Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

czwartek, 24 marca 2016

Odcinek 32





              Nie wiem, która była jak zasnąłem, ale długo wsłuchiwałem się w oddech Billa. Rano, gdy się obudziłem, kolejny raz nie zastałem go w łóżku. Zawsze byłem czujny, kiedy z kimś spałem i wyczuwałem każdy ruch tej osoby, a przy Billu sypiałem jak zabity i przez to nawet nie wiedziałem, kiedy wymykał się z łóżka.
Sięgnąłem po telefon, zerkając, która godzina – 8:09. Jak tylko dotarło do mnie, która godzina zerwałem się z łóżka jak poparzony. Viktoria i jej zerówka! Tylko to w tej chwili miałem w głowie. Zbiegłem po schodach z antresoli i udałem się do pokoju małej, ale nie było jej tam. Podszedłem do okna, wyglądając na plac, na którym zwykle stały zaparkowane auta. Billa samochodu nie było, więc zawiózł małą do zerówki. Czy to oznaczało, że czuł się już dobrze?
Ubrałem się w dres i zszedłem do kuchni.
– Dzień dobry – przywitałem się.
– Dzień dobry, Tom – Anna i Sonia odpowiedziały mi jednocześnie.
– Wyspałeś się? – zapytała Anna, ale nie odpowiedziałem jej, co innego zaprzątało teraz moją głowę.
– Bill pojechał z Viktorią?
– Tak. Mówił, że dziś czuje się już dobrze. Wspominał nawet o tobie, że się nim troskliwie zajmowałeś.
– Nawet mnie nie obudził – pokręciłem głową niezbyt zadowolony.
– Mówił, że długo czuwałeś przy nim i nawet prosił Sebastiana, żeby cię przypadkiem nie zbudził, jak pójdzie zabrać tacę.
A więc jednak. To ja sądziłem, że on śpi, kiedy tak wsłuchiwałem się w jego oddech, a on tylko udawał.
– Jestem przyzwyczajony do krótkiego snu i spania na raty, taki mam zawód, nie mogę się teraz wylegiwać, bo mi wolno.
– Tu możesz.
Skrzywiłem się.
– Możemy zmienić temat? Powinienem znaleźć sobie pracę, ale Bill…
– Nawet nie zaczynaj szukać, jeśli nie chcesz rozpętać piekła – wtrącił się Sebastian.
– Nie chcę być na jego utrzymaniu, jak Nik, a tak się poniekąd czuję.
– Nik był na tyle bezczelny, że potrafił powiedzieć Billowi, że potrzebuje pieniędzy. A ty oprócz tego, że mieszkasz tu i jesz z nami, nie bierzesz od niego ani grosza.
– Mimo wszystko i tak czuję się jak darmozjad.
– Bill nie chce, żebyś pracował, jako ochroniarz, boi się o ciebie, boi się, że coś ci się stanie. Już raz prawie umarłeś po tym, jak Nik cię postrzelił – tłumaczył mi Sebastian.
Westchnąłem. Rozumiałem obawy Billa, dlatego było, jak było, ale źle się z tym czułem. Do tego doszła jeszcze moja zdrada no i fakt, nad którym najbardziej ubolewałem, a mianowicie to, że wylądowałem w łóżku w pozycji pasywa, to naprawdę nie była dla mnie komfortowa sytuacja.
– Bardzo rzadko zamachowiec mierzy do ochroniarza, a ja już chyba limit w tej kwestii wykorzystałem.
– Więc co, chcesz wziąć zlecenie?
Upiłem kilka łyków gorącej kawy.
– Nie mówię, że chcę. Chodzi o to, że nie czuję się dobrze, będąc utrzymankiem Billa.
– Bill tak tego nie widzi. Poza tym jest ktoś jeszcze, kto oprócz Billa potrzebuje cię – powiedziała Anna.
– Kto?
– Viktoria. Ona potrzebuje was obu.
– Mówisz to tak, jakbym szedł na szafot, a przecież tylko rozmawiamy. Prawda jest taka, że ja się muszę czymś zająć, bo za chwilę okaże się, że będę spał do południa, a to by już była totalna porażka.
– Nam to nie przeszkadza – powiedziała Sonia.
– Ale mnie tak.
Tak zapamiętale dyskutowałem z Anną, Sonią i Sebastianem, że nawet nie zauważyłem, że od dobrych kilku minut, a może nawet od początku całej tej dyskusji Bill się jej przysłuchiwał.
– Jeśli chcesz, mogę znaleźć ci zajęcie – rzucił Bill, aż podskoczyłem na stołku. – I to bardzo dobrze płatne.
– Już wróciłeś? Długo tu jesteś? Słyszałeś naszą rozmowę? – zasypałem go pytaniami.
– Wystarczająco długo, żeby już dłużej nie móc słuchać tych bredni o pracy, i ty doskonale wiesz dlaczego – odparł sucho, a Sebastian tylko łypnął na mnie i wstał od stołu.
– Przepraszam, muszę sprawdzić, czy poczta przyjechała – mówiąc to, wyszedł z kuchni. Doskonale wiedziałem dlaczego. On jedyny, oprócz mnie oczywiście zrozumiał, o czym była mowa.
– Idę na górę – rzucił Bill i obracając się na pięcie, także wyszedł z kuchni.
– Super – skomentowałem pod nosem.
– Chyba się wkurzył – podsumowała Anna.
– Pójdę z nim pogadać. To, że o tym z wami rozmawiam, nie znaczy, że naprawdę szukam roboty – sprostowałem.
Bill był wkurzony, ale ja też.  Wparowałem za nim do apartamentu i było jasne, że się pokłócimy.
– Co to miało znaczyć? – zapytałem, łapiąc go za ramię i zmuszając, by się do mnie odwrócił.
– Co?
– To w kuchni?
– Mógłbym o to samo zapytać ciebie. Masz w chuj kasy, po co w ogóle poruszasz temat pracy, źle ci?
– Nie chcę tej kasy.
– To jedź na cmentarz i powiedz to naszej matce.
– I tego właśnie chcesz?
– Chcę tylko żebyś był bezpieczny. Jeśli myślisz, że nie korzystając z pieniędzy, które przepisała ci matka, zrobisz jej na złość, to cię informuję, że ona ma to głęboko w dupie. A wiesz dlaczego? Bo jakbyś tego jeszcze nie zauważył, nie żyje i nie ma jej tu, ale chyba ciężko jest ci to zrozumieć. W twoim życiu nie jestem już tylko ja, mamy na utrzymaniu dziecko. Jeśli nie chcesz tych pieniędzy ze względu na mnie, to korzystaj z nich dla Viktorii.
Aż się żachnąłem.
– Ach, no tak, teraz będziesz się zasłaniał Viktorią. Czy ty nie rozumiesz, że ja nie mogę tak żyć? Męczę się. Ja muszę mieć jakieś obowiązki, jakiś cel.
– To dlatego mnie zdradziłeś? Kate była dla ciebie takim właśnie celem?
– To było coś zupełnie innego. Czemu znowu wracamy do tematu Kate? Najpierw mówisz mi, że mi wybaczyłeś, a potem rozwlekasz to przy każdej okazji. O co ci tak naprawdę chodzi? Co, żal ci jest, że ty tego nie zrobiłeś? Przecież ty także możesz się z jakąś przespać. To wcale nie będzie oznaczało, że mnie już nie kochasz. W czym problem?
– Ty masz chyba coś z głową, Tom. Wiesz, co to jest związek?
– Wiem.
– Chyba jednak nie.  Związek to oddawanie się drugiej osobie, tej jednej jedynej! – podkreślił te trzy ostatnie słowa intonacją głosu – A nie dzielenie się swoim ciałem z dwudziestoma innymi.
– Dobrze wiedziałeś, jaką mam przeszłość w tej kwestii i jakoś wcześnie ci to nie przeszkadzało, że z tyloma spałem.
– Nie odwracaj kota ogonem. Chodzi mi o to, że dzielisz się sobą, będąc ze mną. Teraz rozumiesz?
– O Jezu, masz poglądy jak ze średniowiecza. Słyszałeś o poligamii?
– Mieszkamy w Niemczech, a tu obowiązuje monogamia i trzymajmy się tej zasady, okej?
Westchnąłem, kręcąc przy tym głową ze zdumienia.
– Jak chcesz. Dziwi mnie tylko, że jesteś przeciwny poligamii, a związkowi kazirodczemu już nie.
Tak, wiem, to był cios poniżej pasa, ale musiałem się jakoś bronić.
– To są dwie różne sprawy.
– Naprawdę?  A mnie się wydaje, że istota tych dwóch spraw ma podobne podłoże.
– Nie chcę o tym rozmawiać, Tom. 
– Jasne. Jak tylko rozmowa idzie nie po twojej myśli, mówisz ‘’Nie chcę o tym rozmawiać” i co, uważasz, że po sprawie?
– Może masz rację, może powinienem też się z kimś spotkać, i to może nawet nie jeden raz.
– No i masz na to moje błogosławieństwo, nie będę ci robił wyrzutów, o ile znajdzie się w twoim sercu jeszcze odrobina miejsca dla mnie.
Jeszcze nigdy nie widziałem tak pogardliwej miny na twarzy Billa. Może i wygadywałem teraz głupoty, ale skomentował je takim wyrazem twarzy, że tym razem to ja obróciłem się na pięcie i wyszedłem, zanim zaczęlibyśmy się kłócić na poważnie.  Ja naprawdę nie widziałem problemu w tym, żeby przeleciał jakąś pannę, czy nawet faceta, jeśli oczywiście miałby na to ochotę. Wiedziałem, że to mnie kocha i że zawsze do mnie wróci, a taka odskocznia też by dobrze zrobiła naszemu związkowi. Moglibyśmy przecież sobie opowiadać o swoich podbojach, ale nie, Bill był konserwatystą i nie było nawet sensu zagłębiać się przy nim w ten temat.
Poszedłem na basen, musiałem się ochłodzić i trochę zmęczyć, bo zaczęło mnie nosić, a to źle wróżyło. Nie popływałem jednak długo, bo wciąż obolałe ramiona zwyczajnie mi nie dały.
Do powrotu małej z zerówki przesiedziałem na basenie, później bawiłem się z nią. Pomogłem jej odrabiać lekcje, właściwie jej domowe zadanie polegało na namalowaniu obrazka, więc malowaliśmy razem. Tak się skupiłem na Viktorii, że nawet nie zauważyłem, jak był już wieczór.
Bill wszedł do pokoju, oznajmiając małej, że czas na kąpiel i sen. Więc wróciłem do apartamentu i włączyłem sobie w tym czasie telewizor, oglądając pierwszy raz, od nie pamiętam jak długiego czasu wiadomości w tv.
Byłem gdzieś w połowie filmu, kiedy Bill wrócił z pokoju Viktorii, jak się domyślałem, w końcu zasnęła.
– Zamierzasz mnie teraz ignorować? – zapytałem, gdy przeparadował mi przed ekranem i dopadł do barku, nalewając sobie do kieliszka szampana.
– Chcesz? – zapytał, ignorując moje wcześniejsze pytanie.
– Nie, dzięki.
Patrzyłem na niego, jak wypija całą zawartość kieliszka, po czym odstawiając go, kieruje się w stronę łazienki.
 – Bill? – zawołałem go.
– No?
– Zadałem ci pytanie.
– Nie ignoruję cię, idę się wykąpać, wczoraj zdychałem cały dzień, i dziś mam ochotę na długą, odprężającą kąpiel. Jeśli chcesz, możesz po odprężać się ze mną.
Przekrzywiłem głowę w bok, starając się oszacować, na ile zabrzmiało to szczerze.
– No to czekam – rzucił tylko, doskonale wiedząc, że nie usiedzę tu teraz po takiej propozycji i znikł za drzwiami łazienki.
Wstałem z kanapy, wyłączając telewizor i ruszyłem w kierunku barku. Nie przepadałem za szampanem, ale nalałem sobie cały kieliszek i wypiłem, tak dla rozluźnienia, o ile tę odrobinę alkoholu byłem w stanie w ogóle poczuć, w każdym razie upojony, bardziej psychiczną świadomością, że w moich żyłach krąży alkohol, niż faktycznym stanem tej rzeczy ruszyłem do łazienki. Kiedy wszedłem, Bill leżał we wannie wypełnionej po same brzegi wodą i mnóstwem piany.
– Czekałem na ciebie – powiedział, odwracając głowę w moją stronę.
Oblizałem usta i zacząłem się rozbierać, po chwili wchodząc do wanny. Poziom wody, kiedy usiadłem, podniósł się na tyle, że woda zaczęła się przelewać wierzchem, ale nie przejąłem się tym.
– Przepraszam – powiedziałem, mając na myśli naszą wymianę zdań z rana. – Mam nadzieję, że nie wziąłeś sobie na poważnie tego, co mówiłem rano.
– Bo?
– Bo to było głupie i tyle.  Masz rację, związek to oddanie tylko jednej osobie. I jakoś wciąż mam wrażenie, że wcale mi nie wybaczyłeś tego, że przespałem się z Kate.
– Mówisz to tak, jakbyś zrobił to tylko jeden raz, a obaj wiemy, że tak nie było.
– Może mam skrzywioną psychikę, ale dla mnie to nie była zdrada. Zrobiłem to ze względu na seks, tylko i wyłącznie chodziło o seks. To mogłaby być równie dobrze inna kobieta, nie miałoby to większego znaczenia.
Bill zaczął kręcić głową, więc zamilkłem, nie kończąc już swojego wywodu.
– Umyjesz mi plecy? – zapytał, podając mi gąbkę.
– Jasne. Odwróć się – powiedziałem i zacząłem go myć. Dobrze, że nie musiałem patrzeć mu już w oczy, bo zrobiło mi się jakoś przykro. Nagle dotarło do mnie, że on mi wcale nie wybaczył, że prowadził ze mną jakąś grę, nie wiedziałem tylko, co chce tym osiągnąć i co miałem zrobić, żeby ta sytuacja poszła w końcu w jakimś kierunku. Zanim zagłębiłem się w moją otchłań beznadziei, poczułem, jak kładzie się na mnie, sadowiąc się wygodnie między moimi nogami.
– Popieść mnie trochę – poprosił, aż poczułem, że mój żołądek boleśnie się skręcił. Nie szczędziłem mu czułości, dotykałem go, gładząc rękami, gdzie tylko byłem w stanie sięgnąć. Muskałem ustami jego szyję, którą odsłaniał, chcąc być obdarowywany moimi pocałunkami. Pomyślałem nawet, że może jednak wybaczył mi, może się jednak myliłem. 25 lat to jednak spora przestrzeń czasu. Straconego czasu, w którym, gdybyśmy byli razem, znalibyśmy siebie nawzajem lepiej niż samych siebie.
W końcu wyszliśmy z wanny, kierując się prosto do sypialni. Wszystko w końcu było tak, jak powinno być. Rzuciłem się na niego na łóżko, jak wygłodniałe zwierzę. Pragnąłem jego i jego ciała. Sam siebie zadziwiałem, jak wiele potrafiłem wykrzesać z siebie czułości, żeby mu pokazać, jaki jest dla mnie ważny. I kiedy miałem już przystąpić do kolejnego etapu, czyli stosunku, powstrzymał mnie.
– Zaczekaj, Tom.
– Co się stało?
– Nic, ale za chwilę dojdziesz i będzie po zabawie, a ja chcę dzisiaj wypróbować z tobą coś nowego.
Nie powiem, że nie zrozumiałem dwuznaczności tego zdania, i nie powiem, że od razu nie przyszło mi na myśl, że to znowu ja będę na dole, ale jeszcze do samego końca próbowałem pozbyć się tej myśli.
– A jest jeszcze jakaś pozycja, w której tego nie robiliśmy? – zapytałem, udając, że nawet mi przez myśl nie przeleciało, że znowu będę na dole.
– O ile mnie pamięć nie myli, to na razie mamy za sobą tylko dwie.
A więc jednak.
– Myślałem, że…
– Już narzekasz? Przecież ci się podobało, sam tak powiedziałeś ostatnio.
– No, tak…
– Odwróć się na brzuch. Teraz ja zajmę się tobą.
Z ciężkim sercem zrobiłem to, przekonując sam siebie, że w związku nie ma lepszy czy gorszy, że związek to kompromisy, a Bill odkąd jesteśmy razem, zawsze był na dole i nigdy nawet jednym słówkiem nie pisnął, że chciałby zamiany, więc i ja nie powinienem teraz narzekać, bo w końcu jego ciepłe dłonie i długie palce naprawdę potrafiły sprawić, że cholernie szybko się podnieciłem.
– Przyjemnie?
– Yhym – mruknąłem, ukrywając twarz w poduszce. Gorączkowo myślałem, co zrobić, żeby było po staremu, gdy nagle Bill wsunął we mnie palce, aż wciągnąłem gwałtownie powietrze. Dziś na szczęście już nie czułem bólu w tym rejonie ciała, ale teraz, gdy Bill włożył mi tam palce, ból powrócił.
– Boli cię?
– Nie – skłamałem – Po prostu się nie spodziewałem.
– Zaczekaj chwilkę, zaraz wracam – powiedział, wyciągając w końcu ze mnie palce i kompletnie nago pobiegł do łazienki. Patrzyłem za nim, co kombinuje, ale kiedy wracał, nie trzymał niczego podejrzanego w ręce, więc pomyślałem, że może poszedł się tylko załatwić. – Na czym skończyłem? – zapytał, kładąc się na mnie.
– Mniej więcej na tym – odparłem kolejny raz, czując jego palce między swoimi pośladkami. Znów mnie tam maltretował, a ja znowu myślałem tylko o tym i nie potrafiłem za cholerę czerpać z tego takiej przyjemności, jakiej bym chciał. Bill zaczął wsuwać we mnie pojedynczo palce. Jeden był w porządku, dwa nawet znośnie, ale kiedy chciał wsunąć we mnie trzy, spiąłem się.
– Zaraz się rozluźnisz i zaczniesz czerpać z tego przyjemność – powiedział.
Jasne, pomyślałem. Żebym czerpał z tego przyjemność, po pierwsze: musiałbym nie odczuwać bólu, a po drugie: sam tego chcieć, a prawda była taka, że godziłem się na ten układ, bo mi zależało na Billu, nie chciałem, żeby mnie wygonił, bałem się, że go stracę, jeśli odmówię, i jakkolwiek głupie były te powody albo może nawet śmieszne, to właśnie one kazały mi zacisnąć zęby i znosić w milczeniu wszystko, co mi robił. W pewnym momencie jednak poczułem, że zaczyna kręcić mi się w głowie. Otwarłem oczy i podniosłem głowę do góry, czując jaszcze silniejsze zawroty głowy. W ogóle jakoś dziwnie zacząłem się czuć.
– Nie bój się, wszystko jest w porządku.
– Co mi zrobiłeś?
– Nic.
– Bill?!
– To pomoże ci się rozluźnić i zniweluje ból.
A więc po to był w łazience, nafaszerował mnie jakimś gównem.
– Wsadziłeś mi narkotyk?
– To nie narkotyk.
– Oszalałeś?! – Chciałem się podnieść, ale moje mięśnie tak bardzo się rozluźniły, że nie mogłem.
– Nie denerwuj się, nigdy bym cię nie skrzywdził. Kiedy zacząłem sypiać z Nikiem, nie oszczędzał mnie, te cudowne czopki były jedynym rozwiązaniem, zanim się przyzwyczaiłem.
– Nie wierze. Na litość Boską, ja jestem twoim bratem, kimś więcej niż był Nik, a aplikujesz mi jakiś specyfik o niewiadomym pochodzeniu i składzie.
– Nie dałbym ci niczego, czego sam na sobie nie sprawdziłem.
Może dobrze, że byłem pod wpływem tego czegoś i powoli robiłem się obojętny, choć nie senny, bo chyba bym go zatłukł, a tak czułem, jak jego język pieści moje wejście, czułem to wszystko i chłonąłem, coraz bardziej się podniecając i z każdą chwilą, przekonując się do swojej nowej roli. Co ciekawe chciałem więcej. I dostałem.
                Kolejny dzień obudziłem się sam w łóżku. Sięgnąłem po komórkę, zerkając, która godzina. 8:03. Przetarłem twarz rękami, przypominając sobie dzisiejszą noc. Specyfik z całą pewnością przestał działać, bo znowu odczuwałem ból w tylnej części ciała no i trzeźwo myślałem. Wstałem z łóżka i poszedłem prosto do łazienki, znowu zerkając na siebie w lustrze. Nic się nie zmieniło, wciąż wyglądałem tak samo, przynajmniej z zewnątrz. Otwarłem szafkę z lekami i kolejny raz zażyłem tabletki przeciwbólowe. Jeśli tak dalej pójdzie, chyba będę musiał udać się do lekarza, żeby mi jakieś przepisał, chyba że wymyślę coś, by nasza konfiguracja wróciła do starego układu.
Gorący prysznic trochę mnie odprężył. Ubrałem się i zszedłem na śniadanie, zastając w kuchni Billa.
– Hej – rzuciłem, rozglądając się. – Gdzie wszyscy?
– Hej – odparł znad gazety. – Anna pojechała do miasta, a Sonia sprząta w jadalni.
– Aha – bąknąłem, samemu się obsługując.
– W porządku? – zapytał.
Doskonale wiedziałem, o co pyta.
– Nigdy więcej nie faszeruj mnie niczym bez mojej zgody.
– Gdybym ci powiedział, nigdy byś się na to nie zgodził.
– Istotnie.
– Dlatego ci nie powiedziałem, ale sądząc po twoich jękach, chyba nie było źle.
Poczułem, że robi mi się gorąco. Nienawidziłem, gdy ktoś doprowadzał mnie do stanu, kiedy za coś musiałem się wstydzić.
– Co to za świństwo? – drążyłem.
– Nie nazywaj tak tego, bo dzięki temu nie umierałeś w nocy z bólu. I nie martw się, to nie był narkotyk.
Jasne, taką ciemnotę mógł wciskać, ale nie mnie.
– Już ci powiedziałem, że taki ból to żaden ból. Nie masz nawet pojęcia, co to jest prawdziwe cierpienie.
– Ach, no dobrze już dobrze, po poziomie twoje irytacji można stwierdzić, że to była słuszna decyzja. Nie rozumiem tylko, czemu tak ci ciężko powiedzieć, że to cię bolało.
Postawiłem filiżankę na stole i spojrzałem mu w oczy.
– Czy jeśli powiem ci, że bolało jak diabli, to wrócimy do starego układu?
Uśmiechnął się.
– Wkrótce się przyzwyczaisz, zobaczysz. Nawet nie masz pojęcia, jak ludzkie ciało szybko dostosowuje się do nowej sytuacji.
– Czyli nie! – odpowiedziałem sobie sam na pytanie, które on kompletnie zlał.
– Ja się dopiero rozkręcam, Tom. Dlaczego chcesz mi to popsuć?
– Nie chcę, powiedz mi tylko, ile razy jeszcze chcesz mnie przelecieć?
– Nie wiem.
– Nie wiesz, czy nie chcesz powiedzieć?
– Skąd mam wiedzieć. Zadałeś to pytanie, jakbyś miał mi dać dupy tylko określoną ilość razy i na tym koniec, a przecież związek to coś więcej niż tylko seks. To dawanie przyjemności partnerowi nawet kosztem własnej, czyż nie?
Przeleciało mi przez myśl pytanie, ile razy ja posuwałem jego? Od ponad pół roku robiliśmy to przynajmniej raz dziennie, to daje jakieś... W każdym razie trochę tego było. A ile razy było tak, że kochaliśmy się kilka razy w dzień i w nocy? Marudziłem, bo trzy razy w ciągu kilku dni wsadził mi, a ja ani razu nie pomyślałem, jak on się czuje, gdy to ja mu wsadzałem, może też go to bolało jak mnie, może też wsadzał sobie po kryjomu te czopki, żeby przetrwać to jakoś? Czy był jakiś otumaniony w ciągu tego czasu? Czy choć raz wydawał mi się dziwny? Przeszukiwałem teraz gorączkowo w myślach wszystkie sytuacje, które w jakiś sposób utkwiły w mojej pamięci i nic. Nie mogłem się do niczego przyczepić, uświadamiając sobie tylko jedno, że pod tym względem jestem mięczakiem.
– Dobra, nie było pytania. Tylko nie aplikuj mi niczego więcej bez mojej zgody, okej?
– Jak chcesz. Chciałem dobrze.
– Dzięki, doceniam to, ale nie musisz, naprawdę.
– Gdybyś zmienił zdanie, powiedz.
– Jasne.
– Jadę do agencji, odbiorę Viktorię jak będę wracał.
– Okej. Ja chyba podjadę do domu. Zostawiłem tam swojego laptopa.
– W takim razie do później – powiedział i wstając ze stołka, podszedł do mnie, całując mnie w usta na pożegnanie.
Paranoja. To nasze zachowanie względem siebie było dziwne i nikt mi nie powie, że Bill zachowywał się tak jak zwykle, znaczy w stosunku do mnie. Pozornie wszystko było po staremu, oprócz spraw łóżkowych i tego, że nadal czułem, że mi nie wybaczył, a przynajmniej nie do końca.


20 komentarzy:

  1. matko boska częstochowska jak to przeczytałam musiałam dostać lek uspokajający przysięgam na wszystko co święte namieszałaś namieszałaś kurde Tom się czuje jak dziwka na początku myślałam że poszedł po jakąś zabawkę psychika siada ale mi się wydaje że na temat pracy będą się gryźli w końcu wykombinują że Tom będzie pracował jako model w agencji billucha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że tak to wygląda z boku, ale zaufaj mi Bill ma plan wyprostowania Tomowi jego kręgosłupa moralnego. Co mu z tego wyjdzie, zobaczysz. A co do pracy Toma w agencji Billa to dobry trop, ale jeszcze nie teraz :D

      Usuń
  2. No właśnie, Tom, masz rację z tym na końcu. Względnie wszystko w porządku, ale ich wewnętrzny dramat aż bije po oczach. Z jednej strony mam ochotę się śmiać, a z drugiej coś rozwalić. Ech, no cóż. Co ty tu jeszcze wymyślisz? Na poważnie jeszcze nawet nie zaczęli... Szlag by to. Moje zszargane nerwy niedługo mi siądą!

    Pozdrawiam,
    Mrs. An.

    ------------
    A już tak nawiasem mówiąc, to chciałabym zaprosić na swojego nowego bloga z moją twórczością:
    http://words-ripped-out-of-thoughts.blogspot.com/
    Nie jestem pewna, czy wypada tak się tutaj reklamować... Dlatego jeśli masz coś przeciwko, komentarz usunę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już w następnym odcinku do Toma dotrze coś bardzo ważnego, to będzie przełom, nawet dla niego samego.

      Dzięki za namiar na bloga, chętnie zajrzę. :)

      Usuń
    2. Ojej, jak ja mam wytrzymać do poniedziałku? Zaostrzyłaś moją ciekawość!

      Cieszę się. Dziękuję. ;>

      Usuń
  3. mam do ciebie jedną błagalną prośbę Twoje opowiadania są tak wciągające pasjonujące trzymające w napięciu do ostatniego rozdziału budują w głowie plany co będzie dalej przez te cztery dni. Ty sprawiasz ze czytelnik czuje się jakby uczestniczył w tym życiu wydaje się to takie realne nie myśl że się podlizuje choć to tak może wyglądać jeśli masz taką wole pisz książkę na pewno będą czytelnicy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Napisać to jeszcze nie byłby problem. Problem pojawia się przy wydaniu. Niestety w Polsce tak mało ludzi czyta książki, nie pamiętam gdzie to czytałam, w każdym razie okazuje się, że my Polacy cofamy się w rozwoju, jeśli chodzi o ilość przeczytanych książek. Teraz każdy woli pograć w gry lub obejrzeć film niż poczytać, a już fizycznie zakupić książkę robią to tylko nieliczni. Ale może kiedyś sklecę w końcu do kupy te moje zapiski, bo oczywiście myślałam o własnej książce i coś tam już nawet powstało, ale pewnie jeśli ją w ogóle skończę i jeśli zdecyduję się ją wydać, to zastanowię się, czy jest sens wydawać ją w Polsce. Niestety :(

      Usuń
  4. no to jak wydasz to nakręcą film w czym problem zanim się poddasz spróbuj kto ci przeszkodzi iść po marzenia. ostatnia spowiedź też była o tokio hotel? bo coś mi się o uszy obiło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film? No, to by było super, ach marzenia są piękne i przynajmniej nic nie kosztują.
      Ale tak serio, to sczytałaś "Ostatnią spowiedź" jeśli nie, to koniecznie musisz przeczytać. W prawdzie to historia hetero, ale przepiękna. Całe 3 tomy w 3 dni przeczytałam, jestem zachwycona tą historią.

      Usuń
  5. ło nieźle pewnie czytałaś całą noc kupiłam sobie tą książkę właściwie trzy tomy i autorka coś mówiła że to jest o tokio hotel tylko musiała pozmieniać dane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, oprócz imienia Toma, pozmieniane jest wszystko, wiek braci, nazwiska, nazwa zespołu, imina i nazwiska reszty członków zespołu i ludzi z nimi związanych, ale to absolutnie w niczym nie przeszkadza aby poczuć ten klimat.
      Ja tak już mam, że jak mnie coś wciągnie to nie ma spania. Pamiętam, jak zaczęłam czytać bloga Nikoli Ditrich, tak mnie wcieliło, że nie poszłam w ogóle spać, a rano trza było wstać na uczelnie. Nie wiedziałam w ogóle o czym były wykłady, bo muslami byłam cały czas przy tym opowiadaniu. Wiadomo, że każdemu podobają się różne opowiadania, do mnie tak bardzo trafiło akurat te, że nie mogłam się oderwać od komputera.

      Usuń
  6. czyli dobrze czułam zresztą wszystko się zgadzało. co do zarywania nocek to wiem coś na ten temat pamiętam jak czytałam poza granicami umysłów to była poezja pamiętam jak płakałam jak tom był w śpiączce przeżywałam razem z Billem to wszystko wyklinałam simone że chciała zabić Toma. zresztą na mnie mówią dziecko nocy w szkole miałam za to ksywkę mrs zombie. widzisz skoro inni mogą to ty też :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też strasznie przeżywam, potrafię tak płakać, że nie jestem w stanie nawet czytać, bo nic nie widzę. Na filmach zresztą też plącze, choć normalnie naprawdę ciężko jest mnie doprowadzić do płaczu, a jeśli już to zwykle płaczę ze złości.
      Boże, cieszę się, że ten dzień się już skończył, był koszmarny.

      Usuń
  7. Dobry wieczorek :)
    To zaczynamy komentarz hej!
    No ja tu widzę przeskok, tak, tak Bill pokazał, że jednak nie wybaczył, a co Tom sobie myślał, że parę razy rozłożył nogi i już wszystko si? Nie, tak nie ma, musi cierpieć, ale mało Victori jest, dziewczynka ma 6 lat, jest kumata i powinna zacząć się pytać, rozmawiać z nimi, nazywać ich jakoś, chętnie bym poczytałam trochę więcej o tej małej, bo jest fajnym tłem, chociaż trochę zapomnianym, a to jednak cała akcja zaczęła się od niej i to ona była głównym powodem zmiany Toma i jego zaczęcia kłótni z Billem o różne rzeczy, i to też przez to, że Victoria poszła do tej zerówki spotkał znowu Kate, nie uważam, że to Viki wina, ale jak by jej nie było, to historia poprowadziła się w inną stronę. Ciekawe, czy jak by Tom nie spotkał znowu Kate, to by nie poszedł z nią do łóżka, chociaż mówił, że jak by nie Kate, to inna. Mi się nie wydaje, Tom wiedział, że Kate nie będzie chciała zemsty na Tomie, nie będzie próbowała go odbić, a inna, to kto wie. Chociaż jak by Bill zdradził, to by było ciekawe, chociaż on nie chce zdradzić.
    Pozdrawiam i czekam na więcej.
    Daisy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Viktoria jeszcze będzie, spokojnie. Jest jej teraz niewiele, bo nasz Tom skupił się na razie na bólu swojego tyłka :)

      Usuń
  8. z okazji Świąt Wielkanocnych chciałabym złożyć wszystkim Czytelnikom tego wspaniałego bloga zdrowych spokojnych świąt spędzonych w rodzinnym gronie wśród najbliższych dużo nadziei co odpędzi zło aby wszystkie troski zniknęły marzenia aby się spełniały te małe i te duże miłości szczęścia w pracy czy w szkole wiary w siebie i w to co się robi planuje żeby się nigdy nie poddawać po prostu Wesołego Alleluja

    OdpowiedzUsuń
  9. dobry wieczór jak tam zostałaś oblana? bo ja tak dwoma wiadrami wody. mam pytanie czy wyda się kto zabił ojca Vicki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, na szczęście nie. Tu nie ma takiej tradycji, żeby lali wodą, tu się nawet z jakami nie chodzi do kościoła świecić :D w sumie to się cieszę, że już prawie koniec świąt, niecierpiane Świąt wielkanocnych, a te były wyjątkowo koszmarne, bo mój partner wylądowywał w szpitalu z zapaleniem woreczka żółciowego, było tak nieciekawie, że mu musieli robić operację, a ja nawet ani się dowiedzieć co i jak, bo nie znam niemieckiego, po prostu masakra. Wszyscy w tym szpitalu coś do mnie gadali, a ja ni chuja rozumiałam, taki stres miałam, że się chyba postarzam o 10 lat. Nikomu nie życzę takiej sytuacji. Już wszystko jest dobrze, dziś go nawet przywiozłam rano do domu, ale nadal jest obolały i wiadomo jak to po operacji, w każdym razie ja na pewno odchoruję ten stres, to kwestia czasu.
      Co do Viktorii to też nie, ten temat jeśli chodzi o jej ojca jest już zamknięty.

      Usuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*