Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

czwartek, 21 lipca 2016

Hello kochani


Jak tam mijają wam wakacje? Mnie różnie. Trochę pogoda nie sprzyja i na dodatek ząb mi się ukruszył, a że to akurat jedynka, chodziłam wkurwiona przez cały tydzień, bo aż tydzień musiałam czekać na wizytę, ale już wszystko z moim ząbkiem dobrze, i że tak powiem jest jak nowy. Trochę was tym razem przetrzymałam i odcinka nie było już ponad tydzień, ale miałam przez tydzień wakacyjnego gościa, i czas, który zwykle miałam na pisanie, przeznaczyłam na gościa. Mam nadzieję, że to oczekiwanie mi wybaczycie i odcinek się wam spodoba.
W każdym razie jeszcze raz was informuję, że opowiadanie ma się bardzo dobrze i nie bójcie się, że zostanie porzucone, co to to nie. A teraz zapraszam na kolejny odcinek. 

Wasza Niki.






Odcinek 14






Przygotował Billa do masażu, ściągając z niego koszulkę i układając go na brzuchu.
– Wygodnie ci? – zapytał, upewniając się.
– Tak.
Nic więcej już go nie interesowało. Nalał sobie na ręce olejku i rozgrzewając go na swoich dłoniach, przejechał nimi wzdłuż kręgosłupa Billa. Zauważył, jak Bill zamyka oczy. Ten gest upewnił go, że robi wszystko tak, jak trzeba, a Bill czerpie z tego przyjemność. I to dosłownie, bo nie wiedzieć czemu dziś Tom masował go zupełnie inaczej, niż robił to do tej pory. I wcale nie chodziło o siłę, czy technikę, tylko miejsca, w które sięgał rękami. Jego dłonie prześliznęły się po obu bokach klatki piersiowej Billa, sprawiając, że na jego ciele momentalnie pojawiła się gęsia skórka.
Bill przygryzł lekko dolną wargę, czując dziwne łaskotanie w podbrzuszu. Ten dotyk go podniecił. I w tym samym momencie, kiedy to sobie uświadomił, wpadł w panikę. Nie chciał, żeby Tom źle to odczytał, on po prostu tak bardzo pragnął bliskości drugiego człowieka, że było mu w tej chwili już wszystko jedno, kto by to był, byle okazał mu trochę czułości i zainteresowania, a Tom nie tylko to zrobił, co jeszcze znaczył dla niego więcej, niż na początku myślał.
– Sprawiam ci ból? – zapytał Tom, wyrywając Billa z zamyślenia.
– Nie, wszystko w porządku.
– Na pewno? Jeśli robię coś nie tak, po prostu powiedz.
– Jest dobrze, niczego nie zmieniaj.
Kiedy Tom musną szyję Billa, wiedział już, że to, co mu się tylko wydawało, a mianowicie to, że Bill reaguje na to inaczej, niż powinien, nie jest tylko jego przywidzeniem. Przerwał natychmiast masowanie i odwrócił go na wznak. Nawet nie musiał patrzeć na jego bokserki. Czerwona twarz Billa mówiła sama za siebie. Mimo wszystko jego ciekawość zwyciężyła i po chwili skupił swój wzrok na Billa kroczu i jego dość pokaźnej rozmiarów erekcji.
Trumper powiódł wzrokiem za Tomem i sam spojrzał na to, na co z takim zainteresowaniem patrzył Tom i aż mu się zrobiło gorąco. Czuł, że się podniecił, ale nie sądził, że aż tak. Przygryzł dolną wargę i zerknął na Toma, który ani na moment nie oderwał wzroku od jego krocza. Kaulitz przyglądał się tak wnikliwie, że wydawało się, iż nad czymś dość intensywnie myśli. Przełknął z ledwością ślinę, kompletnie nie mając pomysłu jak mu się z tego wytłumaczyć. Niby normalna rzecz, a jednak nie powinna mieć miejsca w takiej sytuacji. Tym bardziej że Tom był mężczyzną, a Bill śmiało mógł powiedzieć, że przez całe jego dotychczasowe życie nigdy nie interesowali go inni mężczyźni. A jeśli już przykuwali jego uwagę, to wyłącznie ze względów estetycznych; musiało być w nich, a raczej na nich coś niezwykle gustownego, że Bill pragnął mieć w swojej kolekcji dokładnie tę samą część garderoby, i to było wszystko. A Tom? Tom zburzył w nim wszelkie hamulce. Przy Tomie nie wiedzieć, czemu czuł się tak, jakby związanie się z drugim mężczyzną było czymś dla niego normalnym. Jakby znał Toma od zawsze i mógł być przy nim po prostu sobą. A jednak na te parę upiornie długo trwających sekund, bał się. Ale nie tego, że zostanie wyśmiany, czy zwyzywany od pedałów, a tego, że Tom nie zrozumie, że on go tak po prostu pokochał. Zresztą nawet sam Bill nie rozumiał do końca, jak to się w ogóle stało, że się w Kaulitzu zakochał.
– Jeśli chcesz, mogę ci ulżyć – odezwał się nagle Tom, wzbudzając w Billu tak ogromne zdziwienie, że jego oczy rozszerzyły się, a szok, jaki nim zawładnął, sprawił, że nie potrafił wypowiedzieć ani jednego słowa. Dopiero gdy Tom spojrzał na niego zupełnie normalnie, tak jakby dokładnie rozumiał go, odezwał się.
– Przepraszam.
– Za co?
– To nie tak jak myślisz – zaczął nieporadnie Bill.
– Skąd wiesz, co myślę?
– Nie trudno się domyślić.
– Wiesz, co tak naprawdę myślę?
Bill nie odpowiedział, ale jego uniesione brwi mówiły same za siebie, czekał na odpowiedź.
– Że to cię musi cholernie boleć – mówiąc to, bez zastanowienia wsunął mu rękę w slipki i zacisnął palce na jego nabrzmiałej męskości.
Ten tylko głośno wciągnął powietrze, zamykając oczy. Czuł się tak cholernie zażenowany, a jednocześnie jego podniecenie rozeszło się po całym ciele kolejną potężną falą. Tom nie musiał się nawet długo starać. Cała ta sytuacja, i sam fakt, że Bill od wypadku nie robił tego, sprawiły, że dosłownie po kilku ruchach ręką Toma, doszedł.
Ciężko oddychając, otworzył powoli oczy. Czuł się tak dobrze, że do szczęścia potrzeba było mu jeszcze tylko usłyszeć od Toma, że go kocha i mógłby już teraz nawet umrzeć, ale wiedział, że to byłoby za wiele. Jednak oczy Toma, gdy spotkały się ich spojrzenia, nie wyrażały jakieś odrazy, czy choćby współczucia. Jego wzrok wydawał się być zagubiony. Bill wyraźnie widział, że Tom, chyba nie do końca przemyślał sobie to, co zrobił i teraz bał się jego reakcji.
– Ja… – zaczął nieskładnie Tom i tylko czekał na to aż Bill się na niego wydrze. – Ja…
– Dziękuję – wydusił z siebie Bill, obserwując malujące się na twarzy Toma zaskoczenie.
– Nie ma za co – wydukał niepewnie. – Ty pewnie też zrobiłbyś na moim miejscu to samo.
– Pewnie tak – odparł Bill.
– Pójdę umyć ręce. Zaraz wracam – mówiąc to, dosłownie uciekł do łazienki.
Jak tylko dopadł do niej, pierwsze co zrobił, to odkręcił wodę i zanurzył pod nią ręce klnąc pod nosem na siebie i na to, co zrobił. Nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Nie rozumiał, co mu odbiło. Podniósł głowę, spoglądając na swoje odbicie w lustrze i zastanawiał się, co sobie musiał pomyśleć o nim Bill. Jak on mu teraz spojrzy w oczy? Za kogo będzie go uważał?
Jak tylko umył ręce, chlusną sobie w twarz wodą, mając nadzieję, że to tylko sen, jednak nie obudził się. Nic się nie zmieniło prócz tego, że miał mokrą twarz i koszulkę od kapiącej mu z twarzy wody.
Dopiero teraz poczuł, jak szybko bije mu serce i że jego bokserki w pewnym miejscu też opinały go nieco mocniej. Zwariował! To jedyna myśl, jaka w tej chwili krążyła mu po głowie.  Ciągle zadawał sobie pytanie, dlaczego to zrobił? I dlaczego Bill musiał być taki wyrozumiały? Jeszcze mu za to podziękował, jakby było za co.
Kiedy zdał sobie sprawę, że nie może siedzieć w łazience wieczność, ogarnął go strach. Zawsze potrafił stawić czoło temu, co nabroił, ale to? To była najbardziej odjechana rzecz, jaką zrobił w całym swoim życiu. Nie mógł sam uwierzyć, że zrobił drugiemu mężczyźnie dobrze z własnej woli, a do tego miał przy tym jakąś dziwną satysfakcję, to chyba najbardziej go zszokowało. Podobała mu się reakcja Billa. Podobało mu się, że podniecił go jego dotyk, ale zupełnie nie wiedział, co z tym teraz zrobić.
– Tom? – usłyszał i aż ścisnęło go coś w żołądku.
– Już wychodzę – krzyknął i zakręcając wodę, wytarł pospiesznie ręce w ręcznik i wyszedł, starając się nie spojrzeć Billowi w oczy.
– Twoja komórka dzwoni – rzucił Bill.
– Komórka? – zdziwił się Tom, wyrwany kompletnie ze swoich rozmyślań.
– Znaczy już przestała, ale dzwoniła.
Tom podszedł do stolika, zerkając na aparat. Poklikał chwilę, pisząc krótkiego sms’a i odłożył komórkę.
– Coś ważnego? – zapytał ostrożnie Bill. Zauważył, że odkąd Tom wyszedł z łazienki, był rozkojarzony.
– Nie. To kumpel – odparł.
– Pewnie brakuje mu ciebie. Teraz gdy musisz tu ze mną siedzieć, wasza przyjaźń na tym cierpi.
W końcu Tom spojrzał na Billa.
– Z Alanem i tak się zwykle widuje dopiero wieczorem – wyjaśnił.  – Zanim się tu zjawiłem, prowadziłem nieco inny tryb życia.
– Nocny?
– Można tak powiedzieć.
Bill się uśmiechnął, a Tom zbierając się w końcu w sobie, podszedł do niego, by zabrać ręcznik, na którym go masował, i po usadowieniu go w dogodnej pozycji przykryć do połowy. W każdym razie jednego był pewny, nie odezwie się na ten temat ani jednym słowem i miał nadzieję, że Bill także. W przeciwnym razie ucieknie stamtąd, bo już sama świadomość, co zrobił, sprawiała, że miał ochotę uciec i nigdy więcej się tu nie pokazywać, jedynie poczucie obowiązku i kara, która by go i tak nie ominęła, sprawiały, że wciąż tu był.
Cały dzień Tom unikał kontaktu wzrokowego z Billem. A jednak ten nie przejmował się tym. Doskonale wiedział, co się dzieje teraz w głowie Kaulitza i taktownie, nawet jednym słowem, nie schodził na ten temat. Czekał, w duszy modląc się, żeby to, co mu się wydaje, okazało się prawdą.
A Tom, jak tylko wybiła osiemnasta, zwinął się z kliniki, żegnając się z Billem tylko lapidarnym „Do jutra” i wyjeżdżając z piskiem opon ze szpitalnego parkingu, ruszył prosto przed siebie.
Musiał się zdystansować do tego, co się dziś stało, a raczej do tego, co sam zrobił i musiał się napić.
Towarzystwo Alana, który już na niego czekał w pubie ze szklaneczką jakiegoś drinka, chwilowo odciągnęły jego myśli od istoty problemu.
– Cześć – rzucił tylko i przysiadając się obok Alana, chwycił szklankę i przechylił, wypijając jednym tchem całą zawartość.
– Cześć – odparł zdezorientowany Alan. Kiwając w międzyczasie kelnerce, by podeszła do stolika.
– Co tam? – zapytał Tom, starając się zabrzmieć jak najbardziej zwyczajnie.
– U mnie jak zwykle to samo, ale widzę, że u ciebie jakieś zmiany.
– Jakie zmiany? – Tom zareagował z przesadną ekspansją.
– Jak powiesz, to się dowiem.
– Nie wiem, o czym mówisz.
– Jak tam w klinice?
– A jak ma być?
– Jak nie chcesz, nie mów.
Tom westchną ostentacyjnie, rozglądając się za kelnerką.
– No gdzie ta kelnerka? – zniecierpliwił się.
– Już idzie.
Gdy wypili po kolejnym drinku, Tom nieco się uspokoił.
– Masz może… no wiesz – rzucił, mając na myśli towar, który Alan zwykle posiadał.
– Niestety nie. Od czasu tej afery, przez którą musisz męczyć się z tym chłopakiem w klinice, jestem czysty.
– Szkoda – mrukną pod nosem Tom. – A z Billem wcale się nie męczę, to w porządku koleś.
– Tak?
– Przyszedłbyś kiedyś do kliniki, to bym cię z nim poznał.
– Nie żartuj.
– Mówię całkiem poważnie.
– Nie wiem, o czym bym miał z nim rozmawiać.
– Jak to, o czym?  A o czym rozmawiasz ze mną?
– Ty, to co innego.
– On jest taki sam jak my.
– Słyszałem, że on jest „dziwny” – Alan zaznaczył to słowo gestem rąk.
– Dlaczego dziwny? Co masz na myśli?
– Nie wiem, krążą różne plotki.
– Jakie plotki?
– Że jest gejem.
Tom spojrzał na Alana, po czym parsknął śmiechem. Nie było nawet, o czym mówić. Jedyną osobą, którą w tym momencie można było podpisać pod określeniem gej, był on sam. A tak przynajmniej się czuł po tym, co zrobił Billowi. Co prawda mógł się bronić tym, że przecież Bill nie protestował i na dobrą sprawę oni obaj podchodzili pod gejów, ale to i tak nie zmieniało faktu, że on sam pierwszy zrobił krok w tym kierunku.
– Co cię tak bawi? – Zdezorientowany Alan uniósł się.
– Bill, gejem? Proszę cię.
– Mówię tylko to, co słyszałem.
– On miał dziewczynę, chciał się z nią nawet ożenić. Naprawdę daleko mu do geja.
– Miał? – Alan wychwycił między wierszami.
– Już nie są razem.
– Dlaczego?
Tom znowu spojrzał przenikliwie na Alana. Były tematy, które nie wiedzieć czemu uważał za osobiste wyznanie Billa i nie zamierzał nikomu więcej o tym mówić.
– Nie wiem, nie wyszło i tyle.
– Ciekawe dlaczego.
– Może sam zapytasz o to Billa.
– No, co ty. Przecież ja go nie znam.
– Jest okazja poznać. To fajny koleś i nie ma co go oceniać po pozorach. On po prostu ma swój styl, ale charakterem jest taki jak my.
– No nie wiem. Coś mi się wydaje, że on ma na ciebie wpływ, dlatego teraz tak mówisz.
– Przestań. Przyjdź jutro albo pojutrze, zresztą bez znaczenia kiedy, ja i tak jestem tam od dziesiątej rano do osiemnastej codziennie, i sam się przekonaj.
Alan chwycił szklaneczkę z drinkiem i dopił zawartość, odstawiając ją z głośnym stukotem.
– Zastanowię się – odparł krótko, ale Tom już wiedział, że w szpitalu raczej go nie zobaczy.
Po dwóch szklaneczkach obaj wyszli z pubu.
Dochodziła już dziesiąta wieczorem, a Tom padał już ze zmęczenia. Te poranne pobudki go wykańczały. Zwykle o dziewiątej rano, to on się dopiero kładł spać, a nie wstawał. Tymczasem od ponad miesiąca punkt dziewiąta rano, budził go budzik i codziennie punkt dziewiąta rano wyłączając go, soczyście przeklinał pod nosem, musząc zwlec się z łóżka.
To nieprawda, że człowiek potrafi się szybko przestawić. To znaczy, każdy inny człowiek pewnie tak, ale nie on. On czuł się tak zmęczony, tak śpiący, pomimo że spał przynajmniej osiem godzin na dobę, że dopiero, gdy wychodził z domu i jechał do kliniki, świeże powietrze rozbudzało go. Jednak nie skarżył się nikomu. Wziął na siebie winę, bo tak było najlepiej, a przynajmniej tak sądził. Doskonale wiedział, że ojciec albo jego koledzy po fachu załatwią to tak, by ponieść najmniej dotkliwe konsekwencje, jeśli w ogóle. Tym razem jednak się nie udało, ale i tak uważał, że nie jest najgorzej, tylko to poranne wstawanie.
Jednak kiedy wieczorem wrócił do domu i został sam, wszystkie wspomnienia powróciły. Usiadł na łóżku, podłączając telefon do ładowarki i spojrzał na swoje dłonie, te dłonie, które kilka godzin temu zrobiły drugiemu mężczyźnie dobrze. Te same, które poczuły, jak spływa po nich ciepłe nasienie innego mężczyzny. Kompletnie nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Niby tylko pomógł, tak to sobie przynajmniej tłumaczył. Jednak fakt, że sam się przy tym podniecił, nie dawał mu spokoju. Czy to oznaczało, że był gejem? Nie chciał nawet dopuścić do siebie takiej myśli. Podniecił się, bo to zwyczajna rzecz. To tak jak na filmach porno, oglądał je po to, by się podniecić i doprowadzić do szczytowania. Tyle że zwykle podniecały go kobiety, a nie faceci. A może zareagował tak dlatego, że wszystko działo się na żywo? A może jest gejem i nie miał o tym w ogóle pojęcia, a to zdarzenie tylko to w nim odblokowało?
Nagle podskoczył na łóżku, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
– Proszę – odezwał się, obserwując, jak się otwierają.
– Zrobiłem kolację, zjesz? – zapytał Jorg. Doskonale wiedział, że Tom mógł już coś jeść na mieście, ale to był też pretekst, by zajrzeć do niego.
– Zjem – odparł krótko, ale na tyle cicho i beznamiętnie, że Jorg zauważył jego dziwny nastrój.
– Coś się stało? – zapytał ostrożnie.
– Nie. Czemu pytasz?
Ich spojrzenia w końcu spotkały się.
– Bo tak siedzisz bezczynnie.
– Jestem zmęczony.
– No to chodź zjeść i położysz się. Gdybyś codziennie nie siedział do drugiej w nocy przed komputerem, to byś się wysypiał.
Tom nawet tego nie skomentował, zresztą nie było czego, nie miał absolutnie żadnego argumentu na swoją obronę. Jeszcze raz zerknął na komórkę, czy się na pewno ładuje i wstając z łóżka, ruszył za ojcem do kuchni.

                Tymczasem Bill po tym, jak matka w końcu poszła do domu, sam zaczął rozmyślać o tym, co się stało. Był wniebowzięty. Jego życie jak sądził do tej pory bez sensu, właśnie sensu nabierało. Widział wyraźnie, że nie jest już Tomowi całkowicie obojętny. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że z całą pewnością Tom nie czuje do niego tego, co on do niego, a w każdym razie jeszcze nie czuje, ale wszystko najwyraźniej zmierzało w tym kierunku i musiał dobrze to przemyśleć, żeby czegoś nie spieprzyć.
Nawet nie deliberował nad tym, że przecież on sam nie miał żadnego doświadczenia z mężczyzną. Że nigdy nawet nie pomyślał, że mogłoby go coś łączyć z innym mężczyzną. Owszem, wielu miało go za geja, ale zwykle śmiał się z tego, wiedząc doskonale, że preferuje wyłącznie kobiety i Sarę, którą kochał najbardziej na świecie i przecież zamierzał się z nią nawet ożenić. Więc myślał gorączkowo nad tym, co takiego miał w sobie Tom, że tak zwyczajnie traktował to, co zaczynało się między nimi rodzić, jak gdyby to było coś naturalnego i na porządku dziennym.
Ten dotyk dłoni Toma na jego członku, wciąż miał wrażenie, że go czuje. Nawet teraz, czuł go i podniecał się samym tylko wspomnieniem. Było mu cudownie i prawie przez całą noc nie spał, zanurzając się aż po czubek głowy w odmętach wspomnień wczorajszego dnia, i tylko jedna myśl, która dopadła go, gdy dostrzegł za oknem pierwsze oznaki nadchodzącego świtu, to co ma zrobić, żeby popchnąć Toma dalej? Obawiał się, że gdy Tom wczoraj wrócił do domu, usiadł i wszystko sobie na spokojnie przemyślał i że może już nie chcieć, żeby to się powtórzyło. Westchnął ciężko i spojrzał na drzwi, które właśnie w tym momencie uchyliły się, wpuszczając do środka prostym słupem światło z korytarza.
– Nie śpisz? – zapytała Margaret, podchodząc do łóżka.
– Nie.
– Chcesz pić?
– Nie, dziękuję.
– A załatwić się?
– Może później.
– Dobrze – odparła i zaczęła poprawiać mu kołdrę, naciągając ją nieco wyżej. – Spróbuj się przespać, bo będziesz zmęczony, jak przyjdzie Tom.
– Przy nim nie czuję zmęczenia. Zresztą niczego nie czuję, nawet tego, że jestem sparaliżowany.
Margaret uśmiechnęła się.
– Ty naprawdę się w nim zakochałeś.
Bill tylko skinął głową.
– Powiedziałeś mu już?
– Nie, jeszcze nie. Może nie będę musiał.
– Co masz na myśli?
– Nic takiego – znowu posłał jej uśmiech. – Z takimi rzeczami nie ma co się spieszyć – wyjaśnił.
– Racja – przyznała.
– Zjadłbym coś słodkiego – rzucił.
– Słodkiego, w środku nocy?
– Już świta.
– Kawiarenkę otwierają dopiero o siódmej, chyba że chcesz Marsa.
– Może być.
– To zaraz przyniosę.
– Dziękuję.
Tak, co prawda zjedzenie Marsa miało się nijak to ciepłych i zwinnych rąk Toma, ale na te parę godzin, zanim go ujrzy, miało mu zrekompensować głód pożądania i uspokoić jego potencje oraz szalejące w jego głowie myśli.
Nawet się nie spodziewał, że po takiej bombie kalorycznej zaśnie, ale spał tak twardo, że dopiero Derek go zbudził i natychmiast został za to zrugany soczystą wiązanką niemieckich przekleństw.
– Toma też tak traktujesz, kiedy przychodzi cię masować?
– Tom mnie nie budzi.
– Bo przychodzi w południe, kiedy już nie śpisz.
– A ty nie możesz przychodzić po południu, kiedy Tom już pójdzie do domu?
– Pracuję tylko do piętnastej, też chcę mieć wolne.
Bill tylko syknął w odpowiedzi, gdy Derek rozciągał mu ścięgno pod kolanem.
– Przepraszam.
– Trochę delikatniej, nie jestem workiem kartofli.
– Masz przykurcze, dlatego boli – wyjaśnił. – Słyszałem, że o dziewiątej ma przyjść do ciebie psycholog – ciągnął dalej.
– Psycholog? – zdziwił się Bill. – Po co?
– No wiesz, zważywszy, że fizycznie nic ci nie dolega, to fakt, że już tyle czasu nie ma u ciebie żadnej poprawy, jest niepokojący.
– To może nie jest kwestia psychiki, a urazu? Może jednak coś ze mną nie tak? – deliberował Bill.
Derek popukał mu palcem w czoło.
– Tu masz coś nie tak. Brak ci motywacji.
Bill prychnął. Motywacji? Miał motywację - Toma. To on stał się teraz dla niego sensem życia, to chyba była najlepsza motywacja, jaką mógł mieć, a jakoś wciąż leżał tam jak kłoda.
– A jeśli to nie jest kwestia motywacji, tylko naprawdę mam jakiś uraz?
– Miałeś robione wszelkie możliwe badania, nic ci nie dolega. Dlatego myślę, że ten psycholog to dobry pomysł.
– Kto tak wymyślił, moja matka?
– Standardowa procedura.
– Jasne – sapnął pod nosem. – Wiem, że moja matka na pewno za tym stoi.
– Jeśli nawet, to nie chce dla ciebie źle.
Tak, ale jeśli odzyska sprawność, wypiszą go stąd, a Tom dostanie pod opiekę innego pacjenta. Niby nic takiego, ale co jeśli zakocha się w tym innym pacjencie? Chociaż, kiedy pomyślał o drugiej wersji swojego położenia, a mianowicie o tym, że kara Toma skończy się, a on nadal będzie sparaliżowany, co wtedy? Czy Tom będzie do niego przychodził, nie mając już żadnych zobowiązań? Obie te myśli sprawiły, że wezbrała w nim złość.
– Dosyć! Słyszysz, dosyć! Mam na dzisiaj dosyć! – podniósł głos.
– Dopiero zaczęliśmy.
– Tom to dokończy, idź już.
– Bill, nie mogę tego zrobić. Jestem twoim rehabilitantem, wykonuje swoje obowiązki, nie wolno mi zostawić cię w połowie rehabilitacji.
– Na dziś wystarczy, źle się czuję.
Tym razem to Derek westchnął.
– Chodzi o tego psychologa, tak? Zdenerwowałeś się, bo ma przyjść.
– W dupie mam tego psychologa. Mam dosyć tej rehabilitacji.
– Tak po prostu?
– Tak po prostu!
– Dobrze, jak chcesz. Powiem Tomowi, żeby cię dzisiaj trochę dłużej pomasował. Ale nie myśl, że tak będzie zawsze. Tylko dzisiaj ci odpuszczam – mówiąc to, pozbierał swoje rzeczy i po chwili wyszedł z pokoju, rzucając mu na odchodne „Do jutra”.


18 komentarzy:

  1. Przecież... przed sekundą zaczęłam czytać, a to już koniec? Nieee wytrzyyymam. Potnę się mydłem w płynie, pfft.
    Ale jejku, nie wierzę, że to przeczytałam. Tyle dni (to i tak całkiem krótko, niektórym zajmuje to dłużej niż dziesięć dób) sprawdzania bloga i wyrywania włosów... warto było czekać. <3 Mam nadzieję, Niki, że pomimo tego zęba miło spędziłaś czas z gościem. :) U mnie ostatnio też ciągle ktoś jest, normalnie bzika można dostać. Pogoda tutaj też średniawa, ale co poradzić? Przynajmniej wieczory ładne. Widziałaś wczorajszą pełnię? Piękna była.
    Ale wracając, bo się rozpisałam - przyczepię się do dwóch rzeczy: skąd ta pielęgniarka wiedziała o uczuciu Billa? W ogóle odnoszę wrażenie, że trochę za szybko stwierdził, że kocha Toma. I zmienił priorytet, bo jeszcze całkiem niedawno twierdził, że się zabije po wstaniu. Ale to moje subiektywne zdanie. Może coś też zapomniałam z poprzednich części? Jeszcze raz chyba sobie to czytnę.
    Ale żeby było też kolorowo, muszę przyznać, że ten rozdział mnie i tak standardowo zachwycił! Wiedziałam, że podczas masażu coś będzie, no po prostu wiedziałam! I to jakie wielkie to coś! Biedny Tom, taki pogubiony, zawstydzony... za to Bill już knuje. I bardzo dobrze, powinien wskazać odpowiednią drogę naszemu Tomaszowi. Ale ten Alan coś mi nie pasuje. Z nim będzie jeszcze jakaś akcja, czuję to. A ten psycholog? Niepotrzebny, od czego przecież jest Tom! Choolercia, teraz weź czekaj... faaak, czemu zawsze tak urywasz? Ja pragnę rozmowy bliźniaków, a tu bam, koniec. Przykro. Ech, podobno czekanie wzmacnia końcowe zadowolenie, czy jakoś tak.

    Ściskam,
    An

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W odcinku 10 Bill wyznaje Margaret, że się zakochał w Tomie. :)
      Nie bój się, nie rzucą się sobie w ramiona jeszcze bardzo długo :P A jego priorytety się nie zmieniły. Pomyśl, że on nie wie, że w sercu Toma coś się dzieje, a sam Tom też będzie się z tym bardzo dobrze krył, i co zostanie Billowi? Dokończyć to, co mu nie wyszło. :)

      Usuń
    2. Z tych emocji dalej pewnie zapomniałam. XD
      Nie rzucą długo, powiadasz? To nie wiem, czy nie powinnam płakać w takim razie, haha.

      Usuń
  2. No proszę... Tom jaki uczynny... :P przecież nie wolno zostawić kumpla w potrzebie. Jakaś solidarność plemników chyba tez istnieje :P. Jestem naprawdę bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy. Nie spodziewam się jakiegoś szybkiego rozwoju akcji ale i tak niecierpliwie czekam aż coś więcej się między nimi wydarzy. :)
    po raz kolejny to napisze, ale naprawdę te dłuższe przerwy wyszły temu opowiadaniu na dobre. Absolutnie mi nie przeszkadza, że rozdziały są rzadziej (tydzień to przecież nie tak długi okres, niejednokrotnie czeka się na odcinek o wiele dluzej), a wręcz przeciwnie... nawet mi to pasuje bo o wiele lepiej czyta się coś na co faktycznie miałaś czas, a nie jest napisane, bo termin...
    Do następnego.
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Um, Niki, a może daj Tomowi jakąś mangę, bądź anime yaoi. Może szybciej się skapnie,że bez Billa życia niema? O.o ^^ Ciekawe, czy Alan ich odwiedzi i kiedy Billy zacznie chodzić...
    Em, mam takie pytanie. Bo znalazłam bloga yaoi z paringami z FullMetall Alchemist i to jest twój blog? Autorka to Niki-san, ale może być to tylko zbieżność i blog jest na onecie, soo

    Pozdrawiam i cłuję
    Azusa

    OdpowiedzUsuń
  4. TAK TAK TAK Doczekałam się <3 kiedy kolejny ou widzę, że tom coraz bardziej zanurza się w tym uczuciu *-* więcej, więcej, mnóstwa weny i czadu życzę ~~ Anastazja

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe co tym razem przy masażu się stanie...^^Nie mogę doczekać się kolejnego odcinka.Kocham ich obu i chcę żeby byli na zawsze razem.Odnośnie blogów to Ty je piszesz najlepiej.Proszę Cię błagam dodaj już odcinek.Pozdrawiam.Natalincia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nowy odcinek? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dniach. Laptop mi padł i jestem zmuszona pisać na tablecie. Idzie mi to jak krew z nosa, nie uznaje tego urządzenia za funkcjonalne, podziwiam wszystkich tych którzy zachwycają się tabletami, dla mnie to badziewie i tyle. Uznaje się jeszcze dzień lub dwa w cierpliwość.

      Usuń
    2. *uzbrojcie. I to samoistne przestawianie się słów, szlag mnie z tym trafia.

      Usuń
    3. *uzbrojcie. I to samoistne przestawianie się słów, szlag mnie z tym trafia.

      Usuń
    4. Rozumiem twój ból, sama dawniej pisałam na telefonie (!) I to jeszcze takim, który miał tylko 3,5 cala.. tragedia. Trudno trafić chociażby w literę. Ale okey, będziemy czekać, bo warto! ;)

      Usuń
    5. *uzbrojcie. I to samoistne przestawianie się słów, szlag mnie z tym trafia.

      Usuń
  7. Mam nadzieję,że odcinek będzie już w poniedziałek,normalnie nie mogę o niczym innym prawie myśleć.Pozdro i życzę dużo weny,normalnie robi się goraco,wszystko widzę oczami wyobraźni,mmm...^^ *

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy odcinek? :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*