Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

piątek, 15 maja 2015


Odcinek 9


Nie sądziłem, że kolejnego dnia Bill wstanie tak wcześnie i będzie w tak dobrej formie, po tym ile wczoraj wypił. Wstał nawet wcześniej ode mnie i zamówił śniadanie do pokoju.
– Myślałem, że będziesz spał do południa – powiedziałem, siadając naprzeciwko niego i nalewając sobie kawy.
– Mówiłem ci, że ja po szampanie nie mam kaca. Poza tym, o dwunastej mam wywiad do Elle.
Instynktownie spojrzałem na zegarek, a on kontynuował.
– Wieczorem wracamy do Niemiec.
– Bill?
– Hm?
– Ty dostajesz jakieś wiadomości od policji odnośnie do tego typa, który chce cię załatwić?
– Tak. Czemu pytasz?
Pokręciłem głową.
– Bez przyczyny.
– Ostatnio, po tym, jak Jack został postrzelony, trochę się uspokoiło. A coś się stało? Martwisz się czymś?
– Nie. Pytam z ciekawości.
Pytałem, bo zastanawiałem się, jak to wszystko rozegrać. Zanim złożę wymówienie, muszę mu znaleźć godne mnie zastępstwo. On nie może zostać sam, bo nie ma kompletnie instynktu samozachowawczego.
Tak jak mówił, przed dwunastą pojechaliśmy na wywiad. Nie trwał długo. Standardowe pytania, trochę zdjęć. Naprawdę byłem pełen podziwu dla jego profesjonalizmu. Widać było, że on kocha to, co robi.
Późnym wieczorem wróciliśmy do Niemiec. Anna przygotowała dla nas kolację, tym razem zjadłem ją razem z Billem w jadalni.
– Dobranoc, Tom. Jutro o siódmej jedziemy do agencji – poinformował mnie.
– Okej. Dobranoc – odpowiedziałem, obserwując, jak wstaje od stołu i idzie do swojej twierdzy. Odetchnąłem głęboko.
– Coś się stało? - zapytała Anna.
– Nie – zaprzeczyłem. – Pan Trumper jest w domu?
– Tak, ale poszedł już spać. Cały weekend miał urwanie głowy. Przyjechał dzisiaj tuż przed wami, nawet nie zjadł niczego i poszedł spać. A jak pokaz, udał się?
– Tak, Bill jest zadowolony.
– Cieszę się. To dobrze, że realizuje się w tym, co kocha.
– Tak – przyznałem.
– A u ciebie wszystko w porządku? Wydajesz się jakiś zamyślony.
– Chyba zmęczony. – Uśmiechnąłem się.
– Może. W takim razie ty też zmykaj do łóżka.
– Tak zrobię. Dziękuję za pyszną kolację i dobrej nocy.
– Nie ma za co. Dobranoc, Tom.
Niedobrze, że Gordon poszedł już spać. Będę musiał przydybać go jutro rano, zanim pojedzie do wytwórni, albo pojechać do niego w ciągu dnia.
Kolejnego ranka czekałem na Billa punkt siódma w jadalni. Ostatnie trzy dni wystarczająco dużo razy podziałaliśmy sobie na nerwy, więc na koniec nie zamierzałem rozstawać się z nim w konflikcie. Dlatego, chociaż jedzenie posiłku w samotności, w tej gigantycznej sali, gdzie każdy najdrobniejszy dźwięk rozchodził się echem po całym pomieszczeniu i wybitnie wzbudzał we mnie podenerwowanie, postanowiłem się zmusić, i nie dać Billowi kolejnego pretekstu do bezsensownej kłótni. Chociaż tego, to nawet nie można było nazwać kłótnią. To, co się działo między nami, było jakieś dziwne i sam już nie wiem, czego tak właściwie chciałem od niego, i czego on oczekiwał ode mnie.  Jedno w każdym razie było dla mnie jasne – nie zamierzałem się z nim użerać. Miałem lepsze zajęcia, a zleceń, choć może nie tak dobrze płatnych, nie brakowało mi, więc kiedy pozbędę się tego wrzodu na dupie, jakim w tym momencie był dla mnie Bill, w końcu odetchnę.
– Coś się stało? – zapytał, wchodząc do jadalni z gazetą pod pachą. Nawet się nie przywitał, co postanowiłem oczywiście wykorzystać.
– Dzień dobry, Bill.
– Chyba nie dobry, skoro jesz śniadanie w jadalni. Masz jakiś problem, czy coś się stało?
Był cholernie domyślny.
– Nic się nie stało. Nie chce mi się z tobą kłócić, więc postanowiłem, że zjem tutaj i w ten sposób podaruję sobie twoje kąśliwe uwagi.
– Ach – jęknął i rzucił gazetę na stół, zasiadając przy nim. – Jeśli tak bardzo lubisz jadać w kuchni, to przecież ja cię nie będę na siłę zmuszał, byś zmienił swoje upodobania. Chciałem tylko zjeść z tobą i porozmawiać, a jeśli ty będziesz tam, a ja tu, będzie to raczej niemożliwe.
Już miałem powiedzieć, że może zjeść śniadanie w kuchni, ale czułem, że to by i tak do niczego nie prowadziło, oprócz kłótni, więc przemilczałem to.
– Nie wiem, o czym chcesz ze mną rozmawiać. Nie prowadzę z tobą interesów, tylko cię pilnuję. Jedyne, co mnie interesuje, to gdzie chcesz jechać i jak zamierzasz spędzić dzień.
– I właśnie o tym chcę z tobą porozmawiać.
Uniosłem brwi. To będzie naprawdę rozmowa na poziomie. Jakby to miało jakieś większe dla mnie znaczenie. Ochroniarza nie interesują plany jego podopiecznego. Ma go pilnować bez względu na to, gdzie pójdzie.
– Dzisiaj nie pojedziemy do agencji.  Mam wywiad do Vogue.
– W porządku. A gdzie ten wywiad będzie?
– Tu, w domu. Przyjedzie tu redaktorka i pewnie jeszcze dwóch albo trzech ludzi. No wiesz, kamerzysta, dźwiękowiec, fotograf.
– O której?
– O czternastej.
To była dla mnie dobra okazja, żeby pojechać do Gordona i powiedzieć mu o swojej decyzji.
– Zamierzasz gdzieś wychodzić do tego czasu?
– Nie Tom. Muszę się przygotować do tego wywiadu. To bardzo znany magazyn.
– Rozumiem. Chciałbym wyskoczyć na dwie, trzy godzinki do centrum, muszę załatwić kilka spraw.
– Oczywiście, nie ma problemu. Nigdzie się dzisiaj nie ruszam z domu.
– Wrócę, zanim przyjadą.
Skinął tylko głową, upijając łyk gorącej kawy, którą chwilę temu nalała mu Sonia.
Bill wybitnie dzisiaj nie zwracał na mnie uwagi. Kiedy był skupiony na swojej pracy, wszystko inne przestawało dla niego istnieć, a to nawet było mi na rękę.
Po śniadaniu udał się do swojej twierdzy, a ja się zebrałem i ruszyłem do centrum, a ściślej mówiąc do wytwórni muzycznej Gordona.
Kiedy wjechałem windą na górę, sekretarka Trumpera od razu mnie poznała.
– Zastałem Pana Trumpera? – zapytałem wprost, nie siląc się już nawet, by się jej przedstawić.
– Tak, ale prezes jest obecnie zajęty.
On był zawsze zajęty. Nie przejąłem się tym.
– Proszę mu tylko powiedzieć, że chcę z nim pilnie porozmawiać w sprawie Billa.
Chwilę mi się przyglądała, chyba sama się zaniepokoiła, bo od razu połączyła się z biurem Trumpera, przekazując mu wiadomość. Nawet się nie spodziewałem, że po dosłownie kilku sekundach wyjdzie ze swojego biura.
– Coś się stało? – zapytał mnie od razu. Jego mina świadczyła, że cholernie boi się o Billa.
– Nic groźnego, ale muszę z panem porozmawiać. To dość pilna sprawa.
– Zapraszam – powiedział i odsunął się z przejścia. – Niech pan usiądzie, panie Kaulitz – rzucił, zasiadając za biurkiem.
– Tom – poprawiłem go[N1] , ale wcale nie miałem zamiaru siadać. Sprawa była prosta i nie było co się nad nią rozwodzić na tyle długo, by trzeba było aż usiąść.
– Tom – powtórzył. – W czym mogę ci pomóc?
– Powiem wprost, chodzi o Billa.
– Tak?
– Nie mogę dłużej być jego ochroniarzem.
Nagle to, co robił, przestało być ważne i spojrzał na mnie.
– Nie rozumiem – powiedział.
– Oczywiście, znajdę kogoś na moje miejsce. Proszę się o to nie martwić, nie zostawię Billa bez ochrony.
– Niech pan spocznie – powiedział, wstając z fotela. – Proszę. – Wskazał gestem ręki, odsuwając mi nawet krzesło przed swoim biurkiem. Usiadłem.
Chwilę panowała między nami cisza. Gordon jednak nie wydawał się jakoś specjalnie zaskoczony moją decyzją.
– Ile? – rzucił.
– Słucham? – Nie wiedziałem, o co mu chodzi.
– Jaka suma cię zadowala? – zapytał, patrząc mi prosto w oczy. Aż uniosłem brwi ze zdumienia.
– Nie chodzi o pieniądze, ja po prostu…
– Zapłacę ci dwa razy tyle – wszedł mi w słowa. Totalnie zgłupiałem w tym momencie. Nie miałem pojęcia, co jest grane.
– Panie Trumper, nie chodzi o pieniądze. Pojawiły się inne okoliczności, przez które muszę zrezygnować.
– Dobrze, trzy razy tyle – rzucił, a do gabinetu ktoś nagle zapukał i otworzył drzwi, nawet nie czekając na zaproszenie.
– Panie prezesie… - Dźwięczny kobiecy głos wskazywał na znaną mi już sekretarkę Trumpera. Nawet nie musiałem spoglądać w jej stronę, zresztą on też na nią nie spojrzał, cały czas patrzyliśmy sobie w oczy.
– Nie teraz, Madlen. – Przerwał jej.
– Ale…
– Powiedziałem, nie teraz! – Jego ton głosu świadczył, że w tym momencie zapłaciłby mi nawet dziesięć razy tyle, byle bym tylko został, ale dlaczego?
– Oczywiście, przepraszam – powiedziała i zamknęła drzwi.
– Więc? – zapytał. – Obaj jesteśmy ludźmi interesu. Jesteś konkretny i bystry, a ja się znam na ludziach. Uściśnij mi dłoń i przystań na moją ofertę. Powtarzam, trzy razy tyle, na ile się umówiliśmy, zgoda?
Kolejny raz tego tygodnia byłem w szoku, nie miałem pojęcia, co się tu do cholery dzieje.
– Panie Trumper, znajdę kogoś, kto godnie mnie zastąpi. Postaram się nawet, żeby był w moim wieku. Bill pewnie nie zauważy różnicy.
– Proponował ci seks, tak?
Znowu otwarłem szerzej oczy.
– Nie, nic z tych rzeczy.
– Cholera, Tom! Ja znam mojego pasierba, wiem, jaki potrafi być. Nie jesteś pierwszym ochroniarzem, który rezygnuje. I choć żaden się do niczego nie przyznał, mając na uwadze orientację Billa, domyślam się, że właśnie to było powodem.
Szczerze mówiąc, poczułem się w tej chwili, jakbym się znalazł w pułapce. Nie miałem pojęcia ani co odpowiedzieć, ani tym bardziej, co zrobić.
– Przyznaję, że Bill raz czy dwa… - urwałem, nie bardzo wiedząc jak to ująć. - Tu nawet nie chodzi o to, że on robi jakieś propozycje – zacząłem. – Bo nie robi – dodałem. Czułem się jakoś w obowiązku sprostować tę dziwną sytuację. Jego ojczym sądził, że rzuca się wszystkim ochroniarzom na szyję, ale ja przez te ostatnie tygodnie trochę go poznałem i wiedziałem, że to nie w stylu Billa, i dałbym sobie nawet rękę uciąć, że żadnemu z nich nawet nie wspomniał o tym. Zniechęcił ich do siebie zupełnie czymś innym, być może właśnie tym, czym mnie, ale już nie chciałem wnikać. – Zresztą, uprzedzał mnie pan i godząc się, miałem tego świadomość. I żeby była jasność – nie chodzi mi o jego orientację.
– Nie możesz go zostawić. Mam cię zacząć tu błagać na kolanach?
Tym razem zmarszczyłem brwi.
– Może po prostu powie mi pan wprost, o co chodzi.
Gordon westchnął i przysiadł na brzegu biurka.
– Posłuchaj Tom, ja widzę, ile znaczysz dla Billa. Jak bardzo on się zmienił, odkąd jesteś jego ochroniarzem. Jeśli teraz go zostawisz, znowu się zamknie w sobie.
– W takim razie on potrzebuje psychologa, a nie ochrony – stwierdziłem.
– Potrzebuje przyjaciela.
PRZYJACIEL! To słowo dotarło do mnie tak mocno, że aż poczułem ukłucie w okolicy serca. Doskonale pamiętałem, jak zapisałem mu numer swojego telefonu, dodając drukowanymi literami „PRZYJACIEL”. Stwierdziłem wtedy, że mam nosa do ludzi, ale tak naprawdę, nigdy nie było to dla mnie aż tak istotne. Przyjaźnie rozwijają się albo nie. Niczego na siłę nie da się zrobić. Nawet jeśli nazwie się to przyjaźnią, ona będzie tylko wtedy, kiedy obie strony będą wobec siebie szczere i sobie zaufają. Czy ja ufałem Billowi? Właściwie mało rozmawialiśmy na prywatne tematy. W końcu miałem go chronić, a nie dotrzymywać mu towarzystwa. A on? On też mi się jakoś specjalnie nie zwierzał. I chociaż potrafił gadać momentami jak nakręcony, to nie było to nic istotnego. Jednak nie potrafiłem pozbyć się z głowy jego wzroku, który mnie przyciągał. I tak jak mnie ostatnio denerwował, tak też czułem, że jest jedyną osobą, która mi dorównuje, i to pod każdym względem. Zupełnie jakby był częścią mnie. To było dziwne, a jednocześnie jakieś oczywiste.
– Dobrze – rzuciłem. – Zostanę. Jednak czuję, że to jest błąd, który wszyscy wcześniej czy później pożałują.
– Porozmawiam z Billem – powiedział. – Nie będzie więcej robił ci niemoralnych propozycji.
– Nie trzeba. Poza tym Bill mi nie robi żadnych niemoralnych propozycji. Pana pasierb naprawdę potrzebuje przyjaciela – sprostowałem i wstałem.
– Dziękuję, że się dogadaliśmy – powiedział. – Oczywiście, jeśli chodzi o moją ofertę, to jeszcze dzisiaj przeleję ci dodatkową sumę.
– Nie trzeba, nie robię tego dla pieniędzy.
– To dla mnie żadne pieniądze, zapłaciłbym o wiele więcej.
– Nie wątpię – rzuciłem z ironią. – Pójdę już – powiedziałem, a Gordon wyciągnął w moją stronę rękę. To było coś nietypowego, bo nawet za pierwszym razem, kiedy mnie zatrudniał, nie zrobił tego. Więc skoro teraz posunął się do takiego gestu, to ta rozmowa musiała być dla niego niezwykle ważna. Uścisnąłem mu dłoń i wyszedłem, czując się bardzo dziwnie. Nawet nie wiem, jak to opisać.
Całą powrotną drogę do domu myślałem, głównie nad tym, jaką postawę przyjąć wobec Billa. Jeśli nadal będzie tak, jak do tej pory, to osobiście zrobię mu krzywdę i to będzie pierwszy w dziejach historii przypadek nieudanej próby wyprostowania charakteru rozpieszczonemu dwudziestopięcioletniemu bogaczowi.



14 komentarzy:

  1. Odcinek cudny tak jak i poprzedni, ale niestety komentarz wstawiłam w tym samym czasie co ty nowy odcinek więc pewnie go nie przeczytałaś :\ Niestety nie miałam czasu wcześniej go napisac i tak wyszło :(
    Tak myślałam, że coś skłoni Toma do pozostania tym ochroniarzem Billa i że może to być ten "PRZYJACIEL", który wrył się Tomowi jak i zapewne Billowi w pamięć, skoro nawet Gordon zauważył, że jest inny niż przed poznaniem Toma. Dobrze, że Tommy jednak został. Gdyby zostawił Billa nie wiadomo jak bardzo mógł by go skrzywdzić. Chyba nasz Billy już całkowicie by zlodowaciał z zewnątrz, byłby jak zepsuta zabawka, której nikt nie byłby już w stanie naprawić oprócz ewentualnie Toma chociaż nie wiadomo czy by mu to wybaczył, że jedyna osoba która dała mu nadzieję na przyjaźń, a także w pewnym sensie na miłość i tak w końcu go opuściła. Bill już nikomu nigdy by nie zaufał, więc Tom nie może go zostawić ot tak. Zresztą im dłużej z Billem zostanie tym sam mniej będzie tego chciał. W dodatku jak widać Tommy odczuwa już w pewien sposób ich bliźniaczą więź tylko na razie jeszcze nie ma pojęcia co to jest. Ciekawi mnie jednak pewna rzecz...Czy chłopaki dowiedzą się o swoim pokrewieństwie już po tym jak zostaną parą czy jeszcze przed tym? No i oczywiście jak pewnie każdego czytelnika intereuje mnie w jaki sposób i od kogo się o tym dowiedzą. :)
    Jedno jest oczywiste: oni nie mogą być oddzielnie. Aż robi mi się cholernie przykro na wizję Billa samotnego, bez przyjaciół, opuszczonego przez Toma i płaczącego w boleśnie w swoim wielkim pustym apartamencie. :( Normalnie aż mi serce ściska! Czy Tobie też? Wyobraź sobie go w takim stanie, trochę jak w teledysku do Feel It All, tam jest dosadny przykład Billa w rozsypce przy którym beczałam tyle razy, że aż nawet nie jestem w stanie tego zliczyć. Nie wiem, może tylko ja jestem tak bardzo wrażliwa? :\ W każdym razie ból Billa, Toma i ogólnie innych ludzi jest też moim bólem, zwłaszcza jeśli żywię do tych ludzi szczególne uczucia.
    Dzisiaj mnie też odcinek wydaje się być dość krótki, ale nie narzekam, bo ostatnio moje komentarze także bywają krótkie, jeśli w ogóle się pojawiają, za co naprawdę przepraszam Cię kochana, więc ja tu nie będę się wymądrzać bo ja też od dłuższego czasu nie walę już długich komentarzy i dobrze wiem co to brak czasu :(
    Dobrze więc kochana, chyba napisałam już wszystko co chciałam przekazać, w razie czego jeszcze coś dopiszę jakby mnie naszło. :)
    Pozdrawiam, życzę weny i daję Ci wielkiego buziaka moja Ty gwiazdeczko :*
    <3333 <3333 <3333

    ~GlamKinia~ <33333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam oba :D :* Wszystkie czytam, przychodzą mi na maila i żaden nie umyka mojej uwadze.
      Tak, Toma ciągnie do Billa, chociaż jeszcze nie ma zielonego pojęcia czemu. A trzeba Ci wiedzieć, że im dłużnej się znają tym więcej wiedza o sobie i bardziej zacieśnia się ich przyjaźń.
      Jeśli chodzi o to kiedy i jak się dowiedzą, że są braćmi, to nie mogę tego zdradzić, bo wyczekiwalibyście tego odcinka a tak będziecie kombinować i właśnie o to mi chodzi ( wiem jestem okropna ) Póki co pokazują sobie swoje światy, które różnią się diametralnie i każdy tęskni do tego czego nigdy nie miał: Bill do przyjaciół, których nigdy nie miał,a Tom do życia w luksusie. Dziś są już dorośli, ale w ich sercach na samym dnie ciągle te pragnienia są i jakoś dziwnie działając na siebie i rozniecają w sobie te zapomniane marzenia.
      W każdym razie dziękuję, że mimo wszystko znajdujesz czas i piszesz, wcale nie takie krótkie komentarze :* Uwielbiam Twoje kombinowanie.
      Ściskam Cię mocno i jak coś Ci wpadnie do głowy, pisz śmiało. :* Buziaczki.

      Usuń
    2. Dzięki kochana :** Mam taką rozkminę: czy czasem Gordon nie próbował tak bardzo zatrzymać Toma nie tylko z powodu, że Bill potrzebuje przyjaciela, ale także dlatego iż wie że są braćmi? Jako brata, Toma nikt nie mógłby zastąpić. To wyjaśniało by dlaczego Gordon, aż tak bardzo chciał go zatrzymać przy Billu a innych ochroniarzy zapewne nie, skoro już tylu ich było. W ogóle to powiedziałaś, że Tom ma skryte pragnienie życia w luksusie. Może Gordon ciągle kontrolował wiadomości o życiu Toma i wiedząc że był biedny i dlatego próbował go przekupić aż tak wielką sumą pieniędzy? Może myślał że to podziała? Może Gordon szukał właśnie Toma ze względu na pokrewieństwo jego z Billem? Szepnij mi tam czy dobrze myślę ;*

      Usuń
    3. Ups wystawiło się znowu podwójnie :/

      Usuń
    4. Nic się nie stało, zawsze jeden można usunąć.
      Co do Gordona, no cóż, to bardzo zagotowana postać i po tym zdarzeniu, tym przekupstwie można by sądzić, że on coś wie, a czy wie? On bardzo kocha Billa, chociaż nie jest jego rodzonym synem, ale nie ma zielonego pojęcia, że Bill ma brata. Więc tym razem pudło kochana :*

      Usuń
  2. I kolejny ciekawy rozdział. Jednak czekam na dalszy rozwój wydarzeń po między Billem a Tomem. Cieszę się, że Tom został. Bo jakoś nie widzę Billa u boku kogoś innego jak nie Toma. I to jak Gordon powiedział, że Billy potrzebuje przyjaciela. Po części Tom już nim jest dla Billa. Ale ta niepewność nadal pozostaje. Pozdrawiam i weny życzę.
    AlieNKa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli, ale sukcesywnie, rodzi się między nimi coraz większa więź. Na razie budują między sobą przyjaźń, a kiedy to już nastąpi do miłości to już rzut beretem :)

      Usuń
  3. Świetny rozdział :D Czekam * z niecierpliwością * na next !

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. To pierwszy mój komentarz pod tym opowiadaniem. Przyznaję się szczerzę, że nie komentuję zbyt często ze zwykłego lenistwa. Postaram się jednak robić to częściej, bo naprawdę doceniam to, że tak często dodajesz odcinki (chociaż chciało by się czytać odcinki codziennie, ale każdy ma swoje życie i nie można takiej częstotliwości wymagać ;D ) i widać, że czytelnicy po prostu Cie obchodzą. :)
    Co do odcinka, to jest naprawdę fajny. W sumie wiedziałam, że Tom nie odejdzie, ale jestem teraz ciekawa jak to wpłynie na relacje chłopaków. :) Jestem pewna że parę ciekawych rzeczy, jak zwykle wymyśliłaś.
    Czekam do jutra i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i bardzo mi miło, że jednak postanowiłaś się ujawnić.
      Co do relacji chłopaków, czeka ich konfrontacja. Bill doprowadzi Toma do stanu, że ten w końcu nie wytrzyma i wybuchnie. :D

      Usuń
  5. jak zwykle genialny odcinek.! ciesze się, że Tom jednak nie zrezygnował z pracy. jednoczesnie jestem mega ciekawa kiedy faktycznie wybuchnie i jak sie to skończy ;d
    z niecierpliwością czekam na dzisiejszy odcinek.!

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze nie lubie twincestów ale twój tak dziwnie na mnie działa. Zaczynam czytać i gdy dowiaduje się że ten fragment nie jest dla mnie i próbuje przestać czytać to nie mogę. Nie umiem. Strasznie wcielam się w ich problemy i ich odpowiedzi i nie umiem przestać. Zastanawiam się czy to jest dobre, czy złe. Mam nadzieję że dobre :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*