Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
niedziela, 18 października 2015
21:00
Witajcie
Ogarnęłam to w końcu, chociaż głowa nadal mnie jeb*** jak
cholera. Dziękuję Wam za wsparcie i cierpliwość, bo ja sama już ją do siebie straciłam.
Dziś połowie odcinek się nie spodoba, a druga połowa będzie płakać, ale
wstrzymajcie się z wyrażaniem nienawiści pod moim adresem, ok?
To jest perspektywa Toma i tak on to czuł, a w kolejnym odcinku zobaczycie jak
to wyglądało z perspektywy Billa, co się dalej stało i co zrobił Bill.
Dobra nie będę marudzić, bo was i tak już chyba z tydzień
przetrzymałam, niedobra ja :))))
Buziaczki Wasza Niki.
Odcinek 54
Ruszyliśmy do domu. Bill skupił się na drodze, a ja,
chociaż nie prowadziłem i tak odruchowo zerkałem w boczne lusterko, czy przypadkiem
jakiś samochód nie jedzie za nami dłużej, niż powinien. Słonko przygrzewało dzisiaj
wyjątkowo mocno. Na drzewach pojawiały się już pierwsze listki i wszystko wokoło
zaczynało się zielenić, choć noce nadal bywały bardzo zimne.
Przez całą drogę zerkałem też na Billa, a on uśmiechał
się tylko, widząc to kątem oka.
– Możesz przestać? – odezwał się
w końcu.
– Co?
– Gapić się na mnie.
Zaśmiałem się.
– Widzisz, a ja muszę znosić,
kiedy ty się na mnie ciągle gapisz.
– Ja mogę.
Prychnąłem.
– Jestem paniczem Trumperem i
mnie wolno.
– Ohoho. No, zabrzmiało to tak
poważnie, że nie wiem, czy nie zacząć się do ciebie zwracać wasza wysokość.
– Wasza wysokość? Podoba mi
się.
Wybuchłem śmiechem.
– Wasza wysokość za chwilę przegapi
zjazd z autostrady – zwróciłem mu uwagę, bo najwyraźniej kompletnie stracił
poczucie czasu i miejsca.
Nie skomentował tego, tylko zmienił pas ruchu, kierując się
do zjazdu.
Kilkanaście minut później byliśmy już prawie przed bramą wjazdową
na posesję, gdy zauważyliśmy Nika i jego samochód. Bill nerwowo zacisnął dłonie
na kierownicy.
– Nie odczepi się ode mnie –
warknął ze złością.
– Spokojnie.
– Nie będę z nim rozmawiał,
Tom, rozumiesz? – Spojrzał na mnie, upewniając się, że jego protest dotarł do
mnie.
– Rozumiem – odparłem.
Nik stanął na drodze, nie pozwalając nam wjechać na
posesję. Nie sądziłem, że ten gość jest aż tak zawzięty, jakby miał obsesję na
punkcie Billa.
– Bill, musimy porozmawiać – zaczął,
kładąc ręce na masce samochodu. Bill milczał. – Proszę, daj mi szansę, wszystko
ci wynagrodzę.
– Straciłeś już swoją szansę –
odparł, ale Nik tego nie słyszał.
– Kocham cię i wiem, że ty
mnie też, dlatego jesteś na mnie taki zły.
– Wydaje ci się, że wiesz o
mnie wszystko? – krzyknął Bill. Tym razem Nik usłyszał to, mimo że szyby w drzwiach
były zasunięte.
– Nie wszystko, ale dość dużo.
W każdym razie wiem, jak bardzo cię zraniłem. Przepraszam.
Bill odpiął pas i otworzył drzwi.
– A ty dokąd? – złapałem go za
rękaw, ale wyszarpnął się. – Bill! – krzyknąłem. On jednak wysiadł z auta, opierając
się o drzwi.
– Przepraszam? – zakpił. – I sądzisz,
że to załatwi całą sprawę? Jesteś śmieszny Nik. Ile trzeba ci powtarzać, żebyś
to w końcu zrozumiał? Mam to powiedzieć dobitniej? To powiem. Wypierdalaj z
mojego życia! Nie chcę cię już nigdy więcej widzieć na oczy. Nie chcę mieć z tobą
nic wspólnego, zrozumiałeś?!
– Bill… – Nik nie ustępował.
– Odsuń się od samochodu, bo
cię przejadę – rzucił, po czym wsiadł do środka i wrzucił wsteczny bieg,
cofając parę metrów.
– Co ty robisz? – zapytałem,
ale zanim zdążyłem zareagować, on wrzucił pierwszy bieg i ruszył prosto na
Nika. Nie mogłem uwierzyć, że chciał go naprawdę przejechać. Nik też nie zamierzał
się odsunąć. Cudem udało mi się chwycić za kierownice i odbić w bok, ratując życie
Nikowi.
– Zwariowałeś?! – zacząłem na niego
krzyczeć. – Zatrzymaj się natychmiast! – Zdenerwowałem się, a Bill w ogóle nie
reagował. – Zatrzymaj to jebane auto! – Krzyknąłem, ile sił w płucach, ale on
nadal nie reagował. Dopiero gdy zaciągnąłem ręczny hamulec, zatrzymując auto, spojrzał
na mnie.
– Co ty wyprawiasz? Mogłeś go
zabić – powiedziałem trochę spokojniej.
– Może to jedyne wyjście, żeby
się od niego uwolnić – odparł.
– Ty masz chyba coś z głową! –
Mój spokój nagle wyparował. Jego opanowanie wzbudzało we mnie frustrację.
– Nie, Tom! To ty nic nie
rozumiesz! On nie odpuści, dopóki nas nie rozdzieli.
– O czym ty mówisz? – Zaczęliśmy
na siebie krzyczeć, zupełnie nie zauważając, że Nik biegnie w naszą stronę. – Jeśli
byś go przejechał, poszedłbyś siedzieć. Rozumiesz, co do ciebie mówię?
– Nie poszedłbym, bo działam w
obronie własnej.
– Jakiej obronie własnej? Co
ty wygadujesz? Czy ty się słyszysz?
Bill spojrzał na mnie w taki sposób, że aż przeszły mnie
ciarki.
– To zabij go dla mnie, Tom.
W tym momencie nie wiedziałem, czy mówi poważnie. O wszystko
bym go podejrzewał, ale nie o to, że poprosi mnie o coś takiego. Z
doświadczenia wiedziałem, że tylko w dwóch przypadkach można kogoś prosić o
taką przysługę. Pierwszym powodem była obawa o własne życie, ale Bill nie musiał
się przecież obawiać, że ze strony Nika coś mu grozi. No i w końcu ja stałem na
straży jego bezpieczeństwa. A drugim, chęć ukrycia czegoś za wszelką cenę. I tu
się zastanowiłem, co mógł wiedzieć Nik, czego ujawnienia obawiałby się Bill?
Nik dobiegł i szarpnął za klamkę, otwierając drzwi. Wyskoczyłem
z auta, podbiegając do Nika i odciągając go od samochodu i Billa.
– Odejdź, póki nikomu się
jeszcze nic nie stało. – Próbowałem spokojnie przemówić mu do rozsądku, ale Nik
tylko prychnął i spojrzał na Billa, który wysiadł z auta.
– Z tej sytuacji nie ma
dobrego wyjścia. Ktoś musi zrezygnować i na pewno nie będę to ja – powiedział i
wyciągnął rękę w kierunku Billa – Billy… – Odepchnąłem ją i zasłoniłem go.
– Czego się pałętasz?! –
warknął na mnie.
– Do tej pory uważałem, że
Bill powinien z tobą porozmawiać, ale widzę, że się jednak myliłem.
– No i co w związku z tym? –
zapytał bezczelnie.
Miałem już do czynienia z takimi typami. Kluczem do
sukcesu było zachowanie zimnej krwi, chociaż w tej chwili aż gotowało się we
mnie i doskonale wiedziałem, dlaczego, a raczej, przez kogo traciłem swoje
opanowanie. Przestałem być obiektywny z chwilą, kiedy pozwoliłem sobie na
związek z Billem. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że w tym momencie nie
potrafię być neutralny, i to z pewnością było widać.
– Proszę cię, żebyś stąd
odszedł i dał Billowi spokój. – Mimo wszystko musiałem chociaż spróbować.
– A jak nie, to co? Zastrzelisz
mnie?
– Jeśli mnie do tego zmusisz.
– Nigdy nie strzelałem, żeby zabić, choć przy mojej celności wpakowałbym mu kulkę
prosto między oczy, i to bez najmniejszego wysiłku, ale w tym przypadku chyba
bym się nie zawahał. Chociaż było coś, a raczej ktoś, kto, mimo że w tej chwili
zionął jawną nienawiścią do Nika, miałby mi za złe, gdybym go zabił.
– Tom, nie! – Bill złapał mnie
za kurtkę, ciągnąc do tyłu. Nik wybuchł śmiechem.
– Pięknie. Już chyba rozumiem,
czemu mnie nie chcesz, Billy. Teraz to on grzeje twoje łóżko – rzucił
ironicznie, patrząc mi w oczy w taki przenikliwy sposób, że miałem ochotę uciec
wzrokiem.
– On nie ma z tym nic
wspólnego.
– Co cię w nim pociąga?
– A co cię to obchodzi?
– Jestem ciekawe.
– To, czego ty nigdy mi nie dałeś.
– Teraz chcę ci to dać.
– Teraz, to już trochę za
późno.
– Nigdy nie jest za późno.
– Jak już zauważyłeś, to on
grzeje moje łóżko.
W życiu nie uczestniczyłem w tak dziwnej i jednocześnie
bezsensownej dyskusji. Ewidentnie rozmawiali o mnie, ale w taki sposób jakbym
stanowił problem, który należało jak naj szybciej i najskuteczniej rozwiązać, i
z każdą sekundą zaczynałem czuć, że za chwilę coś złego się stanie. Złapałem
instynktownie Billa za ramię i zasłoniłem sobą, obserwując jak Nik wyciąga z
kieszeni pistolet.
– Zaraz pozbędziesz się
dylematu i będzie między nami tak jak kiedyś. – Wycelował we mnie. Zastygłem w
bezruchu, słysząc huk wystrzału i czując nagle przeszywający ból w okolicy
brzucha. Tego nie przewidziałem. Nie tak to wszystko miało się skończyć. Nogi się
pode mną ugięły, przez umysł przeleciała jedna dziwna myśl; to nie może się dziać
naprawdę. Zamachowcy nie strzelają do ochroniarzy, to tak nie działa. Tyle że
Nik nie był zamachowcem. Upadłem na kolana, chwytając się za brzuch. Usłyszałem
przeraźliwy krzyk Billa i poczułem jego oplatające mnie ramiona. Jak w
zwolnionym tempie widziałem, że Nik wymierza broń tym razem w Billa, resztką
sił wyciągnąłem pistolet i strzeliłem, obserwując, jak upada, wypuszczając z ręki
pistolet. Nie zabiłem go, tego jednego byłem pewny. Leżał na ziemi przez chwilę
nieruchomo, po czym zaczął się czołgać do pistoletu, przestrzelone kolano uniemożliwiło
mu ucieczkę, ale najwidoczniej nie zamierzał się poddać, na szczęście nie musiałem
już interweniować, bo Kris i Piter dobiegli na miejsce. Emocje opadły i krążąca
w żyłach adrenalina opadła, pozwalając przejąć bólowi kontrole nad moim ciałem,
a był tak dotkliwy, że aż zapierał mi dech w piersi. Krwawiłem i czułem jak w
rytmie uderzeń serca wypływa krew spomiędzy moich palców.
Bill przyciskał dłoń do mojej ręki, próbując zatamować
krwotok. Krzyczał, był przerażony.
– Tom, słyszysz mnie, wszystko
będzie dobrze. To nic takiego. – Powtarzał to w kółko, a ja zaczynałem
obojętnieć, co oznaczało, że mam zbyt dużą utratę krwi. – Karetka już jedzie. Wytrzymaj!
– Bill… – chciałem go
pocieszyć, ale jak tylko wyszeptałem jego imię, uświadomiłem sobie, jaki słaby
jestem. – Nie płacz… Nic mi nie jest – próbowałem go pocieszyć, chociaż
doskonale wiedziałem, że umieram. Poczułem w ustach smak krwi, a po minie Billa
widziałem więcej, niż sam czułem. Było ze mną źle, bardzo źle.
– Tom… Nie możesz mnie
zostawić, obiecałeś mi, pamiętasz?
Obietnice jednak tak nie działają. To zabawne jak
weryfikuje się słowa i czyny w obliczu śmierci. Wszystko staje się takie prawdziwe,
takie wyraźne. Jego oczy, zupełnie takie same jak moje, jak gdybyśmy byli
bliźniakami. Usta, nos, nasze identyczne dłonie, ciała… My byliśmy bliź…
Nagle zaczęło robić się coraz ciemniej, a ja walczyłem z całych
sił, dla niego. I choć nie zamykałem oczu, już go nie widziałem. Wciąż jednak
słyszałem, jak do mnie mówił, chociaż coraz trudniej przychodziło mi
zrozumienie jakiegokolwiek słowa. W końcu powoli nawet jego głos zaczął
dochodzić gdzieś z oddali. Czułem, że pochłania mnie jakaś nicość i ogarnia
mnie nieopisany spokój. Wiedziałem, że to mój koniec. To nie prawda, że z
chwilą, kiedy człowiek umiera, widzi całe swoje życie. Niczego takiego nie
widziałem. W tej chwili myślałem nad tym, czego już nie zrobię, czego nie
zobaczę ani nie poczuję. O tym, że zostawiam go samego, chociaż mu obiecałem. Jeszcze
przez moment ogarnął mnie taki nieopisany żal, że nie mogę tego zatrzymać, że
choć staram się ze wszystkich sił, zapadam się i zapadam coraz głębiej, i ta
dziwna świadomość, że Bill jest moim bratem bliźniakiem. To ostatnie, co
pamiętam, zanim pochłonął mnie totalny spokój i nicość.
Śmierć nie boli. Nie czuje się żadnego fizycznego uczucia.
Nie czuje się strachu. To spokój ogarniający umysł. Myśli przestają krążyć
wokół czegokolwiek, po prostu zostawia się wszystko za sobą i żadna, ale to
żadna siła nie jest w stanie tego zatrzymać. Ani zobowiązania, ani obietnica,
ani nawet wielka miłość. Śmierć to siła absolutna. Ogrom tej siły rozumie się
dopiero wtedy, gdy się staje z nią twarzą w twarz. Odszedłem od Billa, zostawiając
go samego, nie czując w chwili odejścia niczego oprócz spokoju i radości, że
choć tak krótko, to miałem szczęście zakochać się i być w związku z
człowiekiem, który był dla mnie całym światem, bo nawet tu w tej nicości czułem
od niego miłość, która wypełniała moją duszę i dawała mi spokój po wieczność, w
której miałem już zostać na zawsze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Spokojnie on żyje.
OdpowiedzUsuńNa pewno żyje
Jestem pewna że żyje
No bo to sie tak nie może skończyć
A po za tym masz już napisany fragment gdzie Tom dowiaduje się o tym że Bill jest jego bliźniakiem.
Więc żyje
Kiedyś czytałam w komentarzu że opowiadanie będzie miało happy end
Więc na 100% Tom żyje XD Popłakałam się mimo tego iż dobrze wiem że mój kochany Tommy żyje XD dziękuję za taki świetny rozdział. Mimo tego że się poryczałam przyjemnie mi się go czytało. Wracaj szybko do zdrowia ;)
:) To opowiadanie będzie miało jeszcze 2 sezon, więc trochę się będzie jeszcze działo.
UsuńJak mogłaś skończyć w takim momencie???
OdpowiedzUsuńTaktyka marketingowa :D
UsuńChyba przechodzę fazę zaprzeczenia. Albo i nie. Nie wiem. Cholercia. Ale on żyje, tak? Musi żyć. I będą szczęśliwi, na pewno.
OdpowiedzUsuńA z innej strony... Uwielbiam to opowiadanie. ♥ cudownie piszesz, aż nie chce się nigdy kończyć.
Weny i sił ♥ i zdrowia też.
Dziękuję. Powoli dochodzę do siebie, chociaż katar, to mi chyba już do końca życia nie przejdzie :/
UsuńOn żyje, prawda? Musi! Błagam! Jezu, płaczę jak mała dziewczynka xD
OdpowiedzUsuńPrzekonasz się w następnym odcinku.
UsuńDawno tak dobrze nie wyszedł Ci odcinek. Moze nie to, ze tamte byly slabe, nie. Nic z tych rzeczy, poprostu ten odcinek byl taki... Wow. I to co się stalo bylo takie... Wow. No niesamowite poprostu. Łzy może nie uroniłam, ale blisko było, szczerze mówiąc.
OdpowiedzUsuńW odcinku podoba mi się to jak go zakonczyłas.tak czytalam (jestem na komórce, i nie widze czy zapowiedziałas nowy odcinek czy nie. :)) takie uniwersalne zakończenie. I co teraz? Czekam na następny. Tak swoja droga, masz pomysł na jakieś ciekawe następne opowiadanie? :)
Pozdrawiam, god-said-no.
22 paz. kolejny odcinek. Przyznaję ten odcinek był trochę inny, duże w nim metafizyczności, czy jak to się tam mówi, chyba za dużo leków się nałykałam kiedy to pisałam, ale skoro wam się podoba, to chyba wszystko jest ok :)
UsuńNie myślałam jeszcze nad kolejnym opowiadaniem. Na razie skupiam się na obecnym.
Usuńna razie nie płacze, chyba nie dociera to do mnie ;-; Tom nie może umrzeć, musi żyć, co Bill bez niego zrobi? aish..te emocje .-. z niecierpliwością będę czekać na kolejny odcinek ..
OdpowiedzUsuńCóż nie zręcznie by było nie zgodzić się z Tobą, zwłaszcza, że Bill myśli podobnie, ale co będzie przekonasz się w następnym odcinku.
UsuńNieee... Nie wierzę, że się oberwało akurat Tomowi. I jeszcze to z tymi bliźniakami. Przeżyje i będzie się wypinał na Billa, bo są braćmi (?) Egh, nie wiem.
OdpowiedzUsuńCzekam :)
I pozdrawiam!
Zobaczysz jak to będzie :)
UsuńRyczę i nie mogę się uspokoić. Nie, wcale nie dlatego, ze Tom dostał, tylko dlatego, ze coś mi uświadomiłaś, ale to już moja prywatna sprawa. Zastanawiam się tylko, czy to naprawdę wyglada w taki sposób, jak opisałaś, bo jeśli tak, to za szybko ryczeć nie przestanę.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny. Szczęka mi opadła, kiedy Bill poprosił Toma o zabicie Nika. z jedbnej strony nie dziwie mu sie, w koncu zmarnował sobie sporo życia przez tego drania, a on nagle się zmienia i chce wrócić do Bill. nawet ślkepy by zauwazył, że tu jest cos nie halo.
Nadal nie wiadomo, kto chce smierci Bill i chociaż już wysnułam kilka niestworzonych teorii to i tak do każdej coś mi nie pasuje. Zastanawia mnie tylko, jak to rozegrasz.
czy Bill posunie sie za daleko? Dlaczego Ni wrócił? Co dalej ze związkiem bliźniaków? Jak Tom sie zachowa? kto i czemu chce smierci Billa? Co jest nie tak z sebastianiem ?(w to pytanie nie wnikać)
Nie mogęsie doczekac nexta i mam nadzieję, ze nie będę znowu płakac.
Pozdrawiam i życze duzo weny oraz wolnego czasu
KOTEK
PS. Wiem, że znowu dawno nie pisałam, ale każdy chyba rozumie-szkoła. Przepraszam i postaram sie systematycznie komentować, chociaż niczeg0o nie obiecuję
Niedługo się dowiesz, kto i dlaczego chce śmierci Billa.
UsuńCytując - śmierć czyha, aż na trzy osoby. Tu mamy dwie- Toma i Nika ;) Kto będzie tą trzecią? Bill? Tom nie umarł, na pewno nie, Nik również. Planujesz uśmiercić panicza Trumpera? ;)
OdpowiedzUsuńNa moje to Tom już wie, że są bliźniakami, ale nie do końca dopuszcza do siebie tą myśl, po wszystkim co tu się teraz zdarzyło albo będzie szukał odpowiedzi tak jak wcześniej Bill, albo jakoś dowie się od niego...
Jeszcze jedna możliwość przemknęła mi przez myśl- będzie w szpitalu, stracił dużo krwi, będzie potrzebna transfuzja, skoro są bliźniakami to mają tą samą grupę. Czyżby w ten własnie sposób Tom miał się dowiedzieć o pokrewieństwie? ;)
Odcinek cudowny, warto było czekać <3 A chorobie się nie daj! Pogoda niestety jej sprzyja, ale musisz być silniejsza! Zdrowiej! ;*
Fajna dedukcja, a śmierć nadal krąży. :)
UsuńOch Niki, kochana. Dzięki za rozdział, nie zawiodłaś moich oczekiwań :). Cóż, ostatnie były słodkie i spokojne, więc takie walnięcie tym bardziej robi różnicę :). Lubię, lubię takie zwroty akcji ! Acha, bo zapomnę - drugi sezon? To kiedy przewidujesz koniec pierwszego? Biedny Tom i biedny Bill, czekają ich ciężkie chwile, ale, jak już powiedziałam, lubię takie zwroty akcji, nagromadzenie emocji, dylematy moralne. I dlatego uparcie wracam na Twój blog, bo karmisz moje głody :). Niecierpliwie czekam na rozdział w którym przedstawisz sytuacje z punktu widzenia Billa, oraz, oczywiście, na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńSzczerze współczuję Ci z powodu choroby. Sama dopiero co pozbyłam się gorączki, bólu głowy i cholernego kataru, więc znam Twój ból. Mam nadzieje, że idzie ku lepszemu, także w pracy.
Pozdrawiam, Tazkiel
No zaczynaj się schody.
UsuńNo i znowu łzy mi poleciały. Pięknie opisałaś wewnętrzne odczucia Toma.
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie. Tom nie może umrzeć, prawda? Będzie żyć? Jak napisałaś, że został postrzelony wystraszyłam się i to bardzo. Ten opis jego odczuć aż sama poczułam jakby to mnie ktoś postrzelił. Co będzie teraz z Billem? On sobie nie da sam rady? I dlaczego ten kretyn wyszedł do tego idioty Nika? Mógł go Bill przejechać i było by po sprawie... :( Teraz tylko czekać do jutra.
OdpowiedzUsuńZdrowiej kochana. Dopiero dzisiaj zaczęłam czytać z powodu szkoły i praktyk... I do tego od tygodnia trzymało mnie, a chora nie mogłam być, no ale jak na złość gorączka, katar... eh.
Już nie mogę się doczekać odczuć ze strony Billa.
A co do ich pokrewieństwa Tom się dowiedział? Bo przez nadmiar emocji sama już nie wiem. :/
Weny i powrotu do zdrowia Kali.
Rozpłakałam się, Boże, proszę. . To nie może się tak skończyć :'( TOM ŻYJE, TOM BĘDZIE ŻYĆ, BILL I TOM NADAL SĄ I BĘDĄ W SZCZĘŚLIWYM ZWIĄZKU Błagam. .. nie kończ tego w ten sposób. . Zrujnujesz mi życie :'(
OdpowiedzUsuń