Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

wtorek, 24 listopada 2015



Odcinek 2


Wybaczanie nie zmienia przeszłości, ale ma wpływ na przyszłość”

– Ale wyrosłaś – powiedziałem, kiedy w końcu puściła mnie.
– Ty też – odparła, na co się zaśmiałem.
– No dziękuję ci bardzo, ale ja już nie rosnę, maleńka.
– Przyjechałeś na zawsze?
– Nie. Nie na zawsze, ale trochę tu zostanę, cieszysz się?
– Tak.
– No to wstawaj. Tata zrobił ci śniadanie.
– A pobawisz się ze mną?
– No pewnie, ale najpierw musisz coś zjeść, żebyś miała dużo siły.
– Dobrze. To już wstaje – wygramoliła się spod kołdry i ruszyła biegiem do łazienki.
Patrzyłem za nią jeszcze przez chwilę, dzieci strasznie szybko rosną, wiedziałem ją przecież nie tak dawno, a wydawało mi się, że wieki temu.
– Wstała już? – zapytał Bruno, stając w drzwiach.
– Tak, poszła do łazienki – odparłem, wstając w końcu z kolan.
– Ciebie się słucha bardziej niż mnie – stwierdził, kiedy usiadłem przy stole w kuchni.
– Tylko na początku. Za dwa dni będzie mnie olewać jak ciebie – odparłem, doskonale znając schemat posłuszeństwa Viktorii.
– Na długo przyjechałeś?
– Nie wiem.
– Masz jakieś problemy?
Skinąłem głową.
– Osobiste – sprostowałem. – Nie martw się, one nawet jeśliś się tu pojawią, nie będą dla ciebie ani Viktorii zagrożeniem.
– Rozumiem – przytaknął, taktownie nie dopytując się o nic więcej.
– Jakie masz plany na dzisiaj? – zapytałem, zmieniając temat.
– Muszę jechać do sąsiadów pomóc im stawiać płot.
– Jechać z tobą?
– Nie, nie trzeba. Będę wdzięczny, jak zajmiesz się Viktorią, to będzie dla mnie najlepsza pomoc. Upilnowanie jej i praca nie idą w parze.
Dobrze wiedziałem o czy mówił. Viktorie rozsadzała energia, trzeba było mieć ją na oku przez cały czas. Doskonale pamiętam moje pierwsze dni ochrony małej. Myślałem, że padnę ze zmęczenia, a był dopiero środek dnia. Do tego nie miałem kompletnie pojęcia, jak należy postępować z dziećmi. Bałem się, że dotknę jej za mocno i skrzywdzę ją. Zostałem rzucony na głęboką wodę z nadzieją, że sobie poradzę. Poradziłem, ale nigdy nie zapomnę tamtych pierwszych kilku dni, bo wbrew pozorom, jak się już pozna mentalność danej osoby, dziecka, opieka staje się przyjemnością, a nie obowiązkiem. Na poczekaniu wymyślałem Viktorii takie zajęcia, że na dwie, trzy godziny skupiała na nich swoją uwagę, a ja w tym czasie mogłem nawet się przespać, o ile miałem na to ochotę. Pobyt tu dobrze mi robił, bo czułem, że się uspokajam.
Czas powoli mijał i z każdym upływającym dniem, bez niego widziałem to wszystko z zupełnie innej perspektywy. Viktoria okazała się idealnym rozwiązaniem, by odwracić moją uwagę od problemu, choć i tak ciągle wracałem myślami do Billa. Już nie byłem na niego zły za to, że nie powiedział mi od razu całej prawdy. W pewnym sensie zacząłem go nawet rozumieć, tylko moja urażona duma nie pozwalała mi zareagować tak, jak chciało moje serce. A tak strasznie za nim tęskniłem. Teraz gdy wiedziałem, że jest dla mnie nie tylko ukochanym, ale i bratem bliźniakiem tęskniłem jeszcze mocniej.
Siedziałem właśnie na łące i paliłem Jonta. Piękno tego kraju, jego krajobrazu roztaczało się wokół mnie, a ja nie potrafiłem się tym wszystkim cieszyć. Czułem się beznadziejnie, a co gorsze nie miałem pojęcia, co ze sobą zrobić. Nagle poczułem znajomy zapach perfum i zanim zdążyłem odwrócić głowę, by spojrzeć, czy czasem nie mam już omamów po trawce, Bill, żywy, z krwi i kości, bez słowa usiadł koło mnie.
– To marihuana? – zapytał, mając na myśli skręta w mojej ręce.
– Tak. Chcesz? –  Wyciągnąłem w jego kierunku rękę.
– To chyba nielegalne.
– Tu wszyscy palą. Meksyk to królestwo marihuany.
– Skoro tak... – Zabrał ode mnie skręta, zaciągając się nim. – Dobry. Zupełnie inny niż te, które do tej pory paliłem.
– W Niemczech też można kupić dobrą trawę, tylko trzeba wiedzieć gdzie. Jak mnie tu znalazłeś? – Nie mogłem uwierzyć, że tu był i siedział koło mnie na wyciągnięcie ręki.  A jeszcze chwilę temu marzyłem, by poczuć go w swoich ramionach. Tymczasem w powietrzu unosił się aromat jego perfum, który mieszał mi w głowie i sprawiał, że wszystkie moje zmysły szalały.
– Nawet nie wiesz, ile można się dowiedzieć za odpowiednią sumę pieniędzy.
– Właśnie widzę.
– Tom… Czy to ma aż takie znaczenie, kim jeszcze dla siebie jesteśmy? – zapytał, natrętnie patrząc mi w oczy. – Przeznaczenie nas ze sobą połączyło, tak miało być.
– I przeznaczenie wepchnęło nas do łóżka, dwóch braci?
– Tom… Tom… – cmoknął kilka razy, kręcąc głową w ten swój specyficzny sposób. – To nie ma znaczenia. Nie myśl o nas w ten sposób.
– A jak mam myśleć?
– Wiesz, jakie mamy szczęście, że się odnaleźliśmy? To prawie jak cud. Może, to nawet jest cud.
– Tak, cudem też akurat musieliśmy uprawiać seks.
– Przestań już! Robisz z tego dramat, a tak naprawdę tylko marzysz, żeby znowu to ze mną zrobić.
I tu był pies pogrzebany. Tak, jak ja wiedziałem, co on myśli, tak samo on doskonale wiedział, co siedzi w mojej głowie, jakby mi czytał w myślach.
– Żebyś wiedział. Właśnie tego chcę. O niczym innym nie marzę. Omotałeś mnie, zawładnąłeś wszystkimi moimi zmysłami i nie potrafię już funkcjonować, nie mając cię w pobliżu. To jakaś paranoja.
– Ja bym to nazwał miłością.
– Zakazaną – wtrąciłem.
– Tom… Już ci to powiedziałem, ale powtórzę, jeśli nie pamiętasz. To nie ma znaczenia. Nikt nie wie, kim dla siebie jeszcze jesteśmy i nikt nie musi wiedzieć.
– Dla ciebie to takie proste.
– Bo to jest proste. Zbyt długo żyłeś w schematach, dlatego wszystko dla ciebie ma związek przyczynowo skutkowy. Zrobisz tak, stanie się to. Zrobisz siak, stanie się tamto.
– Bo tak jest.
Pokręcił głową.
– Tak cię nauczono. Nikt się o nas nie dowie, jeśli ty sam nikomu o tym nie powiesz. Powiedz mi szczerze, czy naprawdę takim problemem jest dla ciebie to, że nagle dowiedziałeś się, że jesteśmy braćmi, i tylko ten jeden szczegół, sprawia, że tak się miotasz?
I tu trafił w samo sedno. Właściwie, ja też miałem to gdzieś. Rozważając tę całą sytuację, nie myślałem w kategorii: bo to jest mój brat bliźniak, tylko: A co, jak ktoś się dowie? Co powiedzą? Co zrobią? Czy mają prawo nas rozdzielić? I w końcu nawet, czy istnieje miejsce, gdzie moglibyśmy tkwić w tym związku i nikogo by to nie obchodziło?
– Nie. To akurat najmniejszy problem.
– Wiedziałem. Daj już temu spokój, Tom.
Westchnąłem.
Bill wziął kolejnego macha i oddał mi Jonta, kładąc się na trawie.
– Boże… jak tu pięknie i cicho.
– No.
– Powiedz mi, Tom, co tak naprawdę cię wkurzyło?
Spojrzałem na niego.
– Nie domyślasz się?
– Mam kilka typów.
– Okłamałeś mnie, to mnie wkurzyło.
Podniósł się, podpierając na łokciach.
– Jak to, wkurzyłeś się tylko o to, że wiedziałem i nic ci nie powiedziałem?
– Dokładnie o to – przyznałem i spojrzałem w stronę łąki, dostrzegając biegnącą w naszą stronę dziewczynkę.
– Tom, Tom. – Wbiegła prosto w moje ramiona i zaczęła mnie ściskać mocno za szyję.
– Viktoria, udusisz mnie. Nie mogę oddychać. – Udawałem, że się duszę, a ona jeszcze mocniej próbowała mnie obejmować, zmuszając w końcu, żebym położył się na trawie.
– Pokonałam cię. Jestem od ciebie silniejsza.
– Ach tak? – Spojrzałem na Billa, uśmiechał się. – Potrzymaj – podałem mu skręta. – To teraz zobaczymy, kto jest silniejszy. – Zacząłem ją łaskotać, a ona wiła się i piszczała, próbując się wyrwać. Oczywiście puściłem ją, udając, że naprawdę mi uciekła i zacząłem ją gonić.
Ilekroć zerknąłem na Billa, przyglądał się z uśmiechem na twarzy.
– Viktoria! – Ojciec dziewczynki zaczął ją wołać, stojąc w progu domu. – Chodź na obiad.
– Zaraz tatusiu.
– Już. I zawołaj Toma i jego przyjaciela.
– Tata cię woła. Tego pana też.
– To nie jest żaden pan, tylko Bill. – Wytłumaczyłem jej. – Zrobisz coś dla mnie?
– Tak – kiwnęła głową.
– Pocałuj go w policzek i powiedz, że go kochasz.  – Bill oczywiście wszystko słyszał. Viktoria chwilę nad czymś myślała, po czym stwierdziła.
– Ale ja go nie znam.
– On jest taki sam jak ja. Jak go pocałujesz, to będzie tak jakbyście się znali od zawsze.
– Dlaczego taki sam?
– Bo jesteśmy do siebie podobni. Spójrz na Billa, a teraz na mnie, widzisz? Jesteśmy tacy sami.
Mała patrzyła raz na mnie raz na Billa, po czym stwierdziła.
– Nie jesteście. Ty masz brodę, a on nie. – Na co Bill parsknął śmiechem.
– No tak, masz rację, to sprawia, że się od siebie różnimy – przyznałem. – Ale zrobisz to, o co cię prosiłem? - Kiwnęła głową. – No to idź.
Podeszła do Billa i kładąc rączki na jego ramionach, pocałowała go w policzek.
– Tom kazał ci powiedzieć, że cię kocha.
– Nie! – krzyknąłem, a Bill wybuch śmiechem. – Nie to ci kazałem powiedzieć.
– A właśnie że tak. – Nagle nachyliła się do ucha Billa i coś mu szepnęła. To musiało być coś naprawdę niezłego, bo uśmiechnął się szeroko. Po czym rzuciła się biegiem przez łąkę do domu.
– Co ci powiedziała? – zapytałem, siadając koło niego.
– To tajemnica.
– Daj spokój. No powiedz.
Zamyślił się.
– Wiesz, dlaczego lubię dzieci?
– Hm?
– Bo są szczere do bólu.
– Taaa – przyznałem.
– I myślę, że miała rację. Ty mnie musisz naprawdę bardzo kochać. – Spojrzałem na niego, nie wiedząc skąd ten wniosek. – Nie trzyma się w portfelu zdjęcia kogoś, na kim ci nie zależy.
– Zabije ją! Mały, wredny, wścibski bachor! A ja nienawidzę dzieci, wiesz? I wybij sobie z głowy, że kiedyś jakieś przygarniesz. Wypieprzę cię z domu razem z tym dzieckiem na zbity pysk, zrozumiałeś?! – zacząłem na niego krzyczeć, wzbudzając w nim tylko coraz większą salwę śmiechu.
– Czy mam rozumieć, że nic się między nami nie zmieniło?
Wzruszyłem ramionami.
– Wiesz, że odkąd wiemy, kim dla siebie jeszcze jesteśmy, to wiele zmienia? – zapytałem. Przez cały ten czas mojego pobytu tu, myślałem nad wszystkimi za i przeciw. I cokolwiek bym postanowił, nie zmieniało to faktu, że Bill nie zniknie z mojego życia. Nawet jeśli zdecydowałbym się nie utrzymywać z nim kontaktu, on gdzieś tam by był, a moja świadomość nie dawałaby mi spokoju, zwłaszcza że między nami było już coś więcej, niż przyjaźń i braterska więź.
– Powiedziałbym nawet, że to zmienia wszystko – sprostował. – Wiesz, Tom? Myślę, że pora poznać odpowiedź na najważniejsze pytanie w całym naszym dotychczasowym życiu.
– Dlaczego nas rozdzielono i wmówiono nam, że nie żyjemy?
– Właśnie – potwierdził.

Zanim dowiedziałem się, kim jest Viktoria, przeżyłem dwa dni najgorszego koszmaru, który sam sobie stworzyłem. Zrozumiałem też, jak cholernie zazdrosny jestem o Toma. Kilka dni później, gdy poznałem dokładny adres rzekomego pobytu bliźniaka, wsiadłem w prywatny samolot i po prostu tam poleciałem.
Przez cały ten czas czułem, że Tom na mnie czeka.  Okłamałem go i o to był z pewnością zły. Bezapelacyjnie w tym momencie, to ja zawiniłem, więc to ja powinienem wyciągnąć pierwszy do niego rękę. Rozmawiałem przez telefon z ojcem dziewczynki. Powiedziałem mu, że jestem dla Toma kimś bliskim i trochę namieszałem i że muszę się z nim spotkać i przeprosić go oraz porozmawiać, jeśli będzie chciał mnie jeszcze widzieć na oczy. Poprosiłem go, żeby mi pomógł. Był na tyle uprzejmy, że wyjechał nawet po mnie na lotnisko.
W drodze do domu dowiedziałem się od niego, że Tom odkąd tu przyjechał, jest jakiś przygaszony, oczywiście doskonale wiedziałem dlaczego, i ma nadzieję, że moje pojawienie się poprawi mu nastrój. Obiecałem, że się postaram zrobić wszystko, co w mojej mocy, bo w końcu po to tu przyjechałem i postawiłem wszystko na jedną kartę. Chciałem mieć brata i ukochanego w jednym, i innego rozwiązania nie brałem pod uwagę. Wszystko szło zgodnie z planem, dopóki nie dotarłem na miejsce, a Bruno nie wskazał mi łąki, na której ledwo co dostrzegałem sylwetkę siedzącego Toma. Wtedy poczułem strach. Bałem się, że może mi się nie udać nawet z nim porozmawiać. Nie miałem pojęcia, jak bardzo Tom czuje się przeze mnie oszukany, ale ruszyłem na przełaj przez trawę z każdym kolejnym krokiem, czując, jak mój puls przyspiesza, gdy w końcu nie było już odwrotu i pozostało mi tylko liczyć na siłę uczucia, jakie w nim wzbudziłem.

5 komentarzy:

  1. Genialny rozdział. Jak trawka dobrze wpływa na ludzi :) obyło się jak na razie bez wielkiej awantury. Ciekawe czy mama Andreas'a coś wie na temat rozdzielenia chłopaków. Mała Viki jest cudna. Może Bill przygarnie jakiegoś maluszka .... pozdrawiam Klio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mamie Andiego też będzie. Chłopaki podobnie jak Ty o niej pomyślą.

      Usuń
  2. Zaskoczyła mnie reakcja Toma. Podziwiam, że przyjął to w ten sposób...
    Jestem prawie przekonana, że o ich pokrewieństwie wie ktoś niepożądany i wkrótce zrobi się nieprzyjemnie. Jestem bardzo ciekawa dlaczego ich rozdzielili... I wydaję mi się, że w tracie uzyskiwania odpowiedzi na to pytanie, ktoś się zainteresuje dlaczego nagle oni zaczęli interesować się stratą bliźniaków. Chyba, że jakoś dobre to rozegrają- Tom ma wtyki, Bill ma kasę ;) I żyje się lepiej.
    I powiedz mi jak można kazać małemu dziecku całować kogoś dla niej obcego?! to dziwne było :D Malo tego- jej reakcja jeszcze dziwniejsza, bardzo śmiała dziewczynka ;)
    Weny i do następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, reakcja Toma jest taka, dlatego że on już jest dorosłym facetem. Co prawda wkurzył się na Billa, ale to wynikało z tego, że mu nie powiedział o czymś bardzo ważnym. Oczywiście zdaje sobie sprawę jak to co robią byłoby przyjęte przez resztę, gdyby wiedzieli, ale postanawiają, że nikomu o tym nie powiedzą. Poza tym chłopacy wychowywali się oddzielnie i oprócz świadomość jaką w końcu mają, że są braćmi, są sobie obcy. Pozbawiono ich przez 26 lat możliwości życia obok siebie, dlatego też Tom po nieprzymuleniu wszystkiego chce być w tym związku dalej.
      A mala Viktoria jest bardzo śmiałą dziewczynką. Przez jej króciutkie życie przewinęło się tyle osób, które się nią zajmowały i chroniły, że traktuje wszystkich jak swoich przyjaciół. Tom jest dla niej szczególnie ważny, bo spędzał z nią 24h na dobie, praktycznie będąc poniekąd też jej niańką i mała zrobi wszystko co on jej każe. No a Bill? Jak nie zaufać takiej mordeczce? Toć on jak zrobi tę swoją minę, to sama słodycz.

      Usuń
  3. Po tym oddziale przestało mi być szkoda Billa... Naprawdę.
    Miłość miłością, ale skoro Tom wyraźnie zaznaczył, że musi odpocząć, to musi. I żadne prośby z jego strony nie zmienią tego. Chociaż podziwiam jego determinację, bo mimo, że upierdliwy jak diabli, to chociaż zdobywa to, czego chce. Niech no Tom da mu popalić! Podwójnie. A później mogą kochać się do utraty tchu, ha!

    A co do tego, że ich rozdzielono... Rozwód? Jakiś problem rodzinny? Nienawiść między rodzicami? Albo każde chciało mieć ich dla siebie, więc poszli na kompromis i podzielili się po równo, haha. xD

    Pozdrawiam ciepło i życzę dużo weny! :*

    Pauline Ka

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*