Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
sobota, 9 kwietnia 2016
21:00
Witajcie kochani
Jestem ciekawa, co powiecie po dzisiejszym odcinku, ale nie bądźcie zbyt pewni, że już wiecie, jak to się skończy. Pamiętacie, że oni wciąż muszą ze sobą porozmawiać. I ta rozmowa musi dotyczyć ich samych, nie tego wszystkiego co ich jeszcze otacza.
No nic, co ja tu będę pisać, sami będziecie mieli swoje wnioski po przeczytaniu tego odcinka, więc zapraszam.
Wasza Niki.
Jestem ciekawa, co powiecie po dzisiejszym odcinku, ale nie bądźcie zbyt pewni, że już wiecie, jak to się skończy. Pamiętacie, że oni wciąż muszą ze sobą porozmawiać. I ta rozmowa musi dotyczyć ich samych, nie tego wszystkiego co ich jeszcze otacza.
No nic, co ja tu będę pisać, sami będziecie mieli swoje wnioski po przeczytaniu tego odcinka, więc zapraszam.
Wasza Niki.
Odcinek 36
– Co ty tu robisz? –
zapytałem, nieco zdziwiony wizytą Sebastiana.
– Przywiozłem ci wałówkę. To
od Anny i Soni. – Podał mi dużą torbę wypełnioną mnóstwem pojemników z
jedzeniem.
– Po co mi to? Jeszcze mnie
stać na jedzenie.
– Nie wątpię, ale to nie ode
mnie, więc weź.
Zabrałem od niego tę torbę.
– Posłuchaj, Tom, możesz
myśleć, że wszyscy mają cię w dupie, ale tak nie jest. Jest nam wszystkim
ogromnie przykro, że pokłóciłeś się z Billem i wyprowadziłeś się z rezydencji.
– Super. I co, przyjechałeś tu
specjalnie, żeby mi jeszcze dowalić swoimi mądrościami?
– Nie. Wydaje mi się, że to
jak bardzo teraz cierpisz, jest wystarczającą karą za to, co zrobiłeś.
– Więc, po co tu przyszedłeś,
bo chyba nie tylko jedzenie było powodem twoich odwiedzin.
– Bill mnie prosił.
Prychnąłem. No proszę, mój kochany braciszek jednak się o
mnie martwił.
– Mogę wejść? Czy chcesz
prowadzić tę rozmowę w drzwiach?
Odsunąłem się z przejścia, pozwalając mu wejść do środka.
Wszedł i rozejrzał się uważnie. Co prawda nie byłem
syfiarzem, ale trochę rzeczy walało się w nieładzie i to zwróciło jego
szczególną uwagę. Niestety pusta już
butelka po winie na kuchennym kredensie także.
– Tak teraz zamierzasz
rozwiązywać swoje problemy? – kiwnął głową na butelkę.
– Za wiele tego nie było. Poza
tym to Bill ją tu przyniósł. To jego ulubione wino.
Sebastian nagle zmienił temat, widząc, że w ten sposób
mnie nie sprowokuje.
– Wróć do rezydencji – rzucił.
– Po co? Mam wam ułatwić
sprawę, żebyście wszyscy mogli zdawać Billowi sprawozdanie, co robię. Nie wrócę
tam. Powiedz Billowi, że dopóki on i Viktoria nie wrócą, moja noga tam nie
postanie.
– Ale jesteś uparty.
– Ja? To nie ja uciekłem.
Nagle rozdzwoniła się moja komórka. Spojrzałem w stronę
aparatu.
– Odbierz – powiedział,
niemalże zmuszając mnie, żebym to zrobił.
– Tom Kaulitz, słucham... Tak…
Tak… Może być jutro… Dobrze, będę… Do widzenia. – Rozłączyłem się. – To w
sprawie pracy – powiedziałem, gdy tak natrętnie gapił się na mnie.
– Pracy? – zdziwił się.
– A co w tym dziwnego? Nie
zamierzam leżeć na tej kanapie i dołować się do końca życia. Jeśli Bill podjął
taką decyzję, że nie chce mnie więcej widzieć, to w porządku, uszanuję to.
Zajmę się tym, w czym czuję się dobrze i będę żył dalej, bez niego. – To
ostatnie podkreśliłem dość dosadnie intonacją głosu.
– Chcesz podjąć się ochrony?
– Jeśli facet zaoferuje mi
dobrą sumę, to tak.
– Z bolącymi żebrami?
– Ach, już prawie nie bolą –
skłamałem. Tak naprawdę, każdy oddech sprawiał, że czułem je, ale po trzech
tygodniach nauczyłem się ignorować ten ból.
– Komu ty chcesz zrobić na
złość, sobie czy Billowi?
– Nikomu. Chcę normalnie żyć,
nie wolno mi? Jeśli Bill sądził, że będę rozpaczał po jego wyjeździe w
nieskończoność, to się przeliczył. Ja taki nie jestem. Może i dobrze, że tak
się stało, przykro mi tylko, że pozbawił mnie kontaktu z Viktorią, ale może
jeszcze kiedyś uda mi się z nim porozmawiać i zobaczyć małą.
– Odpuszczasz? – zapytał
zaskoczony.
– Tak.
– Tak po prostu?
– Zawiedziony?
– Szczerze mówiąc, tak.
Zaśmiałem się, kręcąc przy tym ze zdumienia głową.
– Dziwny jesteś Sebastianie.
Kiedy byłem z Billem, nie podobało ci się to, z wiadomych powodów. Kiedy
wszystko się skończyło, ty mi mówisz, że czujesz się zawiedziony? Gdzie tu
logika?
– Gdybyście byli młodsi,
przełożyłbym jednego i drugiego przez kolano i wlał na goły tyłek, bo szlag
mnie już trafia, kiedy patrzę jak jeden i drugi bez siebie żyć nie może, a
przez durną dumę nie potraficie ze sobą nawet porozmawiać.
– Mnie pod to nie podpisuj. Ja
nie czuję do Billa żalu. Zrozumiałem, że zachowałem się jak chuj i
odpokutowałem. A jeśli chodzi o spotkanie, to jestem chętny na nie w każdej
chwili. Pojechałbym nawet do niego, gdybym tylko wiedział, gdzie jest. Więc nie
mów, że jeden i drugi, bo ja już dawno wyciągnąłem do niego rękę, wysłałem mu
setki smsów i maili, bez jakiegokolwiek odzewu. Długo czekałem, ale nie będę
czekał w nieskończoność, a Bill, jeśli chce może się dręczyć latami, ja nie
zamierzam. Wyciągnąłem wnioski i będę się starał nie popełniać tych samych
błędów, no i żyć dalej. Jutro mam spotkanie w sprawie nowego zlecenia, być może
je wezmę, jeśli będzie atrakcyjne finansowo i skupię się wyłącznie na pracy,
skoro nic mi więcej nie zostało. Możesz mu to powiedzieć i to, że nie będę go
szukał, ani więcej do niego pisał.
– Jesteś wściekły na niego,
tak samo, jak on na ciebie.
– Nie jestem na niego wściekły,
a jeśli tak to odbierasz, to jedyne, co mnie wkurzyło to to, że uciekł i
zachował się jak tchórz. Tylko to mnie wkurzyło.
– Uderzyłeś go.
– Tak – przyznałem. – I to nie
raz. Pobiłem go naprawdę mocno, mam tego pełną świadomość. Co więcej,
zgwałciłem go, mówił ci?
Sebastian skinął głową.
– To był impuls i nie chcę się
teraz tłumaczyć, co mną kierowało.
– Wiem, co tobą kierowało.
Kiedy odjechałeś z posesji, to ja znalazłem Billa i to ja mu pomagałem pakować
jego i Viktorii rzeczy. Powiedział mi, co się stało, choć pewnie wiele
szczegółów pominął, w każdym razie rozumiem, dlaczego tak zareagowałeś, tylko
uważam, że przesadziłeś.
– Tak jak powiedziałem, to był
impuls. Chciałem go skrzywdzić, odpłacić się mu i nie mam nic na swoje
usprawiedliwienie. Jedno ci powiem, tak od siebie, w ogóle mi nie ulżyło,
wiesz? Maltretowałem go tam, gwałciłem i okładałem go z całej siły i za każdym
kolejnym ciosem wcale nie czułem ulgi, rozumiesz coś z tego? Miałeś tak kiedyś?
Nie potrafiłem rozładować złości, jaką w sobie miałem.
– Bo go kochasz. Tak bardzo,
jak chciałeś go skrzywdzić, chciałeś go jednocześnie ochronić. To był konflikt
w tobie.
– Gdyby nie przyłożył mi z
kolana w brzuch i nie połamał mi żeber, to nie wiem, czy by jeszcze żył, bo im
dłużej pastwiłem się nad nim, tym bardziej pragnąłem by cierpiał.
Sebastian westchnął.
– Chciałbym ci pomóc, Tom, bo
pierwszy raz uważam, że Bill źle zrobił, wyjeżdżając, ale ja naprawdę nie wiem,
gdzie on jest. Kontaktuje się ze mną telefonicznie, przypuszczam, że z Gordonem
też i może nawet Gordon wie, gdzie jest, ale…
– Nie zamierzam o to pytać
Gordona. Za dużo musiałbym mu wyjaśniać i obawiam się, że w końcu wyszłoby na
jaw, że Bill jest moim bratem bliźniakiem, dlatego nie zrobię tego. A ty skoro
z nim rozmawiasz, to powiedz mu, żeby wrócił. Powiedz mu, że ja cię o to
prosiłem, żebyś mu przekazał.
– Powiem.
– Podziękuj też Annie i Soni
za jedzenie. Przynajmniej zjem coś normalnego, cokolwiek – dodałem, mając na
myśli, że od wczoraj jestem tylko na resztkach, które znalazłem jeszcze w
lodówce i szafce.
– Przekaże. A ty się zastanów
jeszcze nad tą pracą.
– Nie mam się nad czym
zastanawiać.
– Mam na myśli twoje żebra. Jeśli
są połamane, to powinieneś iść z tym do lekarza. Nowa praca nie pomoże w tym, żeby
się prawidłowo zrosły, a skoro wciąż odczuwasz ból, prawdopodobnie w ogóle się
jeszcze nie zrosły.
– Dzięki za radę, ale nie jest
tak źle.
– Zresztą jesteś dorosły i sam
wiesz, jak się czujesz. Pójdę już, muszę jeszcze załatwić kilka spraw dla pana
Trumpera.
– Dzięki za odwiedziny.
– Jeśli mogę, pozwolę sobie
jeszcze tu wpaść, z kolejną porcją jedzenia – powiedział na odchodne.
Uśmiechnąłem się.
– Twój uśmiech oznacza, że się
zgadzasz, więc trzymaj się, Tom i bądź dobrej myśli.
Dobrej myśli? Dobre sobie. Co niby miała zmienić jego wizyta? Bill nie
jest taki pochopny w podejmowaniu decyzji. Jeśli ma czas, a teraz z pewnością
ma go aż nadto, dokładnie wszystko przemyśli i nie ma szans, żeby tu wrócił
tylko, dlatego, że gniłem sam w swoim dawnym domu.
Doskonale mnie zna i wie, że samotność mnie nie zabije, a
o to, żebym tu nie zdechł z głodu, właśnie już zadbał. Boże, znowu miałem
ochotę nim potrząsnąć. Znowu czułem, że choć jest ode mnie daleko, kontroluje
moje życie, a może to tylko troska?
Chyba jednak nadal miałem problem z prawidłową oceną
swoich własnych uczuć. Czułem, że mylę ze sobą tak proste pojęcia, jak miłość,
troska, żal, współczucie, tęsknota i pragnienie.
Pragnienie… No właśnie, przez tę wizytę Sebastiana, znowu
odczuwałem tęsknotę za Billem. Tak bardzo chciałem go przytulić i powiedzieć
mu, zapomnijmy o wszystkim, zacznijmy od nowa. Czy w ogóle mogłem o tym nawet
myśleć? Czy w jego świecie, istniało pojęcie zamknięcia jakiegoś rozdziału i
zaczęcia od nowa? W moim jak najbardziej tak, ale już nie raz się przekonałem, że
świat Billa, ma szeroki wachlarz uczuć, o których ja nawet nie zdaje sobie
sprawy.
– Jedź już, Gordon nie lubi
czekać – ponagliłem Sebastiana, gdy stał w drzwiach, uważnie mi się przyglądając.
Doskonale wiedziałem, że zda Billowi relację, co do joty. Opisze mu wszystko w
najdrobniejszym szczególe.
– Do zobaczenia, Tom.
– Do zobaczenia – odparłem i
zamknąłem drzwi, błądząc już myślami gdzieś daleko.
Cały dzień
denerwowałem się, oczekując na wieści od Sebastiana. Właściwie, to czekałem na
sms’a, bo dzwoniłem do niego z zastrzeżonego numeru, tak na wszelki wypadek.
Kiedy późnym wieczorem doczekałem się, tak mi się ręce trzęsły, że nie mogłem
trafić w zieloną słuchawkę na komórce.
Nie spodziewałem
się tego, co mi przekazał. Najbardziej tego, że Tom zdecydował się na pracę.
Miał na koncie tyle kasy, że mógł do końca życia wydawać codziennie tysiące i
nawet by tego nie zauważył, ale najwyraźniej mój braciszek postanowił
zignorować sumę, którą mu przelałem i dokończyć swój plan. Podziwiałem go za
upór i konsekwencję, to było coś, co mnie w nim najbardziej fascynowało. Mimo
porażki on się podniósł i szedł dalej. Czy się otrząsnął po tym, jak uciekłem i
zabrałem mu sprzed nosa nawet Viktorię? Z całą pewnością nie, za bardzo kochał
tę małą, choć może nie chciał się do tego przyznać nawet przed samym sobą, więc
pewnie postanowił przeczekać, to takie w jego stylu. Jednak martwił mnie fakt
chęci podjęcia przez niego kolejnego zlecenia ochrony. Nie miałem pojęcia, co
robić w tej sytuacji. Doskonale znałem podejście Toma do sprawy ochrony i
miłości w jednym pakiecie, i to nie miało racji bytu, on nadal mnie kochał, a
przynajmniej tak uważałem, a jeśli będzie myślał o mnie i to go rozproszy
podczas pracy, może przypłacić to własnym życiem, więc jak miałem to rozumieć?
Czyżby pogodził się, że mnie stracił? Przestał mnie kochać? A może nigdy tak naprawdę mnie nie kochał,
dlatego mnie zdradził? Absurd! We wszystko mógłbym wątpić, ale nie w to, że Tom
mnie nie kochał. Czułem, że to miało mnie w jakiś sposób sprowokować, być może nawet
Tom chciał ryzykować celowo, może nawet pozwolić się postrzelić, by mnie
ściągnąć z powrotem. Jeśli taki był właśnie jego zamysł, to miał mnie w garści.
Gdybym tylko dowiedział się, że stała mu się krzywda…
Kilka dni myślałem nad tym, co mi powiedział Sebastian. Co prawda
miałem swoją dumę i nigdy nie wyciągałem pierwszy rękę na zgodę, choć w tej
chwili to nawet nie wiem, czy my się pokłóciliśmy. Uciekłem, bo nie wiedziałem
jak rozwiązać to, co się stało między nami. Oczywiście już nie raz poszedłem pierwszy
do Toma i go przeprosiłem, ale to były błahostki, a nie coś takiego, to kompletnie
nie wiedziałem, co robić. Tkwiłem tu z Viktorią już prawie miesiąc i im więcej
czasu mijało, tym czułem się gorzej psychicznie, Viktoria zresztą też. W ogóle
mała od kilku dni była jakaś przygaszona. Nie chciała jeść, mało się śmiała,
ciągle tylko rozmawiała z Tomim, pluszowym haskim, którego dostała kiedyś od
Toma i widziałem, że cholernie za nim tęskni. Nie zdawałem sobie sprawy, że
najwięcej krzywdy tą ucieczką, nie wyrządzam sobie czy Tomowi, tylko właśnie
jej.
Nie zdawałem sobie
z tego sprawy, dopóki Viktoria nie zaczęła chorować. Z początku sądziłem, że to
jakaś infekcja. Od kilku dni była marudna i mało jadła, a któregoś ranka
obudziła się cała mokra i rozpalona. Wezwałem lekarza pediatrę, stwierdził, że
to infekcja wirusowa i przepisał leki, niby pomogły, gorączka ustąpiła, a
gardło przestało ją boleć, lecz po dwóch kolejnych dniach, wszystko wróciło i
to ze zdwojoną siłą. Nie czekałem ani
chwili dłużej, zawiozłem ją do szpitala.
Po serii badań to, co usłyszałem od profesora, zmroziło mi krew w
żyłach. Powiedział, że fizycznie nic jej nie dolega, że wszystkie badania są w
normie i nie wie jak jej pomoc. Pierwszy raz od dłuższego czasu płakałem.
Zamknąłem się w szpitalnej łazience i zwyczajnie rozpłakałem się z bezradności
i strachu, jaki mnie ogarnął, nie miałem pojęcia, co robić.
Poszedłem do niej i
usiadłem na brzegu jej łóżka. Kroplówka podłączona do jej rączki i elektrody
przyklejone na jej klatce piersiowej, monitorujące prac jej serduszka,
wyglądały koszmarnie.
Ocknęła się, kiedy
dotknąłem jej twarzy. Rozejrzała się po sali i zaczęła w kółko powtarzać imię
Toma. Chwyciłem maskotkę z szafki, kładąc ją obok niej na poduszce, objęła ją
mocno, wtulając się w nią i zasnęła. Było źle. Wyszedłem na korytarz i ruszyłem
do automatu z kawą. Był środek nocy, na korytarzu totalna cisza i pustka, i ja
sam z kubkiem kawy siedziałem przy stole, obracając naczyniem i błądząc
myślami, nawet nie wiem gdzie. Jeśli ona umrze, Tom mi tego nigdy nie wybaczy,
to jedyna myśl, jaka do mnie dzisiejszej nocy ciągle powracała. Wyciągnąłem
komórkę, którą miałem wyłączoną od dnia wyjazdu z Niemiec i włączyłem ją,
automatycznie wybierając połączenie do Toma, miałem już wszystko gdzieś: To, że
mnie zgwałcił i pobił. To, że się pokłóciliśmy, to, że mnie zdradził. W ogóle
teraz te wszystkie rzeczy, przez które się tu znalazłem, wydawały mi się
śmiesznie głupie i nieistotne. W tej chwili chciałem tylko usłyszeć jego głos i
zapewnienie, że wszystko będzie dobrze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
No wreszcie jakieś światełko w tunelu! ;D
OdpowiedzUsuńZnaczy nie to, że cieszę się, że Viktoria choruję, zwłaszcza, że to moja imienniczka, ale jeśli to ma tym dwóm głupkom pootwierać oczy...
Bosze prawie się popłakałam i to nie w części gdzie Victoria zachorowała, choć chęć się powiększyła, ale zaczęło się gdy przeczytałam jak Tom się torturuje, żyje w syfie i jeszcze chce iść do pracy, kretyn jeden! Do lekarza to nie no bo po co?! Ale, do pracy to pierwszy... Sił brak do niego. Dobra ponarzekałam na Toma to teraz pochwale Billa że w końcu zadzwonił do niego, choć nie powiem mógł to zrobić wcześniej, choć może nie... no przecież go zgwałcił, nie?!? Ale w sumie przez tel. go nie zgwałci?!? Po za tym odc. jak zawsze świetny:D
OdpowiedzUsuńBill ma swoje zasady i gdyby nie ta sytuacja z Victorią nie zadzwoniłby.
UsuńRozdział przeczytałam już wczoraj, jednakże z racji, że nie miałam okazji skomentować, robię to teraz. c;
OdpowiedzUsuńHa! Jednak to był Sebol, uff. I w końcu zaczyna się coś zmieniać. Chociaż szkoda, że w takiej sytuacji, ale no... Lepsze to niż nic. Tak się zastanawiam, co Bill powie Tomowi? To on wróci czy może poda adres? Jaka będzie reakcja Tomasza? Kurde, chcę już ciąg dalszy! Wykończę się. Tyle dni przede mną... W dodatku ty troszkę bawisz się z nami w kotka i myszkę. Strasznie nas podluszczasz co do wyniku zakończenia opowiadania. UGH.
Buziaki,
An
No ja wiem, jakiś w końcu przełom, ale przed nimi najgorsze - rozmowa. To coś co dla nich obu jest bardzo trudne. Bill musi się zdobyć na akt przebaczenia, a Tom po tym co zrobił musi spojrzeć bratu w oczy, a to wcale nie jest proste.
UsuńOczywiście, że się bawię z wami w kotka i myszkę, nawet nie wiesz jaka to fajna zabawa :)
Trzy i pół miesiąca temu zakończyłam czytanie każdego z twoich opowiadań.. i dłuuugo zastanawiałam się, czy brać się za Bodyguard'a.. (Z racji, iż wole gdy opowiadanie jest już napisane, a ja nie muszę dostawać białej gorączki czekając na kolejną część :D), no ale cóż, ciekawość wzięła górę. Obiecałam sobie, że tylko dwa rozdziały na próbę, a resztę, gdy będzie długi weekend. No ale cóż.. nigdy nie miałam tak, że nie mogłam się, aż TAK BARDZO powstrzymać przed jakimkolwiek opowiadaniem, naprawdę! Nie spałam dwie noce, czytając każdy kolejny rozdział i no cóż.. dotarłam do tego. :/ Ale kończąc już te wywody o mnie..
OdpowiedzUsuńNo cóż, w pierwszej części ciągle mnie zastanawiał ten Sebastian, niby zaufany człowiek i w ogóle, ale jednak zachowywał się nienaturalnie.. dziwnie? No ale okey.. Viktoria również mnie zastanawiała, bo jednak wkręciłaś ją już na początku i jakoś tak od czasu - do czasu się pojawiała, co mogło jedynie oznaczać, że pozostanie kiedyś na dłużej. :D
Spodziewałam się, że za tymi atakami na Bill'a będzie stał Nik i jak zdążyłam już się dowiedzieć.. nie myliłam się. :D
W drugiej liczyłam na to, że większość spraw będzie się kręcić nad szukaniem odpowiedzi w sprawie bliźniaków i właściwie to nad byłym życiem Toma i jak tylko pojawiła się ta cholerna (za przeproszeniem) Kate myślałam, że spadnę z krzesła! Bo musiała się pojawić i namieszać! A sam fakt, że WIEDZIAŁA o tym, że Bill i Tom są razem to już w ogóle! Jak mogła się godzić na taki układ, znając prawdę?! Grrrrr..!
Ale okey.. rozumiałam w sumie zachowanie Bill'a i chęć zemsty na Tomie, ale sam fakt, że tak go kochał, a naprawdę.. źle potraktował to może trochę przesada z jego strony? Uczucia, uczuciami i jego ból serca po tym mogę zrozumieć z własnego doświadczenia, tak czy siak.. źle, chociaż już sama nie wiem, bo to, co zrobił Tom to było.. to było okropne! Nienawidzę zdrady i nigdy nie mogłam zrozumieć jej sensu, chociaż spodziewałam się, że ona także się prędzej czy później tutaj pojawi.
Jak mi się wydaję, Tom teraz poleci w te pędy do Stanów dla biednej Victorii? :/ Mam ino nadzieję! Biedaczka! ;/
I nie wiem dlaczego, ale mam uczucie, że przez tę pracę Toma coś się nagle stanie? Znów zostanie postrzelony.. albo Bill razem z małą zostaną porwani? (Nie wiem skąd u mnie te przypuszczenia, ale jednak są).
Z racji, że jestem tu nowa i w ogóle.. to istnieje możliwość bycia informowanym o kolejnych notkach? Nie chciałabym żadnej przegapić, a z tego co zauważyłam, nie informujesz o notkach na grupie. :D
Pozdrawiam i czekam na kolejną część! ♥ :*
No nie mogę zdradzić co będzie dalej, bo to by już nie było po po prostu ciekawe.
UsuńCo do fabuły, to staram się nie powtarzać tego co już było w innych moich opowiadaniach, więc jeśli pojawia się jakiś nowy bohater i zaczyna brudzić, na pewno nie zachowa się on tak samo jak jakiś poboczny bohater z innego mojego opowiadania, to taka wskazówka.
Co do kolejnych odcinków, informacje kiedy gdzie i nawet o której godzinie masz na stronie głównej pod banerem po lewej stronie :) Zwykle pojawia się tu nowy odcinek co 4 dni o 21:00, czasami jednak termin może być inny, więc dla pewności można sprawdzić.
Całuję mocno :*