Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
wtorek, 4 sierpnia 2015
21:00
Odcinek 36
Chociaż moje łóżko było prawie o połowę węższe niż Billa
łoże, wcale nie brakowało mi wolnego miejsca. Prawdopodobnie właśnie dlatego,
że Bill wtulił się w mój bok i spał, jakby przykleił się do mnie.
Poranki w towarzystwie Billa, te poranki, kiedy okazywało
się, że obaj zaspaliśmy, nie należały do przyjemnych. Bill przeklinał pod
nosem, biegając w tę i z powrotem po pokoju, gorączkowo szukając swoich spodni.
Dopiero kiedy uświadomiłem mu, że przyszedł tu w samych bokserkach, posłał mi
tylko bliżej nieokreślone spojrzenie i rzucił na odchodne, że mam pół godziny
na ogarnięcie się i zjedzenie czegoś, zanim ruszymy do agencji.
W pokoju zapanowała cisza i jakiś chłód, kiedy już go w
nim nie było. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się. To naprawdę dziwne, że
ilekroć sypiałem z nim, zawsze spałem jak zabity. Już kolejny raz zaspałem do
roboty i to nie było normalne. Kiedy byliśmy na święta u Andreasa, nie
zwracałem na to uwagi, bo sądziłem, że to wina późnych godzin chodzenia spać,
ale tak naprawdę spałem przy Billu cholernie twardo, a powinienem czuwać nad
jego bezpieczeństwem.
Zabrałem z szafki telefon, broń, kluczyki do auta i dokumenty,
i zamykając za sobą drzwi, udałem się jeszcze do kuchni. Wiedziałem, że nawet
jeśli nie zdążę zjeść na miejscu, to najwyżej wezmę ze sobą jakieś kanapki.
Kiedy wszedłem, Anna nalewała do filiżanek kawy, a Sonia
postawiła dwa talerze z grzankami, więc już wiedziałem, że Bill zaraz się tu
pojawi.
– Dzień dobry – przywitałem
się, na co obie mi odpowiedziały.
– Dziś troszkę później jedziecie
do agencji – stwierdziła Anna.
Spojrzałem na zegarek. Cóż, prawie dwie godziny, to już raczej
nie można było nazwać „troszkę”. Usiadłem przy wyspie kuchennej,
– Zaspaliśmy – odparłem, a w
drzwiach jak na zawołanie pojawił się Sebastian.
– Ciekawe dlaczego? – zapytał.
Spojrzałem na niego, starając się niepotrzebnie nie
prowokować sytuacji.
– Na szóstce leciał fajny
kryminał – odparłem, choć ani ja, ani Bill go nie oglądaliśmy.
Sebastian nie odpowiedział, jednak wiedziałem, że nie uwierzył,
ale też nie miał argumentów, aby pociągnąć tę
rozmowę dalej. Za to ja postanowiłem nieco go podenerwować. – Długo tu już
pracujesz, Sebastianie? – zapytałem.
– Czterdzieści dwa lata.
Zawsze byłem oddany rodzinie Trumperów – odparł, patrząc mi natrętnie w oczy.
Zamieszałem kawę i odłożyłem łyżeczkę na bok.
– Trumperowie muszą ci ufać,
jeśli tyle lat tu jesteś.
– Jestem lojalnym pracownikiem.
Wiem, gdzie moje miejsce i co należy do moich obowiązków, i nigdy nie pchałem
się tam, gdzie nie pasowałem.
Oczywiście musiał mi dogryźć.
– Byłeś młody, jak zacząłeś u
nich pracę, nigdy nie myślałeś, żeby ją zmienić? Jesteś tu jak służący na każde
zawołanie.
Uśmiechnął się.
– To ty tak uważasz, Tom. Mam sześćdziesiąt
cztery lata i wypracowałem sobie wiele przywilejów, o których ty nic nie wiesz.
– Na przykład jakich?
– Dzień dobry – przywitał się
i żwawym krokiem do kuchni wszedł Bill, oczywiście w najmniej odpowiednim
momencie. Wiedziałem, że już nie uzyskam odpowiedzi od Sebastiana, ale to nic,
i tak postanowiłem go sobie sprawdzić. Byłbym idiotą, jeśli chroniąc, Billa nie
miałbym podejrzeń co do ludzi, którzy są najbliżej niego.
– Dzień dobry – odpowiedziała
mu cała służba.
– Boże, dzwoniłem już do
agencji, nakłamałem, że miałem ważne nieplanowane spotkanie z klientem i
dlatego się spóźnię.
– Sam jesteś sobie winien. Mówiłem,
że oglądanie filmu do tak późnej godziny to nienajlepszy pomysł – rzuciłem,
tylko czekając na zdziwienie Billa, ale tym razem to ja się zdziwiłem, słysząc
odpowiedź.
– Warto było, był świetny,
zwłaszcza końcówka.
Sebastian spojrzał znowu na mnie. Widziałem po jego minie,
że nie był pewny, co tak naprawdę działo się za drzwiami mojego pokoju, po czym
wyszedł z kuchni.
– Ale dzisiaj przenosimy się do
mnie. Mój telewizor jest o wiele większy i zdecydowanie lepiej się będzie na
nim oglądało.
Telewizor… Dlaczego łóżko nagle zmieniło nazewnictwo? I
czy teraz właśnie tak będziemy ze sobą rozmawiać, żeby nie wprowadzać innych w
zakłopotanie?
– Jeszcze o tym porozmawiamy –
odparłem.
– Nie ma o czym. Wydaje mi
się, że wczoraj jasno się wyraziłem i nie podlega to żadnej dyskusji.
Nie odpowiedziałem mu. Uśmiechnąłem się tylko do dziewczyn,
udając, że cała ta sytuacja jest zabawna, i odstawiłem pustą filiżankę na
spodeczek.
– Jesteś gotowy? – zapytałem.
– Jest szczyt, będziemy jechać godzinę dłużej.
– Jestem – wytarł pospiesznie
usta serwetką i wstał z krzesła.
Kiedy wsiedliśmy do samochodu, poczułem ulgę.
– Zapnij pas – upomniałem go.
– Wiesz co? Jedźmy najpierw do
szwalni, chcę zobaczyć na własne oczy, jak to wygląda.
– Dobrze – odparłem i
ruszyłem.
Zawsze podziwiałem Billa za to, że potrafił życie prywatne
oddzielić od pracy, ja tak nie umiałem. W tej chwili liczyła się dla niego
tylko moda, jego projekty, gotowe stroje, no i kolekcja, która miała wejść
niedługo do sprzedaży.
Kiedy ze szwalni pojechaliśmy do agencji, a Bill zajął się
swoimi sprawami, znalazłem chwilę, by zadzwonić do znajomego i poprosić go o
sprawdzenie Sebastiana. Podałem mu wszystkie dane, jakie znałem, a on obiecał
mi przesłać wszystko, co znajdzie na jego temat na maila.
Wróciliśmy do domu późnym popołudniem. Było już ciemno i
byłem zmęczony. Miałem plan przebrania się w swoje ulubione dresowe spodnie,
wyłożenia się na środku łóżka, włączenia telewizora i pooglądania czegokolwiek.
Potrzebowałem przez jakiś czas zresetować umysł czymkolwiek. W każdym razie
czymś, co by nie nazywało się Bill Trumper i nie miało związku z moją pracą. Zdziwiłem
się jednak, kiedy wszedłem do pokoju, bo nie było w nim ani jednej mojej
rzeczy. To była jedna z cech, której nienawidziłem u Billa - zawsze robił to,
co chciał. Nigdy nie liczył się z moim zdaniem. Kochałem go i chciałem z nim
być i mieszkać w jego twierdzy, ale powinien był mnie uprzedzić, a nie stawiać
mnie w takiej sytuacji. Zamiast się cieszyć, czułem w tym momencie irytację.
Zgasiłem światło i zamknąłem drzwi, ale nie poszedłem do niego na górę, tylko
wyszedłem z domu i wsiadając do samochodu, wyjechałem z posesji. Ledwo zdążyłem
dojechać do bramy, a rozdzwoniła się moja komórka. Zerknąłem na wyświetlacz;
oczywiście to Bill. Na pewno usłyszał silnik samochodu, kiedy odjeżdżałem.
– No co tam? – odezwałem się, starając
się nie wybuchnąć.
– Dokąd się wybierasz? Myślałem,
że przyjdziesz i urządzisz się na nowo w naszym apartamencie.
Zacisnąłem mocno dłoń na kierownicy, a duża brama otwarła
się, wypuszczając mnie za mury tej posesji. Wrzuciłem bieg i ruszyłem.
– Jadę po papierosy, zapomniałem
kupić na stacji – odparłem, doskonale wiedząc, że on i tak w to nie uwierzy.
– Mogłeś mnie spytać, przecież
kupowałeś mi cały karton i…
– Zapomniałem. Za godzinę wrócę.
– W porządku. Będę czekał.
– Ok – rzuciłem i rozłączyłem
się.
Musiałem ochłonąć. Związek to niestety kompromisy. Muszę
się przyzwyczaić, że on będzie robił coś za moimi plecami i niekoniecznie
będzie mi się to podobało. To naturalne, że chce mnie mieć blisko siebie,
najbliżej jak to możliwe, i muszę zrozumieć, że to, co zrobił, choć nie było najmądrzejsze,
było podyktowane miłością, nie chęcią zrobienia mi na złość.
Zajechałem na stację i kupiłem papierosy. Przez niego
moje plany rzucenia palenia poszły się jebać. Odjechałem kawałek dalej i
wyszedłem z auta zapalić. Temperatura znowu spadła grubo poniżej zera. Śnieg
skrzypiał mi pod butami, a powietrze przeze mnie wydychane zamieniało się w kłęby
pary. Spojrzałem w górę. Niebo było tak czyste, że można było dostrzec miliony gwiazd.
Stałem tak chyba z pół godziny. Wypaliłem kilka papierosów, ostatniego tylko do
połowy, i wsiadłem do auta. Ręce zmarzły mi na kość. W ogóle cały zmarzłem.
Stałem tam tylko w samej marynarce. Policzki szczypały mnie od mrozu i gdybym zwyczajnie
nie zaczął się trząść z zimna, stałbym tam pewnie jeszcze jakiś czas.
Odpaliłem silnik i ruszyłem w kierunku rezydencji.
Po dosłownie dziesięciu minutach byłem już pod domem.
Wszedłem do środka. Ciepło domu uderzyło mnie prosto w
twarz. W holu panował półmrok, tylko kilka niewielkich świetlików na ścianach rzucało
słupy bardziej dekoracyjnego niż funkcjonalnego światła. Doszedłem do schodów.
u szczytu których, na ostatnim piętrze czekał, na mnie Bill. Susami po dwa schodki
wbiegłem na górę. Nawet w tych ciemnościach bez problemu potrafiłem trafić do
jego drzwi. Położyłem dłoń na skanerze, otwierając sobie drzwi.
Jak tylko Bill usłyszał, że wszedłem, pojawił się w
salonie.
– Jesteś zły, prawda? –
zapytał.
Pokręciłem głową; już nie byłem, już mi przeszło.
– Wiem, że jesteś.
Przepraszam, tak bardzo chcę sprawić ci przyjemność, a wszystko, co robię tylko
cię denerwuje. Sam już nie wiem, co robić.
– Nic nie musisz robić, jest
dobrze tak, jak jest.
– Jeśli wolisz, każę znieść
wszystkie twoje rzeczy z powrotem na dół. Albo sam to zrobię.
Pokręciłem głową.
– Za dużo kombinujesz, Bill.
– Nie chcę cię stracić. Boję
się, że jeśli nic nie będę robił, zostawisz mnie, ale teraz, gdy robię chyba za
dużo, też jest źle. Jestem beznadziejnym partnerem. Nik miał rację, nadaję się
tylko do tego, żeby mnie pieprzyć.
Aż mnie coś skręciło w środku, kiedy to usłyszałem.
– Nieprawda. Przestań wygadywać
takie głupoty. – Podszedłem do niego i objąłem go, mocno do siebie przytulając.
– Nigdy więcej tak nawet nie myśl. Kocham cię, Bill. Zostanę tu z tobą, chcę tu
zostać, tylko następnym razem nie stawiaj mnie w takiej sytuacji. Jestem po
twojej stronie i zawsze będę, ale kiedy wpadniesz na jakiś pomysł, powiedz mi o
tym, dobrze? – Odsunąłem go od siebie i chwyciłem oburącz za twarz.
– Boże, Tom, jakie ty masz zimne
ręce!
– Ach, trochę zmarzłem.
– Trochę? Przemarzłeś na kość.
Tylko mi nie mów, że nie założyłeś kurtki? – Nawet nie zdążyłem odpowiedzieć,
bo sam to za mnie zrobił. – Oczywiście, że nie, bo twoja kurtka jest tutaj.
– To nic, zaraz się zagrzeję.
– Mogłeś odmrozić sobie palce.
– Aż tak nie zmarzłem.
– Zrobię dla nas gorącą kąpiel
i zaraz się tobą zajmę – rzucił, a ja zmarszczyłem brwi, co nie uszło jego
uwadze. – Mogę? Pozwolisz mi się sobą zająć? – zapytał.
Skinąłem głową. Chyba faktycznie przemarzłem, bo przez tę
temperaturę w jego apartamencie zacząłem się robić senny. Czułem, jak zaczynam
się rozgrzewać, a dłonie i policzki zaczynają mnie szczypać.
Po chwili Bill wrócił z łazienki, ciągnąc mnie do niej i pomagając
mi się porozbierać.
Duża wanna pełna gorącej wody i pachnącej piany oraz
Billa czułe ręce to wszystko, co było mi potrzebne. Czułe pieszczoty
przerodziły się w pocałunki, a potem reszta potoczyła się już bardzo szybko i w
wiadomym kierunku. Wyciągnąłem go z tej wanny niemal siłą. Im dłużej się pieściliśmy,
tym bardziej się pragnęliśmy. Nadzy i mokrzy wylądowaliśmy w łóżku, ale to i
tak nie było istotne, nikomu to nie przeszkadzało, choć za oknem trzeszczał
siarczysty mróz, to w sypialni panowała gorąca atmosfera i dałbym sobie teraz rękę
uciąć, że czułem się jak w tropikach.
Pobudka kolejnego dnia znowu nie należała do przyjemnych.
Serce mi stanęło na moment, gdy najpierw usłyszałem, a potem zobaczyłem Gordona
stojącego nad nami w Billa sypialni.
Jego wzrok i wyraz twarzy mówiły same za siebie - nie był
zachwycony tym, co zobaczył.
– Bill – szturchnąłem go delikatnie,
starając się obudzić i uświadomić mu, że jego ojczym tu jest i chyba czegoś od
niego chce. Bill przeciągnął się tylko i wsuwając mi kolano między nogi, zaczął
się do mnie przytulać. Kołdra zsunęła się z niego, odsłaniając jego nagie
ciało. – Bill, obudź się, słyszysz? – Próbowałem go dobudzić jednocześnie
zarzuciłem na niego kołdrę, zakrywając go.
– Jak go obudzisz, powiedz mu,
że czekam w gabinecie.
– Dobrze – odparłem, słysząc
już tylko szum otwierających się i zamykających po chwili drzwi.
Pięknie. Powiedzenie wszystkim, że jest się z kimś w związku,
z kimś, z kim na dobrą sprawę nie powinno się być, chyba nie było dobrym
pomysłem. Wzrok Gordona mówił mi dokładnie to samo, co wzrok Sebastiana; byłem
nikim, więc jak mogłem leżeć z nim w łóżku? Jak mogłem z nim to robić? Widziałem
doskonale, jak Gordona wzrok omiótł to niewielkie pomieszczenie, i choć żaluzje
na poddaszu były zasłonięte i nie było tu ani grama dziennego światła, to
malutka nocna lampka w koncie pokoju dawała na tyle światła, że bez problemu
dostrzegł butelkę z żelem intymnym, a zapach męskiego nasienia, który wciąż
unosił się w powietrzu, nie pozostawiał już żadnych wątpliwości, co tam razem
robiliśmy.
– Która godzina? – wymamrotał,
próbując się na mnie wdrapać.
– Bill, twój ojczym tu był,
obudź się, słyszysz?
– Kto? – wymamrotał.
– Gordon.
Podniósł głowę, otwierając tylko jedno oko i to do
połowy.
– Mówił, czego chce?
– Nie, tylko że czeka na
ciebie w gabinecie.
– Ech – westchnął i opadł z powrotem
na mnie, wsuwając rękę pod kołdrę i sunąc nią poprzez mój tors i brzuch zaczął,
schodzić coraz niżej. W ostatniej chwili go powstrzymałem.
– Bill, on nas widział.
– No to co z tego?
– Nie wyglądał na
zachwyconego.
– Nie przejmuj się nim. Wszystko
załatwię. A teraz chcę się z tobą kochać.
W głowie mi się to nie mieściło. Byłem tak zdenerwowany,
że nawet cała paczka viagry nie pobudziłaby mnie teraz.
Uwolniłem się z jego objęć i usiadłem, rozglądając się za
swoimi rzeczami. Rzecz jasna nie było tu niczego, co mógłbym nałożyć na tyłek.
Wczoraj część swojej garderoby zostawiłem przed kąpielą w łazience, a druga
stała poskładana w walizkach. Chwyciłem koc z podłogi i owinąłem się nim, schodząc
na dół. Ledwo dotarłem do swoich walizek, a w pokoju pojawił się Sebastian,
niosąc tacę ze śniadaniem.
– Dzień dobry – odezwał się,
co najmniej tak, jakby to, co widzi, było czymś na porządku dziennym.
– Dzień dobry – odparłem.
– Pan Trumper prosił, bym wam przyniósł
śniadanie.
– Dziękuję.
Na schodach pojawił się Bill, ciągnąc za sobą prześcieradło,
które i tak niewiele zasłaniało oprócz wiadomego miejsca.
– Dzień dobry, Sebastianie.
– Dzień dobry. Pana ojczym czeka na pana w gabinecie.
– Powiedz mu, że będę za piętnaście
minut.
– Dobrze.
Kiedy drzwi za Sebastianem się zamknęły, nie wiedziałem,
co powiedzieć.
– Znowu się nie wyspaliśmy –
rzucił, nalewając do obu filiżanek kawy.
– Może byś lepiej poszedł do
niego, a później zjesz? Albo lepiej ja pójdę, to moja wina…
Zamilkłem, widząc wielki uśmiech na twarzy Billa.
– Zachowujesz się, jak ktoś
przyłapany na gorącym uczynku, na czymś, czego nie powinien robić.
– Zostałem przyłapany na
gorącym uczynku.
– Wyluzuj. Gordona nie
obchodzi, z kim sypiam.
– Jego mina wcale o tym nie świadczyła.
– Jaka mina?
– Był w szoku, dosłownie.
– Może nie spodziewał się, że
uda mi się taki towar zaciągnąć do łóżka. – Billa najwyraźniej bawiła ta
sytuacja, ja nie wiedziałem, co mam zrobić, ani co myśleć.
– To nie jest śmieszne, Bill.
– Było ciemno, byłeś zaspany,
pewnie ci się przywidziało.
– Wiem, co widziałem.
– Crossainta? – zapytał, podtykając
mi przed nos rogalika z czekoladowym kremem.
– Nie przełknę nawet wody, a
co dopiero jedzenie.
Bill znowu westchnął i odłożył na tacę to, co jadł.
– Dobra, pójdę do niego.
Uspokoi cię to?
– Idę z tobą.
– Nie, Tom. Gordon wyraźnie
powiedział, że chce widzieć mnie. Pójdziesz, jak on sobie tego zażyczy – mówiąc
to, poszedł się ubrać.
Już mi odechciało wszystkiego. Nie martwiłem się o
siebie, ja sobie poradzę, martwiłem się teraz o Billa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Czyżby Gordon jednak wiedział, że Tom i Bill są rodzeństwem? A może był tylko w szoku widząc Toma w łóżku swojego pasierba, czego kompletnie się nie spodziewał? Taka mała zagadka na następne trzy dni.
OdpowiedzUsuńA rozdział przeczytałam jak zwykle z największa przyjemnością :D
UsuńHeh, zagadek ciąg dalszy i to jeszcze nie koniec :D
UsuńCudownie, naprawdę. Uwielbiam Twoje opowiadania, wszystkie. Trochę krótkie, ale wolę krótkie, a częściej niż długie a rzadziej.
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać następnego rozdziału *o*
T
Na razie dłuższych nie będzie.
UsuńMatko! O mało serce mi nie stanęło kiedy Tom zobaczył Gordona. Już się boję tej rozmowy pomiędzy "Ojcem a synem." Co jeśli Gordonowi ktoś powiedział o ich pokrewienstwie? No chyba, że to będzie po prostu jakaś zwykła rozmowa. Jeżeli zwykłą można nazwać pewnie w tym przypadku ostrą wymianę zdań tak myślę. Zauważyłam, że w Billu ciągle pozostało coś z Nika. Porównuje to co było z tym co jest. Widać, ze Tom tak nie uważa, tylko czasami denerwuje go zachowanie swojej połówki. Związki to kompromisy i Bill pewnie to wie, tylko, że czasami chcąc zrobić coś dobrze robi źle. Nie dziwię się reakcji Toma kiedy wchodząc do pokoju zastaje pustkę. Ja bym dostała szału chyba, tylko dlatego, że nie lubię kiedy to ktoś dotyka moich zabawek. Nie mogę się doczekać kiedy znajomy Toma wyśle mu jakieś informacje dotyczące Sebastiana.
OdpowiedzUsuńDużo weny kochana. Twoja czytelnicza Kali. Buziaczki :*
Powoli Tom sprawi, że Bill całkowicie przestanie wracać myślami do Niki. To że często go wspomina nie wynika z tego, że coś do niego jeszcze czuje, ale z urazu. Bill bezgranicznie ufał Nikowi. Kochał go i oddał się mu cały - cieleśnie i duchowo, a ten go wykorzystał w każdy możliwy sposób, i to nadal w Billu tkwi, wciąż nie może się pogodzić z tym, że pozwolił się tak wykorzystać. Jak na ironię zaczyna dokładnie tak samo traktować Toma, na szczęście tym razem jego wybranek odwzajemnia to uczucie, ale to jeszcze nie koniec psychicznych zmagań Billa :D
UsuńDlaczego ja zawsze trochę po czasie piszę? :D w każdym razie, Gordon napewno wie o bliźniakach. Albo kolejny raz nas czymś zaskoczysz :P Nie pozostaje mi nic innego, jak znowu czekać i życzyć Ci weny.
OdpowiedzUsuń:) Niedługo się dowiesz, kto i co wie.
UsuńWydaje mi sie ze Gordon nie wie ze sa bliźniakami, bo pewnie wtedy zareagowałby inaczej niż tylko szokiem. W każdym razie jestem ciekawa jak potoczy sie rozmowa billa z gordonem i co dowie sie tom o sebastianie.
OdpowiedzUsuńNiedługo wszystkiego się dowiesz :)
UsuńJejku! Nie spodziewałam się tego Gordona, naprawdę! Znaczy, wiedziałam, że w końcu się dowie, bo wspominałaś o nim w jednej z odpowiedzi i z tego co dałaś nam do zrozumienia miał być wściekły, ale naprawdę nie spodziewałam się, że się dowie w taki sposób! Tommy miał, że tak powiem niezły przypał, zwłaszcza że Bill wcale mu nie pomagał się z tego wytłumaczyć. Na dokładkę najadł się jeszcze trochę wstydu kiedy Sebastian wlazł do pokoju chwilę po Gordonie i zastał ich praktycznie nagich po zdecydowanie rozkosznej nocy. ;D Biedny ten nasz Tommy. W dodatku w odróżnieniu od Billa strasznie się tym wszystkim przejmuje. Bill za to ma wszystko w dupie i śmieszy go ta sytuacja. Zresztą mnie samą też ta sytuacja śmieszy. Nie wiem tylko czy słusznie, bo coś czuję że Gordon nieźle ochrzani Billa za to że się związał z Tomusiem. W dodatku mam takie niemiłe obawy, że kiedy Gordon wyjechał na święta dowiedział się o tym że chłopcy są bliźniakami. Nie wiem jakim cudem mógłby się tego dowiedzieć ,ale nigdy nic nie wiadomo. W dodatku mam wrażenie, że to Sebastian ściągnął Gordona do rezydencji i nakablował na chłopaków. Naprawdę nie lubię tego gościa. Jest strasznie przemądrzały i zdecydowanie bardziej irytujący niż krab Sebastian z bajki o Arielce. Pfff... Wredny stary dziad! Wybacz, ale musiałam sobie na tego gościa ponarzekać.
OdpowiedzUsuńSceny miłosne jak zwykle cieszą moje serduszko i sprawiają, że czuję się tak błogo i spokojnie. Kiedy chłopcy są razem, tacy zakochani to wszystko jakby jest na swoim miejscu. Teraz tylko staram się przygotować psychicznie na to aż odbierzesz im, a jednocześnie nam, tę błogość. Na rzecz sporych kłopotów oczywiście. :D
Wybacz napisałabym więcej kochana ,ale jestem na wakacjach, a złapałam jakiegoś wirusa i leżę w łóżku z gorączką zamiast nad morzem w słońcu. Mam nadzieję że szybko mi przejdzie, bo dzięki moim chęciom wyzdrowienia już trochę spadła mi gorączka.
Z utęsknieniem czekam na następny odcinek kochana :*
Pozdrawiam i życzę weny
Twoja wierna czytelniczka
<333 <333 <333 ~GlamKinia~ <333 <333 <333
Teraz z każdym odcinkiem będziesz kombinować kto coś wie i jaki to będzie miało wpływ na bliźniaków, no i najważniejsze, jak się dowiedzą, od kogo ? :) Jak już pisałam, takiego obrotu sprawy się nie spodziewacie. :D
UsuńMoże Gordon coś wie? W końcu od lat opiekował się Billem i w ogóle, był z jego matką, może mu powiedziała? Może specjalnie zatrudnił do tej roboty Toma? Hmm... Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hahaha i sądzisz, że ot tak Ci napiszę? Musisz uzbroić się w cierpliwość i poczekać na rozwój sytuacji :)
UsuńMam szczerą nadzieję, że Gordon nic nie wie. I liczę, ze tylko go ochrzani za wiązanie się z kimś, kto dla niego pracuje. No chyba, że pan Trumper nie jest taki dobroduszny jak mi się wydaje i wyniknie z tego coś nowego :P W każdym razie mam nadzieję, że nic nie wie o ich pokrewieństwie, bo jeszcze nie jestem gotowa na ten moment :/
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na nexta. Pozdrawiam i życzę weny. :)
Cóż, Gordon choć właściwie tylko nocuje w rezydencji doskonale wie co się w domu dzieje, także między Billem a Tomem. Jak sądzisz, dlaczego zależało mu na tym, żeby Tom został, gdy ten był zdecydowany zrezygnować z ochrony Billa? Gordon i Bill mają bardzo dobry kontakt ze sobą, jeszcze o tym nie wiecie, ale Bill opowie Tomowi coś bardzo ciekawego na temat Gorgona, ale to jeszcze nie na obecnym etapie.
UsuńŚwietny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się sytuacja w kuchni, choć nie powiem, Sebastian intryguje. I oczywiście pojawia się pytanie: Czy wie, że Bill i Tom to bliźniaki?
Ciekawi mnie też to, kto jest odpowiedzialny za te ataki na Billa... Bo strach myśleć, że ten może zostać postrzelony. Mam nadzieję, że nic takiego nie szykujesz, bo mimo, że logiczne jest to, że Bill będzie żył to sam fakt... No i Tom, który w takim momencie by się załamał!
A co do Gordona - jestem ciekawa o co chodzi!
Więc czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
Życzę weny,
Malina
http://opowiadania-harrypotter.blogspot.com/
http://pieknie-zlamany.blogspot.com/
Jutro się dowiesz o co chodziło Gordonowi.
UsuńJa obstawiam, że to, co widać było na buźce Gordona, to rozczarowanie i może troszkę szoku. Rozczarowanie tym, czego nigdy nie będzie miał. Wydaje mi się, że on trochę podkochuje się w swoim pasierbie, tak bardziej w platoniczny sposób, zdając sobie sprawę z ich pokrewieństwa (w końcu był z matką Billa, czyli jakby wskoczył w miejsce ojca) oraz swojego wieku. Wiedział, ze nic z tego nie będzie... ale nadziej umiera ostatnia.
OdpowiedzUsuńSkoro mają taki dobry kontakt, to z pewnością Bill powiedział (a jeśli nawet nie, to Gordon go przecież dobrze znał), jak ważny jest dla niego Tom. Jednak wiedzieć a zobaczyć na własne oczy, jak poważny jest związek, to dwie różne sprawy. ;)
Myślę, że Gordon nie ma pojęcia, iż Tom jest bliźniakiem Billa. Prawdopodobnie zauważył ich podobieństwo i być może (wiedząc od matki chłopaka co nieco) mógł podejrzewać, że to może być jakiś daleki krewny Billa. Nie sądzę, by wiedział.
Za to Sebastian pewnie obiecał matce chłopaka, że się nim będzie opiekował. Z drugiej strony zachowuje się, jakby miał plan, w którym pojawienie się Toma i jego bliska relacja z Billem ostatecznie okazała się dość dużym problemem. Właściwie nie wiem, co myśleć na jego temat.
Ri
No, coś w tym jest. Ale Gordon faktycznie, choć można by przypuszczać, że więcej go nie ma, niż jest w domu to wiele wie. A dobro Billa leży mu na sercu, jak już Tom się zresztą przekonał jest w stanie nawet posunąć się do przekupstwa byle dać szczęście na które Bill zasłużył po tym wszystkim co przeżył.
UsuńHmmm. Dawno mnie tu nie było i 4 odcinki przeczytane na raz sprawiły uśmiech na mojej twarzy. Zastanawia mnie czy Gordon chce przeprowadzić taką ojcowską rozmowę, czy po prostu jest zawiedziony. Jednak po przeczytaniu kilku komentarzy na pewno nie twierdzę, że mógłby coś czuć do Billa, ponieważ wtedy sądzę, że wywaliłby po prostu Toma z pracy, już wtedy, gdy by tamten przyszedł do niego z wypowiedzeniem. Hmmm. czekam na dalsze odcinki.
OdpowiedzUsuńA tymczasem mogę tylko powiedzieć, że ostatnimi odcinkami mnie na pewno nie zawiodłaś i rozumiem, skąd u Billa taka obojętność na kontakty ze światem się pojawiła podczas świąt, ponieważ teraz też przez ponad tydzień nawet nie było sensu do mnie pisać, ponieważ sama nie wiedziałam nawet gdzie i po co znajduje się mój telefon :)
Pozdrawiam i życzę dużo weny na następny odcinek :)
Heh, dedukcja godna detektywa. Jemu naprawdę leży na sercu tylko dobro Billa. No oczywiscie nasuwa się pytanie, czy to taki "ojcowski" gest, czy ma to wszystko drugie dno, ale o tym przekonasz się z czasem.
UsuńOczywiście. :D w sumie to nie chcę szukać drugiego dna we wszystkich zagadkach jakie zostawiasz 'do następnego odcinka' :) ja jestem spokojna, wytrzymam :D hahahaha niezły żart ;]
Usuń