Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

poniedziałek, 29 lutego 2016
Witajcie kochani.

Dziś to na pewno zapałacie chęcią mordu na Tomie i Kate i na mnie też, ale cóż... :)




Odcinek 26




            Wszystko powoli zaczęło wracać do codziennej rutyny. Poranny prysznic, śniadanie, zerówka Viktorii, pogawędka z Kate, powrót do domu, obiad, wolny czas tylko dla siebie, który i ja i Bill spędzaliśmy zwykle oddzielnie z uwagi na odmienne zainteresowania, potem kolacja, prysznic lub kąpiel i wspólne noce. Schemat idealny, gdyby tylko nie był zbyt przewidywalny.
Czy się zacząłem nudzić tym układem? Nie, w jakimś sensie odpowiadało mi takie życie, ale miałem 26 lat i nosiło mnie. Po tej pseudo randce z Kate, jak ją nazywałem, kiedy pod pretekstem ściągnąłem ją do mojego byłego domu i całowaliśmy się, nie mogłem przestać myśleć, jaka Kate jest teraz w łóżku.
Kiedyś potrafiliśmy szaleć, lubiła seks i dobrą zabawę. Zastanawiałem się, czy nadal jest taka wyuzdana w tych sprawach, czy może doczekanie się potomka wypaliło w niej tę dziką namiętność, którą tak w niej kiedyś kochałem?
Jak tylko zajechałem pod szkołę odebrać Viktorię pomyślałem, że czas zrobić kolejny krok. Minęło już prawie dwa tygodnie od naszego intymnego spotkania i to chyba był odpowiedni czas, by sprawdzić, jak działa na nią mój urok osobisty.
Jak tylko zobaczyła mnie na korytarzu, uśmiechnęła się, wychodząc mi naprzeciw. Viktoria oczywiście rzuciła się biegiem przez cały korytarz, wpadając na koniec w moje ramiona, a Kate doszła do nas po krótkiej chwili.
– Jak tam, była grzeczna, czy mam się gniewać? – zapytałem, stawiając małą na ziemi i głaszcząc ją po głowie.
– Viktoria zawsze jest grzeczna.
– No to dobrze.
– Idziemy? – mała jak zwykle niecierpliwiła się.
– Zaraz. Masz tu kluczyki do samochodu. Umiesz otwierać drzwi, prawda? – zapytałem, nachylając się do niej.
– Tak, tutaj trzeba nacisnąć – pokazała paluszkiem na przycisk w pilocie.
– Zgadza się. To idź do samochodu i zapnij pasy, ja zaraz tam przyjdę – powiedziałem, a ona tylko skinęła głową i pobiegła do wyjścia.
Nie obawiałem się, że coś się jej stanie. Parking był ogrodzony płotem od strony ulicy, a ja zaparkowałem praktycznie przed samym wejściem, więc nie było mowy, żeby coś się jej po drodze stało, a zależało mi na tym, by zostać z Kate przez chwilę sam na sam.
– A jak odjedzie bez ciebie? – zażartowała.
Zaśmiałem się.
– Najpierw musiałaby dosięgnąć do pedałów.
– No tak, nie pomyślałam o tym – przyznała.
– Kate?
– Tak?
– Masz jakieś plany na dzisiejsze popołudnie?
– Proponujesz mi randkę? – To też u niej lubiłem, waliła prosto z mostu, a to zdecydowanie oszczędzało masę cennego czasu.
– Randki są dla nastolatków i staruchów, miałem na myśli wspólne spędzenie popołudnia u mnie w domu przy dobrym winie, może być szampan, jeśli wolisz – dodałem. – Zamówilibyśmy El Diablo – kiedyś lubiłaś. – Snułem wątek, widząc, że z każdym kolejnym słowem rozpływa się jak lody w słońcu.
– Nadal lubię. Dawno nie jadłam. Trochę mi nie po drodze, wiesz, nie jestem mobilna.
– Żaden problem. O menu i całą resztę to ja zadbam. Pytanie tylko, czy zechcesz to wszystko zjeść ze mną?
– W sumie, czemu nie. Thomas ma dzisiaj do dwudziestej zajęcia na basenie, więc do dwudziestej mam wolny czas.
– To, o której mam po ciebie przyjechać?
– Piętnasta?
– Będę o piętnastej. Idę, bo może faktycznie Viktoria odjedzie beze mnie – rzuciłem na odchodne żartem, co tylko wywołało u Kate gromki śmiech.
Przywiozłem Viktorie do domu, ale nie jadłem już obiadu. Miałem w planach jedzenie El Diablo z Kate, a dwóch dań nie dałbym radę w siebie wcisnąć. Billa nie było jeszcze w domu, a od Sebastiana dowiedziałem się, że pojechał do agencji. Mając idealne pole do działania, oznajmiłem Sebastianowi, że jadę na strzelnicę i wyszedłem z domu, kierując się oczywiście na umówioną godzinę po Kate.
Po drodze kupiłem jeszcze jedzenie na wynos, a szampan i wino, oczywiście do wyboru, od dawna chłodziły się w lodówce, więc wszystko było przygotowane i dopięte na ostatni guzik.
Jak tylko podjechałem pod jej dom, przycisnąłem klakson, dając jej sygnał, że już jestem. Wyszła dosłownie po paru sekundach.
– Cześć – przywitała się, wsiadając do samochodu i całując mnie w policzek na przywitanie. – Ale pachnie. Boże, już się głodna zrobiłam.
– Mam nadzieję, że nie jadłaś obiadu – rzuciłem.
– No właśnie nie, dlatego taka głodna jestem, a ty?
– Też nie.
Zaśmiała się.
– Czy my się nie zachowujemy trochę śmiesznie?
– A zmieściłabyś dwa dania?
– Nie.
– Ja też nie, w takim razie wcale śmiesznie się nie zachowujemy. Zostawiłaś Thomasa z opiekunką? – zapytałem jeszcze z ciekawości.
– Nie. Jest u kolegi. Kiedy ma zajęcia na basenie, zawsze chodzi do kolegi. Odrabiają tam razem lekcje, a potem ojciec Patryka odwozi ich na basen, ja go muszę tylko odebrać.
– O dwudziestej?
– Tak.
– Okej, będę pamiętał. To co, jedziemy? – zapytałem.
– No tak. Umieram z głodu, jeszcze chwilę, a zjem to tutaj.
– Chyba palcami, bo nie brałem sztućców na wynos.
– Ach – jęknęła. – Zrobiłeś to specjalnie.
– No pewnie – zażartowałem.
Kilka minut później, otwarłem jej drzwi do domu, wpuszczając pierwszą do środka.
– Och, widzę, że dorobiłeś się poduszek – stwierdziła, kolejny raz rozglądając się po pomieszczeniu.
– No w końcu udało mi się dotrzeć do sklepu. Pościel też mam nową.
– Tak? – zapytała, przychodząc za mną do kuchni i opierając się biodrem o szafkę, obserwowała, co robię.
– Napijesz się? – zapytałem, otwierając szafkę z zamiarem wyciągnięcia kieliszków.
– Chętnie.
– Wino czy szampan?
– Może szampan.
– Jasne, szampan. Dobrze trafiłaś, Bill mówił, że ten jest wyśmienity. – Wyciągnąłem butelkę z lodówki.
– Trzymasz go dla Billa?
– Nie – zaśmiałem się. – Kupiłem, żeby spróbować, ale nie było ani z kim, ani okazji, więc może teraz w końcu spróbuję.
Otwarłem go, a ona pisnęła, słysząc wystrzał korka. Nalałem nam do pełna.
– Proszę – podałem jej kieliszek.
– Dziękuję.
– Twoje zdrowie, Kate.
– I twoje, Tom – stuknęliśmy się szkłem i upiliśmy po łyku.
– Bill miał rację, wyśmienity ten szampan – przyznała.
– Faktycznie. On uwielbia takie trunki. No, chyba że jest wkurzony, wtedy w ruch idzie coś znacznie mocniejszego.
– Nie lubisz jak pije, co?
– Nie. Robi się wtedy wybitnie pyskaty i złośliwy.
– I szczery – dodała.
– Tak, szczery do bólu. Nie to, że nie lubię szczerości, ale w wydaniu Billa bywa to czasem kłopotliwe – wyjaśniłem. – Pomożesz mi? – zapytałem, kiedy przełożyłem całe jedzenie na talerze i potrzebowałem kogoś, kto zabierze nasze kieliszki i sztućce do pokoju.
– Jasne.
– Widelce są w szufladzie – rzuciłem.
– Tutaj – dotknęła pierwszej z brzegu szuflady, a ja skinąłem tylko głową.
W końcu usiedliśmy w pokoju, zabierając się za jedzenie. Zjedliśmy w takim tempie, jakby nas ktoś gonił.
Dolałem jej jeszcze szampana, sam już niestety nie piłem z uwagi na to, że musiałem ją jeszcze odwieść i wrócić do rezydencji.
– To, co jeszcze powiesz ciekawego? – zaczęła elokwentnie, jakbym przez ostatnie dwadzieścia minut nie zanudzał jej różnymi opowieściami. Chyba podświadomie wyczuwała, do czego tak naprawdę zmierzam.
– A co chcesz wiedzieć?
– Mówiłeś, że masz nową pościel, pochwalisz się?
Zastygłem na chwilę w bezruchu. Nie spodziewałem się, że tak szybko mi pójdzie, zaciągnięcie jej do łóżka, a najwyraźniej wszystko ku temu zmierzało.
– No pewnie. Jest na górze – zerknąłem mimowolnie w kierunku schodów prowadzących na piętro domu.
– W twoim starym pokoju?
– Nie. W tym gościnnym.
– Przecież tam nie było łóżka.
– Już jest.
– Duże?
– Dwuosobowe.
– Jesteś okropny – zaśmiała się.
– Dlaczego?
– Bo mnie podpuszczasz.
– Nie. Naprawdę łóżko też kupiłem. Lubię tę kanapę i czasami zdarza się, że usnę na niej przed telewizorem, no i od biedy całkiem wygodnie można się na niej przespać, ale na dłuższą metę zdecydowanie wygodniej jest spać na dużym łóżku. Choć – złapałem ją za rękę, ciągnąc na górę. Kiedy otwarłem drzwi, powoli weszła do środka, przesuwając dłonią po równo zasłanej pościeli w kolorze ciemnego wina.
– Satyna?
– Jedwab.
– To bardzo droga pościel.
– Nie zapominaj, że Bill jest projektantem, może takie rzeczy załatwić po nisko śmiesznej cenie.
– Chyba że tak. Sam wybierałeś?
– Co? Łóżko czy pościel?
– Jedno i drugie.
– Łóżko sam, a pościel, właściwie kolor wybrał Bill, chociaż wydaje mi się, że po prostu nie było innego wyboru i wziął, co było – wyjaśniłem.
– Bardzo liczysz się ze zdanie Billa – stwierdziła.
– To mój przyjaciel. A skoro zna się na rzeczy, a ja nie, to korzystam z jego pomocy, nic w tym nadzwyczajnego. Materiały to jego świat.
– Nigdy jeszcze nie spałam w jedwabnej pościeli – przyznała, zerkając zalotnie na mnie.
– Jeśli tylko zechcesz, możesz mieć dzisiaj okazję.
– To propozycja?
– Oferta – odparłem, wciąż musiałem uważać na każde słowo. W żadnym wypadku nie chciałem, by zrozumiała coś ewidentnie wprost. Miała się domyślać, do czego dążę, ale nie mieć do końca pewności, a ja umiejętnie manewrując słowami mieć alternatywną furtkę na wypadek, gdyby coś zaczęło iść nie tak, jak to sobie zaplanowałem. 
– Kusisz mnie, wiesz o tym?
– Czym?
– Wszystkim, łóżkiem, pościelą, sobą.
– I?
– I coraz bardziej mam ochotę poczuć, jak wygodne jest to łóżko, jak chłodna i przyjemna dla skóry jest ta pościel i twój ciężar na sobie.
Aż przeszedł mnie dreszcz. Pragnęła mnie, już chyba dobitniej oprócz powiedzenia mi prosto z mostu „kochaj się ze mną”, nie mogła powiedzieć.
Podszedłem do niej i delikatnie dotknąłem jej policzka. Chwyciła moją dłoń, przyciskając ją mocniej do swojej skóry, a drugą ręką objęła mnie za szyję i wspinając się na palce, zaczęła całować w usta. Przez chwilę pozwoliłem, by to ona nadawała kształt temu pocałunkowi, ale tylko przez chwilę, bo obejmując ją, zacząłem kłaść na łóżko, przejmując w końcu inicjatywę. Rozłożyła bezwiednie ręce na boki, pozwalając obdarowywać się pocałunkami. Powoli rzecz po rzeczy zacząłem ją rozbierać. Nie protestowała, wydawało mi się nawet, że za każdym razem, gdy kolejna część z jej garderoby lądowała na ziemi, jeszcze bardziej pożądliwie na mnie patrzyła, zachęcając mnie, bym kontynuował. W końcu, gdy została już tylko w samej bieliźnie, zaprotestowała, gdy zsunąłem ramiączko jej stanika.
Spojrzałem jej w oczy.
– Zdejmij koszulę – poprosiła.
Uśmiechnąłem się i odpinając dwa kolejne guziki, przełożyłem ją przez głowę.
– To też – wskazała gestem głowy na moją koszulkę.
Bez chwili wahania, ściągnąłem ją, wzbudzając w niej zachwyt moim ciałem. Wiedziałem, że nie mam się czego wstydzić. Każdej podobało się moje ciało, a teraz, gdy odznaczały się na nim idealnie wyrzeźbione mięśnie, tym bardziej mnie pragnęła.
Położyła dłoń na mojej klatce piersiowej, sunąc palcami po skórze. A mnie opanowało podniecenie. Gdy dojechała ręką do brzucha, zatrzymała się na pasku przy moich spodniach.
Spojrzała mi w oczy, a ja nic nie mówiąc, uśmiechnąłem się tylko lekko, poruszając brwiami i dając jej tym znak, żeby robiła, co chce, więc zrobiła, zgrabnie odpinając mi pasek i zamek w spodniach. Resztę zsunąłem sam, pozostając teraz tak jak ona tylko w samej bieliźnie.
Omiatała mnie wzrokiem, prawie tam pożerając, a ja byłem z siebie dumny jak paw. Uwielbiałem ten rodzaj pożerania mnie wzrokiem. Za każdym razem, kiedy widziałem tego typu spojrzenie, łechtało to moje ego tak bardzo, że już nic więcej nie było potrzebne, bym poczuł się Bogiem w ludzkiej skórze.
Kolejny raz dotknąłem jej ramion i zacząłem zsuwać tym razem oba ramiączka na raz. Nie protestowała. Odpiąłem w końcu jej stanik, pozbywając się go i skupiając uwagę na jej piersiach. Muszę przyznać, że jak na kogoś, kto urodził dziecko i karmił piersią, jej figura w ogóle się nie zmieniła, a jej piersi wciąż były jędrne i sterczące i cholernie przyjemne w dotyku. Przyssałem się do jednego z jej sutków, słysząc z jej ust ciche westchnięcie. Jej sutki stwardniały, a ciało pokryło się gęsią skórką, płonęła w moich ramionach. Zsunąłem z niej majteczki, obdarowując pocałunkami jej brzuch.
To naprawdę dziwne uczucie po tak długim czasie trzymać w ramionach kobietę, bo ostatni raz kochać się z kobietą miałem okazję tuż przed tym, jak zostałem ochroniarzem Billa. Przyzwyczaiłem się do ciała Billa i dziwnie mi się teraz patrzyło na brak pewnych anatomicznych części na jej ciele, ale jednocześnie podobała mi się ta odmiana. Kate sięgnęła dłonią do mojego krocza, przesuwając palcami po moim wzwodzie, który odznaczał się przez bokserki dość sporym wybrzuszeniem.
– Zdejmij – poprosiła, wsadzając palce pod gumkę.
Zsunąłem ostatnią dzielącą nas barierę, obserwując, jak mi się tam przygląda.
– Podoba ci się? – zapytałem, nie mogąc się powstrzymać.
– Jest ogromny.
– Dzięki – uśmiechnąłem się. – To chyba najlepszy komplement, jaki ostatnio usłyszałem.
Zepchnęła mnie z siebie, zmuszając mnie bym położył się na plecach i przypuściła atak na moją męskość. Jej smukłe palce owinęły się wokół mojego penisa, wynosząc mnie niemal w jednej sekundzie na szczyt podniecenia. Jej dłoń powoli, ale intensywnie zaczęła przesuwać się po moim członku. Musiałem się teraz naprawdę skupić, żeby nie czerpać z tego zbyt wielkiej przyjemności, bo mógłbym skończyć wcześniej, niż planowałem. W końcu wdrapała się na mnie, ocierając swoim kroczem o moją erekcję i właśnie zmierzaliśmy prosto do upragnionego przez nas celu, gdy nagle coś mi się przypomniało.
– Zaczekaj, zwolnij – powstrzymałem ją.
– Co się stało? Rozmyśliłeś się, tak? – Na jej twarzy malowała się cała paleta emocji.
– Nie, nic z tych rzeczy.
– Więc o co chodzi?
Podniosłem się, sięgając do spodni leżących na podłodze i wyciągnąłem prezerwatywy, podając jej.
Uśmiechnęła się.
– Miałam się ciebie pytać, czy… ale strasznie mi było głupio.
– A nie powinno. Chyba oboje jesteśmy dorośli, więc chyba też odpowiedzialni, co?
– Głupek – uderzyła mnie w ramię. – Przez ciebie czuję się jak kretynka.
– Niepotrzebnie. – Pchnąłem ją na łóżko, kładąc się między jej nogami. – Jakie wolisz, bananowe, truskawkowe, malinowe, hm… Co ja tu jeszcze mam? Popatrz, chyba ta jest miętowa.
– Boże, zasłoniła twarz rękami.
– Więc, która? Wybieraj.
Chwyciła pierwszą lepszą.
– Ta.
– No to do dzieła.
– Mam ci ją nałożyć?
– Już to przecież robiłaś, i to nie raz. – Przekręciłem ją tak, że znowu leżałem na wznak, a ona siedziała na mnie okrakiem.
– Nie patrz tak na mnie.
– Dlaczego?
– Bo się krępuję.
– Czego? Nakładania mi kondona?
– Właśnie.
Zaśmiałem się.
– To chyba ja mam większy powód to skrępowania.
– Jakoś tego nie widać po tobie.
Przygryzłem wargę.
– Bo bardziej niż skrępowanie, odczuwam pożądanie.
Pokręciła tylko głową zgrabnie, uwijając się z gumką.
– W porządku? – zapytała.
– Jak najbardziej. A teraz usiądź na nim.
Tym razem to ona się zaśmiała.
– Wiem, do czego zmierzasz.
– Do czego?
– Doskonale pamiętasz, jak lubiłam najbardziej kochać się z tobą.
– Ach, no bez przesady, tak się składa, że tę pozycję też bardzo lubię.
– Jasne, taką ciemnotę możesz wciskać każdej innej, ale nie mnie. Za dobrze cię znam.
Na chwilę zapadła cisza, czułem, jak zanurzam się w jej gorącym ciele. Przyjemność opanowała moje ciało i zmysły.
– Co się tak przyglądasz? – zapytała w końcu.
– Nic. Lubię patrzeć jak się poruszasz.
– Chyba chcesz powiedzieć, odwalam całą robotę.
– Nie. Chcę, żebyś doszła, tak jak kiedyś, zrobisz to dla mnie? A potem zafunduję ci taki seks, że nie będziesz wiedziała, gdzie jest niebo a gdzie ziemia.
Uśmiechnęła się, poruszając biodrami coraz mocniej. Wszystko zaczęło wirować, ona, ja, pokój. Powietrze wokół nas stało się jakiś ciężkie i przesycone feromonami. Oddechy, skurcze, jęki, i stłumione odgłosy uderzania ciało o ciało. Gorąco i krople potu leniwie sunące po naszych ciałach. W końcu impuls i rozkosz rozpływająca się po całym ciele.
Opadła na mnie, wtulając się. Oboje ciężko oddychaliśmy, leżąc w ciszy i swoich objęciach próbowaliśmy wyrównać nasze oddechy. Zrobiłem to. W końcu zaspokoiłem swoją rządzę, zdobyłem ją. Będąc w związku z Billem, obawiałem się, że zapomnę, jak się wyrywa laski. Jednak po dzisiejszym osiągnięciu, nabrałem przekonania, że nie tylko nie wyszedłem z wprawy, ale także się doszkoliłem i wydaje mi się, że mogę to nawet zawdzięczać Billowi, bo wiele z tego, jak do niej dziś podszedłem, to zachowanie Billa. Aż mnie świerzbiło powiedzieć mu o tym, ale obawiałem się, że tego nie zrozumie, a co więcej wścieknie się i osądzi, że go zdradziłem, a ja przecież nadal go kochałem, a Kate była tylko chwilowym kaprysem, więc nie pozostało mi nic innego, jak cieszyć się swoim tryumfem w samotności i brać z życia wszystko, co mi ofiarowywało pełnymi garściami, do oporu i póki mogłem.


14 komentarzy:

  1. Biedny Tom już mi go żal ehhh Wystarczy, że Bill raz odbierze Wiki z przedszkola i sprawa się rypnie. Będzie jeden wielki ARMAGEDOM :P Jeszcze lepiej jakby Bill znalazł damską bieliznę lub zużyte gumki w ich nowym domku :P Tom chyba zapomniał, że wykorzystane kobietki bardzo ale to bardzo lubią się mścić. Oby Kate potraktowała ich potajemne schadzki jak ciekawą przygodę. Bardzo fajny rozdział!!! Pozdrawiam Klio

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj to Tom się bardzo zdziwi bo życie zawsze oddaje

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe ile jeszcze razy zasmakuje tego chwilowego kaprysu... co za palant... dziękuję za uwagę, chyba tym razem nie mam nic więcej do napisania :<<<
    A Tobie życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam napisać jutro, bo jestem pod wpływem bardzo silnych emocji: rozpaczy - ze względu na śmierć cudownego bohatera w Snarry, które czytałam - i - teraz złość.
    Przez cały rozdział kręciłam głową z irytującym wyrazem twarzy oraz przeklinałam na tych wszystkich głupców. Całą TRÓJKĘ. O najbardziej winnym lepiej się nie wypowiem. Podobnie z Kejt-Srejt. A Bill... Weś chłopie daj porządną nauczkę życia temu padalcowi, a na koniec rozejm w formie namiętnych spazmów i jęków.
    Cieszya się ludzie, że jestem po tym snarry, a moje serce krwawi, bo inaczej już teraz byłaby krwawa rzeź.

    I tym eazem nie pozdrowię. Będę wredna. Ja mam się smutno i źle, to inni nie będą mieć lepiej, ha!

    (A-ale... I tak czekam na ciąg dalszy!)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba.. pierwszy raz w historii czytania opowiadań płaczę jak bóbr z powodu sceny łóżkowej, naprawdę. Ze złości na idiotyzm, którym wykazał się Tom.
    Pozdrawiam,
    Daria

    OdpowiedzUsuń
  6. Seks z inną osobą niż Twój partner to wcale nie zdrada, no pewnie, Tom! Coraz bardziej mnie irytuje. Niech Bill już się dowie i da mu popalić...

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam niecierpliwie na moment, w którym Bill dowie się o zdradzie Toma i odegra się za ten paskudny eksces. Tomowi należy się porządna nauczka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze chce Billowi o tym mówić mam nadzieję że jak on się dowie to nie wybaczy mu tak łatwo i nie będzie wierzył że go kocha i to chwilowy kaprys. Nao

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieje, że Bill się bardzo szybko dowie o zdradzie i że zrobi Tomowi taką awanturę że ten nigdy jej nie zapomni i mam też nadzieje że Bill szybko mu nie wybaczy. Tom musi pocierpieć, bardzo mu tego życzę bo na prawdę nienawidzę zdrady. Tom zachowuje się jak nieodpowiedzialny gówniarz wykorzystując Kate i zdradzając Billa, który jest mu oddany. W tej chwili mam ochotę po prostu rozszarpać Toma. Jestem taka zła... -.-

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie sądzę żyby Bill zaakceptował "kaprys".Też mi odskocznia od monotonii zwiążku,chyba faktycznie stały zwiążek to dla niego za szybko.Obowiązki i odpowiedzialnośc za innych i to nie w sensie obowiązków zawodowych -to go znudziło.Stąd Kate,Bill nie będzie zachwycony i obawiam ,że go wyrzuci z ich łóżka ,mam nadzieję ,że nie z wspólnego życia.Ale jak ten cvhwilowy ksprys wyjdzie na jaw ,to będzike się dzało ,a i Kate nie będzie zachwycona ze swojej roli-chyba.Ot moje przypuszczenia.Świetny rozdział.Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak myślałam, że zlinczujecie biednego Toma, no ale cóż zasłużył sobie na to. A Bill? Możecie sobie tylko wyobrazić co zrobi jak się dowie. A dowie się na pewno, bo takie rzeczy zawsze wychodzą i to przypadkowo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooooo to wczoraj był poniedziałek? Zapomniałam! Ale nadrobiłam! Jej wreszcie zdrada, teraz czekamy, aż Billy się dowie, no brzydko Tommy brzydko, czekam, aż Bill zdradzi Toma, a tak! Niech tak zrobi! Solidarność z Billem! Biedny nasz, kochany blondynek, on ciężko charuje, a Tom się bawi! Jak się pogodzą to wszystko się zmieni! O tak! Czekam na to i będę się sycić, bo jest głupi. Dla jakieś dziury straci wszystko, na pewno nie było to warte, ale to Tom, tego nie wytłumaczysz, musiał, to musiał, ale warte to nie było niczego. Kiedyś czytałam, że osoby, które zdradzają mają niską samo ocenę, więc Tom ma niską samo ocenę, psychologi nie oszukasz, o nie, nie.
    Pozdrawiam czekam na nexta.
    PS. Komentarz miał być dłuższy, ale ciężki dzień.
    Daisy

    OdpowiedzUsuń
  13. Marta Kaulitz2 marca 2016 00:11

    Jest mi gorąco o to bardzo. Ale z wściekłości. No co za skirwysyn. W trakcie czytania musiałam sie kilka razy zatrzmywać żeby sie uspokoić i zacząć spokojnie i głęboko oddychć. Ja nie mam do niego sił. Już omine moje myśli co do stosunku. No przecież to jasne że Bill uzna to za zdrade bo to jest kurwa zdrada! Ja nie ogarniam jego toku myślenia bo jest tak beznadziejny że sie załamuje. Musiałam powstrzymywać łzy które cisnęły mi sie do oczu. Jak on może myśleć że go nie zdradził. Skoro nie to to co. A taki sobie numerek bo czemu nie nikt sie nie dowie nikt nie będzie cierpiał no bo czemu skoro to nic takiego. Gówno prawda! Zdrada to coś bardzo strasznego w związku. Ktoś kto kocha nie zdradza. Nawet jeśli to nie zdrada w uczuciach to cieleśnie też sie liczy i to bardzo. Ciało i serce należą do osoby którą sie kocha i z którą sie jest. A ten palant chyba uważa że serce powinno być przy ukochanej osobie co nie jest prawdą. Wykasytowała bym go za to na miejscu Billa i już tylko czekam aż on sie dowie o tej zdradzie i ciekawa jestem jak sie dowie. Mam nadzieje że Bill go tak załatwi że zapamięta do końca życia że sie nie zdradza i że będzie go przepraszał na kolanach. Och jak ja gardze zdradami i osobami które zdradzają. To najgorasz rzecz która może sie zdarzyć pomiędzy osobami które sie kochają chociaż moim zdaniem zdrada mówi o tym że już sie tej osoby nie kocha. Dobra koniec bo jak zaczne sie rozpisywać o tych cholernych zdradach to nie skończe. Podsumowując Tom to jebany dupek z chorymi teoriami, biedny Billy będzie cierpiał..niech mu da popalić bo zasłużył, Kate oby ktoś jej szybko otworzył oczy i żeby sie dowiedziała że Tom ją zwyczajnie wykorzystuje jak seksualną zabawke. A co do ciebie kochana autorko to powinnam cie zabić za to wszystko co im robisz i za to co przeżywam lecz jeszcze sie powstrzymam i poczekam do końca opowiadania ale wiedz że jeśli to opowiadanie nie skończy sie happy endem czyli Tom i Bill razem to znajde cie i dopadne. Więc jeśli zamierzasz tak nie kończyć to możesz sobie już szukać takiego Toma żeby cie ochraniał. Oczywiście wszystko mówie na poważnie :-D och i tak kocham ciebie i twoje opowiadania. I chociaż pałam mordem względem jak pewnie większość czytelników to i tak pozdrawiam i życze dużo weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam nic nie pisać, ale nie umiem się powstrzymać.
    Z Toma jest WIELKI BUC!!Jak mógł zdradzić Billa?

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*