Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

piątek, 13 maja 2016


Witajcie kochani.

Przyznam, że nie spodziewałam się aż tylu komentarzy - Serdecznie wszystkim za nie dziękuję :* Nie odpisywałam wam na nie, bo nie chcę wam jeszcze sugerować ciągu dalszego, a jakoś po moich odpowiedziach zawsze szybko się domyślacie. Po dzisiejszym odcinku, na pewno mniej więcej będziecie mieli już wizje, co może być dalej, a raczej jak się poznają, tylko jeszcze nie znacie szczegółów, ale ten etap to i tak Pikuś z tym, co się będzie działo, kiedy zobaczą się po raz pierwszy.
Heh, no dobra, bo zaś się z czymś zdradzę.
Zapraszam was na 2 odcinek.

Wasza Niki.



Odcinek 2



Droga od domu do szpitala dłużyła się Jorgowi niemiłosiernie. Te kilka minut rozmowy z Simone, która była tak roztrzęsiona, że trudno było ją w ogóle zrozumieć, tylko spotęgowały jego obawę o życie Billa. W tej chwili wiedział tylko jedno, stan Billa był bardzo poważny. O nic więcej już nie wypytywał Simone, po prostu postanowił pojechać do szpitala i samemu dowiedzieć się, w jakim stanie jest jego drugi syn.
Kiedy dotarł do szpitala i zastał Simone siedzącą i płaczącą pod salą, złość, jaką miał do niej uleciała w jednej chwili. Podszedł do niej, kładąc jej rękę na ramieniu.
– Co z nim? – zapytał, zwracając na siebie uwagę.
– Jorg, co ty tu robisz?
– Chyba nie myślałaś, że zostawię cię w takiej chwili samą, to także mój syn. Gdzie on jest, tam? – wskazał gestem głowy na sale, pod którą siedziała.
– Zaczekaj, nie wchodź tam – złapała go za rękaw, kiedy położył rękę na klamce. – Lekarz tam jest, kazał poczekać na zewnątrz, robią mu teraz jakieś badania.
Jorg zabrał dłoń z klamki i rozejrzał się po korytarzu.
– A gdzie Gordon?
– W Stuttgarcie, miał tam jakieś sprawy do załatwienia, jutro wraca.
– Długo te badania już trwają?
– Nie, dopiero co weszli. A co u Toma? – zapytała, chcąc odwrócić uwagę Jorga i między innymi dowiedzieć się czegoś więcej o swoim drugim synu.
– Z pewnością lepiej niż u Billa – odparł oschle. – Co tak właściwie się stało? Bill prowadził pod wpływem alkoholu?
– On nie pije.
Jorg prychnął. Może gdyby nie miał w domu drugiego bliźniaka i nie wiedział, do czego tamten jest zdolny, to by uwierzył, ale za dobrze wiedział, jak potrafi wyglądać prawda.
– W telewizji powiedzieli, że był pijany.
– Co za brednie.
– To, co się stało?
– Nie wiem, Jorg. Nie pytaj mnie, bo nie wiem.
– Jeśli Bill miał jakieś problemy, może trzeba było z nim o tym porozmawiać.
– Bill nie miał żadnych problemów.
Na chwilę oboje spojrzeli na siebie. Oboje wiedzieli, że to nie było do końca tak. Ciągle jeden albo drugi wplątywali się w jakieś kłopoty, ale nigdy w takie, które miałyby jakieś poważniejsze konsekwencje.
W tym samym momencie z sali wyszło dwóch lekarzy i pielęgniarka, która wraz z jednym z lekarzy ruszyła korytarzem w przeciwną stronę, a profesor, który prowadził Billa, w końcu udzielił im informacji.
– Panie doktorze… – Simone poderwała się z krzesła.
– Niech Państwo usiądą.
– Co z moim synem? – dopytywała się gorączkowo.
– Wszystko będzie dobrze, wyjdzie z tego.
Ulgę, jaką poczuli i Jorg i Simone nie da się opisać słowami, ale nie do końca zaznali spokój, czuli, że jest coś jeszcze, o czym zaraz się dowiedzą.
– Zewnętrznie jedyne obrażenia, jakie zaznał to lekkie skaleczenie na czole, zapewne odłamek szkła od szyby go skaleczył, ale to drobiazg, za parę dni nie będzie nawet śladu. Obawialiśmy się jednak czy nie doszło do złamania kręgosłupa i uszkodzenia rdzenia kręgowego. Uderzenie było bardzo silne, a takie szarpnięcie pomimo zapiętych pasów może spowodować przerwanie rdzenia kręgowego i paraliż.
– O Jezu… – jęknęła Simone, zasłaniając usta ręką. Gdzieś pod skórą przeczuwała najgorsze.
– Spokojnie. Kręgosłup jest cały i rdzeń kręgowy także, ale szarpnięcie było na tyle silne, że w dwóch miejscach wystąpiły obrzęki i mini krwotoki, które spowodowały ucisk na rdzeń kręgowy i chwilowy paraliż.
– Bill jest sparaliżowany? – Jorg nie mógł w to uwierzyć.
– Tak, ale to chwilowe. Podajemy mu już sterydy, żeby jak najszybciej krwiaki wchłonęły się i powrócił do pełnej sprawności.
– W ogóle nie może się poruszać? – zapytała tak samo jak Jorg zszokowana Simone.
– W tej chwili jedynie głową i nieznacznie palcami prawej dłoni, ale zachował czucie.
Po policzkach Simone popłynęły łzy.
– Proszę nie płakać, on odzyska sprawność, to tylko kwestia czasu. Miał naprawdę dużo szczęścia.
– Czy on jest teraz przytomny? – zapytała.
– Tak, odzyskał przytomność, ale jest bardzo zmęczony, więc proszę go długo nie męczyć.
– Czy w jego krwi wykryto alkohol? – zapytał Jorg.
– Był, ale to bardzo śladowe ilości. Państwa syn nie był pijany, jeśli o to państwo pytają.
Jorg tylko skinął głową, dając znak, że rozumie.
Simone jeszcze jakiś czas siedziała i płakała, nie mogąc się uspokoić. Niby wiedziała, że wszystko będzie dobrze, ale wystraszyła się.  A Jorg, chociaż bardzo chciał wejść do syna i zobaczyć jak się czuje, wiedział, że nie może tego zrobić, bo tylko wzbudzi podejrzenia, a nie tak się umawiał z Simone. Sam zresztą tego zażądał. Podzielili się dziećmi i obiecali sobie, że żadne nigdy nie będzie się kontaktowało ze swoim drugim synem. Oboje przesyłali sobie zdjęcia synów, dzwonili do siebie i mówili jak sobie radzą, ale nigdy nie stanęli przed swoimi drugimi synami twarzą w twarz, choć nie raz widzieli ich na ulicy, czy z samochodu zaparkowanym pod szkołą, obserwując, jak bawią się z innymi dziećmi.
– Masz – podał jej chusteczkę. – Idź do niego, poczekam tu na ciebie.
– Dziękuję.

Widok matki z podpuchniętymi i czerwonymi od płaczu oczami, nie był obrazem, jaki Bill chciał ujrzeć. Wiedział, że matka płakała przez niego, choć teraz uśmiechała się i pocieszała go, mówiąc mu, że wszystko będzie dobrze, że wyjdzie z tego i że ze wszystkim sobie poradzą.
Bill był otępiały po wypadku i ilości leków, jakie mu podali i jeszcze nie do końca myślał trzeźwo, ale czuł złość do siebie, że ciągle żyje. Nie tak to sobie zaplanował. Wszystko poszło nie tak, bo nie przemyślał tego do końca. Jeśli chciał nie wyjść z tego cało, powinien był wypożyczyć albo kupić jakiś stary samochód, bez poduszek powietrznych, abeesów i wzmocnionej konstrukcji, wtedy pewnie już by nie musiał patrzeć na cierpienie matki, które w tej chwili bardziej go przygnębiało, niż jego własna sytuacja, bo Bóg jeden wie, ile będzie musiał jeszcze się męczyć i dochodzić do siebie, żeby w końcu stanąć na własnych nogach i dokończyć, co przez własne niedopatrzenie spieprzył.
– Mamo, jedź do domu.
– Posiedzę przy tobie.
– Nie chcę.
– Nie chcesz, żebym z tobą została?
– Nie. Jesteś zmęczona, ja zresztą też, jedź do domu i odpocznij.
– Może zawiadomić Sarę?
– Nie. I nigdy więcej nawet nie wymawiaj przy mnie jej imienia.
W jednej chwili Simone zrozumiała, co mogło być powodem wypadku. Pokłócili się, Bill pewnie jechał wściekły i stracił panowanie nad kierownicą, zawsze był porywczy i stało się.
– Powiesz mi, co się stało? – zapytała ostrożnie. – Ja wiem, że ostatnio nie najlepiej się dogadujemy, ale ja nigdy nie byłam przeciwko tobie.
– Za dużo wypiłem, po prostu, i chyba przysnąłem za kółkiem – skłamał, nie chciał, by matka cierpiała razem z nim. Kiedyś, zanim poznał Sarę, traktował matkę jak przyjaciółkę, której mógł się ze wszystkiego zwierzyć i wiedział, że ta go nigdy nie osądzi, ale po tym, jak Simona niepochlebnie wyrażała się o Sarze, odsunął się od niej praktycznie z dnia na dzień i ich więź zniknęła.
Simone na chwile zamilkła, doskonale pamiętała słowa lekarza odnośnie ilości alkoholu we krwi, czuła, że była inna przyczyna tego nieszczęścia, i cały czas odpychała od siebie myśl, która jak bumerang do niej wracała, że Bill zwyczajnie chciał popełnić samobójstwo.
– No dobrze, kochanie, przyjdę w takim razie jutro rano. Przynieść ci coś? Może komórkę, laptopa albo coś innego?
– Mamo, nie mogę się ruszać, jak mam z tego korzystać? Niczego mi nie przynoś.
– Przepraszam – odparła, ledwo powstrzymując się, żeby nie wybuchnąć kolejny raz płaczem. – To idę, śpij dobrze, zobaczymy się rano. Kocham cię, bez względu na wszystko, pamiętaj o tym.
– Pamiętam, ja ciebie też.
Ujęła jeszcze jego twarz w dłonie i wycałowała policzki i czoło. Już dawno tego nie robiła, bo Bill od jakiegoś czasu nie pozwalał jej na to, uważał, że to już nie wypada w tym wieku, ale dzisiaj jakoś mu to nawet nie przeszkadzało. Czuł wyraźnie od matki miłość i ogromną troskę i jakoś ten gest sprawił, że się nieco uspokoił, zupełnie jak w dzieciństwie, kiedy tuliła go, gdy coś złego mu się w nocy przyśniło.

Jorg cały czas czekał na zewnątrz. Denerwował się i jak tylko Simone wyszła z sali, zamykając za sobą drzwi, podszedł do niej.
– I jak?
– Wygląda dobrze, jak na taki wypadek… – zamilkła, uciekając na moment myślami do chwili, kiedy z nim rozmawiała. Domyśliła się, że Sara była albo mogła być powodem jego pobytu w szpitalu.
– Ale? – ponaglił ją, kiedy zamilkła, tracąc na chwilę kontakt z rzeczywistością.
– Nie, nic – pokręciła głową.
– Bill ma jakieś problemy?
– Nie wiem, Jorg.
– Jak to nie wiesz? Wychowujesz go przecież.
– Jest dorosły, nie zwierza mi się ze wszystkich swoich spraw.
Już Jorg miał na końcu języka ripostę, gdy rozdzwonił się jego telefon.
– Przepraszam – powiedział i wyciągnął komórkę. – Jorg Kaulitz… Dobry wieczór… Tak… Tak… Co znaleziono?... On nie zażywa narkotyków… To na pewno jakieś nieporozumienie… Dobrze, zaraz tam będę. – Westchnął ciężko, rozłączając się i chowając telefon do kieszeni.
– Co się stało? Chodzi o Toma, tak? – Simone doskonale się domyśliła. – Tom bierze narkotyki?
– Nieszczęścia chodzą parami, jak widać – skomentował Jorg obecną sytuację. –  A Tom nie bierze żadnych narkotyków, nie jest taki głupi.
– To, co się stało, gdzie teraz jest?
– W areszcie. Został zatrzymany w pubie z paczką kokainy.
– O Boże! – Jęknęła tylko, kompletnie nie wiedząc, co powiedzieć. Sądziła, że Jorg trzymał Toma krótko, że przynajmniej z Tomem nie ma żadnych problemów, a tymczasem okazało się, że obaj chłopcy miotali się i popadali w kłopoty, które najwyraźniej przerastały ich.
– To wina tego jego towarzystwa – fuknął pod nosem zdenerwowany. – Tyle razy mu mówiłem, żeby się z nimi nie zadawał.
– Mogłeś mu zabronić.
– On ma prawie dwadzieścia lat, ma w dupie każde moje słowo, robi, co chce, żyje własnym życiem, ze mną jedynie mieszka – odezwał się Jorg, nie panując już nad tym, co mówi.
Prawda była taka, że oboje już dawno powinni pogodzić się z tym, że ich bliźniaki były dorosłe. Mogli mieć już własne rodziny, to, że ciągle z nimi mieszkali, wynikało tylko z wygód, jakie mieli w rodzinnych domach. I mimo szczerych chęci obojga rodziców, ich dobre rady nie były dla nich nic warte.
 Jadę do tego aresztu, dowiem się co i jak i wyciągnę go stamtąd.
– Jadę z tobą.
– Nie Simone. Ty zajmij się Billem, zadzwonię do ciebie później i porozmawiamy.
Ich zmartwione spojrzenia spotkały się, na moment stali się jednością, którą kiedyś byli i która zaowocowała dwójką wspaniałych synów, bliźniaków, które choć były już dorosłe ciągle przysparzały im nowych zmartwień.
 – Wydaje mi się, że oboje zawaliliśmy, jako rodzice – rzucił tylko i zaciskając na pożegnanie dłoń na jej ręce, ruszył na komisariat.

Trzy godziny w policyjnym areszcie dłużyły się Tomowi niemiłosiernie, najbardziej, dlatego, że był głodny.  Doskonale wiedział, że ojciec go wyciągnie, chociażby dlatego, że narkotyki nie były jego, a on tylko zbiegiem okoliczności trzymał bluzę kolegi i nie miał kompletnie pojęcia, że Alan nadal ma w kieszeni pełen woreczek narkotyku.
Oczywiście już wiedział, jakie kazanie znowu palnie mu ojciec. Wiedział doskonale, że powinien zmienić sobie towarzystwo, ale jak to się mówi: przyjaciół się nie wybiera, a Alan prócz tego, że nie umiał już żyć bez koki, był naprawdę dobrym kolegą. Ojciec już tyle razy interweniował w jego sprawie, że w końcu po ostatnim razie powiedział, że jeśli znowu się w coś wplącze, to mu nie pomoże i poniesie karę, bo widocznie tylko w ten sposób w końcu się czegoś nauczy. Dlatego teraz siedząc już trzy godziny, wiedział, że to pierwszy etap tej kary, ale wcale tak źle tu nie było. Dzielił celę z jakimś pijanym menelem, który podobno awanturował się w sklepie, a teraz po prostu spał, i jakimś kolesiem ubranym na czarno z wytatuowaną swastyką na szyi. I choć każdy ze współlokatorów Toma mógł go zaatakować, jakoś cała trójka trzymała się od siebie z daleka, kompletnie nie przypominając ludzi, którzy mieli coś na sumieniu, łącznie z samym Tomem.
Kiedy po drugiej stronie krat, Tom ujrzał ojca, od razu spuścił głowę w dół, nie chcąc dłużej patrzeć na jego wściekły wyraz twarzy.
– Kaulitz, wychodzisz – powiedział policjant, otwierając cele i wypuszczając go.
Milcząc, podpisał kartkę, na której potwierdził odbiór wszystkich rzeczy, jakie zabrali mu, zanim zamknęli go w celi i także nadal nie odezwawszy się do ojca ani jednym słowem wyszedł razem z nim a właściwie za ojcem, kierując się do samochodu zaparkowanym na policyjnym parkingu. Gdy wsiedli do środka, Jorg odezwał się w końcu, wcale nie szczędząc synowi goryczy.
– Co zrobiłem nie tak, że taki jesteś? – zapytał, wzbudzając w Tomie poczucie winy.
– To był przypadek – zaczął tłumaczyć się. – Ja nie biorę, przecież wiesz.
– Złapano cię z woreczkiem kokainy, na litość Boską! Rozumiesz, co to oznacza?
– To nie moje.
– Nikogo nie obchodzi, czyje to było. To ty miałeś to przy sobie.
– To było w bluzie Alana, ja ją tylko trzymałem.
– Tłumaczysz się jak mały chłopczyk, przecież dobrze sam wiesz, jak to wszystko działa, jak działa prawo i co ci za to grozi, synu!
Tom spuścił głowę. Tak, wiedział, doskonale wiedział. Choć nie był prawnikiem ani w ogóle go w tym kierunku nie ciągnęło, to dużo na temat prawa wiedział, i doskonale zdawał sobie sprawę, co mu za to grozi.
– Przepraszam – wydusił.
– Przepraszam? – powtórzył ironicznie ojciec. – Masz postawiony zarzut, będziesz mieć sprawę w sądzie, rozumiesz, co to oznacza?
– Wyciągniesz mnie z tego – rzucił pewny siebie Tom.
– Nie mogę być twoim obrońcą.
– No to ktoś inny, masz przecież tylu kolegów po fachu.
Jorg tylko fuknął. Postawa Toma wręcz go irytowała. Te kilka godzin spędzonych w areszcie w ogóle nie dały mu nic do myślenia. W tym momencie miał wrażenie, że rozmawia z dziesięcioletnim chłopcem, a nie dorosłym mężczyzną.


19 komentarzy:

  1. Hejo! Czatuje na twoim blogu od dokładnie 20:54 bo kurcze nie dało się wytrzymać. Dałaś dopiero jeden rozdział, a mnie to wciągnęło jak cho... No po prostu bardzo. Rozdział jak zwykle fantastyczny.


    Azusa:*

    PS
    No bo mam taką prośbę. Zaczęłam pisać bloga też twincest i mogłabyś zajrzeć i powytykać mi błędy? Nie jest to tak dobre jak twoje opowiadania, ale to moje pierwsze i wiesz.
    http://bill-tom-niemozliwe-mozliwym-twincest.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O pierwsza :D

      Usuń
    2. Dziękuję. Oczywiście zajrzę do Ciebie. Nie obiecuję, że od razu coś napiszę, ale postaram się jak nie teraz to najbliższym czasie skomentować.

      Usuń
  2. Huehue, nawet na odległość są podobni. Może gdyby nie ich rozdzielenie, takie rzeczy nie miałyby miejsca... Mam wrażenie, że chłopcy z początku będą czuli do siebie niechęć, a może nawet nienawiść. Czuję, że, jak już ktoś ostatnio wspominał, Tom będzie musiał odpracować karę w szpitalu czy coś.

    Buziaki,
    An

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawi mnie co z tego wyniknie..... Pruba samobójcza, narkotyki, wkurzeni rodzice..... Coraz lepiej.... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja cie! Szok! Życiowy szok! Naprawdę pięknie jest, coraz lepiej. Wiedzę, że Bill ma charakterek takiego słodkiego chłopca z rogami, za to Tom jest taką zagadką niby niegrzeczny, ale jednak z zasadami. Z czasem, na pewno ich lepiej poznam i będę mogła o nich napisać więcej :D szczerze, jak lekarz wspomniał o paraliżu, to pomyślałam ,,o czyżby nasz Billy będzie już kaleką i tak pozna Toma? Ciekawe" a tutaj krótkie kalectwo to pikuś, ale ciekawe jak się spotkają i Simon oraz Jorge. Obydwoje zainteresowani swoimi dziećmi, ale tak jak by stali z boku i się tylko przyglądali. Trochę sytuacja jak w munaco, tylko że tam Tom jest biedny, a tutaj nie i może wreszcie będą się dogadywać w sferze pieniędzy. Pozdrawiam, czekam na 3 buziaki :*
    Daisy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po Jorgu może tego nie widać, ale przejął się wypadkiem Billa.

      Usuń
  5. Dalej nie mam pojęcia jak oni mogą się poznać. Chociaż wersja kogoś tam że Tom odpracuje swoją karę w szpitalu jest bardzo możliwa. No ale nwm. Mam nadzieję że w następnym odcinku już się dowiem. Napisane jak zawsze zajebiście ;) Pozdrawiam i całuję kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No już w kolejnym odcinku będziesz wiedziała jak to się stanie, że chłopcy się poznają.

      Usuń
  6. Warto było sprawdzać kilka razy dziennie czy jest już rozdział, obłędne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Next next next next next next next next next!!! Plis :3 To jest zbyt ciekawe żeby kończyć w tym momencie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. TO JEST NIESAMOWITE. nie mogę doczekać się kolejnego odcinka i tego jak i kiedy się spotkają. <3 powili dążę do tego żeby przeczytać wszytko co napisałaś, a trafiłam tu stosunkowo niedawno bo niecałe 2 tygodnie temu. uwielbiam twój styl pisania <3 Zostały mi jeszcze 2 twoje opowiadania Warto było zarwać kilka nocy żeby przeczytać to co piszesz. zaczęłam od kochanków, i skończyć nie mogę dzisiaj skończyłam przeznaczonych sobie z wielkim bananem na ryju. Musze powiedzieć że zgotowałaś im nie lada przeżycia. Puki co to właśnie przeznaczeniu sobie ujęło moje serce najbardziej chociaż wydaje mi się ze Sens życia. będzie rywalizował i to ostro o pierwsze miejsce. Uwielbiam twoje pomysły i to jak ukazujesz ich emocje. ciekawa jestem jak okażesz je tutaj pisząc z perspektywy osoby trzeciej. Oczywiście mam nadzieje że nie zabraknie scen sexu. pewnie zabrzmiało to jak wyznanie jakiejś napalonej nastolatki. ale po prostu kocham jak im układ się dobrze po drobnych zawirowaniach uczuciowych. No trochę się rozpisałam. ale chciałam ci to wszystko przekazać, zważywszy na to że od kilku dni czytam tylko to co piszesz. Moje koleżanki nawet stwierdziły że przydałby mi się odwyk. :)) <3 Przepraszam że tak się rozpisałam, ale chciałam skomentować ten rozdział i tyle na raz mi się nasunęło. Tak więc, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. życzę ci wiele wiele wiele weny i zabawy przy pisaniu kolejnych opowiadań. :*
    ~~ Anastazja <3 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mój boże, nie wiedziałam że to zajęło aż tyle miejsca. ~~ Anastazja

      Usuń
    2. Zapewniam Cię, że w każdym moim opowiadaniu musi być seks, więc pozostaje Ci tylko cierpliwie poczekać do tego momentu :)

      Usuń
  9. Czekam z utęsknieniem na kolejny odcinek :-*
    M.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*