Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
niedziela, 25 grudnia 2016
21:00
😋 No to kochani dzisiaj pierwszy odcinek. A 30 grudnia wrzucę wam kolejny odcinek Sensu życia.
Odcinek 1
Jeśli mnie pamięć nie myli, wszystko
zaczęło się jakieś 10 lat wcześniej, chociaż gdybym miał być tak zupełnie
szczery, to powinienem powiedzieć, że dużo wcześniej, ale do tego jeszcze dojdziemy.
Jakoś tak najbardziej utkwił mi w pamięci ten dzień. Chyba
właśnie od tego dnia zdałem sobie w końcu sprawę, że to, co łączy mnie z moim
bratem Tomem, nie jest całkiem normalne i że ja też już całkiem normalnie na to
wszystko nie reaguję.
To było po rozdaniu nagród MTV. Kolejna wygrana nagroda, ogromny
sukces i splendor, wszyscy cieszyliśmy się. Ja w takich chwilach czułem się jak
w jakiejś bajce, czasami, bo były oczywiście ciemne strony tego wszystkiego,
ale to już zupełnie inna historia.
Tom wparował do mojego hotelowego pokoju, nawet nie siląc się, by
wcześniej zapukać. Nigdy nie pukał albo bardzo rzadko. Trzasnął drzwiami
wyraźnie podenerwowany i spojrzał na mnie, zatrzymując się na środku pokoju.
– Lepiej się czujesz? – zapytał. Od
rana bolało mnie gardło. Z tego też powodu zdecydowałem się nie iść na after party
po rozdaniu nagród, bo czekało nas jeszcze kilka koncertów na tej trasie, a ja
musiałem być zdrowy, żeby móc je zaśpiewać.
– Tak. Lekarstwa zadziałały. Jutro
będę jak nowy.
– Świetnie. W takim razie zrobisz mi dobrze
– rzucił swoim dobrze znanym mi tekstem i zaczął ściągać buty i kurtkę.
No właśnie… Nawet nie wiem, kiedy dopuściłem do takiej sytuacji. I
to nie było dla mnie nic nowego. Już od dobrych kilku lat robiłem bratu
„dobrze”– to taka nasza mała tajemnica.
– Nie było tam żadnych fajnych dziewczyn?
– zapytałem, przyglądając się jego wyczynom.
– Nie wiem. Były. Zresztą, co za różnica?
– Może trzeba było którąś zaciągnąć do
kibla i przelecieć ją, a nie przychodzić tu, kiedy jestem chory i zawracać mi głowę.
– Podobno czujesz się już lepiej.
– Tak, czuję się lepiej, co nie
oznacza, że jestem zdrowy.
– Dobra, w porządku, nie musisz go brać
do ust, możesz to zrobić ręką, tak w drodze wyjątku dla twojego biednego
gardła.
Jak doprowadziłem do takiej sytuacji? Beznadziejnie żałośnie. Żałośnie,
bo na początku zmierzało to w zupełnie innym kierunku i było nawet całkiem fajne. Pamiętam dokładnie, jak to się zaczęło.
Zostaliśmy
z Tomem sami w domu, bo ojciec wyszedł po mamę na przystanek. Mieliśmy wtedy
koło siedmiu lat i ojciec kazał nam grzecznie siedzieć i oglądać bajkę, a jak
zwykle Tom mnie szturchnął, ja mu oddałem i zaczęliśmy się szarpać, aż w końcu wpadłem
na telewizor i strąciłem go ze stolika. Wiedziałem, że za to oberwie mi się od
ojca, zwłaszcza że rodzice długo na niego składali i nie tak dawno go kupili. Zacząłem
płakać, nie wiedząc co zrobić. Tom próbował mnie pocieszyć, ale kiedy
usłyszeliśmy w przedpokoju kroki ojca, zamarłem z przerażenia i wtedy po raz
pierwszy Tom wziął całą winę na siebie. Nigdy nie zapomnę, jak ojciec go bił
kablem z przedłużacza, który zawsze wisiał na haku w kuchni za drzwiami.
Kiedy przestał,
kazał nam iść do pokoju i stamtąd nie wychodzić, dopóki nam nie pozwoli. Widziałem,
jak Tom ważył każdy swój krok. Płakał. Położył się na łóżku na brzuchu, chowając
głowę pod poduszkę i płakał. Nie wiedziałem, co zrobić. Czułem się okropnie
winny. Nie dość, że zniszczyłem telewizor, to jeszcze ze strachu pozwoliłem,
żeby Tom dostał za mnie lanie.
Wdrapałem
się na łóżko, na którym leżał i dotknąłem jego ramienia. Wzdrygnął się.
–
Przepraszam – wydusiłem z siebie, samemu płacząc. Było mi strasznie wstyd, że
się nie przyznałem, a z drugiej strony czułem ulgę, że to nie ja dostałem.
–
Nie przejmuj się – wydukał, pociągając nosem.
–
Dlaczego to zrobiłeś?
–
Nie chciałem żebyś dostał. Poza tym to ja zacząłem cię popychać.
–
Bardzo cię boli?
–
Tak.
I wtedy
coś mnie podkusiło, choć z perspektywy czasu widziałem to inaczej i tak zwyczajnie
to powiedziałem.
–
Mogę zobaczyć?
Tom spiął
się, ale kiwną głową, dając mi przyzwolenie, po czym ukrył twarz w poduszce.
A ja wcisnąłem palce pod gumkę jego dresowych
spodni i powoli zsunąłem mu je, a potem delikatnie zdjąłem mu majtki. Aż wciągnąłem
powietrze, widząc jego sine i opuchnięte pośladki.
Mama zawsze całowała miejsce gdzie się skaleczyliśmy, wmawiając nam, że kiedy pocałuje
przestanie boleć. Pomyślałem, że zrobię tak samo. Wcale nie myślałem o tym, że
to są pośladki i że całując je robię coś złego. Tom jednak przy każdym moim
dotyku napinał mięśnie, zamiast mu ulżyć sprawiałem mu ból. I wtedy przyszło mi
do głowy, żeby polizać pręgi, które wydawały się z każdą minutą puchnąć coraz
bardziej. Trudno mi powiedzieć czy to naprawdę sprawiło mu ulgę, czy zwyczajnie
zmęczony płaczem usnął, ale pomyślałem wtedy, że to dobre rozwiązanie i że teraz
mam cudowny sposób na ból i Tom szybko wyzdrowieje. Nasunąłem na jego tyłek
majtki, a potem spodnie i przykryłem go kocem, pozwalając się wyspać, nie mając
zielonego pojęcia, co właśnie zrobiłem. A to był dopiero początek.
– Śmierdzisz wódą – rzuciłem,
podchodząc do łóżka.
– Bo piłem, co w tym dziwnego?
– Dobrze wiesz, że też chciałbym
się napić, a tylko dlatego, że bolało mnie gardło, nie poszedłem na tę imprezę.
– Dobra, kumam aluzję – powiedział
i zaczął grzebać w kieszeni swojej obszernej kurtki. – Łap – rzucił mi
buteleczkę.
– Większej nie było? – zapytałem,
przyglądając się maleństwu.
– Jeszcze narzekasz? Co,
miałem wziąć całą skrzynkę?
– Może nie całą, ale coś
nieco większego.
– To jest tak mocne, że w zupełności
ci wystarczy.
– Tak?
– Yhym. A myślisz, że po czym
jestem w takim dobrym nastroju?
– Dobrym nastroju? – prychnąłem.
– Właśnie widziałem, jak tu wszedłeś, jaki masz dobry nastrój.
– Oj, źle to zinterpretowałeś.
Kiedy przychodzę do ciebie i proszę cię… no wiesz o co, to oznacza, że zawsze mam
dobry nastrój.
– Na seks – dodałem.
– To nie jest seks –
zaprzeczył, rzucając się w końcu na moje łóżko.
– A co?
– Braterska przysługa.
– Ładna mi przysługa.
– Nie zaczynaj znowu. Tyle
razy ci proponowałem zamianę. Nie chcesz, twoja strata. Nie moja wina, że ja
potrafię cię poprosić o to, żebyś się mną zajął, a ty mnie nie.
– Dzięki, ale ja w
przeciwieństwie do ciebie znam granice przyzwoitości.
– I w przeciwieństwie do
mnie chodzisz nabuzowany.
– Czym nabuzowany?
– Nie rozładowujesz
swojego napięcia seksualnego, więc cię nosi.
Prychnąłem. Ta dyskusja, jak wiele razy wcześniej
zawsze prowadziła donikąd. Tom uważał, że nie korzystam z życia i okazji, a ja
uważałem, że są jakieś granice i nie chciałem ich przekraczać, chociaż robiąc
bratu „loda”, chyba dawno ją już przekroczyłem.
– Ściągaj spodnie albo
zaraz się rozmyślę – oznajmiłem krótko.
Chwycił za pasek u spodni, pozbywając się ich w zawrotnym
tempie. Zsunął też bokserki do połowy ud i podkładając sobie wygodnie poduszkę
pod głowę, czekał, aż się nim zajmę.
Usiadłem po turecku na łóżku obok niego. Jego członek
był już w stanie wzwodu.
– Czemu sam tego nie zrobisz?
– zapytałem, dotykając go.
– Bo wolę jak ty mi to
robisz.
– Byłoby szybciej.
– A może ja wcale nie chcę
szybciej.
– Jasne – bąknąłem pod
nosem i zaciskając palce na jego członku, zacząłem poruszać ręką.
Robiłem to już tyle razy, że znałem każde jego najdrobniejsze
wzdrygnięcie, czy grymas twarzy. Mogłem doprowadzić go do wytrysku w kilka
chwil lub bawić się nim, przedłużając stan podniecenia, który tak swoją drogą
Tom uwielbiał. Setki razy też zastanawiałem się, co będzie dalej? Mieliśmy po
20 lat, a czasami zachowywaliśmy się jak malutkie dzieci, które nie mają pojęcia,
że robią coś niemoralnego.
– Mocniej – sapnął, zamykając
oczy.
Zacisnąłem mocniej palce i przyspieszyłem, chcąc
zakończyć to jak najszybciej. Jednak Tom chyba miał inne plany, bo chwycił mnie
za rękę, powstrzymując.
– Dokąd się tak spieszysz?
– Chcę, żebyś doszedł i
zostawił mnie samego. Jestem zmęczony i chcę się położyć.
– Nagle jesteś zmęczony? Jak
tu przyszedłem, siedziałeś przed laptopem, i chyba miałeś się jeszcze napić, a
teraz nagle poczułeś się zmęczony?
– Zmęczyło mnie twoje
gadanie.
– A co zrobisz, jak ci
powiem, że zamierzam tu dzisiaj spać?
– Tutaj?
– Tak.
– Ze mną?
– Tak, z tobą. W tym łóżku.
– Dlaczego?
– Bo obiecałem Georgowi
odstąpić pokój.
– A nie mógł tego robić we
własnym? – rzuciłem, domyślając się, o co chodzi z tym pokojem.
– Nie wnikam. Obiecałem,
więc dzisiaj będę spał z tobą. Dlatego bądź tak miły i zajmij się moją
przyjemnością jak należy, inaczej będę ci marudził całą noc.
Fuknąłem.
– Potrzyj kciukiem główkę
– rzucił.
– Nie mów mi, co mam
robić!
– Więc rób.
W takich chwilach nienawidziłem go. Za to, że był
takim nieczułym chamem. Za to, że zmuszał mnie, bym mu dogadzał. Ale chyba
najbardziej za to, że był moim bratem, bo przez to nawet nie miałem się komu
pożalić, do jakiej sytuacji pozwoliłem się doprowadzić.
Było też coś jeszcze, coś, czego jeszcze sam do końca nie
byłem pewien. Tak właściwie, to nawet do końca nie wiedziałem, co to jest, ale
czułem, że coś ze mną jest nie tak.
Kiedy w końcu doszedł, przeciągnął się z uśmiechem na
twarzy.
– Zadowolony? – zapytałem,
przyglądając się swojej ręce umazanej jego nasieniem.
– Nawet nie wiesz jak
bardzo. Przyniósłbyś tylko jakiś ręcznik.
– A sam nie możesz sobie
przynieść?
– Nie, bo nie zamierzam
już wstawać.
– A co?
– Idę spać – mówiąc to, zaczął
ściągać z siebie bluzę, a potem koszulkę.
Pokręciłem tylko głową i zwlokłem się z łóżka, kierując
prosto do łazienki. Umyłem ręce i przyniosłem mu ręcznik.
Kiedy w końcu położyłem się, Tom przylgnął do mnie,
obejmując mnie w pasie.
– Tom!
– Co?
– Mógłbyś?
– Co?
– No przestać.
– Wiesz, tak się
zastanawiam, czemu nigdy nie chcesz? Wiesz, jakby ci ulżyło?
– Daj spokój – odparłem, odpychając
w międzyczasie jego rękę ze swojego brzucha. – Sam sobie mogę zrobić.
– To nie to samo.
– Powiedziałem nie!
– Jak chcesz.
– To puść mnie.
– Nie mam się do kogo
przytulić.
– To idź do Georga, może
zabawicie się we trójkę.
– Nie lubię się dzielić
zdobyczami.
Prychnąłem.
– A ty szybciej zasypiasz,
kiedy cię obejmuję.
– Akurat.
– Naprawdę. A teraz
zamknij oczka i śpij.
Przycisnął mnie mocniej do siebie, a mnie aż przeszły
ciarki. Dziwnie reagowałem na te czułości Toma i chociaż z jednej strony
wkurzało mnie to, że ogranicza moją swobodę ruchów, to z drugiej nie chciałem,
żeby się ode mnie odsunął. Jeszcze wtedy nie zorientowałem się, że zaczyna mi
odwalać na jego punkcie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Eeech, nie wiem, co powiedzieć. :/ Strach przy twoich opowiadaniach będzie mi chyba już zawsze towarzyszył. xD Chyba zacznę sobie mówić, że to na pewno skończy się dobrze (dla mnie), może pomoże, hah. A co do rozdziału, to nie mogę się doczekać kolejnych części. Po prologu nie spodziewałam się czegoś takiego, ale miło mnie to zaskoczyło. :> Zastanawia mnie, czy Tom też coś już czuje do brata. Dedukcja mówi mi, że tak, choć możliwe, że on sam jeszcze nie do końca zdaje sobie z tego sprawę.
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na trzydziestego. :D
Pozdrawiam,
An
Swietne jest to opowiadanie. Bardzo bardzo bardzo mi sie podoba:) Prosze ladnie o szybciutkie dodanie kolejnego rozdzialu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńo taaaaak czuję że to odpowiadanie będzie wymiatało :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam kiedy oni tak się zachowują. Kiedy jeden nie chce, a drugi nie widzi w tym nic złego xD Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Już mi się podoba to opowiadanie i mam nadzieję, tak jak inni, że skończy się dobrze. Weny
OdpowiedzUsuń~Demi Lerman
Zawsze tak się stresuje jak czytam twoje opowiadania ale potem się uspokajam bo przecież zawsze kończą się dobrze i to właśnie w nich kocham ����
OdpowiedzUsuńKiedy mozemy liczyc na nowy rozdzial? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNowy rozdział tego opowiadania będzie jak skończy się "Sens życia"
Usuń