Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

niedziela, 14 czerwca 2015

Odcinek 19




Zapanowała między nami cisza. Rzeczowo, tak właśnie Bill postawił sprawę. Dokładnie tak jak lubiłem i sam zawsze robiłem. Prosta odpowiedź: tak albo nie, a tak ciężko było mi jej udzielić. Dlaczego? Ponieważ nie chciałem się decydować na żadną z opcji. Jestem normalnym facetem, a każdy normalny facet w takich okolicznościach nie chce dawać jednoznacznych odpowiedzi. Każda z nich coś za sobą niosła. Jeśli odpowiedziałbym tak, to byłoby jak deklaracja, bez możliwości ucieczki czy choćby negocjacji. A jeśli odpowiedziałbym nie, przekreśliłbym wszystko, co do tej pory między nami zaistniało. Owszem, zjechałem go za to „nas”, ale prawda była taka, że między nami zrodziła się już jakaś więź. Ja w każdym razie nie traktowałem go już tylko jako podopiecznego. Potrzebowałem czasu, a Bill w ogóle nie wyczuwał momentu.
– Nie chcę odpowiadać na to pytanie – powiedziałem szczerze.
– Dlaczego? To proste pytanie.
– Chciałbym mieć prostą odpowiedź.
Podszedł do mnie, zatrzymując się na wyciągnięcie ręki. Milczał. Przyglądał mi się, moim ustom, twarzy; patrzył mi prosto w oczy.
– Powiedz mi, Tom, czego tak naprawdę się boisz?
Zmarszczyłem brwi. Sam nie wiedziałem, co mnie tak blokuje.
– Jeśli chodzi o to pytanie…
– Nie musisz odpowiadać, rozumiem.
– Co rozumiesz?
– Dlaczego nie chcesz się opowiedzieć po którejś ze stron.
– To nie o to chodzi… - Przerwał mi, podnosząc rękę, żebym zamilkł.
– Wydarzyło się zbyt wiele, żeby powiedzieć „nie” i za mało, żeby powiedzieć „tak”, prawda?
Uciekłem na moment wzrokiem w bok. Jak to możliwe, że wiedział z czym się zmagam? Jak do cholery? Kim tak naprawdę był Bill Trumper? Co takiego przeżył, że posiadł jakąś dziwną umiejętność czytania mi w myślach?
– Bill… – zacząłem, ale urwałem, widząc, że kręci głową.
– W porządku, zostawmy to na razie tak, jak jest. To chyba będzie najlepsze wyjście – zaproponował.
Kiwnąłem głową, odczuwając w tym momencie coś na kształt ulgi.
– Ale uprzedzam cię, nie zamierzam zrezygnować. Podobasz mi się i wiem, że ja tobie też. Nie wiem tylko, czemu tak walczysz ze sobą.
Już miałem wtrącić się, ale kolejny raz mi nie pozwolił.
– I to nie jest kwestia twojej pracy ani jakichś zasad, tym się tylko zasłaniasz. Jest coś innego. Jeszcze nie wiem co, ale się dowiem.
– I nie odpuścisz, co?
– A chcesz tego?
Znowu się zawahałem.
– Widzisz? – Westchnął. – Nie odpuszczę, bo ty sam tego nie chcesz. – Mówiąc to odsunął się ode mnie i podszedł do swojego łóżka, zdejmując po drodze kurtkę. – Prześpijmy się lepiej. Do świtu zostało zaledwie parę godzin. Nie wiem jak ty, ale ja jestem zmęczony.
– Też jestem zmęczony.
– Właśnie widziałem. – Zapił do tego, że wyszedłem zapalić.
– Musiałem się przewietrzyć przed snem – wyjaśniłem.
Uśmiechnął się tylko. Obaj wiedzieliśmy, że to nieprawda, mimo to postanowił tego nie komentować. Położyłem się. Jednak nie spałem. Leżałem, rozmyślając o Billu. Tak mi namieszał w głowie, że nie potrafiłem wyrzucić go ze swojego umysłu. Przez te kilka godzin, w czasie których nie potrafiłem zasnąć, przeanalizowałem chyba z kilkadziesiąt wariantów naszej znajomości – każdy diametralnie inny. Jednak jakkolwiekbym ich nie rozważał, w każdym pojawiała się myśl o seksie z Billem. Ktoś, kto tak całuje, musi też być dobry w łóżku. Cholera, chciałem się przekonać jak bardzo, ale wiedziałem, że nie mogę ot tak z nim tego zrobić, a przynajmniej dopóki nie dowiem się, co zrobił mu Nik.
Mimo natłoku myśli, w końcu gdzieś nad ranem zasnąłem.
Spałem może ze trzy godziny. Obudził mnie szum wody z łazienki. Przeciągnąłem się, rozglądając po pokoju. Nie znosiłem tego uczucia, kiedy budziłem się w obcym miejscu i przez kilka pierwszych sekund usilnie zmuszałem swój mózg do przypomnienia sobie, gdzie się znajduję.
Zanim jednak rozbudziłem się na dobre, Bill wyszedł z łazienki, zauważając od razu, że już nie śpię.
– Przepraszam, obudziłem cię.
– Nie. Czemu tak wcześnie wstałeś?
– Wcześnie?  Już po siódmej.
– Masz wolne, możesz spać do południa.
– Nie potrafię, siła przyzwyczajenia.
– Jak to nie potrafisz? Ostatnio, kiedy spaliśmy razem, obudziłeś się znacznie później.
Uśmiechnął się, a ja już wiedziałem, że czymś mi dowali.
– Bo spaliśmy razem – odparł.
Wiedziałem.
– Bez przesady. W końcu przecież tu byłem.
– Tak, dwa metry dalej. Poza tym to łóżko było okropnie niewygodne i małe. Bałem się nawet przewrócić z boku na bok, żebym nie spadł.
Pokręciłem głową. To był dziwak, naprawdę.
– No dobrze – rzuciłem. – Odświeżę się tylko i możemy jechać do domu.
– Najpierw na jakieś śniadanie, umieram z głodu.
– Śniadanie?
– Tak. To najważniejszy posiłek dnia.
– To chyba będziesz musiał się obyć bez niego.
– Dlaczego?
– Bo nie masz już pieniędzy.
Jego mina była tak zabójcza, że ledwo powstrzymałem się od wybuchnięcia śmiechem. Jakbym zabrał dziecku zabawkę, dosłownie. Był tak zaskoczony tym, co mu powiedziałem, że nawet nie skomentował tego, odprowadzając mnie jedynie wzrokiem do łazienki.
Oczywiście sam byłem głodny i rzecz jasna miałem zamiar gdzieś przed trasą wstąpić na śniadanie, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać, żeby mu trochę nie dokuczyć.
Przemyłem twarz, umyłem zęby, i zbierając swoje rzeczy wyszedłem. Bill siedział na łóżku. Spojrzał na mnie tak jakoś żałośnie.
– Co? – zapytałem.
– Nic – odparł. – Czekam na ciebie.
– No to jedziemy – powiedziałem, pierwszy kierując się do drzwi.
Kiedy wsiedliśmy do samochodu, Bill nadal nic nie mówił. Grzebał tylko coś w komórce, udając, że bardziej interesuje go zawartość telefonu, niż ja. Śmiać mi się chciało z jego zachowania. Sądziłem, że mnie już na tyle zna, że lepiej wie ode mnie, o czym myślę i załapie, że żartowałem z tym śniadaniem.
– Wiem, że fast food to nie twoje przysmaki, ale dojeżdżamy do McDrive, więc na co masz ochotę?
– Nie stać mnie, więc na nic.
Co za dzieciak!
– Ja stawiam.
– Nie trzeba. Zjem, jak dojedziemy do domu.
– A może wcale nie pojedziemy do domu – rzuciłem, ściągając w końcu na siebie jego uwagę.
– A gdzie?
– No nie wiem.
– Chcę wracać do domu. Mam jeszcze mnóstwo pracy, od której mnie oderwałeś.
Zignorowałem jego słowa. Jeśli chciał mnie tym wyprowadzić z równowagi, to wiele mu jeszcze brakowało.
– Wolisz Hamburgera czy Cheeseburgera? A może coś z rybą albo może kurczakiem? Dawno tu nic nie kupowałem, ale jest w czym wybierać.
– Nie, dzięki, Tom. Straciłem już apetyt.
– No daj spokój, nie znasz się na żartach?
– Znam.
– To chyba nie trudno było się domyślić, że na głodnego nie będziemy wracać do domu.
– Ty na pewno nie. Mnie nie stać. Nie stać mnie już nawet na kubek kawy z automatu.
– Przecież powiedziałem, że ja stawiam.
– Nie, dziękuję.
– No to ci pożyczę. Może być?
Nie skomentował tego, więc trop, żeby go w końcu rozchmurzyć, podjąłem dobry. Bill naprawdę zachowywał się jak dziecko, a co gorsze, czułem, że ja także przy nim dziecinnieję.
– Więc, na co masz ochotę? – zapytałem, nie mając nadal żadnej od niego odpowiedzi.
– Nie wiem.
– Czego nie wiesz? Na co masz ochotę?
– Nie wiem, czy to jest dobry pomysł.
– Daj już spokój, Bill. Wczoraj, kiedy szedłeś ze mną do restauracji, mało cię obchodziło, kto będzie płacił. Zanim zażartowałem, że na nic cię już nie stać, też założyłeś, że to ja kupię nam śniadanie, bo doskonale wiedziałeś, że już nie masz pieniędzy, więc czemu teraz nagle ma to takie znaczenie?
– To nie było miłe?
Zmarszczyłem brwi, zatrzymując się tuż przed zjazdem do McDriva i spojrzałem na niego.
– Co nie było miłe?
– Nie sądziłem, że każesz mi się prosić.
– Co takiego? Jezu, Bill. – Westchnąłem i przetarłem dłońmi twarz. To były jakieś jaja, on robił sobie ze mnie jaja. Spojrzałem znowu na niego. – Decyduj się szybko, zanim stracę cierpliwość. Jestem głodny, a kiedy chce mi się jeść, robię się nerwowy, co dla ciebie nie wróży nic dobrego.
– Wszystko jedno – odparł krótko.
– Jak to wszystko jedno?
– Zjem to co ty.
– A jak zamówię coś, czego nie lubisz?
– Nie ma tam niczego, czego bym nie zjadł. Tak że zdaję się na twój wybór.
– Dobra – uciąłem krótko i ruszyłem pod okienko. Wziąłem wszystko razy dwa i z zamówieniem zjechałem na parking obok.
– No to smacznego – odezwałem się, rozdzielając jedzenie i kawę.
– Dzięki, w domu oddam ci pieniądze.
– Nie chcę twoich pieniędzy.
Oczywiście jak tylko to usłyszał, zamarł w bezruchu, przyglądając mi się, jakbym mu wymordował całą rodzinę.
– Następnym razem ty płacisz, może być?
– Jasne.
– To jedz.
Ktoś, kto powiedział czy napisał, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, musiał mieć to chyba sprawdzone. Jak tylko najadłem się i wypiłem kawę, poczułem się od razu lepiej i wiedziałem, że nawet głupie komentarze Billa czy też nawet docinki nie obejdą mnie. Po jedzeniu jemu także poprawił się nastrój i wyluzował, stając się taki jak zwykle, czyli dociekliwy i podpuszczający mnie przy każdej nadarzającej się okazji.
W drodze do domu tylko czekałem, kiedy podejmie temat naszego pocałunku. Okazji miał wiele, jednak milczał, zupełnie jakby nic się między nami nie wydarzyło. Było mi to na rękę, jednak to oznaczało też coś jeszcze, a mianowicie to, że wywali mi się z jakimś tekstem w najmniej odpowiednim momencie. Dlatego, choć to nie w moim stylu, postanowiłem sam poruszyć ten temat.
– Bill?
– Hm?
– Myślisz o tym pocałunku w nocy?
– Owszem.
– I co, tak zupełnie nic nie zamierzasz mi o tym wspomnieć?
– Nic a nic.
Aż zerknąłem na niego.
– Dlaczego?
– Stosuję zasadę trzech dni.
– Jaką zasadę? – Zdębiałem. O czym on znowu mówił?
– Nie znasz zasady trzech dni?
– Nie.
Pokręcił z politowaniem głową.
– Po randce nie odpowiadaj, nie wydzwaniaj i nie dawaj znaku życia, a twoje akcje wzrosną.
Parsknąłem śmiechem.
– Proszę cię, Bill. Jakiej randce? My nie byliśmy na żadnej randce. Skąd ty bierzesz takie teorie?
– Nieważne. Najważniejsze, że działają.
– Na kogo? Bo chyba nie na mnie.
– Na ciebie też. Działają na każdego faceta.
– Na każdego oprócz ciebie, co?
– Nie no, na mnie też. Może czasami zachowuję się jak rozkapryszona dziewica, ale jestem facetem i tego nikt nie zmieni. Nawet fakt, że od czasu do czasu sypiam z mężczyznami.
– A często z nimi sypiasz? – pociągnąłem ten temat dalej. Nadarzyła się idealna okazja żeby wypytać go o Nika. Musiałem jednak być w miarę delikatny. Po tym, co usłyszałem od Sebastiana, jak Bill przeżył rozstanie z Nikiem, prawdopodobnie w ogóle nie powinienem o niego pytać, ale moja ciekawość była większa niż taktowność, więc postanowiłem spróbować.
– No, z jednym spałem w zeszły weekend.
Oczywiście obrócił to w żart, mając na myśli tamten nieszczęsny weekend, kiedy strzelano do niego i spałem z nim.
– A seks?
– Jeszcze się nie dał namówić, ale pracuję nad tym.
– Ach tak… – Uśmiechnąłem się. Był naprawdę sprytny. Ciekawy byłem czy domyślał się, że coś wiem o Niku i chciał mnie zbić z tego tematu, czy w ogóle nie chciał rozmawiać o swojej miłosnej przeszłości.
– A inni? Ktoś na pewno musiał być przede mną.
– Był.
– I co?
– Było, minęło.
– Tak po prostu?
Wzruszył ramionami.
– A u ciebie?
– Mam ci wymienić wszystkie przygody jednej nocy? – Zerknąłem na niego. – Nie wiem, czy bym skończył, zanim byśmy dojechali do domu.
– Nigdy nie byłeś zakochany?
– Byłem.
– To opowiedz mi o tym.
– O czym?
– O tej miłości.
– Nie ma o czym. To było dawno temu, jak chodziłem jeszcze do liceum, stare dzieje.
– Dlaczego się rozeszliście?
Nie zamierzałem mu się spowiadać. On nic nie chciał mi powiedzieć o sobie, więc ja nie miałem zamiaru wdawać się w szczegóły swojego życia, które już dawno zamknąłem.
– Nie wyszło i tyle.
– Przez kogo?
– Przeze mnie – skłamałem.
– Zdradziłeś?
– Tak. Taki już jestem, dlatego ty także powinieneś trzymać się ode mnie z daleka.
– Na szczęście ja u ciebie nie szukam miłości tylko seksu – odparł dumny z siebie, że mnie zagiął. Obaj doskonale wiedzieliśmy, że kłamie.
– No tak, zapomniałem. – Zapanowała cisza. Nie będzie mi tak łatwo dowiedzieć się od niego czegoś o Niku. Bill był sprytniejszy, niż sądziłem. Temat nam się urwał tak nagle, jak nagle się zaczął i tylko co jakiś czas któryś z nas wtrącił coś nieistotnego, aż do samego domu.
Wróciliśmy na obiad. Dzisiaj znowu był wyjątkowy, bo zaszczycił nas swoją obecnością sam Gordon. Bill napomknął mu, że byliśmy na koncercie. Obawiałem się, że Gordon będzie niezadowolony, że narażałem go na niebezpieczeństwo, ale on jak tylko usłyszał słowo koncert, tak się rozgadał, że byłem w szoku, kompletnie zapominając, że jest przecież właścicielem największej wytwórni muzycznej, a co za tym idzie wszystko, co było związane z muzyką to świat, w którym najlepiej się czuł.
– Mówiłem ci tyle razy, że powinieneś chociaż raz pójść i zobaczyć. Naprawdę, Tom cieszę się, że go wyciągnąłeś. Nie wiem, co mu takiego powiedziałeś, że ci się udało, ale dziękuję ci.
– Właściwie to postawiłem go przed faktem dokonanym – sprostowałem, na co wtrącił się Bill.
– Dokładnie. Powiedział mi o koncercie, dopiero gdy staliśmy na parkingu obiektu, na którym miał się odbyć.
– Świetna taktyka – przyznał Gordon.
To było jakieś niedorzeczne, bo ja nie miałem zielonego pojęcia, że wyciągnięcie Billa na koncert to taki wyczyn.
– Gordon, Tom nie miał o niczym pojęcia. Pojechałem z nim, nawet nie wiedząc, gdzie jadę. Gdybym wiedział, że chce mnie wyciągnąć na koncert, w życiu by mnie nie namówił.
– Ale jesteś zadowolony mimo tego?
– Jestem. Żałuję nawet, że wcześniej nie dałem się namówić. Nie sądziłem, że to taka zabawa.
– Twój świat zainteresowań nieco się rozszerzył, co, Bill? – zapytał go.
– Nieco – przyznał.
– Cieszę się. A tobie, Tom, dziękuję. Już dawno nie widziałem Billa takiego szczęśliwego.
– To nie moja zasługa, po prostu świetnie się bawił – odparłem, ale naszła mnie myśl, czy to szczęście nie miało coś wspólnego z ubiegłą nocą.
Po obiedzie Bill uciekł do siebie, Gordon do siebie, a ja znowu zostałem sam w jadalni. Nie siedziałem tu jednak zbyt długo. Skoro wszyscy zajęli się swoimi sprawami, choć była niedziela i powinni po prostu odpoczywać, udałem się do swojego pokoju i położyłem się na łóżku, włączając telewizor.
Kolejny tydzień zaczął się tak jak każdy poprzedni. Siódma rano, śniadanie i wyjazd do agencji. Cały dzień wytężonej pracy po Billa, jak i po mojej stronie, a późnym wieczorem obiadokolacja i sen. Pod koniec tygodnia marzyłem już o wolnym weekendzie, a właściwie o tym, żeby Bill miał wolny weekend.
W piątek wróciliśmy do domu po południu i była to tylko zasługa sklerozy Billa, który zapomniał z domu jakichś płytek z projektami. Dzięki jego nieuwadze na resztę dnia dostałem wolne.
Nie miałem jednak ochoty nigdzie wychodzić. Postanowiłem, że pójdę trochę na siłownię, a potem na basen.
Jak zaplanowałem, tak zrobiłem.
Nie spodziewałem się jednak, że na basenie zastanę Billa.
– Myślałem, że pracujesz?
– Skończyłem już. Przyszedłem trochę popływać. Woda mnie uspokaja.
– Też lubię pływać.
– No to na co czekasz? Basen jest duży, nie będziemy sobie przeszkadzać.
Rzuciłem ręcznik na drewniany leżak i wskoczyłem do basenu.
Nawet nie zdążyłem oswoić się z wodą, gdy poczułem dłoń Billa na swoim brzuchu. Momentalnie załapałem go za nią.
– Co ty wyprawiasz?
– Podobają mi się twoje mięśnie brzucha.
– Też możesz takie mieć. Masz na tej siłowni wszystko, co ci potrzebne do wyrzeźbienia ich.
– Oprócz jednego.
– Czego?
– Zapału.
– No niestety, bez pracy niczego nie osiągniesz.
– Jestem w stanie długo nad czymś pracować, ale pod warunkiem, że sprawia mi to przyjemność.
– Jak moda – rzuciłem.
– Między innymi.
– A co jeszcze? – zapytałem.
– Jest jeszcze jedna czynność, którą lubię robić i nigdy mi się nie nudzi.
– Hm?
– Seks.
– Ach. – Żachnąłem się.
– No właśnie. Przez cały tydzień ciężko pracowałem i postanowiłem, że dam ci spokój, żebyś trochę ochłonął po tamtej nocy w Hamburgu.
Nawet się nie łudziłem, że sobie odpuści.
– A teraz zamierzasz sobie odbić cały ten tydzień?
– Dokładnie tak. – Mówiąc to, objął mnie za szyję i przywarł całym ciałem do mnie, oplatając mnie nawet nogami. Dziwnie się poczułem. Nie mogłem się nawet uwolnić z jego objęć, bo w tym miejscu basenu nie dotykałem dna, a co za tym idzie, w tej chwili to tylko ja utrzymywałem nas na powierzchni wody.
– Bill, nie wygłupiaj się. Puść mnie.
– Nie – zaprotestował i zanim się spostrzegłem, zaczął mnie całować.


21 komentarzy:

  1. I. ja. mam. kurde. czekać. 3. dni?!
    KOBIETO ZABIJESZ MNIE!! ;_;
    Chcę chce chcę!

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślałam, że Tom mu odpowie, a tu nic. Ty lubisz trzymać w niepewności zwłaszcza w ostatniej scenie co? I teraz każesz mi czekać do środy oh ty niedobra. Zdradz chociaż rąbek następnego rozdziału ładnie proszę. KaLIxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział? Następny rozdział będzie w środę :D Zdradziłam ? :D Żartuję. Kończenie w takich momentach to moja specjalność.

      Usuń
  3. O NIE!! Znów w takim momencie! No ja się zastrzelę... znowu czekać trzeba. Jak ja tego nie lubię. ;(
    Ale nie spodziewałam się takiego zakończenia. Tak sobie myślałam, że po ostatnim odcinku, gdzie się coś wydarzyło, teraz trochę na kolejną akcję będziemy musieli poczekać, a tu proszę jednak nie. Lubię jak tak mnie zaskakujesz ;) Ale te zakończenia mnie wykończą. Chociaż wiem, że to po to byśmy my czytelnicy nabrali większego apetytu na więcej i z zaciekawieniem tu wracali.
    Jestem tak cholernie ciekawa co teraz zrobi Tom. Tak jak i nasz apetyt rośnie na więcej tak i Toma z każdą kolejna prowokacją Billa ;D Tak bardzo chce go posmakować i znów ma okazje... Czy da radę się powstrzymać, czy jednak ulegnie temu pragnieniu. Ale czy to nie byłoby za szybko, bo chcesz nas jeszcze troszkę pomęczyć w oczekiwaniu na ich zbliżenie? xD
    W ogóle z każdą kolejną częścią coraz bardziej uwielbiam postać Billa ;D Uwielbiam w nim tą dziecinność. W scenie dotyczącej śniadanie z jednej strony było mi go troszkę szkoda, bo wyobrażałam sobie co może sobie myśleć i czuć. Taki urażony dzieciak, któremu przykro i który nie chce łaski. A z drugiej strony to w tej swojej dziecinności jest taki kochany i rozczulający <3 Ale niby takie duże dziecko z niego, a jednak wie jak taka cwana bestia jednocześnie, wie jak działać, jak podejść Toma. I choć może boi się odrzucenia, porażki to jednak to go nie hamuje. Uzależnia od siebie swojego ochroniarza coraz bardziej ;D Niech Tom już tyle nie myśli, bo im więcej to robi tym bardziej miesza mu się w głowie, więc niech po prostu podda się temu co czuje i czego pragnie xD

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe pewnie większość się nie spodziewała, ale to już czas najwyższy podkręcić atmosferę. Więc kochani przygotujcie się teraz na każdo odcinkowo kolejną dawkę nowych emocji.

      Usuń
  4. Bardzo podobał mi się ten odcinek. Jest tak gorąco, że nawet nie wiem jak to skomentować. Mózg mi chyba wyparował. Aczkolwiek widzę, że słodziutko zaczyna się robić. Obyś w środę zawitała tutaj z dłuższym odcinkiem, ponieważ strasznie polubiłam Twój styl pisania, a że nie mam już co czytać to taki jeden odcinek mi nie wystarcza. :)
    Miłego więc pisania i dużo weny.
    and god said no.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak zaczyna to bardzo dobre słowo. Czas najżywszy podniecić temperaturę. :D

      Usuń
  5. W takim momencie przerywać? Jak możesz :')
    Ale za to odcinek cudowny!
    Czekam na następny (z niecierpliwością)
    ~Yossi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam jak się frustrujecie o to kończenie w kulminacyjnych momentach :D

      Usuń
  6. w takim momencie ? no nie xD no i czekaj tutaj 3 dni. kiedyś się wykończę nerwowo przez tą ciekawość xD
    rozdział boski. wenyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ��nie w takim momencie ��3 dni czekania jak ja wytrzymam
    Mam nadzieje że Tom się nie wycofa i Billowi wreszcie się uda ������

    OdpowiedzUsuń
  8. Nienawidzę Cię i kocham równocześnie :D Chyba domyślasz się czym jest spowodowana nienawiść, no nie?

    OdpowiedzUsuń
  9. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No wiesz?? Jak mogłaś??!!! Właśnie tak wrzeszczałam z podekscytowania i nienasycenia jak skończyłaś w tym momencie! Może wspomnę jeszcze, że przez to wszystko nie mogłam zasnąć, a miałam następnego dnia pisać poprawkę.. uh ty moja kochana zła kobieto :'D
    Przepraszam, że ostatnio jest taki masakryczny brak komentarzy z mojej strony, ale to miliony poprawek uwierz mi i już myślałam, że tego nie przetrwam, ale jakoś się wygrzebałam i jutro mam ostatnią poprawkę, a dzisiaj odniosłam plakat o Tokio Hotel na niemca :DD
    No tak więc możliwe, że będę wolna i wtedy to już będę tak komentować, że się mnie nie pozbędziesz :D Po prostu zamierzam Cię zagadać na śmierć jak tylko będę miała na to czas i będziesz mnie miała jeszcze dość xD
    Tak wogóle to kocham grupowe rozmówki i rozkminy jak za czasów Kochanków po 35 rozdziałem, na zawsze to zapamiętam xD Było by super jakby to się powtórzyło :D
    Co do odcinka...Jezu, ale ty mi podniosłaś temperaturę!!! Po prostu momentalnie! Jestem pewna, że to dlatego że nam tak długo dajesz smaka na coś poważnego, każdy wie co, a dalej nas torturujesz i trzymasz w tej okropnej niepewności! Przez Ciebie mam taki niedosyt, że po prostu czuję się totalnie niewyżyta, no! No nie wytrzymam no!!! Normalnie wychodzę z siebie przez cały dzień, bo od rana czekam na 21:00.
    No a wracając do tematu...jestem zła, chwilę, chwilę WŚCIEKŁA jak Tom tak się w kółko wycofuje! No po prostu nie znoszę! No i oczywiście jak zapewne wszyscy tutaj obawiam się, że teraz także może się wymsknąć Billowi. Może wycofa się i właśnie teraz nastąpi rozmowa o Niku? A może rozmowa o nim pojawi się kiedyś tam dopiero po? To mój ciągły trzy-dniowy dylemat. Uhh...masakra, dobrze że mamy już w miarę luźne lekcje, bo przez Ciebie totalnie nie mogę się na nich skupić.. :D
    Jak na razie moim zdaniem Bill obiera mądrą, sprytną i jak widać dobrze przemyślaną taktykę. Oby wszystko poszło po jego myśli, to jestem pewna, że wszyscy będą mega happy, a ja to najchętniej mu sama tej taktyki pogratuluję. Już chyba na prawdę wszyscy tylko na to czekają :D Jak dobrze pójdzie to Tommy będzie zaraz śpiewał Sak Noel - Where (I Lost My Underwear), bo w takiej sytuacji to kąpielówki może szybko stracić xD
    W każdym razie bardzo liczę na to, że Tom nie będzie się tym razem powstrzymywał i dasz nam szystkim upragniony SEKS :)
    No i oczywiście pewnie znowu zafundujesz nam niezłe zakończenie w TAKIM momencie pff... xD
    Nie mogę się doczekać kochana! :*
    Pozdrawiam i zyczę weny <3

    ~GlamKinia~ <333 <333

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*