Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

piątek, 5 czerwca 2015


Witajcie kochani,
Prawie dzisiaj przegapiłam godzinę publikacji. A to dlatego, że w końcu dałam się skusić i kupiłam sobie smartfona. Generalnie sam telefon nie jest mi potrzebny, ale jego aplikacje to już zgoła zupełnie inna kwestia, no i po przeanalizowaniu za i przeciw - kupiłam. No i tu się zaczynają schody. Siedzę i grzebię w tym gównie pół dnia i nadal jestem w polu. Nie wiem jak i co wgrać, żeby było tak jak chcę.  Uwielbiam nowe technologie i dojdę, co i jak, nie mniej jednak na razie trochę się gubię.
No nic, wrzucam wam kolejny odcinek i grzebie dalej XD.
Wasza Niki.







Odcinek 16




Nawet się nie ubierałem. Tak jak leżałem, czyli w krótkich spodenkach z nadrukiem akademii, w której się szkoliłem i w bluzce bez rękawków, wstałem z łóżka i wsadzając komórkę do kieszeni, ruszyłem do Billa twierdzy. Kiedy wszedłem na górę, leżał w sypialni na łóżku skulony.
– Już jestem. W porządku? – zapytałem, podchodząc bliżej.
– Gdzie twoje buty, Tom?
– Przyszedłem na bosaka. Wszędzie w tym pałacu jest podgrzewana podłoga.
– Mogłeś się skaleczyć.
– Nie żartuj. Tu jest tak czysto, że chyba na sali operacyjnej nie jest tak wysprzątane, jak w tym domu.
Westchnął.
– Wiem, że pomyślisz sobie, że jestem niepoważny. Dwadzieścia pięć lat na karku, a zachowuję się jak dziecko, ale chyba jednak przejąłem się bardziej, niż sądziłem. Jestem zmęczony i nie mogę zasnąć, bo ze stresu serce mi strasznie szybko bije – zaczął się tłumaczyć.
– Myślę, że masz prawo obawiać się o swoje życie. Dzisiejsza sytuacja naprawdę była groźna.
– Już drugi raz ktoś do mnie strzelał. Po tym, jak Stiv został postrzelony, nie wychodziłem z pokoju przez tydzień. Gordon próbował mi wmówić, że trafili go, bo miał już swoje lata i refleks nie ten.
– Wiek tu nie ma znaczenia – sprostowałem.
– Wiem. Wiem, Tom. Trafili go, bo mnie zasłonił. Powiedziałem Gordonowi, że jeśli ktoś ma przeze mnie zginąć, to nie potrzebuję już więcej żadnej ochrony. Niech się stanie, co ma się stać. Wtedy on powiedział, że poszuka mi młodego ochroniarza, bo prócz ochrony potrzebne mi towarzystwo kogoś w moim wieku.
– Tak, już mi to mówiłeś. No i dlatego tu jestem.
– Tylko że polubiłem cię i nie chcę, żeby ci się stała krzywda.
– To nie we mnie celują, tylko w ciebie – wyjaśniłem mu.
– Ale ty mnie zasłaniasz.
– To nie ja jestem celem. Jeśli zamachowiec nie będzie miał dobrego pola do oddania strzału, to go nie odda. Zabicie ochroniarza nic mu nie da. Poza tym każdy kolejny strzał zdradza jego położenie – tłumaczyłem mu. Potrzebował tego, bo jakoś nagle zaczął się martwić bardziej o mnie niż o siebie.
– Przemyślałem sobie naszą wcześniejszą rozmowę i… – urwał, milknąc.
– I?
– Zmusiłem cię, żebyś został, ale teraz…
– Zapomnijmy o tamtym. Zostałem, bo chciałem zostać – powiedziałem, a on aż wciągnął gwałtownie powietrze.
– Nie chcę, żeby coś ci się stało.
– Nic mi nie będzie.
– Nie boisz się, Tom?
– A kto tak powiedział? Też się boję – przyznałem, a on aż usiadł na łóżku, przyglądając mi się.
– Myślałem, że ochroniarze niczego się nie boją.
– Ochroniarz to tylko zawód. Boję się tak samo jak każdy inny człowiek, jak ty, ale to dobrze, wiesz?
– Dlaczego?
– Dopóki odczuwam strach, jestem czujny, a czujność to gwarancja przetrwania. Chociaż dzisiaj miałeś po prostu szczęście i nie było w tym mojej zasługi.
Puścił tę uwagę mimo uszu. Widziałem, że mnie idealizuje i obawiałem się, że jeśli nie będę go utwierdzał w tym, że ja też popełniam błędy, to jego zaślepienie moją osobą źle się dla mnie skończy.
– Chciałbym mieć takie podejście do życia jak ty – stwierdził.
– Jakie?
– Racjonalne.
Tym razem to ja bezradnie westchnąłem. Byłem ochroniarzem, nie psychologiem. Udzielanie porad psychologicznych nie leżało w mojej kompetencji, a Billowi przydałaby się jakaś rozmowa z psychologiem. To, co się działo w ostatnim czasie w jego życiu, odciskało w nim coraz większe piętno, i miałem wątpliwości czy podołam jego oczekiwaniom, bo już widziałem, że nie jestem dla niego tylko ochroniarzem.
– Zostaniesz tu na noc? – zapytał.
– Jasne. Położę się na kanapie – odparłem.
– Nie. Chcę, żebyś położył się tutaj.
– Mam spać z tobą? – Zaskoczył mnie.
– Tak. Proszę. Łóżko jest duże. Tylko dzisiaj. Boję się tu być sam.
Westchnąłem. Nie wiem, czemu miałem wrażenie, że mnie wkręca, ale patrzył na mnie tak żałośnie, że już sam nie wiedziałem, czy mi się nie wydaje.
– No dobrze. –  Przystałem na to. Było już późno, nie chciałem robić problemu, a w końcu zgodziłem się, że jeśli będzie taka potrzeba, będę z nim nawet spał, chociaż teraz wydawało mi się to okropnie idiotyczne. W życiu nie przypuszczałem, że taka sytuacja może mieć miejsce. Spojrzałem na wyświetlacz komórki. Dochodziła pierwsza. Odłożyłem telefon na szafkę obok i położyłem się do łóżka, naciągając na siebie koc, który leżał w nogach.
– Może dam ci kołdrę? – zapytał.
– Nie trzeba, wystarczy mi koc. Zresztą tu jest dość ciepło. Nie wiem, czy mi się wydaje, ale jest chyba dużo cieplej niż na dole.
– Tak. Jest o cztery stopnie cieplej. Lubię ciepło.
Mruknąłem. To akurat już wiedziałem, a ciepło to było też duże niedomówienie, on uwielbiał gorąco, a jak dla mnie było tu trochę zbyt duszno. No, ale w końcu nie zamierzałem tu z nim sypiać wiecznie, więc tę jedną noc jakoś się przemęczę.
– Mogę zgasić światło? – zapytał.
– Tak – odparłem. – Niezły widok – skomentowałem, widząc przez okno nad łóżkiem rozgwieżdżone niebo.
– Też go lubię.
– Dobranoc – powiedziałem, nie chcąc wdawać się z nim w dyskusję. Nie wiem dlaczego, ale czułem się jakiś skrępowany. Chociaż dzieliła nas przynajmniej metrowa przestrzeń, byłem jakiś spięty.
– Dobranoc, Tom.
Leżałem na wznak, przyglądając się niebu i wsłuchując się w jego oddech i odgłosy z otoczenia. Przyzwyczaiłem się do tego, co słyszałem w swoim pokoju, a teraz wszystko, co tu do mnie dochodziło, było kompletnie nieznane i wzbudzało domysły.
– Tom? – usłyszałem po chwili.
– Hm?
– Chrapiesz?
– Nie.
– A bardzo się kręcisz w nocy?
– Może jednak pójdę spać na dół? – odparłem.
– Nie. Przepraszam. Właściwie to nie ma znaczenia, łóżko jest tak ogromne, że i tak tego nie poczuję.
Zacząłem się zastanawiać, czy on to wszystko robił specjalnie? Może to jakaś gra?
– Nie kręcę się, śpię bardzo spokojnie. Postaraj się zasnąć, sen dobrze ci zrobi.
Mimo wszystko postanowiłem, że nie dam się sprowokować.
– Masz rację. Dobranoc.
– Dobranoc.
Choć myślałem, że nie zasnę w tej dziwnej i krępującej mnie sytuacji, to usnąłem momentalnie. Tej nocy też spałem niezwykle dobrze. Trzeba przyznać, że łóżko Billa było bardzo wygodne, może nawet zbyt wygodne, bo kiedy się ocknąłem, byłem taki skołowany, że przez dobre parę sekund nie mogłem uświadomić sobie, gdzie jestem. W pokoju nadal było ciemno, więc chyba był środek nocy. Odwróciłem głowę w stronę Billa i zorientowałem się, że go nie ma. Podniosłem się, rozglądając po pokoju.
– Bill? – zawołałem go i usłyszałem po chwili kroki na schodach.
– Jestem.
– Dlaczego nie śpisz? – zapytałem. – Miałeś zły sen czy co?
– Nie, ale zgłodniałem.
– Nic dziwnego skoro nie jadłeś kolacji.
– Zaraz Sebastian przyniesie nam śniadanie.
Popatrzyłem na niego jak na wariata. Chyba nie zbudził tego biednego człowieka w środku nocy, żeby przyniósł mu jedzenie do łóżka. Byłem zszokowany, inaczej nie da się tego nazwać.
– No wiesz co, zdecydowanie przesadzasz – skomentowałem to, najłagodniej jak potrafiłem.
– Daj spokój. Sebastian nie pierwszy raz przynosi mi śniadanie do łóżka.
– Jest środek nocy, Bill!
– Jest dziesiąta rano, Tom.
– Co? – Chwyciłem z szafki telefon, sprawdzając godzinę i nie mogłem uwierzyć, ale kiedy Bill wcisnął przycisk przy łóżku, a żaluzje w oknie na poddaszu zaczęły się podnosić, wpuszczając promienie słońca do środka, aż zmrużyłem oczy. Boże, jak to możliwe, że spałem tak mocno i niczego nie czułem, ani nie słyszałem?
– Mogłeś mnie obudzić. Kiedy wstałeś?
– Niedawno. Chyba obaj potrzebowaliśmy snu. – Nagle usłyszałem, jak na górę ktoś wchodzi. Oczywiście tym kimś był Sebastian. Spojrzał na mnie tak jakoś dziwnie, aż uciekłem wzrokiem, czując się zażenowany.
– Dziękuję Sebastianie. Postaw tutaj. – Odsunął kołdrę z łóżka. – Dzisiaj jemy jak królowie, Tom – stwierdził. – W łóżku i prawie w chmurach – powiedział, smarując rogalika kremem czekoladowym. – Proszę, to dla ciebie – wyciągnął rękę w moją stronę.
– Bill, nie musiałeś… Mogłem zejść do kuchni – zacząłem dukać.
– Dzisiaj zjesz ze mną w łóżku. To nic nadzwyczajnego.
Może dla niego, ja to widziałem nieco inaczej.
– Trzymaj. – Prawie wcisnął mi tego rogala na siłę. – Słodzisz dwie łyżeczki, prawda? Dobrze zapamiętałem? – zapytał, nalewając mi do filiżanki kawy.
– Tak, ale…
– Smacznego.
Jezu! Ja chyba nadal śniłem, bo to wszystko było zbyt dziwne, żeby działo się naprawdę.
Zabrałem od niego filiżankę, kiedy mi ją podał i zacząłem jeść.
– Co? – zapytałem, gdy raz za razem zerkał na mnie i się uśmiechał.
– Twoje włosy – zaczął. No tak, pewnie miałem szopę na głowie. Zawsze miałem, kiedy wstawałem.
– Nie komentuj tego, dobrze? – poprosiłem. – Zresztą ty nie wyglądasz lepiej.
– Wiem.  A tak w ogóle, jak ci się spało? Bo ja nie spałem tak dobrze już od bardzo dawna.  
Ja też i to naprawdę było bardzo dziwne.
– Masz wygodne łóżko – odparłem. – Tylko przez te żaluzje można całkowicie stracić poczucie czasu.
– Tak,
– Kiedy mam doła, w ogóle ich nie odsłaniam. Potrafię wtedy spać nawet całą dobę, ale dzisiaj to twoja zasługa, że spałem tak dobrze.
– Czemu sobie kogoś nie znajdziesz?
– Dla ciebie to pewnie proste.
– A co w tym skomplikowanego? Jesteś przystojny, masz nienaganne maniery i kupę kasy, laski to uwielbiają. A jeśli preferujesz mężczyzn, to oni tymi atutami też nie pogardzą, uwierz mi na słowo.
– A ty?
Wiedziałem! Cóż, nie było co dłużej udawać, że każda nasza rozmowa nie sprowadzała się do tego, że on chciał ode mnie czegoś więcej, niż tylko ochrony i przyjaźni, którą na razie się zasłaniał.
– Ja aktualnie nikogo nie szukam, mówiłem ci już. Poza tym nie rozmawiamy teraz o mnie, tylko o tobie.
– No, tak. Chcesz jeszcze? – zapytał, widząc, że skończyłem jeść. Skinąłem mu głową, a on posmarował mi kolejnego rogalika. To wszystko było niedorzeczne. Zwłaszcza on. To, że tu byłem, w dodatku jedząc z nim śniadanie w łóżku i w ogóle cała ta sytuacja. Starałem się nie skupiać na pojedynczych rzeczach, bo stwierdziłbym, że chyba mi odbiło, skoro jeszcze stąd nie uciekłem. – Proszę. – Podał mi rogalika.
– Dziękuję – odparłem. – Więc? – Pociągnąłem temat dalej.
– To nie takie proste.
– Bo?
– Bo kiedy tylko osoby zainteresowane mną dowiadują się, kim jestem, pryska mój urok osobisty i liczą się tylko moje pieniądze, a nie ja.
Zamilkłem. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. A jeśli tak przedstawiał sprawę, musiał ją doskonale znać.
– Ile razy już ten schemat przerabiałeś?
– Wystarczająco dużo, by w końcu sobie odpuścić.
– Jesteś młody, zamierzasz do końca życia siedzieć sam w tej swojej twierdzy?
Zaśmiał się.
– Nie. Mam cichą nadzieję, że uda mi się uwieść cię i zostaniesz w tej twierdzy razem ze mną – powiedział, uśmiechając się.
– Bardzo zabawne – skomentowałem. – Ja się nie liczę. Mówiłem, że w tym momencie o mnie nie rozmawiamy.
– Tylko że tak się składa, iż moje życie obraca się wyłącznie wokół twojej osoby – sprostował.
– Już nie długo. Zobaczysz, w końcu policja ustali, komu tak bardzo zależy na twojej śmierci i skończy się to piekło. Ja wyjadę i będziesz mógł robić co chcesz, bez ciągnięcia za sobą ogonka w postaci ochroniarza.
Nagle mina Billa zmieniła się. Jego uśmiech znikł, a oczy posmutniały.
– Powiedziałem coś nie tak?
– Nie. Masz rację, Tom. Ty wyjedziesz, a ja będę tym, kim byłem do tej pory – podsumował i nagle zmienił temat. –  Po obiedzie chciałbym podjechać do agencji.
– Nie ma problemu – odparłem.
I cały czar tej atmosfery prysł. Uraziłem go, ale, do cholery, to było oczywiste, że w końcu odejdę, a jeśli Bill uważał inaczej, to był dobry moment, żeby zaczął to sobie uświadamiać.
– Pójdę do siebie – rzuciłem, wstając z łóżka. – Dziękuję za śniadanie.
– Nie ma za co.
Zabrawszy swoją komórkę, zszedłem schodami na dół i skierowałem się do wyjścia, po chwili będąc już za drzwiami jego twierdzy.
Tuż przed obiadem poszedłem do kuchni. Zanim pojawi się Bill, postanowiłem zorientować się, jakie panują nastroje po wczorajszym zamachu. Jednak zdziwiłem się, że nie to było głównym tematem, a ja jak i to, że spędziłem noc z Billem w jednym łóżku.
– Uważaj Tom, wydaję mi się, że pchasz się w coś, czego nie rozumiesz – powiedział Sebastian, a ja zmarszczyłem brwi. Istotnie, nie rozumiałem, o czym on w tej chwili mówił.
– W co niby się pcham? – zapytałem.
– Mam na myśli panicza Billa.
– Chodzi o to, że spałem z nim w jednym łóżku, tak? To nie problem, jeśli w ten sposób poczuł się bezpieczny. Łóżko było na tyle duże, że wiele miejsca mu w nim nie zająłem.
– Mówię o tym, że dla niego nie jesteś już tylko ochroniarzem – powiedział, a ja spojrzałem na Sonię, która pokiwała głową.
Co prawda Bill ostatnio dużo razy robił dwuznaczne aluzje i jakieś podchody, ale nie było to nic konkretnego i wydawało mi się, że szanował moje zdanie na ten temat i fakt, że między nami nigdy do niczego nie dojdzie. A wczoraj w nocy spał grzecznie na swojej połowie łóżka, więc nie wiedziałem, o co im chodzi.
– Nic nie wiesz, prawda Tom? – zapytała Sonia, najwyraźniej widząc moje zaskoczenie i zdezorientowanie.
– O czym?
– O trenerze Billa.
– A co mam wiedzieć?
– Bill nie dlatego zakończył karierę pływacką, bo mu się znudziło otrzymywanie tytułów i nagród. Był z nich bardzo dumny – powiedziała Sonia.
– Mówił ci o ścianie chwały? – zapytał Sebastian.
Pamiętam, jak zaraz na początku rozmawialiśmy o jego karierze pływackiej i to, jak mi powiedział, że go to znudziło, dlatego zrezygnował. Kłamał?
– Mówił, że jej tu nie ma – odparłem, nie zagłębiając się w szczegóły tamtej rozmowy. – Co to ma do rzeczy?
Sebastian spojrzał na Sonię.
– Może mi w końcu powiecie, o co chodzi! – podniosłem głos. Miałem dosyć tych tajemnic. Wszyscy oczekiwali ode mnie jakieś określonej postawy wobec Billa, a kiedy nie spełniałem ich oczekiwań, robili mi aluzje. Przecież ja, do cholery, nie byłem jasnowidzem. Miałem być tylko ochroniarzem, a zaczynało mi się zwalać na głowę coraz więcej obowiązków i do tego jeszcze pokręcone życie Billa.
– To było niecałe pięć lat temu, zaraz po śmierci pani Simone – zaczął Sebastian. – Bill miał osobistego trenera, Nika. Był kilka lat starszy od niego i wykorzystał go. Dla Billa była to wielka miłość. Był zapatrzony w Nika jak w obrazek. Żebyś widział ten blask w oczach i energię, jaka od niego biła, kiedy był w jego towarzystwie.
– Wykorzystał go, znaczy, w jaki sposób? – zapytałem.
– W każdy możliwy. A potem go zostawił. Jeszcze nigdy nie widziałem takiej furii w oczach panicza. Tam w holu, gdzie teraz stoi fontanna, była ściana chwały, jak ją wszyscy nazywaliśmy. Był ogromnie dumny z tych pucharów. Pracował bardzo ciężko, żeby być najlepszy. Robił to wszystko dla Nika, żeby się mu przypodobać, żeby w nagrodę za osiągnięcia dostać od niego odrobinę czułości.  Zdemolował cały hol, a potem kazał mi to wszystko spakować i wyrzucić na śmietnik.
Przez ponad dwa tygodnie nie wychodził w ogóle ze swojego pokoju.  Mało jadł, przestał pływać. Tak po prostu, z dnia na dzień, zrezygnował z kariery. Zawsze uśmiechnięty i rozgadany zmienił się w ciągu tych dwóch tygodni nie do poznania. Przefarbował włosy na czarno, zaczął robić sobie makijaż, jego ubrania z jasnych zamieniły się na czarne. Z tygodnia na tydzień przybywały mu kolejne kolczyki i tatuaże. Zaczął pić i palić. Całkowicie zamknął się w sobie.
Słuchałem tego i nie mogłem uwierzyć. Nagle dotarł do mnie sens słów Billa, kiedy poruszyłem temat bycia z kimś w związku i tego, że to sobie odpuszcza.
– I co się stało?
– Wolfgang Loong, mówi ci coś to nazwisko?
Skinąłem głową. Ostatnio często słyszałem o tym facecie.
– Zauważył Billa w jakimś klubie. Przykuł jego uwagę właśnie swoim nietuzinkowym wizerunkiem i Bóg jeden wie, czym jeszcze. Zaproponował mu sesję zdjęciową. Nie wiem, co ten człowiek mu powiedział, ale Bill podporządkował całe swoje dotychczasowe życie modzie. Stała się jego obsesją, ucieczką. Odnalazł się w tym.
– Widziałeś jego zdjęcia z sesji? – zapytała Sonia.
– Nie. Myślałem, że tylko projektuje.
– Nie tylko, czasami jest też modelem. Pokażę ci, jest w tym naprawdę dobry. Potrafi pozować jak mało kto i widać na tych zdjęciach, że to mu sprawia nieopisaną przyjemność – opowiadała Sonia. – Bill już wcześniej interesował się modą, ale to było dla niego bardziej jak hobby, coś zaraz po pływaniu, co sprawiało mu ogromną frajdę.
– A teraz pojawiłeś się ty i Bill zaczyna zachowywać się dokładnie tak, jak zachowywał się w stosunku do Nika. Stara ci się przypodobać. Masz na niego ogromny wpływ, Tom. Wszyscy widzimy, jak cię obserwuje. Nie odrywa od ciebie oczu, kiedy jesteś w pobliżu – powiedział Sebastian.
– Nie przesadzacie trochę? – zaniepokoiłem się. Wiedziałem, że stałem się dla Billa kimś ważnym, ale nie sądziłem, że aż tak.
– Nie. I mówimy ci to, bo nie chcielibyśmy kolejny raz oglądać go w takim stanie, jak pięć lat temu.
– Jeśli to prawda, to co ja mam według was teraz zrobić?
– Nie wiem. Wydaje mi się, że jesteś zbyt inteligentny, żeby pchać się w jakieś romanse na jedną noc. Bill może sprawia wrażenie takiego, którym można się pobawić i zostawić, ale on jest bardzo wrażliwy i wszystko bierze do siebie, choć na pierwszy rzut oka tego po nim nie widać. Jeśli ci na nim nie zależy, nie krzywdź go. Wytłumacz mu, że nic więcej prócz ochrony i przyjaźni nie może od ciebie dostać. Jeśli powiesz mu to wprost, zostawi cię w spokoju. To nie jest dziecko, które będzie upierać się przy swoim.
Sebastian mówił to z takim przejęciem, że poczułem ciarki na plecach.
– Mówisz tak, jakbym ja coś do niego czuł. Jezu! Jeśli chodzi o tę noc w jego pokoju, to nic między nami nie było. Ja mu tylko dotrzymywałem towarzystwa, nic więcej.
– Wystarczy, że on do ciebie coś czuje. A jeśli do tej pory nie miałeś o tym pojęcia, to teraz już wiesz, więc przemyśl to sobie i zrób to, co należy.
Zamyśliłem się. Nagle w kuchni zapanowała totalna cisza i temat tak po prostu się urwał, pozostawiając mnie w permanentnym szoku. O co chodziło dokładnie z tym Nikiem? Sebastian zaczął układać sztućce w szufladzie, a Sonia skupiła się na obiedzie, który lada moment miał być gotowy. Natomiast ja siedziałem, zastanawiając się, co zrobić? Musiałem dobrze to wszystko rozegrać. Jeśli faktycznie Bill coś do mnie czuł, nie chciałem go skrzywdzić, on sobie na to nie zasłużył.
– Dzień dobry – usłyszałem za sobą jego głos. 
– Dzień dobry – odpowiedziała mu Sonia. – Obiad już prawie gotowy proszę pana.
– Świetnie. Coś się stało? – zapytał, uważnie wszystkim się przyglądając, łącznie ze mną. Trudno było nie zauważyć po naszych minach, że coś jest na rzeczy.
– Nie. Skąd te podejrzenia? – zapytałem.
– Bo panuje tu jakaś dziwna cisza.
– Skończyliśmy dyskusję, po prostu – wyjaśniłem.
– Acha! A o czym dyskutowaliście?
Sonia zaczęła ustawiać na tacy talerze, które jak zwykle miała zanieść do jadalni, jednak Bill dziś zachował się inaczej niż zwykle, wzbudzając w nas wszystkich zdziwienie.
– Zaczekaj – powstrzymał ją. – Dzisiaj zjem tutaj.
– A co to za zmiana? – zapytałem.
– Zostawiłem swoją koronę w twierdzy – rzucił dowcipnie, posyłając tak serdeczny uśmiech, że ja i Sonia uśmiechnęliśmy się na jego słowa. Jedynie mina Sebastiana, którą mnie obdarował, świadczyła o tym, że jest dokładnie tak, jak mówił kilka minut temu, i Bill się zmienia, starając mi się w ten sposób przypodobać.
– Ach – bąknąłem pod nosem, kolejny raz tego dnia będąc w szoku. Na chwilę znowu zapanowała cisza, a Bill usiadł koło mnie, jakby w kuchni nie było już więcej pustych krzeseł i podparł głowę na rękach, oczekując na obiad.
Kiedy Sonia postawiła talerze, życząc nam obu smacznego, do kuchni wbiegła rozanielona Lisbeth, jedna z pokojówek, nie zauważając obecności Billa i podekscytowana zaczęła dzielić się swoim szczęściem.
– Słuchajcie, Mikael zaprosił mnie do kina, rozumiecie to? Zaprosił mnie. Boże, jaka jestem szczęśliwa. Tak bardzo go kocham. – Wyrzucała z siebie potok słów, nie zwracając uwagi na to, że wszyscy oprócz Billa, usiłowaliśmy jej wzrokiem przekazać, żeby się opamiętała, ale bezskutecznie. – Jak myślicie, panicz Bill da mi wolne w sobotę wieczór?
– Lisbeth! – Sebastian wszedł jej w słowa, starając się dyskretnie przekazać, że on tu jest.
– Co Lisbeth? Nigdy nie byłeś zakochany, Sebastianie? Wiesz, jakie to uczucie? Mam ochotę tańczyć i śpiewać z radości. Życie jest piękne. Nie wiecie, gdzie może być teraz panicz Bill? Muszę go zapytać, czy zgodzi się na moje wyjście w sobotę wieczorem, bo jeśli nie, to się chyba powieszę.
Nie wytrzymałem i parsknąłem śmiechem, zwracając tym w końcu na siebie uwagę, a co za tym idzie na Billa siedzącego obok mnie.
– O Jezus Maria! – wydusiła z siebie Lisbeth, składając ręce jak do modlitwy, co wywołało we mnie jeszcze większy atak śmiechu. – Ja przepraszam, nie wiedziałam, że pan tu jest.
– No właśnie – odezwał się Sebastian. – Masz okazję się zapytać, ale raczej wątpię, że po takim występie da ci wolne.
Bill siedział z szeroko otwartymi oczami, będąc, delikatnie mówiąc, w szoku.
– Powiedz coś.  – Szturchnąłem go łokciem. – W końcu ty tu jesteś szefem.
Wyrwał się z letargu, posyłając wszystkim tak szczery uśmiech, jakiego jeszcze nigdy nie widziałem.
– Więc dlatego wolisz jeść tu, niż w jadalni? To jest ta wielka tajemnica?
Wzruszyłem ramionami, a on pokręcił tylko ze zdumienia głową, ale uśmiech na jego twarzy świadczył o tym, że bawiła go ta sytuacja.
– Jeśli chodzi o to wyjście w sobota wieczorem – zwrócił się do Lisbeth – to zgadzam się.
– Naprawdę, mogę?
– Tak.
– Odpracuję to, przysięgam.
– Nie musisz.
– O Jezu. Dziękuję. Kocham pana – mówiąc to, rozanielona wybiegła z kuchni.
 Co za wyznanie – rzuciłem z przekąsem.
– Powstrzymaj się, Tom, dobrze? – odparł.
– Przecież ja nic takiego nie mówię.
– I niech tak zostanie. Smacznego – powiedział, sprowadzając tę zabawną sytuację do czegoś, co mogłoby nosić miano codzienności, gdyby nią oczywiście było.
Zaczęliśmy jeść obiad i widziałem po minie Billa, że był zadowolony. Nie wiem, co było powodem jego szczęścia, ale uśmiech nie schodził z jego twarzy i chyba nawet obiad mu dzisiaj bardziej smakował, bo zjadł szybciej ode mnie, a to zwykle ja pierwszy kończyłem.
– Jedziemy? – zapytałem, odsuwając od siebie pusty talerz.
– Tak. Pójdę tylko po torbę.
– To ja podstawię samochód bliżej wejścia. Tylko nie wychodź z domu, zanim po ciebie nie przyjdę.
– Jasne – odparł. Trochę późno o tym myślałem, ale skoro miał szczęście i jeszcze żył, głupio by było nie uszanować tego i liczyć dalej na to, że kolejnym razem znowu przez przypadek nic mu się nie stanie.
W agencji zacząłem się zastanawiać, jak dowiedzieć się o tym Niku nieco więcej. Dręczyło mnie to i chciałem wiedzieć, co zaszło między nimi. No i jak dokładnie wykorzystał Billa. Zgwałcił go? Najlepiej oczywiście byłoby dowiedzieć się wszystkiego od niego samego, ale nie łudziłem się, że zechce mi powiedzieć o nim ot tak. A jeśli nawet, to będzie chciał coś w zamian i obawiałem się, że byłoby to coś, czego nie byłbym w stanie mu dać. Musiałem coś wymyślić.  


6 komentarzy:

  1. Ojejku, jakie to jest słodkie, ta cała zmiana Billa, i to jak się teraz zachował, jak normalny człowiek, zazwyczaj jest poważny itd. A przecież ludzie tacy nie są. :)
    Wydaje mi się, że to zakochanie w Tomie, gdyby tylko było odwzajemnione byłoby pięknym przeżyciem, nie tylko dla Billa, czy nawet Toma, ale również dla nas jako czytelników. Co do przeszłości Billa to takie to prostackie.. wykorzystać i zostawić. Banalne... :)
    Nie mogę się doczekać, aż będzie następna część opublikowana. :)
    Mam niesamowicie dobry humor..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bill to wilk w owczej skórze, jeszcze nie raz się o tym przekonasz. Na razie ma na celu zdobyć Toma, tylko nie wie, że Tomowi wcale nie jest taki obojętny i w sumie to może i dobrze, bo gdyby wiedział zrobił by coś głupiego i Tom by dał sobie spokój sądząc, że Bill jest zbyt natrętny. A tak, przyzwyczaja się do jego różnych pomysłów i pozwala sobie na coraz więcej.

      Usuń
  2. Szkoda mi trochę Billa. Do tej pory wszyscy chcieli od niego tylko pieniędzy, ta sprawa z Nikiem... Tom chce się dowiedzieć, co on zrobił Billowi i bardzo dobrze. W końcu coś musiało się stać, skoro tak to go zmieniło. Obawiam się tylko, że Bill nie będzie chciał tego Tomowi powiedzieć, bo w końcu kto lubi rozgrzebywać to, co było kiedyś? Chociaż z drugiej strony może będzie chciał się przed nim otworzyć.
    Dobrze, że dodajesz tak często i nie trzeba tyle czekać na ciąg dalszy. :P
    Dużo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem nie zamierza Tomowi o tym powiedzieć. Nie jest to dla niego tajemnica, ale po prostu nie chce do tego już wracać. Jednak Tom i tak pozna tę historię i to z ust samego Billa.

      Usuń
  3. No nie... jestem taka wściekła! Napisałam cały komentarz i już miałam dodawać, a mój laptop, który ostatnio wariuje zaczął się wyłączać i wszystko poszło w... ech no nic pozostaje mi napisać jeszcze raz.
    Po poprzednim odcinku nie zdążyłam skomentować, więc odniosę się również i do niego.
    Zrobiło mi się po nim tak smutno z powodu Billa. Szczególnie na końcu po jego wiadomości ;( Niby nie dawał po sobie tak poznać, że to przeżywa, ale jednak wewnętrznie było mu ciężko. W końcu niewiele brakowało, a by prawie zginął. I to już drugi raz ktoś próbował go zabić.
    I tak sądziłam, że po tym wydarzeniu Bill raczej trochę odpuści i nie będzie próbował uwodzić i kusić Toma. Dlatego jak Tom do niego poszedł na noc nie spodziewałam się, że do czegoś więcej między nimi dojdzie nie myliłam się, ale przyznam, że nieco rozczarowana jestem. Liczyłam, że Tom go chociaż przytuli, że zasną objęci, cokolwiek chociaż troszkę xD A tu niiccc.... ;( no bardzo niedobrze xD
    Ale jednak Tom już łamie swoje zasady, bo jednak chce zostać przy Billu mimo iż zdaje sobie sprawę, że w tych okolicznościach już należałoby odejść. I dobrze! Niech się przełamuje dalej. Tom zasady są po to żeby je łamać xD Śmiem jednak sądzić że jeszcze skomplikujesz im życie z powodu łamania tych zasad... Obawiam się, że któremuś w końcu coś się stanie, bo już nie będzie tyle szczęścia co tym razem...
    Ciekawi mnie też teraz jak Tom będzie się zachowywał w stosunku do Billa po tym czego się dowiedział. Niby zdawał sobie sprawę już, że jest kimś więcej niż tylko ochroniarzem, że jego podopieczny oczekuje czegoś więcej, ale teraz usłyszał od innych osób, że Bill wyraźnie coś do niego czuje. Ma w tej chwili świadomość, że pod jego wpływem Bill zmienia się na lepsze i wie też, że został on wykorzystany i zraniony, przez kogoś na kim mu zależało. Co zrobi z tym co teraz wie.. Jest ciekawy tej historii i mam nadzieję, że szybko pozna ją w całości.
    A teraz pozostaje mi czekać do 21 :D jeszcze tyle godzin...! :(
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni obaj na siebie wpływają. Toma intryguje Nik. Chce wiedzieć co się dokładnie wydarzyło, ale nie bardzo na razie wie jak się tego dowiedzieć. Bill tymczasem, czego jeszcze nie wiecie, nie ma tego typu dylematów i posuwa się coraz dalej, robiąc wodę z mózgu Tomowi. Ale wszystkiego się dowiecie, łącznie z tym jak to było z tym Nikiem. Tylko jeszcze troszeczkę cierpliwości. Cała ta historia, jest dość rozległa, dlatego wszystko wydaje się tak długo trwać, ale gdybym zawaliła was tymi wszystkimi rewelacjami to wy byście mieli wodę z mózgu.

      Usuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*