Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

niedziela, 26 lipca 2015

Odcinek 33




W sylwestra, jeszcze nie było północy, a wszyscy byliśmy już nieźle wstawieni, nawet Bill rechotał, choć czasami nie wiedziałem, z czego, a to oznaczało, że w jego żyłach krąży już dość duża ilość procentów.
Położyłem rękę na jego kieliszku, kiedy zamierzał sobie dolać.
– Przystopuj trochę, bo zanim wybije dwunasta, zamiast świętować z nami nowy rok, ty będziesz spał na kanapie.
– Nie będę – zaprzeczył od razu. – Martwisz się o mnie?
Przekręciłem głowę w bok, obdarzając go ironicznym uśmiechem.
– Jeśli chodzi o szampana, to mogę go wypić dużo. Nie martw się, Tom, nie będę aż tak pijany, żeby nie powitać nowego roku.
– Mam nadzieję. Bo zaraz po dwunastej wcale nie będę się przejmował i przelecę cię tu na tej kanapie, na oczach wszystkich.
Bill prychnął, szczerze i całkiem słusznie, powątpiewając, że to zrobię.
– Nie żartuję. Zapytaj Andiego, on ci potwierdzi, że stać mnie na to. Będzie ci wstyd jutro jak wszyscy będą się na ciebie gapić, mając przed oczami twój goły tyłek.
Nagle jego mina zrzedła.
– Nie zrobisz tego.
– Pij dalej, a przekonasz się na własnej skórze.
– O czym gruchacie? – wtrącił się Andy, podchodząc z butelką szampana.
– A, tak sobie rozmawiamy – odparłem, puszczając oczko do Billa.
– Aha. Jeszcze tylko dwie godzinki i odpalamy. Jesteś gotowy, Tom? – rzucił niezrozumiale dla Billa, ale ja doskonale wiedziałem, o co mu chodzi.
– Zawsze. Ile tego masz?
– Dwa razy tyle, co w zeszłym roku.
– Oszalałeś?
– Będzie jazda. Odpalimy to wszystko z dwóch niezależnych stanowisk.
– O czym mowa? – wtrącił się Bill.
– O fajerwerkach – odparłem.
– Będą fajerwerki? – Oczy Billa aż się zaświeciły.
– Muszą być – sprostował Andy. – Co to za sylwester bez fajerwerków, no nie, Kaulitz?
– No.
– Dolać ci, Bill? – zapytał, widząc, że jego kieliszek jest już prawie pusty.
– Yyy… Nie – odparł nieco zmieszany, a ja parsknąłem śmiechem. A więc jednak obawiał się, że mogę to zrobić naprawdę. Dobrze wiedzieć, że Bill ma jakiś słabe punkty, a jednym z nich jest wystawienie się na pośmiewisko.
– Nie? – zdziwił się Andy.
– Później – rzucił. – Trochę już wypiłem i zaczyna mi się kręcić w głowie. Jeśli wypiję jeszcze trochę, nie zobaczę tych fajerwerków – sprostował.
Andy podniósł rękę w geście, że rozumie i nie będzie już więcej go namawiał, po czym odszedł.
– Naprawdę przeleciałbyś mnie na oczach ich wszystkich? – zapytał z wielkim skupieniem na twarzy.
Skinąłem tylko głową.
– Nie wierzę ci.
Chwyciłem butelkę szampana ze stolika z zamiarem dolania mu do pełna.
– Pij i sam się przekonaj.
Bill odruchowo cofnął rękę. W tym momencie naprawdę nie był pewny, czy mówię prawdę, czy tylko się z niego nabijam. To właśnie były te chwile, kiedy się poznawaliśmy. Kiedy uczyliśmy się swoich reakcji i testowaliśmy własne granice. Te chwile za jakiś czas znikną bezpowrotnie. Wtedy, gdy dotrzemy do punktu, w którym wystarczy nam już tylko przelotne spojrzenie, by wiedzieć, co każdy z nas myśli, będzie można uznać, że osiągnęliśmy totalną jedność.
– No daj, naleję ci.
– Nie chcę.
– Czego się boisz?
Bill tylko spojrzał na mnie spode łba i obracając się na pięcie, ruszył w stronę Zoi, a ja uśmiechnąłem się do siebie i odstawiłem butelkę na stół.
Pół godziny przed północą rozmieściliśmy z Andym rakietnice przed domem, a reszta poszła się ciepło ubrać, bo na dworze znowu mróz sięgał dwudziestu stopni, chociaż nie wiem, czy komukolwiek to przeszkadzało, skoro i tak już wszyscy byli nieźle wstawieni.
– Ruszcie się, wszyscy wychodzimy, zostało pięć minut – krzyknął donośnie Mark.
Dziewczyny chwyciły dużą butelkę szampana, tę, którą trzymaliśmy od wigilii w lodówce specjalnie na powitanie nowego roku, i wyszliśmy wszyscy przed dom.
Noc była naprawdę piękna. Cała okolica tonęła w mroku i totalnej ciszy, aż trudno było uwierzyć, że za chwilę narobimy tu tyle hałasu, iż sąsiedzi oddaleni o dobre pół kilometra wyjdą na dwór podziwiać fajerwerkowe show, które co roku odstawialiśmy z Andreasem.
– Kochani, piętnaście sekund – krzyknął Mark i chwycił za butelkę, przygotowując się do jej otwarcia.
Stanęliśmy wszyscy razem z pustymi kieliszkami, odliczając sekundy.
– 7… 6… 5… 4… 3… 2… 1... SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! – krzyknęliśmy wszyscy razem, a korek z szampana powędrował gdzieś wysoko.
Zaczęliśmy sobie składać życzenia, a ja zatopiony w oczach Billa zapomniałem o reszcie towarzystwa.
– Szczęśliwego nowego roku, Bill.
– Szczęśliwego – odparł i wpił się w moje usta, zupełnie nie przejmując się tym, że wszyscy się na nas patrzą. – Kocham cię, Tom – wyszeptał, odsuwając się ode mnie.
Oblizałem pospiesznie usta i tym razem to ja zacząłem go całować, i robiłbym to pewnie znacznie dłużej gdyby Andy nie zaczął nas rozdzielać.
– Dobra, starczy! Rany Boskie, co wy para nastolatków? Jeszcze zdążycie się sobą nacieszyć.
Obaj z Billem uśmiechnęliśmy się. – Chodź, Kaulitz, czas na pokaz.
– Aparaty w dłoń – rzuciłem, a wszyscy jak na komendę powyciągali komórki. Bill uniósł brwi nie wiedząc, o co chodzi.
– Rób zdjęcia fajerwerków – szepnąłem mu do ucha i wcisnąłem w dłoń swoją komórkę. Wiedziałem, że odkąd tu był, zapomniał o swoim telefonie, który leżał na szafce kompletnie rozładowany.
Dopiłem szampana i odstawiając kieliszek na poręcz werandy, ruszyłem z Andym do rakietnic, które dla bezpieczeństwa ustawiliśmy kawałek dalej od domu.
– Gotowy? – zapytał Andy, a ja zapaliłem zapalniczkę.
– Gotowy.
– No to na trzy. Raz, dwa, trzy! – Podpaliliśmy lonty, odsuwając się na bezpieczną odległość. Dziesięć minut szaleństwa, tyle trwał pokaz. Zerkałem na Billa, jak z zapałem robi zdjęcia, a pod koniec pokazu podszedłem do niego, obejmując go od tyłu i przytulając się do niego, szepnąłem mu do ucha:
– Ja ciebie też kocham.
– Wracamy do środka, bo za chwilę dupy nam tu odmarzną – krzyknął Andy, zaganiając wszystkich do domu.
Bill łaził z kieliszkiem i sączył po łyku, choć widziałem, że miał ochotę po prostu się porządnie spić.
Złapałem butelkę i podszedłem do niego, dolewając mu do pełna.
– Tom…
– Pij. Żartowałem z tym wcześniej. Nigdy bym tego nie zrobił. Pij.
– To po co to powiedziałeś?
– Bo nie chciałem, żebyś przegapił fajerwerki, a tak by się stało, gdybyś nie przyhamował z piciem.
Spojrzał na mnie, robiąc grymas urażonego.
– To było nie fair.
– Przepraszam, chciałem dobrze.
Muzyka grała i wszyscy świetnie się bawili, zresztą jak co roku. Zaczęliśmy tańczyć, wymieniając się partnerami, ale kiedy zacząłem się wygłupiać z Andreasem, reszta po prostu stała i zanosiła się śmiechem, a Bill robił nam zdjęcia.
Koło czwartej nad ranem zdecydowaliśmy się udać do swoich pokoi. Wszyscy zataczali się już. Julian spał na kanapie i Mark od dobrych piętnastu minut próbował go dobudzić, a Bill zamilkł, co także oznaczało, że jest już zmęczony.
– Jutro będziemy wszyscy zdychać – stwierdziłem, zamykając drzwi zaraz po tym, jak Bill wszedł do naszego tymczasowego pokoju.
– Ja nie. Nigdy nie mam kaca po szampanie.
– Ja niestety mam – stwierdziłem, ściągając buty i kopiąc je przed siebie.
– Zaraz wracam – powiedział i ruszył do drzwi.
– Dokąd to?
– Zaraz wracam. – Usłyszałem powtórnie i już znikł mi za drzwiami pokoju.
Usiadłem na brzegu łóżka i zacząłem się rozbierać. Szło mi to jakoś opornie. Dobrze, że nie miałem wiele do ściągania. Zdjąłem zegarek z ręki i odłożyłem go na stolik obok łóżka, dostrzegając po chwili leżący na nim mój telefon. Nawet nie wiem, kiedy Bill mi go oddał. Chwyciłem w dłoń aparat i zacząłem przeglądać zdjęcia, które narobił, uśmiechając się na każde kolejne coraz szerzej.
– Już jestem – usłyszałem po chwili i podniosłem głowę, dostrzegając, że trzyma w ręce szklankę z jakimś zielonym napojem.
– Co to jest? – zapytałem, kiedy podszedł bliżej i wyciągnął to w moją stronę.
– Wypij to, a gwarantuję ci, że głowa nie będzie cię jutro bolała.
– Wątpię w to. Już mnie zaczyna boleć.
– To przestanie. Co prawda będzie ci się chciało pić, ale przynajmniej ból głowy cię ominie.
Powąchałem tę miksturę, pachniała jak jakiś mus owocowy.
– Co to jest? Kiwi?
– Między innymi. Tajna mikstura, ale nie bój się, nie wlałem tam niczego dziwnego.
– Niczego dziwnego, na przykład czego?
– Tego, o czym pomyślałeś.
– A skąd wiesz, o czym pomyślałem?
– No proszę cię, Tom. Spojrzałeś tak wymownie na mój rozporek, że nie trudno było się domyśleć.
– Ach! – machnąłem na niego ręką i przyssałem się do zawartości szklanki. Nie wiem, co dokładnie wchodziło w skład tej jego mikstury, ale w smaku nie była taka najgorsza, tylko że i tak szczerze wątpiłem, że obudzę się jutro bez bólu głowy. Czułem, że przesadziłem.
Bill poszedł do łazienki, ale wrócił po chwili, oświadczając mi, że z kąpieli nici, bo nie ma ciepłej wody, co w moim stanie uznałem za opaczność losu.
– Trudno. Mamy dziś dzień dziecka – stwierdziłem, wykładając się w poprzek łóżka. Bill natychmiast dołączył do mnie.
– Co teraz? – zapytał, przekręcając się na bok i wodząc palcami po moim nagim brzuchu. Najwyraźniej na spaniu nie zamierzał zakończyć dzisiejszego dnia lub nocy, jak kto woli.
– A co ci chodzi po głowie?
– Nie jestem jeszcze śpiący – stwierdził.
– A ja padam – powiedziałem, czując po chwili czułe pocałunki w okolicy pępka, aż przeszedł mnie dreszcz.
– Um – mruknąłem z przyjemności, która jak prąd rozeszła się po całym moim ciele.
– Jeszcze? – zapytał, a ja mruknąłem kolejny raz, dając mu tym do zrozumienia, że tak.
Nie mam pojęcia, jak Bill trafiał tak precyzyjnie we wszystkie moje czułe miejsca, ale miałem wrażenie, że krew w moich żyłach zaczyna mi się gotować, a podniecenie rośnie wprost proporcjonalnie do częstotliwości jego pocałunków. W końcu nie wytrzymałem i zrzuciłem go z siebie, zamieniając się z nim pozycją. Uśmiechnął się, wyraźnie zadowolony ze zmiany ról.
– Co ty ze mną wyprawiasz? – zapytałem, przeczesując do góry kosmyki włosów, które wysmyknęły się z gumki i opadły mi na twarz.
– Rozniecam w tobie pożądanie.
– Chyba szaleństwo, bo pożądam cię już i tak zdecydowanie za mocno.
– Mnie to nie przeszkadza.
– Jeszcze nie. Ciekawi mnie, kiedy w końcu nazwiesz mnie erotomanem.
Bill parsknął śmiechem.
– Nie wiem, czy to ty mnie wcześniej nie określisz mianem niewyżytego seksualnie.
– Bez obaw – mówiąc to, zsunąłem z niego spodnie wraz z bokserkami, mając teraz pełen obraz tego, jak bardzo mnie pragnął. – Pięknie – skomentowałem, oblizując zupełnie nieświadomie usta. – A gdzieś ty się tak zdążył nakręcić?
– Ty mnie tak kręcisz. Wystarczy, że patrzysz na mnie w ten swój sposób i…
– I staje ci.
– Właśnie.
Zaśmiałem się.
– Jakoś nie zauważyłem wcześniej, żebym tak na ciebie działał.
– Nie?
Pokręciłem głową.
– To oznaczy tylko jedno.
Uniosłem brwi, oczekując konkluzji.
– Że dobrze się maskuję.
Pokręciłem głową i nachyliłem się nad nim, po chwili całując go w usta. Cała reszta potoczyła się tak szybko, że ostatnie co pamiętam, to jego westchnięcia, gdy dochodził, a potem wtulanie się w mój tors. Zasnęliśmy chyba natychmiast, jak tylko udało mi się naciągnąć na nas kołdrę.
Kolejnego dnia dochodziło południe, a my nadal zalegaliśmy w łóżku. Nie było w tym nic dziwnego, bo po wczorajszej imprezie z całą pewnością wszyscy leżeli i leczyli kaca. Gdy tylko to sobie uświadomiłem, stwierdziłem z ogromnym zdziwieniem, że nie boli mnie głowa. Podniosłem się ostrożnie, żeby nie zbudzić nadal śpiącego Billa. Oprócz pragnienia, nie czułem się tak, jak powinienem się czuć po wypiciu takiej ilości szampana.
Odrzuciłem kołdrę, wysuwając się powoli z łóżka i naciągając na tyłek spodnie.
– Gdzie idziesz? – usłyszałem, kiedy tylko wstałem z łóżka.
– Do kuchni po picie.
– Boli cię głowa?
– O dziwo nie. Najwyraźniej twoja mikstura faktycznie działa, ale strasznie mnie suszy.
– Mnie też, więc przynieś coś dla mnie.
– Ok. Zaraz wracam – rzuciłem i wyszedłem z pokoju, kierując się na dół prosto do kuchni.
Wcale się nie zdziwiłem, że w domu panowała grobowa cisza i nikogo nie było w salonie, chociaż było już grubo po dwunastej w dzień. Sądziłem też, że i w kuchni nikogo nie zastanę, ale kiedy spojrzałem na Juliana siedzącego przy kuchennym stole, domyśliłem się, że dzisiejszą noc za pewne spędził w objęciach z kiblem, choć pewnie wolałby z Markiem.
– Hej, jak tam? – zapytałem, szukając w lodówce czegoś chłodnego do picia.
– Nie pytaj. Niedobrze mi i łeb mi pęka. A tobie nic?
– Suszy mnie tylko, ale czuję się dobrze.
– Dobrze? Jak to możliwe? Po tym ile wczoraj wypiłeś, powinieneś dziś umierać.
– Sam jestem zaskoczony. Pogadaj z Billem jak wstanie, on ma jakieś tajne mikstury. Wczoraj mnie jedną uraczył i dziś oprócz pragnienia czuję się świetnie.
– Szczęściarz z ciebie. Twój ukochany dba o ciebie. Nie to co Mark. Poił mnie aż padłem, a teraz śmieje się, że umieram.
– Następnym razem to ty go spij, a potem nabijaj się, jak będzie zdychał.
– A żebyś wiedział, że tak zrobię. Przepraszam, Tom, chyba będę znowu… – nie dokończył, rzucając się biegiem do łazienki. Odgłosy, jakie się z niej wydobywały, nie pozostawiły mi wątpliwości, co tam robi. Zostawiłem go w spokoju. Zabrałem z kuchni cały karton soku i dwie szklanki, po czym wróciłem do pokoju.
– Już jestem – oznajmiłem, zamykając drzwi nogą.
– Masz picie?
– Tak, sok.
Bill usiadł, wyciągając od razu ręce w kierunku szklanek, które trzymałem.
Kiedy obaj zaspokoiliśmy pragnienie, poczułem się zdecydowanie lepiej.
– Julian, rzyga jak kot – rzuciłem.
Bill skrzywił się znacząco.
– Ta twoja mikstura zadziała po fakcie?
– Niestety nie.
– Szkoda.
– A jak twoja głowa?
– O dziwo nie boli. Powinieneś opatentować to coś.
– To żaden paten, tylko babciny przepis.
– Babciny?
– Tak, babcia przekazała go mamie, a ona mnie.
– Super. Rodzinny spadek.
– Jak widać całkiem niezły.
– Jutro rano wracamy do Berlina – rzuciłem.
Bill skinął tylko głową.
– Było miło, ale…
– Się skończyło – dokończył.
– Niestety. Pojadę dzisiaj jeszcze do szpitala odwiedzić ciocię i pożegnać się z nią. Jeśli chcesz możesz jechać ze mną.
– Chcę. Polubiłem ją.
– Wspaniała kobieta. Bardzo opiekuńcza i wyrozumiała.
– Tom, jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj, ale jak to było z twoją mamą?
– Nigdy jej nie poznałem – odparłem krótko. – Od niemowlęcia wychowywał mnie ojciec i dziadkowie, dopóki jeszcze żyli. Potem, kiedy ojciec miał wypadek i zginał, mama Andiego się mną zajęła.
– Masz do niej żal, że cię porzuciła?
Zamyśliłem się.
– Nie wiem, chyba nie. Jak można mieć żal do kogoś, kogo się nigdy nawet nie widziało na oczy?
– Nie pytałeś nigdy o nią ojca?
– Pytałem. Ale kiedy jeszcze chciał mi odpowiadać na tego rodzaju pytania, byłem zbyt mały, by to zrozumieć, a potem już mnie to nie interesowało. Pogodziłem się z tym, że mam tylko ojca i jakoś żyłem.
– To przykre.
– Trochę. Ty też nie znałeś swojego ojca.
Pokręcił głową.
– Nigdy o niego nie pytałeś?
– Nie. Chociaż nie, raz zapytałem o niego mamę, a ona rozpłakała się tak bardzo, że potem bałem się już poruszać przy niej ten temat.
– Dlaczego płakała?
– Nie mam pojęcia.
– Obaj mamy pokręconą przeszłość – stwierdziłem.
            – Tak, i czasami mam wrażenie, że dziwnie się ona ze sobą przeplata, nie sądzisz?

20 komentarzy:

  1. O boże *-* rozdział wspaniały jak zwykle. Nie czytam komentarzy pewnie juz komuś na ten temat coś pisałaś, ale zapytam. Na ile odcinków planujesz to opowiadanie? Jest to jedno z lepszych (ale wsystkie są wspaniałe XD po prostu to lubię najbardziej) . Bardzo mi się podoba i myślę że na ok 50 ;) Pozdrawiam ~Himana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem ile odcinków z tego wyjdzie ale to będzie naprawdę długie opowiadanie, więc jeszcze sporo przed wami, dużo więcej niż 50 :)

      Usuń
  2. Jacy oni są słodcy <3 nie żałuj im wspólnych chwil, niech się sobą nacieszą. Chociaż niedługo się to pewnie skończy. Tylko czekam, kiedy dowiedzą się całej prawdy i w jaki sposób to się stanie. Oby to opowiadanie było długie, bo strasznie mi się podoba. Jak zwykle weny i więcej czasu, kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej wiary, może tak szybko nie rozdzielę ich i nie będę zmuszać do tego, by się zastanawiali jak bardzo obchodzi ich moralność :)

      Usuń
    2. Nie chodzi mi o to, że masz to zrobić jak najszybciej, tylko jestem tego po prostu ciekawa, jak z resztą wszyscy :) Tak, wiem wszystko w swoim czasie

      Usuń
    3. Nie rozdzielę ich tak szybko jakby się to mogło wydawać. To będzie dość dziwna i skomplikowana sytuacja. Niedługo przekonasz się dlaczego. I zapewniam Cię, że się zszokujesz i zastanowisz co dalej :D

      Usuń
    4. Ojej <3 W takim razie czekam :D

      Usuń
  3. Ja czekam już tylko, w jaki sposób sie dowiedzą. Nie wiem czemu, ale przychodzi mi tu na myśl Sebastian i w sumie mogłoby sie zgadzac.
    Bill-czarownica... Robi magiczne mikstury.
    Czekam na next i dużo weny
    Wiem, ze kom krótki, przepraszam, ale jakoś nie wiem, co napisać
    KOTEK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie nie wiem skąd się u was te podejrzenia względem Sebastiana biorą. No ale...

      Usuń
  4. Oooo, czyżby Bill czegoś powoli się domyślał.?
    Rozdział boski, jak każdy tutaj.
    Weny ci życzę w dalszym pisaniu, bo robisz to świetnie. ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpadłam na tego bloga przez jakiegoś innego i najpierw myślałam, że (jak większość) jest już dawno porzucony. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że nie dość, iż jest tu kilka zkończonych opowiadań, to na dodatek rozdziały są regularnie i z uprzedzeniem dodawane :D
    Wiadomo, że lepiej się czyta ze świadomością tego, iż tekst jest już ukończony i nie ma niepewności, że autor porzuci pisanie w najciekawszym momencie, dlatego niezbyt chętnie zaczynam cztanie aktualizowanych opowiadań i ściągnęłam dostępne w pdf historie i byłam naprawdę mile zaskoczona zarówno treściami, stylem, ale i długością... Po prostu cudo ♥
    Po ich skończeniu stwierdziłam, że nawet jeśli Bodyguard zostanie porzucone to mimo wszystko warto przeczytać dostępne rozdziały. Skłamałabym mówiąc, że mnie nie zaintrygowało :3 Pierwsze Twojego autorstwa opowiadanie, w którym chłopaki nie wiedzą o swoim pokrewieństwie; jednym słowem genialne ;w;
    W wersjach pdf jedyną wadą jest brak notek od autora i odpowiedzi na komentarze, bo szczerze mówiąc, można z nich się dużo dowiedzieć :D ale cóż, nie można mieć wszystkiego, prawda? ;3
    Cieszy mnie to, że napisałaś, iż masz już zaplanowane co chciałabyś, aby się znalazło w Bodyguard, bo takie przemyślane opowiadania, a na dodatek świetnie napisane, to jest genialna sprawa ♥ (Naprawdę nie wiem czemu nie trafiłam tu wcześniej ;-;)
    Generalnie nie piszę komentarzy, bo, jak wcześniej wspomniałam, czytam raczej zakończone opowiadania, mające x lat, do których nikt już nie zagląda, ale z własnego doświadczenia wiem, że nawet mały, jednozdaniowy, pozytywny komentarz może poprawić dzień i zmotywować do dalszej pracy~
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny i czsu na dalsze tworzenie ♥
    PS. Zachodzę w głowę, kiedy i jak oni się dowiedzą, że są braćmi i żaden pomysł mi nie pasuje do aktualnej fabuły xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie lubię czytać nieskończonych opowiadań zwłaszcza jeśli wiem, że są porzucone. Szkoda bo czasami są świetne i żal mi, że ktoś je tak po prostu porzucił. Ja nie mam czegoś takiego w zwyczaju. zawsze kończę to co zaczynam, więc śmiało możesz tu zaglądając po każdy kolejny odcinek, bo opowiadanie na pewno będzie ukończone.
      Co do sposobu w jakim się dowiedzą o swoim pokrewieństwie. Myślę, że nikt na to nie wpadnie, znaczy mam taką nadzieję, bo sięgnęłam geniuszu, żeby to obmyślić.:)
      Dziękuję Ci bardzo za komentarz. Całuję mocno. :*

      Usuń
    2. Dokładnie, zmarnowany potencjał...
      Najbardziej mnie ciekawi to, że Bill to skrót od William, przypadek? Nie sądzę xD Może odwiedzają ten sam grób, albo Tom też jest gdzieś tam 'pochowany' (y) Nie wiem, ale na pewno będę śledziła dalsze rozdziały i cieszę się, że masz takie podejście do swojej pracy c:

      Usuń
  6. Rany boskie, ja się po prostu boję. Oni zaczynają podejrzewać coraz więcej! Naprawdę nie lubię jak zaczynają rozmawiać o przeszłości, bo zawsze kończy się to na tych przemyśleniach! To chyba naprawdę już niedługo się dowiedzą... ;-;
    Mam nadzieję że naprawdę nie rozdzielisz ich na długo. No z którejś z wypowiedzi wnioskuję że najpierw pokrewieństwo, potem spokój, a potem znowu im dowalisz tym polowaniem na Billa. No ewentualnie na odwrót ,ale raczej jedno po drugim . "podwójna krzywda" xD
    Aż miałam ochotę strzelić Andreasa po ryju jak kazał zakończyć im ten noworoczny pocałunek! Jeszcze zdążą się sobą nacieszyć pff!..nie zdążą ,bo Niki zaraz ich rozdzieli Andy! Ale cholernie się cieszę z tej sceny pocałunku i ogólnie ze sceny z fajerwerkami! To było takie przepełnione magią i to się po prostu czuje :') Chyba każdy lubi jak czasami jest tak słodko, jak w filmie Disney'a. <3
    Hah, Tom nieźle wykręcił Billa. Szkoda tylko, że Bill się nie upił, a Tom nie zrobił tego co mu obiecał. xD No, ale to by było nie w porządku. No a zresztą było mi trochę szkoda Billa jak tak się obawiał, że Tom nie żartuje i nie mógł się porządnie napić.
    Tom z Andreasem pewnie dali czadu. No a Bill ma dowody hyhy :D
    No i Billy taki kochany dba o Tomusia :3
    Tylko szkoda tylko, że Julian wymiotuje. :/
    No fajnie było, ale. . .się skończyło :"(
    No cóż, może jeszcze sprawisz im jakieś kilka chwil miłości przed wyjazdem? :)
    No i nie podejrzewam o co będzie chodziło z pokrewieństwem ,ale ... Może dowiedzą się od cioci Toma? Albo od kogoś w tym szpitalu? No nie wiem, strasznie to ukrywasz. No ale takie życie, nigdy nie wiemy co nas może spotkać. :\
    No to chyba wszystko. Wybacz, że dziś tak krótko, ale jestem na wyjeździe z rodzicami i całymi dniami praktycznie nie mam neta. Tylko w hotelu wieczorem ,bo jak na razie nie jestem jeszcze na miejscu. Wybacz jeśli w ciągu najbliższych dwóch tygodni , będzie u mnie różnie z pisaniem komentarzy, bo nie wiem czy uda mi się chociaż czytać regularnie odcinki. :( Poza tym obrywa mi się od rodziców za każdym razem kiedy sięgam po telefon xD
    Nie mogę się doczekać następnego odcinka :3
    Pozdrawiam i życzę weny kochana :*
    Twoja wierna czytelniczka

    <333 <3333 ~GlamKinia~ <333 <3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany przeszłości Billa są znacznie głębsze, niż on sam zdaje sobie sprawę. Dlatego choć kocha Toma i wie, że ten go też kocha ciągle żyje obawa, że Tom mu coś wywinie, i dlatego cały czas wszystko co powie Tom bierze do siebie.
      Życzę Ci przyjemnych wakacji, trzeba korzystać bo już połowa za nami.
      Buziaczki kochana :*

      Usuń
  7. Ja tylko jestem ciekawa kiedy zniszczysz moje podejrzenia co do ich pokrewieństwa... cały czas obstawiałam Sebcia no ale... wszystkiego mieć nie można. Później zastanawiałam się, że może to ten lekarz, który leczył Billa w tam tym szpitalu... naszła mi jeszcze Sonia, traktuje Billa jak wnuczka. Musiała być w dobrych kontaktach z jego matką i znać ją bardzo dobrze. I akcja z fajerwerkami myślałam, że podczas tego pokazu Andiemu albo Tomowi rękę oderwie, a tu tylko taaaaki wspaniały pokaz. (wiem, wiem nikt się tego nie spodziewał). Co do ich wspomniana o przeszłości, to mam coraz więcej obawy, że któryś z nich będzie coś podejrzewał. Z każdym rozdziałem zaskakujesz, tylko wyczekiwać tego kiedy i przez KOGO ich sielanka się skończy. Mam też pytania co do tego ataku na Billa. Czy wydarzy się jeszcze coś co mogłoby zaszkodzić mu, a może Tomowi? Dojdzie do strzelaniny i ktoś zostanie ranny? Kim jest ta osoba, która zagraża Billowi? Cały czas mam malutką nadzieję, że Nik jest z tym jakoś połączony i czy pojawi się w opowiadaniu? To chyba wszystko. Pozdrawiam Cię kochana. <3 Weny. Kali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym odpowiedziała na Twoje pytania prysł by urok tego opowiadania, więc pozostaje mi tylko uśmiechnąć się i pozostawić to bez komentarza. Jedyne co mogę wam zdradzić, żeby nie popsoć czytania, to to, że ich kłopoty po tym jak się dowiedzą, że są rodzńęstwem wcale się nie skórniczą. Ich pokrewieństwo okaże się dopiero czubkiem góry lodowej, o której nie mają zielonego pojęcia :D
      Zresztą sami zobaczycie.

      Usuń
    2. Heh to jednak coś jest na rzeczy z tymi moimi domysłami >^.^<
      K.

      Usuń
    3. Coś tam dobrze przeczuwasz, ale nie dokonca :)

      Usuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*