Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

poniedziałek, 20 lipca 2015


Witajcie kochani.

Mimo wszystko większością głosów pozostajemy przy obecnej częstotliwości publikacji, z tym że  musicie się liczyć, iż odcinki mogą być czasami dość krótkie. Postaram się, żeby nie były krótsze niż 6 stron, ale może się zdarzyć, że któryś będzie. Przyczynę tej zmiany już nakreśliłam wam w ankiecie. Mam nadzieję, że mogę liczyć na wyrozumiałość tej części, która wolałby rzadziej, ale dłuższe.
Tymczasem zapraszam was na kolejny odcinek.

Całuję was mocno.
Wasza Niki.



Odcinek 31




Zamknąłem drzwi na klucz, upewniając się jeszcze przez naciśnięcie na klamkę, że są na pewno zamknięte. Bill postawił swoją herbatę na stole i spojrzał na mnie.
– Wszystko w porządku? – zapytałem. Odkąd tu przyjechaliśmy, zachowywał się dziwnie. W pierwszy dzień sądziłem, że to z powodu nowego miejsca i ludzi. Teraz jednak czułem, że jest coś więcej.
– Tak – odparł.
– Wydajesz się jakiś nieobecny.
Spuścił głowę.
– Zrobiłem coś nie tak? A może ktoś ci coś powiedział? Powiedz, zaraz pójdę i obiję mu mordę.
Uśmiechnął się na moje słowa.
– Nikt mi nic nie powiedział. A ty… Ty jesteś cudowny.
– Tylko? – zapytałem, marszcząc brwi.
– Nie, nic – pokręcił głową.
Podszedłem do niego, stając naprzeciwko, i położyłem mu ręce na ramionach. Popatrzył mi w oczy.
– Przepraszam, Tom.
– Za co mnie przepraszasz?
– Ja już chyba nie potrafię kochać. Zależy mi na tobie, ale jednocześnie czuję, że coś jest nie tak.
Też to czułem. I to już od dłuższego czasu. Jakbyśmy robili coś, czego robić nie powinniśmy, ale jednocześnie wydawało mi się, że właśnie dzięki temu przekraczamy coś pozazmysłowego i właśnie dlatego, że to on, mogę tego doświadczyć. Nie bałem się tego uczucia, ale cholernie mnie intrygowało.
– Nawet przez chwilę nie zwątpiłem w twoje uczucie. Dlaczego ty wątpisz?
– Nie wiem, Tom. To wszystko jest takie dziwne. Zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
– To wszystko jest prawdziwe. To, że tu jesteś i że ja tu jestem, i wszystko to, co się dzieje między nami, też jest prawdziwe.
– Wiem. Sądziłem, że to, co było między mną a Nikiem, było czymś zupełnie innym, a teraz widzę, jak bardzo mi na nim zależało.
– Nadal go kochasz?
– Nie. Ale boję się, że jeśli pozwolę sobie na takie samo uczucie względem ciebie, ty postąpisz dokładnie tak samo jak on.
Nawet nie byłem na niego o to wściekły, rozumiałem jego obawy.
– Ja niczego od ciebie nie chcę, Bill. Nik cię wykorzystał i nie potrafisz się z tym pogodzić, i wcale się nie dziwię.  Gdyby do mnie dotarło, ile razy ktoś perfidnie grał na moich uczuciach, żeby wyciągnąć ode mnie kasę, chyba by mnie szlag trafił.
– Wiem, że co jak co, ale ciebie moja kasa nie interesuje. Już zdążyłem zauważyć, jak reagujesz, kiedy próbuję cię nią omamić. Tu chodzi o coś zupełnie innego, Tom. Zresztą, sam nie wiem, dlaczego nie potrafię się pozbyć tego uczucia, że coś się za chwilę skończy. – Wywinął się z moich ramion i podszedł do okna, wyglądając na podwórko.
– Obaj mamy za sobą bolesny związek. Obaj zostaliśmy zdradzeni. Nie będę teraz analizował, który z nas odczuł to dotkliwiej, bo jesteśmy różnymi osobami i kierujemy się innymi wartościami. Fakt jest taki, że to odcisnęło piętno na tobie i na mnie. Nie będę ukrywał, że nie mam obaw, jeśli chodzi o ten związek, ale nie chcę też do końca życia zastanawiać się, co by było, gdybym nie spróbował. – Na te słowa Bill spojrzał na mnie.
– Tak to widzisz?
Skinąłem głową.
– To co jest nie tak, Tom?
– Nie wiem. Jeśli jednak będziemy trzymać się razem, to co by to nie było, pokonamy to.
Podszedł do mnie.
– Powiedz mi, Tom, skąd w tobie tyle siły?
– Mam ją dla ciebie. I ty także ją masz, tylko musisz przestać nad tym tyle myśleć. Spójrz na to inaczej. – Uniósł brwi. – Kusiłeś mnie i mamiłeś od pierwszego dnia, kiedy się poznaliśmy. W końcu dopiąłeś swego, a to nie lada wyczyn, naprawdę. Masz w sobie tyle miłości i potrafisz nią tak obdarować, że nie sposób ci się oprzeć i nie sposób nie pokochać.
– Boję się, Tom.
– Myślę, że już za późno na strach. Już się stało. Zamiast się bać, zacznij czerpać z tego związku pełnymi garściami – mówiąc to, chwyciłem go za twarz i zacząłem całować. Odwzajemnił moje pocałunki, ale nie robił tego z jakąś dziką pasją tak jak wcześniej. – No dalej – powiedziałem, odrywając się od jego ust. – Chcę poczuć twoją kuleczkę na podniebieniu. Wiem, że lubisz mnie nią drażnić.
Uśmiechnął się.
– Tom, obiecaj mi coś.
– Co?
– Że choćby nie wiem co się stało, nigdy mnie nie zostawisz.
– Nie ma takiej opcji. Obiecuję, że będziesz się ze mną męczył do końca życia.
Nie mam pojęcia, co działo się w głowie Billa, ale im dłużej ze sobą przebywaliśmy i im więcej o sobie i swoich dziwactwach wiedzieliśmy, odnosiłem wrażenie, że znam go lepiej, niż samego siebie, choć nie wiem, skąd mi się brało to przeświadczenie. Być może dzieje się tak wtedy, gdy obie osoby tak samo się kochają. Kiedy obie połówki jabłka idealnie do siebie pasują. – Wiesz, co ci powiem?
– Hm?
– Ty kochasz mnie bardziej, niż sam to rozumiesz.
– Tak uważasz?
Pokiwałem głową.
– Kto by pomyślał, że to właśnie ja będę ci to uświadamiał.
– No, po tym, jak zaciekle się przede mną wczoraj broniłeś, kiedy cię rozbierałem.
– A może wolisz, jak ci się opieram? – poruszyłem brwiami, uśmiechając się przy tym.
– Nie! Proszę, nie, Tom, nawet nie wiesz, ile inwencji twórczej kosztowało mnie, żebyś się w końcu przemógł.
– Przemógł – powtórzyłem pod nosem, śmiejąc się.
– Z czego się śmiejesz?
– Z niczego. Z tym przemaganiem nie było do końca tak, jak myślisz, ale może przemilczę tę sprawę.
– Nie, powiedz, proszę.
– Powiedz mi najpierw, kto wpadł na pomysł mnie tak spić?
– Nie mogę powiedzieć.
– Obstawiam Marka albo Andiego.
Bill się uśmiechnął.
– Mark?
Znowu się uśmiechnął.
– Andy?
– Proszę, Tom, obiecałem, że nie powiem.
– A więc obaj knuli. Pięknie, po prostu pięknie.
– Pomogli mi, nic więcej.
– Wiele trudu nie musieli sobie zadawać.
– Nie rozumiem.
– Już kilka razy była sytuacja, że prawie do czegoś między nami doszło. – Bill zmarszczył brwi. – Wtedy na schodach, gdy cię pierwszy raz pocałowałem, prawie cię tam przeleciałem, taką miałem na ciebie ochotę.
– Czułem to w twoim pocałunku, jak bardzo mnie pragniesz. Dlaczego się wycofałeś?
– Sebastian.
– Co z nim?
– Stał na schodach.
– No to co? Nie takie rzeczy widział.
– Powiedz mi, jak długo pracuje u was?
– Nie wiem, chyba od zawsze, znaczy, odkąd pamiętam.  Dlaczego pytasz?
– Jest cholernie tajemniczy.
– Martwi się o mnie.
– No właśnie o tę troskę mi chodzi. Jest strasznie na twoim punkcie przewrażliwiony. Dostałem nawet reprymendę za ciebie.
– Za mnie?
– Tak. Jeśli nie traktuje cię poważnie, mam cię zostawić w spokoju.
– Nie musisz się go obawiać. A zachowuje się tak, bo obiecał to mojej mamie, gdy była na łożu śmierci, że zawsze będzie służył mi pomocą i radą.  Ty tego nie wiesz, a on ci pewnie nigdy nie powie, w jakim byłem stanie po rozstaniu z Nikiem. Zmieniłem się diametralnie. Nie było tygodnia, żeby nie przybył na moim ciele nowy tatuaż albo jakiś kolczyk. Do tego piłem i to do tego stopnia, że barman dzwonił do domu, by ktoś po mnie przyjechały i zabrał mnie. To właśnie Sebastian się o mnie troszczył. Nigdy nie powiedział Gordonowi, w jakim stanie nie raz zastał mnie w barze. Leżałeś kiedyś pod stołem we własnych wymiocinach?
Pokręciłem głową.
– Widzisz, a ja tak, i to właśnie Sebastian zabierał mnie do domu. Mył mnie i przebierał. A potem czuwał przy mnie przez całą noc.
– A Gordon o tym nie wiedział.
– Wiedział, ale nie wszystko. A wiesz, co jest najśmieszniejsze w tym wszystkim?
– Co?
– Że idąc do baru każdego wieczora, szedłem z nadzieją, że ktoś mnie wykorzysta i może nawet zabije, i w ten sposób skończy się moja męka bez Nika.
Uniosłem brwi ze zdumienia.
– Tak, dobrze słyszałeś - choć wiedziałem, że Nik mnie wykorzystał, choć już wiedziałem, że tak naprawdę nigdy mnie nie kochał i mu na mnie nie zależało, ja nadal go kochałem i nie potrafiłem zniszczyć tego uczucia w sobie. A najgorsze w tym wszystkim było to, że choć prosiłem się o to, by ktoś mnie skrzywdził, wszyscy trzymali się ode mnie z daleka, jakbym nagle stał się trędowaty.
– Jak to „z daleka”?
– Dokładnie tak jak słyszysz. Nikt nie chciał mnie nawet przelecieć. Wiesz, jak żałośnie się czułem? Byłem taki beznadziejny, że nawet nikt nie chciał mnie wykorzystać.
– Ja bym raczej powiedział, że miałeś szczęście.
– O tak, dokładnie, miałem szczęście, bo w końcu ktoś spojrzał na mnie i nawet się mną zainteresował.  Pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Byłem już nieźle wstawiony i jeszcze ze trzy kolejki, i kolejny raz pewnie wylądowałbym pod stołem, gdy nagle dosiadł się do stolika starszy mężczyzna. Przyjrzałem się mu uważnie, był stary, tak go wtedy widziałem, ale miał klasę. Złoty zegarek na ręce, wielki sygnet na małym palcu, markowe ubranie, skórzane buty od Gucciego i ten zapach, pachniał zupełnie jak Nik. Doskonale znałem te perfumy, bo sam kupiłem je Nikowi.  To chyba najbardziej jego zapach zwrócił moją uwagę. Pomyślałem sobie, że skoro już zwrócił na mnie uwagę, to jest okazja zakończyć swój, i tak marny, żywot. Powiedziałem mu wprost, że jeśli mu się podobam, to niech mnie zabierze do siebie i zrobi wszystko to, na co tylko przyjdzie mu ochota.
– To był Wolfgang?
– Tak. I zabrał mnie tamtego wieczora do swojego hotelowego apartamentu. Położył mnie na łóżku i zaczął rozbierać. Doskonale wiedziałem, co się stanie. Pomyślałem nawet, że przez te parę chwil będę wyobrażał sobie, że to nie ręce Wolfganga, tylko Nika, mnie dotykają. A on, kiedy tylko porozbierał mnie do bokserek, nakrył mnie kołdrą i kazał spać.
– Nic ci nie zrobił?
– Nie. Nigdy mnie nawet nie pocałował. Następnego ranka obudziłem się z kacem, pewnie takim samym, jak ty dziś rano, i kompletnie nie miałem pojęcia, gdzie jestem i co tam robię, nie mówiąc już o tym, że nie wiedziałem nawet, kim jest ten mężczyzna. Miałem jakiś niewyraźne przebłyski z zeszłej nocy, ale bardziej wydawało mi się, że to sobie wymyśliłem, niż że tak się właśnie stało. Wolfgang położył na moich nogach tacę z jedzeniem i kazał wszystko zjeść i wypić lekarstwo, które postawił w szklance, na stoliku obok łóżka. I zostawił mnie samego, mówiąc, że wróci za jakieś pół godziny.
– Co zrobiłeś?
– Zjadłem, wypiłem kawę i lekarstwo. Zdążyłem nawet wziąć szybki prysznic. Kiedy wrócił, siedziałem ubrany i gotowy do podziękowania mu za przygarnięcie mnie i odejście, ale on mnie zatrzymał i zapytał, czy to ubranie, które miałem na sobie to tylko dla prowokacji, czy zawsze tak się noszę?
Uśmiechnąłem się. Znając już trochę Billa upodobania domyślałem się, że musiał wyglądać naprawdę oryginalnie.
– Powiedziałem mu, że lubię modę i lubię się nią bawić. A on wtedy powiedział, że powinienem zając się kreowaniem mody i pokazać osobie, która mnie zraniła, ile straciła, a nie upodlać się tak i marnować swoje życie. Wtedy pomyślałem, że ma rację. Postanowiłem spróbować. Jednak wciąż wszystko, co robiłem, było podyktowane chęcią odzyskania Nika. Przez pierwsze pół roku łudziłem się, że do mnie wróci. Osiągnąłem pierwsze sukcesy i zaczęto mówić i pisać o mnie w gazetach i telewizji. Myślałem, że teraz, gdy zobaczy, ile osiągnąłem w nowej dziedzinie życia, on przyjedzie do mnie i powie, że wybiera mnie, a nie żonę i dwójkę dzieci.
Pokręciłem głową.
– Ja wiem, Tom, dziwnie to wszystko brzmi, ale tak to wtedy widziałem i czułem. Tak bardzo go kochałem, że wybaczyłbym mu wszystko. Mijały kolejne miesiące, a Nik się nie odzywał. O wielkim sukcesie moje kolekcji było tak głośno, że mówiono o tym nawet w wiadomościach, więc na pewno musiał o niej chociaż słyszeć, ale milczał. Po roku zrozumiałem, że nie potrzebuję już Nika, a jeśli mam ochotę przespać się z jakąś modelką albo nawet modelem, wystarczy, że skinę na nich palcem, a zrobią, co zechcę. Tak, Tom, pogodziłem się w końcu z tym, że Nika już nigdy nie będzie w moim życiu. Rok temu, na pokazie w Norymberdze, pojawił się.  Po pokazie przyszedł mi nawet złożyć osobiście gratulacje, a wiesz, co ja zrobiłem, kiedy stał tak w moich drzwiach z tym rozpromienionym wyrazem twarzy, który tak kiedyś kochałem?
Znowu pokręciłem głową.
– Zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem. Nie odezwałem się do niego ani jednym słowem. Nic. Wyobrażasz to sobie? Po prostu zamachnąłem się i z impetem trzasnąłem drzwiami.
Nawet nie wiesz, jaką ulgę wtedy poczułem. Jakbym nagle, albo raczej w końcu, coś zakończył. Zrozumiałem, że już go nie kocham, a do tej pory żyłem jedynie wyobrażeniami tego, jak chciałem, żeby było.
– To smutne, że musiało minąć tyle czasu, żebyś to w końcu zrozumiał.
– Dlatego boję się, że ty mnie zostawisz tak, jak zrobił to Nik, a czuję, że pokochałem cię dokładnie tak samo mocno jak jego wtedy.
Zmarszczyłem brwi.
– Tak, Tom, kocham cię. Tak bardzo, że boję się nawet powiedzieć ci to na głos, żeby się coś nie spieprzyło.
– Bill, na litość Boską. – Objąłem go, mocno do siebie przytulając. Przylgnął do mnie tak samo mocno mnie obejmując. – Nigdy cię nie zostawię, chyba że sam mnie poślesz do diabła.
– Nie wiem, czy sam nie uciekniesz. Ja jestem okropnie zaborczy – przyznał.
– Ja też – odparłem, śmiejąc się.
– Tom?
– Hm?
– Jeśli nie chcesz, możesz nie mówić, ale jak to było z Kate?
Puściłem go, wstrzymując w sobie powietrze, i spojrzałem mu w oczy. To naturalne, że chciał wiedzieć. A skoro byliśmy parą i on szczerze opowiadał mi o tym, co było między nim a Nikiem, ja też powinienem mu opowiedzieć historię związku z Kate, chociaż nie była aż tak rozległa jak historia Billa. Wypuściłem powietrze.
– Za wiele nie ma o czym opowiadać – rzuciłem.
– Wiem, że cię zdradziła.
– Tak, a najbardziej się wściekłem, kiedy próbowała mi wmówić, że to ja jestem wszystkiemu winny, bo kiedy ja zapieprzałem po nocach w markecie, wykładając towar na półkach, żeby zarobić kasę i móc ją zaprosić gdzieś albo kupić jej coś, ona się nudziła.
– Nudziła? – Dla Billa to też zabrzmiało niedorzecznie.
– Dokładnie tak. To był zwariowany tydzień, wszystko szło nie tak. Zawaliłem jakieś dwa dość ważne sprawdziany w szkole, bo nie miałem kiedy się pouczyć. W pracy była kolejna afera, bo dwóch idiotów zamiast zająć się pracą, urządzała sobie wyścigi wózkami widłowymi i wszyscy za karę musieliśmy zrobić inwentaryzację swoich działów, więc zajęło to całą noc, ledwo udało się nam skończyć przed otwarciem sklepu. Byłem zmęczony i wkurzony, a kiedy wróciłem do domu, nie miałem już nawet siły coś zjeść, po prostu położyłem się spać. Wieczorem przyszła Kate. Był piątek i mieliśmy iść na dyskotekę do jednego z najlepszych klubów w mieście. Rzadko tam bywaliśmy, bo było cholernie drogo, a wiadomo, że nie idzie się na dyskotekę tylko po to, żeby potańczyć, ale także żeby się napić, a każdy drink kosztował tam tyle, co cała butelka wódki. Jednak obiecałem jej, że pójdziemy, odkładałem kasę, żebyśmy choć raz na jakiś czas mogli tam pójść. Tego wieczora jednak byłem tak zmęczony, że nie byłem w stanie iść. Tłumaczyłem jej i obiecałem, że za tydzień to sobie odbijemy, ale wszystko na próżno. Wywiązała się awantura. Padło kilka niepotrzebnych słów. Powiedziałem w przypływie złości, żeby zabawiła się sama, licząc na to, że jednak zrozumie i zostanie ze mną w domu. Jednak ona tak się uparła, że nie było sposobu, aby jej to jakoś przetłumaczyć, więc dałem jej całą kasę, jaką odkładałem na ten wieczór i dosłownie wypchnąłem za drzwi, wracając do łóżka.
Na drugi dzień nasz związek się zakończył. Znalazł się taki, który był ją w stanie wozić czerwonym ferrari i bywać tam codziennie.
– Cygan – rzucił Bill.
– Skąd wiesz?
– Bywałem w tej dyskotece. To aż nieprawdopodobne, że nasze ścieżki już wtedy miały szanse się przeciąć.  Ale że jej tak po prostu przestało zależeć?
– Tak po prostu. Prochy robią swoje, Bill. Ja lubię się napić, jak już wiesz, czasami robię to tak, że na drugi dzień zdycham, ale narkotyki to nie moje klimaty. Nie pomyśl sobie, że jestem święty. Próbowałem, ale nie kręci mnie takie coś, tak po prostu. Lubię sobie zapalić zioło, jeśli trafi mi się okazja kupić, albo zwyczajnie mam ochotę, ale wolę innego rodzaju używki, które są naturalne i dają o wiele więcej przyjemności i zdecydowanie na dłużej.
– Na przykład? – zapytał, unosząc brwi.
– Bill Trumper, mówi ci to coś?
Bill parsknął śmiechem.
– Nie wygłupiaj się.
– Nie wygłupiam się, mówię teraz naprawdę poważnie. To, w jaki stan mnie wpędzasz, kiedy zbliżam się do ciebie, nie da się wywołać żadnymi prochami. Tak, Bill, kusisz i robisz to perfekcyjnie.
Wtedy na basenie, gdybyś niefortunnie nie zszedł na temat kasy…
– Zrobiłbyś to ze mną w wodzie?
– Tak.
– Fuck – przeklął. – Zawsze miałem niewyparzony język. Tyle czasu zmarnowaliśmy.
– Może to i dobrze. Myślę, że właśnie przez ten czas obaj mieliśmy wystarczająco dużo okazji na upewnienie się, czy naprawdę to jest to, czego chcemy.
– Chcę cię, Tom.
– Ja ciebie też. I teraz nie mam już co do tego żadnych wątpliwości.
Bill patrzył na mnie z takim rozczuleniem. Miałem nadzieję, że teraz nie będzie się już bał, że chcę się nim tylko zabawić. Czułem, że jeszcze przez jakiś czas będzie podejrzliwy i może się dziwnie czasami zachowywać, ale postanowiłem w takich chwilach zbombardować go czułościami i słowami, jak bardzo mi na nim zależy, że w końcu stanie się to dla niego tak oczywiste jak oddychanie.
– Masz ochotę na wspólną kąpiel? – zapytałem.
– Razem w jednej kabinie?
– Tak – skinąłem głową.
– Nie zmieścimy się.
– Ja myślę, że aż tyle przestrzeni nie będzie nam potrzebne. Poza tym chcę cię mieć jak najbliżej siebie.
Uśmiechnął się, doskonale wiedząc, co chodzi mi po głowie. Tak, miałem na niego znowu ochotę, i to nie była wcale moja wina.



20 komentarzy:

  1. Ogłaszam uroczyście, iż przekroczyłaś dozwoloną ilość zajebistości w swoich opowiadaniach. Gratulacje. Weny, czasu i przede wszystkim dużo szczęścia życzę. No i pozdrawiam, trzymaj się cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednak krótkie rozdziały są lepsze. Urywasz w najlepszych momentach. ;) Już myślałam, że Bill powie o swoich watpliwosciach co do tego związku z przyczyny tego, że może ma jakieś domysły co do ich pokrewieństwa. o.O Jednak nic takowego się nie stało. (Z ulgą odetchnęłam) Zachowanie Nika i tej całej byłej Toma nie podoba mi się. CO Z NICH ZA DEBILE! A tak na poważne dobrze, że sobie wyjaśnili tę sprawę. Aaa i Bill powiedział Tomowi, że kocha go :3. Suodko. I chyba dzięki Wolfgangowi Bill zainteresował się modą. A już myślałam, że bo zgwałci. " Na drugi dzień nasz związek się zakończył. Znalazł się taki, który był ją w stanie wozić czerwonym ferrari i bywać tam codziennie.
    – Cygan – rzucił Bill." <-- powalilaś mnie tym tekstem. Jak ta Kate tak mogła. Cygana zamiast kogoś kto ją kochał. Ehh wszyscy lecą tylko na kasę. Jak nie Nik, to Kate szkoda słów. Tylko Tom jest tu ogarnięty. Weny kochana. Kali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kate kochała Toma, ale Cygana pokochała bardziej, bo oprócz uczuć zaoferował jej życie w luksusie, na co Toma nie było stać. A Bill od początku był na tej gorszej pozycji, bo Nikowi chodziło tylko o pieniądze.

      Usuń
  3. O nie, błagam. Po takiej rozmowie i wspólnych wyznaniach seks? to karygodne, nie przystoi i nie pasuje. Może tylko mnie co prawda, ale jednak.
    Strasznie mnie cieszy fakt, że między chłopakami coś się zmieniło. To jest takie.. ych. nie potrafię tego opisać, ale miło czytać o ludziach, którym coś w życiu wychodzi, serio. :D
    Naprawdę obydwa odcinki, bo chyba wcześniejszego nie udało mi się skomentować, były bardzo przyjemne, jednak znów leży tu język polski. Półka nie pułka i końcówki niektórych słów niepotrzebnie, albo błędnie zakończone względem zdania. Zwróć na to uwagę, szczególnie jak piszesz w Wordzie i masz podkreślone słowa z błędem, wyłapie Ci błędy ortograficzne. :)
    Bardzo miło z Twojej strony, że pomimo pracy i chęci 'wolnego' udaje Ci się zadowolić nas, czytelników, odcinkiem. To bardzo miłe z Twojej strony, nawet bym powiedziała, że wykazujesz takim postępowaniem pewnego rodzaju szacunek nam, co mi się bardzo podoba, ponieważ nie każdego stać na to, żeby nie wyskoczyć z przysłowiowym 'ryjem' na czytelników, że też chce czas wolny i ma zamiar w ogóle zakończyć pisanie i tak dalej. Hmm. Dziękuję.
    Pozdrawiam i życzę odpoczynku, god said no. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz mi wybaczyć niedociągnięcia, po całym dniu pracy i pięciu nockach w tygodniu to i tak cud, że nie ma tu gorszych błędów, a Word niestety nie rozróżnia kontekstu półki i nie wie o jaką półkę chodzi, więc nie podkreśla. Swoją drogą, ostatnio oglądałam na allegro pułki http://allegro.pl/stojak-wieszak-pulka-na-opony-kola-mini-pion-ocynk-i5549052016.html :D Co do końcówek, to dzieje się tak gdy coś jeszcze zmieniam w zdaniu i umknie mi poprawa reszty końcówek. Musisz mi to wybaczyć, bo niestety zmęczenie robi swoje.
      A seks? Co żałujesz chłopakom. Oni się chcą samą nacieszyć. Są święta, odpowiedni klimat, więc korzystając :)
      Co do wypięcia się na czytelników, to nie jest w moim stylu. Długo pracowałam na to by Was tu przyciągnąć i sprawić, żebyście chcieli czytać te moje wypociny. Jeśli nie dam rady pisać tak jak do tej pory a ograniczenie długości odcinka nie wystarczy, pomyślę nad innym rozwiązaniem. Jednak myślę, że na razie chyba dam radę. W razie czego poinformuję wszystkich jak się mają sprawy. Pisanie to jedyna rzecz kiedy nie muszę myśleć o otaczającym mnie świecie i życiu z którego nie jestem zadowolona, ale to już zupełnie inny temat. W każdym razie, ten czas kiedy piszę po prostu się relaksuję.

      Usuń
    2. Och, wiem, że zmęczenie robi swoje, tak tylko mi się błędy rzuciły w oczy.
      Jeśli chodzi o sprawę z tym seksem to co za dużo to nie zdrowo. ^^
      Rób to, co kochasz. :) Chyba powinnaś zostać pisarką, wtedy nie przepracowałabyś ani jednego dnia! :)

      Usuń
    3. Dziękuję za wypatrzenie byka. Z pisania książek w POLSCE raczej nikt nie wyżyje, więc postawię to pisanie w zakresie hobby.

      Usuń
    4. W sumie fakt... ale na suchy chleb wystarczy :D Nie wiem jak ja wytrzymam bez przeczytania kilku odcinków pod rząd, jak będę w kostrzynie. :D Będę miała po powrocie troszkę do nadrobienia chyba :D Hah.

      Usuń
    5. Po powrocie będziesz miała za to więcej do czytania :)

      Usuń
  4. Jestem ciekawa, kiedy i w jakich okolicznościach dowiedzą się, że są braćmi. Nawet nie chcę myśleć, co wtedy będą przeżywać. Jestem za krótkimi, ale często pojawiającimi się odcinkami, zawsze urywasz w ciekawych momentach ;) Szacunek dla Ciebie, że mimo pracy i braku czasu starasz się wstawiać jak najdłuższe odcinki, za to Ci bardzo dziękuję :) Jak zwykle czekam na odcinek z niecierpliwością i życzę weny ...i więcej czasu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego się dowiesz, w swoim czasie :) Wiem, że teraz bodziesz wyczekiwać w każdym odcinku kiedy to nastąpi i wszędzie węszyć podstęp, ale zapewniam cię, że stanie się to tak nagle i w taki dziwny sposób, że wątpię, by ktokolwiek z czytających wpadł na to :D

      Usuń
  5. Ojej...
    Znów jest słodko. Bardzo się cieszę, że chłopcy już sobie wszystko wyjaśnili. Jak zwykle świetny rozdział.
    Długością odcinków się nie przejmuj, twoi dobrzy czytelnicy zawsze tu będą.
    Życzę weny i czekam na następną cześć. :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bill ah Bill ;) szczerze powiedziawszy będzie mi brakowało tych podchodów do siebie, jakie robili :D to zawsze bylo takie intrygujące, zgodnie z dewizą 'lepiej jest łapać króliczka, niż złapać króliczka' :p no ale znając Twoje opowiadania- nudno nie będzie!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wrażeń nie zabraknie, bo mam w planach jeszcze kilka razy was zmusić do myślenia co to teraz będzie :)

      Usuń
  7. Zgadnij, kto do Ciebie wrócił? Wiem, że nie było mnie masę czasu, ale jakoś tak wyszło. Oczywiście wszystko przeczytabe, nadrobione, przemyslane itd.
    po pierwsze to oni jako parka zachowują sie uroczo, czasem nawet do przesady i dzięki temu Cię uwielbiam. bo zawsze potrafisz poprawić mi humor nowym rozdziałem i tą ich słodkościa.
    Po drugie to nieźle sie ubawiłam jak schlali Tom. Bill jaki nieustepliwy. Aż się prosiło o to, żeby to To0m był na dole. Może będzie... Pomarzyć w sumie mi nikt nie zabroni, co?
    Po trzecie to za cholerę nie wiem, kto chce sprzątnąć Billa. Przez chwilę myslałam, że może Nik i w sumie to by sie zgadzało jak dla mnie. Wrócił do Billa po jakimś czasie prosić o wybaczenie, zapewnić o swojej milości i w ogóle, a ten mu bezczelnie zatrzaskuje drzwi przed nosem, nie dając nawet słowa wypowiedzieć. Jakjoś mi tu Sebastian ne pasuje, chyba, że jest w jakiś sposób powiązany z Nikiem, innej opcji nie widzę, chociaż zawsze może to być ktoś inny.
    Po czwarte zastanawia mnie ten znicz, który Bill gdzieś połżył, mam podejrzenia, że na grobie prawdziwego ojca i być może widział Toma, jak rozmawia ze swoim bratem, który tak naprawdę jego bratem nie jest, bo żyje i ma się dobrze pod jego opiekom, ale to też się pewnie po jakimś czasie rozwiąże.
    po piąte i chyba najważniejsze, ja chcę jeszcze! Ostatnimi czasy cierpię na niedobór yaoi, twc w szczególności. Zwłaszcza Twoich. Piszesz tak genialnie, że tego sie nie da słowami opisać.
    To chyba wszystko co chciałam napisać.
    Pozdrawiam, życzę weny i czasu.
    KOTEK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bardzo dawno Cię nie było. Już zaczęłam myśleć, że się gdzieś zgubiłaś :)
      Co do grobu ojca, to Bill nie ma pojęcia, że na tym cmentarzu leży ojciec, no i brat Toma, co więcej, on nawet nie wie, że Tom miał brata, jeszcze nie wie :) Tyle mogę zdradzić :)

      Usuń
  8. Przepraszam, że dziś nie napiszę komentarza,ale już nie zdążę bo właśnie za chwilkę wychodzę z domu, bo jestem umówiona na spotkanie, a długi komentarz, który napisałam i miałam wstawić mi się usunął i po prostu nie jestem w stanie tego odtworzyć w tak krótkim czasie. W dodatku jestem zirytowana tą sytuacją po spotkania już nie odwołam, a najchętniej napisałabym to jeszcze raz jakoś w miarę podobnie jakby mi już złość przeszła. Przepraszam Cię kochana, naprawdę. W każdym razie z odcinka jestem niesamowicie zadowolona i bardzo mi szkoda tego usunię tego komentarza.
    Ściskam i całuję mocno :*
    Twoja wierna czytelniczka

    <333 <3333 <33333 <333333 ~GlamKinia~ <333 <3333 <33333 <333333

    OdpowiedzUsuń
  9. Nic nie szkodzi kochana. Ważne, że jesteś :*

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*