Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
czwartek, 21 lipca 2016
00:05
Hello kochani
Jak tam mijają wam wakacje? Mnie
różnie. Trochę pogoda nie sprzyja i na dodatek ząb mi się ukruszył, a że to
akurat jedynka, chodziłam wkurwiona przez cały tydzień, bo aż tydzień musiałam czekać
na wizytę, ale już wszystko z moim ząbkiem dobrze, i że tak powiem jest jak
nowy. Trochę was tym razem przetrzymałam i odcinka nie było już ponad tydzień, ale
miałam przez tydzień wakacyjnego gościa, i czas, który zwykle miałam na pisanie,
przeznaczyłam na gościa. Mam nadzieję, że to oczekiwanie mi wybaczycie i
odcinek się wam spodoba.
W każdym razie jeszcze raz was
informuję, że opowiadanie ma się bardzo dobrze i nie bójcie się, że zostanie
porzucone, co to to nie. A teraz zapraszam na kolejny odcinek.
Odcinek 14
Przygotował Billa do masażu, ściągając z niego koszulkę i
układając go na brzuchu.
– Wygodnie ci? – zapytał,
upewniając się.
– Tak.
Nic więcej już go nie interesowało. Nalał sobie na ręce
olejku i rozgrzewając go na swoich dłoniach, przejechał nimi wzdłuż kręgosłupa
Billa. Zauważył, jak Bill zamyka oczy. Ten gest upewnił go, że robi wszystko
tak, jak trzeba, a Bill czerpie z tego przyjemność. I to dosłownie, bo nie
wiedzieć czemu dziś Tom masował go zupełnie inaczej, niż robił to do tej pory.
I wcale nie chodziło o siłę, czy technikę, tylko miejsca, w które sięgał rękami.
Jego dłonie prześliznęły się po obu bokach klatki piersiowej Billa, sprawiając,
że na jego ciele momentalnie pojawiła się gęsia skórka.
Bill przygryzł lekko dolną wargę, czując dziwne
łaskotanie w podbrzuszu. Ten dotyk go podniecił. I w tym samym momencie, kiedy
to sobie uświadomił, wpadł w panikę. Nie chciał, żeby Tom źle to odczytał, on po
prostu tak bardzo pragnął bliskości drugiego człowieka, że było mu w tej chwili
już wszystko jedno, kto by to był, byle okazał mu trochę czułości i
zainteresowania, a Tom nie tylko to zrobił, co jeszcze znaczył dla niego więcej,
niż na początku myślał.
– Sprawiam ci ból? – zapytał Tom,
wyrywając Billa z zamyślenia.
– Nie, wszystko w porządku.
– Na pewno? Jeśli robię coś
nie tak, po prostu powiedz.
– Jest dobrze, niczego nie
zmieniaj.
Kiedy Tom musną szyję Billa, wiedział już, że to, co mu
się tylko wydawało, a mianowicie to, że Bill reaguje na to inaczej, niż
powinien, nie jest tylko jego przywidzeniem. Przerwał natychmiast masowanie i odwrócił
go na wznak. Nawet nie musiał patrzeć na jego bokserki. Czerwona twarz Billa mówiła
sama za siebie. Mimo wszystko jego ciekawość zwyciężyła i po chwili skupił swój
wzrok na Billa kroczu i jego dość pokaźnej rozmiarów erekcji.
Trumper powiódł wzrokiem za Tomem i sam spojrzał na to,
na co z takim zainteresowaniem patrzył Tom i aż mu się zrobiło gorąco. Czuł, że
się podniecił, ale nie sądził, że aż tak. Przygryzł dolną wargę i zerknął na
Toma, który ani na moment nie oderwał wzroku od jego krocza. Kaulitz przyglądał
się tak wnikliwie, że wydawało się, iż nad czymś dość intensywnie myśli. Przełknął
z ledwością ślinę, kompletnie nie mając pomysłu jak mu się z tego wytłumaczyć.
Niby normalna rzecz, a jednak nie powinna mieć miejsca w takiej sytuacji. Tym bardziej
że Tom był mężczyzną, a Bill śmiało mógł powiedzieć, że przez całe jego
dotychczasowe życie nigdy nie interesowali go inni mężczyźni. A jeśli już przykuwali
jego uwagę, to wyłącznie ze względów estetycznych; musiało być w nich, a raczej
na nich coś niezwykle gustownego, że Bill pragnął mieć w swojej kolekcji dokładnie
tę samą część garderoby, i to było wszystko. A Tom? Tom zburzył w nim wszelkie
hamulce. Przy Tomie nie wiedzieć, czemu czuł się tak, jakby związanie się z
drugim mężczyzną było czymś dla niego normalnym. Jakby znał Toma od zawsze i mógł
być przy nim po prostu sobą. A jednak na te parę upiornie długo trwających
sekund, bał się. Ale nie tego, że zostanie wyśmiany, czy zwyzywany od pedałów, a
tego, że Tom nie zrozumie, że on go tak po prostu pokochał. Zresztą nawet sam
Bill nie rozumiał do końca, jak to się w ogóle stało, że się w Kaulitzu
zakochał.
– Jeśli chcesz, mogę ci ulżyć
– odezwał się nagle Tom, wzbudzając w Billu tak ogromne zdziwienie, że jego
oczy rozszerzyły się, a szok, jaki nim zawładnął, sprawił, że nie potrafił wypowiedzieć
ani jednego słowa. Dopiero gdy Tom spojrzał na niego zupełnie normalnie, tak
jakby dokładnie rozumiał go, odezwał się.
– Przepraszam.
– Za co?
– To nie tak jak myślisz – zaczął
nieporadnie Bill.
– Skąd wiesz, co myślę?
– Nie trudno się domyślić.
– Wiesz, co tak naprawdę myślę?
Bill nie odpowiedział, ale jego uniesione brwi mówiły same
za siebie, czekał na odpowiedź.
– Że to cię musi cholernie
boleć – mówiąc to, bez zastanowienia wsunął mu rękę w slipki i zacisnął palce
na jego nabrzmiałej męskości.
Ten tylko głośno wciągnął powietrze, zamykając oczy. Czuł
się tak cholernie zażenowany, a jednocześnie jego podniecenie rozeszło się po całym
ciele kolejną potężną falą. Tom nie musiał się nawet długo starać. Cała ta
sytuacja, i sam fakt, że Bill od wypadku nie robił tego, sprawiły, że dosłownie
po kilku ruchach ręką Toma, doszedł.
Ciężko oddychając, otworzył powoli oczy. Czuł się tak
dobrze, że do szczęścia potrzeba było mu jeszcze tylko usłyszeć od Toma, że go
kocha i mógłby już teraz nawet umrzeć, ale wiedział, że to byłoby za wiele. Jednak
oczy Toma, gdy spotkały się ich spojrzenia, nie wyrażały jakieś odrazy, czy
choćby współczucia. Jego wzrok wydawał się być zagubiony. Bill wyraźnie widział,
że Tom, chyba nie do końca przemyślał sobie to, co zrobił i teraz bał się jego reakcji.
– Ja… – zaczął nieskładnie Tom
i tylko czekał na to aż Bill się na niego wydrze. – Ja…
– Dziękuję – wydusił z siebie Bill,
obserwując malujące się na twarzy Toma zaskoczenie.
– Nie ma za co – wydukał
niepewnie. – Ty pewnie też zrobiłbyś na moim miejscu to samo.
– Pewnie tak – odparł Bill.
– Pójdę umyć ręce. Zaraz
wracam – mówiąc to, dosłownie uciekł do łazienki.
Jak tylko dopadł do niej, pierwsze co zrobił, to odkręcił
wodę i zanurzył pod nią ręce klnąc pod nosem na siebie i na to, co zrobił. Nie
mógł uwierzyć w to, co się stało. Nie rozumiał, co mu odbiło. Podniósł głowę,
spoglądając na swoje odbicie w lustrze i zastanawiał się, co sobie musiał pomyśleć
o nim Bill. Jak on mu teraz spojrzy w oczy? Za kogo będzie go uważał?
Jak tylko umył ręce, chlusną sobie w twarz wodą, mając
nadzieję, że to tylko sen, jednak nie obudził się. Nic się nie zmieniło prócz
tego, że miał mokrą twarz i koszulkę od kapiącej mu z twarzy wody.
Dopiero teraz poczuł, jak szybko bije mu serce i że jego
bokserki w pewnym miejscu też opinały go nieco mocniej. Zwariował! To jedyna myśl,
jaka w tej chwili krążyła mu po głowie. Ciągle
zadawał sobie pytanie, dlaczego to zrobił? I dlaczego Bill musiał być taki
wyrozumiały? Jeszcze mu za to podziękował, jakby było za co.
Kiedy zdał sobie sprawę, że nie może siedzieć w łazience wieczność,
ogarnął go strach. Zawsze potrafił stawić czoło temu, co nabroił, ale to? To
była najbardziej odjechana rzecz, jaką zrobił w całym swoim życiu. Nie mógł sam
uwierzyć, że zrobił drugiemu mężczyźnie dobrze z własnej woli, a do tego miał przy
tym jakąś dziwną satysfakcję, to chyba najbardziej go zszokowało. Podobała mu
się reakcja Billa. Podobało mu się, że podniecił go jego dotyk, ale zupełnie
nie wiedział, co z tym teraz zrobić.
– Tom? – usłyszał i aż
ścisnęło go coś w żołądku.
– Już wychodzę – krzyknął i zakręcając
wodę, wytarł pospiesznie ręce w ręcznik i wyszedł, starając się nie spojrzeć
Billowi w oczy.
– Twoja komórka dzwoni –
rzucił Bill.
– Komórka? – zdziwił się Tom,
wyrwany kompletnie ze swoich rozmyślań.
– Znaczy już przestała, ale
dzwoniła.
Tom podszedł do stolika, zerkając na aparat. Poklikał
chwilę, pisząc krótkiego sms’a i odłożył komórkę.
– Coś ważnego? – zapytał
ostrożnie Bill. Zauważył, że odkąd Tom wyszedł z łazienki, był rozkojarzony.
– Nie. To kumpel – odparł.
– Pewnie brakuje mu ciebie.
Teraz gdy musisz tu ze mną siedzieć, wasza przyjaźń na tym cierpi.
W końcu Tom spojrzał na Billa.
– Z Alanem i tak się zwykle
widuje dopiero wieczorem – wyjaśnił. –
Zanim się tu zjawiłem, prowadziłem nieco inny tryb życia.
– Nocny?
– Można tak powiedzieć.
Bill się uśmiechnął, a Tom zbierając się w końcu w sobie,
podszedł do niego, by zabrać ręcznik, na którym go masował, i po usadowieniu go
w dogodnej pozycji przykryć do połowy. W każdym razie jednego był pewny, nie
odezwie się na ten temat ani jednym słowem i miał nadzieję, że Bill także. W
przeciwnym razie ucieknie stamtąd, bo już sama świadomość, co zrobił, sprawiała,
że miał ochotę uciec i nigdy więcej się tu nie pokazywać, jedynie poczucie
obowiązku i kara, która by go i tak nie ominęła, sprawiały, że wciąż tu był.
Cały dzień Tom unikał kontaktu wzrokowego z Billem. A
jednak ten nie przejmował się tym. Doskonale wiedział, co się dzieje teraz w
głowie Kaulitza i taktownie, nawet jednym słowem, nie schodził na ten temat. Czekał,
w duszy modląc się, żeby to, co mu się wydaje, okazało się prawdą.
A Tom, jak tylko wybiła osiemnasta, zwinął się z kliniki,
żegnając się z Billem tylko lapidarnym „Do jutra” i wyjeżdżając z piskiem opon
ze szpitalnego parkingu, ruszył prosto przed siebie.
Musiał się zdystansować do tego, co się dziś stało, a
raczej do tego, co sam zrobił i musiał się napić.
Towarzystwo Alana, który już na niego czekał w pubie ze
szklaneczką jakiegoś drinka, chwilowo odciągnęły jego myśli od istoty problemu.
– Cześć – rzucił tylko i przysiadając
się obok Alana, chwycił szklankę i przechylił, wypijając jednym tchem całą
zawartość.
– Cześć – odparł zdezorientowany
Alan. Kiwając w międzyczasie kelnerce, by podeszła do stolika.
– Co tam? – zapytał Tom, starając
się zabrzmieć jak najbardziej zwyczajnie.
– U mnie jak zwykle to samo,
ale widzę, że u ciebie jakieś zmiany.
– Jakie zmiany? – Tom
zareagował z przesadną ekspansją.
– Jak powiesz, to się dowiem.
– Nie wiem, o czym mówisz.
– Jak tam w klinice?
– A jak ma być?
– Jak nie chcesz, nie mów.
Tom westchną ostentacyjnie, rozglądając się za kelnerką.
– No gdzie ta kelnerka? –
zniecierpliwił się.
– Już idzie.
Gdy wypili po kolejnym drinku, Tom nieco się uspokoił.
– Masz może… no wiesz – rzucił,
mając na myśli towar, który Alan zwykle posiadał.
– Niestety nie. Od czasu tej
afery, przez którą musisz męczyć się z tym chłopakiem w klinice, jestem czysty.
– Szkoda – mrukną pod nosem
Tom. – A z Billem wcale się nie męczę, to w porządku koleś.
– Tak?
– Przyszedłbyś kiedyś do
kliniki, to bym cię z nim poznał.
– Nie żartuj.
– Mówię całkiem poważnie.
– Nie wiem, o czym bym miał z nim
rozmawiać.
– Jak to, o czym? A o czym rozmawiasz ze mną?
– Ty, to co innego.
– On jest taki sam jak my.
– Słyszałem, że on jest
„dziwny” – Alan zaznaczył to słowo gestem rąk.
– Dlaczego dziwny? Co masz na
myśli?
– Nie wiem, krążą różne
plotki.
– Jakie plotki?
– Że jest gejem.
Tom spojrzał na Alana, po czym parsknął śmiechem. Nie
było nawet, o czym mówić. Jedyną osobą, którą w tym momencie można było podpisać
pod określeniem gej, był on sam. A tak przynajmniej się czuł po tym, co zrobił
Billowi. Co prawda mógł się bronić tym, że przecież Bill nie protestował i na
dobrą sprawę oni obaj podchodzili pod gejów, ale to i tak nie zmieniało faktu,
że on sam pierwszy zrobił krok w tym kierunku.
– Co cię tak bawi? – Zdezorientowany
Alan uniósł się.
– Bill, gejem? Proszę cię.
– Mówię tylko to, co
słyszałem.
– On miał dziewczynę, chciał
się z nią nawet ożenić. Naprawdę daleko mu do geja.
– Miał? – Alan wychwycił między
wierszami.
– Już nie są razem.
– Dlaczego?
Tom znowu spojrzał przenikliwie na Alana. Były tematy, które
nie wiedzieć czemu uważał za osobiste wyznanie Billa i nie zamierzał nikomu
więcej o tym mówić.
– Nie wiem, nie wyszło i tyle.
– Ciekawe dlaczego.
– Może sam zapytasz o to
Billa.
– No, co ty. Przecież ja go nie
znam.
– Jest okazja poznać. To fajny
koleś i nie ma co go oceniać po pozorach. On po prostu ma swój styl, ale charakterem
jest taki jak my.
– No nie wiem. Coś mi się
wydaje, że on ma na ciebie wpływ, dlatego teraz tak mówisz.
– Przestań. Przyjdź jutro albo
pojutrze, zresztą bez znaczenia kiedy, ja i tak jestem tam od dziesiątej rano
do osiemnastej codziennie, i sam się przekonaj.
Alan chwycił szklaneczkę z drinkiem i dopił zawartość,
odstawiając ją z głośnym stukotem.
– Zastanowię się – odparł
krótko, ale Tom już wiedział, że w szpitalu raczej go nie zobaczy.
Po dwóch szklaneczkach obaj wyszli z pubu.
Dochodziła już dziesiąta wieczorem, a Tom padał już ze zmęczenia.
Te poranne pobudki go wykańczały. Zwykle o dziewiątej rano, to on się dopiero kładł
spać, a nie wstawał. Tymczasem od ponad miesiąca punkt dziewiąta rano, budził
go budzik i codziennie punkt dziewiąta rano wyłączając go, soczyście przeklinał
pod nosem, musząc zwlec się z łóżka.
To nieprawda, że człowiek potrafi się szybko przestawić.
To znaczy, każdy inny człowiek pewnie tak, ale nie on. On czuł się tak zmęczony,
tak śpiący, pomimo że spał przynajmniej osiem godzin na dobę, że dopiero, gdy
wychodził z domu i jechał do kliniki, świeże powietrze rozbudzało go. Jednak nie
skarżył się nikomu. Wziął na siebie winę, bo tak było najlepiej, a przynajmniej
tak sądził. Doskonale wiedział, że ojciec albo jego koledzy po fachu załatwią
to tak, by ponieść najmniej dotkliwe konsekwencje, jeśli w ogóle. Tym razem
jednak się nie udało, ale i tak uważał, że nie jest najgorzej, tylko to poranne
wstawanie.
Jednak kiedy wieczorem wrócił do domu i został sam, wszystkie
wspomnienia powróciły. Usiadł na łóżku, podłączając telefon do ładowarki i spojrzał
na swoje dłonie, te dłonie, które kilka godzin temu zrobiły drugiemu mężczyźnie
dobrze. Te same, które poczuły, jak spływa po nich ciepłe nasienie innego
mężczyzny. Kompletnie nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Niby tylko pomógł,
tak to sobie przynajmniej tłumaczył. Jednak fakt, że sam się przy tym podniecił,
nie dawał mu spokoju. Czy to oznaczało, że był gejem? Nie chciał nawet dopuścić
do siebie takiej myśli. Podniecił się, bo to zwyczajna rzecz. To tak jak na filmach
porno, oglądał je po to, by się podniecić i doprowadzić do szczytowania. Tyle że
zwykle podniecały go kobiety, a nie faceci. A może zareagował tak dlatego, że wszystko
działo się na żywo? A może jest gejem i nie miał o tym w ogóle pojęcia, a to
zdarzenie tylko to w nim odblokowało?
Nagle podskoczył na łóżku, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
– Proszę – odezwał się,
obserwując, jak się otwierają.
– Zrobiłem kolację, zjesz? –
zapytał Jorg. Doskonale wiedział, że Tom mógł już coś jeść na mieście, ale to
był też pretekst, by zajrzeć do niego.
– Zjem – odparł krótko, ale na
tyle cicho i beznamiętnie, że Jorg zauważył jego dziwny nastrój.
– Coś się stało? – zapytał
ostrożnie.
– Nie. Czemu pytasz?
Ich spojrzenia w końcu spotkały się.
– Bo tak siedzisz bezczynnie.
– Jestem zmęczony.
– No to chodź zjeść i położysz
się. Gdybyś codziennie nie siedział do drugiej w nocy przed komputerem, to byś się
wysypiał.
Tom nawet tego nie skomentował, zresztą nie było czego,
nie miał absolutnie żadnego argumentu na swoją obronę. Jeszcze raz zerknął na
komórkę, czy się na pewno ładuje i wstając z łóżka, ruszył za ojcem do kuchni.
Tymczasem
Bill po tym, jak matka w końcu poszła do domu, sam zaczął rozmyślać o tym, co
się stało. Był wniebowzięty. Jego życie jak sądził do tej pory bez sensu, właśnie
sensu nabierało. Widział wyraźnie, że nie jest już Tomowi całkowicie obojętny.
Oczywiście zdawał sobie sprawę, że z całą pewnością Tom nie czuje do niego tego,
co on do niego, a w każdym razie jeszcze nie czuje, ale wszystko najwyraźniej
zmierzało w tym kierunku i musiał dobrze to przemyśleć, żeby czegoś nie spieprzyć.
Nawet nie deliberował nad tym, że przecież on sam nie
miał żadnego doświadczenia z mężczyzną. Że nigdy nawet nie pomyślał, że mogłoby
go coś łączyć z innym mężczyzną. Owszem, wielu miało go za geja, ale zwykle śmiał
się z tego, wiedząc doskonale, że preferuje wyłącznie kobiety i Sarę, którą
kochał najbardziej na świecie i przecież zamierzał się z nią nawet ożenić. Więc
myślał gorączkowo nad tym, co takiego miał w sobie Tom, że tak zwyczajnie
traktował to, co zaczynało się między nimi rodzić, jak gdyby to było coś
naturalnego i na porządku dziennym.
Ten dotyk dłoni Toma na jego członku, wciąż miał wrażenie,
że go czuje. Nawet teraz, czuł go i podniecał się samym tylko wspomnieniem.
Było mu cudownie i prawie przez całą noc nie spał, zanurzając się aż po czubek
głowy w odmętach wspomnień wczorajszego dnia, i tylko jedna myśl, która dopadła
go, gdy dostrzegł za oknem pierwsze oznaki nadchodzącego świtu, to co ma zrobić,
żeby popchnąć Toma dalej? Obawiał się, że gdy Tom wczoraj wrócił do domu, usiadł
i wszystko sobie na spokojnie przemyślał i że może już nie chcieć, żeby to się
powtórzyło. Westchnął ciężko i spojrzał na drzwi, które właśnie w tym momencie
uchyliły się, wpuszczając do środka prostym słupem światło z korytarza.
– Nie śpisz? – zapytała
Margaret, podchodząc do łóżka.
– Nie.
– Chcesz pić?
– Nie, dziękuję.
– A załatwić się?
– Może później.
– Dobrze – odparła i zaczęła poprawiać
mu kołdrę, naciągając ją nieco wyżej. – Spróbuj się przespać, bo będziesz zmęczony,
jak przyjdzie Tom.
– Przy nim nie czuję zmęczenia.
Zresztą niczego nie czuję, nawet tego, że jestem sparaliżowany.
Margaret uśmiechnęła się.
– Ty naprawdę się w nim zakochałeś.
Bill tylko skinął głową.
– Powiedziałeś mu już?
– Nie, jeszcze nie. Może nie
będę musiał.
– Co masz na myśli?
– Nic takiego – znowu posłał
jej uśmiech. – Z takimi rzeczami nie ma co się spieszyć – wyjaśnił.
– Racja – przyznała.
– Zjadłbym coś słodkiego –
rzucił.
– Słodkiego, w środku nocy?
– Już świta.
– Kawiarenkę otwierają dopiero
o siódmej, chyba że chcesz Marsa.
– Może być.
– To zaraz przyniosę.
– Dziękuję.
Tak, co prawda zjedzenie Marsa miało się nijak to
ciepłych i zwinnych rąk Toma, ale na te parę godzin, zanim go ujrzy, miało mu zrekompensować
głód pożądania i uspokoić jego potencje oraz szalejące w jego głowie myśli.
Nawet się nie spodziewał, że po takiej bombie kalorycznej
zaśnie, ale spał tak twardo, że dopiero Derek go zbudził i natychmiast został
za to zrugany soczystą wiązanką niemieckich przekleństw.
– Toma też tak traktujesz,
kiedy przychodzi cię masować?
– Tom mnie nie budzi.
– Bo przychodzi w południe,
kiedy już nie śpisz.
– A ty nie możesz przychodzić
po południu, kiedy Tom już pójdzie do domu?
– Pracuję tylko do piętnastej,
też chcę mieć wolne.
Bill tylko syknął w odpowiedzi, gdy Derek rozciągał mu ścięgno
pod kolanem.
– Przepraszam.
– Trochę delikatniej, nie
jestem workiem kartofli.
– Masz przykurcze, dlatego
boli – wyjaśnił. – Słyszałem, że o dziewiątej ma przyjść do ciebie psycholog – ciągnął
dalej.
– Psycholog? – zdziwił się
Bill. – Po co?
– No wiesz, zważywszy, że
fizycznie nic ci nie dolega, to fakt, że już tyle czasu nie ma u ciebie żadnej
poprawy, jest niepokojący.
– To może nie jest kwestia
psychiki, a urazu? Może jednak coś ze mną nie tak? – deliberował Bill.
Derek popukał mu palcem w czoło.
– Tu masz coś nie tak. Brak ci
motywacji.
Bill prychnął. Motywacji? Miał motywację - Toma. To on
stał się teraz dla niego sensem życia, to chyba była najlepsza motywacja, jaką mógł
mieć, a jakoś wciąż leżał tam jak kłoda.
– A jeśli to nie jest kwestia
motywacji, tylko naprawdę mam jakiś uraz?
– Miałeś robione wszelkie
możliwe badania, nic ci nie dolega. Dlatego myślę, że ten psycholog to dobry
pomysł.
– Kto tak wymyślił, moja
matka?
– Standardowa procedura.
– Jasne – sapnął pod nosem. –
Wiem, że moja matka na pewno za tym stoi.
– Jeśli nawet, to nie chce dla
ciebie źle.
Tak, ale jeśli odzyska sprawność, wypiszą go stąd, a Tom
dostanie pod opiekę innego pacjenta. Niby nic takiego, ale co jeśli zakocha się
w tym innym pacjencie? Chociaż, kiedy pomyślał o drugiej wersji swojego
położenia, a mianowicie o tym, że kara Toma skończy się, a on nadal będzie
sparaliżowany, co wtedy? Czy Tom będzie do niego przychodził, nie mając już
żadnych zobowiązań? Obie te myśli sprawiły, że wezbrała w nim złość.
– Dosyć! Słyszysz, dosyć! Mam
na dzisiaj dosyć! – podniósł głos.
– Dopiero zaczęliśmy.
– Tom to dokończy, idź już.
– Bill, nie mogę tego zrobić. Jestem
twoim rehabilitantem, wykonuje swoje obowiązki, nie wolno mi zostawić cię w połowie
rehabilitacji.
– Na dziś wystarczy, źle się
czuję.
Tym razem to Derek westchnął.
– Chodzi o tego psychologa,
tak? Zdenerwowałeś się, bo ma przyjść.
– W dupie mam tego psychologa.
Mam dosyć tej rehabilitacji.
– Tak po prostu?
– Tak po prostu!
– Dobrze, jak chcesz. Powiem
Tomowi, żeby cię dzisiaj trochę dłużej pomasował. Ale nie myśl, że tak będzie zawsze.
Tylko dzisiaj ci odpuszczam – mówiąc to, pozbierał swoje rzeczy i po chwili
wyszedł z pokoju, rzucając mu na odchodne „Do jutra”.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Przecież... przed sekundą zaczęłam czytać, a to już koniec? Nieee wytrzyyymam. Potnę się mydłem w płynie, pfft.
OdpowiedzUsuńAle jejku, nie wierzę, że to przeczytałam. Tyle dni (to i tak całkiem krótko, niektórym zajmuje to dłużej niż dziesięć dób) sprawdzania bloga i wyrywania włosów... warto było czekać. <3 Mam nadzieję, Niki, że pomimo tego zęba miło spędziłaś czas z gościem. :) U mnie ostatnio też ciągle ktoś jest, normalnie bzika można dostać. Pogoda tutaj też średniawa, ale co poradzić? Przynajmniej wieczory ładne. Widziałaś wczorajszą pełnię? Piękna była.
Ale wracając, bo się rozpisałam - przyczepię się do dwóch rzeczy: skąd ta pielęgniarka wiedziała o uczuciu Billa? W ogóle odnoszę wrażenie, że trochę za szybko stwierdził, że kocha Toma. I zmienił priorytet, bo jeszcze całkiem niedawno twierdził, że się zabije po wstaniu. Ale to moje subiektywne zdanie. Może coś też zapomniałam z poprzednich części? Jeszcze raz chyba sobie to czytnę.
Ale żeby było też kolorowo, muszę przyznać, że ten rozdział mnie i tak standardowo zachwycił! Wiedziałam, że podczas masażu coś będzie, no po prostu wiedziałam! I to jakie wielkie to coś! Biedny Tom, taki pogubiony, zawstydzony... za to Bill już knuje. I bardzo dobrze, powinien wskazać odpowiednią drogę naszemu Tomaszowi. Ale ten Alan coś mi nie pasuje. Z nim będzie jeszcze jakaś akcja, czuję to. A ten psycholog? Niepotrzebny, od czego przecież jest Tom! Choolercia, teraz weź czekaj... faaak, czemu zawsze tak urywasz? Ja pragnę rozmowy bliźniaków, a tu bam, koniec. Przykro. Ech, podobno czekanie wzmacnia końcowe zadowolenie, czy jakoś tak.
Ściskam,
An
W odcinku 10 Bill wyznaje Margaret, że się zakochał w Tomie. :)
UsuńNie bój się, nie rzucą się sobie w ramiona jeszcze bardzo długo :P A jego priorytety się nie zmieniły. Pomyśl, że on nie wie, że w sercu Toma coś się dzieje, a sam Tom też będzie się z tym bardzo dobrze krył, i co zostanie Billowi? Dokończyć to, co mu nie wyszło. :)
Z tych emocji dalej pewnie zapomniałam. XD
UsuńNie rzucą długo, powiadasz? To nie wiem, czy nie powinnam płakać w takim razie, haha.
No proszę... Tom jaki uczynny... :P przecież nie wolno zostawić kumpla w potrzebie. Jakaś solidarność plemników chyba tez istnieje :P. Jestem naprawdę bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy. Nie spodziewam się jakiegoś szybkiego rozwoju akcji ale i tak niecierpliwie czekam aż coś więcej się między nimi wydarzy. :)
OdpowiedzUsuńpo raz kolejny to napisze, ale naprawdę te dłuższe przerwy wyszły temu opowiadaniu na dobre. Absolutnie mi nie przeszkadza, że rozdziały są rzadziej (tydzień to przecież nie tak długi okres, niejednokrotnie czeka się na odcinek o wiele dluzej), a wręcz przeciwnie... nawet mi to pasuje bo o wiele lepiej czyta się coś na co faktycznie miałaś czas, a nie jest napisane, bo termin...
Do następnego.
Buziaki :)
Um, Niki, a może daj Tomowi jakąś mangę, bądź anime yaoi. Może szybciej się skapnie,że bez Billa życia niema? O.o ^^ Ciekawe, czy Alan ich odwiedzi i kiedy Billy zacznie chodzić...
OdpowiedzUsuńEm, mam takie pytanie. Bo znalazłam bloga yaoi z paringami z FullMetall Alchemist i to jest twój blog? Autorka to Niki-san, ale może być to tylko zbieżność i blog jest na onecie, soo
Pozdrawiam i cłuję
Azusa
Tak to mój blog, stare dzieje 😉
UsuńTAK TAK TAK Doczekałam się <3 kiedy kolejny ou widzę, że tom coraz bardziej zanurza się w tym uczuciu *-* więcej, więcej, mnóstwa weny i czadu życzę ~~ Anastazja
OdpowiedzUsuńCiekawe co tym razem przy masażu się stanie...^^Nie mogę doczekać się kolejnego odcinka.Kocham ich obu i chcę żeby byli na zawsze razem.Odnośnie blogów to Ty je piszesz najlepiej.Proszę Cię błagam dodaj już odcinek.Pozdrawiam.Natalincia.
OdpowiedzUsuńŚwietne i chcę więcej :)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy odcinek? :))
OdpowiedzUsuńNa dniach. Laptop mi padł i jestem zmuszona pisać na tablecie. Idzie mi to jak krew z nosa, nie uznaje tego urządzenia za funkcjonalne, podziwiam wszystkich tych którzy zachwycają się tabletami, dla mnie to badziewie i tyle. Uznaje się jeszcze dzień lub dwa w cierpliwość.
Usuń*uzbrojcie. I to samoistne przestawianie się słów, szlag mnie z tym trafia.
Usuń*uzbrojcie. I to samoistne przestawianie się słów, szlag mnie z tym trafia.
UsuńRozumiem twój ból, sama dawniej pisałam na telefonie (!) I to jeszcze takim, który miał tylko 3,5 cala.. tragedia. Trudno trafić chociażby w literę. Ale okey, będziemy czekać, bo warto! ;)
Usuń*uzbrojcie. I to samoistne przestawianie się słów, szlag mnie z tym trafia.
UsuńMam nadzieję,że odcinek będzie już w poniedziałek,normalnie nie mogę o niczym innym prawie myśleć.Pozdro i życzę dużo weny,normalnie robi się goraco,wszystko widzę oczami wyobraźni,mmm...^^ *
OdpowiedzUsuńW poniedziałek wieczorem powinnien już być odcinek.
UsuńKiedy odcinek? :)
OdpowiedzUsuń