Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
1 miesiąc temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
czwartek, 23 lipca 2015
21:00
Odcinek 32
Każda chwila spędzona z Billem wydawała się być jak mrugnięcie
okiem. Im bliżej siebie go miałem, tym mocniej go pragnąłem. Nigdy nie sądziłem,
że można tak się zakochać. A ja dosłownie oszalałem na jego punkcie i wiedziałem,
że on czuje do mnie dokładnie to samo.
Przylgnąłem do jego pleców w zbyt ciasnej jak dla nas
dwóch kabinie prysznicowej i obdarowywałem jego kark i ramiona pocałunkami.
Bill podparł się rękami o ściankę, zaciskając je w pięści, gdy moja dłoń
zsunęła się na jego krocze i z wielkim zapałem wyniosła go na wyżyny
podniecenia.
Ciągle powtarzał moje imię, a kiedy był już na granicy, wstrzymywał
w sobie powietrze i wtedy zwalniałem tempo, nie chcąc, żeby już skończył.
– Postaram się, byś zapomniał
o wszystkich złych chwilach, jakie spotkały cię w życiu.
– Wiem, Tom.
Czułem, że po naszej rozmowie Bill bardziej się skupiał
na tym, co się działo między nami. Już nie uciekał gdzieś myślami. Odwrócił się
w pewnym momencie do mnie przodem.
– Chcesz mnie tu doprowadzić
do szaleństwa?
– Taki mam zamiar.
– To wiele ci już nie brakuje
– odparł i zaczesał dłońmi moje włosy do góry. Odchyliłem głowę do tyłu, napawając
się tym odczuciem i czując, jak po chwili rozpuszcza mi włosy. – Uwielbiam
twoje włosy. Są takie mięciutkie.
Uśmiechnąłem się.
– A ja nie będę wymieniał, co
uwielbiam w tobie, bo mógłbym nie skończyć do jutra – rzuciłem i wpiłem się w
jego usta. Nareszcie poczułem jego smak. Zaczynałem go pożądać jak narkotyku,
im częściej się całowaliśmy, tym więcej go pragnąłem. Kolejny raz poczułem, jak
przejeżdża kolczykiem w języku po moim podniebieniu. Mruknąłem, a chwilę
później poczułem, że się uśmiecha. Wiem, że robił to specjalnie, ale podobało
mi się to. – Nie prowokuj mnie, bo to się dla ciebie za chwilę źle skończy.
– I o to mi właśnie chodzi –
odparł.
– Ach tak?
Skinął głową.
Odwróciłem go do siebie tyłem, kolejny raz przylegając do
jego pleców i pośladków, i wszedłem w niego.
Znowu zmierzaliśmy prosto do jednego celu, a właściwie to
ja zmierzałem, zatapiając się w jego gorącym wnętrzu. Westchnął, wypinając się
na tyle, na ile pozwoliła mu ta ciasna kabina.
– Głębiej, Tom – wyszeptał, a
ja zareagowałem niemalże natychmiast, chcąc mu dać jak najwięcej przyjemności.
– O Boże! – jęknął. – Jeszcze raz… Zrób tak jeszcze raz – zaczął prosić.
A ja kolejny raz zatraciłem się w tej namiętności. Moje
ręce błądziły po jego ciele, nie mogąc nasycić się fakturą jego skóry. Usta
sięgały najwrażliwszych miejsc na szyi, a on tylko wzdychał i wychodził
naprzeciw każdemu mojemu pchnięciu, chcąc mnie czuć mocno, głęboko, wyraźnie,
zupełnie tak jakby chciał nadrobić stracony czas.
A czas, w naszym przypadku odgrywał bardzo istotną rolę. Chociażby
dlatego, że ciepła woda z bojlera zaczęła się kończyć i coraz wyraźniej
czuliśmy, że staje się chłodniejsza. Objąłem Billa, nie chcąc żeby zmarzł, ale
nie wiem, czy w stanie, w jakim się znajdował, w ogóle zauważył, że woda
zrobiła się już prawie zimna. Ciężko i szybko oddychał, zaciskając rękę na mojej
dłoni, tej, którą go pieściłem, napierając cały czas na mnie i chcąc mnie czuć
w sobie jeszcze głębiej. Nie szczędziłem mu przyjemności, czując po chwili w
ręce jego ciepłe nasienie.
Puścił mnie w końcu, opierając się dłońmi o ściankę
kabiny.
– To było niezłe, Tom –
wyszeptał, wciąż próbując wyrównać przyspieszony oddech, a ja powoli wycofałem
się z niego. Nie chciałem w nim kończyć, choć pewnie nie miałby nic przeciwko.
Odwróciłem go do siebie przodem i wpiłem w jego usta, doprowadzając
się w tym samym momencie ręką do szczytowania i kończąc na jego brzuchu.
Oderwał się od moich ust, uśmiechając się.
– Z czego się śmiejesz? – zapytałem.
– Nie czujesz?
Uniosłem brwi, nie wiedząc, co ma na myśli. Czułem wiele
rzeczy, ale nie miałem pojęcia, o czym w tej chwili myślał Bill.
– Leci zimna woda.
Jak na komendę zakręciłem ją.
– I to od dobrych pięciu minut
– sprostowałem. – Andy mi jutro łeb urwie za spuszczenie z bojlera całej ciepłej
wody.
– To moja wina. Przepraszam. –
Zaczął znowu brać winę na siebie.
– Żadna twoja. Jeśli ktoś tu ponosi
winę, to ja. A tak prawdę mówiąc, to wina Andreasa, bo z tym bojlerem jest co
roku ten sam problem. W zeszłym to Julian z Markiem spuścili całą ciepłą wodę i
do południa czekaliśmy na to, żeby się znowu nagrzała. Dwa lata temu Andy z
Beate. Pewnie robili to samo co my i to właśnie w tej kabinie – zaśmiałem się,
puszczając na chwilę wodze wyobraźni. Jeśli było tu tak ciasno to ciekawe, w
jakiej pozycji oni to robili. – Tyle razy mówiłem Andiemu, żeby zmienił ten
średniowieczny sposób grzania wody.
– Może po prostu nie ma na to
pieniędzy. Nie pomyślałeś o tym? – stwierdził Bill.
– Nie chodzi o kasę. Zresztą
dołożylibyśmy się wszyscy, gdyby to był akurat problem. Andy tłumaczy się tym,
że nie będzie robił remontu całego domu tylko dlatego, że raz do roku przez
tydzień jest tyle osób, że zwyczajnie musi zabraknąć ciepłej wody.
– No w sumie, to jest całkiem
logiczne.
– Tak. I całkiem logiczne
będzie to, że jutro rano będą wszyscy znowu narzekać na jej brak.
Wyszedłem pierwszy i podałem ręcznik Billowi.
– Dzięki.
– Pewnie zmarzłeś, co? – zapytałem.
– Szczerze mówiąc, nie czułem
wcześniej. Teraz jest mi trochę zimno.
– Mam nadzieję, że się nie
rozchorujesz.
– Nie, bez przesady, aż takim zdechlakiem
nie jestem – odparł.
– Oby, bo jak wylądujesz znowu
w szpitalu, nagadam kolejnych głupot, sądząc, że jesteś nieprzytomny i nic nie
słyszysz.
Uśmiechnął się.
– To były najpiękniejsze słowa,
jakie kiedykolwiek usłyszałem.
– Nie przesadzaj.
– Naprawdę. Teraz potrafisz
kręcić. Trzeba cię przyprzeć do muru, żeby wyciągnąć coś z ciebie, a wtedy byłeś
szczery do bólu.
– Bo byłem pewny, że tego nie
słyszysz.
– Więc dobrze zrobiłem, że się
nie ruszyłem, a kusiło mnie dać ci znać, że choć mam wysoką gorączkę i wszystko
mnie boli, kontaktuję i wszystko słyszę.
Pokręciłem głową ze zdumienia.
– Mogłeś dać mi znać, nie
umierałbym ze strachu o ciebie.
– Bałeś się o mnie?
– Bałem się, że cię stracę.
Zmarszczył brwi z rozczuleniem.
– Wytarłeś się? – zapytałem,
zmieniając temat.
– Tak.
– To do łóżka.
Bill poruszył brwiami, co nie uszło mojej uwadze.
– I nie rób min, ja wszystko widzę.
Chodzi mi tylko o to, żebyś się nie przeziębił.
– Wiem – odparł, przygryzając
dolną wargę, zapewne po to, bym nie widział, jak go ta sytuacja bawi.
Zupełnie nadzy wśliznęliśmy się pod kołdrę. Natychmiast objąłem
go, przysuwając się do niego i próbując rozgrzać, chociaż wcale zimny nie był.
– Um – mruknął, tuląc się do
mnie. – Tak będzie już zawsze? – zapytał.
– A chcesz?
– Tak. Chcę czuć się
niewolnikiem twoich ramion.
– Niewolnikiem?
– Tak.
– Super. Mam osobistego
niewolnika. A skoro go już mam, mogę mu rozkazywać.
– Możesz. Zrobi wszystko, co
mu każesz.
Aż uniosłem głowę i spojrzałem na niego.
– No co? – zapytał, zauważając
moje zaskoczenie. – Naprawdę, zrobię co zechcesz.
– Bill, ja nie jestem Nikiem.
Nie chcę, żebyś spełniał każdą moją zachciankę. Jeśli jest coś, czego ty chcesz
lub o czymś marzysz, to powiedz.
Zamyślił się na chwilę, po czym spojrzał mi w oczy.
– Oddałbyś mi się? – zapytał
wprost.
Tym razem to ja się zamyśliłem. Nigdy nie byłem w łóżku stroną
bierną, a tym bardziej nigdy nie oddałem się żadnemu mężczyźnie. Czy Bill był
dla mnie na tyle ważny, bym spełnił jego prośbę?
– Nie musisz odpowiadać, to
było pytanie retoryczne. Mnie odpowiada taki układ, jaki jest, i nie chcę niczego
zmieniać.
Poczułem się w tym momencie źle. Czułem, że go zawiodłem.
Przecież mogłem mu odpowiedzieć, że nie jestem gotowy albo, że może kiedyś. A
ja zrobiłem najgorsze, co mogłem zrobić - zamilkłem, wypowiadając tym
milczeniem więcej, niż gdybym wygłosił elaborat.
– To nie tak – zacząłem.
– Nie, Tom. Nie tłumacz się. Jest
ok.
– Nie jest.
Zaśmiał się.
– Nie musisz czuć się winny
dlatego, że czujesz się mężczyzną.
– Nie o to chodzi, Bill. Ja…
Ja na chwilę obecną nie czuję się po prostu gotowy.
– Rozumiem. Nic więcej nie musisz
mówić. Pytanie było tylko czysto retoryczne.
– Cholera, Bill! Przestań mnie
usprawiedliwiać! – uniosłem się. Zaczynało mnie denerwować to, że ciągle próbował
mnie tłumaczyć. Nie wiem, jak wyglądał jego związek z Nikiem, ale jeśli Bill przez
oziębłość i to, że go Nik wykorzystywał, tłumaczył sobie takie zachowanie jakimiś
wyssanymi z palca powodami, to czas najwyższy pokazać mu, czym się różni
prawdziwy związek od tego za pieniądze. – Oddam ci się, ale nie dziś i nie
tutaj, okej?
– Nie musisz.
– Wiem, że nie muszę, ale chcę,
a to duża różnica.
– Zdenerwowałeś się –
stwierdził.
– Owszem. Nie ty jednak jesteś
powodem moich nerwów, ale ja sam.
– Nie rozumiem.
Pokręciłem głową. Nie chciało mi się tłumaczyć mu mojej pokręconej
natury. On był dziwakiem, ale mnie też niczego nie brakowało w tym temacie.
– Umówimy się tak, że sam
poproszę cię o zamianę ról, ok?
– Nie musisz.
– Bill!
Nie chciałem, żeby się teraz czuł winny, bo zadał niewłaściwe
pytanie. Między nami nie mogło być żadnych oporów, czy innych takich. Dla mnie
związek opierał się przede wszystkim na szczerości i oddaniu, i chciałem móc powiedzieć,
że oddaję się Billowi w pełni tak jak on mnie.
– Dobrze.
– No. Boże, czy ty mnie zawsze
musisz stawiać pod ścianą?
– Ty sam się pod nią stawiasz.
Musisz się nauczyć asertywności.
– Jestem asertywny.
– Asertywności w związku. Nie
możesz się na wszystko godzić, jeśli tego nie chcesz.
– Chcę to zrobić. Chcę ci się
oddać. I to nie raz. Tylko jeszcze nie teraz.
– Dobra. Skończmy ten temat,
bo cały się już spiąłeś.
– Nie spiąłem się, po prostu…
– Tom!
Westchnąłem.
– Komplikujesz, Bill.
– Nie. Ty sam sobie wszystko
komplikujesz. Przytul mnie lepiej.
Przytuliłem, całując go w czoło.
– Czuję się teraz jak twój
młodszy brat.
Prychnąłem.
– To śpij już młodszy
braciszku – odparłem.
Bill się zaśmiał.
– Właściwie mógłbyś być moim starszym
bratem. Masz urodziny wcześniej ode mnie – rzucił.
– No widzisz. W takim razie z
uwagi na to, że jakby nie patrzeć jestem od ciebie starszy, musisz się mnie słuchać.
– Ach. Kręci cię władza, co?
– No pewnie. A ciebie nie?
– A kogo nie kręci?
Gadanie o pierdołach zajmowało nam masę czasu. Potrafiliśmy
tak przegadać pół nocy, a kiedy orientowaliśmy się, która jest już godzina, nie
mogliśmy uwierzyć, że czas nam tak szybko minął, choć wydawało się nam, że zamieniliśmy
ze sobą zaledwie kilka… No dobrze, kilkaset zdań, a może nawet więcej.
Nazajutrz było dokładnie to, czego się spodziewałem, a
mianowicie marudzenie, że spuściłem całą ciepłą wodę. Jakbym zrobił to sam, a
przecież Bill był tam razem ze mną, ale oczywiście on nie był niczemu winien,
tylko ja. Wziąłem jednak winę na siebie, przyglądając się z ukradka, jak Bill
ucieka wzrokiem, kiedy wszyscy na niego zerkają. Byłem winny, ale wszyscy
doskonale wiedzieli, w jakich okolicznościach te pięćset litrów gorącej wody
zniknęło bezpowrotnie. Kolejny raz też wrócił temat zmiany systemu grzania wody
na bardziej efektywny. I kolejny raz Andreas zapierał się rękami i nogami, by
tego nie robić. I tak z roli atakującego, przeszedł na rolę ofiary i winnego
tego, że dla reszty nie zdążyła się nagrzać do rana ciepła woda.
Po południu wybraliśmy się do cioci.
Od razu jak mnie tylko zobaczyła, uśmiechnęła się i
pożyczyła mi szczęścia. Była spostrzegawcza niczym rodzona matka i chyba tak ją
też traktowałem, jak drugą mamę, której de facto nie miałem. Ja z jej strony też
czułem miłość i to, że nawet fakt, iż nie byłem jej rodzonym synem, nie sprawił
nigdy, że traktowała mnie inaczej, niż Andreasa. Obaj mieliśmy takie same kary
i obowiązki. I obu obdarowywała taką samą miłością i czułością, a przynajmniej
ja nigdy nie zauważyłem, żeby Andreas jako jej rodzony syn, dostawał od niej
więcej.
Kolejny raz położyłem się obok niej na szpitalnym łóżku, przytulając
się i chłonąc jej czułe głaskanie. W tej chwili Bill nie mógł się już powstrzymać
i słyszałem, że zrobił nam nawet zdjęcie. Tak, jeden z najlepszych ochroniarzy
w kraju, dorosły, bo już dwudziestopięcioletni facet, tuli się do swojej
zastępczej matki jak dziesięciolatek, ale im starszy byłem, tym bardziej tego potrzebowałem
i mniej się wstydziłem o to prosić, ironia? A może dojrzałość?
– Bill, usiądź koło mnie z
drugiej strony. Też cię przytulę.
– Nie, nie trzeba.
– Nie krępuj się. Wiem, że
jesteście już dorośli, ale nawet gdybyście mieli po pięćdziesiąt lat, wciąż dla
mnie będziecie dziećmi.
Z wahaniem, ale podszedł do łóżka i usiadł na brzegu. I
choć nie przytulił się do niej tak jak ja, to uchwycił jej dłoń. Obserwowałem
jego twarz, był poruszony. Musiał bardzo kochać swoją mamę i okropnie za nią
tęsknić, skoro czułe głaskanie po dłoni sprawiły, że jego oczy zaszkliły się od
łez.
Sylwester zbliżał się wielkimi krokami. Chwile spędzone z
Billem mijały tak szybko, że ten tydzień przeleciał mi jak jeden dzień.
Andreas próbował go nauczyć jeździć na nartach, z czego miałem
ubaw po pachy, zwłaszcza gdy Bill lądował kolejny raz na śniegu. Ja się nie
pchałem na stok. Wolałem postać z kubkiem gorącej czekolady i poobserwować
wyczyny Billa, a było na co popatrzeć, no i porobić mu kilka zdjęć, którymi w
odpowiednim czasie zamierzałem go szantażować.
Wieczorem padł jak długi, nawet nie czuł, jak go
rozbierałem i całowałem każde sine miejsce na ciele. Te na pośladkach wyglądały
chyba najgorzej. Starałem się dać mu tyle szczęścia, ile byłem w stanie. A on chłonął
wszystko, co mu dawałem. Wpasował się w naszą zwariowaną paczkę jak brakujący puzzel
w układance i stał się jednym z nas. Nawet Julian nie czuł się w zeszłym roku
tak swobodnie jak Bill pod koniec pobytu tutaj.
Czekał nas jeszcze tylko sylwester i powrót do Berlina
oraz zmagania dnia codziennego.
Najbardziej zaskoczył mnie jednak telefon od Gordona.
Najpierw zaniepokojony pytał, czy Billowi coś zagrażało, że go wywiozłem z miasta,
a potem jak przedstawiłem mu obraz sytuacji, myślałem, że nie skończy mi już dziękować
za to, że zabrałem Billa ze sobą i że on jest taki szczęśliwy, bo fakt, że od
dwóch dni miał wyłączony, a raczej rozładowany telefon i w ogóle się tym nie
przejmował, świadczył tylko o tym, że był taki szczęśliwy, że zapomniał o
reszcie świata. I o to mi właśnie chodziło, o staniu się jedną wielką rodziną.
– Andy nie przesadzaj z tym
szampanem – upomniałem go, gdy pakował kolejną butelkę do lodówki.
– O co ci chodzi?
– Kto to wypije?
– Ty.
Prychnąłem.
– Pojutrze wracamy z Billem do
Berlina, muszę zdążyć wytrzeźwieć.
– To zostaniecie dłużej.
– Nie chodzi o mnie, tylko o
Billa. Nie rozumiesz, że on ma masę pracy na głowie? – tłumaczyłem Andiemu, a
on jakby w ogóle nie słyszał, co do niego mówię.
– Bill? – zawołał go, słysząc
w odpowiedzi: „idę”.
– Nie, Andy, daj spokój. Nie proś
go. Zrozum, że są ludzie, którzy pracują, nie tak jak ty.
– Coś chciałeś? – zapytał Bill,
stając w drzwiach kuchni.
– Nic nie chciał – wtrąciłem
się.
– A właśnie, że chciałem.
– Nie chciałeś – zacząłem się
z nim siłować, próbując zatkać mu dłonią usta.
– Mogę się dowiedzieć, o co
chodzi?
– Puść mnie, Kaulitz! – Andy wysmyknął
mi się i pchnął mnie na krzesło, aż usiadłem.
– Chodzi o wasz wyjazd.
Bill natychmiast spojrzał na mnie.
– Jedziemy drugiego – sprostowałem.
– No właśnie. Teoretycznie –
dukał Andy. – Jeśli pojedziecie drugiego, to Tom będzie się ograniczał z piciem,
żeby wytrzeźwieć, a jeśli byście pojechali dzień później, to…
– Jedziemy trzeciego – uciął
Bill, łapiąc, do czego zmierzał Andreas.
– Nie! – zaprotestowałem.
– Dlaczego?
– A co z twoim pokazem? – Myślałem,
że mu zależy, by jak najszybciej wrócić do Berlina. Nie było go już w domu
tydzień i do tej pory odnosiłem wrażenie, że terminy były dla niego świętością.
– Jeden dzień nikogo nie
zbawi.
Westchnąłem. Właśnie się przekonałem, że słowo „termin” w
przypadku Billa ma nico różne oblicza, niż do tej pory sądziłem.
– Jak chcesz, ale jeśli
myślicie, że kolejny raz mnie tak spijecie, jak w święta, to jesteście głęboko
w błędzie.
Bill i Andreas uśmiechnęli się do siebie. Czułem, że
kolejny raz będę miał kaca giganta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Kac gigant się szykuje widzę. :) Nie mogę się doczekać następnych odcinków, a fakt, że przeczytam je z tak kolosalnym opóźnieniem nie napawa mnie optymizmem. Muszę przyznać, że związałam się z tym opowiadaniem jak z nikim innym. :D
OdpowiedzUsuńOch, pewnie na pohybel wszystkim czytelnikom tego opowiadania muszę powiedzieć: MNIEJ SEKSU :D
Hahahaa. Pozdrawiam, god said no. :)
Mniej!? chyba więcej! :D Mi tam odpowiada jak jest :D
UsuńWięcej nie mniej! ;D
UsuńNiedługo Niki zrobi im pewnie piekło z życia, więc ja tam radzę się cieszyć tym seksem póki jest. xD
UsuńTo wyjątkowy tydzień dla chłopaków, kiedy wrócą do Berlina nie będą żyli sobie tak beztrosko.
UsuńAkcja pod prysznicem taaakaa gorąca!!! No po prostu Cię ubóstwiam!! <3333
OdpowiedzUsuńHahaha, zabrakło ciepłej wody!! Biedaczyska z tych naszych chłopców. Teraz każdy wie co robią pod prysznicem xD A nasz kochany Billy się teraz wstydzi. To wszystko wina Tomusia, bo to on wymyślił, żeby "uprawiać miłość" pod prysznicem. xD
A co do seksu w wodzie to nadal skrycie liczę, że kiedyś zrobią to w tym basenie albo jacuzzi. ;D
Ach, no ciekawi mnie jak zareagują wszyscy po powrocie chłopaków na wiadomość, że są razem. Pewnie Sebastian jak zwykle będzie chodził niezadowolony. xD
A no i rozumiem, że teraz chłopcy będą sypiać razem. No i to Tom u Billa, bo Billy się nie może ze swojej twierdzy ruszyć, żeby nic mu się nie stało. Czyli się tam przeniesie na stałe ze wszystkimi swoimi rzeczami, tak? ;D No i oczywiście Sebastian się wkurzy xD
A tak w ogóle to naszła mnie taka myśl...Skoro to niby Nik chce zrobić krzywdę Billowi to czy ma on możliwość otworzenia drzwi do jego twierdzy? Mam nadzieję, że nie..
No, ale co ja tu o takich smentach!! Nareszcie to na co czekałam...SYLWESTER!!!!!!!! :DDDD
Widzę, że dla Toma już szykuje się ogromny kacyk haha ;) Jestem ciekawa czy Billy ma jakieś konkretne plany w związku z upitym Tomem... ;D A no i cikawi mnie czy jak będą fajerwerki to czy Tom odważył by się całować Billa wśród fajerwerków przy wszystkich przyjaciołach? To było by takie romantyczne i słodkie. Na pewno by się Billowi spodobało no i w ten sposób Tom udowodnił by mu, że się go nie wstydzi. Zresztą pewnie pozostałe dwie pary będą się miziać. ;) Tylko Zoi mi szkoda, bo ona nie ma nikogo. Znajdź jej jakiegoś faceta...albo dziewczynę ;D To by była kolejna nowa osoba w paczce. :D
A tak właśnie nagle sobie uświadomiłam, że Bill nakłonił Toma do seksu najpierw go upijając, a Tom jakiś czas temu przed wyjazdem się upierał, że to się nie uda, bo nie chciał, żeby Bill próbował to zrobić. xD Albo Bill sam się domyślił, że Tommy jest podłym kłamczuszkiem albo któryś z jego przemiłych przyjaciół (Andreas) go uświadomił, że to nie prawda. ;D
I znowu chłopaki mówią coś z czego nie zdają sobie sprawy, że jest prawdą. Ta gadka była mimo wszystko taka słodka (n.n) Jakoś jak oni nie mają swiadomość, że są dla siebie braćmi to jest takie inne i zaczyna mi brakować tego, że oni zdają sobie z tego sprawę. Jakoś jak oni to robią ze świadomością, że są spokrewnieni i to w dodatku najbardziaj jak się możliwie da na tym świecie, to to jest tak przerażająco podniecające i ekscytujące. To jest wtedy takie cudne i takie mrrraśne... ;D Ach, jestem chora i nie wyżyta xD
Tak w ogóle to Tommy ma już po prostu obsesję na punkcie Billa. Nie może się nim zwyczajnie nacieszyć i nasycić. Cały czas ma na niego ochotę. Chyba tak długo się przed tym wstrzymywał, że teraz zwyczajnie wariuje. Chyba jest bardziej chętny niż Bill. No cóż, rasowy samiec xD
UsuńW ogóle to tak Tomowi zależy na Billu i tak go zapewnia, że go nie zostawi, że zaczynam się zastanawiać czy to nie on będzie chciał utrzymać związek po dowiedzeniu się o ich pokrewieństwie. Ale w sumie to mógłby byc to Bill i wyciągnąć argument, że Tom miał go nigdy nie zostawić. Już sobie wyobrażam taką scenę jakby ryczał, taki nieszczęśliwy i błagał go o to i Tom by się złamał, bo nie mógł by go zostawić i zranić tak Nik. W końcu obiecał to nie tylko Billowi ale też sobie samemu tak jakby. W sumie to mogłoby być też tak, że Bill spytał by Toma co teraz, a on by mógł powiedzieć, że przeciez mu obiecał, ze go nigdy nie zostawi i było by dobrze. W sumie to nawet kiedyś trochę nam to jakby zdradziłaś, że oni patrzą na to trochę inaczej, doroślej, ale nie wiem czy to by w ich przypadku znaczyło, że nie będą mieli nic przciwko czy właśnie odwrotnie. Ale jeśli była by ta przyjemna wersja, że mieli by to, że tak powiem gdzieś to nie było by tak wielkiego piekła dla nich, a Ty szykujesz jak mi się wydaje coś okropnego, więc to chyba nie ta wersja. No chyba, że tą masakrą będzie to polowanie na Billa. Ale coś mi się wydaje, że Ty im chcesz zrobić podwójną krzywdę, i w tym i w drugim przypadku. Pewnie nawet zrobisz im jedno i drugie w tym samym czasie albo zaraz po tym jak już będzie między nimi dobrze, żeby było trudniej. A no i jszcze możliwe, że najpierw stanie się to coś z atakiem na Billa, a dopiero potem dowiedzą się, że są bliźniakami.
Może też w sumie zaistnieć coś z mojej rozległej teorii, którą niedawno przedstawiałam. U Ciebie może się zdarzyć WSZYSTKO xD
A tak w ogóle to musiało śmiesznie wyglądać jak Andreas uczył Billa jeździć na nartach. Ciekawe kiedy Tom zamierza go szantażować Billusia tymi zdjęciami, które mu wtedy zrobił. ;D
Ach, Billy jest prywatnym niewolnikiem Toma, hahah Tom może być Billa Jezusem z tą brodą i włosami xD Personal Jezus xD
A no i co tez bardzo ważne....zamiana ról!! Hah, ciężko mi wyobrazić sobie tego silnego Toma, który jest Billa ochroniarzem, takiego uległego,...i to nie raz! W końcu sam Tommy tak powiedział. No, ale teraz KOTEK musi mieć niezły zaciesz ;D
To wszystko chyba kochana, nie mogę się doczekać nexta :D
Pozdrawiam i życzę dużo weny
Mocno tulę i całuję :***
Twoja wierna czytelniczka
<333 <3333 <33333 <333333 ~GlamKinia~ <333 <3333 <33333 <333333
"Podwójną krzywdę", powiadasz...? :D Jak dla mnie brzmi cudownie. ^^ Mam nadzieję, że jeszcze będzie to ładnie opakowane w logikę i mogę się nie odrywać przez kolejne tygodnie od mojego telefonu, wyczekując rozdziałów. :3
UsuńRi
Bill nie musiał Toma nakłaniać do seksu, bo gdyby Tom nie chciał nawet pijany by mu odmówił. Bill bardzo przeżył to jak został przez Nika potraktowany. Teraz dopiero widzi i czuję miłość, którą daje mu Tom, jest nią trochę przytłoczony, bo wciąż żyje tym co było, tym w jaki sposób traktował go Nik. Myślał, że tak właśnie wygląda związek, tymczasem przekonuje się, w jak wielkim był będzie. Nie chcę pisać za dużo, bo popsuję wam czytanie, jeśli za dużo zdradzę :)
UsuńTom, bronił się przez Billem i wciskał mu różne kłamstwa nie dlatego, że go nie chciał. Chciał bardzo, nie raz powstrzymywał się resztką sił. Tom boi się, że jeśli coś mu się stanie, jeśli umrze, Bill się załamie. Tyle że planowanie czegokolwiek przy Billu jest tak realne jak to, że ziemia się zatrzyma i słonce zacznie wokół niej krążyć. Bill porostu niszczy mu wszystkie plany i z butami pcha się mu w życie, bezczelnie rozkochując w sobie. Więc co miał zrobić Tom? Serce nie sługa. A biologia w tym wieku też rządzi się swoimi prawami. I chociaż na początku wszystko miał zaplanowane i nawet udawało mu się realizować punkt po punkcie swój plan, Bill go zwyczajnie rozwalił no i stało się.
Kinia kombinuje na różne sposoby jak to się może stać, że się dowiedzą, jak zareagują, ale nie kochanie narazi nie trafiłaś :) Poza tym jest jeszcze kwestia wieku, ludzie w różnym wieku podchodzą do różnych spraw nieco inaczej, wiem to z własnego doświadczenia. Mając 15 lat byłam gotowa oburzyć się, a nawet wygłosić kazanie jak bardzo jestem zbulwersowana daną sprawą. Mając 25 wiele razy mówię, "ma to w dupie". Oczywiście są sprawy, na które reaguję tak samo ostro jak kiedyś, np: jeśli dzieje się krzywda zwierzeniom lub dziecku albo sobie starszej, ale o ile w wieku 15 lat nie było mowy żebym poszła do łóżka z facetem bez sakramentalnego "tak", o tyle teraz gdy o tym pomyślę śmieję się w głos i staram się sobie przypomnieć ile razy od tego czasu popełniłam ten sam grzech :) Dlatego nasi chłopcy też spojrzą na to inaczej. Oczywiście nie oznacza to, że kiedy się dowiedzą rzucą się sobie w ramiona i powiedzą "super", nic z tych rzeczy, ale sami zobaczycie, znaczy przeczytacie jak to będzie.
Kurde, to ja serio nie wiem co Ty wymysliłaś. :)
UsuńGdyby dowiadując się o pokrewieństwie chłopcy rzucili się sobie w ramiona i powidzieli "super", to chyba bym spadła z krzesła ze śmiechu, jak to teraz prawie uczyniłam. xD
Ach, Ri, sadystko. :D Ja też liczę na to, że będzie "podwójna krzywda", bo potem z jeszcze większym rozczuleniem i ulgą się czyta jak już wszystko się w ich życiu układa. :D
Uwielbiam zmianę ról zawsze te sama ekscytacja :D :D :D Cóż myślę, że to będzie jeszcze bardziej rozbrajające niż w przeznaczeni sobie a przynajmniej na to liczę ;p
UsuńZwłaszcza, że każdy ocenia sytuacje według własnych kryteriów. Jena osoba powie, że rozumie zachowanie drugiej osoby, a ktoś inny powie, że kompletnie nie rozumie czemu ktoś się tak zachowuje.
UsuńJedno mogę wam zdradzić, dla obu będzie szokiem kiedy się dowiedzą, że są braćmi.
Oni są mega słodcy. Chyba odstawię słodycze, skoro mam takie super opowiadanie.
OdpowiedzUsuńBill jest głupi jak kilo gwożdzi, ze nie ufa Tomowi, chociaż ten go kocha jak cholera jasna. za duzo mysli o tym, co było kiedyś i przez to nie potrafi zrozumiec swoich uczuć. Wiadomo, ostrożność i rezerwa są potrzebne zawsze, ale mógłby obnizyc ten swój mur obronny przed otaczającym go swiatem bo rani ich ytylko tą swoja paranoja. Wszystko porównuje i szuka dziury w całym, co jest czystyn idiotyzmem moim zdaniem, ale to jest Bill jego zmienic nie można, jeśli tego nie chce.
A tom niech sie za niego porządnie weźmie, bo nie moze być tak, że daje Billowi myslec o jakis głyupotach, które były dawno temu.
Ogułem to pluszowo, sexaśnie i zajebiscie, wiec ja chcę wiecej i w każdych ilosciach.
Co do picia w sylwestra to już mam nieenzuralne wizje i to nie tylko, jeśli chodzi o bliźniaków. Głupia ja, zakochana w yaoi xp.
Weny życzę
KOTEK
Spokojnie, Bill się szybko odnajdzie w nowej sytuacji. :)
UsuńChłopcy przeczuwają podskórnie, co się święci. :D "Braciszku!" ^^
OdpowiedzUsuńA seksu jest w sam raz jak na dwóch napalonych na siebie facetów, którzy nie muszą się martwić o ciąże i zwyczajnie mają chęć. Odpowiedni też klimat potrafi zdziałać cuda, zwłaszcza w młodych ciałach. ;)
Aczkolwiek nie każde zbliżenie musi być opisane ze szczegółami. ;) Zauważyłam, że wtedy opowiadanie rzeczywiście zaczyna nużyć.
To tak jakby koncentrować się na drobiazgowym opisywaniu każdego posiłku – zwalnia akcja a ja jako czytelnik czuję się tym stopniowo coraz bardziej znudzona. W końcu ileż razy można czytać o jedzeniu? (nawet jeśli to ciasto czekoladowe z wiśniami, likierem i bitą śmietaną ;) ).
:*
Ri
Zgadzam się z Tobą, nie wszystko musi być opisane z detalami :) dla chłopaków, ten świąteczny tydzień, to jak tydzień wyjęty z zupełnie innej bajki. Oni obaj jeszcze nie mają o tym pojęcia w jakiej idylli tkwią, a po powrocie do domu powróci szara rzeczywistość i obowiązki, w które będą musieli się na nowo wbić. Pozostaje pytanie, gdzie wtedy będzie czas na miłość? Wiem, jestem złośliwą @ :)
UsuńOch, rzeczywiście jesteś okrutna. Rozumiem, żeby psuć, ale tak od razu? ;D
UsuńTo nie ja to rzeczywistość :)
Usuń