Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
sobota, 6 lutego 2016
21:00
Odcinek 20
„Zawsze kiedy robisz plany na przyszłość, zaskakuje cię
teraźniejszość„
Na drugi dzień powiedziałem Kate o decyzji odnośnie
dodatkowych zajęć i chęci zrobienia małej testów. Przyznała, że to dobre
posunięcie i dopisała Viktorię do listy dzieci, które będą także poddane takim
testom.
A, jako że to był głównie Billa pomysł, od razu
oznajmiłem mu, że na te testy pojedzie z Viktorią sam.
Jednak kilka godzin przed planowanymi testami, Bill
zakomunikował mi, że będę musiał pojechać za niego, bo do niego przyjeżdża
Wolfgang i nie może odwołać tego spotkania, bo on jest tu tylko przejazdem. Nie
będę ukrywał, jak się wściekłem i to z dwóch powodów. Pierwszym, oczywistym
było to, że mnie wrobił. Nie uśmiechało mi się siedzenie z małą w grupce z innymi
rodzicami i dziećmi i rozwiązywanie jakiś durnych testów. Nie tak się z Billem
umawiałem. Tylko dlatego się zgodziłem na te dodatkowe zajęcia, bo Bill
obiecał, że on się wszystkim zajmie, łącznie z wożeniem i odbieraniem Viktorii po
zajęciach. A drugim powodem, chyba nawet bardziej istotnym niż ten pierwszy, to
ten Wolfgang. Facet wybitnie mi się nie podobał. Obściskiwał Billa przy każdej
nadarzającej się okazji i choć Bill zaprzeczał, byłem pewny, że ten facet leci
na niego.
– Kto tam jeszcze będzie? –
drążyłem.
– Nikt, tylko ja i Wolfgang.
– Nie spotkasz się z nim sam
na sam – oznajmiłem.
Parsknął śmiechem.
– No chyba nie jesteś
zazdrosny, Tom? – spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
– Nie ufam mu.
– Tak się składa, że znam go
dłużej niż ciebie.
– Ja jestem twoim bratem.
– Nie zmienia to jednak faktu,
że o nim wiem więcej niż o tobie.
– Powiedziałem ci o sobie
wszystko.
– Dobrze, Tom, wierze ci. Nie
mam teraz czasu dyskutować z tobą. Powinieneś też się już zbierać, jeśli nie
chcesz się spóźnić na te testy.
– Nie taka była umowa.
– No nie złość się – zaczął
łagodnie, obejmując mnie i całując mnie w usta. – Wynagrodzę ci to w nocy –
powiedział, odsuwając się ode mnie.
– Myślisz, że seksem załatwisz
wszystkie problemy?
– Daj spokój. Wiesz, myślę, że
to nawet lepiej, że ty z nią pojedziesz, a nie ja.
– Dlaczego?
– Bo przy tobie się lepiej
koncentruje.
– Przyznaj się lepiej, że od
początku to sobie zaplanowałeś.
– Nie. Przysięgam.
– Nie pojadę z nią –
oznajmiłem i usiadłem na kanapie, włączając telewizor.
– No, co ty?
– Nie pojadę – powtórzyłem. –
Trudno, najwyżej nie będzie chodzić na dodatkowe zajęcia.
Bill chwilę milczał, po czym zaatakował mnie w najbardziej
perfidny sposób, jaki zdołał wymyślić.
– Odbierzesz jej szansę na
lepsze życie? Po tym wszystkim, co przeszła, tak po prostu przez to, że ci się
nie chce, skażesz ją na życie, którego sam nienawidziłeś?
Spojrzałem na niego.
– Grasz nie fair.
– To życie jest nie fair. Nie
zamierzam cię więcej przekonywać. Za parę lat to ty odpowiesz jej na pytanie,
czemu nie dałeś jej szansy być kim chce, do czego jest stworzona, żyć tak jak
tego chce – mówiąc to, odwrócił się i zgarniając po drodze kluczyki do swojego
auta, po prostu wyszedł.
– Świetnie – powiedziałem do
siebie i wyłączyłem telewizor. Potrafił mnie dobić i wystarczyło mu tylko jedno
zdanie.
Zerwałem się z kanapy tak szybko, jak na nią wcześniej
usiadłem i ruszyłem do pokoju Viktorii, każąc się jej zbierać.
Kate nie kryła zaskoczenia, że
to właśnie mnie widzi, a nie Billa. Cały tydzień bębniłem jej, że na testy
przyjedzie z małą Bill a tu okazało się, że byłem ja.
– Jesteś zdenerwowany?
– Nie – odparłem.
– Jesteś – stwierdziła. – Tylko nie wiem, czy denerwujesz się testami
Viktorii, czy masz jakiś inny powód.
– Ach – machnąłem ręką. –
Powiedzmy, że na dzisiejsze popołudnie miałem inne plany.
– Rozumiem, że Bill cię
wystawił.
Westchnąłem tylko, bo co miałem jej powiedzieć?
– Postaraj się ochłonąć, bo
Viktoria wyczuwa twoje napięcie.
Odetchnąłem głęboko.
– Długo to potrwa? –
zapytałem.
– Same testy? Około godziny.
Potem sprawdzenie ich i indywidualna rozmowa z rodzicami, myślę, że przed
osiemnastą skończymy.
Naprawdę miałem ochotę zabić za to Billa, i to własnymi
rękami. I nawet jeśli będzie dziś w nocy stawał na głowie, nie udobrucha mnie.
Po prawie trzech godzinach z kartką w ręce wyszedłem z
Viktorią z klasy. Miałem dość. Już mnie nawet nie cieszyło, że mała miała
ogromne uzdolnienia plastyczne i kilka innych talentów. W każdym razie
psycholog zasugerowała wysłanie małej na kilka różnych zajęć i przekonanie się
po paru lekcjach, co się jej bardziej podoba.
– Jak poszło? – spytała Kate,
podchodząc do nas.
– Sam nie wiem – odparłem,
przecierając twarz ręką.
– Mogę? – zapytała, zerkając
na kartkę, którą trzymałem.
– Jasne – podałem jej.
– No, pięknie, masz
przynajmniej z czego wybierać – stwierdziła.
– Ja? – zdziwiłem się. – To
nie ja mam chodzić na te zajęcia. Zresztą uważam, że ona jest za mała, żeby
podołać czemuś takiemu.
– Dzieci rosną bardzo szybko.
Za pół roku nie będziesz już tak myślał. I mówię ci to z własnego
doświadczenia. Wyślij ją na kilka różnych i zobaczysz, jakie będzie miała
nastawienie.
– A co, jak będzie chciała
chodzić na wszystkie?
Kate zaśmiała się.
– Bez obaw, po dwóch, trzech
lekcjach szybko się okaże, co ją najbardziej interesuje. Zobaczysz. Z moim
synem było dokładnie tak samo.
– Synem? – Zaskoczyła mnie. –
Nie wiedziałem, że masz dziecko.
– Bo nie pytałeś. Zaraz go
poznasz, właśnie skończył zajęcia na basenie.
Cóż, powinienem się był tego spodziewać, w końcu mieliśmy
już swoje lata, to nic dziwnego, że miała dziecko, chociaż coś mi się
przewróciło w żołądku, kiedy to usłyszałem.
Nagle, podszedł do nas chłopiec w okularach pływackich i
z turbanem na głowie.
– Cześć mamo – odezwał się.
– Tak chcesz wracać do domu?
Zdejmij to – odezwała się do niego, pomagając mu rozwinąć ręcznik z głowy i
spojrzała na mnie. – To jest właśnie mój syn, Thomas. Ma 6 lat. – powiedziała,
a chłopiec spojrzał na mnie. Nogi się pode mną ugięły, kiedy nasze spojrzenia
skrzyżowały się. Jakbym widział siebie z dzieciństwa. Jego brązowe oczy, ciemne
przydługawe włosy i imię, to nie mógł być przypadek, to nie mogło się dziać
naprawdę. Czy to był mój syn? – Thomas przedstaw się panu.
– Dzień dobry.
– Dzień dobry – odezwałem się,
nie mogąc oderwać od niego oczu.
– Mamo, co to za pan? –
zapytał lekko przestraszony, tym, że tak się na niego patrzyłem.
– To jest mój przyjaciel z
czasów szkoły. Wiesz, że Tom jest ochroniarzem?
– Pilnuje pan, żeby ludzie nie
kradli w sklepach? – zapytał.
Uśmiechnąłem się, próbując zachowywać się i brzmieć
naturalnie.
– Nie pilnuje towarów, tylko
ludzi – wyjaśniłem.
– A ma pan pistolet?
– Mam.
– Fajnie.
– A nosi go pan przy sobie
cały czas?
– Nie. Tylko, kiedy jestem w
pracy.
– No, już, dosyć tych pytań. Przepraszam
Cię, Tom, on tak zawsze. Zamęczyłby cię pytaniami.
– Nie szkodzi, już się przyzwyczaiłem
– spojrzałem na Viktorię, która schowała się za mnie.
– Jak ci poszło dzisiaj? –
zapytała, chowając jego ręcznik i okulary pływackie do torby.
– Byłem najszybszy. Następnym
razem będziemy się ścigać na dwie długości basenu.
– Tak? No, to bardzo się
cieszę.
Nie mogłem oderwać od niego oczu. Lubił pływać zupełnie
jak Bill. Bałem się nawet pomyśleć, że te jego pływanie to rodzinna pasja.
Czułem, że serce mało nie wyskoczy mi z klatki piersiowej. Nie wiedziałem, co
mam w tej sytuacji zrobić. Zapytać się jej, a może poczekać, aż sama mi powie?
Wróciliśmy z Viktorią do domu. Lenka znowu dziś u nas
nocowała. Był piątek i miała u nas zostać do poniedziałku, a Bill miał je rano
odwieść do zerówki. Jak tylko dziewczynki się zobaczyły, cała reszta świata
łącznie ze mną przestała się dla niej liczyć, ale w tej chwili było mi to nawet
na rękę. Moje myśli ciągle krążyły wokół Thomasa, nie mogłem przestać o nim
myśleć.
Usiadłem na kanapie przed telewizorem i gapiłem się na ekran,
który był wyłączony, widząc w nim swoje własne odbicie i myślałem. Nawet nie usłyszałem,
kiedy Bill wrócił. Aż podskoczyłem, kiedy położył mi rękę na ramieniu.
– Jezu, musisz się tak skradać?
– odezwałem się na przywitanie.
– Mówiłem, że już wróciłem.
Coś się stało?
Uciekłem wzrokiem, nie mogąc znieść jego spojrzenia. Czułem,
że czyta mi dosłownie w myślach.
– Nie, dlaczego pytasz?
– Oglądasz wyłączony telewizor
– stwierdził.
– Patrzyłem na siebie – odparłem,
na co jedna jego brew poszybowała w górę.
– Dobrze się czujesz?
– O co ci chodzi? Wszystko się
w nim odbija, nigdy tego nie zauważyłeś?
– Zauważyłem, ale nigdy
wcześniej nie widziałem, żebyś ty się tak wpatrywał.
– Myślałem.
– To na pewno. Nawet nie usłyszałeś,
jak tu wszedłem, a zdążyłem narobić nawet hałasu kluczami, bo mi spadły na podłogę.
Nie słyszałem tego. W ogóle niczego nie słyszałem ani nie
widziałem, a przecież gapiąc się tak bezsensu na siebie, spokojnie mogłem dostrzec
Billa, który chodził po całym salonie.
– Jak poszły testy? – zapytał,
zmieniając temat.
– Na ławie leżą wyniki.
– A jak było?
– Jak na testach – odparłem krótko.
– Nie zapytasz, jak udało mi
się spotkanie z Wolfgangiem?
Spojrzałam w końcu na niego. W tych okolicznościach to mnie
to nawet mało obchodziło. Miałem inny problem, nie wiedziałem, czy zapytać Kate
o to, czy jestem ojcem Thomasa, i czy mam powiedzieć o tym wszystkim Billowi.
On się wścieknie, jak się o tym dowie, tego jednego byłem pewny. Ja bym się w
każdym razie wściekł.
– Mam nadzieję, że ten facet
trzymał łapy przy sobie – odparłem, starając się mimo wszystko zachować jak
zwykle.
Bill tylko się uśmiechnął i zaczął czytać kartkę z
wynikami testów.
– Co to za uśmiech? – zapytałem.
– Dotknął cię?
– Tak, nawet pocałował na
przywitanie i pożegnanie – odparł. – Nie był sam. Przyjechał z córką.
Nie wiem, czemu, ale tak po prostu powiedziałem to.
– Tylko mi nie mów, że to
twoja córka – walnąłem, orientując się po chwili, jak to zabrzmiało.
– Odbiło ci?
– Żartowałem – powiedziałem, próbując
obrócić to w żart.
– Jego córka jest od nas tylko
sześć lat młodsza, raczej ciężko by mi było być jej ojcem.
– Ona ma już dziecko?
– Nie ma. Czemu pytasz? –
zmarszczył brwi.
Wzruszyłem ramionami.
– A ładna? Podobała ci się?
– Dobrze się czujesz, Tom?
– Nie. Głowa mnie strasznie boli.
Nigdy więcej nie pojadę na żadne testy – oznajmiłem mu podchodząc do niego i stukając
mu palcem w klatkę piersiową. – Nawet gdyby od tego zależało czyjeś życie, zrozumieliśmy
się?
– Idź, połóż się lepiej –
rzucił Bill, uznając, że z bólu zaczynam wygadywać głupoty.
Tak też zrobiłem, wziąłem tylko szybki prysznic i
położyłem się. Tak naprawdę wcale nie bolała mnie głowa, tylko potrzebowałem
spokoju i samotności. Leżałem z zamkniętymi oczami i myślałem o Kate, Thomasie,
Billu i Viktorii. O tym, co powinienem teraz w tej sytuacji zrobić. Byłem
między młotem i kowadłem. Z jednej strony miałem Billa i Viktorię, a z drugiej
Kate i Thomasa, wszyscy coś dla mnie znaczyli bardziej lub mniej, ale
jednak. Czułem, że kiedy prawda wyjdzie
na jaw, poleją się łzy i z całą pewnością kogoś skrzywdzę. Ta myśl mnie
przerażała. W pewnym momencie usłyszałem, jak Bill wchodzi do sypialni, a potem
siada koło mnie na łóżku.
– Tom? Choć na kolacje –
odezwał się, jakby doskonale wiedział, że nie śpię.
– Nie jestem głodny –
odparłem, nie było sensu udawać, że śpię.
Poczułem, jak kładzie się koło mnie i przywierając całym
ciałem do moich pleców, obejmuje mnie.
– Twoje serce, Tom, strasznie
szybko bije. Co się dzieje?
– Nic – odparłem.
– Robiłeś sobie dobrze, czy
podnieciłeś się tak, kiedy tu przyszedłem?
Po raz pierwszy zirytował mnie jego tok myślenia.
– Tylko jedno ci w głowie? –
zapytałem, podrywając się do siadu i uwalniając się tym samym z jego objęć.
Spojrzałem na niego, był tak zaskoczony tym, co powiedziałem, że aż wyzierało
to z jego twarzy.
– Co cię ugryzło? – zapytał.
– Nic.
– Jakoś wcześniej bawiły cię
takie teksty, a dzisiaj…
– A dzisiaj mnie nie bawią –
dokończyłem i wstałem z łóżka.
– Gdzie idziesz?
– Mówiłeś coś o kolacji, więc
idę na dół.
– A ty mówiłeś, że nie jesteś
głodny.
– Zmieniłem zdanie.
Warczałem na niego, ale to dlatego, że nie wiedziałem, co
powinienem zrobić. Nie chciałem nikogo skrzywdzić, a wychodziło na to, że
najbardziej ucierpi na tej sensacyjnej wiadomości Bill, osoba, którą kochałem
najbardziej z całej czwórki i z którą chciałem spędzić resztę życia.
Noc też nie należała do przyjemnych, przewracałem się z boku
na bok, aż w końcu Bill mnie opierdolił.
– Pójdę spać do salonu – powiedziałem
i już miałem wstać z łóżka, kiedy mnie powstrzymał.
– Może najpierw powiesz mi, co
się stało.
– Nic. Nie mogę spać. Nie chcę
ci przeszkadzać, wystarczy, że ja mam dzisiaj bezsenną noc.
Patrzył na mnie podejrzliwie, ale widząc, że nic więcej
ode mnie nie wyciągnie, tylko westchnął.
Przeniosłem się na kanapę i nawet przysnąłem na godzinę
lub dwie. Kiedy jednak się obudziłem głowa naprawdę mnie bolała, a sprawa z
synem Kate wcale nie wydawała mi się mniej poważna.
Oczywiście Bill nie zamierzał mi odpuścić. Jeśli zrobił
to w nocy, to tylko dlatego, że chciał się wyspać, choć nie wiem, czy to mu się
udało, bo ja czułem się okropnie.
– Chyba musimy pogadać – zaczął,
siadając koło mnie na kanapie. – Jestem twoim partnerem i należy mi się szczerość.
– Jestem z tobą szczery. O
czym chcesz rozmawiać? – zapytałem, unikając jednak jego wzroku.
– Nie wiem, co takiego
wydarzyło się od mojego wczorajszego wyjścia z domu do powrotu, ale
najwyraźniej w tym czasie coś się stało i chcę wiedzieć, co. Nie zapominaj, że jestem
twoim bliźniakiem. Może nie znam cię tak dobrze, jak powinienem, ale czuję
twoje emocje i wiem, że coś cię gryzie.
Przekrzywiłem głowę w bok, słysząc tę jego teorię.
– No, więc? – udał, że nie
widzi mojego politowania nad jego wywodem.
– Więc nie wiem, o co ci
chodzi – odparłem.
– Dobrze – rzucił. – Zacznijmy
inaczej.
Uniosłem brwi, przyglądając się mu uważnie.
– Na pewno nie chodzi o
Wolfganga, bo byłbyś bardziej dociekliwy i złośliwy, niż wczoraj byłeś.
Wydarzyło się coś na tych testach i pewnie, dlatego też nie chciałeś na nie
jechać z Viktorią.
– Nie, nie, nie! – pokręciłem głową,
przerywając mu domysły, które w pewnym momencie zaczęły schodzić na boczny tor.
– Więc, co się do cholery
stało, Tom! Powiedz mi, mam prawo wiedzieć! – krzyknął na mnie.
Wahałem się dosłownie przez sekundę, a potem po prostu powiedziałem
to, co leżało mi na wątrobie od wczorajszego popołudnia.
– Kate ma syna.
– I co z tego? – rzucił, nie łapiąc,
co to ma do rzeczy.
– Ma 6 lat i jest do mnie
cholernie podobny.
Bill wlepił we mnie swoje spojrzenie, zastygając w jakimś
dziwnym bezruchu. Teraz zrozumiał, co próbuje mu powiedzieć.
– To twój syn? – zapytał
ściszonym tonem głosu. Odniosłem wrażenie, że właśnie poczuł się rozczarowany
moją osobą. Zawiodłem go. Zniszczyłem to, co było między nami i choćbym teraz
olał Thomasa, on i tak już zawsze będzie stał między nami. Taka była prawda i właśnie
to widziałem teraz w oczach Billa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
...
OdpowiedzUsuńSzok. W życiu bym się tego nie spodziewała.
Przecież teraz to już się wszystko zawaliło i w sumie nie widzę dla nich przyszłości... no ale wierzę, że wszystko dobrze się potoczy i to może nie jest jego syn.
ale się porobiło łoł! A Bill teraz odpuści i będzie przekonywał, że dla dobra syna, Tom musi związać się z Kate, nie dziwi mnie moja niechęć do niej ...
OdpowiedzUsuńPpzdrawiam i życzę weny
Tego nie przewidzialam,Twoja wena pracuje na pelnych obrotach.Trudno przewidziecć co dalej może się wydarzyć,z jednej strony Bill pragnacy rodziny ,z drugiej Tom ktory może być ojcem Thomasa czyli gotowa rodzina.Liczę ,że jak emocje opadną jak przystało na dorosłych ,obgadają sprawy-przede wszystkim trzeba wypytać Kate i potwierdzić domniemane ojcostwo.a potem jakoś żyć.Będzie trudno,Bill i Viki-jej adopcja ,drugie dziecko i jego matka dołączające do ich "wielkiej szczęśliwej rodziny".Będzie wiele emocji i zanim to wszystko jakoś sie zgra ,bliźniaki narozrabiają ,bo gdy w grę wchodzą poważne uczucia trudno o rozwagę.Teraz będę niecierpliwie czekać na ciąg dalszy.Świetny to obmyśliłaś autorko i już nie mogę doczekać się na ciąg dalszy."Bo wszystko się może zdarzyć".Serdecznie pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńWszystko tylko nie to! Jak ten mały będzie dzieckiem Tom'a to ja wysiadam.
OdpowiedzUsuńCzy nie uważasz, że za krótkie pisze komentarze? Ostatnio miałam taką rozkminę, więc teraz się rozpisze :D Rozumiem, że poszłaś w inną stronę, no ja bym poszedła w zdrady, ale to ja :D Ty poszłaś jednak w stronę rodzinki i problemów z nim związanych. Lubie opowiadania, gdzie między Tomem i Billem staje dziecko, a tutaj nie tylko jedno, ale i drugie. Może Tom ma dziecko z Kate, ale jeśli tak zrobisz, to Bill się odwróci od Toma. No ja nie wiem, jak to poprowadzisz, ale muszą być razem! To jest obowiązek, bo jakoś jak teraz Tom będzie z Kate i stworzą szczęśliwą rodzinkę, to chyba porzygam się tęczą. Normalnie nagram filmik z tej aplikacji na snapie. Sądzę, że do siebie wrócą, ale to będzie dla nich ciężka droga. Pamiętam, jak Tom coś mówił, że nie ma zajęcia, nic nudzi się itp. Bo już nie musi ochraniać Billa, to ma nowe zajęcie! Dzieci! Tom niania idealnie będzie pasować, ale jak będzie chciał poznać tego Tommy'ego to źle się to skończy :( Bill będzie zazdrosny i na pewno nie polubi tego dzieciaka, bo będzie wiedzieć, że Tom ma prawdziwego syna i to z kim? Z Kate! Przez, co Tom będzie miał powód, żeby się częściej spotykać z nią! A tak to narodzi się romans, czyli wracamy do punktu wyjścia. Czyli zdrady, zdrady, zdrady. Mo dobra nie przedłużam, wiesz, że ja zawsze czekam na następne odcinki.
OdpowiedzUsuńPS. Odnośnie mojego bloga, to za pewne do godziny 22 pojawi się nowy odcinek. Ten cały stycznień ciężki był dla mnie, ale odcinek na pewno dzisiaj się pojawi :D
Całuski :*
Daisy
No to się porobiło.. Przed chłopakami ciężkie chwile,ale mam nadzieję,że wszystko będzie jednak dobrze. Pogodzą się i będą razem szczęśliwi
OdpowiedzUsuńNo tego to ja sie nie spodziewałam. Teraz to sie będzie działo. Nie mam pojęcia co ty tam kombinujesz w tej swojej głowie ale boje sie tego. Mam nadzieje że to nie jest jego dziecko. Że jego prawdziwy ojciec jest podobny do Toma xD ale nie żeby to był Bill xD A jeśli to jednak jest dziecko Toma to i tak nie będą wielką kochającą sie rodziną bo Tom musi być z Billem. Oj będzie ciężko. Dużo kłótni, łez i trudnych decyzji. Oby tylko nie było rozstań. No nic jakoś to będzie. Życzę dużo weny i żebyś nas nie zawiodła co do końca opowiadania i że Tom będzie z Billem ;-)
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie Twoja wyobraźnia :) Gdyby mały był dzieckiem Tom'a to Kate chyba by się z nim skontaktowała. Chyba że Kate to kolejne wredne stworzenie w pięknym opakowaniu. Aż się boję co zgotujesz biednym chłopakom w dalszych odcinkach. pozdrawiam Klio
OdpowiedzUsuń