Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
1 miesiąc temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
sobota, 13 lutego 2016
21:00
Odcinek 22
„Miłość
nie jest skarbem, który się posiadło, lecz obustronnym zobowiązaniem”
– Czy Thomas… – zacząłem, ale
nie musiałem kończyć, bo zaczęła kręcić głową.
– Thomas nie jest twoim synem,
bez obaw. Gdybyś zrobił mi dziecko, uwierz mi na słowo, dowiedziałbyś się o tym
pierwszy.
Poznając prawdę, odetchnąłem z ulgą. I tak jak nie
chciałem, żeby Thomas był moim synem, tak teraz poczułem coś na kształt
rozczarowania. Doskonale wiedziałem, czym. Thomas byłby idealnym pretekstem, by
pogłębić relacje między nami, bo Kate była dla mnie bardzo atrakcyjna, i
zaznaczam to wyraźnie, nie czułem do niej tego samego, co czułem do Billa, to
była jakaś dziwna chęć zdobycia jej. Musiałem ją mieć i się z nią przespać, tak
po prostu. Ta myśl stała się dla mnie jak obsesja, główny cel życia. Doskonale
wiedziałem, że dopóki tego nie osiągnę, nie zaznam spokoju, a ona wcale jakoś
specjalnie nie rzucała mi kłód pod nogi, wręcz przeciwnie. Odnosiłem nawet
wrażenie, że mnie kokietuje w ten dobrze znany mi sposób.
– Czujesz się rozczarowany?
– Nie. Właściwie to mi nawet
ulżyło.
Uśmiechnęła się.
– Widziałam twoją reakcję,
kiedy zobaczyłeś Thomasa pierwszy raz, i dostrzegłeś w nim podobieństwo do
siebie.
Skinąłem głową.
– Jego ojciec ma brązowe oczy
jak ty, Tom i ciemne włosy, a Thomas jest jeszcze na tyle młody, że nie widać
po nim jak bardzo podobny jest do swojego ojca. Oczywiście ja to dostrzegam,
ale ty nie. Jeszcze nie – wyjaśniła.
– Musisz przyznać, że na moim
miejscu też byś tak pomyślała.
– Owszem – przyznała.
– No i jeszcze to imię.
– To po dziadku.
– Nie wiedziałem.
– Zaszłam w ciąże pół roku po
naszym rozstaniu. To była jedna z tych imprez, za którymi wtedy tak bardzo
szalałam.
– I które wolałaś ode mnie –
dodałem złośliwie.
Znowu się uśmiechnęła.
– Tak, to było głupie. Kiedy
teraz o tym myślę, żałuję, że cię zostawiłam. To była jedna z najgorszych
decyzji w moim życiu. Długo nie poszalałam, bo kiedy tylko zorientowałam się,
że jestem w ciąży, skończyły się imprezy, alkohol i używki dla dobra dziecka.
– A ojciec Thomasa? –
zapytałem.
– Ojciec Thomasa zwinął się
tak szybko, jak się pojawił.
– Przykro mi.
– To nie tobie powinno być
przykro tylko jemu. Ma syna, który go w ogóle nie obchodzi.
– Myślałem, że jesteście
razem.
Pokręciła głową.
– Wychowuję Thomasa sama. No,
może nie tak zupełnie sama, rodzice mi czasem pomagają, jak zawsze.
Kiwnąłem głową, że rozumiem. A więc wszystko na to
wskazywało, że była sama. Czyli nic nie stało na drodze, by nawiązać z nią dużo
bliższe relacje. Musiałem się tylko upewnić czy przypadkiem nie ma już kogoś na
tapecie. Po tych kilku latach Kate nic nie straciła ze swojej urody i wdzięku,
powiedziałbym nawet, że po latach stała się jeszcze bardziej atrakcyjna,
spoważniała i pewnie nie jeden miał na nią ochotę, zupełnie jak ja.
– A ty, Tom, tak poza tym, co
porabiasz?
Zaśmiałem się.
– Ja? Zająłem się pracą, to mi
wychodzi w życiu najlepiej.
– A Viktoria? Musi ci być
ciężko pogodzić pracę z wychowywaniem dziecka.
– Nie wychowuje jej sam. A
mała jest tak urocza, że to właściwie żadne wyzwanie.
– Rzeczywiście, jest naprawdę
urocza. Aż się robię zazdrosna, że taka mała dziewczynka była w stanie skraść
twoje serce.
– Ach, ty też byś była, gdybyś
tylko chciała.
– Tak?
– Jasne.
Znowu się uśmiechnęła. Już połknęła mój haczyk, zawsze
była łasa na komplementy i to akurat nadal się nie zmieniło.
– A co na to pani Kaulitz?
– Pani Kaulitz?
Skinęła głową, a ja się lekko uśmiechnąłem. Kate
najwyraźniej sądziła, że mam żonę.
– Widzisz gdzieś na moim palcu
obrączkę?
– Nie, ale możesz jej po
prostu nie nosić.
– Nie ma żadnej pani Kaulitz.
– I taki mężczyzna chodzi
jeszcze wolny? To aż dziwne – stwierdziła.
Wybuchłem
śmiechem.
– No widzisz. Czasami też się
zastanawiam, jak udało mi się do tej pory pozostać singlem.
– Kiedyś na pewno ktoś
skradnie twoje serce, to tylko kwestia czasu. – Znowu się zaśmiałem. – Nie
śmiej się, każdy pragnie być kochany, każdy chce dla kogoś żyć, kogoś mieć,
nawet taki twardziel jak ty.
Pokręciłem ze zdumienia głową.
– A ty, masz kogoś? –
zapytałem wprost.
– Bezpośredni jesteś.
– Zawsze taki byłem, to się we
mnie akurat nie zmieniło.
– Tak, pamiętam. Nie, nie mam nikogo.
Po tym jak ojciec Thomasa, który jak się tylko dowiedział, że dziecko w drodze
kazał mi wyp… no wiesz, nie związałam się już z nikim.
– Kutas – skomentowałem.
– Tom! – upomniała mnie.
– No co, taka prawda. Jaki
facet zostawia dziewczynę z brzuchem?
– Zdziwiłbyś się, ilu kutasów
chodzi po tej ziemi.
– Ja bym nie zostawił
dziewczyny w ciąży.
Na te słowa uciekła wzrokiem w bok, jakby nad czymś
myślała.
– Szkoda, że wtedy tego nie
widziałam.
– Czego?
– Że to ty byłeś dla mnie
najlepszym wyborem. Patrząc na to, jak zajmujesz się Viktorią, choć nie jest
twoją rodzoną córką, przykro mi, że Thomas nie ma takiego ojca.
Wzruszyłem ramionami.
– Tak widocznie miało być.
– I tak spokojnie to mówisz?
– Swoje do poduszki już
wypłakałem, jak mnie posłałaś do diabła.
Kate westchnęła i upiła łyk wina.
– Masz rację, Tom, tak
widocznie miało być – powiedziała i zerknęła na zegarek. – Muszę już iść.
Zostawiłam Thomasa z sąsiadką, a obiecałam jej, że wrócę przed dwudziestą
drugą.
– Odwiozę cię – zaoferowałem.
– Miło z twojej strony.
– Żaden problem – odparłem i
kiwnąłem do kelnera, żeby przyniósł rachunek.
W drodze do domu Kate zaczęła się wypytywać o różne
rzeczy. Czułem, że zbiera informacje o mnie, zanim podejmie decyzje, czy
wpuścić mnie do swojego życia.
– Musi ci się powodzić, skoro
stać cię na taki samochód.
– Owszem, nie narzekam na brak
pieniędzy.
– Nie wiedziałam, że
ochroniarze tyle zarabiają.
– Zwykli ochroniarze nie, ale
dobrzy tak – odparłem wymijająco.
– Skoro tyle pracujesz, to kto
się zajmuje Viktorią?
– Zwykle Bill – wypaliłem bez
zastanowienia. – Zresztą Viktoria ma wokół siebie wiele osób, które się nią
zajmują. Nie zmienia to jednak faktu, że dobrze by było, gdyby w jej życiu była
jakaś kobieta, która zastąpiłaby jej matkę.
– No to musisz poszukać sobie
żony.
– To nie takie proste –
zaśmiałem się.
– Dlaczego, brak kandydatek?
– Brak tej odpowiedniej –
sprostowałem, zerkając na nią zalotnie.
– Ach tak.
– Tak naprawdę, to musiałaby
być osoba godna zaufania, która ma podejście do dzieci, która ma własne dzieci
i…
– I byłaby ideałem – weszła mi
w słowa.
– Nie. To znaczy… Ja wiem, że
to dziwnie brzmi, ale ona naprawdę potrzebuje osoby, która zastąpiłaby jej
matkę. Ja ani ci, którzy obecnie się nią zajmują, nie zastąpimy jej kontaktu z
kobietą.
– Rozumiem. I co, próbujesz
mnie wrobić?
– Oczywiście – zaśmiałem się.
– Nie no, żartuję. Nic z tych rzeczy. Pytasz, to mówię, tak po prostu –
wyparłem się, ale to był właśnie mój cel.
– Kocham dzieci, ale
wychowanie ich to ogromne wyzwanie i poświęcenie.
– Wiem – przyznałem.
– To tutaj – skinęła mi głową
na dom. Zaparkowałem przed bramą. – Dziękuję ci, że mnie odwiozłeś.
– Nie ma sprawy.
– I dziękuje za miły wieczór,
Tom – powiedziała i pocałowała mnie w
policzek.
– Cała przyjemność po mojej
stronie – odparłem, posyłając jej mój najbardziej uwodzicielski uśmiech, na
jaki było mnie stać. Gdyby Bill mnie teraz widział, zabiłby mnie gołymi rękami.
– To dobrej nocy, Tom. I
jeszcze raz dziękuję za kolację, było bardzo miło.
– Mnie również. Dobranoc.
Jeszcze chwilę stałem, obserwując jak idzie do domu,
kręcąc zalotnie pupą, a potem znika za drzwiami domu, gasząc światło na
werandzie. Wszystko szło w dobrym kierunku. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i
wybrałem połączenie do Billa. Odebrał po dwóch sygnałach.
– Śpisz już? – zapytałem.
– Nie, czytam dziewczynkom
bajkę.
Zerknąłem na zegarek.
– Już dawno powinny spać.
– Wiem, wiem. A ty spotkałeś
się z Kate?
– Tak.
– I co?
– W porządku. To nie mój syn.
– No widzisz i po co było tyle
nerwów?
Przewróciłem oczami. Nie cierpiałem, kiedy Bill miał rację.
Zawsze komentował to tak wyniośle, że gotowało się we mnie bardziej, niż w
chwili, kiedy naprawdę miałem jakiś problem.
– Wracam do domu, masz na coś
ochotę?
– Na ciebie.
– Pytam poważnie.
– A ja poważnie odpowiadam.
– Bill!
– Na El Diablo.
Poskrobałem się po czole, kiedy to usłyszałem.
Restauracja, w której to serwowali była akurat po drugiej stronie miasta.
– No dobra, to podjadę i
kupię. Jakieś jeszcze życzenia?
– Żebyś dotarł do domu jak
najszybciej.
– Postaram się.
– Tylko uważaj na siebie.
– Jasne. To na razie, niedługo
będę. Ucałuj ode mnie Viktorię na dobranoc.
– Jasne. Czekam.
Pojechałem po to El Diablo i jakieś pół godziny później
byłem już w domu. Jednak po drodze miałem czas przemyśleć sobie wiele rzeczy, a
jedną z nich była opieka nad Viktorią. Zdałem sobie sprawę, jak wielką ulgę
poczułem, kiedy dowiedziałem się, że Thomas nie jest moim synem. Kompletnie nie
byłem gotowy na posiadanie dziecka i wszystkim tym, co się z nim wiązało. Moje
czy nie moje, chciałem być wolny, a jak na ironię Viktoria zaczynała ograniczać
moją swobodę i coraz częściej doprowadzać do sytuacji, że wściekałem się na
Billa za to, że poświęca jej więcej uwagi niż mnie. Musiałem coś z tym zrobić.
I tak nie bylibyśmy dla małej dobrymi rodzicami. Ochroniarz i maniak mody to
nie najlepszy wzór dla dziecka. Kim by się stała, wychowując się przy nas? Obaj
byliśmy dziwakami, jakich mało. O naszym związku już nawet nie wspomnę.
Najgorsze było jednak to, że widziałem, jak Bill przywiązał się do niej.
Ubóstwiał ją, czasami miałem wrażenie, że traktuje ją jak własne dziecko,
chociaż może bardziej jak lalkę, która uwielbiała, jak ją przebierał kilka razy
dziennie. I tak jak jeszcze przed spotkaniem z Kate byłem zdecydowany uczynić
go ojcem Viktorii, tak teraz absolutnie nie było o tym mowy. Chciałem być wolny
i niezależny. Związałem się z Billem, bo on dawał mi to wszystko, i do tego, może
to dziwnie zabrzmi, ale czułem się przy nim bezpieczny. No i był jedyną osobą,
która mi dorównywała siłą psychiczną,
Jak tylko wszedłem na górę i otwarłem drzwi, wiedziałem,
że dzisiejszej nocy poszalejemy. Wszędzie na meblach były porozstawiane palące
się świece, a w tle leciała nastrojowa muzyka, która dodawała do całości
romantyzmu.
– Coś świętujemy? – zapytałem,
gdy podszedł do mnie, zabierając ode mnie El Diablo.
– Tak. To, że nie jesteś ojcem
z przypadku.
Uśmiechnąłem się.
– Nawet nie wiesz, jak mi
ulżyło – przyznałem.
– Domyślam się. Odkąd
zobaczyłeś tego chłopca, chodziłeś jak struty.
– Tak się też czułem.
– Na szczęście wszystko
skończyło się dobrze, a my mamy powód do świętowania.
– Rozpakuj jedzenie, zajrzę
tylko do dziewczynek i zaraz do ciebie wracam. – Musnąłem go w usta dla małej
zachęty.
– Okej.
Wyszedłem z apartamentu i poszedłem do pokoju małej.
Wchodząc cicho do środka, podszedłem do
łóżka.
– Tom – odezwała się, jak
tylko zorientowała się, że to ja.
– Dlaczego jeszcze nie śpicie?
– Czekałyśmy na ciebie.
Usiadłem na brzegu łóżka i zacząłem je nakrywać.
– Wiecie jak już późno? Jutro
będziecie niewyspane.
– Poczytaj nam bajkę na
dobranoc.
– Bill wam już czytał.
– No to opowiedz nam jakąś.
– Śpijcie już. Same się wam
zamykają oczka.
– A zostaniesz, aż zaśniemy?
– No pewnie. – Pocałowałem najpierw Viktorię, a potem Lenkę
w czółko i położyłem się na brzegu łóżka obok niej, delikatnie gładząc Viktorię
po rączce. Zamyśliłem się nad dzisiejszym spotkaniem z Kate. Boże, prawie byłem
ojcem tego chłopca, ja, singiel lubiący dobrze się zabawić i nie mieć żadnych
zobowiązań, prawie zaliczyłem wpadkę. Gdyby Thomas był mój, to tak właśnie
wyglądałoby moje życie; kochający tatuś, który czuwa nad snem swojego dziecka,
aż westchnąłem. Leżałem tu i tak już wyglądając, jak tatuś, miałem jednak jakiś
wybór. Mogłem oddać Viktorię, nie była moja, nic mnie z nią tak naprawdę nie
łączyło, więc nie czułem się przytłoczony koniecznością opieki nad nią i chyba
taki układ mi odpowiadał. W każdym razie już nie myślałem, żeby uczynić Billa
prawnym opiekunem Viktorii. Nie wiem, jak długo obserwowałem, jak zasypiają,
ale zajęło to chyba dłuższą chwilę, bo zobaczyłem w końcu Billa stojącego w
drzwiach. Położyłem palec na ustach, pokazując mu tym, żeby był cicho. I
powoli, tak, żeby ich nie zbudzić wstałem z łóżka.
– Kiedy jesteś w domu, zasypia
od razu, a jak cię nie ma, po prostu wariuje – powiedział, jak tylko zamknąłem
drzwi.
– Nic na to nie poradzę,
czasami muszę wyjść – odparłem. – Przygotowałeś wszystko? – zapytałem,
przyglądając się mu.
– Tak, wszystko gotowe,
łącznie ze mną. Brakuje tylko ciebie.
– Łącznie z tobą? – zdziwiłem
się, dopiero teraz dostrzegając, że ma na sobie szlafrok. Bill rozchylił lekko
materiał, pokazując mi, że pod nim niczego więcej już nie ma.
– Jesteś zboczony –
skomentowałem.
– Spragniony twojej uwagi.
Najpierw Kate, potem Viktoria, może w końcu poświęcisz trochę uwagi mnie?
– Cała noc ci wystarczy? –
zapytałem z uśmiechem na twarzy.
– Na dobry początek.
Wróciliśmy do apartamentu. Jedzenie oraz dwie lampki
czerwonego wina stały już na stole. Jak do tej pory nie byłem głodny, to sam
widok tego wszystkiego i do tego aromat, który unosił się w całym pokoju, wzbudził
we mnie taki apetyt, że aż zaburczało mi w brzuchu.
– Proszę – podał mi lampkę
wina.
– Chcesz mnie znowu upić?
– A wybierasz się gdzieś?
– Dziś nie.
– No to chcę. Kiedy jesteś
pijany, robisz się bardziej otwarty na różne propozycje.
– Ach tak. A co tym razem
chcesz przeforsować?
– Nic, tym razem nic. Chcę,
żeby było miło i chcę ciebie. Od kilku dni czuję się zaniedbywany i mam dzisiaj
już taką chcicę, że aż mnie nosi.
– Czyli, chcesz, żeby cię
bolał tyłek, tak żebyś nie mógł usiąść na niego przez najbliższy tydzień?
– Ująłbym to delikatniej, ale
w rzeczy samej, tego właśnie chcę.
Odstawiłem kieliszek na komodę i chwyciłem go oburącz za
twarz, bez ostrzeżenia wpijając się w jego usta. Tylko mruknął, oddając
pocałunek.
– Spokojnie, to tylko mały
bonusik tego, co ci zrobię, ale po tym, jak zjemy. Na razie jestem głodny, a na
głodnego przestaje być kreatywny – rzuciłem.
– Ja też – odparł Bill.
Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Bill w międzyczasie dolał jeszcze wina i zanim
się obejrzeliśmy, wypiliśmy całą butelkę, po której zrobiło się nam obojgu dość
wesoło. Rzuciłem się na Billa, całując go i rozwiązując pasek przy jego
szlafroku. Nie opierał się. Był tak mnie spragniony, że już mu nawet nie
przeszkadzało, że za chwilę zrobimy to na dywanie na środku salonu.
Nie wiem, jakim cudem udało
się nam jednak dotrzeć do łóżka. Antresola, na której była nasza sypialnia
wydawała się Everestem, kiedy schodek po schodku próbowaliśmy wejść na górę.
Nie mogłem się opanować, taki spragniony byłem seksu z Billem, dosłownie jakbym
miał to z nim zrobić pierwszy raz.
Kochaliśmy się prawie do rana. Udało mi się złapać, może ze
trzy godziny snu, gdy rozdzwonił się mój telefon.
– Jezu – jęknął Bill, przewracając
się na drugi bok. – Kogo niesie o tej godzinie?
Chwyciłem telefon, zerkając na wyświetlacz, to Kate. Czego
chciała? Zerwałem się z łóżka, wzbudzając w Billu zdziwienie.
– To znajomy – rzuciłem i całkiem
goły zszedłem na dół, odnajdując po drodze szlafrok Billa, który tymczasowo ubrałem.
– Tak, słucham – odebrałem.
– Cześć, Tom. Zbudziłam cię?
– Właściwie tak.
– Och, przepraszam. No, tak dzisiaj
niedziela, pewnie chciałeś sobie pospać, przepraszam – zaczęła tłumaczyć się.
– Coś się stało?
– Nie wiem, co się stało, ale
nie mam prądu w domu. To chyba bezpieczniki, ale nie znam się na tym a żaden elektryk,
do którego dzwoniłam, nie chciał dzisiaj przyjść. Wiem, że nie jesteś elektrykiem,
ale co mężczyzna to mężczyzna. Czy znalazłbyś czas i zerknął na to?
Zaczesałem ręką włosy za ucho i spojrzałem na zegarek
Billa, który leżał na komodzie.
– Będę koło dziesiątej, pasuje
ci?
– Oczywiście. Tylko głośno się
dobijaj, bo dzwonek nie działa.
– Ok. To na razie – rozłączyłem
się. Byłem skołowany i lekko skacowany. Dopiłem resztkę wina z kieliszka, stosując
zasadę „klina” i wróciłem na górę do Billa, kładąc się obok niego i całując go
w policzek.
– Kto to był?
– Znajomy z branży, prosił mnie
o pomoc. – Nie wiem, czemu nie chciałem mu powiedzieć, kto tak naprawdę dzwonił.
Czułem, że Bill się wścieknie, jeśli powiem mu prawdę. Oczywiście nie jestem
idiotą i wiedziałem, że te bezpieczniki to zagrywka, ale chciałem mieć pretekst
do spotkania się z nią, a skoro ona sama to zaproponowała, postanowiłem skorzystać.
– Akurat dzisiaj?
– No. Muszę się zebrać i jechać.
– Teraz?
– Tak.
– Nie mogłeś się umówić później?
– To pilna sprawa. Raz dwa to załatwię
i wrócę do obiadu. Później będę cały twój.
Tylko mruknął. Uwierzył mi i nic dziwnego, Nigdy wcześniej
nie dałem mu powodu, żeby miał jakiekolwiek podejrzenia, że go zdradzam.
Wziąłem prysznic i wyszykowałem się. Zanim zszedłem na dół,
zajrzałem jeszcze do pokoju Viktorii. Obie dziewczynki jeszcze smacznie spały,
więc zamknąłem cicho drzwi i ruszyłem do Kate.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Ooooo zaraza! Będzie zdrada! Herbata mi już wystygła i będę musiała wypić zimną. Tak zimną jak Kate. Znaczy dla Roma pewnie będzie gorąca, ah ta sucz, ale to Tom sam chce zdradzić. Jak suka nie da to pies nie weźmie. Nie nie mogę zabić to za mało! Głupi tom! Głupi! Tak mi żal Billa, może za bardzo interesuje się mała, ale poświęca czas Tomowi, a to on jest niedojrzały. Zachowuje się jak gównaż, który jeszcze chce się bawić, a swoje lata ma. Nie no nie wiem, co napisać. Załamałam się, właśnie poznałam cel życia Toma. Może on będzie z ta Kate? Tak też możesz zrobić, ale on musi być z Billem, chyba, że Bill też zdradzi! To genialny pomysł, przemyśl go. Rozpaczam! Idę sobie popłakać, że skrzywdzi mojego Bill'ego!
OdpowiedzUsuńCałuski :* Czekam na kolejny odcinek.
Zrozpaczona Daisy
Mam nadzieję że Tom nie jest taki głupi i nie zdradzi Billa :/ Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńYES! NOWY ROZDZIAŁ! CUDOWNY. Taka piękna wiadomość. :D
OdpowiedzUsuńAle Toooom, ty hipokryto. Padalcu. Bill ci tego nie wybaczy, ćwoku. Płakać mi się chce normalnie. Przeleć se tą Kate szybko, bo nie ścierpię więcej twojego zahowania, i porzuć. Wróć całym sobą do Billa.
Och, wykończą mnie te twincesty...
Czekam i pozdrawiam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCoś czuje że zdradzi. No chyba że w ostatniej chwili będzie miał olśnienie że nie może zrobić tego Bill'owi i sie wycofa i wróci do niego o co sie modle. Nie mam pomysłu co pisać dalej i też nie mam czasu. Przez to że czytam i czytam to nic innego nie robie a musze sprzątać. Ale włącze sobie piosenki TH i biore sie za sprzątanie a dzięki nim będzie mi sie lepiej sprzątało. Życzę dużo weny i czekam na następny odcinek żeby znowu poczytać i nic nie robić ;-)
OdpowiedzUsuńI Ty mi piszesz, że moich chłopców trzeba przez kolano przełożyć...? *kręci głową* Tom u mnie ma minusa na pół strony. (A wydawał się taki fajny). Zdrada na "walę-tynki"? Jak dla mnie mógłby walić tynki, aż odpadłoby mu co nieco..., jak mu cały Bill za mało.
OdpowiedzUsuńKate nie jest głupia: Wyczuła kasę, odpowiedzialność – dla niej to druga szansa od losu na usidlenie faceta do życia. Tom podkłada się jej jak na tacy. On – idiota, ona – całkiem rozsądna i właściwie standard, gdy się utknie samemu z dzieckiem, a życie dokopie.
Zastanawia mnie jedno: W jaki to cudowny sposób Tom będzie chciał namówić Kate do zajęcia się małą? Bo ja tego nie widzę.
Ona chce mieć go na zawołanie i już zaczyna ("bezpieczniki"? :D – wymówka cudna, bo wymienić je to żaden problem – to poziom wymiany żarówki – no i akurat jedynym znajomym facetem w okolicy jest Tom, a nie sąsiad). Hajtnie się z nią?
Przecież to oczywiste, że ona inaczej małej nie weźmie (ma już dziecko), chyba że w takiej transakcji wiązanej. A i nie zdziwiłabym się, jakby po ślubie nagle wróciła do dawnego zachowania, zostawiając wszystko na głowie Toma.
Definitywnie zepsułam sobie humor tym rozdziałem.
*Jak ja nie cierpię zdrajców!*
:*
Ri
Boję się, że Tom faktycznie się z nią przespi i co gorsza, wyjdzie z tego jakieś dziecko. Choć po cichu liczę, że Tom się wycofa, choćby w ostatniej chwili albo że Kate wcale nie jest chętna. Bo jeśli Tom to zrobi, to z Billem będzie masakra. Ufa mu, a Tom zawiodlby jego zaufanie. Zupełnie jak Nik.
OdpowiedzUsuńCo ty zrobiłaś :(((( az mi sie przykro zrobiło z powodu billa... Przeciez to sie nie moze stać! Co w ogóle strzeliło tomowi do głowy...
OdpowiedzUsuńTom ty szujo! Jak w ogole możesz mieć takie zachcianki?! To jest już chamstwo! Już mi szkoda Billa :-( czekam na kolejny odcinek!
OdpowiedzUsuńNie podoba mi sie ta cała Kate, a zachowanie Toma jest bardzo ale to bardzo niepoważne..
OdpowiedzUsuńFakt faktem, coś go łączyło z nia, ale to ona go zostawiła i na dodatek zdradziła, więc soryy,ale niech spada !!
Tom niech sie ogarnie nooo !!
opowiadanie jest dla mnie jak dodatkowa lektura jesteś genialna genialna i jeszcze raz genialna tylko ty piszesz sensowne Twincesty czytałam inne ale w twoich jestem zakochana. wydaje mi się że Bill się dowie że Tom ma swoją zachciankę będzie mu kazał zniknąć ze swojego życia będą walczyli o Victorię tylko nie wiem dlaczego wydaje mi się ze Bill będzie postrzelony może się dowiedzą że Victoria jest u niego? a tom się wtedy opamięta jak będzie mógł go naprawdę stracić gorąco pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuń