Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
1 miesiąc temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
sobota, 28 listopada 2015
21:00
Odcinek 3
„Liczy się tylko to, co przeżywamy, nawet jeśli będziemy musieli tego
żałować”.
Kiedy usiedliśmy do obiadu, Bruno cały czas się
uśmiechał, a Bill rozmawiał z Viktorią, jak gdyby znali się od zawsze.
Poświęcał jej swój czas, a to było kluczem do serca małej, które skradł w ciągu
jednego popołudnia.
– Możesz mi powiedzieć, co cię
tak cieszy? – zapytałem w końcu, kiedy kolejny raz zauważyłem dziwny uśmiech na
twarzy Bruna.
– Ty – odparł rzeczowo.
– A, co ja takiego zrobiłem?
– Nic. Ty nic, ale ciekawy
jestem, co powiedział ci Bill, że od razu wyglądasz, jakbyś wygrał milion w
totolotka.
Aż zmarszczyłem brwi. Nie chciałem, żeby Bill wiedział,
jak dużo kosztowała mnie ucieczka od niego i ten wyjazd. Owszem, planowałem
powrót i konfrontację z nim, bo to było nieuniknione i wiedziałem o tym
doskonale, ale to mogło się ciągnąć jeszcze jakiś czas. A tymczasem moja
męczarnia zakończyła się po niespełna kilku dniach pobytu tutaj.
– On po prostu tak na mnie
działa – wyjaśniłem. Nie było sensu udawać, że przeszło mi samo z siebie.
– Taki przyjaciel to wielki
skarb – stwierdził.
– Tak – przyznałem, zezując z
ukosa na Billa. Już wiedziałem, że nie powiedział mu o naszym pokrewieństwie.
Czyli wszystko miało pozostać tajemnicą, czymś, o czym wiedzieliśmy tylko my.
Nie sądziłem, że Bill jest zdolny do życia w takim układzie. To tylko
uświadomiło mi, jak bardzo mu na mnie i naszym, jakby nie patrzeć zakazanym
związku zależało.
– Teraz pewnie wyjedziecie?
– Nie od razu – wtrącił się
Bill. – Chętnie zostanę tu parę dni, jeśli to nie stanowi problemu.
– Dla mnie żadnego, a i
Viktoria będzie się cieszyć, prawda skarbie?
– Tak – mała pokiwała główką,
wpychając do buzi kolejny kawałek ziemniaka. Ja tylko pokręciłem głową ze
zdumienia. Perfidny oszust i manipulant, potrafił owinąć sobie wszystkich wokół
palca w mgnieniu oka, jakby posiadał jakąś magiczną moc albo eliksir, którym
wszystkich spoił, łącznie ze mną.
Po obiedzie przyszedł czas na popołudniową drzemkę
Viktorii. Bruno zaprowadził małą do sypialni, a my zamknęliśmy się w pokoju,
który tymczasowo był moim. Mieliśmy do pogadania i chyba nadszedł czas, by
sobie kilka spraw wyjaśnić.
– Kto ci dał namiary na to
miejsce? – zapytałem, siadając na brzegu łóżka.
– A czy to ważne?
– Jestem ciekawy.
– Załatwiłem to odgórnie.
– No tak, mogłem się domyślić,
bo raczej nikt z moich znajomych, by ci nie pomógł – stwierdziłem.
– No, nie zupełnie, ale nie
miej do nikogo żalu, mnie się po prostu nie odmawia pomocy.
– Tobie i twoim pieniądzom.
– Też – przytaknął. – Nie zaprzeczam, że nie użyłem ich, jako karty
przetargowej.
Westchnąłem.
– No co?
– Nic, wygląda na to, że
będziemy na siebie skazani już do końca życia. I bez względu na to, czy
będziemy w tym życiu dzielić razem łóżko, czy nie, do końca i tak razem.
– Wiem, że ciężko ci to nadal
zrozumieć. Mnie też nie było łatwo, naprawdę.
– Jakoś się z tym szybko
uporałeś.
– Tak ci się tylko wydaje. Ja
w przeciwieństwie do ciebie potrafię grać, ale uwierz mi na słowo, kiedy się
dowiedziałem, a ty pragnąłeś mnie, myślałem, że wyjdę z własnej skóry za każdym
razem, gdy mnie dotykałeś, nie mówiąc już o seksie. To była najtrudniejsza
decyzja w moim życiu, nie powiedzenie ci prawdy. Zrozumiałem, że jeśli dla mnie
jest to aż tak trudne do przetrawienia, to dla ciebie będzie oznaczało koniec
wszystkiego, a na to nie mogłem się zgodzić, za bardzo cię kocham, Tom. Za
bardzo pragnę twojej bliskości, żeby się przejmować, że jesteś moim bratem. Bo
na dobrą sprawę, co z tego? Sam powiedz, co to zmienia między nami? Dzieci z
tego związku i tak nie będzie.
– Dobra, Bill, przestań. Już
wystarczająco dużo ostatnio nad tym myślałem.
– I?
Wzruszyłem ramionami.
– Też cię pragnę, ale nie
wiem, jak to będzie, kiedy się do siebie zbliżymy. Nie wiem, czy będę mógł… no
wiesz, w końcu nie jestem w stanie wyłączyć swojej świadomości i po prostu się
z tobą kochać.
– Zobaczymy. Ważne jest to, że
chcesz spróbować.
– Tęskniłem za tobą –
przyznałem, patrząc mu prosto w oczy. – Wyjeżdżając, nie sądziłem, że aż tak
bardzo będzie mi ciebie brakować.
– Nawet nie wiesz, jak ja
tęskniłem za tobą. Pokażesz mi to zdjęcie? – wypalił nagle, na co uniosłem
jedną brew.
– Jakie zdjęcie?
– To, które trzymasz w
portfelu.
– Mowy nie ma!
– Proszę, jestem ciekawy, na
którym tak cię urzekłem.
– W życiu go nie zobaczysz.
Zaczęliśmy się śmiać. Bill usiadł koło mnie i chwycił
mnie za rękę, i o dziwo wcale nie czułem się jakoś dziwnie czy inaczej.
– I?
Wzruszyłem ramionami.
– W porządku.
– Musi być, bo nic się nie
zmieniło – stwierdził.
Dziś położyliśmy się wszyscy spać dość późno. Długo
siedliśmy i rozmawialiśmy jeszcze razem z Brunem. Dopiero jak Viktoria usnęła w
ramionach Billa, postanowiliśmy się udać na spoczynek. Bruno nie mógł się nadziwić,
że mała tak polubiła Billa. Do mnie przez pierwsze kilka dni była nieufna, ale
to może wynikało z tego, że ja byłem do niej też negatywnie nastawiony. Nigdy
wcześniej nie miałem pod opieką dziecka. Do tego w ogóle nie miałem pojęcia,
jak opiekować się dzieckiem, a dzieci takie rzeczy instynktownie wyczuwają.
Jednak stopniowo w końcu mi zaufała, a ja ją po prostu pokochałem, choć sam nie
wiem, jak to się stało. A Bill, on był pod tym względem inny. Lubił dzieci i
bardzo szybko wzbudzał w nich swoje zaufanie. One, jak było widać na
przykładzie Viktorii lgnęły do niego, dlatego wcale mnie nie zdziwiło, że mała
tak się koło niego kręciła, że w efekcie zmęczenia zasnęła mu na rękach.
Kiedy wszyscy udali się spać, my w moim pokoju też
szykowaliśmy się do snu. Łóżko miałem duże, choć tylko jedno, więc jasne było,
iż dzisiejszej nocy będziemy spać w nim razem.
Po szybkiej toalecie położyliśmy się. Leżeliśmy w tym
łóżku na dwóch przeciwległych krawędziach i udawaliśmy, że próbujemy spać, ale
mnie, choć jeszcze jakiś czas temu wydawało się to kompletnie nie możliwe,
chodziło coś zupełnie innego po głowie.
Byłem tak spragniony Billa, że moje moralne rozterki
przestały mieć znaczenie. Odwróciłem się do niego przodem i przysunąłem,
przytulając się do jego pleców.
– Masz ochotę? – zapytałem
szeptem na wypadek, gdyby już spał.
W odpowiedzi odwrócił się do mnie.
– Myślałem, że nigdy nie
zapytasz.
Dotknąłem jego twarzy, obrysowując kciukiem kształt jego
ust. Pierwszy raz odkąd wiedziałem, że jest moim bratem, mogłem ich skosztować.
Nie myślałem nad tym długo, po prostu to zrobiłem, odrywając się po chwili od
niego i spojrzałem mu w oczy. Uśmiechał się.
– I co, smakuję jakoś inaczej?
– zapytał.
– Nie – odparłem, kręcąc przy
tym głową.
– Mówiłem, że nic się nie
zmieniło. Więc nie myśl o mnie w ten sposób, tylko weź mnie w końcu, zanim tu
oszaleję z pożądania.
– Ty to nie masz żadnego
kręgosłupa moralnego, co?
– Przy tobie nie.
– Super, więc to moja wina, że
wylądowaliśmy w łóżku?
– No, chyba nie moja, że tak
na mnie działasz?
– Wiesz co, zamknij się już
lepiej.
– Zmuś mnie.
Bill lubił mnie podpuszczać, ale w tym konkretnym
momencie nie przeszkadzało mi to, chętnie podejmowałem z nim tę grę. Zamknąłem
mu usta swoimi. Kilka razy mruknął, wiercąc się pode mną niespokojnie, dobrze
wiedziałem dlaczego. Ja także chciałem czegoś więcej. Nie byliśmy ze sobą ponad
dwa tygodnie. Dla faceta, który dość regularnie uprawia seks, to jak wieczność.
Nie przestając go całować, ulokowałem się między jego nogami i odnajdując po
omacku drogę do jego wejścia, po prostu w niego wszedłem. Aż się cały wyprężył.
Spojrzałem na niego, ale nie widziałem oznak cierpienia, więc powoli zacząłem
się w nim poruszać.
To dziwne, ale w tym momencie w ogóle nie myślałem o tym,
że to mój brat. Kompletnie nic się w nim nie zmieniło. W sytuacji, ani nawet we
mnie też nie. Byłem ja i był on, obaj spragnieni swojej bliskości i obaj dążący
prosto do jednego celu.
– Zaczekaj, Tom. Stop, stop,
stop! Natychmiast, przestań!
Zmarszczyłem brwi, przyglądając się mu. Ledwo łapał
oddech. Po jego skroni spływały kropelki potu, a na twarzy wykwitły mu pokaźne
wypieki. Chyba przesadziłem: to pierwsze, o czym pomyślałem w tym momencie.
– O co chodzi? Teraz naszły
cię wątpliwości?
– Nie, ale jeśli nie zwolnisz,
za chwilę będzie po zabawie.
– Och – aż się żachnąłem na to
wyznanie.
– Nie wiedziałem, że w tych
sprawach lubisz tak na ostro – dodał, wycierając twarz ręką.
– Jeśli jesteś moim
bliźniakiem, to masz podobne, jak nie takie same upodobania i myślę, że ta
odrobina brutalności nawet ci się podoba.
Uśmiechnął się, co oznaczało, że trafiłem idealnie.
– Zaczynam żałować, że ci nie
powiedziałem od razu, jak tylko sam się dowiedziałem.
– No, być może to by wiele
zmieniło.
– Uwierz mi, nie było mi
łatwo, ale jeśli trochę nie zwolnisz, naprawdę będzie zaraz po zabawie.
– Przed nami cała noc, więc…
– Więc zamierzasz mnie dzisiaj
zamęczyć.
– Długo pościłem –
usprawiedliwiłem, swoje nieco zwierzęce zachowanie.
– Sam jesteś sobie winien.
– Możemy już o tym nie mówić?
– Jasne.
Jakie to uczucie kochać się z własnym bratem? Jest
inaczej, chociaż pozornie nic się nie zmieniło. Jest bez ograniczeń, zupełnie
tak jakbym kochał się z samym sobą, choć to rzecz jasna niemożliwe. Każde jego
wzdrygnięcie, jęk, czy grymas czułem, jakbym to ja leżał pod nim. To naprawdę
dziwne jak sama świadomość wiele zmienia. Ja doskonale wiedziałem jak bardzo
mogę sobie pozwolić, i to było naprawdę fajne.
Ta noc była nasza. Doprowadziłem Billa do szczytowania
kilka razy. Nie spieszyliśmy się. Po każdym zbliżeniu leżeliśmy, odpoczywając
chwilę i obdarowując się w międzyczasie pocałunkami.
Przyglądałem się mu powoli, oswajając się z myślą, że
łączy nas coś niezwykłego, coś poza zmysłowego, bo cała reszta pozostała taka
sama. Tak samo pachniał, tak samo smakował i tak samo dobrze mi było, kiedy z nim
byłem. Absolutnie wszystko było takie same, więc cały misz masz, jaki miałem do
tej pory w głowie stworzyłem sobie sam, wmawiając sobie, że moralność coś
zmienia. Niczego nie zmieniła ani w jego życiu, ani w moim, zwłaszcza, że obaj
się na to godziliśmy, bo obaj tego chcieliśmy.
– Zmęczyłeś mnie. Cholernie
wymagający się zrobiłeś – stwierdziłem, puszczając wcześniejszą uwagę mimo
uszu.
– To dlatego, że brakowało mi
tego, ale i ty wcale sobie nie żałowałeś.
– Lubię tak, od czasu do czasu
dać ponieś się zwierzęcemu instynktowi.
– Szkoda, że wcześniej mi o tym
nie powiedziałeś.
– A co już żałujesz?
– Owszem żałuję, bo mogliśmy
się tak dobrze bawić dużo wcześniej – stwierdził, poprawiając się na poduszce.
– Zabawę, to będziesz miał
jutro rano, jak wparuje tu Viktoria.
– Jak to?
– Każdego ranka, jak tylko się
przebudzi, ciśnie prosto tutaj.
Bill się zaśmiał.
– Dobra, nie musisz mnie
wkręcać.
– Nie wkręcam cię. Sam
zobaczysz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
No no no! Dawno mnie tutaj nie było. Zaskakujesz mnie coraz bardziej. Taki obrót spraw bardzo mi się podoba. Zwierzęcy instynkt - brzmi morderczo gorąco xx Czekam na ciąg dalszy xx życzę Ci dużo weny x
OdpowiedzUsuńSuper odcinek, cieszę się, że tak szybko się zeszli, ale wyczuwam, że moje szczęście nie potrwa zbyt długo.
OdpowiedzUsuń/queen of suburbia