Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
środa, 8 czerwca 2016
21:45
Sorki za opóźnienie, ale musiałam zostać dłużnej w pracy.
Odcinek 8
– Tom, możesz mnie przebrać? –
odezwał się, gdy ten skupił się właśnie na oglądanym filmie.
– Dlaczego?
– Bo nie lubię leżeć w mokrym łóżku.
Jednym zwinnym ruchem Tom wyłączył telewizor i rzucił
pilota na kanapę, wstając z niej. Odrzucił kołdrę na bok, zastygając z osłupienia
w bezruchu. Nie sądził, że Billowi aż tak chce się siku. Był pewny, że ten
tylko blefuje, żeby go powkurzać.
– Uprzedzałem – rzucił Bill, w
ogóle nie krępując się tego, co zrobił. Można by nawet powiedzieć, że był z
siebie dumny. Patrzył na Toma i widział, że jest zakłopotany i sprawiało mu to
dziwną satysfakcję. Czuł, że choć nie jest w komfortowej sytuacji, jest górą,
wreszcie coś Tomowi udowodnił, chociaż do końca sam nie wiedział, co, ale i tak
w tym momencie miał poczucie wygranej.
– Mogłeś powiedzieć, że chce
ci się naprawdę sikać.
– Przecież mówiłem.
– Myślałem, że mnie
podpuszczasz.
Tom nerwowo chodził po pokoju, przeczesując palcami
włosy, które przecież i tak były starannie splecione w warkoczyki, ale w życiu
nie czuł się taki bezradny. Chciał dokuczyć Billowi, ale nie aż tak, w końcu
miał mu dotrzymać towarzystwa i przede wszystkim opiekować się nim, a wyszło na
to, że zlewał swoją robotę na całego.
– Trochę za późno teraz na żale
– stwierdził Bill
– Zawołam pielęgniarkę.
Skutecznie unikając przenikliwego wzroku Billa, wyszedł z
pokoju, szukając pomocy.
Kiedy wrócił z jedną z pielęgniarek do pokoju Billa, ten
tylko spojrzał na niego jakimś dziwnym wzrokiem.
– Co się stało Bill? – zapytała
Margaret.
– Przepraszam, właściwie to nie
wiem… Po prostu… czasami nie czuję, a kiedy… to jest już zwyczajnie za późno.
Tom nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Bill go krył, ale
dlaczego?
– Nic się nie stało. Tom
umyjesz go i przebierzesz to wszystko? Mamy urwanie głowy, przywieziono właśnie
z wypadku autokaru ludzi i…
– Jasne, zajmę się tym.
– Świetnie, to chodź ze mną,
dam ci świeżą pościel.
Kiedy szedł korytarzem za Margaret, klął w duszy jak
szewc, nie tak chciał Billowi zrobić na złość, a teraz nie dość, że będzie miał
poczucie winy, to jeszcze będzie musiał przebrać całą pościel i umyć Billa.
– Tu masz świeżą pościel i
materacyk. Wszystko, co mokre wrzuć do białego kosza w łazience, salowa to
później zabierze.
– Okej.
– Poradzisz sobie?
– Tak.
– Przepraszam, że cię wykorzystuję,
ale chyba się polubiliście i myślę, że dla niego będzie mniej krępujące, kiedy
ty się nim zajmiesz, niż kiedy ja lub któraś z pielęgniarek to zrobi.
Słowo polubiliśmy, aż zadźwięczało mu w uszach, to było delikatnie
mówiąc duże niedomówienie, ale już nie chciał wyprowadzać jej z błędu, tym
bardziej że sam doprowadził do tej sytuacji.
– Nic nie szkodzi.
– Dziękuję. Zajrzę do was, jak
tylko się trochę uspokoi.
– Damy sobie radę – zapewnił
ją i ze stertą suchej pościeli wrócił do pokoju.
Kiedy wszedł, nawet nie spojrzał na Billa, tylko położył wszystko
na stole, rozkładając wszystko do przebrania.
– Gdzie Margaret? – zapytał
Bill, widząc, że nie ma co liczyć na uwagę Toma.
– A ja nie mogę być?
– Wolałbym…
Tom w końcu odwrócił się i spojrzał mu w oczy.
– Wszyscy są zajęci – rzucił,
dodając po chwili. – Był wypadek autokaru, pełno rannych ludzi przywieźli do
izby przyjęć i mają tam urwanie głowy, więc przykro mi, ale jesteś zdany wyłącznie
na mnie – mówiąc to, podszedł do Billa i odrzucił kołdrę, zabierając się do
rozbierania go z mokrych bokserek. Ściągnął z niego nawet koszulkę. Na chwilę
ich spojrzenia spotkały się.
– No co? – zapytał Bill.
– Nic. Choć właściwie, to
dlaczego mnie kryłeś? Mogłeś jej powiedzieć prawdę.
– Mogłem.
– Więc dlaczego?
– Chcę, żebyś był mi wdzięczny
za to, że cię nie wsypałem.
Tom ostentacyjnie prychnął.
– Myślisz, że boję się
konsekwencji?
– Myślę, że wolałbyś ich
uniknąć.
Przez chwilę intensywnie mierzyli się spojrzeniami. Tom wyraźnie
miał wrażenie, że Bill chyba wie albo się domyśla, że jest tu za karę. Korciło
go przez chwilę zapytać wprost, ale jeśli to, co tylko mu się wydaje faktycznie
tylko mu się wydawało, głupio by się wkopał, więc postanowił przemilczeć
sprawę.
– To, czemu się tak gapisz,
nigdy nie widziałeś męskiego członka?
Tom ocknął się. Co prawda faktycznie patrzył na krocze
Billa, ale przez moment uciekł myślami tak daleko, że w ogóle nie skupił się na
tym, na co właśnie patrzył.
– A to jest członek? – odgryzł się, starając się jakoś wybrnąć z
sytuacji, w której został przyłapany na gorącym uczynku bezwstydnemu przyglądaniu
się. – Właśnie się zastanawiałem, co to
w ogóle jest.
– Uważasz, że jest mały? –
zapytał podchwytliwie Bill, kompletnie nie zwracając uwagi na wcześniejszą uwagę
Kaulitza.
Tom kolejny raz prychnął.
– Mały, to duże niedomówienie.
– To pokaż swojego, porównamy.
– Nie chciałbym, żebyś do
końca życia miał kompleksy. Choć z tym – kiwnął głową na krocze Billa – pewnie i
tak już masz.
Tym razem Bill pokręcił głową. Doskonale wiedział, że
jego przyrodzeniu nic nie brakuje, a w czasie wzwodu nie jednej panience
zbielałoby oko, ale skoro Tom chciał świntuszyć na takie tematy i najwyraźniej
kręciło go to, pociągnął ten temat dalej.
– Nie wygląda mi na to, żebyś się
miał, czym pochwalić.
– Bo mam szerokie spodnie.
– Masz takie same spodnie, jak
wszyscy pracujący tu mężczyźni, i uwierz mi u większości widać, co tam mają.
– Gapisz się wszystkim facetom
na krocze?
– Nie muszę, to się samo rzuca
w oczy.
– Jesteś nienormalny – mówiąc to,
wsunął mu rękę pod kolana, a drugą pod plecy i podniósł go z łóżka.
Do nozdrzy Billa dotarł subtelny zapach perfum. Znał go,
to było na pewno coś cholernie drogiego, chyba nawet ostatnio zastanawiał się w
sklepie czy sobie takiego nie kupić i teraz nie potrafił sobie wytłumaczyć,
dlaczego tego nie zrobił, bo na Tomie ten zapach pachniał obłędnie. Pewnie
dlatego, że idealnie komponował się z zapachem jego skóry. Może właśnie,
dlatego go nie kupił, bo z nim ten zapach nie komponował się tak idealnie, jak
z Tomem.
Kiedy Tom zaniósł go do łazienki i posadził na specjalnym
krześle, uprzednio sprawdzając, czy nie przewróci się na którąś stronę,
odkręcił prysznic z ciepłą wodą i sprawdzając uprzednio, czy nie jest zbyt gorąca,
zaczął go myć.
– Skoro to mycie wygląda już
jak kąpiel, to możesz umyć mi włosy?
– A nie za dużo wymagasz?
– Proszę, bardzo nie lubię,
jak są przetłuszczone, a nie chcę już męczyć o to Margaret.
Tom nie skomentował tego, chwycił tylko butelkę z
szamponem i polał nim włosy Billa.
Uczucie, jakie dawały dłonie Toma, kiedy między palcami przesmykiwały
się jego czarne kosmyki, było nie do opisania. Niby nic nadzwyczajnego, Tom
przecież robił to tak, jak robili mu to inni wcześniej, a jednak na niego reagował
inaczej.
– Jeszcze odżywka – rzucił i
wlepił spojrzenie na stojącą na półce białą butelkę.
– A ty co, na pokaz się wybierasz?
– Inaczej ich nie rozczeszesz.
– Nie mam zamiaru ci ich
czesać.
– To będę wyglądał, jakby mi
piorun strzelił.
– Nie przeszkadza mi to.
– Jak chcesz – skwitował Bill,
a Tom nerwowo chwycił butelkę, nalewając sobie trochę balsamu na dłonie i
wcierając go we włosy Billa.
Ponad godzinę zajęło mu kompanie, wycieranie i ubieranie
Billa. Kiedy zaniósł go z powrotem do pokoju, posadził go na sofie, podpierając
poduszkami, żeby się nie przewrócił i zajął się jego łóżkiem.
Nigdy wcześniej nie sprzątał takich rzeczy, ale w tym
momencie jakby w ogóle o tym nie myślał, działał jakoś automatycznie,
instynktownie. Gdy przegładził ostatnią zmarszczkę na prześcieradle, spojrzał w
końcu na Billa.
– Czyściutkie, pachnące no i
co najważniejsze suche.
– Dziękuję. Masz w tym wprawę.
– Już ci mówiłem, że nie mam
mamy, która wszystko za mnie zrobi.
– Przykro mi – skomentował
Bill i zapadła między nimi jakaś niezręczna cisza.
Momentami mogło się wydawać, że Bill naprawdę mu współczuję,
że jest mu przykro i że wszystko, co do tej pory powiedział, robił tylko z
przekory, ale to były tylko momenty.
– Mnie też – odparł w końcu
Tom. – Mniejsza z tym – rzucił, podchodząc do Billa. – A teraz zaniosę cię do łóżka.
Położył Billa do łóżka, ustawiając oparcie wyżej, tak żeby
nie leżał, a siedział. Gdy w końcu usiadł na kanapie, czuł, że jemu samemu przydałby
się prysznic. Bill, choć nie był specjalnie rozbudowany, swoje ważył i
szarpanie się z nim, i noszenie go dały mu w kość.
W tym samym momencie, kiedy oparł się wygodnie o kanapę,
weszła Simone.
– Dzień dobry – przywitała się
z uśmiechem na twarzy, widząc siedzących Billa i Toma tak blisko siebie.
– Dzień dobry – odpowiedział
Tom.
– Cześć mamo – odparł Bill.
– Jak się dzisiaj czujesz?
– Dobrze.
– Widzę, że dziś jakieś
zmiany.
– Zmiany? – zdziwił się Bill.
– Masz nową pościel i chyba
nawet lepszy humor. To pewnie zasługa Toma.
– Owszem nowa pościel to zasługa
Toma – przyznał Bill, zerkając na Toma. Bawiła go jego reakcja. Dałby sobie
rękę uciąć, że Tom w tej chwili cały zdrętwiał z obawy, że się poskarży, jak go
potraktował.
– Tak, właściwie to przypadek
– wtrącił się Tom – Mieliśmy mały wypadek i trzeba było ją zmienić.
– Coś się wylało?
– Tak – tym razem odezwał się Bill,
znowu zerkając na Toma.
– Mnie ciągle się to zdarza,
chyba nie powinnam jeść w łóżku, ale czasami człowiek musi się powylegiwać w łóżku
przed telewizorem.
– Też lubię – skomentował Tom.
—Ale mój ojciec… Czasami lepiej po prostu tego nie robić…
– Krzyczy? – zapytała ciekawa.
Interesowało ją jak Jorg wychowywał Toma czy był surowy i stanowczy, czy siadał
z nim i tłumaczył mu tak, jak ona tłumaczyła Billowi.
– Ująłbym to raczej, że
psychologicznie wjeżdża na ambicję.
– Twój ojciec musi być surowym
człowiekiem.
– Stara się być, ale marnie mu
to idzie.
– To niesprawiedliwe – wtrącił
się Bill.
– Co takiego? – zdziwiła się
nagłym protestem syna.
– Jesteś tu pięć minut, a wyciągnęłaś
od niego więcej informacji, niż ja przez ostatnie dwa dni.
– Ach, no niemożliwe.
– Oczywiście, że tak.
– Twoja mama zadaje właściwe pytania
– wtrącił Tom – dlatego dostaje konkretne odpowiedzi – wyjaśnił z dumą.
– Oboje jesteście w zmowie –
podsumował Bill.
– Kochanie, w jakiej zmowie?
– Dobra, nie udawaj teraz,
pewnie Tom wpadł ci w oko.
– Ale głupoty wygadujesz.
– Widzę, jak na niego
patrzysz.
– Jak patrzę?
– No tak.
– Naprawdę wygadujesz głupoty.
Przyznaję, że Tom to przystojny młody mężczyzna, ale to ciebie kocham najbardziej
na świecie – mówiąc to, chwyciła oburącz jego twarz i obcałowała oba policzki.
– Jezu, mamo, przestań!
Tom patrzył na to i coś w jego wnętrzu drgnęło. Co prawda
ojciec dużo z nim rozmawiał, ale nigdy nie był jakoś specjalnie wylewny w okazywaniu
uczuć. Po rozwodzie z jego matką nigdy
nie miał innej kobiety, a przynajmniej żadnej na stałe, takiej, która mogłaby
stać się dla Toma matką i Jorg wychowywał syna sam, i to właśnie w takich
chwili jak ta, Tom czuł, jak bardzo zawsze brakowało mu matki i takich
zwyczajnych gestów. Bill się skrzywił i najwyraźniej czuł się skrepowany przy
Tomie zachowaniem matki, był pewny, że ten przy pierwszej nadarzającej się
okazji wyzwie go od maminsynków, ale Tom dałby wiele, żeby choć raz poczuć to,
co Bill miał od zawsze, choć raz…
– A co ty tu jeszcze robisz? –
zwróciła się do Toma pielęgniarka, która właśnie przyniosła Billowi porcje
leków na noc.
– Jak to co? – zdziwił się,
marszcząc brwi.
– Już po osiemnastej, czas iść
do domu.
– Ach – żachnął się Tom, nawet
nie wiedział, że tyle czasu mu to wszystko zajęło. – Już się zbieram.
– Przyjdziesz jutro? – zapytał
Bill i wyjątkowo mocno Tom odczuł w tym pytaniu obawę.
– A chcesz?
Bill skinął tylko głową.
– No to przyjdę.
Choć to było oczywiste, że będzie musiał, nawet jeśli nie
chce i nie chciałby tego sam Bill, będzie musiał tu przychodzić, aż skończy mu
się kara.
– Będę czekał – rzucił Bill.
– Jasne. Dobrej nocy – powiedział niby od niechcenia.
Już miał wychodzić, gdy zatrzymała go Simone.
– Zaczekaj Tom, chciałabym z tobą
zamienić słówko.
– O co chcesz go znowu
wypytywać – wtrącił się Bill.
– O nic, chcę się poradzić w
pewnej sprawie.
– Jakiej sprawie? – drążył
Bill. Był niemalże pewny, że matka chce wypytać o wszystko Toma.
– Masażu – rzuciła krótko
Simone. Na co Bill tylko prychnął, ale już nic więcej nie zdążył powiedzieć, bo
Simone czym prędzej chwyciła Toma pod rękę i wyszła z nim na korytarz.
Tom ewidentnie widział, że coś jest na rzeczy. Musiałby
być ślepy, żeby nie zauważyć dziwnego zachowania kobiety.
– Przepraszam, ale nie
chciałam rozmawiać przy Billu, on teraz do wszystkiego nastawiony jest tak
bardzo krytycznie, a ja chciałam się dowiedzieć, jak się dogadujecie?
– W porządku – odparł bardzo
oszczędnie.
– Nie miej mu za złe, że jest
opryskliwy i złośliwy, on taki naprawdę nie jest.
– Bez obaw, nie jestem typem
człowieka, który przejmuje się byle gadaniem, a Billowi jeszcze dużo brakuje,
żeby doprowadzić do sytuacji, że mnie wkurzy i wyjdę, więc proszę się nie
martwić – odparł, posyłając kobiecie najbardziej ciepły uśmiech, na jaki było
go w tej chwili stać.
– Na pewno? – Simone nie mogła
oderwać od Toma oczu. Wiedziała doskonale, że chłopak to widzi i że jeszcze
chwilę i się zapyta, czemu tak mu się przygląda, ale nie potrafiła się powstrzymać.
Najbardziej na świecie pragnęła go teraz zwyczajnie przytulić, ale poprzestała jedynie
na zaciskaniu dłoni na jego ręce, niby w geście wdzięczności, że mimo wszystko
pomaga Billowi.
– Na pewno. Bill ma swoje za uszami,
ale ja też nie jestem święty i doskonale wiem, co zrobi, zanim jeszcze zdąży o
tym pomyśleć.
Niesamowite było to, że tak właśnie było, ale powiedział
to w tej chwili bardziej by uspokoić Simone, niż z wiedzy, że tak właśnie jest.
– Dziękuję, że się nim zajmujesz,
jemu potrzebny jest ktoś taki jak ty.
Trochę zmieszany Tom tylko się uśmiechnął.
– Pójdę już.
– Jasne, przepraszam, że cię zatrzymałam.
– Nie ma sprawy. Do widzenia
pani.
– Do widzenia – odparła, długo
jeszcze stojąc i patrząc na oddalającego się Toma.
Temu jednak wcale nie spieszyło się do domu. Wsiadł w
swój samochód i długo jeździł po mieście bez celu. Nie myślał o niczym
konkretnym, choć to właśnie Bill jakoś ciągle tkwił mu w głowie. Wkurzał go, a
jednocześnie intrygował. Był w takim niekomfortowym położeniu, a mimo wszystko
stawiał mu się. Absolutnie nie było w nim ani krzty pokory i chyba właśnie to
Tomowi podobało się w Billu najbardziej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
No i faktycznie złośliwości się nie skończyły. Ale ja lubię jak tak sobie dogryzają. Niby lecą takie bardziej lub mniej chamskie teksty, ale da się wyczuć, że mimo wszystko się lubią i coś ich do siebie ciągnie. :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że Simone wpadła dopiero po akcji bo jakby zobaczyła ze Tom lustruje członka Billa albo, że gadają w tak otwarty sposób o swoich przyrodzeniach to by mogło być lekko niezręcznie xD.
W ogóle to już miałam iść spać a tu taka super niespodzianka :D i przepraszam, ze się dopytywałam pod poprzednim odcinkiem, ale z natury jestem trochę niecierpliwa, a czwartek to dzień wstawania o 5 wiec w srody chodzę wcześniej spac xD. Stąd moja dociekliwosc.
Dziękuję za wspaniały odcinek i niecierpliwie czekam na następny.
Buziaki :D :*
Znów nie wiele się dzieje. Szkoda bo potrafisz pięknie pisać. A tymczasem teraz tak wlecze się akcja
OdpowiedzUsuńW końcu masz czas, to mogę skomentować. :D Ale w sumie to nie wiem, co napisać. Standardowo było cudowne. Uwielbiam ich rozmowy, to, jak się zachowują wobec siebie... Magia. I uważam, że to dobrze, iż wszystko dzieje się wolno. Trochę kiczowato by było, gdyby od razu zapałali do siebie wielkim uczuciem, Bill nagle ozdrowiał i w ogóle. A tak to mamy piękny proces ich poznawania się. Wiele dziać się może nie dzieje, no ale co ma być, jak Bill nie bardzo ruszać się może? Aby coś bardziej drgnęło, muszą przejść przez pewien etap.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
An
* mam czas
UsuńIch relacje powoli się przeistaczają w coś pięknego i niesamowitego, na pewno pełnego zbiegów akcji itp. Muszę powiedzieć, że to opowiadanie jest świetne, ale ja lubię opka, gdzie są dla siebie tacy opryskliwi itp. Zadziorny charakterek Billa i dumny Toma to idealna mieszanka, chociaż wyczuwam lekkie przymuszenie Toma do bycia niemiłym i nie słuchania się ojca, czyżby był za bardzo podatny na innych? Może prawdziwy charakter Tomaszka jest ukryty pod kamiennym sercem? Hm? Czekam na następną cześć, a tym czasem zapraszam do siebie, jeśli nie bolą tak twoich oczu błędy to zapraszam serdecznie, ale nie pisałam już dwa miesiące i naprawdę poprawiłam błędy, ale muszę sobie jeszcze wszystko przypomnieć. Pozdrawiam buzia :*
OdpowiedzUsuńWina (stara Daisy przepraszam bardzo, ale musiałam zmienić nazwę z przyczyn prywatnych)
Kiedy next???? Znowu stalkuję tego bloga...
OdpowiedzUsuńM.