Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Odcinek 7





" Człowiek jest tajemnicą - z tajemnicy przybywa i w tajemnicę odchodzi " 



– Wszystko, co wiesz.
– Macie jakieś zdjęcia? – zapytał Bill.
– Oczywiście – odparła ciocia, patrząc tym razem na mnie. Po tym, jak uprzątnęliśmy dom do sprzedaży, wszystko spakowałem do pudła i leżało to teraz gdzieś w piwnicy Andiego.
– Nie wiem, gdzie są – przyznałem. Szczerze mówiąc po śmierci ojca, nie chciałem ich oglądać, przerażały mnie. Bałem się, że jeśli będę na nie patrzył coś złego mi się stanie. W gruncie rzeczy na nich były osoby, które odeszły z mojego życia, więc nic dziwnego, że tok mojego myślenia pobiegł w takim kierunku. Może to była głupia młodzieńcza wyobraźnia, ale tak bardzo w to wierzyłem, że od tamtej pory nawet nie dotknąłem tego pudełka. Jednak dzisiaj widocznie nadszedł czas, bym przestał wierzyć w złe wróżby, które sam sobie wmówiłem. –  Jeśli wiecie, gdzie są, to możecie je przynieść – powiedziałem.
– Jeśli nie chcesz, to nie ma sprawy – powiedział Bill, zauważając moje zmieszanie.
– W porządku, to tylko zdjęcia. – odparłem. – Andy, możesz? – spojrzałem na niego, a on tylko skinął głową i poszedł do piwnicy po pudełko.
Kiedy po kolacji usiedliśmy w salonie przy stole, a Andy w końcu przyniósł zdjęcia, Bill zainteresował się nimi niemalże tak, jakby doskonale wiedział, kto na nich jest. Po raz pierwszy zobaczył, jak wyglądał nasz ojciec.
– Czy ojciec, wspominał coś o mojej mamie? – zapytałem, zerkając na ciocię.
– Jorg niewiele o niej mówił. Na początku widać było, że kompletnie nie odnajduje się w tym wszystkim. Opieka nad niemowlęciem też dawała mu w kość. Przez jakiś czas pomagali mu cię wychowywać dziadkowie.
– Pamiętam ich – przyznałem.
– A twój ojciec w tym czasie podjął pracę kierowcy i mówił, że głównie, dlatego stał się międzynarodowym kierowcą, bo mógł od czasu do czasu się z nią zobaczyć.
– Czy ona była tu kiedykolwiek?
– Z tego, co wiem, tak. Mówił, że przylatywała co jakiś czas do Europy, ale nigdy nie wróciła do Niemiec.
– Dlaczego?
– Tom, twoja mama była zamieszana w politykę. Kiedy upadł mur Berliński, musiała uciekać, w przeciwnym razie zginęłaby.
Zamyśliłem się. Ojciec często mówił o upadku muru Berlińskiego.
– Była szpiegiem? – zapytał Bill. Nic dziwnego, że to go zainteresowało, w końcu właśnie się dowiedział, że choć wychowywał się z matką, tak naprawdę nic o niej nie wiedział.
– Nie, to było związane coś z jej dalszą rodziną, ale nie wiem dokładnie, o co chodziło. W każdym razie całe pokolenie od strony twojej mamy musiało zostać zlikwidowane. Dlatego masz tę bliznę na żebrach.
– Bliznę? To przecież po operacji rozdzielenia mnie z bliźniakiem.
– Nie było żadnej operacji, Tom. 
Spojrzeliśmy na siebie z Billem w szoku. Do tej pory obaj sądziliśmy, że mieliśmy tę operację.
– Nie wiem, jak to dokładnie było z twoim bratem, ale wiem, że umarł niedługo po urodzeniu, tak przynajmniej powiedział mi Jorg. Jedyne, co wiem to, że podczas ucieczki jeden z policjantów ranił cię, stąd masz tę bliznę. Strasznie krwawiłeś i istniało ryzyko, że umrzesz zanim Simona dotrze na miejsce, dlatego zdecydowała się zostawić cię z Jorgiem.
Przetarłem twarz dłońmi, to było za wiele.  Spojrzałem na brata, on też był w szoku. Jeśli ja miałem taką bliznę i to był wynik ranienia przez funkcjonariusza tamtejszej policji, to skąd taką samą bliznę miał Bill? Oczywiście nie mogłem zadać jej tego pytania. Zresztą ona najwyraźniej nie miała pojęcia o tym, że mój bliźniak żyję. – Dla Jorga, to była trauma, nigdy do końca się nie pozbierał po wyjeździe twojej mamy. Tylko ty trzymałeś go przy życiu. Gdyby nie ten nieszczęsny wypadek, sam by ci pewnie o niej opowiedział.
– Dlaczego do niej nie pojechał? Przecież później już mógł.
– A tego, to ja już nie wiem.
Tego wieczoru położyliśmy się z Billem spać w atmosferze całkowitego skupienia. Żaden nic nie mówił. Sytuacja zrobiła się dziwna i niepewna. Było zbyt wiele niewiadomych i wszystko prowadziło do zawartości tego nieszczęsnego sejfu, którego nadal nie mogliśmy otworzyć.
Leżeliśmy tyłem do siebie, ale obaj nie mogliśmy zasnąć. Mijały kolejne godziny, a ja usiłowałem sobie przypomnieć cokolwiek z tego, o czym opowiadał mi ojciec. Było ciężko. W tamtych latach byłem tak zbuntowany, że dziwię się, że nie oddał mnie do jakiegoś poprawczaka, żebym się ogarnął. Pamiętam, jak przez mgłę ojca, który wiele razy próbował mi opowiadać o czasach, kiedy się urodziłem. Wtedy jeszcze Niemcy były dwoma oddzielnymi krajami, a my żyliśmy w tym biedniejszym i było nam naprawdę ciężko. A o przedostaniu się za mur, który na dobrą sprawę był widoczny z okna naszego domu, mogliśmy tylko pomarzyć. Tyle pamiętałem z opowieści ojca i czułem teraz wściekłość na samego siebie, bo co by mi zaszkodziło wysłuchać raz czy dwa tych jego historii do końca?
Westchnąłem, poprawiając się na poduszce.
– Śpisz? – usłyszałem nagle.
– Nie.
– Zastanawiam się, czemu w twojej trumnie był sejf, a w mojej klucz. Jak myślisz, to przypadek?
– Nie mam pojęcia – odparłem, odrzucając kołdrę i siadając na łóżku. – Zaraz się okaże, że w ogóle nie jesteśmy braćmi – rzuciłem.
– Akurat o to nie musisz się już martwić. Masz przecież badania genetyczne. Jesteśmy bliźniakami, Tom. Co to tego jednego nie powinieneś mieć już żadnych wątpliwości.
Podniósł się i objął mnie, przytulając się do moich pleców. Pogłaskałem go po ręce, którą oplótł mnie w tali.
– Bill, ile miałeś lat, kiedy wróciliście do Niemiec?
– 15.
To dokładnie wtedy, gdy ojciec zginął w wypadku. To nie mógł być przypadek.
– Jak to było? Jak wyglądało twoje życie po powrocie do Niemiec?
– Mieszkaliśmy w Nowym Jorku, jak już ci mówiłem. Mama zaczęła bardzo nalegać na powrót do Niemiec. Nigdy wcześniej nawet o tym nie wspominała, a wtedy jakby miała na tym punkcie obsesję. Teraz tak myślę, że ona po prostu bała się o ciebie.
– Być może. Co było dalej?
– Nie podobał mi się pomysł powrotu do kraju, którego w ogóle nie znałem. Miałem już kolegów, a poza tym mój niemiecki kulał. Co prawda rozumiałem wszystko, ale moja wymowa pozostawiała wiele do życzenia, bardzo długo miałem angielski akcent.
– Musiałeś pracować nad językiem, bo w ogóle tego nie słychać.
– No wiesz, minęło dziesięć lat, to sporo czasu. A kiedy wokół nikt nie posługuje się językiem angielskim, tylko niemieckim, zaczynasz się po prostu dostosowywać.
– I co było później?
– Miałem prywatnych nauczycieli, nie chodziłem, jak inne dzieci do publicznej szkoły. Nie chodziłem w ogóle do szkoły, to nauczyciele przychodzili do mnie.
– To ma swoje zalety – stwierdziłem.
– I wady. Przez to, że miałem ograniczony kontakt z rówieśnikami, nie umiałem się odnaleźć w towarzystwie innych. Wiesz, jak to jest, kiedy słyszysz pomysły swoich kolegów i wydają ci się cholernie głupie i przede wszystkim nieodpowiedzialne, choć jak na ten wiek były całkiem normalne.
– Myślałeś jak dorosły.
– Tak, dokładnie. Mentalnie byłem kilka lat starszy niż moi rówieśnicy. No i interesowałem się modą, co raczej dla mojej płci było czymś nietypowym. Byłem dziwakiem, więc stroniłem od nich, a oni ode mnie.
– To trochę bolesne – stwierdziłem.
– To bardzo bolesne, ale po tylu razach, zaczynasz reagować na to, jak na coś normalnego i mówisz sobie ” Wiedziałem, że tak będzie ”.
– I nie zrażało cię to?
– Nie. Gdyby tak było, nigdy by między nami do niczego nie doszło.  Widzisz, Tom, ludziom się wydaje, że kiedy masz mnóstwo pieniędzy, to nie musisz nic już robić i możesz się bawić i pławić w luksusach, ile chcesz. Po części, to prawda, ale jeśli jesteś ambitny, a tak właśnie wychowała mnie mama, wiesz, że duże pieniądze nie biorą się z niczego i trzeba włożyć w to masę pracy i energii, trzeba stawić czoła całemu światu i mieć ogromny dystans do swojej osoby. No i nie poddawać się, nawet wtedy, gdy kolejny raz zaliczasz porażkę, to jest klucz do każdego sukcesu – upór. Wielokrotnie byłem postrzegany, jako gej, to nie jest miłe, zwłaszcza kiedy nim nie jesteś, albo jesteś biseksualny. Ty nie musiałeś się przejmować, że pojawisz się na okładce Bilda z dopiskiem: Tom Kaulitz i jego nowy dwudziestopięcioletni bogaty kochanek. A w środku na drugiej stronie zobaczyć zdjęcia, o których nie masz pojęcia wraz z obszernym artykułem z domysłami wyssanymi z palca, jakoby łączyły cię głębsze kontakty z owym mężczyzną, niż tylko wspólna kolacja w dodatku w interesach.
Uniosłem brwi na jego ostatnie słowa.
– Wiem, że to cię obrzydza, ale takie głupoty wymyślają ludzie, żeby na tobie zarobić.
– Nie. To znaczy… Jak to się ma do tego Wolfganga, czy on…, bo wtedy w Paryżu…?
– To tylko przyjaciel, Tom. Tylko przyjaciel. Człowiek nie składa się tylko z ciała. Owszem, pierwsze, co przykuwa twój wzrok, to wygląd zewnętrzny, ale szybko możesz się też przekonać, że zwykle prócz ładnego opakowania ten ktoś nic więcej sobą nie reprezentuje ani nie ma ci nic do zaoferowania.
– Racja – przyznałem.
– To tylko przemyślenia.  W każdym razie w tym czasie mama zachowywała się normalnie. Nigdy nie zauważyłem, żeby była jakaś zamyślona, zmartwiona, czy coś w tym stylu.
– A grób?
– Oczywiście odwiedzaliśmy twój grób. To był rytuał, ale wiesz… – zamyślił się na chwilę. – Jak teraz tak o tym myślę, to odnoszę wrażenie, że robiła to z obowiązku.
– To naturalne, nad czym się miała rozczulać, doskonale wiedząc, że tam nikogo nie ma.
– Wydaje mi się, że obaj niewiele wiemy o naszych rodzicach.
– Niestety. Nadal nie rozumiem, po co to cała tajemnica? Zastanawiam się, czy mamy powód do tego, żeby się obawiać, czy nie? Czy dobrze robimy, grzebiąc w przeszłości?
– Też się nad tym zastanawiam, ale chyba za daleko już zaszliśmy, żeby się z tego wycofać.
– Sam już nie wiem – przyznałem, przecierając twarz rękami.
– Niby byłem blisko mamy, miałem z nią naprawdę dobry kontakt, a w tej sprawie czuję się dosłownie jakbyśmy walili głową w mur.
Na te słowa poderwałem się na równe nogi.
– Co się stało, Tom?
– Kiedy był upadek muru Berlińskiego? – zapytałem, odwracając się do niego przodem.
– 9 listopada 89.
– Zapal lampkę – powiedziałem i chwyciłem sejf i zacząłem ustawiać datę. Kiedy ostatnia cyfra znalazła się na swoim miejscu, usłyszeliśmy cichy szczęk i pokrywa wieczka lekko odskoczyła.
– Otwarła się? – zapytał z niedowierzaniem.
Nie odpowiedziałem, tylko powoli otwarłem wieczko, kładąc sejf na łóżku. Przez dobrą chwilę wpatrywaliśmy się w zawartość jak zahipnotyzowani, to na pewno nie było tym, co spodziewaliśmy się znaleźć.
– Wizytówka?—wydusiłem z siebie, widząc kartonik, który przypominał ją formatem.
Bill włożył rękę do środka, wyciągając ją. Była zupełnie biała i to z obu stron, kompletnie nie miała żadnego nadruku, od jakby ktoś dla kawału wrzucił kawałek tekturowej kartki do środka.
– Pokaż ją – zabrałem mu ją z ręki, samemu dokładnie się jej przyglądając. – Cudownie – bąknąłem pod nosem, rzucając ją na łóżko. – Dwa tygodnie główkujemy się nad durnym szyfrem, żeby znaleźć w środku jakiś bezwartościowy kawałek tekturki! – Uderzyłem ręką w sejf, zrzucając go z łoskotem na podłogę.
– Uspokój się, bo wszystkich pobudzisz – upomniał mnie.
– Jak się mam uspokoić? Nie widzisz, że to jakaś totalna ściema. Bawią się nami. Nawet po śmierci muszą nas dręczyć. – Usiadłem na brzegu łóżka i schowałem twarz w dłoniach. – Mam dosyć – rzuciłem.
– Ta kartka to pewnie nie przypadek, może to jakaś zagadka, coś w rodzaju rebusu. W końcu przecież mamy jeszcze klucz.
– W dupie mam już ten klucz – stwierdziłem. – Ja pasuje, Bill. Ważne, że się odnaleźliśmy, reszta mnie już nie obchodzi. Nikt nie będzie robił ze mnie idioty, a tak się właśnie czuję.
– Nikt nie robi z ciebie idioty, uspokój się – Położył ręce na moich ramionach i zaczął je rozcierać. – Spokojnie, daj mi chwilę pomyśleć.
– Nad czym chcesz teraz myśleć? W czyją dupę wsadzić klucz, żeby odkryć kolejną dupę?
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Spojrzałem od razu na Billa.
– Mówiłem, że kogoś zbudzisz – wyszeptał, najciszej jak potrafił.
– Kto tam? – odezwałem się.
– Wszystko w porządku? Usłyszałem jakiś hałas – zapytał Andy.
– Tak, idź spać.
– Na pewno?
Przewróciłem oczami, jeszcze tylko mi do kompletu potrzebne było Andiego marudzenie.
– Spadłem z łóżka. Nic wielkiego. Nic mi nie jest – wymyśliłem na poczekaniu.
– Jezu… – Usłyszałem pod drzwiami. – Posłuchajcie, ja rozumiem, że wasze uczucie jest w szczytowej formie, ale pojutrze wraca Beate i nie chciałbym się później tłumaczyć, dlaczego zdewastowana jest połowa pokoju.
Bill się tylko uśmiechnął, zakrywając ręką usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem na głos.
– Jedyne, co ucierpiało to mój tyłek. Bądź spokojny i idź spać. Dobranoc Andy. – Spławiłem go.
– Będzie się z ciebie nabijał.
– I tak się nabija, niech przynajmniej on ma z tej sytuacji jakąś uciechę.
– Daj spokój, Tom. – Bill próbował rozładować moją złość i muszę przyznać, że opanowane miał to do perfekcji. Był jedyną osobą, jaką znałem, która w ciągu paru chwil potrafiła spuścić ze mnie parę i wprowadzić mnie w stan zobojętnienia. – Przynajmniej wiemy, co było w środku – powiedział.
– Taa. Poza tym, że liczyłem na jakiś gigantyczny diament lub sztabkę złota, a znalazłem kawałek bezwartościowego papieru, to faktycznie warto było tyle główkować.
– No już, zapomnij o tym. Wiesz? Skoro Andy już nas podejrzewa o takie rzeczy, to może przynajmniej miejmy mniej kłamstw na koncie, co ty na to?
– I w takim momencie masz ochotę na seks?
Skinął głową.
– I wiem, że ty też – powiedział, wsuwając dłoń w moje bokserki, i docierając nią w miejsce, które dość szybko zareagowało na ową pieszczotę.
Ta noc była naprawdę dziwna. Zaczęła się od intensywnego myślenia nad szyfrem, poprzez wspomnienia Billa, dochodząc do wściekłości, kiedy udało się nam otworzyć w końcu sejf i rozczarować się jego zawartością, kończąc na upojnej przyjemności, której oddaliśmy się na dobranoc, zupełnie zapominając o sejfie i karteczce.
Kolejnego dnia, obudziłem się pierwszy. Spojrzałem na śpiącego jeszcze brata i poprawiłem kołdrę, nakrywając jego zziębnięte ramiona. Mruknął tylko i przysunął się bliżej mnie, chłonąc moje ciepło. Nie chciałem go jeszcze budzić, więc poprawiłem sobie trochę poduszkę i zamierzałem po prostu poleżeć i pogapić się przez okno na słońce i małe sunące po niebie obłoczki. Lekki wiaterek, co jakiś czas poruszał zasłonami, niosąc zapach lasu i świerków, które wczesnym rankiem wyjątkowo mocno pachniały – uroki mieszkania w górach. Nie wiem, ile tak leżałem, ale kiedy Bill zaczął się wiercić, wiedziałem, że lada moment otworzy oczy i obdaruje mnie lekkim uśmiechem, umilając mi tym kolejny nowy dzień.
– Coś mnie gniecie w udo – odezwał się. Zamiast ujrzeć jego czekoladowe oczy, usłyszałem jakąś dziwną skargę.
– To nie ja – odparłem.
– Wiem. Możesz to zabrać?
Uniosłem kołdrę, zaglądając, w czym problem i dostrzegłem rąbek papieru, od razu domyślając się, co to jest. Wczoraj rzuciłem go na łóżko i zapomnieliśmy o nim, a dziś był przyczyną niezadowolenia Billa.
– To tylko znalezisko z sejfu. Zachowujesz się jak księżniczka na ziarnku grochu. Jak to w ogóle możliwe, że to czujesz?
– Zagięło się i mnie kłuje – wyjaśnił.
– Zabierz nogę – powiedziałem i wyciągnąłem to. Faktycznie róg był zagięty. Prychnąłem, przyglądając się temu kolejny raz. – Jak mogliśmy się dać nabrać na coś takiego? – rzuciłem, obracając to kilkukrotnie w palcach.
Bill w końcu otworzył oczy, przyglądając się, co robię.
– Znowu zaczynasz?
– Wkurza mnie to.
– Nie, proszę. Wczoraj wystarczająco się namęczyłem, żeby poprawić ci nastrój. Nie chce mi się znowu tyle starać. Daj to – powiedział, wyciągając rękę. Jednak jak tylko chciałem mu podać, podniósł gwałtownie głowę.
– Bierzesz? – zapytałem, nie zwracając zbytniej uwagi na to, co robi.
– Podnieś jeszcze raz tę rękę – powiedział.
– O co ci chodzi?
– Pod światło – powiedział i nie czekając wcale, aż to zrobię, zabrał mi ją i sam spojrzał na nią pod światło.
– Co tam zobaczyłeś, ducha?
– Lepiej – rzucił, uśmiechając się.
– Super – bąknąłem. – Więc może mnie oświecisz.
– Sam zobacz – podał mi kartonik, a sam zerwał się z łóżka jak poparzony, grzebiąc za czymś w swojej torbie.
W międzyczasie spojrzałem, dostrzegając, że kartonik ma znak wodny widoczny tylko pod światło.
Zmarszczyłem brwi.
– Super i co to ma być, kolejna zagadka?
– Być może, ale na jej rozwiązanie nie będziesz musiał długo czekać. – Podął mi wizytówkę, którą wyciągnął ze swojej torby. – Spójrz na nią pod światło.
Zrobiłem to, dostrzegając, że logo jest dokładnie takie samo jak na tym, które wyciągnęliśmy z sejfu, z tą małą różnicą, że na tej Billa widniała dokładna nazwa i adres.


7 komentarzy:

  1. Akcja toczy się dalej :D Opowieść jak z jakiegoś filmu kryminalnego. Bardzo mi się podoba xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! :D Przynajmniej chwila odpoczynku dla biednego Toma. Tak coś czułam, że ta kartka to konkretna wskazówka, a przez cały rozdział bałam się, że Tom ją zniszczy, bo tak się wkurzył. Swoją drogą ja od razu pomyślałam o patrzeniu pod światło i niewidzialnych atramentach. Rzeczywiście Tom jest bardziej ochroniarzem, aniżeli detektywem.

    No to teraz: Gdzie ich ta wizytówka zaprowadzi? *główkuje*
    *nie może wymyślić*

    I trzeba czekać... eh!

    :*
    Ri

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo matko !! Co to za adres? dokąd ich zaprowadzi ?!
    Robi się co raz ciekawiej i już nie mogę się doczekać jak rozwinie się cała sytuacja.
    Nie mam pomysłów gdzie mogłoby ich to zaprowadzić ..
    Matkooooo !! umieram z ciekawości !

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaaaaaa! Genialny! Nic więcej nie powiem, brak słów! Jesteś mega! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super odcinek! Tom strasznie nerwowy się zrobił. Chyba chłopak nie lubi łamigłówek. Po tym jak sejfu nie dało się otworzyć wpisując datę urodzin, coś mi się skojarzyło z "World behind my wall" MTV EMA 2009, chyba przez zapowiedz Katy Perry na początku filmiku. Świetnie się czyta to opowiadanie, trochę się człowiek nagłówkuje próbując odgadnąć co będzie dalej. Klio

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*