Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
1 miesiąc temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
środa, 2 września 2015
21:00
Witajcie kochani.
Pytaliście w kilku komentarzach, czemu odcinek taki
krótki i dlaczego nadal publikuje, co 4 dni? Chciałam dać sobie czas, by
nadgonić trochę z odcinkami, ale wyszła z tego dupa, dlatego ostatnie odcinki
były wybitnie krótkie. Niestety nie jestem wstanie wpłynąć na ludzi i zrozumieć
ich toku postępowania, a liczyłam, że kiedy wyszkolę w pracy nowych pracowników
odetchnę trochę i nie będę musiała pilnować, czy dają sobie ze wszystkim radę.
Tymczasem wyszło tak, że jedna z dziewczyn zwyczajnie zrezygnowała, zasłaniając
się, że nie da rady pogodzić studiów z pracą, gdzie do roku akademickiego
jeszcze miesiąc, a miesiąc temu zarzekała się, że bez problemu sobie poradzi. A
druga po dwóch tygodniach zwyczajnie nie przyszła do pracy i na dodatek nawet
nie raczyła odebrać telefonu, jak do niej wydzwaniałam, w końcu, wysyłając mi
sms’a, że rezygnuje i żeby do niej więcej nie dzwonić. Mówi się, że w Polsce bezrobocie,
ale prawda jest taka, że większości wydaje się, że będą chodzić do pracy na
kawkę i ciastko a wychodzić z pracy, kiedy im pasuje, a do tego jeszcze będą
dostawać nie wiadomo jaką kasę. Ja też zaczynałam od zera i ja też zarabiałam tyle
co oni. Jak się zaczyna zawsze tak jest, ale ehhh… Jestem wściekła tyle wam
powiem. Nie chce mi się szkolić kolejnej osoby i znowu usłyszeć, że rezygnuje. Tracę
tylko cenny czas, który poświęciłabym na coś innego, a zamiast tego ciągle
muszę pilnować i patrzeć nowym na ręce. Nie tak to miało być. Nie chodzi mi
nawet o to, że przychodzą nowi - wkurza mnie to, że przychodząc na okres próbny
zarzekają się, że to jest to i zostaną, a potem uciekają.
W każdym razie z napisania sobie na zapas odcinków nici. Przepraszam
Was. Czuję się z tym wszystkim źle, bo jestem osobą, dla której słowo jest droższe
od pieniędzy, a tymczasem wyszło jak wyszło.
Bardzo Was przepraszam i proszę o jeszcze trochę
cierpliwości w oczekiwaniu, na co 3 dniowe odcinki. Jeszcze przez kilka razy
będę publikować, co 4 dni. Mam nadzieję, że skoro zaczął się już rok szkolny,
to wszystko się jakoś unormuje.
No to tyle ku woli wyjaśnienia. Zapraszam Was teraz
na kolejny odcinek.
Całuję Was mocno i dziękuję za wszystkie komentarze. Kocham Was :*
Niki
Odcinek 44
Od kiedy kochaliśmy się pod prysznicem, w Billa wstąpiło
jakiś dzikie zwierzę. O ile narzekałem ostatnio na brak uwagi z jego strony, o
tyle teraz zaczynałem mieć jej za wiele.
– Jeszcze – wyszeptał, choć
jego włosy od potu sterczały już w każdą możliwą stronę.
– Chcesz mnie zamęczyć?
– Chcę to poczuć.
– Co?
– Ciebie we mnie.
Jezu… Czasami słowa Billa mnie zaskakiwały, żeby już nie powiedzieć,
że peszyły, zwłaszcza, gdy w taki bezpośredni sposób domagał się mojej uwagi.
– Jesteś zmęczony i ja też.
Odpocznijmy chwilę.
– Nie jestem zmęczony tylko
spragniony seksu.
– Jesteś niewyżyty.
– Przygadał kocioł garnkowi. Od
kilku godzin mówisz „odpocznijmy”, ale nie potrafisz mi odmówić.
Aż pokręciłem głową.
– Bo…
– Bo tak samo jak ja masz
ochotę na kolejną rundę.
– To nie tak – zaprzeczyłem i zaczesałem
dłonią włosy za ucho. Od kilku godzin zaczynały mi coraz bardziej działać na
nerwy.
– No przyznaj. Lubisz to uczucie,
kiedy we mnie wchodzisz. – Naciskał mnie, bym powiedział mu na głos, co czuję,
a o czym doskonale wiedział. – Czuć moje
gorące i ciasne wnętrze. Lubisz wciskać się we mnie do oporu. No dalej, Tom,
przyznaj.
Westchnąłem.
– Może lubię – odparłem, a Bill
się uśmiechnął.
– Wiem, że tak, więc daj mi kolejny
raz rozkosz. Wynieś mnie na wyżyny tej nieopisanej przyjemności – mówiąc to,
rzucił we mnie tubką żelu intymnego, jakby to, co już w niego wtarłem wyparowało
z tamtego miejsca. Jednak wiedziałem, że liczył w tym momencie na to, że dam
się ponieść emocjom i doprowadzę go do utraty tchu.
Po tej upojnej nocy byłem tak zmęczony,
że spałem do późnego popołudnia. Nie mam pojęcia jak Bill zdołał się zwlec z łóżka
i poprosić Sebastiana o posiłek, ale ocknąłem się dopiero, gdy poczułem czułe pocałunki,
które smakowały jak pomarańcza. Oblizałem się, próbując na siłę otworzyć oczy,
byłem wypompowany i najchętniej obróciłbym się na drugi bok i spał dalej, ale
jak tylko się poruszyłem Bill przypuścił na mnie atak.
– Pobudka – szepnął mi do ucha,
owiewając ciepłym powietrzem. Mruknąłem i odwróciłem głowę w drugą stronę. Już dawno
nie miałem takiego problemu z wybudzeniem się. – No pięknie, a podobno to ja mam
problem ze wstaniem.
– Wykończyłeś mnie –
wymamrotałem.
– Wykończyłem? Dałbym sobie rękę
uciąć, że miałeś siłę na drugie tyle.
– Nie miałem. Mobilizowałem
się tylko dla ciebie. – Odwróciłem głowę w jego stronę i otwarłem lekko jedno
oko, by zobaczyć jego minę. Bill parsknął śmiechem.
– Taką ciemnotę możesz wciskać,
ale nie mnie.
– Jakie masz plany na
jutrzejszy dzień? – zapytałem, obserwując jak się zamyśla.
– Chyba żadnych. A co?
Wzruszyłem ramionami.
– To nie planuj niczego na
jutro.
Bill uśmiechnął się.
– Dlaczego? Coś planujesz?
– Ja? Nie. Nic nie planuję.
– Nic? – Przekręcił ironicznie
głowę w bok, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
– Jak dziś wypocznę to…
Zresztą nieważne – urwałem, robiąc to oczywiście specjalnie. Nie wiem, czy Bill
zapomniał, czy w ogóle nie obchodził tego święta, ale jutro miały być
walentynki. Pomyślałem, że zabiorę go do Hamburga do akwarium tropikalnego
Hagenbeck. Byłem tam raz z Viktorią - pięciolatką, którą chroniłem zanim
zostałem ochroniarzem Billa, i nie zapomnę, jakie zrobiło na mnie wrażenie to
miejsce. Bill miał cholernie romantyczną duszę, więc miałem nadzieję, że mu się
spodoba. Nie chciałem robić mu jakichś walentynkowych prezentów, w końcu obaj
byliśmy facetami, a prawdziwi faceci nie wręczają sobie kwiatków i
czekoladowych pralinek w kształcie serduszek.
– No powiedz. – Szturchnął
mnie w ramię.
– Ale co?
– Przestań się ze mną droczyć.
– Nie droczę się. Nie wiem, o
czym mówisz.
– Tom!
– Słucham?
Prawdę mówiąc uwielbiałem się z nim droczyć w każdy
możliwy sposób. Wydawał się wtedy taki kruchy, bezbronny i całkowicie zdany na
mnie. Miałem wtedy uczucie, że jestem jedyną osobą, która może go ochronić i
dać mu poczucie bezpieczeństwa i stabilności. To takie dziwne uczucie,
przypominające opiekę nad młodszym rodzeństwem, choć nigdy go nie miałem, to
takie właśnie miałem wrażenie.
– Powiedz.
– Nie wiem, o co ci chodzi.
– W zamian zrobię ci coś
bardzo przyjemnego.
– Co?
Położył rękę na moim kroczu, delikatni zaciskając ją.
– To.
– Um – mruknąłem, oblizując
przy tym usta i na moment zamykając oczy.
– Więc, jak będzie?
Nalegał, cały czas pobudzając mnie ręką. Kiedy jednak
poczułem, że moje podniecenie zaczyna mi się wymykać spod kontroli, złapałem go
za nadgarstek i pociągnąłem na łóżko. Zaczęliśmy się siłować. Uwielbiałem kiedy
zaczynał się śmiać, tracąc siły i wolę walki. Nareszcie był taki jak zawsze. Nareszcie
czuł się dobrze i patrzył na mnie z taką miłością, że nie sposób było tego nie
dostrzec. Chwyciłem go za nadgarstki i unieruchomiłem mu ręce nad głową.
– No właśnie, to jak będzie?
Co mam ci teraz zrobić?
– Może pocałować?
Prychnąłem.
– Nie zasłużyłeś. Należy ci
się lanie i to porządne, na goły tyłek.
Zaśmiał się.
– Brzmi cholernie podniecająco
– odparł.—Możesz mnie zlać, jeśli później mnie przytulisz.
Pokręciłem ze zdumienia głową. Kilka krótkich zdań, a
moja wyobraźnia szalała. Złapałem go za ramię i przekręciłem na brzuch, zsuwając
po chwili jego bokserki do połowy ud.
Pisnął i zaczął się szarpać, śmiejąc się przy tym jak
małe dziecko.
– No i co teraz? Mam ci dać
klapsa? – Położyłem dłoń na jego nagich pośladkach. Napinał je, przez co były
jeszcze twardsze i bardziej kształtne.
– Zrób to. – Prowokował mnie,
a ja cały czas delikatnie je masowałem.
– Na pewno?
– Tak.
– Lubisz takie zabawy?
– Z tobą każda mi się podoba.
– Acha. – Za to nie do końca
mnie się podobała taka forma zabaw. Wiązania, pejcze, czy sado maso to raczej
nie była moja bajka. Zastanawiałem się, czy Bill naprawdę to lubi, czy chce
tylko spróbować? A może to była ulubiona zabawa Nika? Jakoś nie potrafiłem
wyrzucić z głowy tego faceta. Ilekroć Bill prowokował mnie do zrobienia mu czegoś
nietypowego, zastanawiałem się, czy Nik mu to robił. Nigdy go nie pytałem o to,
żeby nie rozdrapywać starych ran. Wiedziałem, że Bill mnie kocha, powiedział mi
to nie raz, potrafił też pokazać mi to, jak bardzo mu na mnie zależy, ale jest
coś takiego jak wspomnienia i takim wspomnieniem był dla niego Nik. To była
jego pierwsza prawdziwa miłość. Nawet jeśli Nik robił to wszystko dla pieniędzy,
robił mu to, tulił go i całował, i pewnie też mówił, że kocha, okłamując go za
każdym razem, wyznając mu to. Jednak, jakie by nie były intencje Nika, żeby
zyskać zaufanie Billa i go w sobie rozkochać musiał mimo wszystko dać mu część siebie.
To właśnie ta część Nika, co jakiś czas stawała mi na drodze i nie wiedziałem za
bardzo jak się zachować.
Zamiast dać mu porządnego klapsa pocałowałem go w
pośladek. Czułem jak się spiął a po chwili rozluźnił, spodziewając się
uderzenia, a dostając coś zupełnie innego, przeciwnego.
– Tom… – szepnął i zacisnął dłonie
na pościeli, odwracając głowę w moją stronę.
– Podoba ci się? – zapytałem,
obserwując jego nieprzytomny wzrok.
– Nawet nie wiesz jak bardzo.
– Chcesz jeszcze?
Kiwnął głową. Nie szczędziłem mu pocałunków. Zaznaczałem
nimi linie kręgosłupa i obojczyki. Przypuściłem atak na jego kark i ramiona. Z każdą
upływającą minutą jego oddech stawał się bardziej niespokojny, a włoski na jego
skórze w śmieszny sposób sterczały pod wpływem dreszczy, które co jakiś czas przetaczały
się przez jego ciało.
– Twoja skóra pachnie seksem. Wiesz,
że pachniesz mną?
– Jestem twój i lubię pachnieć
tobą.
Uśmiechnąłem się. Reszta potoczyła się już w znanym nam
schemacie. Dwa rozgrzane ciała połączone ze sobą w namiętności, dziwnym
uczuciu, którego nadal nie potrafiłem nazwać, a które było dla mnie czymś więcej,
niż miłością do drugiej osoby.
Na drugi dzień tuż po śniadaniu
wyjechaliśmy do Hamburga. Oczywiście Bill nie miał zielonego pojęcia gdzie go
wiozę i po co. Trochę marudził zwłaszcza, że pogoda dziś też była średnio
przyjemna, ale kiedy wyjechaliśmy na autostradę zmienił narzekanie na to, jak
niektórzy uczestnicy ruchu nieodpowiedzialnie jeżdżą, i że powinno się co
najmniej połowie zabrać prawo jazdy albo w ogóle nie dopuścić do ruchu.
– A ty masz prawko? –
zapytałem w końcu.
– Mam.
– Masz? – Aż spojrzałem na
niego.
– A co, nie wyglądam na
takiego, co poradziłby sobie za kółkiem?
– Szczerze?
– No.
– Tak.
– Co tak?
– Wyglądasz jak ktoś, kto nie
ma o tym pojęcia.
Prychnął.
– To czarne Porsche, które
stoi w garażu jest moje – powiedział.
– Twoje? Myślałem, że Gordona.
Bill skrzywił ironicznie głowę w bok, spoglądając na mnie
z ukosa.
– No co? Nie wyglądasz mi na
takiego, który ma jakiekolwiek pojęcie o samochodach.
– Pozory mylą, Tom.
– Zatem czemu nie jeździsz?
– Może dlatego, że jakiś
kretyn dybie na moje życie i nie wolno mi.
Nawet nie skomentowałem tego, tylko włączyłem kierunkowskaz
i zjechałem na pobocze, zatrzymując się.
– Co ty wyprawiasz, Tom? – zapytał,
kiedy odpiąłem pas i wysiadłem z auta. Obszedłem auto z przodu i otwarłem drzwi
od strony pasażera.
– Wysiadaj. Zamieniamy się.
– Chyba sobie żartujesz? –
rzucił, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.
– Nie. Powiedzmy, że ci nie wierze.
Udowodnij mi, że potrafisz prowadzić samochód.
– Nie wierzysz?
– Nie. Wiem, że to nie Porsche,
ale skoro od tak długiego czasu nie prowadziłeś, to nie powinno stanowić dla
ciebie wielkiej różnicy.
Prychną tylko i odpiął pas, wysiadając z auta. Obszedł je,
cały czas patrząc na mnie. Ciężko mi stwierdzić, co myślał. Bill potrafił
przybierać maski sprzeczne z jego uczuciami i wydawało mi się, że w tym
momencie jest dokładnie tak samo.
Wsiedliśmy, zapinając pasy.
– Będzie ci głupio –
powiedział.
– Och… Mam nadzieję, że w
ogóle ruszysz.
– Dokąd mam jechać? Tak zwyczajnie
przed siebie, czy wleczesz mnie do jakiegoś konkretnego miejsca?
– Trzymaj się trasy na GPS.
– Ok – odparł i przekręcił
kluczyk w stacyjce, sprawiając, że silnik zamruczał.
To, w jaki sposób chwycił za drążek zmiany biegów świadczyło
już o tym, że nie jest amatorem. Przyglądałem się mu jakbym w tej chwili
patrzył na zupełnie inną osobę. Jakby mój Bill stał się jakimś innym, bardziej podrasowanym
Billem, bardziej pociągającym. Nie ma chyba nic lepszego od tego, gdy dwóch
facetów może sobie pogadać o samochodach. O ilości koni mechanicznych pod maską
i momencie obrotowym silnika. O tym, w ile sekund osiąga się setkę, to może zrozumieć
tylko facet, który ma jakiekolwiek pojęcie o samochodach i chodź trochę się nimi
pasjonuje. Nie powiem, że nie byłem zaskoczony, z jaką lekkością Bill prowadził
moje auto. Naprawdę miałem wątpliwości, czy w ogóle ruszy z miejsca, a tymczasem
on prowadził jak zawodowy kierowca i w ogóle nie było widać po nim, że nie
prowadził auta, od co najmniej roku.
– No i co? – Zapytał, zerkając
na mnie.
Ruszyłem brwiami.
– No muszę przyznać, że jestem
pod wrażeniem.
– Głupio ci teraz? Mam nadzieję,
że tak.
– Nie, nie jest mi głupio. Jestem
z ciebie dumny.
Uśmiechnął się.
– Nie uczyli cię w tej
akademii, że nie należy oceniać ludzi po pozorach?
– Owszem uczyli.
– Chyba nie uważałeś na tej
lekcji.
– To nie jest kwestia
nieuwagi.
– Tylko czego?
– Tego, że ty jesteś inny niż
wszyscy.
– Mam to potraktować jak
komplement, czy obrazę?
– No, ja bym to potraktował jak
komplement.
Znowu się uśmiechnął.
– W takim razie dziękuję. Nadal
jednak nie wiem, dokąd mnie wleczesz.
– Zobaczysz jak dojedziemy.
Jakiś czas przed Hamburgiem zorientował się, a raczej był
już pewny, dokąd zmierzamy, ale nie wiedział, po co. Kiedy wjechaliśmy w miasto
Bill spojrzał na mnie pytająco.
– Kieruj się GPS – powtórzyłem
mu kolejny raz w ciągu tej podróży.
– Nie wiem, po jaką cholerę tu
przyjechaliśmy, ale czy tego nie można było załatwić w Berlinie?
– Niestety nie, i uwierz mi na
słowo jeszcze będziesz mi dziękował, że cię tu zabrałem.
– Na czyj tym razem koncert
przyjechaliśmy.
Zaśmiałem się w głos.
– Niczyj.
Znowu na mnie spojrzał, marszcząc brwi.
Kiedy wjechał na parking przed akwarium już wiedział.
– Czy ty oszalałeś?
– Nie. To jedno z
najpiękniejszych miejsc, jakie widziałem, a wiesz, że ja się nie zachwycam byle
czym.
Pokręcił tylko głową.
Nawet jeśli to on prowadził, to ja nadal byłem jego
ochroniarzem i schemat w tej konkretnej sytuacji nie zmienił się, i Bill siedział
w aucie dotąd dopóki mu na to nie pozwoliłem.
– W porządku, możesz wysiąść –
powiedziałem, otwierając mu drzwi.
Weszliśmy do środka. Z uwagi na dość jednak wczesną porę
praktycznie nie było jeszcze ludzi. Kiedy kupiłem dla nas bilety i weszliśmy do
pierwszego z pomieszczeń Bill zamilkł, a jego twarz przybrała obraz dziecka,
które dostało na gwiazdkę wymarzony prezent.
– O Boże – wydusił z siebie,
nie mogąc ogarnąć wzrokiem tego wszystkiego wokół.
– Wszystkiego najlepszego z
okazji walentynek – szepnąłem mu do ucha i pocałowałem w policzek.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
– Nie myślałem, że zechcesz
obchodzić to święto. Skąd wiedziałeś, że je lubię?
– Nie wiedziałem. Pomyślałem
tylko, że skoro jest już u nas od kilku lat, to czemu go nie celebrować,
zwłaszcza, że w końcu jesteśmy zakochani.
– To najlepszy walentynkowy prezent,
jaki kiedykolwiek dostałem. – Odwrócił głowę na chwilę, jakby uciekając myślami
i dodał smutno. – Jaki w ogóle dostałem.
Domyśliłem się, że od Nika, prócz kilku i tak fałszywie
wypowiedzianych słów nie dostał nic.
– To dopiero początek. Mam jeszcze
wiele miejsc, do których cię zabiorę.
Westchnął z jakimś rozżaleniem.
– Ciągle mnie gdzieś
zabierasz. W jedno z najważniejszych miejsc, mam na myśli święta, i tak mnie
już zabrałeś. Nawet nie mam prawa żądać od ciebie, żebyś coś więcej dla mnie
robił. Nigdy ci nie dorównam pod tym względem.
– O czym ty znowu mówisz?
– Miejsca, do których ja mógłbym
zabrać ciebie.
– Przecież byliśmy w Tajlandii
i w Paryżu, no i w SPA.
– To nie są żadne ważne
miejsca.
– O nie, nie! – przerwałem mu,
orientując się, do czego zmierza. – Żadnych mi tu smutów. Zabrałem cię tu żebyś
się uśmiechał, a nie smucił. Jeśli zaraz nie zmienisz swojej miny, to wychodzę
stąd.
– Przepraszam – uśmiechnął się.
– Dziękuję, że mnie tu zabrałeś. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham – mówiąc
to, chwycił mnie oburącz za twarz i pocałował w usta. Nawet nie zaprotestowałem,
choć kontem oka widziałem jak inna parka zakochanych podążała w naszym
kierunku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Niesamowite! przed chwila skończyłam poraz kolejny Alter Ego, takie to proste czytać, ale pisanie nie jest takie łatwe. Jednak Twoje opka to czysty majstersztyk :) Zastanawiam sie jak zareaguje Tom, czy będzie miał wątpliwości jak w AE? Czy pogodzi się z tym? A może to on będzie musiał walczyć o Billa?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Jedno musisz wiedzieć w każdym z moich opowiadań chłopcy inaczej reagują na daną sytuację, tak też będzie w tym wypadku :)
UsuńHahaha upojna noc mmm... :-D Uwielbiam czytać Twoje arcydzieła xx Kiedy wydasz książkę zamawiam pierwszy egzemplarz xx z autografem oczywiście ;-) Bardzo podobał mi się rozdział ten jak i każdy poprzedni :-) Czekam na ciąg dalszy :-D To tylko(aż) 4 dni :/ Życzę Ci dużo weny i nie denerwuj się tak. Ludzie zawsze pozostaną tylko ludźmi, małymi, mało inteligentnymi (zazwyczaj) ludźmi, więc głowa do góry xx
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńWitam. :) szczerze powiem, że bardzo mnie zdziwiłaś tym odcinkiem. Nie spodziewałam się, że Bill tak postąpi. Może lepiej by było gdyby Tom wiedział o tym co się dzieje. Coś czuje, że niebawem bedzie wielkie rozwiązanie i dowie się Tom nowinek od kogoś oraz rozwiniesz postać Sebastiana. :)
OdpowiedzUsuńAż bym chciała zapytać czy masz jakieś plany względem nowego opowiadania?
Hmm. Co to za praca z której ludzie aż tak bardzo rezygnują?
Pozdrawiam, god said no.
Pewnie lepiej, ale postaw się w sytuacji Billa: wreszcie ktoś go naprawdę kocha tyle, że na jego nieszczęście Tom okazuje się jego bratem. Doskonale wi, że to niemoralne i boi się, że Tom zostawi go jak tylko dowie się o tym, więc podejmuje jedyną słyszaną według niego decyzję, biorąc w pełni wszelką odpowiedzialność i grzech na siebie w imię miłości.
UsuńCo do nowego opowiadania to jeszcze nie mam żadnych planów, bo jeszcze sporo zostało mi do napisania w obecnym, możne nawet wyjdzie z tego drugie tyle :)
Jeśli pytasz o pracę to jest to monitoring miejski. Praca niestety na zmiany. Siedzi się przez 8h na dupie przed dwudziestoma monitorami, które podzielone są na 4 części i obserwuje się co się dzieje na mieście. Praca może wydawać się łatwa, ale jest żmudna i nudna, a płaca najniższa krajowa. Jako że kamer na mieście jest setka trzeba przytłacza między kamerami i reagować jeśli widzi się, że coś się dzieje. Widocznie czasami dzieje się za wiele i niektórzy nie dają rady. Ja dawałam radę pisać na zmianie opowiadania, więc ciężko mi ocenić. Może po prosu jestem jakimś alienem :)
Tom jest tak nieuświadomiony w sytuacji, że to aż przykre. Wiesz, aż mi głupio, bo to tak jakby nakleić komuś na plecach kartkę z głupim napisem i śmiać się z niego całą wielką grupą, podczas gdy on kompletnie nie ma o tym pojęcia. No rozumiesz, wszyscy już wiedzą, Ty, my, Bill, tylko nie on. Aż się boję pomyśleć jak zareaguje, kiedy się dowie. Mam nadzieję, że szybko to przetrawi, ale coś podejrzewam, że to nie pójdzie Tomowi tak łatwo, jak łatwo Billowi zdecydowanie, że mu o tym nie powie.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kontynuację!
Pozdrawiam!
Wiem. Ale pomyśl, ile razy człowiek jest w takiej sytuacji, że czegoś nie wie podczas, gdy wszyscy wokół wiedzą. Bill nie zrobił tego złośliwie, on chce tylko miłości Toma i był wstanie nawet podjąć takie ryzyko byle go przy sobie zatrzymać. A co zrobi Tom, gdy się dowie, a dowie się na pewno, takie rzeczy zawsze wychodzą, cóż ... :)))
UsuńHmm... Bill taki dzisiaj nie wyżyty w tym rozdziale :) I znów pojawia się Nik. Nadal mam wrażenie, że odgrywa tu jakąś rolę... Sama nie wim już czy jest zamieszany w te ataki na Billa czy stoi za tym ktoś jeszcze....Już się zastanawiam w jaki sposób Tom dowie się o tej tajemnicy Billa (to, że braćmi są). Ten walentynkowy prezent dla Billa był uroczy *_* aż mordka się cieszy :) No ale są jednak wątpliwości i Bill boi sie jak Tom zareagował by na wieść o tym co Bill ukrywa.
OdpowiedzUsuń:) Pozdrawiam kochana :) Kali.
Są braćmi, ale tak w zasadzie nie znają się i Bill nie wie jak Tom by zareagował gdyby się dowiedział, więc żeby nie ryzykować utraty, nawet nie brata, ale kochanka podjął jak wszyscy wiemy niezbyt mądrą decyzję, bo każde kłamstwo kiedyś wychodzi i to też wyjdzie :)
UsuńJejku, jakie to boskie!!!! <3 Niewyżyty Bill i upojne noce to mi się zdecydowanie baaardzo podoba :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że ostatnio nie dawałam oznak życia w komentarzach, ale tuż przed początkiem szkoły miałam jeszcze nawał spotkań towarzyskich, próby zdobycia wszystkich książek, zeszytów i różnych przyborów szkolnych. No i dodatkowo przystosowanie się do porannego wstawania na lekcje. Trochę tego było i przez to zawaliłam komentarze, więc błagam o wybaczenie. :)
Szczerze coś czuję tu pewną grubszą sprawę i tak się zastanawiam czy dobrze myślę...
Nie jestem pewna czy zatajanie pokrewieństwa przed Tomem jest dobrym pomysłem. Bill swoim zachowaniem skutecznie odwraca jego uwagę od tego krótkiego okresu kiedy praktycznie unikał z nim jakiegokolwiek fizycznego kontaktu, ale coś tak przeczuwam, że nie na długo. Może to nie wyjdzie jeszcze teraz, ale myślę, że w dalszych częściach opowiadania wszystkie brudy wyjdą na jaw.
Na przykład myślę, że może się to rozegrać w następujący sposób:
Będzie kolejny zamach na Billa. Tom jako jego ochroniarz będzie starał się go bronić i mocno na tym ucierpi. Trafi do szpitala i będzie potrzebował dużej ilości krwi. Bill w panice postanowi mu ją oddać i zdradzi lekarzom, a prawdopodobnie także Tomowi jeśli będzie przytomny w tym momencie i będzie pewnie znając życie protestował, że jest jego bratem bliźniakiem więc mają identyczną grupę krwi i to od niego najszybciej można tą krew wziąć. Jestem pewna, że nawet jeśli Tom nie był by przytomny to prędzej czy później w takiej sytuacji dowiedziałby się o pokrewieństwie. Zapewne chciał by wiedzieć kto był dawcą krwi i gdyby dowiedział się że był to Bill to zdziwiłoby go to że mają taką samą grupę krwi. A potem pomyślałby o tym że są podobni i że ich przeszłość się dopełnia. Przypomniał by sobie o tym dziwnym zachowaniu Billa, o zastrzeżonym numerze, który do niego dzwonił, o tych wszystkich podejrzanych momentach. No i wtedy pewnie zacząłby rozmawiać o tym z Billem aż tamten powiedział by mu wszystko. Tom pewnie czułby się oszukany i szczerze to nie wiem co by zrobił. W każdym razie taka wersja wydarzeń wydaje się dla mnie dość prawdopodobna.
A z tymi zamachami to ja naprawdę myślę, że to sprawka Nika. Co więcej mam takie nieodparte wrażenie, że tą parą zmierzającą w stronę chłopaków jest właśnie on i jego żona. Boję się, że będzie się źle działo. Jeśli chodzi o Twoje opowiadania to zawsze jestem bardzo podejrzliwa. ;)
Mimo moich podejrzeń prezent walentynkowy słodziutki i sceny miłości między chłopakami, no po prostu można się zachwycać do woli! ^^
To chyba na razie tyle z mojej strony. Jestem ciekawa czy trafiłam ze swoimi podejrzeniami, więc niecierpliwie oczekuję na odpowiedź.
Nie mogę doczekać się kolejnego odcinka i ja zdecydowanie nie narzekam na długość odcinków ani na to że pojawiają się co 4 dni. Wiem, że musi być Ci naprawdę ciężko z takimi ludźmi.
Pozdrawiam, życzę weny i powodzenia w pracy, mam nadzieję że niedługo będzie Ci łatwiej :)
Dużo buziaczków i przytulasków dla otuchy :** ^^
Twoja wierna czytelniczka i fanka
<333 <333 <333 ~GlamKinia~ <333 <333 <333
Nie no muszę Ci kochanie pogratulować, chyba nikt jeszcze tak trafnie nie odgadł mojego zamiaru 99,9% trafności. No muszę Ci po prostu pogratulować. Jedyne czego nie odgadłaś to zakończenia próby ratowania życia Tomowi, ale reszta no jakbyś siedziała mi w głowie. Gratuluje ! :*
UsuńWszyscy też obstawiacie Nika jako tego, który pragnie pozbawić życia Billa, kto wie może macie rację :)
Dziękuję Ci bardzo za wsparcie, przyda się zwłaszcza, że dziś znowu mi się jedna z nowych wypięła i zamiast mieć wolne muszę iść na nockę za nią. Los szefowej wcale nie jest lepszy :(
Tak! TAK! TAK!!!! Rozgryzłam Cię Nikiś! ^^
UsuńCzuję się taka dumna, to historyczny moment w mojej karierze czytelnika! ;D
W ogóle ostatnio jakoś ujawniają się mi dziwne właściwości mojego szalonego mózgu. Mam nową przyjaciółkę, nasza przyjaźń nie trwa dłużej niż może 3 tygodnie. Znałam ją już wcześniej, ale tak naprawdę niewiele rozmawiałyśmy ze sobą. No i niedawno dopiero zaczęłyśmy częściej ze sobą rozmawiać i ja się do niej momentalnie przywiązałam. Nie wiem czy to właśnie z tego przywiązania wynika czy z czego innego, ale już kilka razy miałam taką sytuację, że chwilę po tym jak coś o niej pomyślę i mam takie jakby przeczucie, że zaraz ją spotkam to dosłownie chwileńkę później naprawdę ją spotykam. To jest z jednej strony przerażające, a z drugiej fajne, bo czuję się trochę jakbym miała bratnią duszę, osobę do której jestem tak przywiązana, że wyczuwam ją kiedy jest w pobliżu. Nie wiem czy tylko ja tak mam czy komuś jeszcze się kiedyś to przytrafiło, więc jeśli są tu osoby o podobnych przeżyciach, proszę pisać, bo chcę wiedzieć czy tylko ja jestem taka nienormalna. ;D
No a co do zakończenia próby ratowania życia Toma to ja się boję. Błagam nie uśmiercaj Toma! Ale jest też inna wersja, dokładnie tak samo smutna i straszna. Że Bill odda krew i sam tego nie przeżyje. Boję się takiego właśnie zakończenia. Błagam więc o szczęśliwe zakończenie i o to bym się myliła! :(
Naprawdę nie pojmuję dlaczego ludzie są tacy nieodpowiedzialni. Rozumiem, że mogą się do czegoś nie nadawać nawet jeśli sami się zgłoszą, bo nie zawsze wszystko na co się piszemy nam wychodzi. Ale bardzo nie w porządku jest to, że najpierw ci mówią, że na pewną dadzą radę i zostaną a potem się z tego wycofują. To przykre, że znowu musisz za nią nadrabiać. No cóż, nic jak tylko mieć nadzieję, że w końcu się poprawi. :)
Ja też tak czasami mam, że pomyślę o jakieś osobie i ta albo dzwoni albo ją spotykam. Masz rację to dziwne, ale fajne uczucie. Co do wersji wydarzeń, to sama się przekonasz. Nic więcej nie powiem :D
UsuńProblem ludzi którzy podejmując pracę polega zawsze na tym samym, że spodziewają się czegoś zupełnie innego. Mnie tez czasami nuży moja praca, dis znowu mam nockę, na dworze zimno, wieje i leje, czuję się okropnie,a jak pomyślę, że muszę wyjść z domu i iść po nocy w tę pogodę, to czuję się jeszcze gorzej, ale nie mam wyjścia jeśli chcę zarobić. Gdyby każdy pomyślał o swojej pracy, że to jego źródło utrzymania, to nie oczekiwałby nie wiadomo czego, ale cóż.
Droga Niki, szczerze Ci współczuję takich "współpracowników". wierz mi, znam takie sytuacje z autopsji i doskonale wiem, jak można się wkurzyć, kiedy człowiek się namęczy, poświęci swój czas i energię a potem wszystko idzie na marne. Cóż, życie czasem bywa upierdliwe, chociaż to raczej wątpliwe pocieszenie :). cieszę się jednak, że mimo wszystko piszesz i nie zawodzisz swoich wiernych czytelników. Na pewno nikt się nie złości, że trzeba poczekać 4 dni na nowy odcinek, w końcu to niewielka różnica.
OdpowiedzUsuńRozdział cieplutki. Najbardziej podobała mi się scena, kiedy Tom zamiast uderzyć Billa w pośladek, pocałował go. To tak fajnie określa Toma i jego stosunek do Billa. Gesty zamiast słów, podobnie jak prezent walentynkowy.
Doskonale rozumiem Billa dlaczego zatrzymał dla siebie wiadomość o tym, że Tom jest jego bratem. Niestety, wiadomo że ta informacja i tak wyjdzie na jaw i też przypuszczam (podobnie jak GlamKinia) że z hukiem. Mam jakieś takie wrażenie, że Tom nie zareaguje przesadnym oburzeniem i odrzuceniem. Ostatecznie kocha Billa i nie będzie mu trudno zrozumieć jego powodów, nie jest nieczułym ignorantem. Tak myślę, że nie będzie chciał zrezygnować z Billa.
Jeżeli chodzi o zamachowca, który grozi Billowi, to sądzę, że nie jest to Nik. To by było zbyt proste jak na Ciebie :). Przypuszczam, że wymyśliłaś coś o wiele bardziej zaskakującego, coś co może wiązać się z przeszłością dawniejszą niż Nik, może nawet związaną z oboma braćmi. Ostatecznie na ten temat niewiele wiadomo.
Cóż, czekam cierpliwie na kolejny odcinek.
Pozdrawiam, Tazkiel
Dziękuję Ci kochana.
UsuńJeśli chodzi o zachowanie Toma gdy się już dowie... Bill nie bez przyczyny zdecydował się nu o niczym nie mówić. Zdążył już Toma podpytać co sądzi na różne tematy i wie jak może Tom zareagować na taką sensację. Nawet jeśli by go nie zostawił, to czułości, pocałunki i seks, który absolutnie nie wchodzi w grę między rodzeństwem, oczywiscie z moralnego punktu widzenia przestałyby istnieć. A Bill po związku z Nikiem zaznał prawdziwego uczucia i wiedząc, że na pewno to straci, kiedy Tom pozna prawdę milczy. Na dobra sprawę ma szansę utrzymać tę tajemnice do końca życia. Tyle, że mu to nie wyjdzie. :D