Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

środa, 18 stycznia 2017

Odcinek 32





Tom położył się obok niego, obserwując jak oddycha. Wplótł palce między jego palce i przymknął na chwilę oczy, czując, że zmęczenie daje o sobie znać i nawet nie wiedział, kiedy zasnął.

                 Tymczasem w domu Jorga rozgorzała dyskusja. Simone rozpłakała się, przeraźliwie bojąc się o Billa. Wiedziała, jak bardzo jest chorowity i czuła, że jej potrzebuje. Na tę chwilę miała ochotę zapomnieć o układzie z Jorgiem i jechać do szpitala. Słowa Toma boleśnie ją dotknęły. Był tak cholernie podobny do ojca, kiedy wytknął jej, jaką jest matką, że aż zrobiło się jej niedobrze. To był jeden z powodów, dla którego rozeszła się z Jorgiem, jego bezwzględny charakter. Bała się, że Billa czeka podobny los, że Tom będzie dla niego taki sam jak Jorg dla niej i że Bill w końcu zostanie sam.
– Nie ma co dramatyzować, przecież jest w szpitalu – skwitował Jorg.
– Za który nie może zapłacić, bo nie ma pieniędzy. – Tym razem Gordon się wtrącił. Obiecał Simonie nie wtrącać się, ale miał już dosyć trzymania języka za zębami. Wychował Billa jak własnego syna i martwił się o niego. A pozbawienie ich nawet medycznej opieki było ciosem poniżej pasa, i tego już nie umiał przemilczeć.
– Obaj znają cenę. Wystarczy, że zgodzą się na leczenie i wrócą do domów.
– Nie wrócą – ciągnął dalej Gordon. – Zapominasz, że to już nie są małe dzieci? Są sytuacje, w których trzeba schować dumę do kieszeni i pomóc.
– Nie wiem jak Bill, ale Tom już długo nie wytrzyma w takiej sytuacji. Zaufajcie mi, to kwestia czasu kiedy obaj wrócą do domów. Bo chyba też tego chcecie, prawda? – mówiąc to, spojrzał najpierw na Simone, a potem na Gordona.
– Nie sądzę. Chyba nie znasz swojego syna tak dobrze, jak myślisz – stwierdził Gordon.
– Znam go jak własną kieszeń.
– Dzwonie do szpitala, oświadczyła Simone, w ogóle nie zwracając uwagi na toczącą się rozmowę.
– Po co? – Zapytał Jorg.
– Chcę wiedzieć, co z Billem i o jakiej sumie mowa.
– Chyba nie masz zamiaru zapłacić za leczenie? Jeśli to zrobisz, cały plan szlag trafi.
Nagle zapanowała cisza, wszyscy mierzyli się wzrokiem. Jedno było jasne, trzeba było ustalić granice. Ich bunt przeciw kazirodczemu związkowi ich synów nie mógł oznaczać porzucenie ich na pastwę losu.
Jorg westchnął i wyciągnął komórkę z kieszeni.
– Dobrze, dowiedzmy się, jak się przedstawia sytuacja.
Po rozmowie okazało się, że Bill ma się już lepiej, a rachunek za leczenie i pobyt w szpitalu został uregulowany, co zdziwiło całą trójkę, bo suma wcale nie była mała.
– No i widzicie, mówiłem, że nie ma o co się martwić.
– Nie ma? Skąd wzięli taką sumę pieniędzy? – zapytała Simone.
– Za pewnie Tom pożyczył od Alana.
– Od Alana?
– To jego przyjaciel. Ten, dzięki któremu poznaliśmy chłopców.
– Jeśli pożyczył, będzie musiał oddać.
– A to już nas nie obchodzi.
– Nie podoba mi się to.
– Sama tego chciałaś. Zgodziłem się na poznanie chłopców, choć dobrze wiesz, że byłem przeciwny.
– Na litość Boską – uniósł się Gordon. – Czy wy nie słyszeliście, co powiedział Tom? Bill próbował popełnić samobójstwo. Nad tym powinniśmy pomyśleć, a nie na pierwszym miejscu stawiać ich związek.
Jorg spojrzał groźnie na Gordona.
– Nie zrozumiesz tego, jak czuje się ojciec, którego synowie sypiają ze sobą.
– Synowie? Do tej pory Bill sądził, że to ja jestem jego ojcem. Jeśli nawet popełniłem błąd wychowawczy i Bill jest gejem…
– Kazirodcą – poprawił go Jorg.
– Kazirodcą – powtórzył Gordon, zniżając ton głosu i zamierzając teraz dopiec Jorgowi. – Powiedz mi Jorg, co poszło nie tak, że Tom także nim jest? Co? Co poszło nie tak? Gdzie TY popełniłeś błąd?
– Przestań Gordon! – upomniała go Simone, widząc, że Jorg zaciska już z nerwów zęby.
– Nie kochanie. Nie przestanę. Biernie się temu przyglądałem i nic nie mówiłem, bo ci obiecałem, chociaż od początku mówiłem ci, że jeśli im powiemy, ich świat legnie w gruzach.
– Nie ległby, gdyby się w sobie nie zakochali – wtrącił Jorg.
– Mogliśmy przewidzieć, że tak się stanie. Mówiłem, żebyśmy im powiedzieli od razu, a nie czekali, aż się do siebie przyzwyczają. To był błąd, za który wszyscy teraz płacimy, a chłopcy w szczególności. Zakochali się w sobie i nie pozostaje nam nic innego jak z tym teraz żyć.
– Tom nie jest gejem.
– Bill też nie. Zanim zdarzył się wypadek, miał dziewczynę, z którą zamierzał się zaręczyć i nigdy nie patrzył na innych chłopaków jak na potencjalnych partnerów.
– A skąd ty to możesz wiedzieć?
– Bo go wychowywałem.  Bawiłem się z nim, jak był mały. Uczyłem go, jak dorastał. Rozmawiałem z nim, jak stał się pełnoletni. Zanim zniszczyliśmy im obu życie miałem z Billem bardzo dobry kontakt.
– Taki dobry kontakt, że aż targnął się na swoje życie? – odparł kąśliwie Jorg.
– Bill jest bardzo wrażliwy, może zdarzyło się coś, co go przerosło, i nie potrafił sobie sam z tym poradzić i nie chciał martwić mnie czy Simony, a może Tom kłamie.
– Tom nigdy nie kłamie.
– Ta rozmowa jest bez sensu – uciął w końcu Gordon. – Żałuję, jednej rzeczy, że w ogóle zgodziłem się na to, by się poznali – powiedział i wstał z kanapy, zbierając się do wyjścia.
– Gdzie idziesz? – zapytała Simone.
– Wychodzę. Nie ma sensu wałkować tematu, który spieprzyliśmy i to wszyscy. Umywam od tego ręce. Ty zostań i oboje dobrze się zastanówcie, czy warto nadal się tak głupio upierać. Myślimy innymi kategoriami niż chłopcy. Nie daliśmy im szansy nawet wypowiedzenia się. Są młodzi, ich uczucia zmieniają się. Dziś kochają tę osobę, a jutro inną, bo taka jest młodość. A my tak po prostu odwróciliśmy się od nich, pokazując im nasz gniew za naszą głupotę. Nie wiem jak wy, ale ja się źle z tym czuje.
– Więc, co, dajesz im zielone światło? Albo może chcesz im pomóc? – Zapytał Jorg.
– Nie Jorg, źle mnie zrozumiałeś. Nie zamierzam im stawać na drodze. Uważam, że to najrozsądniejsze rozwiązanie w tej sytuacji, a wy róbcie, co chcecie.
Kończąc tym zdaniem rozmowę, włożył płaszcz w przedpokoju i opuścił dom Jorga. Simone mu zawsze mówiła, że Jorg ma specyficzny charakter i nie ma siły przekonać go, jeśli na coś się uprze, ale Gordon, jako prezes koncernu samochodowego też bywał uparty, tyle że potrafił przyznać się do błędu, jeśli takowy popełnił, a w tym momencie czuł, że poznanie chłopców ze sobą było najgłupszą rzeczą, na jaką się w ogóle w życiu zgodził. Wsiadł do swojego samochodu i ruszył do biura. Nie chciał już ani chwili myśleć o tym, co się stało. I dokładnie zrobił to, co powiedział w domu Jorga, umył od tego wszystkiego ręce.

W szpitalowym pokoju Bill od kilkunastu minut przyglądał się śpiącemu obok niego Tomowi. Lubił się mu przyglądać. Miał wrażenie, że momentami patrzy na swoje odbicie w lustrze. Oczywiście różnili się, ale te różnice były tak subtelne, że mógł je dostrzec tylko ktoś, kto bardzo dobrze znał ich lub ktoś, kto by się im naprawdę wnikliwie przyjrzał tak, jak w tej chwili Bill. Przyglądał się Toma twarzy, skupiając uwagę na każdym szczególe. Długim ciemnym rzęsom. Ustom i kolczykowi w dolnej wardze. Nosowi, który w przeciwieństwie do jego własnego był lekko zadarty. I pieprzykowi na policzku. Tom ocknął się, dopiero gdy poczuł, że ktoś bawi się jego palcami. Poderwał się do siadu kompletnie zaspany i zdezorientowany, orientując się dopiero po chwili, gdzie jest i dlaczego. Przyjrzał się uważnie Billowi, marszcząc przy tym brwi, gdy ten się uśmiechnął. 
– Jak się czujesz? – zapytał.
– Lepiej.
Odetchnął, zupełnie tak jakby ktoś właśnie powiedział mu, że wygrał w totolotka kupę kasy.
– Przez ciebie mało nie dostałem zawału.
– Przepraszam.
W tym samym momencie do sali wszedł lekarz.
– O, widzę, że się pan już obudził. Byłem tu wcześniej, ale Bill prosił, żebym pana nie budził.
– Mam na imię Tom i trzeba było, nie powinienem zasypiać.
– Nic się nie stało.  To był stresujący dzień, ale mam dobre wieści.
Tom ożywił się.
– Antybiotyki zaczęły działać i jeśli tak dalej pójdzie, w poniedziałek wyjdziesz stąd.
Tom aż rzucił się na Billa, obejmując go.  Już nie miało znaczenia, ile przeszedł przez ten dzień, Bill wracał do zdrowia i to było dla niego najważniejsze.
– Za chwilę przyjdzie pielęgniarka i zamieni tę niewygodną maskę na rurkę z tlenem. Co prawda antybiotyki działają, ale twoje płuca potrzebują dodatkowego natlenienia.
Bill skinął tylko głową i przytulił się do Toma. Gdyby tylko wiedział, że jego ukochany sprzedał samochód, żeby go ratować, nie leżałby tak spokojnie, myśląc, że teraz, gdy wyzdrowieje, weźmie się naprawdę ostro do pracy.
Tom zaś nie chciał w tej chwili myśleć już o niczym. Wiedział, że to kwestia czasu, kiedy Bill się zorientuje, jak ich sytuacja wygląda naprawdę i nie będzie zachwycony.
Tuląc go do siebie i gładząc jego ramię, zastanawiał się, co zrobić. Kombinował, czy nie udałoby się jakoś, choćby na jakiś czas przystać na propozycje rodziców. Poudawać, nawet pójść na to leczenie i zgromadzić pieniądze, i wtedy wyjechać i zacząć żyć, znajdując przy okazji dobrze płatną pracę, a nie to, co miał, a właściwie już nie miał w tej chwili, ale nie wiedział jak ma o tym wszystkim powiedzieć Billowi. Zwyczajnie bał się jego reakcji i tego, że Bill pomyśli, iż on go już nie kocha, bo się rozchorował. Tom już zdążył zauważyć, że Bill lubił brać winę na siebie, choć nie rozumiał dlaczego.
– O czym myślisz? – zapytał Bill, unosząc głowę i zerkając w twarz Toma.
– O niczym. Jestem szczęśliwy, że czujesz się lepiej. Bardzo się martwiłem.
– Przepraszam.
– W porządku, nie gniewam się. Po prostu bałem się o ciebie.



10 komentarzy:

  1. Czeeemu tak szybko to przyczytałam? Ostatnie kilka rozdziałów jest najlepsza akcja.
    Co do Gordona - spodziewałam się czegoś innego, choć lepsze to niż nic. :)
    I Niki, mam nadzieję, że nie zrobisz złego zakończenia jak to pisałaś w jednym z komentarzy. Właśnie to uwielbiam w twoich opowiadaniach - szczęśliwe, optymistyczne końce.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, zgadzam się z komentarzem wyżej, nie rób smutnego zakończenia - bardziej podobają mi się twoje wesołe,a niżeli nagle smutne...
    I także liczyłam na inne zachowanie ze strony Gordona - ale fakt, lepsze i to, niż nic.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie O:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, nie zdradzę wam jakie zakończenie planuję. Z natury nie lubię smutnych zakończeń, ale tak akurat w życiu bywa, że czasem smutne zakończenia się też zdarzają.

      Usuń
  3. a mi podobają się każde zakończenia, pisz jak chcesz, byle byś pisała, strasznie krótki ten rozdział tylko, co nie znaczy że nie jest wspaniały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,wiem że rozdział wyszedł krótki, no ale tak czasami będzie, że jeden będzie dłuższy, a drugi krótszy.

      Usuń
  4. Jorg make taaak wkurza, że nie wiem -.- Tom nawet niech nie myśli o tym leczeniu! Bill wyzdrowieje i jakoś sobie poradzą. Chociaż, nie ukrywam, że mam nadzieję, że Gordon im jeszcze pomoże. Jorg i Simone niech się w dupę pocałują 😡😡
    ~Demi Lerman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tom dostał bolesną lekcję życia. Do tego dochodzi jeszcze strach przed utratą Billa i mota się. Najbardziej wkurza go niemoc. Boleśnie uświadomił sobie jak bardzo był zależny od ojca i to go najbardziej wkurza. I chociaż ma dobre pomysły jak zacząć żyć na własny rachunek to potrzebuje czasu i mimo wszystko pomocy najbardziej finansowej, a póki co wszystko idzie nie tak jak trzeba.

      Usuń
  5. Cześć :-) Zaczęłam "Cie czytać" pod koniec sierpnia ubiegłego roku i w sumie to jeszcze nie przeczytałam wszystkiego, ale doszłam do wniosku, ze nie wypada czytać w ukryciu i należy się odezwać bo chociaż komentarzem można ci się odwdzięczyć za tak ogromna ilość świetnych opowiadań, którymi nas obdarowałaś.
    Ciągle się zastanawiam skąd Ty bierzesz tyle kreatywnych pomysłów. Mimo, ze gdzieś ci się czasem wkradają błędy gramatyczne czy ortograficzne to jakoś mam to gdzieś i nawet na nie nie zwracam uwagi bo całokształt jest niesamowity. Opisujesz wszystko z taka precyzja, ze można się przenieść dosłownie do ich świata i poczuć jakby się siedziało z boku i naprawdę obserwowało wszystkie te wydarzenia! Uważam, ze jakieś wypominanie ci błędów nie dorastając ci nawet do pięt kreatywnością byłoby nie na miejscu, także nie przejmuj się niczym, pisz tak jak piszesz i nie zmieniaj się bo jesteś świetna!
    Alter Ego i Bodyguarda uwielbiałam, dosłownie potrafiłam siedzieć nocami i czytać bo przysięgam, ze nie mogłam się oderwać! Zawsze sobie obiecywałam, ze ten rozdział już ostatni i kładę się spać, a później nie wiedzieć jakim cudem znajdowałam się w połowie już kolejnego. Haha :-) Po prostu końcówki tak zaciekawiały, ze automatycznie przenosiło się na początek kolejnego rozdziału ;-)
    Przy Kochankach miałam chwile zwątpienia bo aż mnie wszystko bolało jak Muna ładowała w Toma te narkotyki, ale jak przebrnęłam przez to dalej aż do ich uwolnienia dalsza cześć opowiadania tez była dla mnie fantastyczna!
    Teraz czytam Poza granicami umysłów i jestem gdzieś w połowie, przyznam szczerze, ze tu brakuje mi trochę akcji. Moment wypadku plus ta początkowa rozpacz Billa i wybudzenie Toma najbardziej mnie wciągnęły, ale niestety pomiędzy gdzieś wdzierały się takie fragmenty które trochę mnie nudziły (kiedy spotykali się już regularnie we śnie i było im "za dobrze").
    Przede mną jeszcze Przeznaczeni sobie i nie ukrywam, ze oczekuje z niecierpliwością zarówno kontynuacji Sensu życia jak i tego nowego opowiadania!
    Pozdrawiam, życzę duzo czasu do pisania i weny! :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za taki długi komentarz, już dawno takiego nie otrzymałam, a uwielbiam czytać o waszych przemyśleniach. mam nadzieje że częściej będziesz dawać o sobie znać. No i oczywiście serdeczne Cię zapraszam na kolejne odcinki, bo pomysł u mnie co niemiara :)

      Usuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*