Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
czwartek, 6 października 2016
20:34
Witajcie kochani
Tak wiem, wiem, długo mnie nie było, ale nie próżnowałam,
a sceny z pieprzykiem zwykle dłużej się piszą, bo to musi mieć ręce i nogi, no
i dzisiejszy odcinek wyszedł przez to jakiś długi, ale na to chyba nie będziecie
narzekać. Mam nadzieję, że się wam spodoba, no i tradycyjnie, że mnie na końcu nie
będziecie chcieli zabić, bo coś czuję, że pewna osoba, z którą pracuję zechce
dokonać aktu mordu na mojej osobie, jako pierwsza. Po cichu jednak liczę na to,
że jakoś wyjdę z tego cało, jak jej przypomnę, że jeśli mnie ukatrupi, nie będzie
miała pary.
A teraz zapraszam.
Wasz Niksan
Odcinek 23
– Boże, zmarzłeś na kość.
– Jest mi ciepło.
– I dlatego dzwonisz zębami, a
ręce masz zimne jak lód? Zabieram cię do siebie.
– Tom, ale twój ojciec…
– Nie ma go. Wyjechał i wróci dopiero
w poniedziałek. Mam nadzieję, że się nie boisz.
– Nie, no co ty. Tylko…
– Co? Do mnie jest bliżej.
– Moja mama będzie się
martwić. Powiedziałem jej, że wrócę na noc. Ona po moim wypadku strasznie się
denerwuje, kiedy nie wie, co się ze mną dzieje.
– To napisz jej sms’a, że
przenocujesz u mnie.
– Zrobiłbym to, gdybym wziął
ze sobą telefon.
– Nie wziąłeś?
– Zapomniałem. To przez to, że
się denerwowałem tym wyjściem.
Tom pokręcił głową i wyciągnął swoją komórkę z kieszeni, podając
go Billowi.
– Masz, zadzwoń do niej.
– Dzięki – odparł, zastygając
w bezruchu i wlepiając wzrok w telefon. Jednym z powodów było jego zdjęcie na
wyświetlaczu, które Tom mu zrobił, gdy rozmawiali przez komputer. A drugi, że
nie znał na pamięć numeru do matki. Tom zauważył jego minę i od razu zaczął się
tłumaczyć.
– No przecież mówiłem, że
sobie ustawiłem twoją podobiznę na wyświetlaczu. Co tak teraz na to patrzysz? W
końcu to mój telefon i mogę sobie ustawiać, co chcę.
– Nie no, w porządku. To nawet
miłe. Zresztą ja sobie też ustawiłem twoje zdjęcie.
– Tylko co?
Bill zerknął na Toma.
– Nie pamiętam, znaczy, nie znam
– poprawił się – numeru do mamy.
Tom tylko westchnął.
– Co ty byś zrobił beze mnie?
– Zabrał mu telefon z ręki i wyszukując w kontaktach numer Simony, który jakiś
czas temu sama mu wcisnęła, wybrał połączenie. – Masz.
– Dzięki.
Rozmowa była krótka. Bill jedynie poinformował matkę, że
jedzie do Toma i że tam będzie. Jakkolwiek brzmiało to z boku dziecinnie, w tej
chwili Bill miał wszystko gdzieś. Dla niego liczył się jedynie fakt, że Tom go
zabiera i było mu już wszystko jedno gdzie, byle razem.
– Jeszcze raz dzięki – powiedział,
rozłączając się i oddając Tomowi telefon.
– Drobiazg. A teraz wsiadaj.
Bo jeszcze chwilę tu postoimy, a obaj się rozchorujemy. A pojęcia nie masz,
jaki jestem nieznośny, kiedy jestem chory.
– Tak? Chciałbym to zobaczyć.
– Żebyś tego nie żałował.
Droga, choć wcale nie była długa, ciągnęła się. Przez
cały czas Tom co chwilę zerkał na Billa, szczerząc się w coraz to większym
uśmiechu, a Bill z każdym upływającym kilometrem denerwował się coraz bardziej.
Już na tyle znał Toma, że wiedział, do czego ten zmierza, a mając wolną chatę,
dopnie swego i to go jakoś przerażało. Lubił seks i korzystał z okazji, kiedy
tylko mu się nadarzała, ale nigdy nie kochał się z mężczyzną i zwyczajnie
wyobraźnia podsuwała mu takie scenariusze, że przez całą drogę przechodziły go
dreszcze, tocząc bitwę między pożądaniem a strachem.
Kiedy zajechali pod dom, Tom wyłączył silnik i spojrzał
na Billa.
– Jesteśmy. Rozgrzałeś się trochę?
– zapytał po tym, jak podkręcił w aucie ogrzewanie na maksa.
– Tak – odparł krótko, czując
na swojej ręce dłoń Toma.
– Rzeczywiście, nawet twoje
dłonie zrobiły się ciepłe. Chodźmy do środka, nie będziemy przecież tu tak siedzieć.
– Bill się tylko uśmiechnął i odpiął
pas, powoli wysiadając z samochodu.
Tom ruszył pierwszy, wygrzebując klucze z kieszeni i otwierając
drzwi, a Bill powoli doszedł do niego.
– Wchodź do środka – rzucił, otwierając
drzwi i zapalając światło w przedpokoju.
Jak tylko weszli do domu, Tom zaczął pośpiesznie ściągać
z siebie ubrania. Bill domyślił się dlaczego. Pragnął go i chciało tego, ale
może jeszcze nie dzisiaj, bo nie czuł się gotowy na takie zbliżenie.
– Tom, ja… – zaczął, kiedy ten
dopadł do zamka przy jego kurtce.
– Rozbieraj się, co tak
stoisz? Ściągaj buty i chodź ze mną.
– Zaczekaj – złapał go za rękę,
powstrzymując. – Ja nie mogę – wydukał, sądząc, że Tom zrozumie.
– Ależ możesz. Nawet musisz, w
przeciwnym razie jutro będziesz chory.
– Co? – Bill zmarszczył brwi i
zanim się obejrzał, jego kurtka wisiała już na wieszaku.
– Gorąca kąpiel, a później
dobre zdrowe jedzenie i mleko z masłem i miodem, pasuje ci?
Bill tylko wciągnął powietrze, czując, jak Tom ciągnie go
do łazienki.
– Rozbieraj się – rzucił, sam
stojąc już tylko w majtkach.
– Głupio się czuję – odezwał
się w końcu, nie mogąc utrzymać z Tomem kontaktu wzrokowego.
– Dlaczego? Wstydzisz się mnie?
Przecież widziałem cię już bez ubrania tyle razy, że…
– Nie wstydzę się.
– No to, o co chodzi?
– Nie jestem gotowy na coś
więcej – powiedział wprost, w końcu patrząc Tomowi w oczy.
Tom na moment zastygł w bezruchu. Dotarło do niego, czego
Bill się obawia i tylko skiną głową, że rozumie. Wciąż za mało się znali, by
rozumieć się bez słów. I wciąż się krępowali otwarcie mówić o swoich uczuciach
i obawach. Każde kolejne wyznanie przychodziło z trudem i rodziło nowe obawy,
czy ten drugi to zrozumie.
– Przepraszam. Pewnie
pomyślałeś, że chodzi mi tylko o to, by cię… – Tom urwał, doskonale wiedząc, że
nie musi dokańczać tej myśli. Powiedział jednak coś innego, co wprowadziło
Billa w szok – Ja też nie jestem gotowy – odparł bardzo poważnie. – Chcę nas
tylko rozgrzać, a gorący prysznic to najlepszy i najszybszy sposób. Później
napijemy się gorącego mleka i zjemy coś.
– A później? – zapytał Bill.
Tom tylko wzruszył ramionami.
– Nie chcę niczego planować,
Bill. Jeśli dojdzie dziś między nami do czegoś więcej, to niech to wyjdzie
samoistnie, bez planowania, czy spełniania wzajemnych oczekiwań. Chcę się z
tobą kochać, ale ja też nie czuję się w tej chwili na to gotowy. Chcę na razie
poznać jak reaguje twoje ciało na inne bodźce niż tylko masaż. Chcę cię całować
i dotykać, i wydaje mi się, że dzisiaj tylko na to jesteśmy obaj gotowi. Chyba…
– dodał po chwili przerwy. Jeszcze nigdy nie był taki szczery w mówieniu, co
czuje i myśli drugiej osobie. Zresztą kiedyś miał to gdzieś, co myśli na dany temat
druga osoba, skoro wieszała mu się na szyi i rozkładała nogi, znaczyło to, że
chce tego, więc po prostu to robił. Z Billem było inaczej i doskonale wiedział,
dlaczego tak się działo. Kochał go i to zmieniało wszystko.
– Przepraszam.
– Za co mnie przepraszasz?
– Pewnie nie tego się spodziewałeś.
– Wcale nie. I posłuchaj, coś
ci zdradzę. Mam nadzieję, że to ci trochę poprawi samopoczucie. Ja nigdy
wcześniej nie robiłem tego z innym facetem, co ja mówię, nawet się z nim nie całowałem,
więc... Myślę, że mam więcej obaw niż ty. Nie posuniemy się do niczego więcej, dopóki
obaj nie będziemy tego chcieli.
Bill nic nie odpowiedział, tylko odpiął pasek u spodni i ściągnął
je razem z bielizną, jakby to jedno zdanie Toma wszystko zmieniło. Koszulkę też
ściągnął razem ze swetrem i rzucił ją na podłogę, stojąc przed Tomem kompletnie
nagi.
– Zdejmij… – powiedział i
kiwnął głową na Toma bokserki.
Chociaż do tej pory wydawało się, że Toma nic nie krępuje,
to ta chwila, kiedy zsunął z siebie bieliznę, odsłaniając się przed Billem,
przed drugim mężczyzną była dla niego cholernie stresująca. Tu już nie chodziło o zwykłą nagość, oceniali
się pod zupełnie innym kątem i choć wiedział, że nie ma się, czego obawiać to
chciał wypaść w oczach Billa jak najlepiej.
Wiedział, że nic mu nie brakuje. Wiedział, że na laskach robił
wrażenie, ale prezentując Billowi swoje walory, naraża się na ocenę i obawiał
się jej.
Bill skupił wzrok na dolnej połowie ciała Toma i bez skrępowania
przyglądał się.
– I co? – zapytał Tom.
Ale Bill nie odpowiedział, przeniósł wzrok na jego oczy i
chwytając go za rękę, pociągnął do kabiny prysznicowej.
– Przytul mnie – poprosił, a
Tom objął go, sięgając jednocześnie do kurka z ciepłą wodą.
W ciągu kilku sekund szyby w kabinie zaparowały się, a
temperatura ich ciał podniosła się i to nie tylko za sprawą gorącej wody, ale
także namiętnym pocałunkom. Tom całował go, delikatnie przegryzając mu dolną wargę,
po czym schodził na szyję i obojczyk i znowu wracał do ust, nie mogąc nasycić
się ich miękkością.
Bill wcale nie pozostawał bierny, on także dopadł
Kaulitza, zostawiając mu na szyi ślad zębów, który za kilka godzin zmieni odcień
na ciemnofioletowy i będzie idealnym podpisem, że Tom należy wyłącznie do
niego. Kiedy jednak dłoń Toma odnalazła nabrzmiały członek Billa i zacisnęła się
na nim, z gardła Billa wydobyło się ciche westchnięcie.
– W porządku? – zapytał niepewnie Tom.
– Tak. Marzyłem, byś to zrobił
od tamtego razu w szpitalu.
– Nie za mocno?
– W sam raz – odparł Bill, przygryzając
wargę. Tom doskonale wiedział, jak zapewnić mu maksimum przyjemności, i to
takiej jak lubił. Tak, jak wtedy w szpitalu, tak i tym razem długo nie musiał
się starać, by doprowadzić Billa do finału. Zaspokojony i otumaniony Bill zawisł
mu na szyi tuląc się. Tom zadowolony, że udało mu się doprowadzić go do takiego
stanu, przystąpił do rundy drugiej. Chwycił go za podbródek i uniósł mu głowę, zmuszając,
by na niego spojrzał, po czym kolejny raz tego wieczoru zaczął go całować. Bill
tylko sapnął pod naporem kolejnej fali doznań. Tom narzucił takie tempo, że
ledwo nadążał za jego pocałunkami. Otrząsnął się, dopiero gdy Tom odwrócił go
do siebie tyłem i przecisnął do ścianki kabiny prysznicowej. Bill podparł ręce na szybie, czując w tej
samej chwili, jak coś twardego pociera się o jego pośladki. Natychmiast się
wyprostował, zaciskając mięśnie pośladków. Przeraził się, ale nie stosunku, nie
tego się obawiał, chciał tego, tylko nie dzisiaj i nie tak, a wszystko w jego
ocenie sytuacji właśnie ku temu zmierzało. Lekko odepchnął się rękami od szyby,
przyciskając się tym samym do Toma, który napierał na jego plecy.
– Tom… – odezwał się.
– Tak?
– Mówiłem ci, że ja… – urwał,
czując na swoim przyrodzeniu dłoń Toma. Pobudzał go i co śmieszniejsze wcale
wiele nie musiał się natrudzić, choć Bill kilka minut temu doszedł.
– Skrzyżuj nogi – odezwał się
Tom.
– Co? – Oczy Billa rozszerzyły
się, nie miał kompletnie pojęcia, o co mu chodzi.
– Spokojnie, nie wejdę w
ciebie, możesz się rozluźnić, tylko skrzyżuj nogi.
– Ale po co?
– Zrób to, a zobaczysz.
Chociaż serce Billa biło mu z obawy w gardle, jakaś dziwna
siła pchała go w grę Toma i wbrew rozsądkowi, który kazał mu to przerwać,
skrzyżował nogi. Jak tylko to zrobił, poczuł kolejny raz, jak Tom sunie swoim członkiem
przez środek jego pośladków, jednak nie wciskał się pomiędzy nie, tylko zsunął się
całkiem w dół, wciskając się członkiem, między jego uda. Bill aż odetchnął z
ulgą, gdy zrozumiał, o co mu chodziło. Powolne ruchy Toma i jego ciało, którym
szczelnie przylegał do jego pleców, koiły rozszalałe myśli. Dłoń Toma, która
tak precyzyjnie odnalazła ulubiony rytm ruchów na jego członku, sprawiała, że
coraz bardziej skłaniał się ku myśli, żeby się mu jednak oddać i to tu i teraz,
ale Tom nie zamierzał tego zrobić. Podniecił się i myślał teraz o swojej
satysfakcji, ale wciąż tkwiło w nim to, że Bill jest mężczyzną, i jeśli nie zrobią
tego, będąc obaj tego absolutnie pewni, skrzywdzą się nawzajem, a do tego nie
chciał dopuścić, i poprzestał na tym, co na chwilę obecną w zupełności mu wystarczało.
Jęknął niespodziewanie, gdy Bill stanął w rozkroku i uchwycił
między swoimi nogami członek Toma, zaciskając na nim swoje chude palce.
– Bill… – Tom ledwo wydusił z
siebie, gdy poczuł, że Bill odwraca się do niego przodem i kuca przed nim.
– Mogę? – zapytał, zerkając w
górę na jego twarz.
Tom tylko skinął głową i podparł się ręką o ściankę
kabiny, a Bill bez zastanowienia, pieszcząc najpierw ręką jego męskość, po
chwili wziął ją do ust.
Tom zamknął oczy, zanurzając się w przyjemności.
Uwielbiał to. Położył drugą dłoń na głowie Billa, delikatnie dociskając jego głowę
do swojego przyrodzenia.
Bill bez problemu wyszedł naprzeciw jego oczekiwaniom.
Dla Toma to była zbyt duża dawka przyjemności. Choć wiele dziewczyn klęczało przed nim i
robiły to dokładnie w ten sam sposób, co Bill, to właśnie on sprawiał, że Tom zacisnął
w pewnym momencie palce na jego włosach i dociskając jego głowę mocno do siebie,
doszedł w jego ustach, doskonale zdając sobie sprawę, czym różni się ten raz od
tych wcześniejszych. Tak samo zresztą Bill, nawet się nie skrzywił, gdy poczuł,
jak jego usta wypełnia sperma Toma, a zawsze myślał, że to obrzydliwe. Jednak
teraz, gdy Tom go puścił, patrzył mu w oczy i widział w nich to, na co czekał
chyba przez całe życie. Obaj znaleźli sens życia i miłość, dla której
pokonywali wszystkie granice.
– Wypluj – odezwał się Tom, wpychając
Billowi kciuk do ust i wręcz zmuszając go, by to zrobił.
Z kącików ust Billa i po jego brodzie popłynęła strużka
spermy wymieszanej ze śliną. Tom przetarł ją ręką, pozwalając spłukać wodzie resztkę,
której nie starł.
– Dlaczego nie chciałeś, żebym
połknął? Mogłem to zrobić.
– Wiem.
– Więc dlaczego?
– Jesteś dla mnie zbyt ważny, żebym
potraktował cię tak, jak traktowałem inne.
– To dla mnie nie jest nic poniżającego.
– Proszę, nie wnikaj, to zbyt
skomplikowane, żebym potrafił ci to racjonalnie wytłumaczyć. – Odetchnął głęboko i kucnął, mając teraz
twarz Billa na wysokości swojej. – Nie jestem całkiem normalny, jeśli chodzi o pewne
rzeczy.
Bill zmarszczył brwi.
– Nie rozumiem, co ma z tym
wspólnego połknięcie spermy.
– Nie jesteś dla mnie zdobyczą,
tylko kimś, kogo kocham i traktuję na równi sobie, dlatego.
– Mam rozumieć, że nigdy mi
nie pozwolisz…?
Tom się uśmiechnął.
– Aż takim świrem nie jestem. Spokojnie
– zaśmiał się, przeczesując Billowi kosmyki, które przez strumień padającej z
prysznica wody, opadły mu na oczy. – Chciałem, żeby było inaczej niż zawsze –
mówiąc to, pocałował go bardzo delikatnie, a zarazem namiętnie. Oderwał się
gwałtownie od Billa, gdy usłyszał jego burczenie w brzuchu.
– Przepraszam – wydusił z
siebie Bill.
– To ja cię przepraszam. Co ze
mnie za gospodarz. Najpierw powinienem cię nakarmić, a potem tu zaciągnąć.
– Ale ja nie jestem głodny.
– Właśnie słyszałem.
Wychodzimy! – mówiąc to, po prostu wstał i zakręcił wodę. Otwierając drzwiczki,
sięgnął po ręczniki, podając jeden Billowi.
Kiedy wyszli z kabiny, a Bill powiesił ręcznik na wieszak
i schylił się po swoje ubrania, Tom go powstrzymał.
– Zostaw!
Bill podniósł wzrok, nie wiedząc, o co chodzi.
– Załóż szlafrok, idziemy
tylko coś zjeść, jeszcze z tobą nie skończyłem.
Na twarzy Billa zagościł uśmiech. Przygryzł dolną wargę, starając
się ukryć przed Tomem, jak bardzo spodobało mu się, to co powiedział.
W tym samym czasie Simone zadzwoniła
do Jorga powiedzieć mu, że chyba chłopcy nawiązali ze sobą bliższy kontakt, bo
Bill nocuje u Toma.
– Jeśli myślisz, że będą spać
jak grzeczni chłopcy, to jesteś głęboko w błędzie – skomentował Jorg. Za dobrze
znał Toma nocki w towarzystwie choćby Alana.
– A niby co mają robić?
– Mam w domu pełen barek.
– Chyba nie myślisz…
– Ja nie muszę myśleć, ja jestem
przekonany, że to właśnie będą robić.
– Boże, to może zadzwonię i
się dowiem.
– Nie, Simone! Mieli się dogadać,
to niech się dogadują. Nic im nie będzie. Najwyżej jutro rano będą rzygać. Żeby
ci do głowy też nie przyszło pojechać tam. Nic im nie będzie, w domu są bezpieczni.
W sumie to nawet lepiej, że są w domu, niż gdzieś na mieście w pubie. Jutro zadzwonię
i dowiem się, jak wygląda sytuacja, a ty czekaj cierpliwie na telefon ode mnie.
– Martwię się.
– Simone, oni są już dorośli. My
w ich wieku spłodziliśmy ich. Daj im szansę dogadać się między sobą. Przestań niańczyć
Billa, może właśnie dlatego, że jesteś nadopiekuńcza, on nie umie się odnaleźć.
– Uważasz, że źle go
wychowałam?
– Uważam, że wciąż traktujesz
go jakby miał 5 lat, a to dorosły mężczyzna.
– Ty Toma też nie wychowałeś
tak, jak chciałeś.
– Owszem, popełniłem kilka błędów,
ale próbuję je właśnie naprawić, więc proszę cię, nie dzwon do nich ani nie jedź
tam. Połóż się spać, a ja jutro zadzwonię do nich i dowiem się, jak się mają
sprawy, a później dam ci znać.
– Chyba oszalałeś! – oburzyła
się Simone. – W życiu nie zasnę.
Jorg odetchnął głęboko.
– To napij się lampkę wina,
zawsze po tym uspokajałaś się.
– Żebym się uspokoiła, musiałabym
wypić całą butelkę.
– Nic ci nie stoi na drodze.
– Ty chyba jesteś niepoważny.
– Próbuję ci tylko powiedzieć,
że w tej chwili nasi synowie potrzebują tylko swojego towarzystwa, więc
uszanujmy ich decyzję.
Gdyby tylko wiedział, w jakim sensie się potrzebowali, sam
by już dawno pojawiłby się w domu i obu rozdzielił, ścieląc posłanie jednemu i
drugiemu w dwóch różnych pokojach, ale nie wiedział, więc nieświadomy obrotu
sprawy bronił ich jeszcze.
– Dobrze. Masz rację, ale
nawet nie wiesz, jak ja się denerwuję.
– Nie potrzebnie. Ważne, że
się polubili, więc co najwyżej wypiją trochę, pewnie coś ugotują, posiedzą, pograją
i pójdą spać.
– Pewnie masz rację.
Ponad pół godziny zajęło Jorgowi, uspokojenie Simony i wybicie
jej z głowy odwiedziny w jego domu.
Tom jak to w jego zwyczaju
bywało, poszedł na łatwiznę i zamówił pizzę. W międzyczasie zrobił obiecane mleko
z masłem i miodem i robiąc bardzo poważną minę, zagroził Billowi, że jeśli nie
wypije tego do dna, wyciągnie poważne konsekwencje.
Choć Bill pierwszy raz w życiu to pił, posmakowało mu.
Mleko było słodkie, a masło rozpuściło się i w ogóle nie czuł jego smaku. Wypił
swoją porcję szybciej od Toma. Po zjedzeniu pizzy Tom zaciągnął go z powrotem
na górę do łóżka i odrzucając kołdrę na bok, kazał się Billowi położyć.
Nieco speszony i w szlafroku, pod którym był kompletnie
nagi, Bill usadowił się pod kołdrą. Tom jeszcze chwilę krzątał się po pokoju,
robiąc nastrój i najwyraźniej w ocenie Billa, nie zamierzając wcale iść spać,
rzucił się na łóżko, wsuwając się pod kołdrę do Billa.
– Ale zagrzałeś miejsce.
– Gorąco mi – poskarżył się
Bill.
– To po tym mleku. I bardzo
dobrze, to znaczy, że działa.
Zdejmij szlafrok – poprosił.
– Nic pod nim nie mam.
– I o to właśnie chodzi –
odparł Tom, rozwiązując pasek przy swoim szlafroku. Obnażając się przed Billem,
oblizał tylko usta, czując kolejny raz rosnące w nim pożądanie, które rosło
wprost proporcjonalnie z widokiem rozbierającego się Trumpera. – No, i tak już
lepiej – rzucił i prawie natychmiast pochylił się, wpijając się w Billa usta.
Całowali się i to bardzo namiętnie. Odgłos ich pocałunków
rozchodził się po pokoju, a ich ręce badały wzajemne swoje ciała. Temperatura w
pokoju zrobiła się tak nieznośnie wysoka, że kołdra nagle znalazła się gdzieś w
dole łóżka, a oni obaj nadzy w swoich objęciach, obdarowywali się pieszczotami,
sprawiając, że czułe pocałunki i dotyk przestawał im już wystarczać.
Od dłuższego czasu Bill czuł na swoim brzuchu ocierającą
się męskość Toma. I czuł wyraźnie, że był naprawdę bardzo pobudzony. Jęknął,
gdy Tom chwycił nagle w dłoń ich członki razem i zaczął poruszać nią.
– Tom…
– No dalej, Bill – zachęcał
go, chciał doprowadzić Billa do szczytowania i ulżyć jednocześnie samemu sobie.
I jak tylko powiedział to, Bill objął go za szyję, zaciskając mocno ramiona i
dosłownie kilka chwil później obaj doszli prawie jednocześnie.
Zdyszany Tom opadł na Billa, czując jego przyspieszone
bicie serca. Oddychał tak samo ciężko, jak on, ale czuł się spełniony.
– Żałuję, że nie wpieprzyłem
się na to drzewo wcześniej – rzucił nagle Bill.
Tom poderwał nerwowo głowę i spojrzał mu w oczy.
– To najszczęśliwsze chwile w całym
moim dotychczasowym życiu – wyjaśnił Bill, widząc przerażanie w oczach Toma.
– Moje też – przyznał Tom. –
Naprawdę nie sądziłem, że można być usatysfakcjonowanym seksem nawet wtedy, gdy
się nie wsadziło.
– No, to dziwne, ale podoba mi
się to uczucie.
– Mnie też. Zastanawiam się
tylko nad jednym.
– Yhym?
– Jeśli w tej chwili czuję się
taki spełniony i rozsadza mnie dosłownie pozytywna anergia, to jak się będę
czuł, kiedy to zrobimy?
– Chcesz to zrobić? – zapytał
Bill.
– No pewnie – odparł szybko
Tom, nawet nie orientując się, do czego właśnie zmierzał Bill. Jeszcze kilka
godzin temu, gdy weszli do domu i stał w przedpokoju, przyglądając się Tomowi,
jak w pośpiechu zrzuca z siebie ubrania, bał się. Ale teraz po prostu czuł, że
nie ma czego i że wcale nie chce już czekać. Chce to poczuć tu, teraz i razem z
Tomem.
– Teraz – sprostował.
Tom na moment znieruchomiał, mierząc Billa uważnie
wzrokiem. Miał momentami wrażenie, że to wszystko mu się śni i że na pewno za
chwilę się obudzi i szlag go trafi, że to był tylko sen.
– Nie musimy – wydukał niepewnie,
choć ostatkiem silnej woli powstrzymał się przed powiedzeniem, że pragnie tego
jak niczego innego na świecie. Bo tak już jest, że kiedy się kogoś kocha, chce
się z nim przeżyć razem wszystkie możliwe do przeżycia rzeczy.
– Ale możemy.
– Wiem. Posłuchaj Bill. Wiem,
że może odniosłeś wrażenie, że jestem taki obcykany w te sprawy i w ogóle.
Znaczy, jestem, ale… – odetchnął głęboko,
robiąc pauzę. Wstydził się o tym mówić, ale jednocześnie wiedział, że musi być
szczery względem siebie i Billa. Nie chciał przy Billu udawać, że wie o czymś,
o czym nie miał pojęcia. Nigdy nie
uprawiał seksu z innym chłopakiem i chciał, żeby Bill miał tego
świadomość. – To byłby mój pierwszy raz
z mężczyzną, nie chciałbym cię skrzywdzić.
– Też mam pewne obawy, to też
byłby mój pierwszy raz, ale ufam ci Tom.
– Zrobimy to, Bill i myślę, że
nawet szybciej niż sądzisz, bo kręcisz mnie jak cholera, ale nie dzisiaj. Nie
chcę cię przelecieć na pierwszej randce, po prostu nie. Uszanuj to, proszę.
– Rozumiem. W porządku, to nawet
miłe z twojej strony, że jesteś taki szczery.
– Chcę być do ciebie, bo czuję,
że to coś ważnego. Nigdy wcześniej nikogo nie kochałem. Myślałem już nawet, że
te wszystkie gadki o miłości, to jakiś wymysł. Nie miałem zielonego pojęcia, co
to za uczucie, aż w końcu dopadło mnie. Jesteś dla mnie bardzo ważny i chcę, żebyś
o tym wiedział.
Tom urwał, widząc, że po policzku Billa spłynęła łza.
– Płaczesz?
– Ze szczęścia – wyjaśnił. –
Pierwszy raz naprawdę czuję, że komuś na mnie zależy. To nie są tylko słowa, ja
to od ciebie czuję. – Położył rękę na sercu i kontynuował. – Tu, czuję takie dziwne uczucie, jakby coś
mnie tam od środka rozpierało. To nie boli, ale sprawia, że czuję się innym człowiekiem,
że mogę osiągnąć wszystko, czego tylko zapragnę właśnie dlatego, że jesteś.
– Wiem, czuję dokładnie to samo.
– Boże, Tom, gdzie byłeś tyle
czasu? Dlaczego nie spotkaliśmy się wcześniej, przecież mieszkamy w tym samym
mieście.
– Nie wiem. To już nieistotne.
Ważne, że się odnaleźliśmy i że jesteśmy tu i teraz razem.
Bill skiną tylko głową.
Tom chwycił za brzeg kołdry, naciągając ją na nich.
Jednak nie zamierzali spać. Leżeli naprzeciwko siebie, rozmawiając i dotykając się
nawzajem. Pieszcząc i doprowadzając się do szczytowania po raz kolejny, i znowu
odpoczywając i rozmawiając. Dopiero gdzieś nad ranem obaj zasnęli w swoich
ramionach.
Było gdzieś w okolicach
południa, gdy rozdzwoniła się komórka Toma.
Wzdrygnął się, nie wiedząc w pierwszej chwili, co się dzieje
i gdzie jest. Nadal przyjemnie przygniatało go ciało Billa, a jego głowa spoczywała
mu na torsie. Zmacał pół szafki przy łóżku, zanim odnalazł telefon.
– Halo – wychrypiał, wcześniej
nawet nie zerkając, kto dzwoni.
– Tom?
– Tato, jest jeszcze wcześnie,
zbudziłeś nas – wymamrotał.
– Przepraszam. Bill śpi u
ciebie?
– Tak – odparł, obserwując, jak
Bill podnosi lekko głowę i marszcząc brwi, zerka na niego. – Właściwie to już
nie, bo go zbudziłeś.
– Przeproś go ode mnie, chciałem
się tylko dowiedzieć, czy wszystko w porządku?
– Jak zwykle. Co tak nagle
pytasz?
– Bo zwykle masz kłopoty,
dlatego pytam.
Tom przewrócił oczami, wiedząc, do czego ojciec zapił.
– Wszystko jest w porządku.
– No to dobrze. Wrócę w poniedziałek
rano.
– Spoko.
– Mam nadzieję, że zostało
jeszcze coś w barku.
– Nic nie piliśmy.
– Bill nie lubi alkoholu?
– Mieliśmy lepsze rzeczy do roboty
niż picie.
– No dobra, nie wnikam. To nie
przeszkadzam. Pośpijcie sobie jeszcze i przeproś Billa, że go obudziłem. Tak swoją
drogą mogłeś mu pościelić w gościnnym pokoju, w końcu to twój gość.
– Tato.
– W porządku. To na razie.
– Na razie – odparł i odłożył
telefon na szafkę, zerkając po chwili na Billa, który przyglądał się mu od
dobrych paru minut.
– Przepraszam, powinienem był
go wyłączyć albo wyciszyć. Normalnie ojciec ma gdzieś, co robię, ale po tym,
jak miałem wyrok, pilnuje, to znaczy stara się mnie pilnować.
– Trochę późno mu się
przypomniało.
– Tak, ciągle chce mnie
traktować, jak dziesięcioletnie dziecko. Pozwalam mu na to, bo nie robi tego jakoś
nachalnie, ale w końcu będzie musiał się z tym pogodzić, że jestem już dorosły
i że chcę sam sobie ułożyć życie.
– W sumie u mnie to też
wygląda podobnie. Może nawet bardziej niż u ciebie, zresztą sam widziałeś, jak
potrafi się zachowywać moja matka.
– Martwi się o ciebie. Gdyby wiedziała,
że chciałeś się zabić, to by chyba oszalała.
– Gdyby wiedziała o tym, nie leżałbym
tu teraz z tobą, tylko siedział pewnie zamknięty w jakieś prywatnej klinice
psychiatrycznej.
– Ty nie jesteś chory.
– Ale targnięcie się na swoje życie
nie jest objawem zdrowia.
– Nie jest też objawem choroby,
tylko bezradności.
– Bezradność? – powtórzył Bill,
uciekając wzrokiem w bok. – Można to i tak nazwać. Tak właściwie to nie wiem,
co chciałem osiągnąć tym, że bym się zabił. O ludziach, których nie ma i tak
szybko się zapomina. Raz, może dwa ktoś wspomni o tobie w rocznice twojej śmierci,
więc jak teraz tak o tym myślę, to zwyczajnie kierował mną egoizm. Chciałem po prostu przestać czuć i to
natychmiast. Tak bardzo w tamtym momencie byłem wypełniony negatywnymi emocjami,
że to aż bolało i chciałem się pozbyć tego uczucia.
– Nigdy wcześniej o tym nie mówiłeś
– stwierdził Tom.
– Nigdy wcześniej nie umiałem
tego nazwać. To śmieszne, tyle razy rozmawiałem o tym z Markiem, a dopiero dziś
to zrozumiałem.
– Na wszystko jest czas i
miejsce. – Na te słowa Tom usłyszał burczenie w brzuchu Billa. – No – uśmiechnął
się. – A teraz jest pora na śniadanie.
– Chyba obiad.
– Cicho! Dopiero wstaliśmy,
więc najpierw śniadanie, a na obiad zabieram cię na miasto.
– Randka?
– A owszem. Zrobimy to, tak jak
należy.
Jasne się okazało, że jednej rzeczy nie potrafili odwlec.
Jeden, jak i drugi wciąż myślał o zbliżeniu. W ich żyłach krążył testosteron i
choć rozum podpowiadał, że można jeszcze poczekać, że to, co robią, na razie wystarczy,
to pożądanie, a przede wszystkim ciekawość, sprawiały, że obaj o tym myśleli i
prowokowali się grą słów, która po obiedzie, na jaki zabrał go Tom, właściwie
kolację, stała się na tyle nieznośna, że kiedy kolejny raz Tom ciągnął Billa do
swojego pokoju, obaj wiedzieli, że to zrobią. Że obaj tak bardzo się pragną i
tak bardzo są ciekawi tego nowego nieznanego im doświadczenia, że nie ma już żadnej
siły, która by ich od tego odwiodła.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Eee tam długo. Grunt, że w ogóle dla nas piszesz! Płynę przez twoje teksty.
OdpowiedzUsuńA ten rozdział był taki słodziuchny, że o jejku! Uwielbiam ich rozmowy. Są takie... urocze i naturalne. I fajne są te wtrącenia o ich rodzicach. Budują taki klimacik. A Tom... naprawdę mocno kocha Billa. <3
Pozdrawiam,
An
Podoba mi się,że są tacy uczuciowi.Tommy robi dobrze Billowi,a Billy robi dobrze Tommiemu.To słodkie.Bill wylądował u Toma w łóżku,mmm,aha i lubię w Tomie to że jest dominujący i naprawdę Billa kocha,że się tak świetnie dogadują.Dziękuję za odcinek,był bardzo fajny...ciekawe,czy Jorg przypadkiem wróci wcześniej,albo nie,już widzę jego minę na widok sińca na szyji Tomma,hehehe...Pozdrawiam Cię.do następnego.
OdpowiedzUsuńO niee...miałaś racje że będziemy chcieli cie zabić za to w jakim momencie skończyłaś. Ja chce to bardzo zrobić. Moment momentem ale to jak opisałaś ten koniec było tak perfidne. Ugh...no ale tak ogólnie cały odcinek był cudowny i sweet. Ciesze sie że wreszcie są na takim etapie. A ich rodzice mnie rozśmieszają...no nie musisz sie o nich martwić, daj im sie poznać...gdyby oni wiedzieli jak ta dwójka dogłębnie sie poznaje to by chyba zawału dostali. No nic czekam na następny odcinek bo pewnie będzie bardzo ciekawy. Życze dużo weny. Pozdrawiam i całuje kochana!
OdpowiedzUsuńO taaaak! :D teraz już ich raczej nic nie powstrzyma :). I w tej chwili to już mnie ciekawi najbardziej fakt jak to będzie z nimi... kiedy się dowiedzą. I z ich rodzicami. Hmmm... nie mogę się doczekać części dalszej :D
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia pod następną! :)
Kiedy nowy odcinek? :)
OdpowiedzUsuńMoim marzeniem na weekend jest nowy odcinek.Dasz radę Nikisan?oczywiście zrozumiem,jak się nie uda...ale...^,^plis
OdpowiedzUsuńPisze się już. Powinnam się wyrobić na niedzielę.
UsuńI pojawi się kolejny? :)
OdpowiedzUsuńWiecie co, nie dziś na pewno nie nie dałam rady poprawić tego, a dziś nie poprawie, bo za chwilę idę na nockę do pracy. Postaram się na jutro, najdalej na 100% będzie na wtorek.
UsuńBędzie ten rozdział?
OdpowiedzUsuń