Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

poniedziałek, 9 maja 2016


Witajcie kochani

Dziś pierwszy odcinek nowego opowiadania. Nie będzie długi, ale myślę, że tak właśnie musi być, żeby dać wam czas na przyzwyczajenie się do zupełnie nowej historii. Tak że w dzisiejszym odcinku macie ogólny zarys sytuacji jaka zmusiła Billa do skończenia ze sobą. Nie zamierzałam się nad tym momentem specjalnie rozwodzić, bo w sumie nie to jest istotą tego opowiadania, chociaż niewątpliwie dzięki temu czynowi Tom i Bill poznają się, ale o tym przekonacie się z czasem.  :D
Zapraszam na pierwszy odcinek. 

Wasza Niki 



Odcinek 1



14 lutego, to dzień, w którym Bill postanowił odebrać sobie życie. Nigdy nie był osobą o skłonnościach samobójczych ani też nie planował swojej śmierci, choć z pewnością ktoś inny na jego miejscu dawno by już to zrobił, a przynajmniej myślałby o tym, ale nie Bill. I wiele można by o nim powiedzieć, ale nie to, że nie miał powodu, żeby się pożegnać z tym światem. Ba! Ten powód, jako ostatni dołożył się na szalę wszystkich przykrości, jakie go do tej pory w życiu spotkały i był na tyle ważny, że przeważył ją, popychając go do tak nieprzemyślanej i nieodwracalnej decyzji.
To był tylko jeden impuls, który poderwał go z krzesła, każąc wstać od stołu i wyjść z restauracji, w której siedział wraz ze swoją dziewczyną, a przynajmniej za taką ją do tej pory uważał i po prostu wyszedł, nie kończąc już nawet kolacji, na której oświadczył się jej.
Tak bez żadnego słowa, zwyczajnie wyszedł, gdy w odpowiedzi usłyszał, że tak naprawdę to ona spotyka się z kimś innym i jest w drugim miesiącu ciąży, że tylko dlatego się z nim spotykała, bo obdarowywał ją drogimi prezentami i wszędzie zapraszał. Owszem, było go na to stać, bo jego matka i ojczym należeli do jednej z bogatszych rodzin w Niemczech, dlatego kolacje, czy imprezy okupione kilkutysięcznymi rachunkami, nie stanowiły dla Billa jakiegoś większego wydatku, właściwie w ogóle nie były dla niego wydatkiem. Jego konto w banku dziennie miało więcej odsetek, niż był w stanie wydać, ale sądził, że dziewczyna go kocha, słyszał to od niej, dlatego chciał jej to wszystko dać. Kochał się z nią tyle razy i spędzał z nią tyle czasu, że był tego pewny, że ona kocha go także, a jednak w jednej chwili poznał całą prawdę o niej i o sobie, o tym, kim był dla niej, a przecież nie dlatego pozwalał się jej malować i przyozdabiać niekoniecznie męską biżuterią. Robił to wszystko, bo nie chciał być dla niej tylko mężczyzną, ale i przyjacielem, z którym może się powygłupiać, a w zamian za to wszystko usłyszał, jaki jest żałosny i niemęski, pozwalając się tak traktować.
Zranione serce może nie jest wystarczającym powodem, by targnąć się na swoje życie, a może właśnie najważniejszym, i można by rozpatrywać czyn Billa pod wieloma aspektami, ale dla Billa ona była tą jedyną, dla której wszystko inne miało sens i dla której wszystko, co go spotkało do tej pory, był w stanie znieść. Doskonale wiedział, co będzie dalej, jak ta sensacyjna wiadomość rozniesie się wśród jego znajomych w błyskawicznym tempie, i jak znowu będą wytykać go palcami za jego plecami. Miał już tego dość. Do tej pory znosił to, bo miał dla kogo, a teraz to wszystko nie miało już najmniejszego sensu. I pomyśleć, że te walentynki miały być dla niego najpiękniejszym dniem ze wszystkich dotychczasowych, a okazały się najgorszym. W drodze na parking wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko obleczone czerwonym atłasem i otworzył je, oglądając po raz ostatni pierścionek, który zamierzał podarować Sarze, jak zgodzi się zostać jego żoną.
Wiedział, że to poważna decyzja i choć zaledwie ponad rok temu stał się pełnoletni, to ta decyzja była bardziej dojrzała niż on. Doskonale pamiętał uczucie, jakie mu towarzyszyło, gdy kupił ten pierścionek. Czuł się taki męski i był taki dumny ze swojej decyzji, że gdyby ktoś go nie znał od urodzenia, powiedziałby, że wydoroślał w czasie, kiedy kupował ten pierścionek. Jednak to oznaczało też coś jeszcze; dojrzałą, w jego mniemaniu decyzję, co zrobić w przypadku odmowy. Jednak w tamtej chwili Bill był tak zaślepiony uczuciem do Sary, że nie brał w ogóle pod uwagę odmowy, a już na pewno nie spodziewał się całej reszty, jaką od niej usłyszał.
Wsadził z powrotem pudełko do kieszeni i wsiadł do swojego samochodu. Nie myślał już o niczym. Czuł się tak zraniony, że przestał ją kochać w momencie, kiedy mu to wszystko powiedziała. Czuł się kompletnie nic niewart i nikomu niepotrzebny, nawet matce, z którą, choć kiedyś bardzo dobrze się rozumiał, przez związek z Sarą prawie całkowicie stracił kontakt.
Nie rozumiał, dlaczego matka nie akceptowała Sary, choć teraz pewnie przyznałby jej rację, to jednak nie pomyślał ani przez chwilę o rodzicielce, dla której, gdy się dowie, że jej syn nie żyje, będzie to koniec świata. Nie myślał o tym. Nie myślał o niczym. Czuł tylko ból w klatce piersiowej i jakiś dziwny ścisk w gardle, przez który nie potrafił się nawet rozpłakać. Serce biło mu tak szybko, że sam już nie wiedział, czy to z nerwów, czy strachu.
Ruszył z parkingu z piskiem opon, kierując się bez celu przed siebie. Nie miał dokąd pojechać, tak przynajmniej czuł, że nie ma już miejsca ani osoby, która byłaby w stanie wyrwać z niego jak chory ząb ból, jaki czuł, nie tylko w umyśle, ale i na ciele.  Pędził przed siebie, skupiając wzrok na drodze, ale to wciąż nie była jeszcze ta chwila, w której podjął tę dramatyczną decyzję. Ona przyszła nagle, tak nagle, jak dostrzegł w oddali stojące przy drodze duże stuletnie drzewo, pod którym pierwszy raz ją pocałował i całe jego życie nabrało nowego sensu. Tak bardzo ją kochał i wydawało mu się, że też jest kochany, że kiedy w ułamku sekundy przez umysł przeleciały mu te wszystkie wspomnienia, smak jej  ust, zapach jej włosów, ciepło jej skóry postanowił zabić to wszystko, zabić wszystko, co do tej pory wybudował, i to właśnie był ten moment, w którym postanowił, jak zakończy swoje życie. Jego noga zupełnie bezwładnie dociskała pedał gazu do oporu. Drzewo, pod którym wszystko, co było najpiękniejsze w jego życiu zbliżało się. W jednej chwili opuścił go strach i ból. W następnej opanował go nieogarniony spokój, a chwilę później wszystko pogrążyło się w ciemności i totalnym niebycie. 

Tak ta chwila wyglądała z perspektywy Billa. Jego samochód wjechał centralnie w drzewo. Spod maski wydobywał się dym, a po twarzy Billa spływała tylko jedna cieniutka strużka krwi. Nadal żył, choć nie miał o tym pojęcia. 

Tymczasem Tom, czekał właśnie na przyjaciela. Umówił się z nim o dwudziestej, miał po niego podjechać, bo jego sportowe Audi wciąż stało w warsztacie i ten stan rzeczy miał potrwać jeszcze przynajmniej kilka dni. Miał jednak jeszcze kilka minut, więc dla zabicia czasu usiadł w salonie przed telewizorem, oglądając wraz z ojcem wiadomości. 


„Z ostatniej chwili. Dzisiaj koło osiemnastej na drodze krajowej uległ poważnemu wypadkowi syn Gordona Trumpera, prezesa koncernu Mercedes. Jak donoszą nasi reporterzy będący na miejscu wypadku, Bill Trumper stracił panowanie nad samochodem i wpadł w poślizg, zatrzymując się na drzewie. Pogłoski głoszą, że widziano go wsiadającego do samochodu po spożyciu dość znacznej ilości alkoholu, jednak nie mamy potwierdzenia tej informacji…”


Jorg, ojciec Toma szybkim ruchem chwycił pilota ze stołu i odnajdując właściwy przycisk, wyłączył telewizor.  Był zdenerwowany. Poderwał się z kanapy i szybkim krokiem wyszedł z salonu, zamykając się w swoim domowym gabinecie. Tom jeszcze chwilę siedział w milczeniu, nie mając pojęcia, co się ojcu stało. Setki razy słyszał tego typu informacje, nudziły go i wydawało mu się, że jego ojca także, ale nie dziś. Dla Toma, Bill był kolejnym bogaczem, który wypił za dużo i zatrzymał się na drzewie, nic nowego, a jednak było w tym coś mu bardzo znajomego - pieniądze. Tom tak samo, jak Bill miał to szczęście albo i nieszczęście w zależności od punktu widzenia być bogatym.
Nagle usłyszał dzwonek do drzwi, doskonale wiedział, że to kumpel po niego przyjechał.
Wpuścił go do domu, każąc mu chwilę poczekać i skierował się do gabinetu ojca.
Nigdy go nie słuchał, zawsze robił, co chciał mimo zakazów ojca, ale zawsze czuł się w obowiązku poinformowania go, że wychodzi i kiedy mniej więcej zamierza wrócić, więc i tym razem, jak setki razy wcześniej zapukał do drzwi jego gabinetu i nie czekając nawet na zaproszenie, uchylił je, zaglądając do środka, zastając ojca rozmawiającego przez telefon.
Jorg spojrzał na syna stojącego w drzwiach.
– Wychodzę. Do drugiej wrócę – oznajmił, a Jorg tylko machnął ręką, dając znak, że przyjął do wiadomości.
Tom zamknął drzwi nieco zaintrygowany dziwnym wyrazem twarzy ojca. Wyglądał tak, jakby się stało coś poważnego. Doskonale znał ten wyraz twarzy, miał go zawsze wtedy, gdy sprawy w sądzie szły nie po jego myśli. Ojciec Toma był adwokatem i głównym sędzią w okręgowym sądzie w Berlinie. Zajmował jedno z najwyższych stanowisk, i to właśnie od niego zależały przyszłe losy każdego skazanego, którego sądził lub bronił. Przez myśl przeleciało mu, że może ojciec prowadzi jakąś sprawę Trumperów i stąd to nietypowe zachowanie.
– Załatwiłem niezły towar – rzucił Alan i wyciągnął woreczek z białym proszkiem, gdy zobaczył schodzącego Toma.
– Kurwa, schowaj to! Chcesz, żeby mój stary zaś zrobił awanturę? – syknął groźnie Tom, a Alan jednym zgrabnym ruchem ukrył torebkę w kieszeni obszernej szarej bluzy.
– Jak tam twoja fura? – zapytał Alan, zgrabnie zmieniając temat, jak tylko wyszli z domu Toma.
– W warsztacie. Zapomnij, że ci go jeszcze kiedyś pożyczę, rozjebałeś całą skrzynię.
– To nie ja, przysięgam.
– Jasne – zironizował Tom, ciągnąc dalej. –  To pewnie krasnoludki ją zjebały. Człowieku, czy ty masz pojęcie, jak się przerzuca biegi w sportowym aucie? Co ty myślisz, że ciągnik prowadzisz?
– Kurwa, Tom, może raz czy dwa nie docisnąłem sprzęgła, nie moja wina, że to twoje auto jest takie delikatne.
– Z autem trzeba jak z kobietą, delikatnie i zmysłowo, wtedy zrobi dla ciebie wszystko.
Alan parsknął śmiechem.
– Kaulitz, ty się z powołaniem minąłeś, powinieneś zostać poetą.
– Wal się – odgryzł się Tom, otwierając drzwi od samochodu kumpla i wsiadając na miejsce pasażera. Temat jednak urwał się, jak tylko Alan usiadł za kółkiem. Teraz ich umysły zaprzątała zupełnie inna myśl, inny cel. A cel był jasny - dobra zabawa, panienki i koka, chociaż Tom za tym ostatnim nie przepadał.



17 komentarzy:

  1. Aaaa! Victoria! Pierwsza! Opowiadanie zaczyna się ciekawie. Jestem ciekawa jak Bill i Tom się poznają. Mam nadzieje że Tom nie bierze koki i Billy Toma wyprostuje. Nie mogę doczekać następnego odcinka.
    Pozdrawiam
    Azusa:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę jeszcze. ;_; Już po tym czuję, że mnie wciągnęło. Strasznie ciekawią mnie ich dalsze losy, relacja jaką nawiążą.

    Pozdrawiam,
    An

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, przeczytałam już większość Twoich opowiadań są świetne. Niesamowicie wciągają. To opowiadanie zaczyna się świetnie. Czekam na kolejny odcinek. Jestem ciekawa jak się poznają i jaka będzie ich reakcja. Czy poznają się jako bracia? A może po prostu jako osobne jednostki nie mające ze sobą nic wspólnego. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Marta Kaulitz10 maja 2016 00:38

    Uhuhuhu... Już mi się bardzo podoba. Tom rozwalił mnie swoimi tekstami. Że też ojciec Toma nie mógł być bardziej dyskretny. Zachowując się tak chyba chce żeby Tom się czegoś domyślał...

    Boże mój biedny Billy. No co za wredna suka tak go okłamywała. Ja na jego miejscu po tym wszystkim to bym przywaliła jej w pysk a potem wyszła. No ale biedaczysko musiał przez nią tak cierpieć...był tak blisko śmierci. Mam nadzieję że nic poważnego mu się nie stanie i że wyjdzie w jednym sprawnym kawałku. A tak wracając do Toma to po co on bierze narkotyki skoro tego nie lubi. No debil jeszcze się uzależni i tyle z tego będzie.
    Tak jak wszyscy jestem bardzo ciekawa jakim cudem Bill i Tom się poznają bo chwilowo nie widać żadnego powiązania w sytuacjach. No ale może Tom na imprezie przedawkuje i trafi do szpitala i tam się poznają. Może coś innego się stanie że tam trafi ale coś czuję że to się tam stanie no bo przecież Bill po wypadku trochę tam może leżeć. No nwm. Chwilowo inne pomysły nie przychodzą mi do głowy.

    No nic. Już bardzo mnie to wciągnęło więc czekam na następny odcinek ze zniecierpliwieniem. Pozdrawiam kochana i przesyłam buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę już następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hej jestem sory że nie pisałam nie miałam internetu ale jestem żyje. bardzo mi się podobało twoje poprzednie opowiadanie fajnie zakończone myślałam że chce im powiedzieć że jest lesbijką ale nieważne wiesz ja jeszcze przeżywam premierę piosenki Billa love dont break me. co do tego opiwiadania cieszy mnie że będą współcześni Tom z warkoczykami taki gangster. wydaje mi się że Tom trafi do sądu ale nie dadzą mu kary skoro ma tak wpływowego ojca ale będzie musiał to odrobić może jakoś sprzątając w szpitalu czy co. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow. Jestem ciekawa, jak to rozwiniesz i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Tym razem z Anonima...
    ~Neko

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam, mogłabyś wyjaśnić mi skąd ci przyszło do głowy, że jedna osoba w tym samym czasie może pełnić funkcję sędziego i adwokata? Bo nawet w zupełnie abstrakcyjnej rzeczywistości jakoś tego nie widzę....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym samy czasie nie może. Bo nie może bronić lub oskarżać i jednocześnie wydawać do tego jeszcze wyroku, bo rzecz jasna wydałby go na własną korzyść (korzyść klienta). Dlatego albo w danej sprawie jest obrońcą lub oskarżycielem i ktoś inny zajmuje stanowisko sędziego albo jest sędzią i nie może ani bronić ani oskarżać danej osoby. Mam nadzieję, że wyjaśniłam, co miałam na myśli pisząc o Jorgu.

      Usuń
    2. Ciekawy pomysł nie powiem, niemniej jednak niemożliwy! Dlatego też jeśli pozwolisz, wyjaśnię z czego wynika moja czepliwość ;) w niemieckim systemie prawnym, sędzia jak i notariusz są urzędnikami państwowymi, stąd też zależność, że tylko obywatel niemiecki, może pełnić w/w funkcje w państwie. Inaczej sprawa ma się w przypadku wspomnianego również adwokata, tu akurat może być każdy obywatel Uni europejskiej, z tytułem magistra prawa, po wpisaniu na niemiecką listę adwokatów. Cała rozbieżność polega również na tym, że sam charakter jest inny: Sędzia pełni funkcje, adwokat wykonuje zawód. Co ciekawe, sędzia zasadniczo nie ma wpływu, na przydzielane mu sprawy, gdyż trafiają do jego referatu losowo ( z nielicznymi wyjątkami). oczywiście istnieje możliwość " zmiany zawodu" wymaga to jednak przekwalifikowania.
      Sytuacja w której adwokat ma nieograniczony dostęp do akt sadowych choć ciekawa i zdecydowanie "dobra" dla adwokatów, jest kuriozalna dla wymiaru sprawiedliwości... Nie zapominajmy, że adwokat ma wybronić swojego klienta mimo wszystko, a co więcej mając wiedzę do domniemanym jego sprawstwie, nie może " donieść" na niego do prokuratury...
      Mam nadzieję że nie poczułaś się w tym momencie urażona, bo zupełnie nie to było moim celem,

      Pozdrawiam N.

      Usuń
    3. Nie, nie czuję się urażona. Nie znam się na niemieckim prawie, ale w polce każdy adwokat może zostać sędzią, oczywiście musi spełniać pewne warunki, wiadomo, więc tym się też kierowałam. Na szczęście nie zamierzam wałkować w opowiadaniu tego czym zajmuje się Jorg, więc żadnej "mądrości " w tym temacie nie będę już pisać :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Póki co nie bardzo wiem co mam napisać. :) na pewno mnie zaintrygowało, wiec będę czytać. :) Strasznie mi się zrobiło szkoda Billa, że go potraktowała jakaś głupia laska tak okropnie. :( mam tylko nadzieje, ze nic okropnego mu się nie stało. :(
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Bill nieeee, chce już następny rozdział. Piszesz cudownie, tak wciągająco ze aż chce się czytać coraz więcej i więcej. Podbiłas moje serce :')

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham Twój styl pisania i czytam wszystko co napiszesz ;) Opowiadanie zapowiada się bardzo ciekawie. Nie mogę się doczekać następnej części :-*
    M.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytam czytam i nacieszyć się nie mogę. To opowiadanie zapowiada się na prawdę ciekawie. <3 kocham twój styl pisania i nie mogę doczekać się kolejnych odcinków. trafiłam tu niedawno. Już skończyłam i jestem w połowie za to to czytać będę na bieżąco. czekam na kolejny rozdział i życzę mnóstwo weny <3 <3

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*