Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik
Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
20 godzin temu
-
2 tygodnie temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
8 lat temu
-
8 lat temu
-
8 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
niedziela, 16 lipca 2017
21:10
Odcinek 11
Przepłakałem
jeszcze jakiś czas. Uspokoiłem się, dopiero gdy nalałem sobie do wanny gorącej
wody i siedziałem w niej chyba z godzinę.
Nie mogłem dołować się tylko dlatego, że Tom nie dorósł
do żadnego uczucia, bo nie dorósł, i nie chodziło już nawet o mnie. On chyba
nie potrafił stworzyć z nikim niczego trwałego.
Zawsze było dobrze, dopóki ktoś nie zaczynał oczekiwać od
niego większego zaangażowania, wtedy zaczynały się schody i Tom rezygnował ze
znajomości, twierdząc, że ta osoba jest głupia, a on nie zadaje się z debilami.
Postanowiłem odpuścić. Nie przestać go kochać, bo to było
niemożliwe, tylko zająć się czymś, by przestać tak obsesyjnie myśleć i marzyć o
prawdziwym związku z Tomem.
Przez pierwsze dwa dni unikaliśmy się. Tom trzymał się tego,
co sobie postanowił, a ja zacząłem nawiązywać nowe znajomości. Musiałem w końcu
dopuścić do siebie myśl, że potrzebuje do życia innych ludzi. Oczywiście zawsze
był Gustav i Georg, ale pomyślałem, że dobrze by mi zrobiło, gdybym miał
znajomych, którzy nie są naszymi wspólnymi znajomymi.
Zaprzyjaźniłem się z nowym dźwiękowcem.
Był ode mnie pięć lat starszy i bardzo zabawny. Uwielbiałem, kiedy opowiadał
różne historie. Robił to w taki sposób, że miało się wrażenie, iż uczestniczyło
się samemu w tych wydarzeniach.
Lubiłem rozmawiać z nim o uczuciach. Potrzebowałem tego,
a on jedyny mnie rozumiał. Te rozmowy też pomogły mi zrozumieć, co tak naprawdę
czuję do Toma. Oczywiście nie powiedziałem mu, co czuję do brata, ale dzięki Adrianowi
inaczej na to patrzyłem i zaczynałem dochodzić do wniosku, że Tom miał jednak
rację, a to, co uważałem za miłość, było tylko fascynacją, która powoli też
gasła i już nie patrzyłem na brata tak, jak robiłem to jeszcze tydzień temu.
Zrozumiałem, że moje zauroczenie wynikało z tego, iż wiązała mnie z Tomem
tajemnica naszych zabaw, które normalne nie były, a fakt, że ciągle byłem sam,
pchnął mnie w ramiona brata, nie bacząc na konsekwencje.
A wybrałem właśnie Toma, bo go znałem i ufałem mu i sam
nie wiem, ale wydawało mi się, że dzięki temu, kim dla siebie jesteśmy i dzięki
naszej tajemnicy, to byłby idealny związek, i może nawet by był, gdyby Tom czuł
i myślał w ten sam sposób, ale nie myślał.
Mijały kolejne dni i powoli
moje stosunki z Tomem zaczęły też wracać do normy. Na wywiadach znowu
siadaliśmy koło siebie. Na scenie odstawialiśmy show, przekraczając nie rzadko granice
braterskiej więzi, ale robiliśmy tak zawsze, więc dla nas to już nawet nie była
gra, tylko coś zupełnie normalnego. Od mojego wyznania już ani razu Tom do mnie
w nocy nie przyszedł. Dziwnie się z tym mimo wszystko czułem, bo po tylu latach
zwyczajnie brakowało mi tego, ale z drugiej strony rozumiałem, że tak to musiało
się w końcu zakończyć.
Powoli zacząłem budować swoje życie od nowa, bez Toma, jako
potencjalnego partnera. Zacieśniłem więzi z Adrianem i byłem zadowolony, że on
i Tom nie nadają na tych samych falach, dzięki czemu Adrian stał się tylko i
wyłącznie moim przyjacielem.
Nagle nasz wolny czas zaczęliśmy z Tomem spędzać osobno.
Tom oczywiście żył swoim dawnym życiem, i w każdym mieście, w którym dawaliśmy
koncert, sypiał z inną dziewczyną, może nawet dwoma, wiem, że było go na to
stać.
A ja dzięki Adrianowi, zacząłem poszerzać swoje horyzonty
i dopiero teraz zdałem sobie sprawę. Jak Tom mnie ograniczał. To znaczy nie
dosłownie, ale przez to, że go tak bardzo pragnąłem, skupiałem uwagę tylko na
nim, zapominałem o sobie i o swoich potrzebach.
Kilka dni przed końcem trasy
Tom tak ostro balował, że zasypiał, gdzie tylko mógł. Jost się zdenerwował i
oznajmił mu, że jeśli nie przystopuje, to w dupie będzie miał, że ma do
czynienia z dorosłym facetem i nakopie mu do tyłka. I może rozśmieszyłoby mnie
to jak wszystkich obecnych w Torbusie, gdybym nie wyłapał tego dziwnego
spojrzenia Toma. Coś było nie tak, tylko nie wiedziałem, co.
Zdziwiłem się jeszcze bardziej, gdy po zakwaterowaniu nas
do hotelu Tom przyszedł do mojego pokoju, przynosząc mi obiad, który zamówiłem
przez telefon.
– Przyniosłem Ci obiad – powiedział,
zamykając za sobą drzwi.
– Dzięki. Postaw na łóżku.
Postawił i zaczął krążyć po pokoju.
– A co przyniosłeś? – zapytałem,
gdy milczenie między nami zrobiło się jakieś niezręczne.
– To co zamówiłeś. Ryba,
ziemniaki i twoja ulubiona sałatka. Zjedz, zanim wystygnie.
Wolałem już nie pytać, jak się dowiedział, że w ogóle coś
zamówiłem. Domyśliłem się, że na pewno zszedł do recepcji i zapytał, a potem użył
wszystkich swoich sztuczek, żeby to właśnie on mógł mi to przynieść, a przy okazji
mieć pretekst do przyjścia tu.
Odłożyłem długopis i zeszyt na stolik. Byłem tak głodny,
że aż zaburczało mi w brzuchu.
– A ty już jadłeś? – zapytałem,
spoglądając na niego. Ciągle krążył po moim pokoju, rozglądając się uważnie,
jakby czegoś szukał.
– Tak – odparł krótko i zaczął
przeglądać moje notatki. – Jakieś nowe pomysły? – zapytał.
– Mnóstwo – odparłem,
zapychając buzie jedzeniem. – Mam ich tyle, że nie wiem, na czym się skupić –
wymamrotałem niewyraźnie, ale Tom nigdy nie miał problemu, żeby mnie zrozumieć.
On jedyny zawsze rozumiał moje bełkotanie. – A ty masz jakąś muzykę?
– Może – odparł, skupiając
uwagę na jednym z moich tekstów. – Byłoby mi łatwiej, gdybym miał tekst, wiedziałbym,
w jakim tonie ma być piosenka.
– No to jeden masz już w ręce.
– Widzę, ale to wcale nie jest
smutne.
– A kto powiedział, że to ma
być smutne?
– Myślałem, że masz coś
bardziej melancholijnego.
W tym momencie nasze spojrzenia spotkały się. Trudno było
mi rozszyfrować, o czym myślał, on zawsze potrafił dobrze się maskować, ale wrażenie,
że jest coś nie tak, nie opuszczało mnie od chwili, kiedy przyszedł do mnie z
tacą jedzenia.
– Jak mi zagrasz, to coś
napiszę.
– Spoko, zagram ci.
– No to idź po gitarę.
– Teraz? – zdziwił się.
Wzruszyłem ramionami.
– A masz coś lepszego do
roboty? Moment dobry jak każdy inny.
– To idę po gitarę.
– Ok – odparłem, zeskrobując
resztki jedzenia z talerza. Już dawno apetyt mi tak nie dopisywał, zawsze coś
zostawiałem, a ostatnio zjadałem wszystko, co do okruszka.
Po chwili Tom wrócił z gitarą i zeszytem, w którym zawsze
zapisywał sobie riffy. Rozsiadł się wygodnie na fotelu i spojrzał na mnie.
– Tonacje można zmienić jakby
co, ale wydaje mi się, że ta jest dla ciebie idealna.
Nie miałem co do tego wątpliwości, Tom zawsze wiedział na
ile mnie stać.
– Ok – odparłem, skupiając się
już wyłącznie na nim.
Kiedy zaczął grać, poczułem się jakoś dziwnie. Jakbym czuł
czyjś ból, dosłownie. Gdy skończył, nie wiedziałem, co mam o tym myśleć, nie mówiąc
już, co powiedzieć.
– No i? – zapytał.
– To będzie bardzo smutna
piosenka – rzuciłem.
– No – bąknął. – Wiem, że do
pisania smutów masz wybitny talent.
– Tak, mam – przyznałem. – Zwłaszcza
wtedy, gdy w moim życiu są same uczuciowe porażki.
– Czyli nic nowego –
podsumował.
– Przeciwnie – odparłem. – Ostatnio
moje życie nabrało nowego sensu.
Od razu na mnie spojrzał, widziałem wyraźnie, że go
zaskoczyłem.
– Adrian? – zapytał, jakby
doskonale wiedział, kto przyczynił się do tego, że się w końcu otrząsnąłem i
przestałem szukać miłości na siłę.
– Co Adrian?
– Zakochałeś się w nim?
Parsknąłem śmiechem.
– Oszalałeś?
– Sam to powiedziałeś.
– Nic takiego nie mówiłem. I w
nikim się nie zakochałem. I powiem ci coś jeszcze. W końcu zrozumiałem, że mogę
być szczęśliwy sam ze sobą.
– To znaczy, że mnie już nie
kochasz?
– Kocham, ale tylko jako
brata. Nie musisz się już obawiać, że urządzę ci scenę. Już mi przeszło. Zrozumiałem,
że po prostu potrzebowałem bliskości drugiej osoby. A teraz już wiem, że nie
mogę nikogo zmusić na siłę do miłości. A co do Adriana, to jest fajnym facetem,
ma mnóstwo pozytywnej energii, ale nie muszę być z kimś w związku, żeby czuć
się potrzebny. Mogę dać innym od siebie o wiele więcej, niż myślałem i to nie będąc
wcale zakochanym.
– Acha – odparł, stawiając gitarę
obok fotela. Był jakiś zmieszany.
– Tak że nie musisz mnie już unikać,
nie będę ci się narzucał, przysięgam.
– Spoko.
– A jak tam u ciebie? –
pociągnąłem rozmowę dalej.
– To znaczy?
– Statystyka poszła do góry?
– Nie wiem. Przestałem liczyć.
– Czyli poszła.
Wzruszył tylko ramionami, uciekając wzrokiem w bok.
– No dobra – uderzył rękami o
fotel. – Wiesz już co i jak, jeśli chodzi o melodię, jak coś ułożysz, daj znać,
zagram i zobaczymy, jak to się ma w całości.
– Ok.
– To idę, nie będę ci przeszkadzał.
Chwycił swoją gitarę i wstał z fotela.
– Tom? – zatrzymałem go, gdy był
gdzieś w połowie drogi do drzwi.
– No? – odwrócił się i spojrzał na mnie.
– Wszystko w porządku?
– Tak.
– Jeśli masz jakiś problem, to
wiesz, że zawsze możesz mi o tym powiedzieć.
– Wszystko jest w porządku,
nie martw się.
– Na pewno?
– Na pewno.
– Gdybyś jednak zmienił
zdanie, wal do mnie śmiało. Pamiętaj, że nadal jestem twoim bratem i zawsze będę
po twojej stronie bez względu na to, co się stanie.
– Wiem – przytaknął i wyszedł,
zostawiając mnie w jakieś dziwnej atmosferze i przeczuciu, że dzieje się coś
złego, bardzo złego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
A więc zbierają się czarne chmury, hm?
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i życzę duuużo weny.
Pozdrawiam,
Joyssli
Ano kiedyś muszą.
UsuńPrzypomina mi się bajka o żurawiu i czapli ;)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Tom się zakochał, gdy Bill'owi "przeszło"....
OdpowiedzUsuńCholera... Czyżby do Toma coś w końcu dotarło?
OdpowiedzUsuńTylko pewnie jest już za późno,skoro Bill tak się do tego odnosi,pogodził się ze wszystkim i w ogóle...
Kurczę,tylko ten cały Adrian...hmmm... czyżby...Nawet wole nie myśleć :)
Też man przeczucie, że Tom coś poczuł. Zamiana ról, haha. :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
An
hej , kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńNa dniach. Już się pisze.
UsuńKiedy można się spodziewać czegoś nowego? ;)
OdpowiedzUsuńKiedy coś nowego?
OdpowiedzUsuń