Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
1 miesiąc temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
niedziela, 14 czerwca 2015
21:00
Odcinek 19
Zapanowała między nami cisza. Rzeczowo, tak właśnie Bill postawił
sprawę. Dokładnie tak jak lubiłem i sam zawsze robiłem. Prosta odpowiedź: tak
albo nie, a tak ciężko było mi jej udzielić. Dlaczego? Ponieważ nie chciałem
się decydować na żadną z opcji. Jestem normalnym facetem, a każdy normalny
facet w takich okolicznościach nie chce dawać jednoznacznych odpowiedzi. Każda
z nich coś za sobą niosła. Jeśli odpowiedziałbym tak, to byłoby jak deklaracja,
bez możliwości ucieczki czy choćby negocjacji. A jeśli odpowiedziałbym nie,
przekreśliłbym wszystko, co do tej pory między nami zaistniało. Owszem, zjechałem
go za to „nas”, ale prawda była taka, że między nami zrodziła się już jakaś więź.
Ja w każdym razie nie traktowałem go już tylko jako podopiecznego.
Potrzebowałem czasu, a Bill w ogóle nie wyczuwał momentu.
– Nie chcę odpowiadać na to
pytanie – powiedziałem szczerze.
– Dlaczego? To proste pytanie.
– Chciałbym mieć prostą
odpowiedź.
Podszedł do mnie, zatrzymując się na wyciągnięcie ręki.
Milczał. Przyglądał mi się, moim ustom, twarzy; patrzył mi prosto w oczy.
– Powiedz mi, Tom, czego tak
naprawdę się boisz?
Zmarszczyłem brwi. Sam nie wiedziałem, co mnie tak
blokuje.
– Jeśli chodzi o to pytanie…
– Nie musisz odpowiadać,
rozumiem.
– Co rozumiesz?
– Dlaczego nie chcesz się opowiedzieć
po którejś ze stron.
– To nie o to chodzi… - Przerwał
mi, podnosząc rękę, żebym zamilkł.
– Wydarzyło się zbyt wiele,
żeby powiedzieć „nie” i za mało, żeby powiedzieć „tak”, prawda?
Uciekłem na moment wzrokiem w bok. Jak to możliwe, że wiedział
z czym się zmagam? Jak do cholery? Kim tak naprawdę był Bill Trumper? Co takiego
przeżył, że posiadł jakąś dziwną umiejętność czytania mi w myślach?
– Bill… – zacząłem, ale
urwałem, widząc, że kręci głową.
– W porządku, zostawmy to na
razie tak, jak jest. To chyba będzie najlepsze wyjście – zaproponował.
Kiwnąłem głową, odczuwając w tym momencie coś na kształt
ulgi.
– Ale uprzedzam cię, nie
zamierzam zrezygnować. Podobasz mi się i wiem, że ja tobie też. Nie wiem tylko,
czemu tak walczysz ze sobą.
Już miałem wtrącić się, ale kolejny raz mi nie pozwolił.
– I to nie jest kwestia twojej
pracy ani jakichś zasad, tym się tylko zasłaniasz. Jest coś innego. Jeszcze nie
wiem co, ale się dowiem.
– I nie odpuścisz, co?
– A chcesz tego?
Znowu się zawahałem.
– Widzisz? – Westchnął. – Nie
odpuszczę, bo ty sam tego nie chcesz. – Mówiąc to odsunął się ode mnie i podszedł
do swojego łóżka, zdejmując po drodze kurtkę. – Prześpijmy się lepiej. Do świtu
zostało zaledwie parę godzin. Nie wiem jak ty, ale ja jestem zmęczony.
– Też jestem zmęczony.
– Właśnie widziałem. – Zapił
do tego, że wyszedłem zapalić.
– Musiałem się przewietrzyć
przed snem – wyjaśniłem.
Uśmiechnął się tylko. Obaj wiedzieliśmy, że to nieprawda,
mimo to postanowił tego nie komentować. Położyłem się. Jednak nie spałem. Leżałem,
rozmyślając o Billu. Tak mi namieszał w głowie, że nie potrafiłem wyrzucić go
ze swojego umysłu. Przez te kilka godzin, w czasie których nie potrafiłem
zasnąć, przeanalizowałem chyba z kilkadziesiąt wariantów naszej znajomości – każdy
diametralnie inny. Jednak jakkolwiekbym ich nie rozważał, w każdym pojawiała się
myśl o seksie z Billem. Ktoś, kto tak całuje, musi też być dobry w łóżku.
Cholera, chciałem się przekonać jak bardzo, ale wiedziałem, że nie mogę ot tak
z nim tego zrobić, a przynajmniej dopóki nie dowiem się, co zrobił mu Nik.
Mimo natłoku myśli, w końcu gdzieś nad ranem zasnąłem.
Spałem może ze trzy godziny. Obudził mnie szum wody z łazienki.
Przeciągnąłem się, rozglądając po pokoju. Nie znosiłem tego uczucia, kiedy
budziłem się w obcym miejscu i przez kilka pierwszych sekund usilnie zmuszałem
swój mózg do przypomnienia sobie, gdzie się znajduję.
Zanim jednak rozbudziłem się na dobre, Bill wyszedł z
łazienki, zauważając od razu, że już nie śpię.
– Przepraszam, obudziłem cię.
– Nie. Czemu tak wcześnie
wstałeś?
– Wcześnie? Już po siódmej.
– Masz wolne, możesz spać do
południa.
– Nie potrafię, siła
przyzwyczajenia.
– Jak to nie potrafisz? Ostatnio,
kiedy spaliśmy razem, obudziłeś się znacznie później.
Uśmiechnął się, a ja już wiedziałem, że czymś mi dowali.
– Bo spaliśmy razem – odparł.
Wiedziałem.
– Bez przesady. W końcu
przecież tu byłem.
– Tak, dwa metry dalej. Poza tym
to łóżko było okropnie niewygodne i małe. Bałem się nawet przewrócić z boku na
bok, żebym nie spadł.
Pokręciłem głową. To był dziwak, naprawdę.
– No dobrze – rzuciłem. – Odświeżę
się tylko i możemy jechać do domu.
– Najpierw na jakieś
śniadanie, umieram z głodu.
– Śniadanie?
– Tak. To najważniejszy
posiłek dnia.
– To chyba będziesz musiał się
obyć bez niego.
– Dlaczego?
– Bo nie masz już pieniędzy.
Jego mina była tak zabójcza, że ledwo powstrzymałem się
od wybuchnięcia śmiechem. Jakbym zabrał dziecku zabawkę, dosłownie. Był tak
zaskoczony tym, co mu powiedziałem, że nawet nie skomentował tego, odprowadzając
mnie jedynie wzrokiem do łazienki.
Oczywiście sam byłem głodny i rzecz jasna miałem zamiar gdzieś
przed trasą wstąpić na śniadanie, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać,
żeby mu trochę nie dokuczyć.
Przemyłem twarz, umyłem zęby, i zbierając swoje rzeczy
wyszedłem. Bill siedział na łóżku. Spojrzał na mnie tak jakoś żałośnie.
– Co? – zapytałem.
– Nic – odparł. – Czekam na
ciebie.
– No to jedziemy – powiedziałem,
pierwszy kierując się do drzwi.
Kiedy wsiedliśmy do samochodu, Bill nadal nic nie mówił.
Grzebał tylko coś w komórce, udając, że bardziej interesuje go zawartość telefonu,
niż ja. Śmiać mi się chciało z jego zachowania. Sądziłem, że mnie już na tyle
zna, że lepiej wie ode mnie, o czym myślę i załapie, że żartowałem z tym śniadaniem.
– Wiem, że fast food to nie
twoje przysmaki, ale dojeżdżamy do McDrive, więc na co masz ochotę?
– Nie stać mnie, więc na nic.
Co za dzieciak!
– Ja stawiam.
– Nie trzeba. Zjem, jak dojedziemy
do domu.
– A może wcale nie pojedziemy
do domu – rzuciłem, ściągając w końcu na siebie jego uwagę.
– A gdzie?
– No nie wiem.
– Chcę wracać do domu. Mam
jeszcze mnóstwo pracy, od której mnie oderwałeś.
Zignorowałem jego słowa. Jeśli chciał mnie tym
wyprowadzić z równowagi, to wiele mu jeszcze brakowało.
– Wolisz Hamburgera czy
Cheeseburgera? A może coś z rybą albo może kurczakiem? Dawno tu nic nie
kupowałem, ale jest w czym wybierać.
– Nie, dzięki, Tom. Straciłem
już apetyt.
– No daj spokój, nie znasz się
na żartach?
– Znam.
– To chyba nie trudno było się
domyślić, że na głodnego nie będziemy wracać do domu.
– Ty na pewno nie. Mnie nie
stać. Nie stać mnie już nawet na kubek kawy z automatu.
– Przecież powiedziałem, że ja
stawiam.
– Nie, dziękuję.
– No to ci pożyczę. Może być?
Nie skomentował tego, więc trop, żeby go w końcu
rozchmurzyć, podjąłem dobry. Bill naprawdę zachowywał się jak dziecko, a co
gorsze, czułem, że ja także przy nim dziecinnieję.
– Więc, na co masz ochotę? – zapytałem,
nie mając nadal żadnej od niego odpowiedzi.
– Nie wiem.
– Czego nie wiesz? Na co masz ochotę?
– Nie wiem, czy to jest dobry
pomysł.
– Daj już spokój, Bill. Wczoraj,
kiedy szedłeś ze mną do restauracji, mało cię obchodziło, kto będzie płacił.
Zanim zażartowałem, że na nic cię już nie stać, też założyłeś, że to ja kupię
nam śniadanie, bo doskonale wiedziałeś, że już nie masz pieniędzy, więc czemu
teraz nagle ma to takie znaczenie?
– To nie było miłe?
Zmarszczyłem brwi, zatrzymując się tuż przed zjazdem do
McDriva i spojrzałem na niego.
– Co nie było miłe?
– Nie sądziłem, że każesz mi
się prosić.
– Co takiego? Jezu, Bill. – Westchnąłem
i przetarłem dłońmi twarz. To były jakieś jaja, on robił sobie ze mnie jaja. Spojrzałem
znowu na niego. – Decyduj się szybko, zanim stracę cierpliwość. Jestem głodny,
a kiedy chce mi się jeść, robię się nerwowy, co dla ciebie nie wróży nic
dobrego.
– Wszystko jedno – odparł krótko.
– Jak to wszystko jedno?
– Zjem to co ty.
– A jak zamówię coś, czego nie
lubisz?
– Nie ma tam niczego, czego
bym nie zjadł. Tak że zdaję się na twój wybór.
– Dobra – uciąłem krótko i
ruszyłem pod okienko. Wziąłem wszystko razy dwa i z zamówieniem zjechałem na
parking obok.
– No to smacznego – odezwałem
się, rozdzielając jedzenie i kawę.
– Dzięki, w domu oddam ci
pieniądze.
– Nie chcę twoich pieniędzy.
Oczywiście jak tylko to usłyszał, zamarł w bezruchu, przyglądając
mi się, jakbym mu wymordował całą rodzinę.
– Następnym razem ty płacisz,
może być?
– Jasne.
– To jedz.
Ktoś, kto powiedział czy napisał, że śniadanie to najważniejszy
posiłek dnia, musiał mieć to chyba sprawdzone. Jak tylko najadłem się i wypiłem
kawę, poczułem się od razu lepiej i wiedziałem, że nawet głupie komentarze
Billa czy też nawet docinki nie obejdą mnie. Po jedzeniu jemu także poprawił
się nastrój i wyluzował, stając się taki jak zwykle, czyli dociekliwy i podpuszczający
mnie przy każdej nadarzającej się okazji.
W drodze do domu tylko czekałem, kiedy podejmie temat naszego
pocałunku. Okazji miał wiele, jednak milczał, zupełnie jakby nic się między
nami nie wydarzyło. Było mi to na rękę, jednak to oznaczało też coś jeszcze, a
mianowicie to, że wywali mi się z jakimś tekstem w najmniej odpowiednim
momencie. Dlatego, choć to nie w moim stylu, postanowiłem sam poruszyć ten
temat.
– Bill?
– Hm?
– Myślisz o tym pocałunku w
nocy?
– Owszem.
– I co, tak zupełnie nic nie zamierzasz
mi o tym wspomnieć?
– Nic a nic.
Aż zerknąłem na niego.
– Dlaczego?
– Stosuję zasadę trzech dni.
– Jaką zasadę? – Zdębiałem. O
czym on znowu mówił?
– Nie znasz zasady trzech dni?
– Nie.
Pokręcił z politowaniem głową.
– Po randce nie odpowiadaj,
nie wydzwaniaj i nie dawaj znaku życia, a twoje akcje wzrosną.
Parsknąłem śmiechem.
– Proszę cię, Bill. Jakiej
randce? My nie byliśmy na żadnej randce. Skąd ty bierzesz takie teorie?
– Nieważne. Najważniejsze, że
działają.
– Na kogo? Bo chyba nie na mnie.
– Na ciebie też. Działają na
każdego faceta.
– Na każdego oprócz ciebie,
co?
– Nie no, na mnie też. Może czasami
zachowuję się jak rozkapryszona dziewica, ale jestem facetem i tego nikt nie
zmieni. Nawet fakt, że od czasu do czasu sypiam z mężczyznami.
– A często z nimi sypiasz? – pociągnąłem
ten temat dalej. Nadarzyła się idealna okazja żeby wypytać go o Nika. Musiałem
jednak być w miarę delikatny. Po tym, co usłyszałem od Sebastiana, jak Bill przeżył
rozstanie z Nikiem, prawdopodobnie w ogóle nie powinienem o niego pytać, ale
moja ciekawość była większa niż taktowność, więc postanowiłem spróbować.
– No, z jednym spałem w zeszły
weekend.
Oczywiście obrócił to w żart, mając na myśli tamten
nieszczęsny weekend, kiedy strzelano do niego i spałem z nim.
– A seks?
– Jeszcze się nie dał namówić,
ale pracuję nad tym.
– Ach tak… – Uśmiechnąłem się.
Był naprawdę sprytny. Ciekawy byłem czy domyślał się, że coś wiem o Niku i chciał
mnie zbić z tego tematu, czy w ogóle nie chciał rozmawiać o swojej miłosnej przeszłości.
– A inni? Ktoś na pewno musiał
być przede mną.
– Był.
– I co?
– Było, minęło.
– Tak po prostu?
Wzruszył ramionami.
– A u ciebie?
– Mam ci wymienić wszystkie przygody
jednej nocy? – Zerknąłem na niego. – Nie wiem, czy bym skończył, zanim byśmy
dojechali do domu.
– Nigdy nie byłeś zakochany?
– Byłem.
– To opowiedz mi o tym.
– O czym?
– O tej miłości.
– Nie ma o czym. To było dawno
temu, jak chodziłem jeszcze do liceum, stare dzieje.
– Dlaczego się rozeszliście?
Nie zamierzałem mu się spowiadać. On nic nie chciał mi
powiedzieć o sobie, więc ja nie miałem zamiaru wdawać się w szczegóły swojego życia,
które już dawno zamknąłem.
– Nie wyszło i tyle.
– Przez kogo?
– Przeze mnie – skłamałem.
– Zdradziłeś?
– Tak. Taki już jestem,
dlatego ty także powinieneś trzymać się ode mnie z daleka.
– Na szczęście ja u ciebie nie
szukam miłości tylko seksu – odparł dumny z siebie, że mnie zagiął. Obaj
doskonale wiedzieliśmy, że kłamie.
– No tak, zapomniałem. – Zapanowała
cisza. Nie będzie mi tak łatwo dowiedzieć się od niego czegoś o Niku. Bill był
sprytniejszy, niż sądziłem. Temat nam się urwał tak nagle, jak nagle się zaczął
i tylko co jakiś czas któryś z nas wtrącił coś nieistotnego, aż do samego domu.
Wróciliśmy na obiad. Dzisiaj znowu był wyjątkowy, bo
zaszczycił nas swoją obecnością sam Gordon. Bill napomknął mu, że byliśmy na
koncercie. Obawiałem się, że Gordon będzie niezadowolony, że narażałem go na
niebezpieczeństwo, ale on jak tylko usłyszał słowo koncert, tak się rozgadał,
że byłem w szoku, kompletnie zapominając, że jest przecież właścicielem
największej wytwórni muzycznej, a co za tym idzie wszystko, co było związane z
muzyką to świat, w którym najlepiej się czuł.
– Mówiłem ci tyle razy, że powinieneś
chociaż raz pójść i zobaczyć. Naprawdę, Tom cieszę się, że go wyciągnąłeś. Nie wiem,
co mu takiego powiedziałeś, że ci się udało, ale dziękuję ci.
– Właściwie to postawiłem go
przed faktem dokonanym – sprostowałem, na co wtrącił się Bill.
– Dokładnie. Powiedział mi o
koncercie, dopiero gdy staliśmy na parkingu obiektu, na którym miał się odbyć.
– Świetna taktyka – przyznał
Gordon.
To było jakieś niedorzeczne, bo ja nie miałem zielonego pojęcia,
że wyciągnięcie Billa na koncert to taki wyczyn.
– Gordon, Tom nie miał o
niczym pojęcia. Pojechałem z nim, nawet nie wiedząc, gdzie jadę. Gdybym wiedział,
że chce mnie wyciągnąć na koncert, w życiu by mnie nie namówił.
– Ale jesteś zadowolony mimo
tego?
– Jestem. Żałuję nawet, że
wcześniej nie dałem się namówić. Nie sądziłem, że to taka zabawa.
– Twój świat zainteresowań
nieco się rozszerzył, co, Bill? – zapytał go.
– Nieco – przyznał.
– Cieszę się. A tobie, Tom, dziękuję.
Już dawno nie widziałem Billa takiego szczęśliwego.
– To nie moja zasługa, po prostu
świetnie się bawił – odparłem, ale naszła mnie myśl, czy to szczęście nie miało
coś wspólnego z ubiegłą nocą.
Po obiedzie Bill uciekł do siebie, Gordon do siebie, a ja
znowu zostałem sam w jadalni. Nie siedziałem tu jednak zbyt długo. Skoro
wszyscy zajęli się swoimi sprawami, choć była niedziela i powinni po prostu
odpoczywać, udałem się do swojego pokoju i położyłem się na łóżku, włączając
telewizor.
Kolejny tydzień zaczął się tak
jak każdy poprzedni. Siódma rano, śniadanie i wyjazd do agencji. Cały dzień
wytężonej pracy po Billa, jak i po mojej stronie, a późnym wieczorem obiadokolacja
i sen. Pod koniec tygodnia marzyłem już o wolnym weekendzie, a właściwie o tym,
żeby Bill miał wolny weekend.
W piątek wróciliśmy do domu po południu i była to tylko
zasługa sklerozy Billa, który zapomniał z domu jakichś płytek z projektami. Dzięki
jego nieuwadze na resztę dnia dostałem wolne.
Nie miałem jednak ochoty nigdzie wychodzić. Postanowiłem,
że pójdę trochę na siłownię, a potem na basen.
Jak zaplanowałem, tak zrobiłem.
Nie spodziewałem się jednak, że na basenie zastanę Billa.
– Myślałem, że pracujesz?
– Skończyłem już. Przyszedłem
trochę popływać. Woda mnie uspokaja.
– Też lubię pływać.
– No to na co czekasz? Basen
jest duży, nie będziemy sobie przeszkadzać.
Rzuciłem ręcznik na drewniany leżak i wskoczyłem do basenu.
Nawet nie zdążyłem oswoić się z wodą, gdy poczułem dłoń
Billa na swoim brzuchu. Momentalnie załapałem go za nią.
– Co ty wyprawiasz?
– Podobają mi się twoje mięśnie
brzucha.
– Też możesz takie mieć. Masz
na tej siłowni wszystko, co ci potrzebne do wyrzeźbienia ich.
– Oprócz jednego.
– Czego?
– Zapału.
– No niestety, bez pracy
niczego nie osiągniesz.
– Jestem w stanie długo nad
czymś pracować, ale pod warunkiem, że sprawia mi to przyjemność.
– Jak moda – rzuciłem.
– Między innymi.
– A co jeszcze? – zapytałem.
– Jest jeszcze jedna czynność,
którą lubię robić i nigdy mi się nie nudzi.
– Hm?
– Seks.
– Ach. – Żachnąłem się.
– No właśnie. Przez cały tydzień
ciężko pracowałem i postanowiłem, że dam ci spokój, żebyś trochę ochłonął po
tamtej nocy w Hamburgu.
Nawet się nie łudziłem, że sobie odpuści.
– A teraz zamierzasz sobie odbić
cały ten tydzień?
– Dokładnie tak. – Mówiąc to, objął
mnie za szyję i przywarł całym ciałem do mnie, oplatając mnie nawet nogami.
Dziwnie się poczułem. Nie mogłem się nawet uwolnić z jego objęć, bo w tym
miejscu basenu nie dotykałem dna, a co za tym idzie, w tej chwili to tylko ja
utrzymywałem nas na powierzchni wody.
– Bill, nie wygłupiaj się. Puść
mnie.
– Nie – zaprotestował i zanim
się spostrzegłem, zaczął mnie całować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
I. ja. mam. kurde. czekać. 3. dni?!
OdpowiedzUsuńKOBIETO ZABIJESZ MNIE!! ;_;
Chcę chce chcę!
Oj, to tylko 3 dni :D
UsuńTo AŻ 3 dni.. ja juz chce, no zlituj się! ;_;
UsuńWytrzymasz, do jutro już blisko. :D
Usuń15 MINUT! CZEKAM XD
UsuńA już myślałam, że Tom mu odpowie, a tu nic. Ty lubisz trzymać w niepewności zwłaszcza w ostatniej scenie co? I teraz każesz mi czekać do środy oh ty niedobra. Zdradz chociaż rąbek następnego rozdziału ładnie proszę. KaLIxo
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział? Następny rozdział będzie w środę :D Zdradziłam ? :D Żartuję. Kończenie w takich momentach to moja specjalność.
UsuńO NIE!! Znów w takim momencie! No ja się zastrzelę... znowu czekać trzeba. Jak ja tego nie lubię. ;(
OdpowiedzUsuńAle nie spodziewałam się takiego zakończenia. Tak sobie myślałam, że po ostatnim odcinku, gdzie się coś wydarzyło, teraz trochę na kolejną akcję będziemy musieli poczekać, a tu proszę jednak nie. Lubię jak tak mnie zaskakujesz ;) Ale te zakończenia mnie wykończą. Chociaż wiem, że to po to byśmy my czytelnicy nabrali większego apetytu na więcej i z zaciekawieniem tu wracali.
Jestem tak cholernie ciekawa co teraz zrobi Tom. Tak jak i nasz apetyt rośnie na więcej tak i Toma z każdą kolejna prowokacją Billa ;D Tak bardzo chce go posmakować i znów ma okazje... Czy da radę się powstrzymać, czy jednak ulegnie temu pragnieniu. Ale czy to nie byłoby za szybko, bo chcesz nas jeszcze troszkę pomęczyć w oczekiwaniu na ich zbliżenie? xD
W ogóle z każdą kolejną częścią coraz bardziej uwielbiam postać Billa ;D Uwielbiam w nim tą dziecinność. W scenie dotyczącej śniadanie z jednej strony było mi go troszkę szkoda, bo wyobrażałam sobie co może sobie myśleć i czuć. Taki urażony dzieciak, któremu przykro i który nie chce łaski. A z drugiej strony to w tej swojej dziecinności jest taki kochany i rozczulający <3 Ale niby takie duże dziecko z niego, a jednak wie jak taka cwana bestia jednocześnie, wie jak działać, jak podejść Toma. I choć może boi się odrzucenia, porażki to jednak to go nie hamuje. Uzależnia od siebie swojego ochroniarza coraz bardziej ;D Niech Tom już tyle nie myśli, bo im więcej to robi tym bardziej miesza mu się w głowie, więc niech po prostu podda się temu co czuje i czego pragnie xD
Pozdrawiam ;*
Hehehe pewnie większość się nie spodziewała, ale to już czas najwyższy podkręcić atmosferę. Więc kochani przygotujcie się teraz na każdo odcinkowo kolejną dawkę nowych emocji.
UsuńBardzo podobał mi się ten odcinek. Jest tak gorąco, że nawet nie wiem jak to skomentować. Mózg mi chyba wyparował. Aczkolwiek widzę, że słodziutko zaczyna się robić. Obyś w środę zawitała tutaj z dłuższym odcinkiem, ponieważ strasznie polubiłam Twój styl pisania, a że nie mam już co czytać to taki jeden odcinek mi nie wystarcza. :)
OdpowiedzUsuńMiłego więc pisania i dużo weny.
and god said no.
O tak zaczyna to bardzo dobre słowo. Czas najżywszy podniecić temperaturę. :D
UsuńW takim momencie przerywać? Jak możesz :')
OdpowiedzUsuńAle za to odcinek cudowny!
Czekam na następny (z niecierpliwością)
~Yossi
Uwielbiam jak się frustrujecie o to kończenie w kulminacyjnych momentach :D
Usuńw takim momencie ? no nie xD no i czekaj tutaj 3 dni. kiedyś się wykończę nerwowo przez tą ciekawość xD
OdpowiedzUsuńrozdział boski. wenyy ♥
:) Dziękuję
UsuńNie ��nie w takim momencie ��3 dni czekania jak ja wytrzymam
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Tom się nie wycofa i Billowi wreszcie się uda ������
No cóż, przekonasz się jutro :)
UsuńNienawidzę Cię i kocham równocześnie :D Chyba domyślasz się czym jest spowodowana nienawiść, no nie?
OdpowiedzUsuńCzyli reakcja prawidłowa :)
UsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No wiesz?? Jak mogłaś??!!! Właśnie tak wrzeszczałam z podekscytowania i nienasycenia jak skończyłaś w tym momencie! Może wspomnę jeszcze, że przez to wszystko nie mogłam zasnąć, a miałam następnego dnia pisać poprawkę.. uh ty moja kochana zła kobieto :'D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że ostatnio jest taki masakryczny brak komentarzy z mojej strony, ale to miliony poprawek uwierz mi i już myślałam, że tego nie przetrwam, ale jakoś się wygrzebałam i jutro mam ostatnią poprawkę, a dzisiaj odniosłam plakat o Tokio Hotel na niemca :DD
No tak więc możliwe, że będę wolna i wtedy to już będę tak komentować, że się mnie nie pozbędziesz :D Po prostu zamierzam Cię zagadać na śmierć jak tylko będę miała na to czas i będziesz mnie miała jeszcze dość xD
Tak wogóle to kocham grupowe rozmówki i rozkminy jak za czasów Kochanków po 35 rozdziałem, na zawsze to zapamiętam xD Było by super jakby to się powtórzyło :D
Co do odcinka...Jezu, ale ty mi podniosłaś temperaturę!!! Po prostu momentalnie! Jestem pewna, że to dlatego że nam tak długo dajesz smaka na coś poważnego, każdy wie co, a dalej nas torturujesz i trzymasz w tej okropnej niepewności! Przez Ciebie mam taki niedosyt, że po prostu czuję się totalnie niewyżyta, no! No nie wytrzymam no!!! Normalnie wychodzę z siebie przez cały dzień, bo od rana czekam na 21:00.
No a wracając do tematu...jestem zła, chwilę, chwilę WŚCIEKŁA jak Tom tak się w kółko wycofuje! No po prostu nie znoszę! No i oczywiście jak zapewne wszyscy tutaj obawiam się, że teraz także może się wymsknąć Billowi. Może wycofa się i właśnie teraz nastąpi rozmowa o Niku? A może rozmowa o nim pojawi się kiedyś tam dopiero po? To mój ciągły trzy-dniowy dylemat. Uhh...masakra, dobrze że mamy już w miarę luźne lekcje, bo przez Ciebie totalnie nie mogę się na nich skupić.. :D
Jak na razie moim zdaniem Bill obiera mądrą, sprytną i jak widać dobrze przemyślaną taktykę. Oby wszystko poszło po jego myśli, to jestem pewna, że wszyscy będą mega happy, a ja to najchętniej mu sama tej taktyki pogratuluję. Już chyba na prawdę wszyscy tylko na to czekają :D Jak dobrze pójdzie to Tommy będzie zaraz śpiewał Sak Noel - Where (I Lost My Underwear), bo w takiej sytuacji to kąpielówki może szybko stracić xD
W każdym razie bardzo liczę na to, że Tom nie będzie się tym razem powstrzymywał i dasz nam szystkim upragniony SEKS :)
No i oczywiście pewnie znowu zafundujesz nam niezłe zakończenie w TAKIM momencie pff... xD
Nie mogę się doczekać kochana! :*
Pozdrawiam i zyczę weny <3
~GlamKinia~ <333 <333
No, ja czekam z utęsknieniem na te nasze pogawędki ?:D
Usuń