Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
poniedziałek, 29 lutego 2016
21:00
Witajcie kochani.
Dziś to na pewno zapałacie chęcią mordu na Tomie i Kate i na mnie też, ale cóż... :)
Dziś to na pewno zapałacie chęcią mordu na Tomie i Kate i na mnie też, ale cóż... :)
Odcinek 26
Wszystko powoli zaczęło wracać do codziennej rutyny.
Poranny prysznic, śniadanie, zerówka Viktorii, pogawędka z Kate, powrót do
domu, obiad, wolny czas tylko dla siebie, który i ja i Bill spędzaliśmy zwykle
oddzielnie z uwagi na odmienne zainteresowania, potem kolacja, prysznic lub
kąpiel i wspólne noce. Schemat idealny, gdyby tylko nie był zbyt przewidywalny.
Czy się zacząłem nudzić tym układem? Nie, w jakimś sensie
odpowiadało mi takie życie, ale miałem 26 lat i nosiło mnie. Po tej pseudo
randce z Kate, jak ją nazywałem, kiedy pod pretekstem ściągnąłem ją do mojego
byłego domu i całowaliśmy się, nie mogłem przestać myśleć, jaka Kate jest teraz
w łóżku.
Kiedyś potrafiliśmy szaleć, lubiła seks i dobrą zabawę.
Zastanawiałem się, czy nadal jest taka wyuzdana w tych sprawach, czy może
doczekanie się potomka wypaliło w niej tę dziką namiętność, którą tak w niej
kiedyś kochałem?
Jak tylko zajechałem pod szkołę odebrać Viktorię
pomyślałem, że czas zrobić kolejny krok. Minęło już prawie dwa tygodnie od
naszego intymnego spotkania i to chyba był odpowiedni czas, by sprawdzić, jak
działa na nią mój urok osobisty.
Jak tylko zobaczyła mnie na korytarzu, uśmiechnęła się,
wychodząc mi naprzeciw. Viktoria oczywiście rzuciła się biegiem przez cały korytarz,
wpadając na koniec w moje ramiona, a Kate doszła do nas po krótkiej chwili.
– Jak tam, była grzeczna, czy
mam się gniewać? – zapytałem, stawiając małą na ziemi i głaszcząc ją po głowie.
– Viktoria zawsze jest
grzeczna.
– No to dobrze.
– Idziemy? – mała jak zwykle
niecierpliwiła się.
– Zaraz. Masz tu kluczyki do
samochodu. Umiesz otwierać drzwi, prawda? – zapytałem, nachylając się do niej.
– Tak, tutaj trzeba nacisnąć –
pokazała paluszkiem na przycisk w pilocie.
– Zgadza się. To idź do
samochodu i zapnij pasy, ja zaraz tam przyjdę – powiedziałem, a ona tylko
skinęła głową i pobiegła do wyjścia.
Nie obawiałem się, że coś się jej stanie. Parking był
ogrodzony płotem od strony ulicy, a ja zaparkowałem praktycznie przed samym
wejściem, więc nie było mowy, żeby coś się jej po drodze stało, a zależało mi
na tym, by zostać z Kate przez chwilę sam na sam.
– A jak odjedzie bez ciebie? –
zażartowała.
Zaśmiałem się.
– Najpierw musiałaby dosięgnąć
do pedałów.
– No tak, nie pomyślałam o tym
– przyznała.
– Kate?
– Tak?
– Masz jakieś plany na
dzisiejsze popołudnie?
– Proponujesz mi randkę? – To
też u niej lubiłem, waliła prosto z mostu, a to zdecydowanie oszczędzało masę
cennego czasu.
– Randki są dla nastolatków i
staruchów, miałem na myśli wspólne spędzenie popołudnia u mnie w domu przy
dobrym winie, może być szampan, jeśli wolisz – dodałem. – Zamówilibyśmy El
Diablo – kiedyś lubiłaś. – Snułem wątek, widząc, że z każdym kolejnym słowem rozpływa
się jak lody w słońcu.
– Nadal lubię. Dawno nie jadłam.
Trochę mi nie po drodze, wiesz, nie jestem mobilna.
– Żaden problem. O menu i całą
resztę to ja zadbam. Pytanie tylko, czy zechcesz to wszystko zjeść ze mną?
– W sumie, czemu nie. Thomas
ma dzisiaj do dwudziestej zajęcia na basenie, więc do dwudziestej mam wolny
czas.
– To, o której mam po ciebie
przyjechać?
– Piętnasta?
– Będę o piętnastej. Idę, bo
może faktycznie Viktoria odjedzie beze mnie – rzuciłem na odchodne żartem, co
tylko wywołało u Kate gromki śmiech.
Przywiozłem Viktorie do domu, ale nie jadłem już obiadu.
Miałem w planach jedzenie El Diablo z Kate, a dwóch dań nie dałbym radę w
siebie wcisnąć. Billa nie było jeszcze w domu, a od Sebastiana dowiedziałem się,
że pojechał do agencji. Mając idealne pole do działania, oznajmiłem
Sebastianowi, że jadę na strzelnicę i wyszedłem z domu, kierując się oczywiście
na umówioną godzinę po Kate.
Po drodze kupiłem jeszcze jedzenie na wynos, a szampan i wino,
oczywiście do wyboru, od dawna chłodziły się w lodówce, więc wszystko było
przygotowane i dopięte na ostatni guzik.
Jak tylko podjechałem pod jej dom, przycisnąłem klakson, dając
jej sygnał, że już jestem. Wyszła dosłownie po paru sekundach.
– Cześć – przywitała się,
wsiadając do samochodu i całując mnie w policzek na przywitanie. – Ale pachnie.
Boże, już się głodna zrobiłam.
– Mam nadzieję, że nie jadłaś
obiadu – rzuciłem.
– No właśnie nie, dlatego taka
głodna jestem, a ty?
– Też nie.
Zaśmiała się.
– Czy my się nie zachowujemy trochę
śmiesznie?
– A zmieściłabyś dwa dania?
– Nie.
– Ja też nie, w takim razie
wcale śmiesznie się nie zachowujemy. Zostawiłaś Thomasa z opiekunką? –
zapytałem jeszcze z ciekawości.
– Nie. Jest u kolegi. Kiedy ma
zajęcia na basenie, zawsze chodzi do kolegi. Odrabiają tam razem lekcje, a
potem ojciec Patryka odwozi ich na basen, ja go muszę tylko odebrać.
– O dwudziestej?
– Tak.
– Okej, będę pamiętał. To co, jedziemy?
– zapytałem.
– No tak. Umieram z głodu,
jeszcze chwilę, a zjem to tutaj.
– Chyba palcami, bo nie brałem
sztućców na wynos.
– Ach – jęknęła. – Zrobiłeś to
specjalnie.
– No pewnie – zażartowałem.
Kilka minut później, otwarłem jej drzwi do domu, wpuszczając
pierwszą do środka.
– Och, widzę, że dorobiłeś się
poduszek – stwierdziła, kolejny raz rozglądając się po pomieszczeniu.
– No w końcu udało mi się
dotrzeć do sklepu. Pościel też mam nową.
– Tak? – zapytała, przychodząc
za mną do kuchni i opierając się biodrem o szafkę, obserwowała, co robię.
– Napijesz się? – zapytałem, otwierając
szafkę z zamiarem wyciągnięcia kieliszków.
– Chętnie.
– Wino czy szampan?
– Może szampan.
– Jasne, szampan. Dobrze trafiłaś,
Bill mówił, że ten jest wyśmienity. – Wyciągnąłem butelkę z lodówki.
– Trzymasz go dla Billa?
– Nie – zaśmiałem się. –
Kupiłem, żeby spróbować, ale nie było ani z kim, ani okazji, więc może teraz w końcu
spróbuję.
Otwarłem go, a ona pisnęła, słysząc wystrzał korka. Nalałem
nam do pełna.
– Proszę – podałem jej
kieliszek.
– Dziękuję.
– Twoje zdrowie, Kate.
– I twoje, Tom – stuknęliśmy się
szkłem i upiliśmy po łyku.
– Bill miał rację, wyśmienity
ten szampan – przyznała.
– Faktycznie. On uwielbia takie
trunki. No, chyba że jest wkurzony, wtedy w ruch idzie coś znacznie
mocniejszego.
– Nie lubisz jak pije, co?
– Nie. Robi się wtedy wybitnie
pyskaty i złośliwy.
– I szczery – dodała.
– Tak, szczery do bólu. Nie to,
że nie lubię szczerości, ale w wydaniu Billa bywa to czasem kłopotliwe –
wyjaśniłem. – Pomożesz mi? – zapytałem, kiedy przełożyłem całe jedzenie na
talerze i potrzebowałem kogoś, kto zabierze nasze kieliszki i sztućce do
pokoju.
– Jasne.
– Widelce są w szufladzie – rzuciłem.
– Tutaj – dotknęła pierwszej z
brzegu szuflady, a ja skinąłem tylko głową.
W końcu usiedliśmy w pokoju, zabierając się za jedzenie. Zjedliśmy
w takim tempie, jakby nas ktoś gonił.
Dolałem jej jeszcze szampana, sam już niestety nie piłem
z uwagi na to, że musiałem ją jeszcze odwieść i wrócić do rezydencji.
– To, co jeszcze powiesz
ciekawego? – zaczęła elokwentnie, jakbym przez ostatnie dwadzieścia minut nie
zanudzał jej różnymi opowieściami. Chyba podświadomie wyczuwała, do czego tak
naprawdę zmierzam.
– A co chcesz wiedzieć?
– Mówiłeś, że masz nową
pościel, pochwalisz się?
Zastygłem na chwilę w bezruchu. Nie spodziewałem się, że
tak szybko mi pójdzie, zaciągnięcie jej do łóżka, a najwyraźniej wszystko ku
temu zmierzało.
– No pewnie. Jest na górze –
zerknąłem mimowolnie w kierunku schodów prowadzących na piętro domu.
– W twoim starym pokoju?
– Nie. W tym gościnnym.
– Przecież tam nie było łóżka.
– Już jest.
– Duże?
– Dwuosobowe.
– Jesteś okropny – zaśmiała
się.
– Dlaczego?
– Bo mnie podpuszczasz.
– Nie. Naprawdę łóżko też kupiłem.
Lubię tę kanapę i czasami zdarza się, że usnę na niej przed telewizorem, no i
od biedy całkiem wygodnie można się na niej przespać, ale na dłuższą metę
zdecydowanie wygodniej jest spać na dużym łóżku. Choć – złapałem ją za rękę,
ciągnąc na górę. Kiedy otwarłem drzwi, powoli weszła do środka, przesuwając dłonią
po równo zasłanej pościeli w kolorze ciemnego wina.
– Satyna?
– Jedwab.
– To bardzo droga pościel.
– Nie zapominaj, że Bill jest
projektantem, może takie rzeczy załatwić po nisko śmiesznej cenie.
– Chyba że tak. Sam wybierałeś?
– Co? Łóżko czy pościel?
– Jedno i drugie.
– Łóżko sam, a pościel, właściwie
kolor wybrał Bill, chociaż wydaje mi się, że po prostu nie było innego wyboru i
wziął, co było – wyjaśniłem.
– Bardzo liczysz się ze zdanie
Billa – stwierdziła.
– To mój przyjaciel. A skoro
zna się na rzeczy, a ja nie, to korzystam z jego pomocy, nic w tym
nadzwyczajnego. Materiały to jego świat.
– Nigdy jeszcze nie spałam w
jedwabnej pościeli – przyznała, zerkając zalotnie na mnie.
– Jeśli tylko zechcesz, możesz
mieć dzisiaj okazję.
– To propozycja?
– Oferta – odparłem, wciąż musiałem
uważać na każde słowo. W żadnym wypadku nie chciałem, by zrozumiała coś ewidentnie
wprost. Miała się domyślać, do czego dążę, ale nie mieć do końca pewności, a ja
umiejętnie manewrując słowami mieć alternatywną furtkę na wypadek, gdyby coś
zaczęło iść nie tak, jak to sobie zaplanowałem.
– Kusisz mnie, wiesz o tym?
– Czym?
– Wszystkim, łóżkiem, pościelą,
sobą.
– I?
– I coraz bardziej mam ochotę
poczuć, jak wygodne jest to łóżko, jak chłodna i przyjemna dla skóry jest ta
pościel i twój ciężar na sobie.
Aż przeszedł mnie dreszcz. Pragnęła mnie, już chyba
dobitniej oprócz powiedzenia mi prosto z mostu „kochaj się ze mną”, nie mogła powiedzieć.
Podszedłem do niej i delikatnie dotknąłem jej policzka.
Chwyciła moją dłoń, przyciskając ją mocniej do swojej skóry, a drugą ręką
objęła mnie za szyję i wspinając się na palce, zaczęła całować w usta. Przez
chwilę pozwoliłem, by to ona nadawała kształt temu pocałunkowi, ale tylko przez
chwilę, bo obejmując ją, zacząłem kłaść na łóżko, przejmując w końcu inicjatywę.
Rozłożyła bezwiednie ręce na boki, pozwalając obdarowywać się pocałunkami. Powoli
rzecz po rzeczy zacząłem ją rozbierać. Nie protestowała, wydawało mi się nawet,
że za każdym razem, gdy kolejna część z jej garderoby lądowała na ziemi, jeszcze
bardziej pożądliwie na mnie patrzyła, zachęcając mnie, bym kontynuował. W końcu,
gdy została już tylko w samej bieliźnie, zaprotestowała, gdy zsunąłem ramiączko
jej stanika.
Spojrzałem jej w oczy.
– Zdejmij koszulę – poprosiła.
Uśmiechnąłem się i odpinając dwa kolejne guziki, przełożyłem
ją przez głowę.
– To też – wskazała gestem
głowy na moją koszulkę.
Bez chwili wahania, ściągnąłem ją, wzbudzając w niej
zachwyt moim ciałem. Wiedziałem, że nie mam się czego wstydzić. Każdej podobało
się moje ciało, a teraz, gdy odznaczały się na nim idealnie wyrzeźbione mięśnie,
tym bardziej mnie pragnęła.
Położyła dłoń na mojej klatce piersiowej, sunąc palcami
po skórze. A mnie opanowało podniecenie. Gdy dojechała ręką do brzucha,
zatrzymała się na pasku przy moich spodniach.
Spojrzała mi w oczy, a ja nic nie mówiąc, uśmiechnąłem
się tylko lekko, poruszając brwiami i dając jej tym znak, żeby robiła, co chce,
więc zrobiła, zgrabnie odpinając mi pasek i zamek w spodniach. Resztę zsunąłem
sam, pozostając teraz tak jak ona tylko w samej bieliźnie.
Omiatała mnie wzrokiem, prawie tam pożerając, a ja byłem
z siebie dumny jak paw. Uwielbiałem ten rodzaj pożerania mnie wzrokiem. Za każdym
razem, kiedy widziałem tego typu spojrzenie, łechtało to moje ego tak bardzo, że
już nic więcej nie było potrzebne, bym poczuł się Bogiem w ludzkiej skórze.
Kolejny raz dotknąłem jej ramion i zacząłem zsuwać tym
razem oba ramiączka na raz. Nie protestowała. Odpiąłem w końcu jej stanik, pozbywając
się go i skupiając uwagę na jej piersiach. Muszę przyznać, że jak na kogoś, kto
urodził dziecko i karmił piersią, jej figura w ogóle się nie zmieniła, a jej piersi
wciąż były jędrne i sterczące i cholernie przyjemne w dotyku. Przyssałem się do
jednego z jej sutków, słysząc z jej ust ciche westchnięcie. Jej sutki
stwardniały, a ciało pokryło się gęsią skórką, płonęła w moich ramionach. Zsunąłem
z niej majteczki, obdarowując pocałunkami jej brzuch.
To naprawdę dziwne uczucie po tak długim czasie trzymać w
ramionach kobietę, bo ostatni raz kochać się z kobietą miałem okazję tuż przed
tym, jak zostałem ochroniarzem Billa. Przyzwyczaiłem się do ciała Billa i dziwnie
mi się teraz patrzyło na brak pewnych anatomicznych części na jej ciele, ale
jednocześnie podobała mi się ta odmiana. Kate sięgnęła dłonią do mojego krocza,
przesuwając palcami po moim wzwodzie, który odznaczał się przez bokserki dość
sporym wybrzuszeniem.
– Zdejmij – poprosiła, wsadzając
palce pod gumkę.
Zsunąłem ostatnią dzielącą nas barierę, obserwując, jak
mi się tam przygląda.
– Podoba ci się? – zapytałem, nie
mogąc się powstrzymać.
– Jest ogromny.
– Dzięki – uśmiechnąłem się. –
To chyba najlepszy komplement, jaki ostatnio usłyszałem.
Zepchnęła mnie z siebie, zmuszając mnie bym położył się
na plecach i przypuściła atak na moją męskość. Jej smukłe palce owinęły się
wokół mojego penisa, wynosząc mnie niemal w jednej sekundzie na szczyt
podniecenia. Jej dłoń powoli, ale intensywnie zaczęła przesuwać się po moim
członku. Musiałem się teraz naprawdę skupić, żeby nie czerpać z tego zbyt
wielkiej przyjemności, bo mógłbym skończyć wcześniej, niż planowałem. W końcu
wdrapała się na mnie, ocierając swoim kroczem o moją erekcję i właśnie
zmierzaliśmy prosto do upragnionego przez nas celu, gdy nagle coś mi się przypomniało.
– Zaczekaj, zwolnij –
powstrzymałem ją.
– Co się stało? Rozmyśliłeś
się, tak? – Na jej twarzy malowała się cała paleta emocji.
– Nie, nic z tych rzeczy.
– Więc o co chodzi?
Podniosłem się, sięgając do spodni leżących na podłodze i
wyciągnąłem prezerwatywy, podając jej.
Uśmiechnęła się.
– Miałam się ciebie pytać,
czy… ale strasznie mi było głupio.
– A nie powinno. Chyba oboje
jesteśmy dorośli, więc chyba też odpowiedzialni, co?
– Głupek – uderzyła mnie w
ramię. – Przez ciebie czuję się jak kretynka.
– Niepotrzebnie. – Pchnąłem ją
na łóżko, kładąc się między jej nogami. – Jakie wolisz, bananowe, truskawkowe,
malinowe, hm… Co ja tu jeszcze mam? Popatrz, chyba ta jest miętowa.
– Boże, zasłoniła twarz
rękami.
– Więc, która? Wybieraj.
Chwyciła pierwszą lepszą.
– Ta.
– No to do dzieła.
– Mam ci ją nałożyć?
– Już to przecież robiłaś, i
to nie raz. – Przekręciłem ją tak, że znowu leżałem na wznak, a ona siedziała
na mnie okrakiem.
– Nie patrz tak na mnie.
– Dlaczego?
– Bo się krępuję.
– Czego? Nakładania mi
kondona?
– Właśnie.
Zaśmiałem się.
– To chyba ja mam większy
powód to skrępowania.
– Jakoś tego nie widać po
tobie.
Przygryzłem wargę.
– Bo bardziej niż skrępowanie,
odczuwam pożądanie.
Pokręciła tylko głową zgrabnie, uwijając się z gumką.
– W porządku? – zapytała.
– Jak najbardziej. A teraz
usiądź na nim.
Tym razem to ona się zaśmiała.
– Wiem, do czego zmierzasz.
– Do czego?
– Doskonale pamiętasz, jak
lubiłam najbardziej kochać się z tobą.
– Ach, no bez przesady, tak
się składa, że tę pozycję też bardzo lubię.
– Jasne, taką ciemnotę możesz
wciskać każdej innej, ale nie mnie. Za dobrze cię znam.
Na chwilę zapadła cisza, czułem, jak zanurzam się w jej
gorącym ciele. Przyjemność opanowała moje ciało i zmysły.
– Co się tak przyglądasz? –
zapytała w końcu.
– Nic. Lubię patrzeć jak się
poruszasz.
– Chyba chcesz powiedzieć,
odwalam całą robotę.
– Nie. Chcę, żebyś doszła, tak
jak kiedyś, zrobisz to dla mnie? A potem zafunduję ci taki seks, że nie
będziesz wiedziała, gdzie jest niebo a gdzie ziemia.
Uśmiechnęła się, poruszając biodrami coraz mocniej.
Wszystko zaczęło wirować, ona, ja, pokój. Powietrze wokół nas stało się jakiś
ciężkie i przesycone feromonami. Oddechy, skurcze, jęki, i stłumione odgłosy
uderzania ciało o ciało. Gorąco i krople potu leniwie sunące po naszych
ciałach. W końcu impuls i rozkosz rozpływająca się po całym ciele.
Opadła na mnie, wtulając się. Oboje ciężko oddychaliśmy,
leżąc w ciszy i swoich objęciach próbowaliśmy wyrównać nasze oddechy. Zrobiłem
to. W końcu zaspokoiłem swoją rządzę, zdobyłem ją. Będąc w związku z Billem,
obawiałem się, że zapomnę, jak się wyrywa laski. Jednak po dzisiejszym osiągnięciu,
nabrałem przekonania, że nie tylko nie wyszedłem z wprawy, ale także się
doszkoliłem i wydaje mi się, że mogę to nawet zawdzięczać Billowi, bo wiele z
tego, jak do niej dziś podszedłem, to zachowanie Billa. Aż mnie świerzbiło
powiedzieć mu o tym, ale obawiałem się, że tego nie zrozumie, a co więcej
wścieknie się i osądzi, że go zdradziłem, a ja przecież nadal go kochałem, a
Kate była tylko chwilowym kaprysem, więc nie pozostało mi nic innego, jak
cieszyć się swoim tryumfem w samotności i brać z życia wszystko, co mi
ofiarowywało pełnymi garściami, do oporu i póki mogłem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Biedny Tom już mi go żal ehhh Wystarczy, że Bill raz odbierze Wiki z przedszkola i sprawa się rypnie. Będzie jeden wielki ARMAGEDOM :P Jeszcze lepiej jakby Bill znalazł damską bieliznę lub zużyte gumki w ich nowym domku :P Tom chyba zapomniał, że wykorzystane kobietki bardzo ale to bardzo lubią się mścić. Oby Kate potraktowała ich potajemne schadzki jak ciekawą przygodę. Bardzo fajny rozdział!!! Pozdrawiam Klio
OdpowiedzUsuńOj to Tom się bardzo zdziwi bo życie zawsze oddaje
OdpowiedzUsuńCiekawe ile jeszcze razy zasmakuje tego chwilowego kaprysu... co za palant... dziękuję za uwagę, chyba tym razem nie mam nic więcej do napisania :<<<
OdpowiedzUsuńA Tobie życzę weny :)
Miałam napisać jutro, bo jestem pod wpływem bardzo silnych emocji: rozpaczy - ze względu na śmierć cudownego bohatera w Snarry, które czytałam - i - teraz złość.
OdpowiedzUsuńPrzez cały rozdział kręciłam głową z irytującym wyrazem twarzy oraz przeklinałam na tych wszystkich głupców. Całą TRÓJKĘ. O najbardziej winnym lepiej się nie wypowiem. Podobnie z Kejt-Srejt. A Bill... Weś chłopie daj porządną nauczkę życia temu padalcowi, a na koniec rozejm w formie namiętnych spazmów i jęków.
Cieszya się ludzie, że jestem po tym snarry, a moje serce krwawi, bo inaczej już teraz byłaby krwawa rzeź.
I tym eazem nie pozdrowię. Będę wredna. Ja mam się smutno i źle, to inni nie będą mieć lepiej, ha!
(A-ale... I tak czekam na ciąg dalszy!)
Chyba.. pierwszy raz w historii czytania opowiadań płaczę jak bóbr z powodu sceny łóżkowej, naprawdę. Ze złości na idiotyzm, którym wykazał się Tom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Daria
Seks z inną osobą niż Twój partner to wcale nie zdrada, no pewnie, Tom! Coraz bardziej mnie irytuje. Niech Bill już się dowie i da mu popalić...
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na moment, w którym Bill dowie się o zdradzie Toma i odegra się za ten paskudny eksces. Tomowi należy się porządna nauczka.
OdpowiedzUsuńJeszcze chce Billowi o tym mówić mam nadzieję że jak on się dowie to nie wybaczy mu tak łatwo i nie będzie wierzył że go kocha i to chwilowy kaprys. Nao
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Bill się bardzo szybko dowie o zdradzie i że zrobi Tomowi taką awanturę że ten nigdy jej nie zapomni i mam też nadzieje że Bill szybko mu nie wybaczy. Tom musi pocierpieć, bardzo mu tego życzę bo na prawdę nienawidzę zdrady. Tom zachowuje się jak nieodpowiedzialny gówniarz wykorzystując Kate i zdradzając Billa, który jest mu oddany. W tej chwili mam ochotę po prostu rozszarpać Toma. Jestem taka zła... -.-
OdpowiedzUsuńNie sądzę żyby Bill zaakceptował "kaprys".Też mi odskocznia od monotonii zwiążku,chyba faktycznie stały zwiążek to dla niego za szybko.Obowiązki i odpowiedzialnośc za innych i to nie w sensie obowiązków zawodowych -to go znudziło.Stąd Kate,Bill nie będzie zachwycony i obawiam ,że go wyrzuci z ich łóżka ,mam nadzieję ,że nie z wspólnego życia.Ale jak ten cvhwilowy ksprys wyjdzie na jaw ,to będzike się dzało ,a i Kate nie będzie zachwycona ze swojej roli-chyba.Ot moje przypuszczenia.Świetny rozdział.Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że zlinczujecie biednego Toma, no ale cóż zasłużył sobie na to. A Bill? Możecie sobie tylko wyobrazić co zrobi jak się dowie. A dowie się na pewno, bo takie rzeczy zawsze wychodzą i to przypadkowo.
OdpowiedzUsuńOoooo to wczoraj był poniedziałek? Zapomniałam! Ale nadrobiłam! Jej wreszcie zdrada, teraz czekamy, aż Billy się dowie, no brzydko Tommy brzydko, czekam, aż Bill zdradzi Toma, a tak! Niech tak zrobi! Solidarność z Billem! Biedny nasz, kochany blondynek, on ciężko charuje, a Tom się bawi! Jak się pogodzą to wszystko się zmieni! O tak! Czekam na to i będę się sycić, bo jest głupi. Dla jakieś dziury straci wszystko, na pewno nie było to warte, ale to Tom, tego nie wytłumaczysz, musiał, to musiał, ale warte to nie było niczego. Kiedyś czytałam, że osoby, które zdradzają mają niską samo ocenę, więc Tom ma niską samo ocenę, psychologi nie oszukasz, o nie, nie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam czekam na nexta.
PS. Komentarz miał być dłuższy, ale ciężki dzień.
Daisy
Jest mi gorąco o to bardzo. Ale z wściekłości. No co za skirwysyn. W trakcie czytania musiałam sie kilka razy zatrzmywać żeby sie uspokoić i zacząć spokojnie i głęboko oddychć. Ja nie mam do niego sił. Już omine moje myśli co do stosunku. No przecież to jasne że Bill uzna to za zdrade bo to jest kurwa zdrada! Ja nie ogarniam jego toku myślenia bo jest tak beznadziejny że sie załamuje. Musiałam powstrzymywać łzy które cisnęły mi sie do oczu. Jak on może myśleć że go nie zdradził. Skoro nie to to co. A taki sobie numerek bo czemu nie nikt sie nie dowie nikt nie będzie cierpiał no bo czemu skoro to nic takiego. Gówno prawda! Zdrada to coś bardzo strasznego w związku. Ktoś kto kocha nie zdradza. Nawet jeśli to nie zdrada w uczuciach to cieleśnie też sie liczy i to bardzo. Ciało i serce należą do osoby którą sie kocha i z którą sie jest. A ten palant chyba uważa że serce powinno być przy ukochanej osobie co nie jest prawdą. Wykasytowała bym go za to na miejscu Billa i już tylko czekam aż on sie dowie o tej zdradzie i ciekawa jestem jak sie dowie. Mam nadzieje że Bill go tak załatwi że zapamięta do końca życia że sie nie zdradza i że będzie go przepraszał na kolanach. Och jak ja gardze zdradami i osobami które zdradzają. To najgorasz rzecz która może sie zdarzyć pomiędzy osobami które sie kochają chociaż moim zdaniem zdrada mówi o tym że już sie tej osoby nie kocha. Dobra koniec bo jak zaczne sie rozpisywać o tych cholernych zdradach to nie skończe. Podsumowując Tom to jebany dupek z chorymi teoriami, biedny Billy będzie cierpiał..niech mu da popalić bo zasłużył, Kate oby ktoś jej szybko otworzył oczy i żeby sie dowiedziała że Tom ją zwyczajnie wykorzystuje jak seksualną zabawke. A co do ciebie kochana autorko to powinnam cie zabić za to wszystko co im robisz i za to co przeżywam lecz jeszcze sie powstrzymam i poczekam do końca opowiadania ale wiedz że jeśli to opowiadanie nie skończy sie happy endem czyli Tom i Bill razem to znajde cie i dopadne. Więc jeśli zamierzasz tak nie kończyć to możesz sobie już szukać takiego Toma żeby cie ochraniał. Oczywiście wszystko mówie na poważnie :-D och i tak kocham ciebie i twoje opowiadania. I chociaż pałam mordem względem jak pewnie większość czytelników to i tak pozdrawiam i życze dużo weny :-)
OdpowiedzUsuńMiałam nic nie pisać, ale nie umiem się powstrzymać.
OdpowiedzUsuńZ Toma jest WIELKI BUC!!Jak mógł zdradzić Billa?