Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

wtorek, 25 października 2016

Witajcie kochani.



            Czytałam sobie wasze komentarze i… No cóż… Zawsze tak jest, że coś się komuś nie spodoba. Niestety wszystkim nie dogodzę i nie zamierzam też spełniać wszystkich waszych oczekiwań, bo moja wizja tego opowiadania jest nieco inna. I nie odbierajcie tego tak, że straciłam zapał, czy coś w tym stylu, bo nie. Opowiadanie biegnie takim torem jak sobie założyłam i tak też będzie do końca. Konstruktywne czy też negatywne komentarze, nie zmienią tego. Jedyne, do czego sama mogę się przyczepić to częstotliwość publikacji, ale na to już niestety nie mam wpływu. Chyba że, zrezygnuję z pracy, ale wtedy to nie wiem z czego będę żyć. Druga sprawa to taka, że opowiadanie z założenia nie miało być, ani nie będzie długie, dlatego też akcja dzieje się znacznie szybciej. Co do scen seksu, to nie zamierzam robić z nich bab, które rozczulają się nad każdym pojedynczym gestem, bo faceci zwyczajnie, kiedy idzie o seks nie przywiązują wagi do czułych słówek i myślą w danym momencie o przyjemności swojej dolnej połowy ciała, co wcale nie oznacza, że traktują swojego partnera jak przedmiot. Kto nie w temacie, może sobie poczytać sceny seksu pisane przez facetów i wtedy zrozumie, o czym mówię. No i na litość Boską, oni w tym opowiadaniu mają 20 lat! Są już dorośli. Bill się nawet oświadczył, chciał założyć rodzinę, a Tom obraca panienki na prawo i lewo. I teraz wystarczy posłuchać w normalnym otoczeniu dwudziestolatków, żeby po minucie ich dyskusji o seksie uszy zwiędły. Cipy, chuje i inne epitety to standard, a ja i tak nawet w jednej czwartej, co ja piszę, w jednej ósmej, nie nadałam im mentalności, jaką powinni mieć na podstawie swojego wieku. Do tego zwracam wam też uwagę na narrację. Tak już niestety jest, że opowiadania pisane z perspektywy trzeciej osoby tracą na „ sentymentalności”. Osoby piszące wiedzą, w czym rzecz.
Błędy?  Są i będą. Nie jestem poliglotką i mimo szczerych chęci na pewno zawsze coś przeoczę. Jeśli są jakieś rażące, proszę mi o nich napisać w komentarzach, na pewno poprawię. Jeśli kogoś zawiodłam to przykro mi bardzo, zawsze może nie czytać części dalszej, nie obrażę się. Ja sama też wiele opowiadań przestałam czytać, bo mi się przestały podobać. Bywa… Jak to się mówi: O gustach się nie dyskutuje.
A całą resztę, która nie czuje się zawiedziona zapraszam na kolejny odcinek.

Wasza Niki.




 Odcinek 25






Ich plan wydawał się dobry, ale zanim przyjdzie im się zmierzyć z reakcją rodziców, Tom musiał zmierzyć się z obiadem w domu Billa, a konkretniej z jego rodzicami.
Po wspólnym prysznicu, pod którym też sobie nie szczędzili czułości, ruszyli do domu Trumperów.
– Denerwujesz się? – odezwał się Bill, po tym, jak przejechali już chyba z połowę drogi, a Tom zrobił się dziwnie milczący.
– Skąd to pytanie?
– Bo kiedy jesteś zdenerwowany, milkniesz.
Tom zerknął przelotnie na Billa i znowu skupił wzrok na drodze.
– Tak?
– Yhym.
– To przez twoją mamę – odparł enigmatycznie.
– Co z nią?
– Nie wiem, ale patrzy na mnie w taki dziwny sposób. Nie, że zły, nie pomyśl sobie. Ja ją nawet lubię – zaczął tłumaczyć się. – Naprawdę. Tylko ciągle mam wrażenie, jakby ona wszystko o mnie wiedziała. Dziwne uczucie.
Bill zaczął się śmiać.
– No dzięki. Fajnie, że cię to bawi.
– Ona zawsze tak się wszystkim przygląda. Bardzo skupia się na osobie, z którą rozmawia.
– Bardzo, to mało powiedziane – skomentował Tom. – Twój tato też będzie na tym obiedzie?
– Tak.
– Nigdy wcześniej go nie widziałem, nawet w klinice.
– Był kilka razy, ale rano. On jest bardzo zapracowany.
– Chyba nie masz z nim dobrego kontaktu, co?
– Dlaczego tak uważasz?
Tom wzruszył tylko ramionami.
– Mój ojciec jest bardzo konkretny. Może się wydawać, że jest zimny albo surowy, ale on jest po prostu konkretny. I wiesz? To nawet śmieszne, ale czasami wolałem pogadać z nim niż z mamą, bo ona za bardzo roztrząsała problem.
– Mój ojciec też jest konkretny. Chociaż nie, to jeszcze coś innego. On zawsze wszystko pokazuje mi z dwóch stron i każe mi samemu wybierać.
– Jest adwokatem, pewnie dlatego.
– Pewnie tak. Ale to też czasem wkurzające. Chcesz, żeby ci powiedział wprost; tak lub nie, a on zawsze wszystko sprowadza do albo.
Bill znowu się zaśmiał.
– Kiedy z nim rozmawiałem, nie odniosłem takiego wrażenia.
– Bo nie pytałeś go o nic konkretnego.
– No w sumie nie – przyznał Bill i na chwilę zamilkł. – Tom?
– No?
– Mogę cię zapytać o coś osobistego?
Tom znowu spojrzał na niego.
– Jasne, pytaj.
– Chodzi o twoją mamę, nigdy o niej nie mówisz.
– Bo ja nie mam mamy. Ojciec sam mnie wychowywał.
– Przykro mi.
– Spoko. Nie ma się czym przejmować, nic mi nie brakowało. Miłości też.
– Mimo wszystko. Mogę wiedzieć, co się z nią stało?
– Zostawiła mnie.
– Dlaczego?
  Z tego, co mówił mi ojciec, to wpadli. Ona miała inną wizję swojej przyszłości, a mój ojciec inną. Nie potrafili się dogadać i jak miałem dwa latka, odeszła.
– Szukałeś jej?
– A po co?
– Nie wiem. Nigdy nie byłeś ciekawy, jak wygląda i dlaczego cię zostawiła?
– Nie. I nie chcę jej widzieć. Przez tyle lat ani razu nie wysiliła się dowiedzieć się, czy w ogóle żyję, więc znaczy dla mnie tyle samo, co ja dla niej.
– Pamiętasz ją w ogóle?
– Nie. Znaczy coś tam mi świta, ale są tak mgliste wspomnienia, że właściwie nawet nie wiem, czy to nie moja wyobraźnia.
Bill westchnął i położył dłoń na ręce Toma. Ten natychmiast spojrzał na niego, zauważając na jego twarzy ogromny smutek.
– No co ty, Bill. Chyba mi się tu nie rozpłaczesz?
– Nie, ale przykro mi.
– Niepotrzebnie, naprawdę. Ojciec dawał mi tyle miłości i ciepła, że nieraz byś się zdziwił. Jak byłem mały, budował ze mną fortece z krzeseł i koców. Nawet nie wiesz, jak potrafił się ze mną bawić, do dziś to pamiętam, i mam wrażenie jakby było wczoraj. W każde wakacje jeździliśmy na wycieczki po całym świecie.  A święta spędzaliśmy u ciotki, siostry ojca. Nigdy się nawet nie zastanawiałem, jakby to było, gdybym miał mamę, bo mi jej nigdy nie brakowało. Ojciec był i jest dla mnie nie tylko ojcem, ale i matką, rozumiesz?
Wbrew wszystkiemu były jednak rzeczy, o których Tom nie mówił. Nie z obawy, że ktoś to wykorzysta przeciwko niemu, ale dlatego, że były dla niego bolesne.  A żal do matki za to, że go zostawiła, ukrywał w sobie niezwykle głęboko. Był nawet czas, że szukał informacji na jej temat, ale nie wiele się dowiedział, właściwie nic ponad to, co mu ojciec sam powiedział. Później jego życie zaczęło obracać się wokół imprez i panienek i jakoś temat matki przestał go interesować do dzisiaj, do teraz, gdy Bill o to zapytał. W pewnym momencie miał nawet wrażenie, że Bill ma mu za złe, że nawet nie próbował się z nią skontaktować. Spojrzał na niego, ale ten tylko skinął głową, że rozumie, a Tom westchnął głośno, parkując pod domem Billa.
  Z nas dwojga to ja mam większy powód do zmartwień – zmienił temat.
– Dlaczego?
– Twoi rodzice.
– Chyba żartujesz!
– Nie. Denerwuję się całkiem serio. Może oni nie chcą, żebym się z tobą nawet przyjaźnił.
Bill aż prychnął.
– Tak, i z tego powodu muszę wysłuchiwać od matki setki pytań na twój temat? – mówiąc to, przekrzywił ironicznie głowę w bok. – Oni są wniebowzięci, że mam w końcu jakiegoś przyjaciela.
– Przejdzie im, jak się dowiedzą, że sypiamy ze sobą.
– Mało mnie to obchodzi. To moje życie i mam prawo związać się, z kim chcę. Idziemy?
– Taaaa – odparł Tom, wyciągając kluczyki ze stacyjki.
Po wejściu do domu Tom po raz pierwszy zobaczył ojca Billa. Jako gospodarz domu przywitał się z Tomem i zaprosił ich do salonu.  Kolejny raz Tom odniósł wrażenie, że tak samo jak Simone, Gordon także przygląda mu się wnikliwie.
Gordon wiedział o planach Simone i Jorga.  Miał mieszane odczucia, jeśli chodzi o tę sprawę. Przez dwadzieścia lat był dla Billa ojcem. Wychowywał go i kochał, choć nie był jego biologicznym synem. Obawiał się, jak zareaguje Bill, kiedy pozna prawdę.  Z opowieści Simone wynikało, że Tom ma nieco inny charakter i dziś miał okazję poznać go i samemu przekonać się, czy faktycznie dla Billa będzie lepiej, żeby dowiedział się, że ma brata, czy może skutecznie wybić Simonie ten pomysł z głowy. Ale im dłużej przyglądał się Tomowi, tym bardziej nabierał przekonania, że Bill przy nim stał się zupełnie innym chłopakiem.
Tom, jako pasjonata samochodów szybko odnalazł z Gordonem wspólny język. Tak go pochłonęła rozmowa, że nawet nie zauważył, kiedy Bill poszedł do kuchni pomóc matce w robieniu obiadu.
– Jak tam? – zapytała Simone.
– W porządku. Rozmawiają – oznajmił, jak gdyby właśnie o to pytała. – Chyba się polubili.
– To dobrze. A jak udała się impreza?
– To nie była impreza, tylko wyjście do pubu.
– No dobrze, niech będzie wyjście, więc jak było?
– Miło.
– Tylko tyle?
– Dobrze wiesz, że nie jestem duszą towarzystwa.
– Więc nie podobało ci się?
– Było naprawdę w porządku. Poznałem przyjaciela Toma. To taki sam wariat jak Tom. Ogólnie fajny chłopak. A potem pojechaliśmy z Tomem do domu.
– Sami?
– Czemu pytasz?
– Tom chyba ma na szyi malinkę.
Przez chwilę Bill aż przestał oddychać. Do tej pory, nie rozumiał, czemu Tom ciągle powtarzał mu, że jego matka zbyt wnikliwie się mu przygląda. On sam nigdy tego nie zauważył, ale obecna uwaga utwierdziła go w przekonaniu, że Tom wcale nie ma jakichś urojeń. A o tej malince, której zresztą był autorem, zupełnie zapomniał i nie wiedząc, co odpowiedzieć, tylko się uśmiechnął, uciekając wzrokiem.
– Mam nadzieję, że zachowaliście się jak dżentelmeni i że nie zostanę babcią.
– Mamo… – ironiczny głos Billa i jego wyraz twarzy mówił sam za siebie, ale Simone swoje już powiedziała.
– Ja wiem, że są inne czasy, ale nie można nikogo wykorzystywać.
– Nikt nikogo nie wykorzystał. Nie martw się już. Babcią też nie zostaniesz.
– Dobrze – przytaknęła mu i zmieniła temat, widząc, że ta rozmowa peszy jej syna. – Pomożesz mi? – zapytała, podając mu jeden z półmisków.
– Jasne.
– To zanieś to i przyjdź tu jeszcze.
Jak tylko wszedł do salonu, Tom natychmiast spojrzał na niego, sondując go wzrokiem. Czuł, że ta dłuższa nieobecność była spowodowana tym, że matka musiała go męczyć pytaniami. Ale Bill uśmiechnął się ciepło, co oznaczało, że wszystko jest w porządku, więc odetchnął z ulgą i skupił wzrok na zawartości półmiska, który przeniósł Bill i postawił na środku stołu.
Gdy zjedli, Bill zaciągnął go do swojego pokoju. Jak tylko zamknął drzwi, widział jak Tom odetchnął.
– Chyba nie było tak źle, co?
– W porządku. Pomijając, że znowu mi się przyglądała, to twoja mama naprawdę świetnie gotuje.
– Powiem jej.
– Nie, lepiej nie. Znowu będzie mnie o wszystko wypytywać.
– Jak chcesz.
– To tu jest twoje królestwo? – zmienił temat, rozglądając się po pokoju Billa.
– No tak. To mój pokój. Jak widzisz nic specjalnego.
Tom zaczął krążyć po pokoju, skupiając wzrok na kilku rzeczach nieco bardziej.
– No, ja bym tu na pewno znalazł coś dla siebie.
– Na przykład, co?
– Ten regał – skinął głową.
– Co w nim takiego szczególnego, to zwykły regał.
– Mam na myśli to, co na nim stoi.
– Ach to. To tylko gry.
– Nie byle jakie gry – skomentował Tom, pozwalając sobie wyciągnąć jedno z pudełek i pokazać je Billowi.
Ten jednak tylko wzruszył na to ramionami.
– Kiedyś miały dla mnie jakieś znaczenie, ale teraz to tylko gry.
– A co się zmieniło od tego kiedyś?
– Poznałem ciebie.
Tom tylko łypną na Billa, który ani na moment nie spuszczał z niego wzroku i odłożył grę na regał.
– Stałem się dla ciebie ważniejszy niż te kolekcjonerskie perełki?
– Ważniejszy niż reszta świata.
– Wiesz, jak to brzmi? – zapytał, podchodząc do Billa i kucając naprzeciwko niego.
– Wiem. Kiedyś były dla mnie cenne, bo zastępowały mi przyjaciół. Rzadko wychodziłem z domu, więc organizowałem sobie wolny czas, grając godzinami.
– A teraz?
– Nie mam już na to czasu. Taki już jestem, że gdy kogoś pokocham – mówiąc to, dotknął twarzy Toma, gładząc czule jego policzek – poświęcam mój czas, tylko tej osobie.
Tom zamknął na chwilę oczy, oddając się całkowicie pieszczocie.
– A jak to jest z tobą, Tom?
– Jestem zazdrosny – rzucił powoli, otwierając oczy i spoglądając w twarz Billa – To chyba zły znak.
– Ja bym powiedział, że dobry – sprostował Bill.
– Zły, dla tych, którzy spróbują się do ciebie zbliżyć.
Bill się nachylił i musnął go w usta.
– No i jest też coś jeszcze – dodał Tom, oblizując usta.
– Yhym?
– Nie jestem zbyt wylewny w mówieniu o swoich uczuciach.
– Nie szkodzi. Wiem, że mnie kochasz. Widzę to i czuje.
– Tak wiem, że jesteś wyrozumiały, ale od czasu do czasu możesz śmiało się przypomnieć, żebym ci powiedział coś miłego, nie będę się o to złościł.
– Tak?
Tom skinął głową, ocierając policzek o dłoń Billa, która cały czas błądziła gdzieś po jego twarzy, badając fakturę ust, wygładzając włoski na brwiach, zarysowując linie szczęki.
– To powiedz mi coś miłego.
Tym razem Tom się uśmiechnął i podparł się rękami o kolana Billa.
– Kocham cię.
– Yhym – przytaknął Bill.
– Kocham cię jak powietrze. Jak dziurę w starym swetrze. Jak drzewo na polanie... Po prostu kocham cię... kochanie.
Nie obiecuję ci wiele... Bo tyle co prawie nic... Najwyżej wiosenną zieleń... I pogodne dni... Najwyżej uśmiech na twarzy...I dłoń w potrzebie... Nie obiecuję ci wiele... Bo tylko siebie...
Nagle Bill zaczął się śmiać.
– Przestań już, proszę cię. Co to miało być?
– Wiersz.  Mogę powiedzieć cały.
– A mówiłeś, że nie potrafisz mówić o uczuciach.
– Bo nie potrafię. I nie chcę cię obdarowywać tekstami, na które bajerowałem laski, bo zwyczajnie zasługujesz na coś lepszego i na o wiele więcej.
Prawda jest taka Bill, że kiedy zaczyna mi na kimś zależeć, nie umiem powiedzieć tej osobie, co do niej czuję, i zwykle ją tracę.
– Mówiłeś, że nigdy tak naprawdę nie byłeś zakochany.
– Bo zawsze wszystko kończyło się, zanim się zaczęło. Ale raz, może dwa, zależało mi na kimś, tyle że zanim zdobyłem się na odwagę powiedzieć tej osobie, że mi zależy, zdążyłem ją do siebie zrazić i skończyło się na tym, że mnie i jedna i druga zwyzywały od idiotów i dzieciaków.
– Biedaku. Ale mnie powiedziałeś.
– Bo nie dałeś mi wyboru. Wtedy, gdy uciekłeś z pubu…
– Nie uciekłem. Chciałem wrócić do domu.
– Jak zwał tak zwał. W każdym razie wtedy, gdy nie mogłem cię znaleźć, myślałem, że oszaleję. Nawet nie wiesz, jakie to uczucie, gdy przychodzą ci na myśl najgorsze rzeczy.
– Myślałeś, że poszedłem się zabić?
– Tak. Dokładnie to przyszło mi na myśl. Nadal się boję, że jeśli coś nam nie wyjdzie, zrobisz to.
– Nie, nie. Już nigdy więcej. Jeśli znowu mam leżeć przez kilka miesięcy sparaliżowany i być zależny od kogoś, to nie, dziękuję. Poczekam, aż mi się samemu umrze.
– Ja nie żartuję Bill.
– Widzę. I wiem, że to nie jest rozwiązaniem. I jeśli nam nie wyjdzie, to zabiję ciebie – rzucił, po czym widząc minę Toma, parsknął śmiechem.
– A podobno to ja mam tu drętwy dowcip – skomentował Tom.
– Przepraszam. Ale z tym, że już nigdy nie targnę się na swoje życie, mówiłem poważnie. Miałem tyle czasu w klinice, żeby to sobie wszystko przemyśleć i wiem już, że to nie jest rozwiązanie. Gdybym nie przeżył, nie poznałbym ciebie, a to, co teraz z tobą przeżywam, to najwspanialsza rzecz na świecie. I pomyśleć, że sam bym się tego pozbawił. Bardziej martwię się o ciebie, co ty zrobisz, jeśli nam nie wyjdzie.
– A dlaczego ma nam nie wyjść?
– Nie wiem, różnie bywa.
– Ja tam nic nie zamierzam robić, bo nie będzie takiej potrzeby.
– Też tak kiedyś mówiłem.
– A ja nie tylko mówię, ale i udowodnię ci to.
Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Tom podniósł się, zerkając w ich stronę, a Bill odezwał się, zapraszając gościa.
– Proszę.
W drzwiach pojawił się Gordon z ogromnym katalogiem.
– Zapomniałem ci dać na dole. Prosiłeś o katalog.
– Dzięki tato.
Gordon tylko skinął głową i podał katalog Tomowi, który pierwszy podszedł do niego z zainteresowaniem, przyglądając się prospektom nowych modeli Mercedesa, pochłaniając się w tym do reszty.
– Może Tom pomoże ci coś wybrać. Widzę, że samochody to jego pasja.
– Tom ma wiele pasji, między innymi recytuje miłosne wiersze.
– Przestań! To były tylko wygłupy. Niech go pan nie słucha. Prawda jest taka, że ten samochód wiele dla mnie znaczy.
– Widziałem – przyznał Gordon. – Masz dobry gust, ale w tych modelach jest słaby silnik.
– Wymieniłem go na v8.
– Tato, mógłbyś – Bill skinął ojcu głową, żeby już sobie szedł.
– Dobrze, już idę. Jak coś wybierzesz, daj znać – mówiąc to, zamknął drzwi.
Tom usiadł na fotelu i zaczął przeglądać katalog.
– Zamierzasz kupić nowy samochód?
– Dostać, nie kupić. I tak – sprostował. –  Nie mogę wiecznie jeździć taksówkami.
– Fakt. Jaka jest górna granica? – zapytał Tom.
– Czego?
– No, funduszy na ten samochód.
– Nie ma granicy.
Tom aż spojrzał mu w twarz.
– Chyba nie myślisz, że będę za niego płacił.
– Znaczy, wiem, że twój ojciec jest prezesem koncernu, ale…
– I właśnie, dlatego mogę sobie wybrać takie auto, jakie zechce i to za darmo.
Tom jeszcze przez chwilę patrzył mu w oczy, po czym krótko i konkretnie wskazał palcem.
– To ten.
  Ot, tak?
– Cena nie gra roli, no nie? A ten jest najlepszy.
Bill spojrzał na zdjęcie.
– Trochę taki jakiś.
– Pasuje do ciebie.
– Tak? Pod jakim względem?
– Jak to ująłeś, bo jest trochę taki jakiś…
– No jaki? – zapytał Bill i rzucając katalog na ziemię, wpakował się na fotel, siadając okrakiem Tomowi na kolanach.
– Właśnie taki w moim ulubionym stylu.
– A dokładnie?
– Gdzie nigdzie drapieżny, ale z umiarem. Łagodne linie nadwozia, ale mocne podwozie.
Bill aż przygryzł dolną wargę, starając się nie wybuchnąć śmiechem.
– Co? – zapytał Tom, patrząc na jego minę.
– Komplemenciarz.
– To wcale nie był komplement.
– Komplemenciarz i kłamczuch.
– O co ci chodzi?
– To, w jaki sposób opisałeś to auto, można odebrać dwuznacznie – sprostował Bill. – I jeśli zastanowić się nad tym drugim kontekstem tego, co powiedziałeś, to było przepełnione takim erotyzmem, że od razu nabrałem ochoty na coś więcej.
– Tak? – Tom uniósł obie brwi. – A podobno to ja tu jestem niewyżyty seksualnie.
– Kto tak powiedział?
– Wszyscy, którzy mnie znają.
– To trzeba będzie zrobić małe sprostowanie, że ty działasz na innych tak, że to oni stają się niewyżyci seksualnie.
– Ah! – Tom już nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo Bill zamknął mu usta swoimi.
Jedno stało się oczywiste. Czas działał dla ich uczucia na korzyść, ale dla informacji, jaką mieli poznać już nie. Im dłużej to trwało, tym bardziej zatracali się w namiętności i swoich uczuciach, spędzając ze sobą praktycznie cały czas i choć nie kryli się jakoś specjalnie, nikt jeszcze nie zdążył się zorientować, że łączy ich coś więcej, niż tylko wielka przyjaźń.


20 komentarzy:

  1. Świetny odcinek :D Fakt, akcja trochę szybko idzie do przodu, ale dalej mi się podoba, a ten rozdział jest jakiś taki XD Strasznie mi się podoba :D Czekam na następny i weny kochana!
    /Dominik

    OdpowiedzUsuń
  2. ^o^
    Mam wrażenie, że już niedługo skończy się ich sielanka. Oby nie na długo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tylko nadzieję, że nie popsuje się między nimi za bardzo kiedy się dowiedzą prawdy. I myślę, że Simone i Jorg (a szczególnie ona) nie mają co liczyć na cudowne kontakty z nimi. Zastanawiam się jak bardzo rozbita będzie Simone. Oby tylko nie wtrącała się między nich..
    Życzę Ci Autorko dużo pomysłów na kolejne opowiadania i przede wszystkim czasu, bo on gra tu główną rolę. 🙌😘

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóóż, trochę szkoda, że tak szybko akcja leci i w ogóle, ale no... Mimo że to opowiadanie nie działa na mnie tak, jak poprzednie, to nadal cieszy.
    Szczerzyłam się jak debil podczas scen w pokoju Billa. :D A jak Tom opisywał ,,auto''... rany. To było mega.

    Pozdrawiam,
    An

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie się podoba tempo akcji, nudziłam się podczas kary w szpitalu, chciałam już, że chłopcy są razem :) Tylko, żeby chłopcy pamiętali jak silne uczucie ich łączy, gdy dowiedzą się prawdy.
    Co do relacji między nimi i to w jaki sposób ich opisujesz to wszysto jest jak najbardziej prawdziwe.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, co do tej sceny seksu, to wydaje mi się, że chodziło nie o to, co oni konkretnie robią czy mówią, mogliby nawet traktować się przedmiotowo, być brutalni, cokolwiek, to ich sprawa w końcu (:)), ale bardziej o to, że w sposobie przedstawienia było troszeczkę za mało ich jako ludzi, nie wiem, jak to do końca ująć, za mało wrażeń wizualno-dźwiękowych (hahaha sorry), a więcej czystych faktów w stylu penis-dziura, jak w książce od biologii. Po prostu trochę za bardzo naturalistyczne w moim odczuciu.
    Taka moja mała uwaga, oczywiście, czytam dalej i życzę dużo weny :)
    Buziaki ��

    OdpowiedzUsuń
  7. Cos czułam że jeszcze nie dziś dowiedzą się o nich, ale zaciera ręcę na kolejny odcinek

    OdpowiedzUsuń
  8. Woooooooooow!Jaki Tom!Jaki Bill!między nimi aż iskrzy,znowu są sobą!Ja to widzę tak:że oni nie zachowują się jak baby,bo Bill jest androgyniczny i trochę staroswiecki w poglądach,w ogle w życiu,a Tom go zawsze tulił itp.no,więc pasuje im ta uczuciowość i wylewność.Ten odcinek był naprawdę mega dobry,a jest już po obiedzie czy przed?bo przeoczyłam...

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest świetne, cudowne... Po prostu idealne....

    OdpowiedzUsuń
  10. "Łagodne linie nadwozia, ale mocne podwozie", o rany... Ja nawet nie chcę wiedzieć, co jest podwoziem w tej metaforze :). Świetny fragment, uśmiałam się. Poza tym strasznie mi się podoba, że odmalowujesz Jorga w pozytywnym świetle, tyle już czytałam fików, w których autorzy robili z niego zło wcielone, że to fajna odmiana, choć raz czytać o nim jako o dobrym ojcu. Dobre stosunki pewnie się niedługo popsują, ale mam nadzieję, że Tom mu kiedyś wybaczy te wszystkie kłamstwa.

    Ściskam i życzę miłego pisania - to twoje hobby i przede wszystkim tobie ma sprawiać przyjemność, a czytelnicy muszą się pogodzić z tym, że kto ma klawiaturę, ten ma władzę ;). Weny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem zazdrosny...to chyba zły znak...zły dla tych którzy się spróbują do Ciebie zbliżyć...-I love you Tom...

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak dla mnie to wg za wolno akcja leci xdd taa jestem dziwna xd ale mimo to i tak jest superowo xd i będe dalej czytać

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy będzie kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzę,że będzie poważny odcinek,sądząc po czasie,jaki na niego czekamy.Już nie mogę wytrzymać.^,^

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy nowy odcinek?

    OdpowiedzUsuń
  16. Naprawdę każdy dzień czekania na losy chłopców po prostu, aż mnie nosi. Piszesz tak dobrze, że szkoda czasu na oczekiwanie i poznanie Twojej historii. Chodzi o to, że za każdym razem tutaj zaglądając w nadziei na kolejny odcinek muszę coś przeczytać, więc po raz kolejny czytam wyrywkowo rozdziały innych Twoich opowiadań. Proszę, nie męcz nas :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*