Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
sobota, 28 stycznia 2017
21:00
Witajcie kochani
Długo musieliście czekać, ale już
jestem z nowym odcinkiem, choć jak zwykle na końcu… jeśli możecie zostawcie wiadomość
mojemu facetowi gdzie ma kopać, zrozumiecie jak przeczytacie odcinek, co mam na
myśli. W każdym razie 7 nocek pod rząd w pracy, to zdecydowanie masakra.
Wczoraj zaczęło mi się już kręcić w głowie, po mimo że całe dnie praktycznie przesypiałam,
żeby jakoś przeżyć na tych nockach, to miałam już dosyć.
No ale skupmy się na rzeczach obecnych. Dziękuję wam bardzo za cierpliwość w czekaniu i doping, no i zapraszam na długo oczekiwany odcinek.
Wasza Niki
Odcinek 33
Troskliwa opieka Toma i nie tylko, bo dwóm młodziutkim
pielęgniarkom też wyjątkowo spodobała się opieka nad Billem, zaowocowała tym,
że w końcu mógł opuścić szpital.
Tom pożyczył samochód od Alana, by zabrać Billa do domu,
i już na parkingu wybudził w tym zdziwienie na twarzy Billa.
– A gdzie twój samochód?
– W warsztacie.
– A co się stało, nic nie
mówiłeś. Miałeś wypadek?
– Nie. Nic się takiego nie
stało. To tylko skrzynia biegów.
Bill uważnie przyjrzał się Tomowi, który ze wszystkich
sił starał się zachowywać jak najbardziej naturalnie.
– Wsiadaj – otwarł mu drzwi, zapraszając
na miejsce pasażera.
– Kiedy je odbierzesz?
Bill dalej drążył, jak tylko Tom wsiadł.
– Dadzą mi znać. Wiesz, moje
auto jest tuningowane, ściągnięcie odpowiednich części i reperacja go trochę
potrwa.
– Ile to będzie kosztowało?
– Nic.
– Jak to nic?
– To warsztat kumpla, robi mi
takie rzeczy za darmo. Znaczy, nie zupełnie za darmo.
Bill aż zdębiał, kiedy to usłyszał.
– Nie przejmuj się. Dam mu
numer naszych pięknych pielęgniarek i będziemy kwita – mówiąc to, szeroko się uśmiechnął
i poruszył porozumiewawczo brwiami, na co Bill odpuścił, przypominając sobie,
jak przez ostatnie kilka dni denerwowało go to, że pielęgniarki nie tylko
zajmują się nim, ale też Tomem.
– Cieszę się, że już
wyszedłem, bo upilnowanie cię przy tych dwóch laskach zaczynało się robić uciążliwe.
– Tak? – Tom spojrzał na niego
z ukosa. – To samo mógłbym powiedzieć o tobie.
Bill tylko prychnął.
– A co ja takiego robiłem?
– Pozwoliłeś się obmacywać.
Aż się zapowietrzył, kiedy to usłyszał.
– To nie była moja wina.
– Właśnie, że twoja. To ty stałeś
w mokrych butach na tej cholernej stacji benzynowej.
– Długo będziesz mi to jeszcze
wypominał?
– Przy każdej nadarzającej się
okazji.
– Acha. Zajebiście. – Bill odwrócił
głowę do okna, nie chcąc już patrzeć na Toma. Przez ostatni tydzień wyrzygał mu
to chyba ze sto razy, i chociaż Bill go już przepraszał ze sto razy, on także
ze sto razy mówił, że się nie gniewa i już więcej nie poruszy tego tematu, a
poruszył go właśnie kolejny raz.
– Co, nie odpyskujesz mi?
– Nie.
– A to ci nowina.
– Wykażę się większą dojrzałością
niż ty i po prostu przemilczę to, bo nie zamierzam cię już kolejny raz przepraszać,
zwłaszcza że chciałem zarobić pieniądze dla nas, a nie na swoje zachcianki.
Resztę drogi pokonali w milczeniu. Tom jednak wcale nie
był na Billa zły. Jak tylko weszli do domu, Bill ruszył prosto do łazienki napuścić
sobie wody do wanny. Miał ochotę poleżeć sobie trochę we wannie pełnej gorącej
wody i pachnącej piany i zmyć z siebie cały tydzień szpitala. Jak tylko
zanurzył się w wodzie, do łazienki wszedł Tom.
– Mógłbyś mnie zostawić
samego?
– Chyba się nie wstydzisz?
– Nie. Chcę tylko odprężyć się
w samotności.
– Znam lepszy sposób na
odprężenie. Po tym tygodniowym poście na pewno masz ochotę… no wiesz na co.
– Nie – Bill wszedł mu w
słowo.
– No, co ty? Jesteś na mnie zły?
– Nie jestem. Chcę tylko pobyć
trochę w samotności.
Znowu zapanowała między nimi cisza. Tom przyglądał się
Billowi, próbując ocenić, jak bardzo jest na niego wściekły, a Bill próbował
zignorować obecność Toma i położył się w gorącej wodzie, starając się odprężyć.
– Mogę ci potowarzyszyć? Obiecuję,
że nie odezwę się ani jednym słowem.
Bill spojrzał Tomowi w oczy.
– Chcę zostać sam. Możesz to
uszanować?
– Więc jednak?
– Co?
– Jesteś zły i nawet wiem o
co.
– Skoro wiesz, to tym bardziej
powinno ci zależeć na tym, żeby mi jak najszybciej przeszło, a wcale się do
tego nie przyczyniasz.
– Myślałem, że znasz się na żartach.
– Jakich żartach?
– Tymi tekstami, że to twoja
wina… Przecież teraz to ja się już z tobą droczę, zresztą cały czas nie
droczyłem – przyznał Tom, choć nie do końca mówił prawdę. Na początku nie
potrafił się powstrzymać, żeby go nie opieprzyć za to, że był taki lekkomyślny.
Bill zaś nie miał pojęcia, jak Tom bardzo się o niego bał, kiedy w gorączce
zaczął majaczyć i przestał kontaktować. A później, jak mu już złość przeszła,
sądził, że Bill w ogóle nie bierze sobie tego do serca i właśnie się przekonał,
że źle myślał.
– Wiesz co? Wybacz, ale nie łapie
twojego poczucia humoru. I wcale nie było mi na rękę bezczynne leżenie w
szpitalu, jak ci się wydaje.
– Przepraszam.
– Mam gdzieś twoje
przeprosiny.
– To, co mam zrobić, żebyś mi
wybaczył?
– Zostaw mnie samego.
– W porządku.
Tom tylko westchnął i ruszył do wyjścia. Gdy już był w drzwiach,
usłyszał.
– Szybciej by mi przeszła złość,
gdybyś mi przyniósł coś do jedzenia i picia.
Tom od razu odwrócił głowę w drugą stronę, żeby Bill nie zobaczył
jego uśmiechu na twarzy.
– Zaraz ci przyniosę – rzucił
tylko i ruszył do kuchni.
To, że Tom przyniesie tacę
pełną jedzenia, Bill był pewny, ale tego, że przyniesie ją kompletnie nagi, nie
spodziewał się. Aż usiadł, z wrażenia przeczesując mokre włosy do góry.
– Już jestem. Posuń się trochę.
– Co?
– No posuń się, włażę do ciebie.
Też jestem głodny, zjemy razem.
– To miała być moja kąpiel.
– I jest.
– A to? – skinął ręką na nagiego
Toma. – Znaczy ty?
– Ja będę na deser.
– Na deser? Ale… – uciął,
widząc, że Tom pakuje się bez zaproszenia do wanny.
– Czy ty nie przyjmujesz do
wiadomości, że ktoś jest na ciebie zły i chce zostać sam?
– Przykro mi, ale nie.
Podąsasz się innym razem, a zresztą, nie ma o co się dąsać.
– Uważam inaczej. Traktujesz
mnie jak inwalidę.
– W żadnym wypadku.
– Ale tak się czuję.
– No dobrze. Może faktycznie trochę
przesadziłem. Ale zrozum, tak bardzo boję się, że coś ci się stanie.
– Co ma mi się stać?
Tom westchnął.
– Dobrze. Już dobrze. Boję
się, że mnie zostawisz.
Na chwilę Bill aż wstrzymał powietrze, nie mógł uwierzyć
w to, co właśnie usłyszał.
– Chyba sobie żartujesz.
Tom pokręcił głową.
– Nie wierzę ci. Wkręcasz mnie,
prawda?
– Nie. Mówię serio.
Bill parsknął.
– A niby, kto by mnie miał
poderwać?
Tym razem Tom parsknął.
– Widzę, jak na ciebie patrzą.
– Kto?
– Inni.
– No teraz to już naprawdę opowiadasz
totalne bajki. Nalej mi lepiej soku, bo pić mi się chce – uciął, zmieniając
temat.
Tom podał mu szklankę, a za chwilę talerz z jedzeniem.
– Jeszcze nigdy nie jadłem w
wannie – przyznał Bill.
– Żartujesz?
– Poważnie. A ty jadłeś?
– No może nie tak, ale zdarzało
się.
– A kto ci przynosił?
– No niestety sam sobie musiałem
przynieść, no wiesz… Ale skoro u ciebie tak się mają sprawy, to muszę częściej cię
tak rozpieszczać.
– Daj spokój.
– Nie, nie. Muszę o ciebie dbać,
bo mnie zostawisz.
Bill aż parsknął śmiechem.
– Prędzej ty mnie zostawisz.
– Za bardzo cię kocham.
– Przejdzie ci.
– Nie. To jest naprawdę prawdziwe
uczucie. Oddałbym za ciebie wszystko, nawet własne życie.
Bill się znowu uśmiechnął, ale gdyby wiedział, że Tom
sprzedał swój ulubiony samochód, żeby opłacić mu pobyt i leczenie w szpitalu,
zrozumiałby, jak ważny jest dla Toma.
Obaj tak bardzo bali się, że któryś zostawi, odejdzie, że
sama myśl jednego i drugiego przerażała, zupełnie niepotrzebnie, chociaż było
coś, co mogło ich poróżnić – kłamstwo. Obaj doskonale zdawali sobie sprawę, że
jeśli nie będą ze sobą szczerzy, wszystko posypie się jak domek z kart.
– Już pojadłeś?
– Tak. Dziękuję.
– Daj szklankę i odwróć się,
umyję ci plecy.
I choć na początku Tom zaczął go myć, już po chwili Bill
zamiast gąbki poczuł ciepły oddech tuż za uchem.
Przymknął oczy, napawając się tym uczuciem. Uwielbiał,
kiedy Tom z taką czułością zajmował się nim.
– Znasz moje wszystkie czułe
miejsca – wymruczał.
– Nauczyłem się. Zresztą to
wcale nie było trudne.
– Tak?
– Za każdym razem, gdy trafiałem
na odpowiednie miejsce, miałeś gęsią skórkę.
– Ach! To nie fair. Też chciałbym
znać wszystkie twoje czułem miejsca.
– Jedno najbardziej czułe już
znasz.
– No tak – przytaknął z
ironią. – Każdy facet je ma, ale ja chciałbym znać inne twoje czułe miejsca.
– Znaczy znęcać się nade mną.
– Dlaczego znęcać? Nie lubisz,
kiedy ktoś cię dotyka i pieści?
– Szczerze?
– Yhym.
– Nikt nigdy nie zadał sobie aż
tyle trudu.
Bill jak poparzony odwrócił się do Toma przodem i spojrzał
mu w oczy.
– Chyba sobie żartujesz!
– Nie.
– Nie wierzę ci. Miałeś tyle
panienek i żadna nie chciała cię mieć całego?
– Miały mnie całego w swoich
ustach, to wystarczy.
– Ja nie o tym mówię.
Tom westchnął, przewracając oczami.
– Mnie odpowiadał taki układ –
podsumował. – To, do czego zmierzałem, zawsze osiągnąłem, czego chcieć więcej?
– zapytał.
Bill jak zahipnotyzowany patrzył na niego i widział, że
wcale Tom nie jest z nim całkowicie szczery. Widział, że ucieka wzrokiem, udając,
że szuka mydła, a kiedy w końcu je znalazł, odezwał się zmieniając temat.
– No, odwróć się.
– Chcę to zrobić – oświadczył
Bill, kompletnie ignorując prośbę Toma i jednocześnie wzbudzając w nim zdziwienie.
– Co?
– Poznać twoją mapę czułych
miejsc.
– No, co ty? Ja nie mam takich
potrzeb.
– A ja ci nie wierzę.
– O Jezu! Ale, po co?
– Odmawiasz mi?
– Nie. Oczywiście, że nie,
ale…
– Daj prysznic, płuczemy się i
wychodzimy.
– Już?
– Tak. Przenosimy się do sypialni.
Chcę poznać dziś każde twoje wrażliwe miejsce i… – podniósł palec i zagroził nim,
gdy Tom nabrał powietrza, chcąc zaprotestować dokończył – Nie przyjmuje odmowy
do wiadomości, zrozumiałeś?
Tom wzruszył bezradnie ramionami.
– Strata czasu, ale jak tam
sobie chcesz.
Owinięci jedynie ręcznikami wyszli z łazienki.
– Idź do sypialni i przygotuj
się, ja zaraz przyjdę – rzucił Bill.
– A dokąd idziesz?
– Zanieść tacę i coś zabrać z
kuchni.
Tom kręcąc głową z niedowierzania, że mu zwyczajnie ulega,
udał się do pokoju. Rozwiązując ręcznik z bioder i rzucając go na fotel, kompletnie
nagi wyłożył się na środku łóżka. Kiedy Bill wrócił, aż się uśmiechnął w progu.
– Czemu się śmiejesz?
– Nie śmieję się. Uwielbiam oglądać
cię nago.
– Zboczeniec. Jarają cię goli
faceci, czy co?
– Ty mnie jarasz. A kiedy widzę,
że chociaż jeszcze cię nawet nie dotknąłem, a jesteś już nieźle podniecony to…
– To co?
– Nic takiego – znowu się
uśmiechnął, ale zaraz przygryzł dolną wargę, chcąc ukryć uśmiech. – Po prostu
kocham ten widok – przyznał.
Natomiast Tomowi wcale nie było do śmiechu. W jakiś dziwny
i pokręcony sposób denerwował się. Nigdy w życiu nie był w takiej sytuacji. Co prawda
laski obmacywały go, ale zwykle macanki kończyły się, jak tylko zaczynał je całować,
przejmując już całkowicie kontrole. W tym jednak wypadku doskonale wiedział, że
Bill nie da się zbyć pocałunkami, czy pieszczotami. Był uparty i jak sobie
wyznaczył cel, nie było łatwo go od niego odwieść, i głównie tym się stresował
Tom. Obawiał się też jeszcze jednej rzeczy, że po tym wszystkim jest już
totalnie pozbawiony odczuć, że Bill namęczy się, a na nim nie zrobi to żadnego większego
wrażenia i żeby nie sprawić mu przykrości będzie musiał udawać, a jeśli zrobi
coś nie tak, to Bill się zorientuje i zamiast miło i przyjemnie spędzić wieczór
i noc, pokłócą się.
Tymczasem Bill zaczął zapalać świeczki, które przyniósł z
kuchni.
– Wow – wymruczał Tom. –
Nastrojowo.
– Oczywiście, nastrój to
podstawa. Zgaś lampkę, nie będzie nam już potrzebna.
Ta gra coraz bardziej podobała się Tomowi. Powoli
zaczynał żałować, że wcześniej nie spróbował.
– Denerwujesz się – stwierdził
Bill, wybijając Toma z zamyślenia.
– W ogóle – zaprzeczył. – Skąd
ten pomysł?
– Bawisz się kolczykiem w
wardze. A robisz to zawsze, gdy się denerwujesz.
Pierwszą wpadkę Tom właśnie zaliczył. Przełknął nerwowo
ślinę i zaśmiał się, chcąc jakoś się zamaskować.
– Bawię się nim, kiedy jestem
podniecony.
– Owszem, ale robisz to w inny
sposób, a teraz się denerwujesz – mówiąc to, Bill zrzucił swój ręcznik z bioder
i zostawiając go przy łóżku, wszedł na nie, siadując okrakiem na udach Toma.
Ten przełknął kolejny raz ślinę i odruchowo położył dłoń
na udach Billa, gładząc je.
– Może jednak zmienisz zdanie?
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo jestem ciekawy twoich
reakcji.
– Będą takie same jak twoje.
– Albo i nie – podsumował
Bill, na co Tom aż wstrzymał na moment oddech. – Mogą być dużo ciekawsze.
– Rób, co chcesz. Jestem twój.
– Wiem. Więc rozluźnij się i
zamknij oczy.
– A mogę patrzeć?
Tym razem Bill wzruszył ramionami.
– Jeśli chcesz.
– popatrzę, zawsze zdążę je
jeszcze zamknąć.
– W porządku.
Ciepła dłoń Billa przesunęła
się wzdłuż całego mostka aż do pępka Toma, wywołując póki co tylko uśmiech na
jego twarzy. To było przyjemne uczucie, ale nie na tyle by go podnieciło albo
wywołało taki sam efekt jak u Billa.
Bill jednak nawet jeszcze nie
zaczął. W pierwszej kolejności chciał poznać fakturę skóry Toma i po prostu
przesuwał dłonią po jego torsie, bokach, mostku i zatoczył kilka kółek wokół
sutków, które momentalnie stwardniały. Powędrował na ramiona i szyję, i zsunął
je po wewnętrznych stronach ramion, docierając aż do dłoni. Tak długo to robił,
aż Tom zmęczył się obserwowaniem go i przymknął oczy. W jego mniemaniu stało
się to, czego się obawiał, nie podniecało go to. Było przyjemnie, ale nie na
tyle, żeby dotyk Billa dał mu inny rodzaj przyjemności.
Bill jednak doskonale
wiedział, co robi. Sara, niedoszła narzeczona Billa była bardzo wymagającą partnerką
w łóżku, i Bill dobrze musiał się postarać, by pobudzić ją na tyle, żeby
zaczęła go prosić o to, by już w nią wszedł i zakończył zabawę. Jak tylko
wyczuł, że Tom się rozluźnił, przystąpił do ataku.
Tom wzdrygnął się, natychmiast
otwierając oczy, gdy po raz pierwszy przeszedł go dreszcz, a na całym ciele
wszystkie włoski stanęły mu dęba.
Bill tylko się uśmiechnął.
– To jedno z twoich czułych
miejsc – wyszeptał, by nie psuć atmosfery tej chwili.
Kiedy kolejny raz Bill
doprowadził go do dreszczy, Tom sam nie mógł w to uwierzyć. Bill znalazł
jeszcze kilka innych wrażliwych miejsc, a kiedy w końcu zaczął je pobudzać, jedno
po drugim, zahaczając dłonią w końcu o te najbardziej strategiczne, Tom sapnął
i zaczął się wiercić.
– Bill…
– Przyjemnie? – To rzecz jasna
było retoryczne pytanie, bo kropelki spermy, które wypłynęły z Toma męskości,
nie potrzebowały wyjaśnień, ale Bill był ciekawy, co odpowie, a raczej czy
będzie w stanie mu odpowiedzieć.
Tom stęknął tylko, zaciskając
obie dłonie na udach Billa. Jedyne, o czym w tej chwili marzył, to by Bill
podsunął się nieco wyżej i usiadł na nim, ale on wcale nie zamierzał tego
zrobić, a przynajmniej jeszcze nie w tej chwili. Po kolejnej partii pieszczot
Tom nie wytrzymał.
– Bill… Jeszcze chwilę, a się
nie powstrzymam i rzucę się na ciebie.
– Ani mi się waż!
– To nie jest prośba – rzucił,
patrząc w oczy Billa.
– Ale ja jeszcze nie
skończyłem.
– Ale ja tak – mówiąc to,
zrzucił Billa z siebie i przeturlał się tak, że leżał między jego nogami.
– Ej! Nie! Tom! Nie! Zaczekaj!
– Może ty lubisz, jak ci
pulsuję fiut, ale mnie za chwilę rozerwie – powiedział i poślinił palce, by
nawilżyć wejście Billa.
Bill przestał protestować, gdy
tylko poczuł, jak Toma ręka drży. Naprawdę był już na granicy wytrzymałości.
Kiedy w niego wszedł, choć wcale nie było mu łatwo powstrzymać się przed poruszaniem
się i zaspokojeniem, dla odwodzenia swojej uwagi przypuścił atak na szyję i
usta Billa, który tylko pojękiwał, gdy Tom całował go zapamiętale.
Bill swoimi wcześniejszymi
pieszczotami doprowadził go do takiego stanu, że Tom poruszył się w nim
dosłownie dwa razy i doszedł, przeklinając na głos.
Zdyszany opadł na Billa.
Jeszcze kilka razy wyszeptał przekleństwa, po czym wyrównując oddech, podniósł
się i spojrzał w twarz brata.
– Możesz być z siebie dumny –
oświadczył.
– Tak?
– Jeszcze nikt, nigdy nie
doprowadził mnie do takiego stanu, żebym się spuścił praktycznie od razu po
włożeniu.
– Porządnie cię rozgrzałem.
– Rozgrzałem? – Tom zaśmiał
się w głos. – Rozpaliłeś mnie do czerwoności. Tyle że ty z tego nie miałeś
żadnej przyjemności.
– Przeciwnie.
Tom zmarszczył brwi.
– O czym ty mówisz?
– O tym – przejechał palcem po
swoim brzuchu umazanym swoim własnym nasieniem.
– O cholera, ale jak, kiedy?
– Udzieliła mi się atmosfera.
– Udzieliła?
– A co w tym dziwnego? Nie
podnieca cię to, jak mnie pieścisz i widzisz, jak reaguję na te pieszczoty?
– Oczywiście, ale nie aż tak,
żeby się spuścić.
– Widocznie za bardzo się
wczułem – skwitował Bill wcale niewzruszony obrotem sprawy, a po chwili obaj
wybuchli śmiechem.
Pół godziny później kolejny
raz wylądowali we wannie.
Położyli się spać w środku
nocy. Bill wtulony w bok Toma z nogą na jego udzie, a Tom z rozłożonymi na boki
rękami, pogrążyli się w spokojnym śnie, który już kilka godzin później został
brutalnie przerwany telefonem Toma.
– Kurwa mać! Kogo niesie? –
wymamrotał, sięgając po telefon. Nawet nie zerkając na wyświetlacz odebrał.
– Czego?
– Kaulitz!
– No ja, jeszcze nie zmieniłem
nazwiska, jak wyjdę za mąż i zmienię powiadomię cię o tym – odparł. – Czego
chcesz? Wiesz, która jest godzina, Alan?
– No właśnie, wiesz, która
jest godzina, Tom?
– Wczesna, bardzo wczesna.
– Dochodzi czternasta! Miałeś
mi oddać wczoraj auto, a jest już dzisiaj i dochodzi czternasta.
Tom natychmiast otworzył oczy, podrywając się do siadu i
uwalniając się przy okazji z objęć niezadowolonego Billa.
– Kurwa! Sorki, zapomniałem.
Już się zbieram i jadę. Naprawdę sorki.
– Ja myślę. Streszczaj się,
czekam – rzucił Alan i rozłączył się.
– Co się stało? – zapytał
zaspany Bill.
– Zapomniałem, że miałem
wczoraj oddać Alanowi auto.
– Bardzo zły?
– Nie pytaj. Jak nie wrócę,
zacznij przekopywać jego ogródek za domem, z pewnością tam mnie zakopie, jak
mnie zabije za to spóźnienie – wstał z łóżka i pospiesznie zaczął się ubierać.
– A kiedy twoje auto będzie
gotowe?
– Niedługo. Będę wracał, to
wstąpię na warsztat i zapytam. A ty pośpij sobie jeszcze.
Trzy godziny później, wrócił
do domu, z torbą zakupów, które zrobił po drodze.
– Wróciłem – krzyknął w progu
i zamknął za sobą drzwi, czując smakowity zapach. Nie miał wątpliwości, skąd
dochodzi i kto jest jego sprawcą. – Już jestem – oznajmił, pojawiając się w
kuchni.
– Słyszałem, jak wszedłeś.
Długo cię nie było.
– No, trochę zeszło, akurat
żaden autobus nie jechał w tę stronę, musiałem prawie godzinę czekać na
przystanku, to zrobiłem zakupy w pobliskim sklepie, żeby czekając, nie zanudzić
się na śmierć.
– Właśnie widzę. Jak tam Alan?
– W porządku, nie gniewa się,
jeśli o to pytasz.
– To dobrze. A twoje auto, byłeś
spytać?
– Tak, trzeba czekać.
Zadzwonią, jak będzie gotowe.
– Rozumiem. W takim razie idź
umyj ręce i siadaj do stołu, na pewno jesteś głodny.
– Umieram z głodu.
Przez kolejne kilka dni, Tom
usiłował znaleźć sobie nową pracę. Postanowił już nawet, że zaciśnie zęby byle
zarobić i będzie pracował nawet po 12h. Tyle że jak na złość teraz, gdy się już
zaparł, nigdzie nikogo nie potrzebowali. Pieniądze ze sprzedaży auta już prawie
się skończyły, a Bill zaczynał coraz bardziej dopytywać o różne rzeczy, powoli
domyślając się, że Tom coś przed nim ukrywa.
Jednak pewności nabrał, gdy
chciał zrobić pranie i przeszukując kieszenie spodni Toma, by przez przypadek
nie wyprać jakichś dokumentów lub pieniędzy, znalazł kwit z komisu samochodowego
i rachunek ze szpitala. Aż usiadł na łóżku, od razu kojarząc wszystkie fakty.
Poczuł się tak zdruzgotany odkryciem, że aż się rozpłakał. Nigdy w życiu nie
chciał się znaleźć w takiej sytuacji. Nagle zrozumiał, skąd mieli na opłaty i
jedzenie, choć od dwóch tygodni nie pracowali. Otarł łzy i z kwitkami w ręce
ruszył do salonu.
– Tom?
– Nic więcej już nie mam do
prania – odparł mu, nawet nie przeczuwając, że jego wielka tajemnica właśnie
się wydała. Zrzedła mu jednak mina, gdy Bill stanął przed nim i podał mu kwity.
– Co to jest? – zapytał
zdezorientowany Tom, zabierając świstki.
– Możesz mi to wytłumaczyć?
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
OKAY, POPROSZĘ O NAMIARY NA TWOJEGO FACETA, TRZEBA MU POWIEDZIEĆ, BY ŁOPATĘ BRAŁ.
OdpowiedzUsuńSerio. To jest czysty sadyzm. Zło. Szatan już jest bardziej łagodny. Pn by nie skończył w takim momencie... aż mi się ciśnienie podniosło, no żesz cholera jasna.
Nawet miła scena łóżkowa mi tego nie wynagrodziła. :/ Obawiam się kolejnego rozdziału. Swoją drogą, ile ich jeszcze zostało?
Pozdrawiam,
An
Ja zakładam, że Niki dobije do 50-60 rozdziałów w tym opo, ale ona sama pewnie do końca nie wie, skoro pisze na bieżąco ;)
UsuńMi znowu się wydaje, że mniej, bo w końcu miało to być krótsze.
UsuńCiężko mi powiedzieć dokładnie ile będzie tych rozdziałów, ale maksymalnie do 40
UsuńPrzejmujes sie że czekamy - to dobze o tobie świadczy i za to cię podziwiam. Ale nie martw się o nas, pisz spokojnie, wierni fani ci nie uciekną i rozumieją że masz też swoje życie i swoje sprawy. A rozdział fantastyczny jak cała ta historia, strasznie jestem ciekawa jak to się skończy. Dlatego przychylam się do poytania powyżej. Ile rozdziałów jeszcze planujesz?
OdpowiedzUsuńNo przejmuję się, bo wiem jak ja się czuję kiedy czekam. Wiadomo że jeśli na pewne życiowe sprawy nie ma się wpływu i to zwykle one krzyżują nam palny, ale no i tak się przejmuję, zwłaszcza że mam świra na punkcie terminów i punktualności, i jeśli muszę coś już przekładać, źle się z tym czuję :)
Usuń"O kurwa" to pierwsze, co mi się nasunęło po przeczytaniu ostatniego słowa. Najpierw tak słodko, gorąco, a potem taki kubeł zimnej wody. Zadziwiasz mnie, Niki. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przeżywałam wszystko z bohaterami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, dużo weny, kochana <3
No domek z kart zaczyna się walić. To czas weryfikacji ich uczuć do siebie, zgadniesz który z nich pęknie?
UsuńStawiam na Toma, dla Bila jest gotowy walczyć i stawić czoło całemu światu, również poświęcić swoje szczęście i ich wspólną przyszłość
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO kurde. No to się wszystko wydało. Bill musi się czuć okłamany i winny, że z jego powodu Tom musiał sprzedać swoje ukochane auto. I myślę, że to właśnie Bill pierwszy pęknie, bo ma poczucie winy. Kurcze, i tak dalej mam nadzieję, że nie będzie tak źle... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Weny
OdpowiedzUsuń~Demi Lerman