiego, ale tworzenie projektów i szycie ubrań wydawało mi się dziecinną zabawą, i w ogóle nie rozumiałem tej jego fascynacji tym tematem.
Tym bardziej dziwiło mnie, jak można na tym zarabiać tyle pieniędzy. Jak można zasadzać się na czyjeś życie, w tym przypadku życie Billa, za kilka kolorowych szmatek?
Niemniej jednak, nie byłem ignorantem i nie zamierzałem drwić sobie z jego pracy. Cokolwiek o niej uważałem, on miał z tego pokaźny dochód, a do tego ogromną satysfakcję. Czy można sobie wymarzyć lepszą pracę, która nie dość, że przynosi zysk, jest dodatkowo pasją? To chyba marzenie każdego.
Wyciągnąłem walizkę z szafy i zacząłem się pakować. Tak jak powiedziałem Billowi, nawet nie spiesząc się, zdążyłem wszystko spakować w około piętnaście minut. Żeby nie siedzieć bezczynnie, poszedłem do kuchni. Poranny bałagan, po tym jak przywieziono zakupy, został już uprzątnięty i wszystko było na swoim miejscu. Nawet owoce na paterze wydawały się leżeć w jakimś ustalonym porządku.
– Głodny już jesteś? – zapytała mnie Sonia, a ja usiadłem przy wyspie kuchennej.
– Nie.
  A może chcesz coś do picia? Zrobię ci herbaty z imbirem. Bill bardzo ją lubi, jest naprawdę smaczna.
– Okej – zgodziłem się, chociaż ona i tak już zanim zdążyłem się odezwać, nastawiła wodę.
– Soniu, długo tu już pracujesz?
– Dwadzieścia dwa lata.
– Więc znałaś mamę Billa.
– Panią Simone?
Skinąłem głową.
– Tak.
– Jaka ona była?
– Była piękną i sympatyczną kobietą. Czasami jednak miałam wrażenie, że skrywa w sobie jakąś tajemnicę.
– Jaką tajemnicę?
– Nie wiem. Były takie chwile, zwykle, gdy spędzała je razem z Billem, że przyglądała się mu, a myślami była gdzieś indziej. – Postawiła przede mną herbatę.
– Dziękuję – powiedziałem i upiłem łyk, natychmiast się krzywiąc. – Możesz podać mi cukier? – poprosiłem.
– Cukier? Do herbaty z imbirem? Bill by się przeżegnał. To jawna profanacja dla tego napoju.
– Daj, nie musi o wszystkim wiedzieć. Jeśli chce się zdrowo odżywiać, to jego sprawa. Ja jestem facetem z krwi i kości, i potrzebuję cukru.
Pokręciła tylko głową i postawiła mi cukiernicę.
– Może jednak zrobię ci kanapkę z szynką?
Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się. Dopóki nie mówiła mi o tym jedzeniu, nie miałem na nic ochoty, ale teraz…
– Zrobię ci – powiedziała i zaczęła wyciągać z lodówki wędlinę.
– A Pan Trumper? Trochę tu już jestem, a szczerze mówiąc, widziałem go tylko raz i to w przelocie. On tu nie nocuje?
– Nocuje. Bardzo późno przyjeżdża z firmy i bardzo wcześnie do niej jedzie. Czasami w ogóle nie wraca do domu. Po śmierci pani Simone rzucił się całkowicie w wir pracy, zresztą tak samo Bill.
– Praca nie zastąpi im tego, co utracili.
– Wiem, Tom, ale co ja mogę? – Postawiła przede miną górę kanapek.
– Miała być tylko jedna – rzuciłem, przyglądając się z apetytem tej górze kanapeczek.
– A co to dla takiego mężczyzny jak ty. Jedz. Na zdrowie. Do obiadu jeszcze sporo czasu, burczałoby ci w brzuchu.
Nie protestowałem. Przy Billu raczej nie miałem co liczyć na to, że będzie pamiętał o czymś takim jak jedzenie. Już się zdążyłem zorientować, że kiedy tylko jedzie do tej swojej agencji, nic poza nią go nie obchodzi, nawet własne zdrowie. I tak jestem pod wrażeniem, że on ma jeszcze ciało i nie umarł śmiercią głodową.
Zjadłem kanapki i postanowiłem wyjść przed dom. Właściwie, to wcześniej nie miałem zbytnio okazji rozejrzeć się dokładnie po reszcie posiadłości. Zawsze rano jechałem z Billem do agencji i wracaliśmy późnym wieczorem, i po powrocie nie marzyłem o niczym innym oprócz snu.
Tak więc, dzisiaj miałem okazję pogadać trochę z szoferem oraz ochroną pilnującą na bramie i wokół domu. Dowiedziałem się w końcu ze szczegółami, jak wyglądała ostatnia próba zamachu na Billa, co było dla mnie bardzo istotne. Nie chciałem popełnić tego samego błędu, a taka wiedza pozwoli mi wyeliminować ryzyko powtórzenia się podobnej sytuacji praktycznie do minimum.
Nie spodziewałem się, że Bill zejdzie na obiad, dlatego kolejny raz, żeby nie jeść samemu w jadalni, a do tego kazać się obsługiwać, jakbym był nie wiadomo kim, postanowiłem zjeść obiad w kuchni. Lubiłem to pomieszczenie, może dlatego, że zawsze uwielbiałem rozmawiać z mamą Andiego, a ona zwykle przesiadywała w kuchni. Zawsze siadałem przy stole w rogu, to było moje ulubione miejsce i zasypywałem ją setkami pytań, a ona cierpliwie odpowiadała i tłumaczyła. Nigdy na mnie nie krzyczała, nawet wtedy, gdy zrobiłem coś złego. Spokojnie starała się mi wytłumaczyć, do czego doprowadzą mnie moje wybryki, jeśli się nie opamiętam. Dlatego teraz z wielkim sentymentem przesiadywałem w tej kuchni, zwłaszcza że, jak już wspomniałem wcześniej, działy się tu niesamowite sceny. Zdziwiłem się jednak, kiedy zobaczyłem Billa w progu.
– Tak myślałem – rzucił. – I zamierzasz już tu zawsze jadać? – zapytał.
– Sam miałem tam siedzieć?
– Ja za każdym razem sam tam siedzę i jeszcze nic mi się nie stało.
– To może dzisiaj, tak dla odmiany, zjesz tutaj? Sonia nie musiałaby biegać z tym wszystkim w tę i z powrotem.
Wzrok, jakim mnie zmierzył, mówił więcej niżby wyraził to jakimikolwiek słowami. Dla niego kuchnia była przeznaczona dla służby i absolutnie nie zamierzał poniżyć się i zjeść tu choćby kanapki, nie mówiąc już o obiedzie. W każdym razie tylko prychnął i odwracając się na pięcie wyszedł, kierując się do jadalni.
– Świetnie – skomentowałem, ściągając na siebie spojrzenie Soni i Anny. – No co? – zapytałem. – Przecież nic mu takiego nie powiedziałem. To była luźna propozycja.
Sonia tylko pokręciła głową, a Anna zaniosła Billowi obiad do jadalni.
Wziąłem kilka głębokich wdechów. Zdecydowanie było kilka notorycznie powtarzających się sytuacji, które doprowadzały moje ciśnienie do wzrostu. Musiałem szybko wymyślić, jak nie brać sobie tego do serca, bo w przeciwnym razie znowu coś niepotrzebnie palnę i będę się wkurzał sam na siebie przez pół dnia. Póki co, Bill potrafił umiejętnie rozładować napięcie między nami, ale nie wiem czy robił to, bo naprawdę miał pewne sprawy gdzieś, czy dlatego, iż tak został wychowany i był po prostu uprzejmy. Najlepsze w tym wszystkim jednak nie było to, że bardzo łatwo mogłem się tego dowiedzieć, ale to, że szczerze mówiąc, wcale nie chciałem znać odpowiedzi na te pytania. Po obiedzie wróciłem do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i włączyłem telewizor, pogrążając się bezdennie w świecie filmowych bohaterów. Tuż przed siedemnastą usłyszałem pukanie do drzwi.
– Proszę – odezwałem się, ściszając telewizor. Nie spodziewałem się tu Billa, ale wiedziałem, że pewnie za jego prośbą ktoś tu przyszedł. Jednak zdziwiłem się, gdy zobaczyłem w drzwiach właśnie jego.
– Czas na nas – rzucił jakoś bez entuzjazmu i znowu nie wiedziałem czy to wina obolałych ramion, czy tej głupiej sytuacji z kuchni.
– Jestem już gotowy – powiedziałem i wyłączywszy telewizor, zerwałem się z łóżka.
– W takim razie chodźmy.
Chwyciłem tylko swoją walizkę i ruszyłem za Billem. Limuzyna czekała już przed domem, a szofer pakował do bagażnika torby Billa. Postawiłem swoją walizkę koło pięciu dużych waliz Billa i wsiadłem do samochodu obok niego.
– Po co ci tyle walizek? – zapytałem, na co spojrzał na mnie w taki sposób, że zdążyłem pożałować zadanego pytania. – Okej, nie musisz odpowiadać, to było pytanie retoryczne.
– Wiesz, Tom, lubię cię, ale byłoby miło, gdybyś czasami pomyślał, zanim coś powiesz czy zadasz pytanie, bo odnoszę wrażenie, że…
– Że jestem bezczelny? – Wszedłem mu w słowa, a on spojrzał na mnie i spokojnie dokończył.
– Że się zapominasz.
– Ach. A wiesz, jakie ja odnoszę wrażenie?
– Jakie?
– Że wcale nie chcesz być uprzejmy i z przyjemnością wykrzyczałbyś mi w twarz, co tak naprawdę myślisz o mnie i całej tej reszcie hołoty, która cię otacza – powiedziałem i czekałem na jego wybuch. Jednak on się uśmiechnął i pokręcił głową.
– To by pewnie było w twoim stylu, ale ja taki nie jestem. Cały czas ci to mówię i wciąż to do ciebie nie dociera. Podobno szybko się uczysz, ale w tym wypadku w ogóle się nie przykładasz do nauki.
– Chciałbym, żebyś się trochę rozluźnił, a nie zachowywał się jak Sebastian.
– Przeszkadzają ci dobre maniery?
– Nie o to chodzi. Dobre maniery? – prychnąłem. – Szkoda, że się nie widzisz z boku. Rozumiem, że są sytuacje, kiedy to, w jaki sposób się zachowujesz, wiele ułatwia. Budujesz wokół siebie tym swoim zachowaniem mur i nikogo do siebie nie dopuszczasz. W porządku, jestem to w stanie nawet zrozumieć, ale masz też wokół siebie ludzi, których znasz od bardzo dawna, a traktujesz ich jak swoich pracowników. To przecież twoi przyjaciele.
– Ja nie mam przyjaciół, przecież nawet wspólnie to ustaliliśmy, nie pamiętasz już?
– Pamiętam i wydaje mi się, że przynajmniej jednego masz, a traktujesz go…
– Nie Tom, nie traktuję cię jak swoich pracowników. Od początku tak cię nie traktowałem i dobrze o tym wiesz. I powiem ci coś więcej, to nie ja daję sprzeczne sygnały, tylko ty.
– Jakie sygnały? – zdziwiłem się.
– Najpierw zabierasz mnie do restauracji, potem nad rzekę, nawet na strzelnicę, robisz jakieś podchody, chcąc mnie uwieść, a potem, kiedy ja robię krok w twoją stronę, to właśnie ty oddzielasz się murem pod tytułem „nie wiążę się uczuciowo z klientami”.
Aż się zapowietrzyłem. Jakie uczucia, o czym on do cholery mówił?
– Źle to wszystko interpretujesz.
– Nie, Tom, to ty nie wiesz, czego chcesz. Kiedy to do ciebie w końcu dotrze, że taki już jestem? Myślisz, że udaję przed tobą? Otóż nie, taki właśnie jestem, rozumiesz? Panicz Bill Trumper, to ja! I albo bierzesz mnie takiego, jaki jestem, albo skończ te podchody! – uniósł się.  A jednak potrafiłem go wyprowadzić z równowagi. Chyba jednak mieliśmy więcej wspólnego, niż sądziłem na początku. Obaj zdecydowanie unosiliśmy się, kiedy ktoś urażał nasze ego.
– Posłuchaj, Bill, nie chcę się z tobą kłócić. Chciałem tylko, żebyś się trochę wyluzował, to wszystko.  Jeśli przesadziłem, to wystarczyło powiedzieć. Może i jestem tylko ochroniarzem, ale coś tam w tej głowie jednak mam i zrozumiałbym. Poza tym, jeśli odniosłeś wrażenie, że cię podrywam czy coś w tym stylu, to przepraszam. Czasami moje żarty są trochę niesmaczne, przyznaję.
Tym razem to on prychnął, a po chwili zaczął się śmiać, wzbudzając we mnie tylko zdziwienie, bo co w tym, że się właśnie kłóciliśmy, było zabawnego?
– Nie, Tom, oj nie. Nie jesteś tylko ochroniarzem i wcale nie jest ci przykro. Jesteś cholernie inteligentny i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, dlatego tak łatwo jest ci powiedzieć „jestem głupi i gorszy”, bo doskonale wiesz, że to tylko puste słowa.  Powiem ci teraz komplement, a z moich ust to naprawdę rzadkość. – Aż uniosłem brwi. – Jesteś jedyną osobą, która jest w stanie mnie wyprowadzić z równowagi, a to oznacza, że mi dorównujesz.
– Pod jakim względem?
– Każdym.
– Jesteśmy już na miejscu – powiedział szofer, a ja nawet się nie zorientowałem, kiedy dojechaliśmy, tak zaciekle z nim dyskutowałem.
– Zaczekaj tu – powiedziałem i wysiadłem pierwszy, rozglądając się po całej płycie lotniska. Parę metrów dalej stał niewielki samolot, sądząc po nazwisku na kadłubie, jego własny.  Nie zdziwiło mnie to, bo już nie pierwszy raz, chroniąc kogoś, latałem prywatnymi samolotami. – W porządku, możesz wysiąść – powiedziałem, nadal jednak starając się być blisko niego.



28 komentarzy:

  1. kiedy tak czytałam jak Simone się zachowywała przy Billu to myślałam '' ach, pewnie myśli o Tomie''. jestem ciekawa co takiego się stało, że Tom nie dorastał razem z Billem i jaka będzie ich reakcja jak poznają prawdę. rozdział cudowny jak zawsze zresztą ♥ wenyy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, myślała o Tomie. Historie Simone i Jorga jeszcze poznacie, dowiecie się dlaczego chłopcy zostali rozdzieleni.

      Usuń
  2. Witam Cię. Nadeszła ta późna godzina i właśnie zauważyłam, że mi przygotowałaś nową lekturkę. :)
    Co do tej części nie mam zastrzeżeń. strasznie mi się podoba ten rozdział, jednak wkradły Ci się dziś błędy ortograficzne. Co do samego sensu rozdziału, to zdziwiłam się tą kłótnią między chłopakami tuż pod koniec rozdziału. nie rozumiem na razie ani postępowania Billa ani Toma. Szczerze, to denerwuje mnie to, że na następne rozdziały będę musiała tyle czekać. Już przecież pisałam, że nigdy nie biorę się za opowiadania, które dopiero się piszą. Jestem osobą, która jest chyba zbyt nerwowa i zniecierpliwiona i to, że muszę czekać bardzo mnie denerwuje. Ha! Staram się zabić czas czytając inne opowiadania ale średnio mi wychodzi, powoduje mętlik w głowie tylko.
    Może dziś oprócz do opowiadania przyczepię się do szablonu. miałam ten temat poruszyć już kiedyś ale ciągle wypadało mi to z głowy. Wiem, że może nie chcesz tego za bardzo słuchać, ponieważ to indywidualna sprawa bardzo, jednak muszę zaznaczyć coś.
    Ciężko czyta mi się tą czcionkę, szczególnie jak wchodzą litery na te cienie u góry ekranu i białe kreski na dole.
    Wydaje mi się, że gdyby te gwiazdki nie migały(a raczej w ogóle ich nie było) blog wyglądałby o wiele "dojrzalej".
    Nie jestem aż taka okrutna, jednak chyba trzeba się przyzwyczaić, że zawsze najpierw komentuje to co mi się nie podoba a dopiero potem podaję plusy.
    Tak więc czas na wyżej wymienione plusy. Naprawdę podoba mi się ten "baner" (jejku, od kiedy nie prowadzę żadnego bloga, czyli od kilku lat, to nie wiem jak nazywają się poszczególne elementy szaty graficznej bloga), jednak do dupy oni wykonali tą sesję. Dla mnie mogliby ubrać Billa w biały garnitur, wyglądaliby jak yin i yang, nie uważasz? :D
    Oprócz tego naprawdę wielkie dzięki za ten kalendarzyk. Naprawdę wiele blogów dawno temu skończyłam czytać tylko dlatego, że bloggerzy kompletnie olewali ludzi każąc czekać na swoje notki po tydzień, dwa, czasem miesiąc, a człowiek wchodzi jak głupi codziennie, żeby nie przegapić następnego rozdziału (chyba stąd moje przekonanie, że lepsze jest to, co już jest skończone). Nie każesz na siebie czekać, rozdziały wstawiasz regularnie i zawsze je zapowiadasz, w takim układzie nawet jeśli byś nie mogła czy coś, byłoby Ci to wybaczone, ponieważ z reguły jesteś sumienną osobą.
    Co więcej, bardzo podoba mi się porządek na tym blogu, gdzie nawet na komórce szybko mogę przejść do konkretnego działu i wszystko łatwo znaleźć, co więcej nawet na komórce jeśli już na niej wchodzę na Twojego bloga również nic się nie rozjeżdża a to jest ogromny plus. :)
    Pozdrawiam i pomimo tego, że krytykuję bardzo szanuję. :D
    Anegdotka z życia: tak mnie zaraziłaś swoimi opowiadaniami, że na 4 rozdział Bodyguarda weszłam na imprezie kompletnie zalana i starałam się go przeczytać - nie udało mi się, bo literki mi się mieszały XD
    Jak to mówią: "Mam Cię na oku, nie spierdol tego" (przepraszam, za to przekleństwo, aczkolwiek pasuje jak ulał). Wybacz, za ten długi wywód, ale mi się wena włączyła. :)
    and-god-said-no.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, co za epistoł :)
      Więc tak: Co do szablonu, to najbliższym czasie nie planuje go zmieniać. Kiedyś na pewno, bo ja lubię zmiany, ale nie w najbliższym czasie. Więc będziesz musiała jakoś przymknąć oko na te niedogodności, które Ci przeszkadzają :P
      Cóż, jeśli chodzi o ubiory Billa, pozostawię tę kwestię bez komentarza. Dla mnie, w każdym razie, Tom ma zdecydowanie lepszy gust, zresztą zawsze miał, nawet wtedy, gdy nosił 3 numery za duże ubrania, jakoś bardziej ten styl do mnie przemawiał niż, to co nosił Bill, ale to pewnie kwestia gustu. Zresztą tak samo tyczy się to jego włosów. Wolałam Billa w ciemnych włosach i tyle. I możne jeszcze bym ten blond jakoś zaakceptowałabym gdyby nie farbował ich ciągle i dał im mieć ciemne odrosty. To ma swój urok i pasuje mu do tego ciemnego zarostu, a tak, coś tu nie współgra ze sobą. No i do tego jeszcze, jak je uliże, to... ehhhh. Cały Bill. Ze skrajności w skrajność. Albo mu włosy stoją na wszystkie strony świata, albo leżą. Jedyna pociecha w tym, że on szybko nudzi się swoimi fryzurami, więc pewnie i tą niedługo zmieni. Oby tylko nie zaczął golić się na łyso, bo tego nie przeżyję.:) Wtedy się naprawdę pofatyguję, załatwię sobie wizę, polecę do LA, znajdę i popukam palcem w czoło i zapytam go - WTF?
      No, ale tak już serio. Bardzo mi miło, że tak Cię zaraziłam opowiadaniami. Na razie wrzucam tak często, jak mam czas pisać. Mam nadzieję, że to się nie zmieni, ale wiadomo - życie.
      Jeszcze raz dzięki za tak obszerny komentarz i zapraszam Cię oczywiście na kolejne odcinki, no i liczę na Twoje komentarze pod nimi. Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Och, mi szablon przeszkadza (oczywiście, to tylko moje zdanie i nie mam zamiaru Cię poprawiać itp.) w czytaniu, bo w pewnym momencie litery zlewają się z tłem..
      Co do stylu, szczerze, nigdy nie przepadałam za Tokio Hotel, chociaż mimo iż lubię mocniejsze tony bardziej do mnie przemawia ich twórczość z teraźniejszego czasu, więc wtedy czy teraz... Mam takie dziwne wrażenie, że aktualnie bliźniaki zamieniły się rolami, Bill chodzi w coraz to luźniejszych rzeczach a Tom na odwrót, ale nie przeszkadza mi to, styl Billa mi absolutnie odpowiada. Chociaż te tłuste włosy są nieco nieznośne, to pięknie to współgra. Gdyby on nagle się zgolił na łyso.. No proszę Cię... To by było okropne. :D Ja mam fetysz długowłosych i wyznaję zasadę, że facet powinien mieć dłuższe włosy od penisa (Hahaha).
      Ale kompletnie poruszając ten temat miałam na myśli, że gdyby Bill był ubrany w biały garnitur to całość fajnie by kontrastowała na zdjęciu. Cały czas się zastanawiam czemu ubrali go w ten bordowy... Cały czarny Tom i cały biały Bill. Ciekawie. :D
      Och, pisz jak najdłużej tak systematycznie. Co ja zrobię gdy będę musiała czekać jeszcze dłużej na kolejny odcinek?
      Ogólnie dobrze mi się czyta Twoje opowiadania, jejku, nie chodzi mi tu o to, żeby przysłowiowo włazić Ci w tyłek, aczkolwiek podoba mi się styl pisania, odpowiedni dobór słów, to co zawsze zaznaczam zaznajomienie się z tematem. Nie pisaniem tego cholernego: I tak właśnie powstała piosenka (tu daj tytuł), ewentualnie przeskoczeniem czasu czegoś co nie wie jak się opisać. Często się spotkałam z takim, że tak brutalnie to nazwę, lekceważeniem czytelnika. Czasem jak czytam kompletnie niestworzone historię i to jeszcze, za przeproszeniem, od dupy strony opisane, ciągłe błędy stylistyczne, itp. to aż się odechciewa... Jako dyslektyk, dysgrafik, dysortografik i wgl strasznie zwracam na to uwagę, tyle lat walczenia ze swoją dysmózgią sprawiło, że strasznie przeszkadzają mi literówki, zjadanie liter czy błędy ortograficzne. Mógłby ktoś zapytać, czemu jak mi coś nie pasuje, to sama nie pokażę swoich opowiadań, jednak uważam, że raz. za dużo tego wszystkiego na necie się pojawia, dwa. nie mam takiej wytrzymałości, żeby wszystko pisać z polotem, a trzy. w swoim życiu miałam wiele blogów i po prostu stwierdziłam, że to nie jest dla mnie.
      Jejku. znów Ci piszę elaborat, mam wrażenie, że nie mam się komu wygadać spędzając całe dnie z dzieciakami. :D
      and-god-said-no

      Usuń
    3. Mnie, bardziej niż te wszystkie błędy na które jeśli coś jest ciekawie napisane jestem w stanie przymknąć oko, bo w końcu każdy jakoś zaczyna, ale najbardziej wkurza mnie, jak ktoś zacznie opowiadanie i go nie skończy, a tego jest mnóstwo. Nie wiem, jak inni piszą swoje opowiadania, ale kiedy ja jakieś zaczynam wiem od początku do końca co chcę żeby w nim było. Oczywiście w trakcie nie raz coś dodam, ale to już taki bonusik, a nie że ktoś napisze kilka rozdziałów i kluczowym momencie zabraknie mu już pomysłów i to jest koniec opowiadania. Wiele razy, jest to naprawdę świetne opowiadanie i aż serce boli, że nie jest skończone, ale cóż...
      Ja w każdym razie ze swojej strony postaram się szkolić swój warsztat pisarski i mam nadzieję, że nie zawiodę Twojego zaufania.
      Buziaczki :*

      Usuń
  3. Odcinek świetny, daje mi dużo do myślenia...Bill zarzeka się, że taki jest naprawdę, ale mimo wszystko widać w jego zachowaniu tą maskę, którą zakłada na swoje uczucia, ciężko go rozgryźć to przyznam. Dodatkowo tak nagle wygarnął Tomowi, że to on nie wie czego chce i że go podrywa.Może to nie będzie specjalnie miłe spostrzeżenie, ale w tej sytuacji Bill przypomina mi z lekka przewrażliwioną i rozhisteryzowaną nastolatkę, która próbuje w trochę dziecinny sposób odwrócić sytuację na swoją korzyść, twierdząc że to wina chłopaka który jej się podoba a nie jej. Totalnie zmienia temat, aby zbić go z tropu i pokazać, że racja jest po jego stronie. Może i sytuacja wydaje się dość dziecinna, ale jak widać taktyka Billa jest dość skuteczna, bo Tom był lekko skołowany po tej informacji. Trzeba przyznać, że Bill zdecydowanie jest przekonujący, bo Tom chyba lekko zwątpił w swoją wersję wydarzeń i coś tak myślę, że jeszcze będzie wracał do tego co mu Bill powiedział w wolnych chwilach, aby rozkminić czy aby na pewno jego podopieczny nie miał racji.
    Kolejną rzeczą jest mama Billa. Ciekawi mnie o czym myślała. Czy chodziło właśnie o to, że w chwilach które spędzała z Billem przypominała sobie, że zamiast jednego, mogłoby z nią być dwóch synów? Mam wrażenie że była lekko dziwną osobą, jednak może właśnie to to tak na nią wpływało? Nie wiem, ale pewnie z czasem się tego dowiem. :)
    Tom jak widzę jest po części tym wybuchowym i nieokrzesanym Tomem co zwykle, jednak jest troszkę poważniejszy i bardziej opanowany niż Tom np. z "Kochanków". Co nie znaczy oczywiście, że hamuje się zanim powie coś niewłaściwego, bo tej umiejętności widocznie mu brakuje, jednak jest możliwość, że to obecność Billa tak na niego wpływa i ewidentnie go rozprasza ;)
    Kto wie, może już teraz Tommy coś czuje do tego złośnika tylko tego do siebie nie dopuszcza. Moim zdaniem jednak, te jego zasady i tak szybko pójdą w zapomnienie jeśli Billy się o to odpowiednio postara.. ;D
    No ale wiem jedno: Tom ma zdecydowanie typowo męske spojrzenie na świat. Może z takim wyjątkiem, że większość tych "prawdziwych facetów" w naszych czasach to także typowe homofoby, co szczerze wyjątkowo potrafi mi działać na nerwy.
    Ciekawa jestem czy coś konkretnego się wydarzy na tym wyjeździe. Może jakieś delikatne zbliżenie między chłopakami? Mniej albo wręcz odwrotnie, więcej sprzeczek między nimi?
    Cóż, jak na razie najbardziej interesuje mnie Bill, bo jak zapewne i Tommy chcę go rozkminić i lepiej zrozumieć jego zachowanie. Na pewno jeszcze nie raz mnie zaskoczy. :D
    Pozdrawiam i życzę tęczowej weny, z niecierpliwością będę czekać na nowy odcinek, tego możesz być pewna :D całuski kochana :*

    ~GlamKinia~ <33333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie męczy, zapomniałam o tym wspomnieć. Kiedy Tom przyszedł do pokoju Billa zobaczył wielkie okno w suficie przez które widać niebo. Czy Bill zostanie zaatakowany przez kogoś kto wejdzie tym oknem? Bo ochrona niby jest ale ktoś może chyba dostać się helikopterem na szczyt posesji kiedy Bill będzie spał. Wtedy Tom nie zdąży go ochronić, chyba że do tego czasu już będzie nocował w pokoju razem z Billem. ;D
      Daj mi znać czy dobrze myślę kochana :*

      Usuń
    2. Moja kochana Kinia, jak zwykle mnie nie zawodzi długością komentarzy :*
      Tom w tym opowiadaniu to poważny mężczyzna, który bardzo serio podchodzi do swojej pracy. A Bill, to bogacz, którego obchodzą zasady tylko te, które on sam ustala. Tom podejmując się pracy u Trumperów, trafił najgorzej jak mógł, "najgorzej" mam na myśli względem tego za kogo chce być uważany, a przy Billu mu to w zupełności nie wychodzi. Daje się mu sprowokować byle pretekstem i reaguje na wszystko jak nastolatek, co gorsze sam nie rozumie czemu tak bardzo rusza go to co mówi i robi Bill. A Bill wyprowadza go z równowagi, prowokuje i kusi ( no, może jeszcze nie w obecnych odcinkach, ale już niebawem) a Tom kompletnie sobie z tym nie radzi. I jest coś jeszcze.:) Tom zaczyna z Billem rywalizować, choć sam nie wie dlaczego tak się dzieje. Oczywiście my wszyscy wiemy, że to kwestia tego, że są bliźniakami i to jest w ich genach. Będzie ciężko o czym się przekonasz już w następnym odcinku. Tom nawet spasuje, będzie miał dość pomysłów i zachowania Billa, ale że pod tym wizerunkiem twardziela jest gołębie serce, to... no sama przeczytasz :) Bill, to osobą bardzo zagubiona i zamknięta w sobie. Ma pieniądze, ma te swoje agencje mody, jest sławny, ale jest sam i jest nieszczęśliwszy. W jego życiu, w krótkim czasie wydarzyło się zbyt wiele cierpienia, o tym też się dowiecie i to między innym całkowicie go zmieniło. Jednak Tom, jest dla niego zagadką i go cholernie intryguje. Chociaż jasno mu powiedział "żadnych związków", Bill nie będzie rezygnował. Systematycznie i bardzo powoli omami Toma, aż ten się w końcu podda. Zresztą Bill, Toma też intryguje, właśnie dlatego, że mu się stawia i nie rezygnuje nawet wtedy, gdy ten mu po raz kolejny mówi, że nie może być między nimi nic więcej prócz przyjaźni.
      Co do okna w suficie Billa, to nie. To nie ten trop. :) Nikt się nie włamie przez to okno. No, to teraz będziesz kombinować :)
      Rany! Znowu się rozpisałam, a muszę też uważać, co piszę, bo nie chcę wam zdradzać za wiele i psuć atmosfery.

      Usuń
    3. Dzięki za odpowiedź kochana, jesteś wielka :*
      Przepraszam, że ostatnio te komentarze tak rzadko, ale nie mam zbyt wiele czasu po obecnie złapały mnie poprawki przed końcem roku, wiesz jak to jest :\ więc sorki za to :(
      No tak masz rację teraz to będę kombinować, ale dobra jeszcze przyjdzie na to czas, chłopcy jeszcze nie są razem więc mam dużo czasu na konkretne domysły, aczkolwiek jeśli jakieś teorie pojawią się w mojej szalonej główce to chętnie Cię poinformuję :)
      A tak dołączając się do tematu gustu Billa... :) ja jedne jego stroje lubię bardziej, drugie mniej, myślę że na koncertach lekko daje czadu w złą stronę bo tak to na codzień ubiera się moim zdaniem ładnie i pomysłowo. Co prawda wolałam jego stare stylizacje, bardzo mi się podobały, zwłaszcza jego odjazdowe fryzury, jak ten irokez, coś a la lwia grzywa, czyt te mini biało-czarne dredy. Nawet nieżle wyglądał też w krótkich włosach, ale one niestety przypominają mi o tym, że ta fryzura prowadziła do zmiany koloru włosów na ten tleniony blond. :( Rzeczywiście, może jeszcze bym przeżyła ten blond, ale Bill tylko mi to utrudnia, bo jak patrze na te włosy jak są takie ulizane to...pff..masakra. Co innego jak ma tak ułożone włosy jak w teledysku do Feel It All, tam jest naprawdę seksi ;) No i tak ja też błagam o odrosty bo inaczej ta blada skóra Billa zlewa się z włosami, zwłaszcza jak są ulizane, wtedy to koszmar. No i mógłby zostać przy tych kolczykach co miał kiedyś bo teraz to lekka przesada, inne są jeszcze spoko, ale to septum w nosie cosik mi nie odpowiada ;P

      Usuń
    4. Heh, ten kolczyk w nosie to porażka. Ze wszystkich jego kolczyków najbardziej mnie denerwuje. Ale i tatuaże to też lekka przesadza. Te napisy były jeszcze fajne, ale teraz wydaje mi się, że on dzierga sobie je, żeby dziergać, kompletnie nie jest to jakoś przemyślane. Mnie Bill zawsze się podobał w długich włosach. Te z białymi dredami chyba najbardziej mi się i podobały, pewnie dlatego, że uwielbiam facetów z długimi włosami. I w ogóle wtedy za czasów Humanoida miał zajebisty makijaż oczu, z tymi kreskami, no bajka, jak dla mnie.No ale ten blond... No i jak mówisz jeszcze, jak nie są ulizane tylko takie roztrzepane jest ok, ale on oczywiście zawsze musi wszystko zrobić nie tak jak my byśmy tego chciały, cały Bill. Do tych włosów musiałby się całkiem golić wtedy to by fajnie wyglądało, jesli już. Co do tych kostiumów na koncercie, powstrzymam się z komentarzem, z wiadomych względów, czasami po prostu brakuje mi słów. Co śmieszniejsze Tom w jakiś sposób też daje się na to namówić.

      Usuń
    5. No cóż w końcu są bliźniakami, więc może mają coś tam wspólnego w tej sprawie. No chyba że Bill tak na Toma naciskał, że ten miał dość i się zgodził. ;)
      Ogólnie to widzę że zgadzamy się bo ja też najbardziej lubiłam tą fryzurę i ten makijaż, bo cóż zrobić, do Billa po prostu zawsze pasowały mi długie włosy, do Toma też (nie wiem co bym im zrobiła gdyby on też swoje obciął). Billa kocham ale naprawdę jak coś mu strzeli do głowy to kiepsko, no i z tatułażami rzeczywiście trochę przesada, te co były kiedyś były super, teraz to te bliźniacze to też jeszcze są okej, najlepsza godzina urodzenia, ale reszta to jak dla mnie nie potrzebna :\ No i tak kiedy Bill był księżniczką z długimi włosami i bez zarostu, wszystko było pięknie ale nic niestety nie trwa wiecznie. Chłopaki już dorośli a mi bardzo brakuje tych z kiedyś, zwłaszcza, że dopiero niedawno odkryłam istnienie tego zespołu i nie miałam szansy zobaczyć ich takich na koncercie. Bardzo nad tym ubolewam, ale co zrobić :( W dodatku Bill już tez taki chudziutki nie jest, trochę mięśni mu przybyło i już nigdy nie będzie tą szczuplutką księżniczką co kiedyś. Teraz jego wygląd i tak już nie wróci. :'(
      No ale kiedyś był śliczny, ja mam po prostu słabość do damskich facetów. Zawsze stawiam na to,że lepszy kobiecy facet niż kobieca kobieta. ;D Dziwne prawda?

      Usuń
    6. A tak w ogóle to chopcy kiedyś byli bardzo śmieszni jak się kłócili np. tutaj https://www.youtube.com/watch?v=TvXrkrO79Bs :D
      Albo jak kiedyś Bill przy In die Nacht trącał Toma nogą. To było naprawdę urocze. :3
      Ehh...tęsknię za tym a nawet nigdy nie widziałam tego na żywo. czy to normalne? :\

      Usuń
    7. Ja niestety chłopkami, też się zainteresowaniem od niedawna, właściwe to jakieś 2-3 lata, więc łącze się z Tobą w bólu, że mnie jakoś wtedy nie zainteresowali na tyle, żeby aż tak się na nich skupić.W ogóle to na samym początku wolałam Billa, Tom mnie irytował i nie znosiłem jego blond dredów. A Bill był śliczny, właśnie dlatego, że był taki kobiecy choć ciągle męski. A potem wszystko się zmieniło. Eh. Ale i tak ich obu kocham Niby wolę Toma, ale gdybym musiała wybrać któregoś, to bym miała problem, bo i jeden i drugi ma coś co mnie urzeka a czego nie ma ten drugi, oni muszą być w pakiecie, bo się uzupełniają. Po prostu. :)

      Usuń
    8. Właśnie, ja też tak mam. Ja wolę Billa, ale jak mam wybierać to zawsze pojawiają się wątpliwości. Ale co poradzić, w końcu to bliźniaki - jedna dusza w dwóch ciałach. :D <3

      Usuń
    9. U mnie zaiteresowanie nimi trwa jeszcze krócej - niecały rok. I o dziwo poznałam Tokio Hotel dzięki yaoi, czytałam fanfiction o Adamie Lambercie i Tommym Joe Ratliffie. Wpadłam na czyjegoś twincesta, ponieważ ta osoba pisała także moją poprzednią ukochaną fikcję. Na początku myślałam, że to też jest o Lambercie bo występowało imię Tommy ale szybko skumałam, że Ratliff nie ma bliźniaka Billa i to musi być coś innego. Poszukałam trochę i znalazłam zespół (co najlepsze kiedyś myślałam że Tokio Hotel to taki serial typu Moda na Sukces xD) i okazało sięże znam tą piosenkę Durch den Monsun. Zaczęłam jej słuchać i podobała mi się, częściowo zaczęłam poznawać ich muzykę i zaczęłam także czytać twincest. Ten który spotkałam jako pierwszy był niedokończony (nie pamiętam czyj chyba kitty) więc poszukałam innego i trafiłam na blog Kasiaczka. Jej opowiadanie podbiło moje serce i chciałam innego twincesta, zaczęłam szukać i trafiłam do obsesji, a potem obsesji do Ciebie i stałaś się moim numerem jeden. Automatycznie (Automatic hihi ;3) razem z uwielbieniem dla twincestu zbudowałam uwielbienie dla zespołu i tak już zostało. Tokio Hotel stało się moim życiem. :D

      Usuń
    10. U mnie to też był przypadek. Szukam czegoś nowego i też się jakoś złożyło, że trafiłam na opowiadanie o Lambercie i Billu, że Bill miał wypadek na koncercie i ogień mu uszkodził wzrok. I potem między nim a Lmbertem coś tam było. Nie miało to jeszcze nic wspólnego z twincestem, ale jakoś zainteresował mnie temat i jak to zwykle bywa, po nitce do kłębka. No i wpadłam :) A już całkiem się napaliłam, jak sobie wpisałam w google w grafikę Bill i Tom i zobaczyłem te zdjęcia i rysunki twicestów. To było to!

      Usuń
    11. Ah, wiem o które opowiadanie chodzi aczkolwiek nie przeczytałam go, bo nie był to paring który mnie interesował, była na pewno Bariera Zmysłów. :)
      Hah, ja także się jeszcze bardziej napaliłam jak zobaczyłam te wszystkie rysunki, no i jeszcze filmy na youtube bo to też daje niezłego kopa ;D
      No i przepraszam, że tak rozwijam tak temat, który nie do końca dotyczy opowiadania, niestety straszna ze mnie gaduła i uwielbiam dowiadywać się czegoś nowego o ludziach, a w tym momencie wybrałam Cię na swoją ofiarę numer 1 :D

      Usuń
    12. A ja Wam powiem kochane, że o WIELE bardziej podoba mi się ten obecny blond Bill; jest zajebisty. Też nie przepadam za tym smalcem na głowie, ale np. w FIA był MEGA sexy. A tatuaże mi nie przeszkadzają za bardzo, owszem, czasami przesadza, jak z tym duszkiem albo bokserem,ale ogólnie spoko :D Za to bardzo nie lubię kolczyka w brwi... :)

      Niki - kocham Twoje opowiadania, nie wiem, jak to robisz, ale są naprawdę wciągające! Mają tylko jedną bardzo poważną wadę - odcinki pojawiają się za rzadko według mnie! :D

      Buziaczki ♥♥♥

      Usuń
    13. (KINIA) Nazwy już nie pamiętam, bo to było bodaj pierwsze opowiadanie i jeśli je czytałaś wiesz, że z twincestem w ogóle nie maiło nic wspólnego, ale było na tyle interesujące, że przeczytałam całe i sięgnęłam po więcej, tyle że, jak wpadły w moje ręce "twc" to już na inne nawet nie chcę spojrzeć. Po prostu jeśli nie ma w nich tych swój jakże ważnych postaci (B i T) to nie mam ochoty zagłębiać się w lekturę. Ja już tak mam, że jak ma obsesje na jakim punkcie to krążę tylko wokół tego tematu. No, chyba, że to jest książka zupełnie o innej tematyce.

      Usuń
    14. (ANONIMKU)
      Kolczyki to jeszcze nie problem można wyciągnąć, ale tatuaże usunąć to nie jest taka prosta sprawa.
      Ten duszek i bokser to porażka. ten tatuaż na ręce też mi nie specjalnie się podoba, znaczy wzór jest śliczny, ale zasłania całą skórę na ręce i to mi się już nie podoba. No ale ten kolczyk w nosie, to by była pierwsza rzecz jaką bym mu ściągnęła, a zaraz po tym zrobiła porządek z tymi włosami.
      Śmiać mi się chce, bo gdyby Bill przeczytał co się o jego pomysłach na swój image pisze, to by w depresje popadł. :)

      Usuń
    15. Jak mam tak samo, jak mam obsesję na twc to tylko twc hihi ;)
      Jak przedstawiasz sprawę w ten sposób (że Bill miałby popaść w depresję xD) to od razu robi mi się żal tego naszego kochasia i jestem w stanie wybaczyć mu od razu całe to jego kombinowani, kocham w nim wszystko od tej blond czupryny, przez masę kolczyków i tatuaży aż do szalonych kreacji i w życiu nie chcę go na inny model zamieniać. :D
      Bo w końcu przynajmy dziewczyny, gdyby nasz Billy nie był tak unikalny w swoim stylu i dziwactwach, nie kochałybyśmy tego naszego wredziuszka jednakowo jak teraz. ;D

      Usuń
    16. Tak. I jak sam Bill powiedział na rozdaniu nagród "Mimo tego albo właśnie dlatego" tak go kochamy :)

      Usuń
    17. A mam takie pytanko (tak wiem męczę tymi "pytankami". Teraz to już dotyczące opowiadania. Czy mówiąc, że już niedługo Bill będzie Toma kusił masz może na myśli także ten pokaz? ;D

      Usuń
    18. Od pokazu zacznie, ale nie wyjdzie mu to na dobre.

      Usuń
  4. Dla mnie torturą jest czekać kolejne dni na nową część opowiadania. Jestem ciekawa jak będzie dalej z Tomem. Czy on zaczyna czuć coś do bliźniaka? I Bill jest dla mnie zagadką. Te jego podchody, zachowanie. Za cholerę nie mogę go rozgryźć. I co będzie się działo na tym pokazie? Czy ktoś zaatakuje Billa, a może dojedzie do czegoś po między chłopakami? Twój blog jest niesamowity, co więcej powiedzieć piszesz genialnie. Już się nie mogę doczekać kolejnej części.
    Dużoooo weny i żeby rozdziały były dłuższe.
    Kocham to opowiadanie ❤ AlienKa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo. Wiem, że na razie obaj chłopcy są trochę zagadkowi. W sumie to dopięto 7 odcinek i powoli poznajecie ich obu. Oni siebie też poznają i wy dokładnie wraz z nimi będziecie poznawać ich charaktery.
      Co do pokazu, to owszem, Bill dostarczy Tomowi niezapomnianych wrażeń :D

      Usuń
  5. Gdy czytam ich ,,kłótnie" to sama się z nich śmieje i mówię: Typowie kłótnie rodzeństwa xD

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*