Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

wtorek, 11 lipca 2017


Witajcie kochani

No i w końcu jestem. Albo powiem inaczej, mam w końcu urlop i czas tylko dla siebie, no i dla was.
Żeby nie przeciągać oczekiwania, wrzucam odcineczek, a kolejny już się pisze, ale kiedy go dokładnie wrzucę, nie będę pisać. Zaglądajcie.

Wasza Niki.



Odcinek 10



Przez cały koncert Tom unikał ze mną kontaktu wzrokowego.
Po koncercie, gdy robiliśmy zdjęcia z fanami, ani razu nie zażartował sobie ze mnie. Nie trudno było mi się domyślić, że tym wyznaniem dałem mu powód do myślenia i co najgorsze trzymania się ode mnie na dystans.
Kiedy wróciliśmy do hotelu, już zaczynałem czuć skutki zażycia tabletek od Toma. Powoli, ale coraz dotkliwiej zaczynała boleć mnie głowa. Wziąłem szybki prysznic i czym prędzej położyłem się do łóżka. W nocy jednak tak mnie bolała głowa, aż się przez ten bólu obudziłem. Miałem wrażenie, że za chwilę rozsadzi mi czaszkę. Pomyślałem, że zrobię sobie zimy kompres. Jak tylko wszedłem do łazienki i stwierdziłem, że sam kompres mi nie wystarczy. Pomyślałem, że bez leków przeciwbólowych się nie obejdzie. Tyle że te, które zażywałem zwykle na taki rodzaj bólu, zostawiłem w busie.
Z takim bólem nie chciałem się nawet ruszać z pokoju, a co dopiero pójść sam, a raczej najpierw dzwonić po ochroniarza, bo samemu nie wolno mi się było ruszać z pokoju. Odetchnąłem głęboko i ruszyłem do drzwi, wychodząc z pokoju i kierując się prosto do pokoju Toma.
Zapukałem, ale nie usłyszałem zaproszenia, więc nacisnąłem klamkę, drzwi były niestety zamknięte. Boże, zrobiło mi się niedobrze na samą myśl, że Toma najwyraźniej nie ma, a ja będę jednak musiał zawracać głowę ochroniarzowi i taki kawałek jechać po te cholerne tabletki.
Uderzyłem pięścią w drzwi Toma wkurzony, że go nie ma i ruszyłem z powrotem do swojego pokoju. Już miałem do niego wchodzić, gdy nagle usłyszałem, że drzwi do pokoju Toma otwierają się.
– Myślałem, że cię nie ma – rzuciłem.
– Spałem. Coś się stało?
– Strasznie boli mnie głowa.
– To zażyj tabletki i połóż się spać.
– No właśnie nie mogę, bo moje leki zostały w busie.
Tom tylko westchną, jakby wiedział, po co do niego przyszedłem.
– Idź do pokoju, niedługo wrócę.
– Dzięki.
– Ta… – bąknął pod nosem. Nie był zadowolony. Zbudziłem go i do tego ta nadal niewyjaśniona sytuacja między nami, znaczy moje wyznanie, z którym chyba nie do końca wiedział, co zrobić.
Wróciłem do siebie i położyłem się na łóżku. Minęło chyba z pół godziny, zanim Tom wrócił. Nawet nie zapukał, po prostu wszedł, zamykając za sobą cicho drzwi, tak jakby wiedział, że teraz każdy hałas tylko potęguje mój ból głowy.
– Śpisz? – zapytał szeptem.
– Nie. Nie zasnę z tym bólem.
– Masz przesrane u Sakiego.
– Dlaczego?
– Bo go musiałem zbudzić. Myślisz, że wiem gdzie stoi nasz Torbus?
– Przeproszę i podziękuję mu rano.
– Spoko. Masz tu te tabletki. Chcesz wody?
– Jeśli możesz.
Podał mi butelkę, a ja popiłem pigułki, modląc się w duchu, by jak najszybciej zaczęły działać.
– A teraz śpij, lek niedługo zacznie działać.
– Będziesz spał dzisiaj ze mną? – zapytałem i naprawdę nie miało to żadnych podtekstów.
– Wolałbym nie.
– Proszę.
– Będziesz się tylko niepotrzebnie nakręcał.
– Boże, proszę cię tylko, żebyś położył się ze mną w jednym łóżku, a ty mi wyjeżdżasz nie wiadomo z czym. Boli mnie głowa i jedyne, o czym marzę to przytulić się do kogoś, komu ufam i zasnąć, ale jeśli to aż takie wyzwanie dla ciebie to spoko, idź.
– Kurwa, Bill, nie wjeżdżaj mi na ambicję. Dobrze wiesz, o co chodzi.
 Idź. Poradzę sobie.
To oczywiście zawsze działało na Toma. Teraz, nawet jeśli nie chciał, zostanie. Ściągnął buty i kurtkę, nawet spodnie i koszulkę.
– Żebyś mi potem nie gadał, że cię unikam, zrozumiano?
– Zrozumiałem.
– I nie próbuj na mnie tych swoich gierek, masz się do mnie tylko przytulić i zasnąć.
– Teraz tak mnie zamierzasz traktować?
– Zamierzam coś z tym zrobić, tylko jeszcze nie wiem co. Muszę pomyśleć.
– Traktujesz to, jak jakąś chorobę.
Spojrzał na mnie.
– Bo to jest choroba.
– Tak samo, jak to, co ci robiłem przez ostatnie piętnaście lat.
– To są dwie różne sprawy.
– Naprawdę?
– Zamierzasz się kłócić czy spać, bo jeśli to pierwsze to idę stąd.
– No właśnie, zawsze to samo, kiedy nie masz żadnych argumentów, uciekasz.
– Nigdy nie uciekam! – uniósł się.
– Doprawdy? Zaraz też uciekniesz.
– Nie chcę się kłócić.
– A to według ciebie jest kłótnia? Kiedy brak ci konkretnych argumentów i widzisz, że krzykiem nic nie osiągasz, uciekasz. Tak naprawdę to my nie mamy nawet szansy się poważnie pokłócić.
– I ty uważasz to oczywiście za problem.
– Oczywiście. Kłótnia wiele wyjaśnia i pozwala oczyścić atmosferę.
Prychnął.
– Ty chyba ślepy jesteś – stwierdził.
– Bo co?
– Nie chodzi o żadną kłótnię, tylko o wyznanie, które mi zrobiłeś.
– I co z tego?
– No ja pierdole, Bill.
– Powiedziałem ci tylko, co czuję i wcale nie oczekuję, że to odwzajemnisz, choć byłoby mi miło, ale wiem, że ty…
– Co ja? Po co w ogóle mi o tym powiedziałeś?
– Bo chciałem…
– Tak, chciałeś, chciałeś… Chciałeś wszystko popsuć.
– Niczego nie popsułem. Nic się między nami nie zmieniło, oprócz tego, że wiesz, co do ciebie czuje.
– I to właśnie wszystko zmienia.
Przetarł twarz rękami.
– Nie możemy już się zabawiać jak kiedyś.
– Dlaczego?
– Bo za dobrze cię znam i wiem, że będziesz robił wszystko, żeby mnie przekabacić na swoją stronę.
– Co zrobić?
– Nie kocham cię tak, jak ty byś tego chciał.
– Wiem o tym. I w porządku rozumiem.
– No właśnie nie w porządku! – Zerwał się z łóżka. – Nie w porządku jest już nawet to, że wlazłem do twojego łóżka.
– Przestań!  Zdecydowanie teraz już przesadzasz.
– Nie sądzę.
Spojrzał na mnie, świdrując mnie wzrokiem na wskroś.
– Wydaje ci się, że ja nie widzę, jak na mnie patrzysz albo nie czuję, jak reagujesz, kiedy cię dotykam.
Uniosłem ze zdziwienia brwi.
– Nie Bill, śpisz sam, ja idę do siebie.
– No co ty.
– Tak. Tak właśnie zrobię – mówiąc to, zaczął zbierać swoje ubrania, a ja bezradnie przyglądałem się temu. Wiedziałem, że nie mam po co się nawet odzywać. Tom był zdeterminowany, a jego nerwowe gesty, tylko zdradzały, że sam nie wie jak się powinien zachować w tej sytuacji. Po chwili usłyszałem tylko trzask drzwi, który dość dotkliwie zabrzmiał w moich uszach, przypominając mi o moim bólu głowy.
Nie wiem, ile czasu przewracałem się zboku na bok, aż w końcu zasnąłem, ale tym razem nie ból głowy, choć jeszcze przez długi czas mi towarzyszył, spędzał mi sen z powiek, a cała ta sytuacja i rozmowa z Tomem.
Kiedy w końcu zasnąłem, obudził mnie telefon od Josta z informacją, żebym się powoli zbierał, bo czas jechać w dalszą drogę.
W Tourbusie Tom trzymał się ode mnie na dystans, Tylko czekałem, kiedy ktoś się zorientuje, że się do siebie nie odzywamy.
Gdzieś w połowie drogi przysiadł się do mnie Georg.
– Lepiej się już czujesz? – zapytał, a mnie aż ścisnęło coś w żołądku.
– Czemu pytasz?
– Bo Tom się trzyma od ciebie z daleka, no i rozcierasz skronie, a to oznacza, że boli cię głowa.
Uśmiechnąłem się. Cóż, znamy się już tak długo, że nic w tym dziwnego, iż to zauważył.
– Nie bardzo – odparłem szczerze, a moje i Toma spojrzenie spotkało się. Wiedziałem, że wszystko słyszał, choć miał słuchawki w uszach. Często tak robił, wkładał je, udając, że słucha muzyki, a tak naprawdę wszystko słyszał.
– Wieczorem gramy – przypomniał mi Georg wyraźnie zmartwiony.
– Bez obaw, do wieczora się pozbieram.
Tom się tylko skrzywił i odwrócił głowę w stronę okna.
– No to w porządku. Zostawię cię samego.
– Dzięki Geo.
– Nie ma sprawy.
Georg i Gustav to nasi najlepsi przyjaciele. Choćby nie wiem co, nigdy nas nie oceniają i zawsze można na nich liczyć, ale choć czułem potrzebę zwierzenia się komuś, bałem się, że czegoś takiego mogliby nie zrozumieć.
Do hotelu dojechaliśmy późnym popołudniem. Wszyscy, jak tylko dostaliśmy klucze do swoich pokoi, ruszyliśmy do windy. Georg z Gustavem wcisnęli się do jednej wraz z jakimiś innymi gośćmi hotelu, a ja z Tomem zostaliśmy zmuszeni poczekać na drugą.
Tom przez dłuższą chwilę wpatrywał się w wyświetlacz, który informował, na którym aktualnie piętrze znajduje się winda, po czym uderzył pięścią w przycisk przywołujący ją.
– No jedź! Kurwa, ile mam czekać! – uniósł się.
– Może to dobra okazja porozmawiać – zagadałem.
Spojrzał na mnie.
– O czym?
– O nas.
– Jakich nas?
– Dobrze wiesz, o czym mówię. Powiedziałem ci coś szczerze, bo ci ufam i myślałem, że to przynajmniej zrozumiesz.
– Rozumiem, dlatego postanowiłem trzymać się od ciebie z daleka.
Aż ścisnął mi się żołądek, gdy to usłyszałem.
– Chyba czegoś nie rozumiem – wydukałem, marszcząc brwi.
– To bardzo proste, zaraz ci to wytłumaczę.  Myślę, że jak ograniczymy kontakty, to ci ta miłość – tu wykonał w powietrzu gest cudzysłowów – do mnie przejdzie.
Zatkało mnie. Stałem tam jak wryty, patrząc mu prosto w oczy i nie wiedziałem, czy się czasem nie przesłyszałem. To był ułamek sekundy, gdy się odwróciłem na pięcie i ruszyłem do schodów.
– A ty dokąd?! – krzyknął zaskoczony moją reakcją.
– Pójdę schodami, będzie prędzej.
– To ostatnie piętro! – usłyszałem jeszcze, ale to akurat teraz nie miało dla mnie żadnego znaczenia. W tej chwili byłem tak wściekły, że wbiegłbym nawet na trzydzieste i to bez zadyszki.
Dopadłem swojego pokoju jak tonący brzytwy. Zatrzasnąłem za sobą drzwi, zamykając się na klucz i rzuciłem torbę na łóżko.
Mimo że kondycję miałem dobrą, ten bieg na górę w dodatku po dwa schodki, zmęczył mnie. Czułem, że pot spływa mi po twarzy. Wszedłem do łazienki i spojrzałem na siebie w lustro, zastygając nagle w bezruchu. To nie pot ściekał mi po twarzy, a łzy.
Kiedy to sobie uświadomiłem, rozpłakałem się na dobre.
Czułem się okropnie. Dotarło do mnie, że od tej chwili jestem na tym świecie kompletnie sam, bo Tom, choć nadal jest moim bratem, przekreślił mnie i nie chce nawet słyszeć o tym, jak bardzo jest dla mnie ważny i jak mocno go kocham. Zapowiadały się najdłuższe dwa tygodnie w moim życiu. Dwa tygodnie, bo tyle jeszcze miała potrwać nasz trasa.
 


5 komentarzy:

  1. Warto było czekać tyle czasu! :
    Rozdział świetny, mam nadzieję, że Tom jednak zaakceptuje miłość Billa.
    Czekam na next.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne❤ nie mogę się doczekać😇

    OdpowiedzUsuń
  3. To jeszcze dwa tygodnie..... Ciekawe co zrobią następnym razem, skoro już teraz są takie problemy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Gaaaaah. ;_; Jestem bardzo, bardzo zła. Mam ochotę rzucić telefonem. No kurczaczki, Tomasz, nie odwalaj takich głupot. Faceeeeeet, ogarnij się.

    Ściskam,
    An

    OdpowiedzUsuń
  5. Akcja znów trochę siadła,nic ciekawego,emocjonującego się nie wydarzyło,a szkoda :(.
    Ale na pewno w następnych odcinkach dowalisz akcję,że nam buty spadną :D

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*