Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
poniedziałek, 29 sierpnia 2016
21:31
Odcinek 18
Kilka kolejnych dni było dla Billa masą wylanego potu, mnóstwem
bólu i pierwszym pięciominutowym spacerem, oczywiście w asyście Toma i Derka.
Jeśli na początku sądził, że skoro może się już sam poruszać, to wstanie nie
będzie większym problemem, przekonał się, że ten miesiąc, o którym mówił Tomowi,
wcale może nie być przeciągany na siłę. Czuł się tak obolały po tych wszystkich
ćwiczeniach i masażach, że dostał aż gorączki.
– Jesteś cały rozpalony –
stwierdził Tom po tym, jak zauważył, że z jego twarzy od dobrych dwóch godzin
nie schodzą rumieńce. Dotknął jego czoła, odgarniając mu przy okazji włosy. – I
to bardzo – dodał.
– Nic mi nie jest.
– Właśnie widzę. Pójdę po jakieś
tabletki dla ciebie.
Już miał wstać i ruszyć do wyjścia, gdy Bill złapał go za
rękę. Uścisk nie był jeszcze silny, ale na tyle mocny, że to zatrzymało Toma.
– Zostań, prześpię się i mi
przejdzie, zawsze tak reaguje zmęczeniem.
– Nie musisz udawać, doskonale
wiem, jak się czujesz. Kiedyś myślałem, że jak dam sobie wycisk na siłowni
przez cały tydzień 2 razy dziennie po 4 godziny, to przyspieszę wzrost mięśni.
– I? – zapytał Bill.
– I skończyło się to dokładnie
tak samo, jak w twoim przypadku, wylądowałem na dwa dni w łóżku z gorączką. Już
pominę, że bolały mnie wszystkie mięśnie i przez tydzień ledwo mogłem podnieść kubek
z kawą, dlatego nie zamierzam patrzeć się, jak cierpisz. Są na to odpowiednie środki,
a sam dobrze wiesz, że w twoim przypadku nie możemy dać ci taryfy ulgowej.
– Wiem.
– Więc leż tu, a ja zaraz
wracam – mówiąc to, wyszedł, kierując się prosto do dyżurki i prosząc pielęgniarkę
o środki przeciwbólowe.
Nawet nie zadawała zbędnych pytań, spojrzała tylko w kartę
Billa i po chwili podała Tomowi, kubeczek z kilkoma różnymi tabletkami.
– Proszę.
– Nie za dużo tego? – zapytał,
widząc dość sporą ilość.
– Ma to zapisane w karcie. Ta niebieska
jest przeciwbólowa, to silny lek, po nim pewnie szybko zaśnie, reszta to witaminy.
Bez słowa Tom zabrał kubek i wrócił do pokoju.
– Już jestem.
– Szybko.
– Bo to niedaleko. Masz – podał
mu kubeczek i szklankę wody do popicia.
– Jezu, czemu tego tyle, aż
taki obolały nie jestem.
– To minerały i witaminy.
– A coś na ból?
– Też tam jest – odparł Tom,
reflektując się po chwili, co Bill powiedział. – A więc jednak cię boli.
– A czy ja mówiłem, że nie? Powiedziałem
tylko, żebyś się tym nie przejmował.
– Niech ci będzie. Połknij je,
a ja pójdę jeszcze do łazienki po ręcznik, zrobię ci kompres, bo wyglądasz, jak
po dobrym seksie.
– Skąd wiesz, jak wyglądam po
seksie.
– Domyślam się.
Bill prychnął tylko i przechylił kubeczek, połykając
wszystkie tabletki naraz.
– No, a teraz kładź się.
– Niańczysz mnie jak dziecko –
pożalił się.
– Tylko do chwil aż będziesz w
pełni zdrowy, później koniec dobroci.
– Tak?
Tom skinął tylko głową, kładąc Billowi kompres na czole.
– Lubisz się opiekować innymi?
– Nie.
– Nie? Zdziwił się Bill. Mną
się zajmujesz.
– Bo mi za to płacą.
Bill znowu prychną.
– Jesteś okropny.
– No śpij już.
– Śpij? Myślałem, że sobie
jeszcze pogadamy, jeszcze masz trochę czasu do osiemnastej.
– Jesteś zmęczony, pogadamy
jutro.
– Masz mnie już dosyć, tak?
– Jeszcze wiele ci trzeba,
żebym miał cię dosyć, ale ta tabletka przeciwbólowa i tak cię zaraz uśpi.
– Na mnie to tak nie działa. No,
chyba że to nie było na ból, a na spanie. Przyznaj się, Tom.
– Tak, przyznaje się. Poprosiłem
pielęgniarkę, żeby ci dała coś na szybki i głęboki sen.
Bill chwilę mierzył Toma wzrokiem, a ten nie spuszczał z niego
oczu, mając tak poważny wyraz twarzy, że Bill przez moment zwątpił.
– Myślałem, że mnie lubisz –
powiedział z wyrzutem.
Tom na to stwierdzenie aż przewrócił oczami.
– Śpij głupku, to tylko lek
przeciwbólowy – mówiąc to, zmienił mu kompres. – Jesteś strasznie rozpalony –
stwierdził, dotykając jego policzka.
Bill jeszcze trochę się wiercił, ale w końcu poczuł ogarniającą
go senność.
– Przyjdziesz jutro?
– Oczywiście.
– Tom?
– No?
– Jeśli czymś cię uraziłem
albo cokolwiek powiedziałem, co cię zdenerwowało, to nie bierz sobie tego do
serca.
Tom zmarszczył brwi.
– Niczym mnie nie uraziłeś.
Śpij już.
– Na pewno?
– Na sto procent. Mało mnie
jeszcze znasz i nie wiesz, ile mi trzeba, żebym się na kogoś obraził. Ale wszystko
przed nami, jak tylko wypuszczą cię stąd, poznasz mojego kumpla Alana. Chciałem,
żeby tu przyszedł, ale on unika szpitali.
– Jak każdy facet –
skomentował Bill.
– No właśnie – przytaknął Tom.
– Ale zobaczysz, jak on się do mnie odzywa i zrozumiesz wtedy jak ci daleko do
tego, żebym się na ciebie obraził. I wiesz? Pojedziemy we trójkę do pubu.
– I zabierzesz ze sobą kogoś
takiego jak ja?
Tom znowu zmarszczył brwi.
– A coś ci brakuje?
– Jestem trochę dziwny.
– No to tym bardziej będziesz się
tam czuł, jak wśród swoich.
Bill się tylko uśmiechnął, coraz bardziej czuł się
zmęczony i kiedy zamknął na chwilę oczy, już nie był w stanie ich otworzyć, momentalnie
pogrążając się we śnie.
Tom wiedział, że te obawy i dziwne pytania to między
innymi efekt przemęczenia i gorączki. Poprawił mu jeszcze kołdrę, naciągając mu
ją pod samą szyję i będąc pewny, że śpi, dotknął palcami jego ust. Przez dłuższą
chwilę obrysowywał ich kontur i badał fakturę. Kusiło go, by go pocałować. Bill
spał, więc na pewno by tego nie poczuł, ale opanował się, robiąc głębszy wdech
i odrywając wzrok od jego ust. Wiedział, że Bill jest mężczyzną i że to byłoby dziwne
i że same jego myśli, które coraz częściej docierają do tego samego punktu, są dziwne,
ale tak strasznie go kusiło, że resztką zdrowego rozsądku zmusił się, by stamtąd
wyjść. Nabawił się już obsesji, chcąc ich zwyczajnie zakosztować. Ciekawiło go,
jak Bill całuje i aż podskoczył, gdy wpadł na Simone.
– Tom?
– Pani Trumper.
– Przestraszyłam cię?
– Zamyśliłem się.
– Już idziesz do domu?
– Nie, jeszcze nie – zerknął
na zegarek. – Za dwie godziny.
– Jak tam dzisiaj Bill?
– Śpi – odparł krótko,
obserwując jak jej brwi ściągają się w dokładnie taki sam sposób, jak on sam to
robił. – Proszę się nie martwić, zmęczył się po dzisiejszych ćwiczeniach i ma
straszne zakwasy, przez co dostał lekkiej gorączki i teraz odpoczywa.
– Gorączki? – Tym razem jej
brwi uniosły się.
– Już wszystko opanowane,
dostał leki i właśnie dlatego śpi.
– Po lekach?
– Tak – odparł, czując, że
brzmi jak dziecko. Tłumaczył się i z każdym kolejnym zdaniem brzmiało to w jego
mniemaniu coraz bardziej enigmatycznie, ale Simone rozumiała go aż nadto,
właśnie dlatego, że była jego matką i sama w chwili stresu mówiła chaotycznie.
– Skoro śpi to nie ma sensu, żebyśmy
mu przeszkadzali. Masz ochotę na kawę albo herbatę?
Tom zerknął na bok, czuł się bardzo zażenowany. Nigdy nie
miał problemu, żeby z kimś pogadać i to w każdym wieku, ale mama Billa
wzbudzała w nim jakiś dziwny respekt, chociaż była miłą i ciepłą osobą. Ona
jednak nie czekała na jego odpowiedź i chwyciła go pod rękę.
– Na pewno masz. Posiedzimy sobie
trochę i porozmawiamy – mówiąc to, pociągnęła go w stronę windy.
Kiedy usiedli w szpitalnej kawiarence, Tom nie mógł
utrzymać z nią kontaktu wzrokowego. Peszyła go i sam nie wiedział dlaczego.
– Może chcesz coś słodkiego do
tej herbaty? – zapytała, wyraźnie widząc jego podenerwowanie.
– Nie dziękuję, muszę trzymać
formę.
Uśmiechnęła się.
– Twojej sylwetce, bo chyba to
miałeś na myśli, nic nie brakuje, a chyba jedno małe ciastko na pewno ci nie
zaszkodzi.
Oczywiście, że mu nie szkodziło, normalnie potrafił za
jednym zamachem pochłonąć pół tortu i miał to gdzieś, ile to miało w sobie
kalorii, ale przy niej się denerwował.
Kiedy kelnerka przyniosła po deserze, Tom dopadł do niego,
jakby nie jadł przez tydzień. W tym momencie robił wszystko, byle tylko nie
patrzeć na Simone. Zawsze, gdy przychodziła do Billa, nie skupiała swojej uwagi
tylko na nim i często się jej przyglądał. Teraz jednak, gdy byli tu tylko we
dwoje, nie potrafił spojrzeć jej w oczy.
– Krępuję cię? – zapytała.
Tom zerkną w końcu na nią, czując, że za chwilę to, co ma
już w żołądku, chyba wróci się z powrotem.
– Nie. Dobre to ciastko –
Zmienił temat w znany sobie sposób. Zawsze tak robił, gdy nie wiedział, co
powiedzieć.
– Zachowujesz się jak twój ojciec,
kiedy nie wie, co powiedzieć.
– Zna pani mojego ojca?
Tom doskonale wiedział, że te kilka razy, jakie ze sobą
rozmawiali, on sam widział na własne oczy, ale to za mało, żeby się poznać na
tyle, by wiedzieć o swoich typowych zachowaniach.
– Można powiedzieć, że się
znamy.
– Prowadził pani jakąś sprawę?
Simone uśmiechnęła się, ale nie odpowiedziała na to
pytanie, a Tom nadal pozostał w swoich domysłach.
– Co do Billa, to jutro
powinien…
Nie dokończył, bo zaczęła kręcić głową.
– Wszystko wiem, Tom,
rozmawiałam z lekarzem. Wiem, że razem z Derkiem robicie wszystko, by jak najszybciej
wrócił do pełni sił. Dziękuję. Ale chciałabym się dowiedzieć czegoś o tobie.
– O mnie? – Zdziwił się Tom, a
ona skinęła głową.
– Wydaje mi się, że chyba
polubiłeś Billa. On ciebie bardzo. Będziecie kontynuować tę znajomość po tym,
jak Bill wyjdzie ze szpitala?
– Dlaczego mnie pani o to
pyta?
– Bo Bill milczy, kiedy go o
to pytam.
– Może na to pytanie nie ma
jednoznacznej odpowiedzi. Owszem polubiliśmy się, ale ani ja, ani on nie wiemy,
czy ta relacja po tym, jak wyjdzie ze szpitala, będzie taka sama. Nie można się
z kimś przyjaźnić na siłę albo dlatego, że inni tego oczekują.
– Ja wcale tego od ciebie nie oczekuję.
Przepraszam, jeśli tak to zrozumiałeś.
– Tak to zabrzmiało – odparł, nabierając
trochę rezonu. – Myślę, że czas pokaże, jak się to wszystko potoczy.
– Tak, masz rację. Mogę zadać
ci osobiste pytanie?
– Jasne.
– Masz rodzeństwo?
– Nie.
– A chciałbyś mieć?
– O nie, nie, pieluchy i
wrzeszczący po nocach dzieciak to nie dla mnie. Jeśli mój ojciec coś zmajstruje
albo już zmajstrował – spojrzał na nią wymownie. – To ja się wyprowadzam z domu.
Simone zaśmiała
się.
– Nie, raczej nie. Ale zakładając,
że to nie byłby niemowlak, tylko ktoś w twoim wieku, cieszyłbyś się, mając
brata lub siostrę?
– To dziwne pytanie. Jestem
jedynakiem. Zawsze byłem wychowywany sam, rozumie pani, i ciężko jest mi sobie
nawet wyobrazić taką sytuację.
– A chciałbyś mieć rodzeństwo,
tak hipotetycznie.
– Nie wiem. Pewnie przydałoby
się na stare lata, ale to też nic pewnego, bo jeśli byłoby starsze ode mnie, to
ja musiałbym się nim opiekować.
– Nie lubisz zajmować się innymi?
– Nie za bardzo.
– Ale Billem się zajmujesz i
robisz to naprawdę dobrze.
– Bo to moja praca.
– Rozumiem – przytaknęła
Simone. Zrozumiała, że Tom nie jest gotowy do tego, by mu powiedzieć o tym, że
Bill jest jego bratem bliźniakiem, a to komplikowało sprawę. Jorg ją ostrzegał,
że Tom na pewno będzie sceptycznie nastawiony i będzie się buntował, ale miała
nadzieję, że przesadza. Jednak po tej krótkiej rozmowie zrozumiała, że w tym,
co jej powiedział, nie było ani grama przesady.
Nie miała pojęcia, co zrobić w tej sytuacji. Jedno tylko wiedziała,
koniecznie musi o tym porozmawiać z Jorgiem i muszą coś wspólnie postanowić.
Chłopcy się polubili, ale jeden nieprzemyślany krok, a z tej rodzącej się
przyjaźni, bo mylnie interpretowała rodzące się między nimi uczucie, mogła
powstać wielka nienawiść. Doskonale zdawała sobie sprawę, że najbardziej
znienawidziliby siebie, właśnie dlatego, że ten drugi był jego bratem.
Tom dopił swoją herbatę i zerknął na zegarek.
– Będę się zbierał. Zajrzę
jeszcze do Billa zabrać swoje rzeczy i jadę do domu. Trzeba się wyspać, bo
jutro zamierzamy z Derkiem zabrać Billa na basen.
– Na basen?
– Tak. W wodzie nie będzie
czuł ciężaru własnego ciała i powinno być mu łatwiej. W każdym razie tak uważa
Derek.
– Rozumiem. No dobrze, to nie
będę cię zatrzymywać. Pójdę jeszcze do sklepiku kupię jakieś owoce i przekąski
dla Billa.
Tom tylko skinął głową.
– To do widzenia pani.
– Simone – poprawiła go. – Już
cię prosiłam, żebyś mówił mi po imieniu, bez względu na okoliczności.
– No tak, przepraszam. W
każdym razie do zobaczenia.
– Do jutra, Tom.
Wyszedł z kawiarenki w takim tempie, jakby się paliło.
Już dawno nie czuł się tak dziwnie. Niby nic takiego zwykła rozmowa, a czuł się
podczas niej, jakby na siłę go do czegoś pchała.
Kiedy wszedł do pokoju Billa, ten nadal spał. Podszedł do
niego i dotknął jego policzka. Gorączka ustąpiła, więc zabrał mu kompres z czoła.
Pozbierał wszystkie swoje rzeczy, a z dnia na dzień przynosił
ze sobą coraz więcej i jeszcze raz podszedł do łóżka.
– Jadę do domu. A ty
wypoczywaj, zobaczymy się jutro – wyszeptał, żeby go nie zbudzić i wpatrując
się w jego usta, po chwili dodał. – I nie mam cię dosyć. Myślę nawet, że się w
tobie… Zresztą nieważne. Chyba też jestem już dziś zmęczony. – Westchnął na to
wyznanie i po cichu wyszedł.
Przy wyjściu z kliniki w recepcji tylko się wypisał i po
chwili jechał już do domu. Po drodze myślał nad tym wszystkim, co powiedziała mu
Simone i nad swoim wyznaniem. Zdanie sobie w końcu z tego sprawę, że to, co
czuje przy Billu to miłość, choć przyszło późno, wcale go nie przeraziło.
Pokochał kogoś i nie ważne, że to był mężczyzna, to, co przeżywał, coraz
bardziej mu się podobało. Przy Billu czuł się kimś ważnym. Widział, że Bill go
podziwia i to mu się podobało, a jednocześnie nigdy nie robił z siebie ofiary
tak jak Alan. Bill stawiał ich obu na tej samej półce i pokazywał mu otwarcie
swoje wady, ale i zalety, a był ich wyjątkowo mocno świadomy i chyba właśnie to
Toma zauroczyło najbardziej. Poza tym czuł do Billa pociąg fizyczny i już
przynajmniej od kilku dni powstrzymywał się przed pocałowaniem go. Nadal nie
był pewny stanowiska Billa. Wiedział, że go lubi i to bardzo, słowa Simone
tylko to potwierdzały, ale wahał się przed zrobieniem kolejnego kroku z obawy,
że dla Billa jest tylko nowym przyjacielem, a nie kimś więcej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Omg...
OdpowiedzUsuńJa tak bardzo czekam na nich ^^
Pisz dalej bo na serio świetne ♡♡♡
~Draco
Uwielbiam jak to wszystko się rozwija. Niech Simone jeszcze ich nie wtajemnicza... :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Skoro Tom potrzebował aż tyle czasu na zrozumienie swoich uczuć to ciekawe ile czasu zajmuje mu zrozumieć że kocha Bill'a nawet mimo faktu bycia bliźniakami....... Może trochę wybieram w przyszłość ale nie mogę się doczekać następnych rozdziałów....
OdpowiedzUsuńw kolejnym odcinku musi już być pocałunek, super się ta historia rozwija :D
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham czekam na kolejny *-*
OdpowiedzUsuń~~ Anastazja
Nawet nie wiesz jak mnie zaskoczyłas tym,że jest już odcinek.Plis zrób tak,żeby się pocalowali następnym razem...dobrze że Tom i Bill się kochają,ale trochę mało akcji.Jednak cieszę się że piszesz często notki.Chciałabym żeby razem zamieszkali,jak Billy wyjdzie już ze szpitala.No a rodzice żeby im powiedzieli,jak zaczną już ze sobą chodzić,tulic się i całować.Bo kiedy poczują przywiązanie,wzajemne,nic ich nie złamie,nie odkochaja się i będą dumni i wolni.szczęśliwi,jak ja bym tak chciała,żeby u mnie w życiu tak było,być na miejscu Billa,ach...dzięki Ci i czekam na kolejny...^.^
OdpowiedzUsuńP.S.najlepsze było wyznanie Toma.Bill napewno słyszał...
OdpowiedzUsuńAle pocałują się, prawda? :) skoro już Tom nie potrafi o tym nie myśleć :P.
OdpowiedzUsuńI dobrze, że Tom nie dał po sobie nic poznać przy Simone. Przynajmniej odwlekł moment dowiedzenia się prawdy :>. No i ciekawe o czym sobie pomyślał w trakcie rozmowy. Bo ja bym chyba pomyślała na jego miejscu ze ona chce go zeswatać z Billem xD. Fajny odcinek. Juz czekam niecierpliwie na nastepny! :>
Przeczytalam wszystkie Twoje opowiadania. Bardzo uzalezniajaca lektura;-) Dla mnie jestes mistrzynia twincestow. Swietnie piszesz. Czekam na wiecej.
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? ^^ :)
OdpowiedzUsuńNie podam konkretnego terminu, ale niedługo będzie. Już się pisze :D
UsuńI niech się pocałuja w końcu.
OdpowiedzUsuńI niech się pocałuja w końcu.
OdpowiedzUsuńCzemu nie ma jeszcze odcinka?czy dziś lub jutro już będzie?
OdpowiedzUsuń