Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

sobota, 10 września 2016



Witajcie kochani.

Trochę was znowu przetrzymałam, ale trochę też czynników się na to przetrzymanie złożyło. Po pierwsze praca, 4 nocki pod rząd w zeszłym tygodniu, do tego zapalenie zatok, sprawiły, że już nie miałam ochoty patrzeć na komputer.  Miałam wam wrzucić wczoraj odcinek, ale po wymianie płyty w kompie  moje legalne programy zrobiły się nielegalnie i office nie chciał mi dać skopiować tekstu, to było frustrujące. Cóż, musiałam wgrać starego offica. Nie mam pojęcia co jest nie tak z tą płytą, że mi odrzuca legalne klucze, bo komp chodzi bez zarzutu, ale w przyszły tydzień będę miała nowego laptopa, prezent od mojej drugiej połówki na urodzinki, które swoją drogą mam właśnie dzisiaj, i  mam nadzieję, że skończą się wszystkie dziwne sytuacje  związane z legalnością systemu i programów.
A co do opowiadania, czuję, że będziecie wściekli na Toma albo na Derka, choć pewnie na Billa też, ale mnie za to nie wińcie, oni sami sobie wszystko komplikują.
No to zapraszam na odcinek, a ja kładę się spać, bo trzeba się wyspać na urodzinową imprezkę.

Buziaczki.  Wasza Niki.



Odcinek 19



                Kolejnego dnia, z ręcznikiem na ramieniu Tom wparował do pokoju Billa.
– Hej! – rzucił, przyglądając się, jak ten powoli podnosi się do siadu.
– Cześć.
– Jak się dzisiaj czujesz?
– Lepiej, chociaż uda nadal mnie bolą.
– Zakwasy. To nic, w wodzie nie będziesz czuł bólu.
– Jakoś nie jestem przekonany do tego basenu. Może przełożymy to na jutro?
– A jutro powiesz na pojutrze?
– Nie, na pewno nie.
– Udam, że w ogóle tego nie słyszałem.
Bill tylko westchnął i odrzucił koc, którym był przykryty, spuszczając nogi z łóżka. Nadal każdy ruch kosztował go masę wysiłku, ale nie chciał nikogo prosić o pomoc, nie chciał być ciężarem przede wszystkim dla Toma.
– Pomóc ci? – zapytał Tom, widząc jego nieporadne wyczyny.
– Poradzę sobie.
– Nie nadwyrężaj się, bo znowu dostaniesz gorączki.
– W takim razie pomóż mi wstać.
– A gdzie się wybierasz?
– Do łazienki.
Kiedy Tom zaprowadził Billa do łazienki, zostawił go tam samego.
Ledwo zamknął drzwi, a do pokoju wszedł Derek.
– Cześć – rzucił krótko.
– Cześć – odparł Tom.
– Gdzie Bill?
– W łazience. Dajmy mu chwilę.
– Jasne. Zaglądałem do niego wcześniej, nie był zachwycony.
– Boi się.
– Czego?
– Może zbyt wiele od niego wymagamy – stwierdził Tom.
– Jeśli ma chodzić, to nie ma innego sposobu. Każdego dnia będzie mu łatwiej. Początki zawsze są najgorsze.
– Wczoraj dostał gorączki.
– Nie przejmuj się, Tom, to normalne. Dzisiaj nie będzie się czuł taki zmęczony.
– Obyśmy tylko nie przesadzili. Bo jakoś mam wrażenie, że on po prostu stara się sprostać naszym oczekiwaniom.
Derek na chwilę zamilkł, sondując uważnie wzrokiem Toma. Wiedział, że kto jak kto, ale Tom dość precyzyjnie potrafił odczytać Billa samopoczucie.
– W porządku, dziś tylko basen. Nie będę go już później męczył. Co najwyżej ty możesz go jeszcze trochę pomasować, jeśli ci pozwoli. Masz rację, jeden dzień nas nie zbawi.
– Tom?
Obaj usłyszeli wołanie Billa.
– Idę – krzyknął Tom.
– Pomóż mu się ogarnąć, a ja pójdę za ten czas po wózek, nie dojdzie sam taki kawał drogi.
– Dobra.
Pół godziny później cała trójka siedziała w szpitalnym basenie. Billa mina świadczyła o tym, że ma już na wstępie dosyć tego eksperymentu, ale tylko ze względu na Toma nie pisnął ani jednym słowem, że chce już wracać do pokoju i swojego wygodnego ciepłego łóżka.
– Dobrze Bill, a teraz spróbuj dopłynąć do schodów.
Derek cały czas go zachęcał. Tom milczał. Miał mieszane odczucia, co to tego dzisiejszego pływania. Gdyby to tylko zależało od niego, dałby Billowi dziś święty spokój, ale wiedział, że tak naprawdę nie ma kompletnie pojęcia o medycynie i sposobach rehabilitacji, więc milczał.
– Nie dam rady – poskarżył się Bill, zerkając przelotnie na Toma i jego minę.
– Dasz, to niedaleko – Derek go jednak cały czas motywował.
– Nie mam już siły.
– To tylko parę metrów. My z Tomem cały czas tu jesteśmy, w razie czego wyciągniemy cię z wody, o nic się nie martw.
– Zmęczyłem się już. Naprawdę tam nie dopłynę.
– A do Toma, dasz radę? To połowa dystansu.
Bill spojrzał na Kaulitza, który tylko poruszył brwiami, dając mu do zrozumienia, że jego wyciągnięte ręce tylko czekają, by go uchwycić w ramiona.
– Mogę spróbować, ale naprawdę dzisiaj to nie jest mój najlepszy dzień.
– Przynajmniej spróbuj.
– Okej. Ale daj mi chwilkę, złapię oddech.
– Dobrze. Rozluźnij się, trzymam cię.
W tym momencie na basen weszła pielęgniarka.
– Derek,  telefon  do ciebie.
– Zapisz od kogo, odzwonię później.
– To z kliniki w Londynie.
– O cholera! – przeklął. Czekał na ten telefon od wczoraj.
– Idź, poradzimy sobie – rzucił Tom.
– To potrwa tylko chwilkę.
Tom podszedł do Billa i objął go tak, jak chwilę temu robił to Derek.
Kiedy zostali sami, zapanowała między nimi jakaś dziwna cisza.
– To nie był chyba najlepszy pomysł. Dziś się do niczego nie nadaję – odezwał się pierwszy Bill, natrętnie patrząc w oczy Toma.
– Bez przesady. Idzie ci naprawdę dobrze. Ja jestem pod wrażeniem, że pomimo tego, jak się podle czujesz, nie użalasz się nad sobą.
– Jasne – skomentował z ironią. – Dzięki za pocieszenie, ale sam wiem, że jestem do dupy.
– Może trochę. Dzisiaj. Ale rozumiem, że tylko przez ból masz dziś gorszy dzień.
– Bólu nie, ale już dawno nie byłem taki bezsilny.
Tom w jednej chwili przechylił go do tyłu.
– Co robisz? – Bill zaprotestował, przytrzymując się Toma ręki.
– Połóż się na wodzie.
– Tom…
– Spokojnie, cały czas cię trzymam. Czujesz moją rękę?
– Tak, ale...
– Cicho. Zamknij oczy i odetchnij głęboko.
Bill zamknął oczy, ale o rozluźnieniu się nie było mowy. Ręka Toma przyjemnie gładziła jego plecy, wcale nie dając mu poczucia bezpieczeństwa, tylko przyjemność i to taką, jaką nie powinien odczuwać w tej sytuacji.
– Wciąż jesteś spięty.
– Boję się, że mnie puścisz i pójdę na dno.
– Nie puszczę cię. Musisz mi po prostu zaufać.
Bardziej niż z obawą przed opiciem się wody Bill walczył teraz z naturalną reakcją swojego ciała. Dziękował Bogu, że jego kąpielowe spodenki były tak obszerne, w przeciwnym razie Tom by już na pewno zauważył, że pewna część jego ciała zaczyna się lekko w nich odznaczać. Już wiedział, że wpadł po uszy, reagował już na każdy dotyk Toma i nie potrafił tego ukryć.
Wzdrygnął się jeszcze bardziej i natychmiast otworzył oczy, gdy Tom dotknął jego twarzy.  Spojrzał w  oczy Toma, ale ten cały czas milczał. I wcale nie patrzył Billowi w oczy tylko na usta. A Bill czuł, że za chwilę stanie się to, o czym już tak długo marzy, że poczuje w końcu, jak Tom całuje, bo ten najwyraźniej właśnie do tego zmierzał. Tylko przez moment ich spojrzenia spotkały się. Tom szukał w jego oczach najdrobniejszej oznaki sprzeciwu, ale nie znalazł jej, a czując w pewnym momencie na swoim brzuchu dotykające go palce Billa, po prostu postanowił to zrobić. Powoli nachylił się. Ich usta dzieliło zaledwie parę centymetrów. Bill poczuł na twarzy ciepło wydychanego przez Toma powietrza i już wiedział, że nic tego nie powstrzyma. Zamknął oczy, będąc w tym momencie najszczęśliwszą osobą na świecie. Miał już nawet gdzieś, że do uszu nalała mu się woda i nic nie słyszy. W tym momencie czuł. Ten zmysł teraz przejął kontrolę nad wszystkimi innymi i stał się najważniejszym.
A Tom? Kompletnie otumaniony własnym pożądaniem rozchylił lekko wargi, by objąć nimi wargi Billa, te, które już od jakiegoś czasu tak go kusiły, gdy nagle usłyszał głos Derka.
– Już jestem.
Odsunął się gwałtownie od Billa, widząc na jego twarzy malującą się złość. Bill, tak samo jak on najchętniej posłałby teraz Derka do diabła.
– Przepraszam, musiałem odebrać, bo czekałem na ten telefon od wczoraj.
– Spoko – odparł Tom, odgarniając Billowi włosy z twarzy, zupełnie tak jakby od samego początku chodziło mu tylko o ten jeden nieszczęsny kosmyk, który przykleił się do jego policzka.
– Widzę, że cię Tom trochę zrelaksował – stwierdził, pomagając Tomowi zmienić mu kolejny raz pozycję. – Dasz radę teraz przepłynąć?
Bill tylko westchnął.
– Spróbuję, ale to będzie ostatnia rzecz, jaką dzisiaj zrobię. Mam dosyć.
Dopłynął do schodów, a później, gdy tylko zabrali go do pokoju i położyli na łóżko, zasnął prawie natychmiast.
– Może faktycznie to było dla niego za wiele – stwierdził Derek. –  Poproszę doktora, żeby zlecił komplet badań, może trzeba będzie podać mu jakieś suplementy .
– Masz na myśli proteiny, jak sportowcom?
– Tak. Zresztą nie tylko. Musi odbudować masę mięśniową, w przeciwnym razie jego powrót do pełni sił potrwa o wiele dłużej.
Tom tylko kiwnął głową.
– Masz – podał Tomowi fiolkę z tabletkami. – Daj mu dwie, jak się obudzi.
– Okej.
Tom odetchnął, kiedy został z Billem sam. Usiadł na brzegu jego łóżka, kolejny raz odgarniając mu kosmyki z czoła. Miał takie mięciutkie włosy, że nie potrafił się powstrzymać, by nie wpleść w nie palców i przeczesać kilkukrotnie, choć wcale nie było to konieczne. Bill spał głęboko, więc mógł to robić bezkarnie, ale zaraz po tym, jak przestał bawić się jego włosami, jego uwagę kolejny raz przykuły usta Billa. Tak niewiele brakowało, żeby ich zakosztował. Zastanawiał się, jak zachowałby się wtedy Bill. Był zły, gdy na niego spojrzał, ale czy był zły, bo się domyślił, co chce zrobić, czy dlatego, że Derek wrócił i przerwał im coś, co mogło mieć ciekawy początek, tego nie wiedział. Jedno w każdym razie było pewne, wcześniej czy później między nimi dojdzie do czegoś. Być może skończy się to tylko na pocałunku i Tom nawet liczył się z tym, że może dostać od Billa za to w twarz, bo przecież Bill nie był gejem, on zresztą też nie – chyba. Zastanawiał się już kilka razy czy gejem staje się od razu, gdy tylko zdajesz sobie sprawę, że pragniesz kogoś tej samej płci? Czy kiedykolwiek w jego dotychczasowym życiu spojrzał na innego chłopaka inaczej niż na kumpla? Nie potrafił przypomnieć sobie takiej sytuacji, więc Bill był pierwszy. Ale czy to oznaczało, że obudziła się w nim nowa preferencja seksualna, czy tylko Bill tak na niego działał?

Bill przebudził się w porze obiadowej. Nie czuł się najlepiej, ale głównie skarżył się na ból mięśni, nie na jakąś inną przykrą dolegliwość. Razem z Tomem zajadali się obiadem, gdy postanowił zaryzykować i zapytać Toma o to, co miało, a raczej prawie miało miejsce na basenie.
– Tom?
– No?
– Lubisz mnie?
Tom łypnął spode łba, czując w kościach drugie dno tego pytania.
– Lubię, jak śpisz i jeść nie wołasz. Poza tym jesteś nie do zniesienia, marudzisz i w ogóle.
– Ja pytam poważnie.
– A ja ci poważnie odpowiedziałem.
– Na basenie…
Tom z ledwością przełknął to, co miał w ustach. W jednej chwili poczuł, że już nie jest głodny i niczego więcej nie zdoła przełknąć.
– Wiem, przesadziliśmy trochę. Mówiłem to Derkowi. Jutro będziesz miał zrobione nowe badania. Derek chce wprowadzić ci suplementację, dzięki czemu szybciej odbudujesz masę mięśniową.
Bill jednak nie dał się zbić z tropu. Dokładnie słyszał, o czym mówił mu Tom, ale nie to go interesowało.
– Na basenie miałem wrażenie, że…
– Lubię – Tom wszedł mu w słowo. Co to w ogóle za pytanie? Masz – podął mu tabletki, które dał mu Derek. – Połknij je.
– Co to jest?
– Proteiny.
– Skąd wiesz?
– Miałem takie same, jak chodziłem na siłownię. Są naprawdę dobre.
Bill patrzył przez dłuższą chwilę na wyciągniętą dłoń Toma i zastanawiał się, czy pociągnąć temat dalej, czy może jednak na razie odpuścić. Wyraźnie widział, że Tom zbija go z tego tematu, tylko nie wiedział, czy nie chce na ten temat rozmawiać, czy się boi. Uciekł myślami do tamtej chwili na basenie, zastanawiając się, czy aby sam opacznie nie zinterpretował tego. Może Tom się tylko nad nim nachylał? Może sprawdzał czy oddycha? Nie koniecznie musiał chcieć go pocałować. Co prawda tak to wyglądało, ale… W końcu miał zamknięte oczy i nic nie widział. Na pewno powiedziałby mu wprost, już na tyle go poznał i wiedział, że Tom potrafił powiedzieć nawet najgorszą rzecz prosto z mostu, więc czy naprawdę był aż tak zdesperowany, że widział to tak, jak chciał to zobaczyć?
– No, bierzesz? – Tom ponaglił go, wybijając z zamyślenia.
– Daj mi coś do popicia.
Tom podął mu szklankę soku.
– Moja mama już przyszła?
– Nie wiedziałem jej jeszcze. A coś się stało? Chcesz czegoś?
– Nie. Tak tylko pytam. O tej godzinie zwykle już jest.
– Samochód stoi na parkingu, więc pewnie lada moment zjawi się tu.

Pół nocy Bill nie mógł zasnąć, ciągle myśląc o tym wszystkim. Analizował wszystko, co udało mu się przypomnieć, a skupiał się dosłownie na każdym szczególe. Na oddechu Toma. Na tym, gdzie patrzył i jak długo. W jaki sposób go dotykał. Co mówił. I nie potrafił pozbyć się przekonania, że gdyby Derek im nie przeszkodził, Tom by go pocałował. Oczywiście nie zamierzał Tomowi odpuścić, ale musiał to rozegrać inaczej.
Tej nocy Bill postanowił spasować, dopóki nie wyjdzie o własnych siłach ze szpitala. Zostało mu dokładnie 27 dni. Miał 27 dni, żeby rozkochać w sobie Toma albo, jeśli już go kochał, tylko jeszcze nie był w pełni tego świadomy, zrozumiał, co czuje, a do tego musiał wrócić do pełni sił. Wytyczył sobie cel, do którego zamierzał dążyć ze wszystkich sił.

Tom tego popołudnia, jak tylko wsiadł do swojego samochodu, klął tak głośno, że jeden z lekarzy, który szedł do swojego auta, usłyszał go i zapukał mu w szybę, sądząc, że ma problem z autem.
Trzasnął tak głośno drzwiami, kiedy wszedł do domu, że Jorg aż wyjrzał na przedpokój.
– Co tak trzaskasz?
– Nic.
– Coś się stało?
– Nie.
Jorg chwilę patrzył, jak Tom rzuca buty, kopiąc je w kąt.
– Zrobiłem kolację.
– Nie będę jadł.
– Dlaczego?
– Nie jestem głodny – odparł i ruszył do swojego pokoju. Jednak Jorg chwycił go za ramię, zatrzymując.
– Pokłóciłeś się z Billem?
– Nie.
– Z Alanem?
– Ciekawe kiedy? Z nikim się nie pokłóciłem. Jestem zmęczony, zjem później, okej?
– Na pewno wszystko w porządku, Tom ?
– Tak.
– Mam nadzieję, że się nie wplątałeś w coś. Nie zapominaj, że masz wyrok.
– Pamiętam. Jeszcze 27 dni.
– Jesteś notowany i nawet jeśli skończy się twoja kara, to wpis w papierach pozostaje już na całe życie.
– Jestem zmęczony, chcę chwilę odpocząć.
– W porządku, idź, tylko przyjdź później coś zjeść.
– Jasne.
Resztką silnej woli powstrzymał się, by nie trzasnąć z impetem drzwiami od swojego pokoju. Gdyby był w domu sam, zrobiłby to z całą pewnością, dając upust złości, jaka go aż rozpierała. Rozpiął swoją bluzę i rzucił ją z impetem na krzesło.
Taki wstyd. Tylko to mu chodziło po głowie. Doskonale widział, że Bill się domyślił, co chciał zrobić. Za kogo on go teraz będzie uważał?
Wszedł do łazienki, spoglądając na siebie w lustro.
– Pieprzony pedał! – wycedził do siebie przez zaciśnięte zęby. – Tak, Kaulitz jesteś jebaną ciotą. Zakochałeś się w facecie, który teraz będzie miał z ciebie niezłą polewkę, a ty przez 27 dni będziesz musiał to wszystko cierpliwie znosić. Ciota i tchórz!
Chociaż był na siebie wściekły, czuł, że Bill jest zbyt taktowny, żeby śmiać się z niego prosto w twarz. W ciągu jednej sekundy przyszła mu myśl, która miała Billa zbić z tropu. Tom nie chciał nawet dopuścić myśli, że ktoś będzie myślał o nim jak o pedale, nie mówiąc już o tym, żeby go tak nazwał. Wiedział, że tego uczucia w sobie już nie jest w stanie zwalczyć, było zbyt silne. A fakt, że codziennie przebywał z osobą, która je w nim wzbudziła, dodatkowo komplikował sprawę, więc postanowił się przed tym nie bronić, ale pozostawić tę tajemnicę tylko dla siebie, a do Billa nigdy więcej się nie zbliżać tak, by miał jakikolwiek powód pomyśleć, że on coś do niego czuje. Miał nadzieję, że po wyjściu, ze szpitala powoli mu przejdzie, jak wiele razy w przeszłości bywało. Trochę na wyrost rzucił ten osąd, bo pojęcia nie miał, że do tej pory był tylko zauroczony, a to, co czuł teraz do Billa, to była prawdziwa miłość, do tego odwzajemniona, o czym niestety nie wiedział, ale obawa przed poniżeniem się była tak duża dla Toma, że nie miał odwagi zaryzykować i wyznać Billowi, co czuje. Jednak to postanowienie pozwoliło mu się uspokoić. Czuł, że jeśli tylko zachowa dystans, wyjdzie z tego z twarzą. Odetchnął głęboko i ruszył do kuchni na kolację.



10 komentarzy:

  1. Rozdział. <3 Najlepsze lekarstwo na bolące gardło.
    Wcześniejszą część czytałam jak coś, ale w końcu wypadło mi z głowy, by skomentować...
    I tak, Derek mnie wkurzył. Gdyby dał im jeszcze kilka minut, wszystko byłoby prostsze! Kibicuję Billowi. Mam nazdzieję, że tak omota Toma, że ten pęknie. :D

    A na koniec chcę ci życzyć wszystkiego najlepszego! Gdyby nie ten dzień, dzisiaj nie czytałabym tych cudownych historii...
    Mam nazdzieję, że los się do ciebie uśmiechnie i będzie już tylko lepiej. Żebyś nie przemęczała się w pracy, a urządzenia elektroniczne niec uprzykrzały ci życia.
    Sto lat!

    Buziaki,
    An

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak,Derek wszystko popsuł.Ale zgadzam się z moją przedmòwczynia,że Bill omota nieśmiałego Toma i ten pęknie.To uczucie między nimi jest cudowne.A propo pocałunku,niech już do niego dojdzie,choć Ty sama najlepiej wiesz,jak to wszystko nakręcić.Super część.Życzę Ci dużo zdrowia i fajnie,że masz już nowy laptop,opowiadania będą szybciej.STO LAT!^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozkręca się Billy, Tom przy nim nie ma szans :)
    100 lat i dużo weny
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny ♥ Wszystko co wychodzi spod Twojej ręki,jest wspaniałe <3
    Z okazji urodzin życzę Ci dużo zdrowia,spełnienia marzeń,abyś pisała jak najdłużej,aby wszystko układało się po Twojej myśli,wszystkiego najlepszego :* :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj i wszystkiego naj, naj lepszego ,dużo zdrowia i dobrego życia,bez kłopotów i wielkich zawirowań( niestety nie wszystko da się ominąć w życiu).Duużo czasu na przyjemności i weny aby cieszyćc nas nowymi opowieściami.Dołączam się w bólu ,ja też mialam cztery nocki pod rząd (a pracuję po 12 godz- istna masakra).Odpoczywaj i ciesz się życiem i prezentami.Oczywiście dziękuję za świetny rozdział.Liczę ,że Tomowi nic nie wyjdzie z zachowania dystansu,Bill nie odpuści i wreszcie nastąpi spektakularna kapitulacja.Mamy 27 dni,by Tom poddał się,a Bill odstawiał swoje czary.Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rodział tylko błagam niech to nie będzie tak że oni bd razem potem się dowiedzą ze są braćmi i drama tajm bo to takie oklepaneee

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana czy jutro będzie znowu odcinek?jak dasz radę edytować na jutro to super,jak nie to szkoda,ale zrozumiem.daj odpowiedź,plis.^.^

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*