Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

wtorek, 31 maja 2016
 Witajcie kochani

Wybaczcie za obsuwę czasową, ale burza  była a nie chciałam ryzykować spalenie kompa, a przy moim szczęściu...



Odcinek 6 




Spojrzenia Billa i Toma spotkały się, jak tylko ten drugi zamknął za sobą drzwi. Bill uważnie się mu przyjrzał. Oryginalne sportowe buty, na głowie warkoczyki uplecione w jakimś wzorze przewiązane białą bantamką, na ręku Roleks, nie trudno było się domyślić Billowi, że Tom raczej do biednych nie należy.
– No i zostaliśmy sami – odezwał się pierwszy Tom, czując, że zabrzmiał cholernie głupio, ale w jego ocenie Bill raczej pierwszy by się nie odezwał, więc stwierdził, że musi jakoś przełamać lody.
– Czujesz się przez to nieswojo? – zapytał Bill.
Tom spojrzał na niego zaskoczonym wzrokiem.
– Nie. Tak ogólnie podsumowałem, bo pewnie trochę osób się tu kręci, a teraz zostałem tylko ja i…
– Nie bardzo – wtrącił Bill. – Nie jestem zbyt miły i wszystkich zwykle wyrzucam z pokoju.
Toma brew uniosła się lekko, Bill miał tupet, to jedno mógł mu przyznać i chyba go nie lubił.
– Mam nadzieję, że mnie potraktujesz ulgowo.
– Niby dlaczego?
Było źle. Tom czuł, że zaczyna się gotować, chciał wypaść dobrze, a Bill robił wszystko, żeby doprowadzić do sytuacji, że się w końcu wkurzy i też powiem mu kilka słów prawdy, które coraz bardziej cisnęły mu się na język.
– Przychodzę w pokojowych zamiarach, no i jestem tu, żeby było ci raźniej.
– Raźniej? Nie boję się samotności, ona mnie nie skrzywdzi. Gorzej bywa z ludźmi, którzy podobnie jak ty udają miłych, bo muszą, a w głębi serca wepchnęliby mi nóż prosto w serce, gdyby tylko mogli.
Tym razem Toma ta odpowiedź rozbawiła, uśmiechnął się lekko.
– Szczery jesteś – przyznał.
– Bo mogę, a ty musisz trzymać język za zębami, bo tu pracujesz – odparł Bill.
– Uznam, że twoja zgryźliwość jest wynikiem sytuacji, w jakiej się znalazłeś.
Bill się roześmiał.
– Masz potencjał, jesteś tu zaledwie parę minut, a udało ci się mnie rozbawić, gratuluje.
– Może gdybym wiedział, co cię tak bawi, też bym się pośmiał.
– Nie wiesz?
Tom pokręcił głową.
– Założyłeś, że jestem złośliwy, bo jestem sparaliżowany i muszę tu leżeć, ale tak naprawdę ja jestem złośliwy z natury i lubię sprawiać innym przykrość – wycedził, dokładni obserwując reakcję Toma. Prowokował go, był ciekawy na ile może sobie pozwolić i ile Tom wytrzyma, ale ten znosił to niezwykle dobrze, jakby był dosłownie odporny na jego złośliwości.
– Świetnie, przynajmniej nie będzie nudno – odparł Tom. Gdzieś w środku obudziła się w nim chęć rywalizacji, bo tak potraktował Billa, jakby z nim właśnie o coś rywalizował.
– Nie zostawisz mnie, choć na wstępie tak niemiło cię potraktowałem?
Tom z dumą pokręcił głową.
– Musiałbyś się bardziej postarać. Tego typu zagrywki nie ruszają mnie. A skoro pierwsze koty za płoty, to może pogadamy, o czymś ciekawszym, co?
Na moment zapanowała cisza, Bill przyglądał się Tomowi, który ani na moment nie spuścił z niego wzroku.
– Długo jesteś fizjoterapeutą? – zapytał podchwytliwie.
– Wystarczająco.
– To weź się do roboty, bo zaczynają boleć mnie plecy od tego leżnia w jednej pozycji.
Pierwszy raz Tom miał okazję zatroszczyć się o chorą osobę. Czuł, jak szybko bije mu serce, gdy podchodził do Billa, bał się, że zrobi coś nie tak i zamiast pomóc Billowi i ulżyć mu w cierpieniu skrzywdzi go.
– Ktoś cię już wcześniej masował?
– Tak, Derek, ale zdaje się, że teraz ty go zastępujesz.
Bill pociągnął kłamstwo, które zapoczątkował ordynator. Był ciekaw, jak zachowa się ktoś, kto tak naprawdę nigdy nikomu w niczym nie pomagał, no i co dokładnie miał na myśli ordynator, mówiąc, że Tom będzie starał się być jak najbardziej profesjonalny w tym, co będzie musiał robić. Aż świerzbił go język, by powiedzieć, że o wszystkim wie i przerwać tę całą maskaradę, ale wzrok Toma, kiedy odrzucał kołdrę i dotyk jego ciepłych rąk na nadgarstku i udzie, kiedy przewracał go na bok, powstrzymały go.
Coś było w Tomie, co go intrygowało. Znał go zaledwie parę minut, do tego nie dał się mu sprowokować, a to nie lada wyczyn przy jego umiejętnościach, że momentami odnosił wrażenie, jakby widział w Tomie samego siebie.  
– Wygodnie ci? – zapytał, poprawiając mu poduszkę.
– Może być – wymamrotał, ciekawy jak Tom się zabierze do tego masażu. – Co się tak gapisz? – zapytał, widząc, że przygląda się mu jakoś tak zbyt intensywnie.
– Myślałem, że będziesz miał założony cewnik.
Bill tylko prychnął.
– Nie straciłem czucia. Ordynator ci nie powiedział, na czym polega mój problem?
– Powiedział, ale…
– Wołam, kiedy chcę siusiu. I bez obaw zrobi to pielęgniarka, nie musisz mnie tam dotykać.
– Też mogę to zrobić, nie jestem obrzydliwy, do twojej wiadomości – zripostował, klnąc w duchu na siebie za to, co wygaduje. Kompletnie nie wiedział, jak się zachowa, kiedy Bill naprawdę poprosi go, żeby pomógł się mu załatwić. Wyobraźnia przez te kilka sekund podsunęła mu takie obrazy, że Bill zdążył zauważyć jego dziwny wyraz twarzy.
– Nie? A miałeś minę, jakbym ci kazał zjeść beczkę soli.
– Bez przesady.
Powoli, ale sukcesywnie poziom irytacji u Toma wzrastał. Cały czas mimo wszystko starał się być dla Billa uprzejmy. Gdzieś podświadomie czuł, że ta jego złośliwość to tylko fasada, za którą ukrywa się ktoś bardzo skrzywdzony przez los, nie wiedział nawet, jak dobrze odczytuje emocje Billa.
– W którym miejscu bolą cię te plecy? – zapytał, zmieniając temat.
– Całe.
– Całe – wymamrotał pod nosem Tom, zastanawiając się, czym za chwilę znowu dowali mu Bill. – Pozwolisz, że ściągnę z ciebie tę koszulkę?
– Jasne, w końcu masz masować mnie, a nie moją koszulkę.
Już Tom miał mu ją ściągać, gdy do pokoju weszła Simone.
– Już jestem, kochanie – odezwała się, zastygając w połowie kroku, gdy zobaczyła Toma. Pierwszy raz od rozwodu i rozdzielenia dzieci widziała Toma z tak bliska.
– Dzień dobry – odezwał się Tom, zauważając jej zaskoczenie. – Jestem nowym fizjoterapeutą Billa.
– Dzień dobry. Słyszałam, że ma ktoś nowy przyjść, ale nie sądziłam, że to dzisiaj. Jestem mamą Billa – podeszła do Toma, wyciągając do niego rękę.
– Miło mi panią poznać, ja jestem Tom – uścisnął jej dłoń, nie uszło jednak jego uwadze to, jak mu się przyglądała, a była wpatrzona w niego jak w obrazek. Co prawda widziała go na zdjęciach i wiele razy z daleka, ale dziś ta bliskość i uścisk jego ciepłej dłoni sprawiły, że do jej oczu napłynęły łzy. Zabrała szybko rękę i odwróciła wzrok, by tego nie zauważył.
– Wiedziałaś? – zapytał Bill.
– Tak.
– To dlaczego mi nic nie powiedziałaś?
– Mówiłam, ale ty bardziej byłeś zainteresowany filmem w telewizji, niż tym, co do ciebie mówię. Powiedziałeś, żebym podpisała i dała ci spokój, więc podpisałam, myślałam, że mimo wszystko słyszysz, co do ciebie mówię.
Bill łypnął wzrokiem na matkę potem na Toma i z powrotem na matkę, pamiętał tę sytuację, ale nie pamiętał, co mówiła, wyłączył się całkowicie, tego dnia wyjątkowo mu narzekała na cały świat i wybitnie go tym denerwowała.
– Bolała mnie wtedy głowa, chciałem odpocząć w spokoju i… zresztą nieważne…
– Mam nadzieję, że Bill nie był dla ciebie niemiły – zwróciła się do Toma. – Czasami bywa strasznie opryskliwy. A teraz odkąd nie może się poruszać, jest opryskliwy podwójny.
Zatroskany, ale jednocześnie serdeczny uśmiech Simone ujęły Toma, odwzajemnił uśmiech, samemu nie rozumiejąc, czemu chwilę później bronił Billa, choć myślał o nim zupełnie inaczej.
– Nie. Pogadaliśmy sobie trochę. Poznajemy się. Myślę, że się zaprzyjaźnimy, prawda Bill? – rzucił Tom, zerkając na niego.
– Jasne – odparł Bill i nikt przebywający obecnie w tym pokoju, nie miał wątpliwości, jak dwuznacznie zabrzmiała jego odpowiedź, jednak Tom ciągną farsę dalej.
– Dobra młody, a teraz na brzuch i bierzemy się do pracy – rzucił Tom, zabierając Billowi poduszkę i układając go na brzuchu.
– Przeszkodziłam wam, przepraszam. Zostawię was w takim razie samych. Pójdę za ten czas na dół do sklepiku. Masz na coś ochotę, kochanie?
– Nie – odparł krótko Bill.
– A ty, Tom?
– Ja też dziękuję. Mam wszystko.
– To idę, niedługo wrócę – mówiąc to, zostawiła ich samych.

Kiedy wyszła z pokoju, usiadła na pierwszym z brzegu krześle. Czuła, że serce mało nie wyskoczy jej z klatki piersiowej. Zacisnęła mocno dłoń na sercu, tę samą, którą chwilę temu uścisnął jej Tom, a łzy spłynęły jej po policzkach.
Długo jednak nie siedziała sama, bo chwilę później poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Spojrzała nerwowo w górę, dostrzegając zatroskaną twarz Jorga.
– Dobrze się czujesz? – zapytał, siadając obok niej.
– Widziałam go. Widziałam Toma i pierwszy raz odkąd ich rozdzieliliśmy, poczułam jego dłoń na swojej.
– Simone…
Powstrzymała go gestem ręki, żeby nic nie mówił.
– Chyba popełniliśmy błąd, Jorg. Nie powinniśmy ich okłamywać i pozwolić żyć w świadomości, że są jedynakami, po prostu nie powinniśmy – pociągnęła nosem, wycierając płynące łzy chusteczką, którą podął jej Jorg.
– Daj spokój, i tak nie wiemy, czy się w ogóle zaakceptują.
– Tom ma twoje oczy – ciągnęła dalej, przenosząc się myślmy do momentu, kiedy stała tak blisko niego, że tylko siłą rozsądku powstrzymała się, żeby go nie objąć i przytulić.
– Chodź stąd, pójdziemy do kawiarni, uspokoisz się i wtedy porozmawiamy.
Zgodziła się.

                Tymczasem Tom nalał na dłonie oliwkę i ogrzewając ją ciepłem własnych dłoni, rozprowadził wzdłuż kręgosłupa Billa.
Starał się nie myśleć o Billu jak o mężczyźnie. To był teraz jego pacjent, któremu miał dać ulgę w cierpieniu, tak przynajmniej ciągle powtarzał sobie w myślach, kiedy rozprowadzał oliwkę, czując gładką skóre pleców Billa.
Kiedy jednak palce Toma przebiegły po jego ramionach, subtelnie ocierając się o szyję i kark, przez ciało Billa przeszedł dreszcz. Coś było w dotyku Toma elektryzującego i choć masaż Toma znacząco różnił się od masażu Dereka, dawał natychmiastową ulgę.
– Nie za mocno? – zapytał Tom, widząc, jak Bill wstrzymał w sobie na chwilę powietrze.
– Nie.
– To, czemu wstrzymujesz oddech, coś cię boli?
– Nie wstrzymuje. Wydaje ci się – odparł, czując jak opuszki palców Toma, sunąc poprzez linie kręgosłupa ku dołowi, umiejętnie rozchodzą się w okolicy krzyża i zaciskają się na jego bokach. Znowu wstrzymał powietrze, czując kolejny raz, jak przez jego ciało przetoczył się dreszcz.
– Spinasz się – Tom zwrócił mu uwagę.
– Mam łaskotki na bokach, to dlatego – wyjaśnił Bill, ale to nie łaskotki sprawiały, że na rękach stanęły mu wszystkie włoski.
– Przepraszam, nie wiedziałem.
Tom nie męczył go jednak dziś długo, obaj musieli się do siebie przyzwyczaić. Dla Toma to była pierwsza osoba w życiu, którą masował, a dla Billa Tom był zbyt młody by być masażystą, i nie mógł się pozbyć wyobrażenia, że dotyk Toma daje mu nie tyle wytchnienie, ale podnieca go. Tak, w kilka sekund Bill zrozumiał, co czuje, kiedy dłonie Toma tak zachłannie błądzą po jego skórze. Skupiał się na tym odczuciu, czując kilka razy przyjemne uczucie w podbrzuszu. Wkurzało go to, a jednocześnie intrygowało, bo przecież nie był gejem, do tej pory nawet nie myślał, że jakiś facet może go podniecić zwykłym masażem, że pomyśli o nim w ten sposób, a o Tomie pomyślał. Kiedy Tom obrócił go na plecy, spojrzał nachalnie na jego usta.  Kolczyk, który połyskiwał w wardze Toma przyciągał uwagę niemalże tak samo, jak jego wydatne i jędrne usta. Nawet się nie skarcił za to, co pomyślał o nich w tej chwili, a ciekawość jak smakują, była naprawdę ogromna.
– Lepiej się czujesz? Coś cię jeszcze boli?
– Nie, na dziś wystarczy.
– W porządku, jutro zrobię ci masaż całego ciała.
Bill tylko mruknął pod nosem, uciekając wzrokiem od twarzy Toma. Za bardzo się na niego gapił. Czuł, że jeśli się nie opanuje, ten się zorientuje i jeszcze sobie coś pomyśli, a on po prostu lubił patrzyć się na ludzi. Lubił przyglądać się każdemu centymetrowi twarzy. Lubił patrzeć też na ręce. Toma ręce nie były jakoś specjalnie duże, ale przez to, że potrafił bardzo mocno rozłożyć palce, wydawało się, że są ogromne. Ogromne i przyjemnie ciepłe.

Połowa dnia była za nimi. Nie mieli okazji powymieniać ze sobą złośliwych uwag, bo najpierw siedziała z nimi Simone, a potem przyszedł ordynator. A dwie godziny przed końcem dyżuru Toma Bill zwyczajnie zasnął. Miał dosyć wrażeń jak na jeden dzień. Nie zdawał sobie sprawy, jak Tom go dziś wymęczył. Sam fakt, że nie mógł oderwać od niego wzroku, że ciągle tak cholernie absorbował jego uwagę, wykończył go.  Kiedy się ocknął w pokoju paliła się tylko lampka, a za oknem było już ciemno. Rozejrzał się po pokoju, zerkając w końcu na zegar wiszący nad drzwiami - dochodziła jedenasta w nocy, uśmiechnął się do siebie, przypominając sobie dzisiejszy dzień. Nie mógł uwierzyć, że tak szybko mu zleciał, jakby trwał zaledwie kilka godzin, i nie mógł nie przyznać sam przed sobą, że to zasługa Toma, że jego codzienny marazm zamienił się dzisiaj w dzień tak pełen wrażeń.
– Dobranoc Tom – wyszeptał, nagle jak gdyby Tom tu był i go słyszał. – Zobaczymy się jutro, śpij dobrze.

                Miękka poduszka dziś idealnie przylgnęła do głowy Toma, był skonany. Co prawda wrócił ze szpitala po osiemnastej i miał jeszcze mnóstwo wolnego czasu, czasu wyłącznie dla siebie, z którym mógł zrobić, co zechce, ale nie zrobił nic. Przez dwie godziny leżał na łóżku, gapiąc się w sufit i analizując w myślach wszystko, co się dziś wydarzyło, a później ojciec zasypał go pytaniami, jak tam pierwszy dzień z podopiecznym. Miał już w końcu dość i tuż przed jedenastą położył się spać. Nakrywając się do połowy kołdrą, uśmiechnął się nagle do swoich myśli i mimowolnie wyszeptał.
– Dobranoc, Bill. Do jutra.


18 komentarzy:

  1. Jak zwykle świetny rozdział. Jesteś w tym dobra. Już sie nie mogę doczekać kolejnego odcinka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten odcinek był cudowny.Czytając go przez cały czas się uśmiechałam. Końcówka mnie rozczuliła. Podoba mi się to dogryzanie Billa. Jest śmiesznie i ciekawie. Kurde...już chce następny odcinek. Właśnie wkroczyliśmy w taką część opowiadania że czuję że będzie bardzo fajnie. Uwielbiam to kiedy się poznawają. Mam nadzieję że Simone nie będzie bardzo im przeszkadzała i ciągle tam z nimi siedziała chociaż rozumiem że chciałaby teraz jak najwięcej czasu spędzić też z Tomem. No więc zobaczę jak to z nią będzie. Och już widzę u nich tą reakcje kiedy dowiadują się że są braćmi. Jestem ciekawa czy ich rodzice będą wiedzieli o tym co ich łączy. Pewnie czegoś będą się domyślać. No nic...już lecę w daleką przyszłość a teraz jesteśmy na początku opowiadania. Czekam z ogromną niecierpliwością na następny odcinek. Pozdrawiam i całuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Wow.
    Widzę, że chłopcy od razu się sobie przypodobali. Jeju, ciężko zliczyć,
    ile razy się uśmiechałam. Nawet ich dialogi są takie... Proste i pawdziwe, a jednocześnie niesamowicie emocjonujące. Pod koniec zabrakło mi tchu. To było takie kochane, kiedy obaj powiedzieli to samo!

    Ściskam,
    An

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, coś ich podświadomie do siebie ciągnie, choć ich relacje na żywo wcale na to nie wskazują i uwierz mi to jeszcze nie koniec wzajemnych złośliwości.

      Usuń
    2. Domyślam się, że jeszcze wiele nam tu dowalisz. ;>

      Usuń
  4. Bosze, co ja ci zrobiłam, że tak krótko??? Rozdział za fajny i za krótki. Niki, oficjalni, właśnie w tej chwili uznaję cię za sadystę!! :D Wiesz co ??? Następny odcinek daj 7 czerwca i napisz 2 razy dłuższy odc, oki?
    Buziaki:****
    Azusa<3 <#

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odcinek będzie 4 czerwca, z tym 4 lipcem to się machnęłam, więc aż tak długo nie każę Ci czekać.

      Usuń
  5. Nie lubie krytykować publicznie autorów, a jak coś mi się podoba nie umiem uzasadnić. Dzisiaj się zebrałam bo podoba mi się jak powoli budujesz te historie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Odcinek cudowny <3 I mam pytanie,czy następna część będzie 4 lipca? Przecież to miesiąc ;c Mam nadzieję,że jednak szybciej wszystkiego się dowiem co dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być 4 czerwca, dałam dupy :/ To przez tą cholerną burzę, spieszyłam się żeby wam wrzucić i powyłączać wszystko i się machnęłam. Oczywiście to ma być 4 CZERWIEC, już to poprawiłam. Mam nadzieję, że reszta też się ucieszy, że nie będzie musiała czekać miesiąca :)

      Usuń
    2. Stan depresyjny czas odwołać!

      Usuń
  7. NO proszę... od razu na siebie podziałali ;> Spodziewałam się większej ilości złośliwości a tu proszę bardzo :P. Nadal pragnę zauważyć, że dozujesz nam przyjemność małymi dawkami. Odcinek nie powalił długością, ale treść to rekompensowała. W końcu pogadali, zaintrygowali się sobą wzajemnie. Jest dobrze. ;>
    Także z wytęsknieniem czekam na dalsze wydarzenia.
    Buziaki! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto powiedział, że to już koniec złośliwości? Ja, patrząc na kolejny odcinek myślę, że to był dopiero wstęp. :D

      Usuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*