Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
wtorek, 30 maja 2017
19:53
Witajcie kochani.
W prawdzie podałam termin kolejnej publikacji, ale nie traktujcie go może wiążąco. Oczywiście postaram się, żeby odcinek był gotowy, ale jesli znowu coś mi wyskoczy nieprzewidzinego i nie dam rady na czas napisać, nie gniewajcie się, że przesunie się to kilka dni.
Wasza Niki.
W prawdzie podałam termin kolejnej publikacji, ale nie traktujcie go może wiążąco. Oczywiście postaram się, żeby odcinek był gotowy, ale jesli znowu coś mi wyskoczy nieprzewidzinego i nie dam rady na czas napisać, nie gniewajcie się, że przesunie się to kilka dni.
Wasza Niki.
Odcinek 8
Nie uszły moim uszom przekleństwa i wyzwiska Toma pod
moim adresem, gdy wrócił nad ranem do swojego pokoju i zobaczył ten burdel. Szarpnął
nawet za klamkę w łazience, chcąc wparować do mojego pokoju i urządzić mi awanturę,
ale byłem przezorny i zamknąłem drzwi na klucz. Kopnął tylko z furią w drzwi,
aż się wzdrygnąłem i wrócił do swojego pokoju, a ja pogrążyłem się we śnie z jakąś
dziwną satysfakcją, że i on ma spieprzony humor przeze mnie, tak jak ja miałem przez
niego.
Kiedy rano wstałem, pierwsze co postanowiłem wziąć
prysznic. Czułem, że jednak ta reszta szampana, którą sam wypiłem, była lekką
przesadą. Kac, to może by było zbyt wielkim słowo, ale jakiś taki czułem się
odrętwiały. Letnia woda dała mi upragnione wytchnienie i skutecznie przywróciła
do świata żywych. Po kolejnych piętnastu minutach ubrany i wyperfumowany, rzecz
jasna perfumami, których Tom nie znosił, stałem przed lustrem, poprawiając biżuterię,
której dzisiaj sobie postanowiłem nie żałować.
Mało zawału nie dostałem, jak Tom szarpnął za klamkę swoich
łazienkowych drzwi i otworzył je, stając w nich z taką miną, że już wiedziałem,
iż zrobi mi awanturę.
– Robota czeka – rzucił, a
mnie aż coś przewróciło się w żołądku.
– Chyba jasno się wczoraj wyraziłem,
że więcej nigdy nie zrobię ci dobrze.
Prychnął z taką pogardą, że kolejny raz poczułem to nieprzyjemne
uczucie w żołądku.
– Masz posprzątać mój pokój.
Tym razem to ja prychnąłem.
– Sam go sobie sprzątaj.
– To nie jest prośba, Bill.
Masz minutę, żeby tam wejść i poskładać moje rzeczy.
– A ty masz pięć sekund, żeby
wynieść się z łazienki.
Tego, że szarpnie mnie za rękę i siłą zaciągnie do
swojego pokoju, nie spodziewałem się. Zresztą, tak samo, jak tego, że pchnie
mnie i że wyląduję na szczęście na łóżku.
– Pojebało cię?! – zerwałem
się, z zamiarem wyjścia z jego pokoju, ale złapał mnie kolejny raz za koszulę i
odciągnął od drzwi.
– Wyjdziesz, jak to posprzątasz.
– Spierdalaj! Sam sobie
posprzątaj. I puść mnie, bo gnieciesz mi koszule.
– Chuj mnie to obchodzi. Przez
twoje pojebane pomysły ja mam wszystkie rzeczy pogniecione.
– Biedactwo… – Nie zdążyłem jednak
już nic więcej powiedzieć, bo Tom zaczął mną szarpać, oczywiście nie byłem
bierny, ale mimo moich usilnych starań to ja okładany pięściami leżałem pod
nim. Krzyczałem, wyzywając go od najgorszych, a im dotkliwsze były moje
wyzwiska, tym mocniej mnie bił. Narobił mi już kilka porządnych siniaków, gdy
nagle poczułem, że schodzi ze mnie, chociaż nie, dopiero po chwili dotarły do
mnie wrzaski Josta i to, że to on Toma ode mnie odciąga.
– Do jasnej cholery, czy wy
obaj oszaleliście?
– Nie wtrącaj się – krzyczał
Tom i choć ciężko dyszał, i nadal jego ręce były zaciśnięte w pięści, to już nie
pałał taką chęcią skrzywdzenia mnie, co jeszcze parę minut temu.
– Ile wy macie lat?
– Nic się nie stało –
odezwałem się i zrobiłem coś, co w Tomie wywołało niedowierzanie, zacząłem go bronić.
– My się tylko droczymy dla zabawy.
– Dla zabawy?! Masz mnie za idiotę,
Bill?
– Powiedz mu Tom – spojrzałem
na brata wzrokiem, który doskonale zrozumiał.
– Dla zabawy, mówi prawdę.
– Bijesz go dla zabawy?
– Nie biłem go, tylko
szturchałem.
– I dlatego krzyczy, że
słychać go na drugim końcu korytarza?
– Gdybym go bił, dostałby w mordę – wyjaśnił. – Widzisz
gdzieś ślad na jego piękniej facjacie?
Jost zamilkł, ale nie dał się oszukać. Tyle lat nas już
znał, że wiedział jak wyglądają nasze prawdziwe sprzeczki, od tych na niby. Jedyny
fakt, który i dla mnie był zagadką, to taki, że faktycznie Tom nigdy nie
uderzył mnie w twarz, nie wiem dlaczego, a wiem, że potrafił i to nieźle
przywalić centralnie między oczy.
– Nie wiem, o co tym razem
poszło i nie obchodzi mnie to, ale macie się ogarnąć i spakować, bo za dwie godziny
wyjeżdżamy.
– Dzisiaj? – zdziwiłem się. – Mieliśmy
jechać dopiero jutro.
– Zmiana planów. Dowiedziałem
się, że na autostradzie jest objazd, jakaś wymiana nawierzchni, czy coś tam, nieważne,
w każdym razie możemy trochę krążyć, więc lepiej będzie, jak wyjedziemy
dzisiaj. Jeśli uda się nam dojechać jeszcze dzisiaj wieczorem, to w nocy
wyśpicie się w hotelu, więc spakujcie się, i zawołacie Sakiego, na dole koczują
fanki, bądźcie czujni.
– Ja jestem już spakowany –
rzucił Tom, na co David spojrzał na niego jak na idiotę, nie trudno było się
domyślić dlaczego, każda jego rzecz walała się po całym pokoju.
– A to? – zapytał, wskazując
na porozrzucane ubrania gestem głowy.
– Zapytaj Billa, on lepiej
jest poinformowany, co się z tym stało.
– A więc o to wam poszło –
stwierdził Jost i głęboko odetchnął. Miał nas czasami dość, wiem o tym.
– To ty to porozrzucałeś? – zapytał
i nawet nie dał mi powiedzieć słowa, bo kontynuował. – Nie odpowiadaj – machnął
ręką. – Spakujesz was oboje.
– Co?!
Tom oczywiście parsknął śmiechem i odwrócił głowę w drugą
stronę, żebym tego nie widział.
– A ty idziesz ze mną – powiedział
do Toma.
Mogłem się tego spodziewać, że nie zostawi nas teraz
razem, z całą pewnością dokończylibyśmy to, co nam przerwał, a tak zostałem sam
z misją spakowania nas.
Rozejrzałem się po pokoju, będąc w tej chwili wściekły na
siebie, że też nigdy nie umiałem przewidzieć, że każdy mój pomysł zrobienia Tomowi
na złość w efekcie obraca się przeciwko mnie, i to za każdym razem. Podniosłem
pierwszą koszulkę, składając ją równo i odkładając na łóżko, próbując sobie przypomnieć,
czy był choć jeden raz, kiedy mógłbym z całym przekonaniem powiedzieć, że Tom
dostał za swoje? Niestety, nie przychodziło mi do głowy kompletnie nic. Posegregowałem
wszystkie porozrzucane rzeczy i zacząłem układać je w walizce. Szczęście, że
Tom nie nosił już czapek, miał ich zawsze pół walizki, a najgorsze, że były
poukładane w jakiś bliżej niezidentyfikowanej dla mnie hierarchii. Teraz miał w
chuj bandamek, ale poukładałem je kolorystycznie i w dupie już to miałem, że coś
będzie źle i będzie się o to wściekał.
W autokarze oczywiście udawaliśmy, że się ignorujemy.
Nikt się tym nie przejmował nawet my sami, potrzebowaliśmy po prostu czasu. Obaj
dobrze wiedzieliśmy, że nie potrafimy bez siebie żyć i to, że się pogodzimy,
było tylko kwestią czasu i tak też było.
Pokoje w hotelu, jak zwykle czekały
już na nas. Jost wszedł z nami do recepcji, każąc chwilę poczekać. Całą czwórką
usiedliśmy w holu na kanapach, rozglądając się. Kiedy David do nas podszedł,
trzymał w ręku cztery klucze do naszych pokojów.
– Tu są wasze klucze. Odświeżcie
się i wyśpijcie. A! Bardzo was proszę, żebyście dzisiaj nigdzie nie łazili.
– Jasne – odparł Gustav, wyciągając
rękę po swój klucz. – Jedyne, o czym maże to prysznic i duże wygodne łóżko.
– Ja też – wtrącił Georg.
– A do reszty dotarło? –
zapytał, zerkając na naszą dwójkę.
– Dotarło – odparł Tom,
doskonale wiedząc, że najbardziej tyczy się to właśnie jego.
– Mam nadzieję, że mam do czynienia
z dorosłymi ludźmi.
– Te teksty już na nas nie działają
– rzucił Tom w ogóle niewzruszony. Żadnego z nas nie ruszały. Słyszeliśmy je za
każdym razem, gdy wręczał nam klucze do naszych pokoi, więc stały się już jak rytuał,
który po prostu musiał się odbyć.
– Już? Ja bym powiedział, że
jeszcze.
Tom oczywiście prychnął.
– A wiesz dlaczego?
– Dlaczego?
– Bo wciąż psychicznie nie
dorośliście, i to wszyscy.
– Dobranoc David – odpowiedział
Tom i z kluczem w ręku ruszył do windy.
Założę się, że gdyby Jost wiedział, ile nerwów mu
napsujemy w życiu, nie zostałby naszym managerem, ale było już za późno, a on
zarabiał dzięki nam tyle, że jakoś musiał to znosić.
Jak tylko znalazłem się w swoim pokoju, zamknąłem drzwi
na klucz. Chciałem się tylko wykąpać i wreszcie położyć się do normalnego łóżka.
Co prawda Mieliśmy w autokarze łóżka, a
właściwie kozetki, i dało się na nich nawet przespać, ale ja potrzebowałem
przede wszystkim ciszy i przestrzeni.
Uchyliłem lekko drzwi od tarasu, wpuszczając świeżego
ciepłego powietrza i ruszyłem do łazienki, po drodze zabierając potrzebne i
rzeczy z mojej walizki.
Ciepła woda i zapach mojego ulubionego żelu pod prysznic przyniósł
mi upragnione wytchnienie. Kiedy wyszedłem z kabiny, stając przed lustrem kompletnie
nagi, dokładnie widziałem na swoim ciele ile przez Toma miałem siniaków po tej dzisiejszej
porannej bójce. Westchnąłem tylko, odwracając od ich wzrok i aż się wzdrygnąłem,
gdy zobaczyłem Toma w odbiciu lustra.
– Co ty tu robisz? – prawie pisnąłem,
natychmiast chwytając ręcznik z wieszaka i próbując się zasłonić. – Jak tu
wszedłeś?
– Przez taras. Jest wspólny.
– Mogłeś mnie uprzedzić.
– Wołałem cię, nie słyszałeś.
– Czego chcesz? – zapytałem
rzeczowo, ja w przeciwieństwie do niego ciągle pamiętałem o tym, że rano się pokłóciliśmy.
Chwilę milczał, uważnie sondując moje odkryte fragmenty
ciała.
– To ja ci je zrobiłem? –
zapytał i podszedł bliżej, wyciągając rękę i dotykając jeden z siniaków, który
miałem na żebrach.
– A co? Sumienie cię teraz dręczy?
Tego, że mnie przeprosi, nie spodziewałem się.
– Przepraszam. Nie sądziłem,
że krzywdzę cię tak bardzo.
– To tylko siniaki, za kilka
dni zejdą.
– Mimo wszystko, jesteś moim
bratem, wkurwiasz mnie czasami, że ledwo panuje nad sobą, ale nie wyobrażam
sobie życia bez ciebie.
Zmarszczyłem brwi.
– Dobrze się czujesz?
– Nie lubię, jak się na mnie
gniewasz.
– Już mi przeszło, ok?
Nie odpowiedział, patrząc mi w oczy.
– Coś jeszcze, bo chciałbym
się ubrać?
– Właściwe, to chciałem się o
coś zapytać.
– O co?
– Tylko nie pomyśl sobie, że przeprosiłem
cię właśnie dlatego.
Od razu domyśliłem się, do czego zmierza.
– Nie Tom, już powiedziałem dla
mnie to koniec. Jak masz potrzebę, to skołuj sobie jakąś panienkę. Będę cię
krył przed Jostem jak zwykle, ale nie przychodź już nigdy więcej do mnie z taką
prośbą.
– Dlaczego?
– Dlatego.
Nie potrafiłem określić, dlaczego nie chciałem, choć w głębi
siebie chciałem, żeby zaczął mnie prosić, i nawet naciskać byśmy z tych nocnych
zabaw nie rezygnowali, ale on tylko skinął i spuścił głowę na znak, że rozumie.
– OK. To dobrej nocy.
– Dobrej nocy – odparłem,
odprowadzając go wzrokiem do drzwi.
Położyłem się spać, ale myśli,
jakie krążyły po mojej głowie, nie dawały mi spokoju. Najgorsza była ta jedna,
która aż mi zaciskała żołądek i nosiła imię Tom. Po jakiś dwóch godzinach
sfrustrowany odrzuciłem kołdrę i poszedłem do łazienki przemyć twarz.
Kurwa, nie potrafiłem żyć bez Toma. Wkurzało mnie to, że
on nie potrafił okazać mi trochę więcej uczucia, ale to może wynikało z tego,
że to ja powinienem mu najpierw powiedzieć, że chyba się w nim… Zakochałem się?
Spojrzałem sobie w twarz. Mój Boże, zakochałem się we własnym
bliźniaku. Co gorsze wcale źle się z tą świadomością nie czułem. Najgorsze było
w tym tylko to, że Tom raczej nie czuł do mnie tego samego.
Znaczy, na pewno mnie kochał, ale tylko jak brata.
Wytarłem twarz ręcznikiem i wróciłem do łóżka. Musiałem w
końcu zasnąć, jutro czekał mnie ciężki dzień, najpierw próba, a później koncert
wieczorem. Tyle że im bardziej starałem
się zasnąć, tym gorzej mi to wychodziło. Moje myśli ciągle krążyły wokół jednego.
Za ścianą mojego pokoju spała osoba, którą pokochałem bardziej, niż powinienem
i nie wiedziałem teraz, co mam zrobić z tym uczuciem.
Po kolejnej godzinie znowu odrzuciłem kołdrę na bok i
wstałem z łóżka, kierując się tym razem na taras. Wyszedłem, rozglądając się
uważnie. Tylko jego pokój był połączony tarasem z moim, więc odnalezienie właściwych
drzwi, które zresztą tak jak moje były otwarte, nie stanowiło większego
problemu. Po cichu zakradłem się do jego pokoju, stając obok jego łóżka. Nie wiem,
czy nie spał i mnie usłyszał, chociaż starałem się wejść jak najciszej, ale
jego szósty zmysł go chyba obudził, bo odezwał się.
– Bill? – zapytał niepewnie, podnosząc
głowę z poduszki.
– To ja – odparłem
natychmiast, nie chciałem, żeby się wystraszył. W naszej karierze doczekaliśmy
się już nie raz wtargnięcia fanów do naszych pokoi, dlatego od razu odezwałem
się.
– Co się stało?
– Mogę? To znaczy… – nie dokończyłem,
widząc, że odrzuca drugi koniec kołdry, robiąc mi w łóżku miejsce obok siebie.
– Chodź.
Bez zastanowienia, wśliznąłem się, przysuwając się, jak najbliżej
niego.
– Zmieniłeś zdanie? – zapytał.
– Nie, to znaczy… – zamyśliłem
się. Przez chwilę chciałem mu powiedzieć, co do niego czuję, ale coś mnie
powstrzymało.
– Rozumiem, chcesz się tylko poprzytulać.
– No właśnie.
Tym razem to on odetchnął głęboko i poczułem, jak mnie
obejmuje i przyciąga do siebie.
– Nie chcę cię do niczego
zmuszać. Wiem, że czasami wychodzi ze mnie bydle, ale to dlatego, że tylko przy
tobie mogę w pełni przeżywać to, co odczuwam i nie obawiać się potem jakiegoś dziwnego
artykułu na swój temat. Te ostatnie dwa dni to w ogóle jakiś koszmar. Szczerze mówiąc,
jestem już zmęczony tą trasą. Mam już naprawdę dosyć i zaczynam robić się
niemiły. Najgorzej, że tobie obrywa się najbardziej, a z całego tego cyrku, to
ty jesteś dla mnie najważniejszy.
– Naprawdę? – Nie do końca
wiedziałem jak mam to rozumieć.
– No pewnie, a co myślałeś, że
zależy mi tylko na seksie? Możemy tego nie robić, chociaż nie ukrywam, że
ciężko będzie mi się z tym pogodzić.
Tym razem to ja westchnąłem i zsunąłem dłoń prosto na
jego krocze. Nie potrafiłem tak naprawdę z tym skończyć i nigdy nie myślałem,
że to się w końcu kiedyś skończy. To było coś specjalnego, coś, co z każdym kolejnym
dniem było więcej warte i bardziej nas ze sobą łączyło. Tylko że Tom, chyba nie
widział tego w ten sposób.
– Bill… – chwycił mnie za rękę.
– Jeśli nie chcesz…
– Chcę. Połóż się tylko na plecy.
– Chcę. Połóż się tylko na plecy.
Zmienił natychmiast pozycję, uważnie mnie obserwując.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Ojaaaaaaa. <3 Uwielbiam to opowiadanie. Jest chyba drugie po Bodyguardzie.
OdpowiedzUsuńA odnośnie akcji - cieszę się, że tak to się skończyło. Taaak, wiem, że Bill daje się wykorzystywać, a Tom zachowuje się jak gbur... mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale da mu trochę czułości. Swoją drogą, skończyłaś to w okropnym momencie!
Ściskam,
An
Już myślałam,że nic w tym odcinku się nie wydarzy,a tu nagle końcówka i BUM!
OdpowiedzUsuńAle nie chcę cieszyć się na zapas,bo zazwyczaj,kiedy Tom jest cudownie kochany dla Billa zazwyczaj "na drugi dzień" mu odwala,więc... :D
P.S. Zdrowia życzę dla autorki moich ulubionych Twincestów :*
Super❤
OdpowiedzUsuńi jak będzie dziś coś??:(
OdpowiedzUsuń