Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
piątek, 27 maja 2016
21:00
Witajcie kochani
Wybaczcie, że przesunęłam ostatnio termin publikacji, no ale
zwyczajnie nie miałam kiedy spokojnie usiąść i napisać.
Dziś mnie pewnie też zabijecie, choć nie za to, że nie ma
odcinka, a za to, w jakim znowu momencie skończyłam, ale cóż, ja po prostu uwielbiam
jak się wkurzacie.
Wasza Niki
Odcinek 5
Kolejnego
ranka Tom obudził się tuż przed ósmą. Odrzucił kołdrę i spuścił nogi z łóżka, siadając
i ukrywając twarz w dłoniach. Kiepsko spał, śniły mu się jakieś dziwne rzeczy, kompletnie
pozbawione sensu urywki, które w ogóle nie trzymały się kupy. Chwycił komórkę i
zerknął na nią, denerwował się, czuł, że się stresuje przed spotkaniem z tym
chorym chłopakiem w klinice. Wczoraj, gdy kład się spać stwierdził, że ma to w
dupie i podejdzie do tego, jak do egzaminów w szkole, czyli zakuć, zdać i
zapomnieć, ale teraz czuł, że to jednak nie będzie takie proste jak mu się
jeszcze wczoraj wydawało.
Ruszył do łazienki, biorąc długi prysznic. Kiedy wyszedł
z kabiny, wyjątkowo długo stał jeszcze przed lustrem, dokładnie się goląc i
szykując do wyjścia. Skropił się nawet swoimi ulubionymi perfumami, choć chwilę
później skarcił się w myślach za to, co zrobił, bo uzmysłowił sobie, że szykuje
się właśnie, jakby szedł z Alanem na podryw panienek, a nie za karę do kliniki siedzieć
z jakimś kolesiem, o którym nawet nic nie wiedział, ale to szykowanie zajęło mu
już tak wiele czasu, że już nie miał kiedy przebrać się w coś innego i kręcąc głową
z politowania do swoich własnych wyczynów, wyszedł z pokoju, kierując się
jeszcze do kuchni.
Ojca już nie było w domu, zawsze przed ósmą wychodził do kancelarii,
dlatego nawet się nie zdziwił, że go już nie zastał. Zrobił sobie śniadanie i nalewając
do kubka kawy, usiadł przy stole. Aż się uśmiechnął sam do siebie, kiedy dotarło
do niego, że siedzi przy stole.
– Głupiejesz Kaulitz – powiedział
sam do siebie.
Kiedy dotarł do kliniki, była za pięć dziesiąta. Podpisał
się na liście obecności i ruszył prosto do pokoju lekarskiego. Jak tylko wszedł
do środka, ordynator przywitał go uśmiechem.
– Punktualny, jak w zegarku –
skomentował, choć gdyby nie fakt, że Tom nie miał innego wyboru, mógłby się go nie
doczekać o tak wczesnej porze. – Tutaj są twoje nowe ubrania. – Podał mu kupkę
rzeczy złożonych równiutko w kostkę. – A tu, twój identyfikator. Nie zgub go,
bo inaczej nigdzie nie wejdziesz – dodał. – Od dzisiaj jesteś pełnoprawnym pracownikiem
tej kliniki, co także oznacza, że odpowiadasz za wszystkie nieprawidłowości i
wykroczenia, jakich się dopuścisz, tak jak reszta pracujących tu ludzi.
Tom nie do końca świadomy tego, czym został właśnie obarczony,
spojrzał na identyfikator.
– Fizjoterapeuta? – zdziwił się
– Przecież ja…
– Od dzisiaj do ostatniego dnia
twoje kary jesteś fizjoterapeutą – odparł poważnie ordynator.
Tom aż poczuł moc tych słów. Dopiero teraz zdał sobie sprawę,
że to nie zabawa i że jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby. Dziwnie się z
tym poczuł.
– Przebierz się szybko, za pięć
minut wrócę tu po ciebie i zaprowadzę cię do twojego podopiecznego – mówiąc to,
ordynator wyszedł z pokoju, zostawiając Toma samego.
Przebranie się w służbowe ubranie nie zajęło mu wiele
czasu. Kiedy przypiął plakietkę i spojrzał na siebie w lustro, aż jego jedna
brew poszybowała w górę.
– Żałosne – bąknął pod nosem.
– Ale dobrze leży. Doktorze Kaulitz, musi się pan zająć pacjentką na dwójce – powiedział
sam do siebie, dając się ponieść fantazji.
Jeszcze chwilę przyglądał się sobie i nawet zdążył sobie zrobić zdjęcie,
bo kto wie, może mu się przyda taka fota, laski lecą na mundurowych i lekarzy w
kitlu. Co prawda nie miał na sobie szpitalnego białego fartucha, ale to, co
miał było nawet bardziej seksy.
– Gotowy? – zapytał ordynator,
uchylając drzwi.
– Tak – Tom pospiesznie
wsadził komórkę do kieszeni.
– No to choć.
– Powie mi pan coś więcej o tym
chłopaku? – zapytał w drodze.
– O Billu?
– Tak.
– Cóż, oprócz tego, w jakim
jest stanie zdrowia, niewiele mogę ci powiedzieć, będziesz musiał sam się z nim
zaprzyjaźnić.
– Rozumiem.
– Jest zamknięty w sobie, ale
myślę, że to wynik sytuacji, w jakiej się znalazł. Poznasz też na pewno jego mamę,
ciągle przy nim siedzi.
– To jego matkę też mam
zabawiać? – zapytał złośliwie.
– Nie, ty jesteś tu po to, by
jego matka mogła zostawić go i pójść do domu odpocząć. I radzę ci Tom, trochę
warzyć słowa.
– Przy nim?
– W ogóle. Tu niekoniecznie
każdy chce wiedzieć, co dokładnie myślisz. Dobrze będzie jak swoje
spostrzeżenia i przemyślenia zostawisz dla siebie. Zrozumieliśmy się, panie
Kaulitz?
Dla Toma jedno zawsze było jasne, jeśli ktoś zwracał się
do niego po nazwisku, należało spuścić z tonu, bo kłopoty wisiały w powietrzu.
– Tak, przepraszam, nie miałem
nic złego na myśli.
– Ja też, to była tylko dobra
rada.
– Jasne, rozumiem, będę uważał
na to, co mówię.
– Świetnie – przytaknął ordynator.
– To tutaj. – Zatrzymał się pod drzwiami pokoju Billa. – Za tymi drzwiami jest twój
podopieczny. Jesteś gotowy?
Tom odetchnął głęboko.
– Chyba tak.
– Nie ma się co denerwować,
będzie dobrze – mówiąc to, po prostu nacisnął klamkę i otworzył drzwi do pokoju
Billa. – Przeszkadzam? – zapytał, a Bill spojrzał na niego.
– Nie.
– Mamy nie ma?
– Pojechała na chwilę do domu.
– To się dobrze składa, bo od dzisiaj
będziesz miał towarzystwo.
– Jakie towarzystwo? – zapytał
zaskoczony, a ordynator otwarł szerzej drzwi, i wskazując gestem ręki Tomowi,
by wszedł pierwszy, ruszył za nim, zamykając za sobą drzwi.
Kiedy Tom zatrzymał się koło łóżka, ich spojrzenia
spotkały się.
Bill poczuł coś dziwnego i nie było to nic pozytywnego
ani negatywnego, to był jakiś bliżej nieokreślony impuls, który nie pozwolił mu
oderwać od Toma wzroku ani na moment i zwyczajnie kazać im obojgu wyjść, choć w
pierwszej chwili właśnie to chciał zrobić.
Tom, chociaż nigdy nie przywiązywał do takich rzeczy uwagi,
także nie mógł oderwać od niego oczu, coś go blokowało i wpatrywał się w Billa,
jakby zobaczył w nim coś fascynującego.
– Poznajcie się – powiedział ordynator,
sprawiając, że w końcu oderwali od siebie swoje spojrzenia. – To jest Tom i
będzie się tobą zajmował.
– Zajmował? – wydukał
zaskoczony Bill, skupiając przez moment uwagę na identyfikatorze Toma. Oprócz
imienia i nazwiska dostrzegł tam jeszcze funkcję, jaką Tom się zajmował: ‘’FIZJOTERAPEUTA”.
Łypną wzrokiem na ordynatora tylko przez sekundę i już
wiedział, że coś jest grane i że Tom wcale nie jest żadnym fizjoterapeutą, bo
ani na takiego nie wyglądał, ani tak się nie zachowywał. Skąd miał pewność, że
coś jest nie tak? A stąd, że codziennie punkt ósma rano przychodził do niego
Derek i rehabilitował go.
– Tak, Tom będzie się tobą
teraz zajmował i dotrzymywał ci towarzystwa – wyjaśnił i spojrzał tym razem na
Kaulitza. – Tom, to jest właśnie Bill. –
Znowu spojrzał na Billa. – Tom oprócz dotrzymywania ci towarzystwa i robienia
masaży, poprawi ci poduszkę, nakarmi…
– Przewinie – wtrącił złośliwie
Bill, nie rozumiejąc, o co chodzi, ale ordynator wydawał się niewzruszony tą
uwagą.
– Jeśli zajdzie taka potrzeba
nawet przewinie.
Tom posłusznie skinął głową, chociaż w głębi siebie czuł,
że obowiązki, jakie mu przydzielono, przerastają go. To nie były przelewki, Bill
był sparaliżowany, jedyne czym mógł poruszać to głowa i trochę palcami prawej ręki,
no i językiem, tym akurat poruszał bardzo sprawnie i jeśli zrobi coś nie tak,
uszy mu zwiędną od słuchania jakim jest nieudacznikiem.
– Czy to naprawdę konieczne? –
zapytał Bill.
– Taką mamy tu procedurę – wyjaśnił
ordynator.
– Nic o niej nie słyszałem.
– Myślałem, że twoja mama przeczytała
ci dokumenty, które zostawiłem do podpisu.
Nie skomentował tego. Był tak zły, kiedy przyszła i
zaczęła mu się wywalać ze wszystkimi bolączkami, jakie ją dręczą, głównie przez
niego, że zwyczajnie kazał jej podpisać te dokumenty i zostawić go samego. Miał
inne zmartwienia na głowie, musiał jak najszybciej wyzdrowieć, żeby móc się
zabić, tak zwyczajnie, ale tym razem skutecznie, raz na zawsze zakończyć tę mękę
i tylko to teraz było jego celem.
– Czy mogę z panem zamienić
słówko? – zapytał nieco spokojniejszym
tonem głosu. – Na osobności – dodał, a Tom od razu zareagował.
– Poczekam na korytarzu –
rzucił tylko i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Odetchnął, kiedy znalazł się poza zasięgiem wzroku Billa.
Jakoś dziwnie się przy nim czuł. Strasznie się denerwował, jakby koniecznie chciał
wypaść dla niego jak najlepiej, a przecież jeszcze dzisiaj rano myślał sobie, że
ma to wszystko w dupie i nie zamierza się przejmować. Gdyby tylko wiedział, z
kim ma do czynienia, i już nie chodziło o to, że to był jego własny brat, chodziło
o ten jakże przeoczony przez Toma fakt, że ten Bill, to ten sam Bill, który
miał wypadek kilka dni temu, a Tom miał okazję nawet widzieć w telewizji, co
zostało z jego auta. Może wtedy podszedłby do niego zupełnie inaczej, już na
wstępie wiedziałby, że ludzie, którzy mają pieniądze, bywają zwykle zbyt pewni
siebie i myślą, że są pępkiem świata. Skąd to wiedział? A stąd, że stał dokładnie
po tej samej stronie barykady. Wyciągnął
telefon z kieszeni, zerkając na zegarek. Dochodziła jedenasta. Był tu niecałą godzinę,
a czuł się, jakby był tu już całą wieczność. Westchnął tylko i usiadł na
krześle stojącym niedaleko drzwi pokoju Billa. Już wiedział, że to nie będzie
takie proste jak mu się wydawało. Decydując się na te trzy miesiące kary w
klinice, liczył, że to minie raz-dwa, tymczasem czas w tym konkretnym miejscu
biegł niezwykle wolno i przez głowę Toma przeleciała myśl, czy czasem nie
popełnił błędu, czy może więzienie nie byłoby lepszym rozwiązaniem?
W
tym samym czasie za drzwiami trwała zacięta dyskusja.
– O co chodzi, przecież ja już
mam fizjoterapeutę.
– Potrafisz dochować
tajemnicy? – zapytał ordynator, przysiadając na brzegu łóżka Billa.
Oczywiście, kiedy Tom pytał ordynatora, czy Bill o nim
wie, ten go okłamał, ale doskonale wiedział, że to dla nich nie ma znaczenia, chłopcy
mieli się poznać i najlepszym sposobem było postawienie ich przed sobą twarzą w
twarz, bez tłumaczenia, dlaczego nagle są sobie przedstawiani i obarczani swoim
towarzystwem, tak po prostu było prościej.
– Potrafię – odparł Bill,
marszcząc brwi.
– Tom jest tu za karę. Miał do
wyboru spędzić 90 dni w więzieniu albo w klinice, opiekując się jakimś
pacjentem.
– Dlaczego akurat mną?
– Bo myślę, że potrzeba ci towarzystwa,
a twojej mamie odpoczynku. Jesteście w tym samym wieku, więc na pewno się dogadacie.
Bill był za bardzo zaskoczony, by drążyć temat. Tom go
zaintrygował, koleś z przeszłością, to było coś. Poczuł, że nie tylko on miał
coś za uszami, choć jego ocena była nieco mylna, ale o tym miał się dowiedzieć
dopiero później.
– A co zrobił?
– Nie wiem dokładnie, ale to
tylko jakieś wykroczenie, tyle że już nie pierwsze, i… sam rozumiesz.
Bill tylko skinął głową. Wykroczenie, niewykroczenie, to musiało
być coś konkretnego, jeśli groziło mu więzienie.
– Szkoda, że mnie pan
wcześniej nie spytał o zdanie, ordynatorze.
– Nie spytałem, bo wiedziałem,
że się nie zgodzisz.
Bill nie odpowiedział, co oznaczało, że dokładnie tak by
było.
– Będzie dobrze, Bill,
zobaczysz. Na pewno się polubicie.
– Już to widzę – skomentował
Bill. Doskonale znał ludzi pokroju Toma. Przez te parę minut, kiedy tu był, dokładnie
mu się przyjrzał i widział w jego oczach to, czego zawsze nie lubił; zbyt dużą
pewność siebie.
– Daj mu szansę i nie zdradź
się, że wiesz, dlaczego tu jest. Szkoliliśmy Toma i on teraz będzie się starał być
profesjonalnym fizjoterapeutą, daj mu szansę się wykazać, jest w tym naprawdę
dobry, choć to amator.
– A co, jeśli się nie zgodzę, przydzieli
go pan do kogoś innego?
– Nie. Tom wróci do więzienia
– odparł ordynator, choć to akurat nie była prawda, ale Bill o tym nie
wiedział.
Wybitnie nie podobała mu się ta sytuacja, miał na głowie
inne zmartwienia, musiał zacząć chodzić i dokończyć swój plan zniknięcia z tego
świata, a Tom tylko będzie mu w tym przeszkadzał, ale jakoś nie potrafił tak po
prostu mu to zrobić.
– To jak, mam go tu zawołać, czy
zadzwonić do kuratora i kazać go zabrać do więzienia?
Bill tylko westchnął. Lubił być czasami chujem i robić ludziom
na złość, ale jakoś nie potrafił przestać myśleć o Tomie. Przez te parę minut, kiedy
tu był i gapił się na niego tak natrętnie, że zaintrygował go. Nie miał
pojęcia, czym, ale to było coś takiego, co nie pozwalało mu teraz posłać go do diabła.
– Niech przyjdzie, ale nawet
pan nie wie, ile to mnie będzie kosztowało – odpowiedział.
– Nie pożałujesz tej decyzji –
powiedział ordynator i poklepał go po ramieniu, wstając z łóżka. – Zajrzę do
was później – dodał na odchodne i wyszedł z pokoju.
Jak tylko drzwi się otworzyły, Tom poderwał się
z krzesła, uważnie przyglądając się ordynatorowi. Chciał wyczytać z jego twarzy
to, co za chwilę pewnie usłyszy, ale twarz lekarza nie wyrażała żadnej emocji.
– I co? – zapytał w końcu,
czując, jak jego puls przyspieszył.
Ordynator w końcu lekko się uśmiechnął.
– Idź do niego i nie daj się
sprowokować.
– Sprowokować?
– Bill ma charakterek, a teraz,
kiedy nie może się poruszać, bywa wyjątkowo złośliwy, więc weź to pod uwagę.
– Super – bąknął pod nosem
Tom.
– Idź, zajrzę do was później –
mówiąc to, tym razem poklepał Toma po ramieniu i zostawił go, ruszając korytarzem
do pokoju lekarskiego.
Tom jeszcze chwilę stał przed drzwiami. Denerwował się. Kompletnie
nie rozumiał czemu. Nie pamiętał, kiedy ostatnio tak zżerały go nerwy. Niby nie
brał tej całej kary na poważnie, ale coś było z nim nie tak i sam nie rozumiał
co. W końcu postanowił wejść, wiedział, że im dłużej będzie z tym zwlekał, tym więcej
będzie go nachodziło wątpliwości, a jak pozwoli się im opanować, zwyczajnie stamtąd
zwieje. Więc zrobił trzy głębokie wdechy i nacisnął klamkę, wchodząc do pokoju.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Nie dosyć, że urwane w takim momencie to jeszcze tak krótko ;<< nie jestem zła, ale mi smutno. ;<< no ale w końcu się zobaczyli, bo nie można jeszcze tego nazwać spotkaniem... To raczej będzie w następnym odcinku. Mam nadzieję, że jak najszybciej? :P
OdpowiedzUsuńBuziaki :P
No wiem trochę krotko, ale postaram się by następne było dłuższe.
UsuńWiesz co pomyślałam jak zobaczyłam że tylko tyle napisałaś i w jakim miejscu skończyłaś? Dokładnie "No kurwa niech ją chuj!" się nie obrażaj, ale żeby w takim miejscu skończyć?! To jest czysty sadyzm, nie żebym nie lubiała BDSM no ale tortury to tortury!! Odc krótki. Za krótki, ale fajny i liczę że następny będzie dłuższy. O wiele.
OdpowiedzUsuńKurczę wiesz że dopiero wczoraj zobaczyłam że dzisiaj jest odc? W środę popełniłam jeden z tych błędów młodości i kurczę zgodziłam się na związek na fb z facetem którego nie znam i żałuje. Wiesz jak to jest jak ktoś pisze ci tak co 5 min w czasie rozmowy że cię kocha?! No ale sama jestem sobie winna. :/
I jeszcze jedna sprawa wiem męczę cię, ale no... ech wiem jak to zabrzmi, ale śniłaś mi się. Gadałyśmy w kawiarni i kurczę ty... sorry ale muszę zapytać. Jesteś blondynką?
Sorry Niki za taki dziwny komentarz, ale no tyle rzeczy ostatnio dziwnych się dzieje w okół mnie i udzielił mi się chyba klimat :/
Mam nadzieje że się nie obraziłaś:)
Azusa:*
Jesteś drugą osobą, która mi mówi, że się jej śniłam w tym tygodniu. Boże nie wiedziałam, że aż tak o mnie myślicie, że się aż wam śnie, heh, ale to miłe, naprawdę. No i tak jestem blondynką :D
UsuńJezu...! Serio?! Myślałam, że to przez tw awatar i tak jakoś pod świadomie... Bosze...
UsuńI tak kurczę myślimy o tobie! :) Teraz gdy nie dajesz odc to czytam drugi raz twojego bloga! Od początku Sensu przeczytałam już Kochanków i jestem na 46 odc Poza granicami umysłów. Twój blog jest świetny! XD <3 <3
Azusa:***
Ten awatar ma bardzo dużo ze mnie. :)
UsuńObudziły mnie skowronki, to mam okazję do komentowania. Jeden pożytek...
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, aż porozmawiają. Chcę usłyszeć ten niesforny języczek Billa. Mam nadzieję, że się nieco podroczą. W ogóle, ciekawi mnie relacja, jaką nawiążą. Jej charakter. I droga do zaufania. Czy będzie to szybkie, ba zasadzie ich bliźniaczej więźi czy może zbudują je w swoim czasie? No nic, jeszcze kilka dni.
Buziaki,
An
No cóż, jakby to powiedzieć, niedługo się przekonasz :)
UsuńPopieram w pytaniu An
UsuńAzu
Teraz zajmowanie się Billem, słodko, słodko :D Ah Lubie jak Tommy musi być za kogoś odpowiedzialny, ciekawe, co planujesz dalej, bo to opko jest taka zagadka, a ty również mało zdradzasz :D czekam i doczekać się nie mogę :D Bardzo dobrze się zapowiada i pewnie będzie coraz lepiej. Ciekawi mnie, co planujesz, ale na pewno będzie to coś wow!pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDaisy
Jak zdradzę, nie będzie już tak fajnie czytać, a tak, ta odrobina tajemniczości daje wam pole do popisu w snuciu domysłów. :)
UsuńKiedy można się spodziewać dalszego ciągu? :)
OdpowiedzUsuńM.
Co z odcinkem?
OdpowiedzUsuńOdcinkiem*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń