Informacja

KIEDY NOWY ODCINEK?

W niewoli uczuć (23) - Soon :D




INFORMACJA


PDF do ściągnięcia
Klik





Obserwatorzy

sobota, 28 stycznia 2017


Witajcie kochani
Długo musieliście czekać, ale już jestem z nowym odcinkiem, choć jak zwykle na końcu… jeśli możecie zostawcie wiadomość mojemu facetowi gdzie ma kopać, zrozumiecie jak przeczytacie odcinek, co mam na myśli. W każdym razie 7 nocek pod rząd w pracy, to zdecydowanie masakra. Wczoraj zaczęło mi się już kręcić w głowie, po mimo że całe dnie praktycznie przesypiałam, żeby jakoś przeżyć na tych nockach, to miałam już dosyć.
No ale skupmy się na rzeczach obecnych. Dziękuję wam bardzo za cierpliwość w czekaniu i doping, no i zapraszam na długo oczekiwany odcinek.

Wasza Niki


Odcinek 33





Troskliwa opieka Toma i nie tylko, bo dwóm młodziutkim pielęgniarkom też wyjątkowo spodobała się opieka nad Billem, zaowocowała tym, że w końcu mógł opuścić szpital.
Tom pożyczył samochód od Alana, by zabrać Billa do domu, i już na parkingu wybudził w tym zdziwienie na twarzy Billa.
– A gdzie twój samochód?
– W warsztacie.
– A co się stało, nic nie mówiłeś. Miałeś wypadek?
– Nie. Nic się takiego nie stało. To tylko skrzynia biegów.
Bill uważnie przyjrzał się Tomowi, który ze wszystkich sił starał się zachowywać jak najbardziej naturalnie.
– Wsiadaj – otwarł mu drzwi, zapraszając na miejsce pasażera.
– Kiedy je odbierzesz?
Bill dalej drążył, jak tylko Tom wsiadł.
– Dadzą mi znać. Wiesz, moje auto jest tuningowane, ściągnięcie odpowiednich części i reperacja go trochę potrwa.
– Ile to będzie kosztowało?
– Nic.
– Jak to nic?
– To warsztat kumpla, robi mi takie rzeczy za darmo. Znaczy, nie zupełnie za darmo.
Bill aż zdębiał, kiedy to usłyszał.
– Nie przejmuj się. Dam mu numer naszych pięknych pielęgniarek i będziemy kwita – mówiąc to, szeroko się uśmiechnął i poruszył porozumiewawczo brwiami, na co Bill odpuścił, przypominając sobie, jak przez ostatnie kilka dni denerwowało go to, że pielęgniarki nie tylko zajmują się nim, ale też Tomem.
– Cieszę się, że już wyszedłem, bo upilnowanie cię przy tych dwóch laskach zaczynało się robić uciążliwe.
– Tak? – Tom spojrzał na niego z ukosa. – To samo mógłbym powiedzieć o tobie.
Bill tylko prychnął.
– A co ja takiego robiłem?
– Pozwoliłeś się obmacywać.
Aż się zapowietrzył, kiedy to usłyszał.
– To nie była moja wina.
– Właśnie, że twoja. To ty stałeś w mokrych butach na tej cholernej stacji benzynowej.
– Długo będziesz mi to jeszcze wypominał?
– Przy każdej nadarzającej się okazji.
– Acha. Zajebiście. – Bill odwrócił głowę do okna, nie chcąc już patrzeć na Toma. Przez ostatni tydzień wyrzygał mu to chyba ze sto razy, i chociaż Bill go już przepraszał ze sto razy, on także ze sto razy mówił, że się nie gniewa i już więcej nie poruszy tego tematu, a poruszył go właśnie kolejny raz.
– Co, nie odpyskujesz mi?
– Nie.
– A to ci nowina.
– Wykażę się większą dojrzałością niż ty i po prostu przemilczę to, bo nie zamierzam cię już kolejny raz przepraszać, zwłaszcza że chciałem zarobić pieniądze dla nas, a nie na swoje zachcianki.
Resztę drogi pokonali w milczeniu. Tom jednak wcale nie był na Billa zły. Jak tylko weszli do domu, Bill ruszył prosto do łazienki napuścić sobie wody do wanny. Miał ochotę poleżeć sobie trochę we wannie pełnej gorącej wody i pachnącej piany i zmyć z siebie cały tydzień szpitala. Jak tylko zanurzył się w wodzie, do łazienki wszedł Tom.
– Mógłbyś mnie zostawić samego?
– Chyba się nie wstydzisz?
– Nie. Chcę tylko odprężyć się w samotności.
– Znam lepszy sposób na odprężenie. Po tym tygodniowym poście na pewno masz ochotę… no wiesz na co.
– Nie – Bill wszedł mu w słowo.
– No, co ty? Jesteś na mnie zły?
– Nie jestem. Chcę tylko pobyć trochę w samotności.
Znowu zapanowała między nimi cisza. Tom przyglądał się Billowi, próbując ocenić, jak bardzo jest na niego wściekły, a Bill próbował zignorować obecność Toma i położył się w gorącej wodzie, starając się odprężyć.
– Mogę ci potowarzyszyć? Obiecuję, że nie odezwę się ani jednym słowem.
Bill spojrzał Tomowi w oczy.
– Chcę zostać sam. Możesz to uszanować?
– Więc jednak?
– Co?
– Jesteś zły i nawet wiem o co.
– Skoro wiesz, to tym bardziej powinno ci zależeć na tym, żeby mi jak najszybciej przeszło, a wcale się do tego nie przyczyniasz.
– Myślałem, że znasz się na żartach.
– Jakich żartach?
– Tymi tekstami, że to twoja wina… Przecież teraz to ja się już z tobą droczę, zresztą cały czas nie droczyłem – przyznał Tom, choć nie do końca mówił prawdę. Na początku nie potrafił się powstrzymać, żeby go nie opieprzyć za to, że był taki lekkomyślny. Bill zaś nie miał pojęcia, jak Tom bardzo się o niego bał, kiedy w gorączce zaczął majaczyć i przestał kontaktować. A później, jak mu już złość przeszła, sądził, że Bill w ogóle nie bierze sobie tego do serca i właśnie się przekonał, że źle myślał.
– Wiesz co? Wybacz, ale nie łapie twojego poczucia humoru. I wcale nie było mi na rękę bezczynne leżenie w szpitalu, jak ci się wydaje.
– Przepraszam.
– Mam gdzieś twoje przeprosiny.
– To, co mam zrobić, żebyś mi wybaczył?
– Zostaw mnie samego.
– W porządku.
Tom tylko westchnął i ruszył do wyjścia. Gdy już był w drzwiach, usłyszał.
– Szybciej by mi przeszła złość, gdybyś mi przyniósł coś do jedzenia i picia.
Tom od razu odwrócił głowę w drugą stronę, żeby Bill nie zobaczył jego uśmiechu na twarzy.
– Zaraz ci przyniosę – rzucił tylko i ruszył do kuchni.
To, że Tom przyniesie tacę pełną jedzenia, Bill był pewny, ale tego, że przyniesie ją kompletnie nagi, nie spodziewał się. Aż usiadł, z wrażenia przeczesując mokre włosy do góry.
– Już jestem. Posuń się trochę.
– Co?
– No posuń się, włażę do ciebie. Też jestem głodny, zjemy razem.
– To miała być moja kąpiel.
– I jest.
– A to? – skinął ręką na nagiego Toma. – Znaczy ty?
– Ja będę na deser.
– Na deser? Ale… – uciął, widząc, że Tom pakuje się bez zaproszenia do wanny.
– Czy ty nie przyjmujesz do wiadomości, że ktoś jest na ciebie zły i chce zostać sam?
– Przykro mi, ale nie. Podąsasz się innym razem, a zresztą, nie ma o co się dąsać.
– Uważam inaczej. Traktujesz mnie jak inwalidę.
– W żadnym wypadku.
– Ale tak się czuję.
– No dobrze. Może faktycznie trochę przesadziłem. Ale zrozum, tak bardzo boję się, że coś ci się stanie.
– Co ma mi się stać?
Tom westchnął.
– Dobrze. Już dobrze. Boję się, że mnie zostawisz.
Na chwilę Bill aż wstrzymał powietrze, nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał.
– Chyba sobie żartujesz.
Tom pokręcił głową.
– Nie wierzę ci. Wkręcasz mnie, prawda?
– Nie. Mówię serio.
Bill parsknął.
– A niby, kto by mnie miał poderwać?
Tym razem Tom parsknął.
– Widzę, jak na ciebie patrzą.
– Kto?
– Inni.
– No teraz to już naprawdę opowiadasz totalne bajki. Nalej mi lepiej soku, bo pić mi się chce – uciął, zmieniając temat.
Tom podał mu szklankę, a za chwilę talerz z jedzeniem.
– Jeszcze nigdy nie jadłem w wannie – przyznał Bill.
– Żartujesz?
– Poważnie. A ty jadłeś?
– No może nie tak, ale zdarzało się.
– A kto ci przynosił?
– No niestety sam sobie musiałem przynieść, no wiesz… Ale skoro u ciebie tak się mają sprawy, to muszę częściej cię tak rozpieszczać.
– Daj spokój.
– Nie, nie. Muszę o ciebie dbać, bo mnie zostawisz.
Bill aż parsknął śmiechem.
– Prędzej ty mnie zostawisz.
– Za bardzo cię kocham.
– Przejdzie ci.
– Nie. To jest naprawdę prawdziwe uczucie. Oddałbym za ciebie wszystko, nawet własne życie.
Bill się znowu uśmiechnął, ale gdyby wiedział, że Tom sprzedał swój ulubiony samochód, żeby opłacić mu pobyt i leczenie w szpitalu, zrozumiałby, jak ważny jest dla Toma.
Obaj tak bardzo bali się, że któryś zostawi, odejdzie, że sama myśl jednego i drugiego przerażała, zupełnie niepotrzebnie, chociaż było coś, co mogło ich poróżnić – kłamstwo. Obaj doskonale zdawali sobie sprawę, że jeśli nie będą ze sobą szczerzy, wszystko posypie się jak domek z kart.
– Już pojadłeś?
– Tak. Dziękuję.
– Daj szklankę i odwróć się, umyję ci plecy.
I choć na początku Tom zaczął go myć, już po chwili Bill zamiast gąbki poczuł ciepły oddech tuż za uchem.
Przymknął oczy, napawając się tym uczuciem. Uwielbiał, kiedy Tom z taką czułością zajmował się nim.
– Znasz moje wszystkie czułe miejsca – wymruczał.
– Nauczyłem się. Zresztą to wcale nie było trudne.
– Tak?
– Za każdym razem, gdy trafiałem na odpowiednie miejsce, miałeś gęsią skórkę.
– Ach! To nie fair. Też chciałbym znać wszystkie twoje czułem miejsca.
– Jedno najbardziej czułe już znasz.
– No tak – przytaknął z ironią. – Każdy facet je ma, ale ja chciałbym znać inne twoje czułe miejsca.
– Znaczy znęcać się nade mną.
– Dlaczego znęcać? Nie lubisz, kiedy ktoś cię dotyka i pieści?
– Szczerze?
– Yhym.
– Nikt nigdy nie zadał sobie aż tyle trudu.
Bill jak poparzony odwrócił się do Toma przodem i spojrzał mu w oczy.
– Chyba sobie żartujesz!
– Nie.
– Nie wierzę ci. Miałeś tyle panienek i żadna nie chciała cię mieć całego?
– Miały mnie całego w swoich ustach, to wystarczy.
– Ja nie o tym mówię.
Tom westchnął, przewracając oczami.
– Mnie odpowiadał taki układ – podsumował. – To, do czego zmierzałem, zawsze osiągnąłem, czego chcieć więcej? – zapytał.
Bill jak zahipnotyzowany patrzył na niego i widział, że wcale Tom nie jest z nim całkowicie szczery. Widział, że ucieka wzrokiem, udając, że szuka mydła, a kiedy w końcu je znalazł, odezwał się zmieniając temat.
– No, odwróć się.
– Chcę to zrobić – oświadczył Bill, kompletnie ignorując prośbę Toma i jednocześnie wzbudzając w nim zdziwienie.
– Co? 
– Poznać twoją mapę czułych miejsc.
– No, co ty? Ja nie mam takich potrzeb.
– A ja ci nie wierzę.
– O Jezu! Ale, po co?
– Odmawiasz mi?
– Nie. Oczywiście, że nie, ale…
– Daj prysznic, płuczemy się i wychodzimy.
– Już?
– Tak. Przenosimy się do sypialni. Chcę poznać dziś każde twoje wrażliwe miejsce i… – podniósł palec i zagroził nim, gdy Tom nabrał powietrza, chcąc zaprotestować dokończył – Nie przyjmuje odmowy do wiadomości, zrozumiałeś?
Tom wzruszył bezradnie ramionami.
– Strata czasu, ale jak tam sobie chcesz.
Owinięci jedynie ręcznikami wyszli z łazienki.
– Idź do sypialni i przygotuj się, ja zaraz przyjdę – rzucił Bill.
– A dokąd idziesz?
– Zanieść tacę i coś zabrać z kuchni.
Tom kręcąc głową z niedowierzania, że mu zwyczajnie ulega, udał się do pokoju. Rozwiązując ręcznik z bioder i rzucając go na fotel, kompletnie nagi wyłożył się na środku łóżka. Kiedy Bill wrócił, aż się uśmiechnął w progu.
– Czemu się śmiejesz?
– Nie śmieję się. Uwielbiam oglądać cię nago.
– Zboczeniec. Jarają cię goli faceci, czy co?
– Ty mnie jarasz. A kiedy widzę, że chociaż jeszcze cię nawet nie dotknąłem, a jesteś już nieźle podniecony to…
– To co?
– Nic takiego – znowu się uśmiechnął, ale zaraz przygryzł dolną wargę, chcąc ukryć uśmiech. – Po prostu kocham ten widok – przyznał.
Natomiast Tomowi wcale nie było do śmiechu. W jakiś dziwny i pokręcony sposób denerwował się. Nigdy w życiu nie był w takiej sytuacji. Co prawda laski obmacywały go, ale zwykle macanki kończyły się, jak tylko zaczynał je całować, przejmując już całkowicie kontrole. W tym jednak wypadku doskonale wiedział, że Bill nie da się zbyć pocałunkami, czy pieszczotami. Był uparty i jak sobie wyznaczył cel, nie było łatwo go od niego odwieść, i głównie tym się stresował Tom. Obawiał się też jeszcze jednej rzeczy, że po tym wszystkim jest już totalnie pozbawiony odczuć, że Bill namęczy się, a na nim nie zrobi to żadnego większego wrażenia i żeby nie sprawić mu przykrości będzie musiał udawać, a jeśli zrobi coś nie tak, to Bill się zorientuje i zamiast miło i przyjemnie spędzić wieczór i noc, pokłócą się.
Tymczasem Bill zaczął zapalać świeczki, które przyniósł z kuchni.
– Wow – wymruczał Tom. – Nastrojowo.
– Oczywiście, nastrój to podstawa. Zgaś lampkę, nie będzie nam już potrzebna.
Ta gra coraz bardziej podobała się Tomowi. Powoli zaczynał żałować, że wcześniej nie spróbował.
– Denerwujesz się – stwierdził Bill, wybijając Toma z zamyślenia.
– W ogóle – zaprzeczył. – Skąd ten pomysł?
– Bawisz się kolczykiem w wardze. A robisz to zawsze, gdy się denerwujesz.
Pierwszą wpadkę Tom właśnie zaliczył. Przełknął nerwowo ślinę i zaśmiał się, chcąc jakoś się zamaskować.     
– Bawię się nim, kiedy jestem podniecony.
– Owszem, ale robisz to w inny sposób, a teraz się denerwujesz – mówiąc to, Bill zrzucił swój ręcznik z bioder i zostawiając go przy łóżku, wszedł na nie, siadując okrakiem na udach Toma.
Ten przełknął kolejny raz ślinę i odruchowo położył dłoń na udach Billa, gładząc je.
– Może jednak zmienisz zdanie?
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo jestem ciekawy twoich reakcji.
– Będą takie same jak twoje.
– Albo i nie – podsumował Bill, na co Tom aż wstrzymał na moment oddech. – Mogą być dużo ciekawsze.
– Rób, co chcesz. Jestem twój.
– Wiem. Więc rozluźnij się i zamknij oczy.
– A mogę patrzeć?
Tym razem Bill wzruszył ramionami.
– Jeśli chcesz.
– popatrzę, zawsze zdążę je jeszcze zamknąć.
– W porządku.
Ciepła dłoń Billa przesunęła się wzdłuż całego mostka aż do pępka Toma, wywołując póki co tylko uśmiech na jego twarzy. To było przyjemne uczucie, ale nie na tyle by go podnieciło albo wywołało taki sam efekt jak u Billa.
Bill jednak nawet jeszcze nie zaczął. W pierwszej kolejności chciał poznać fakturę skóry Toma i po prostu przesuwał dłonią po jego torsie, bokach, mostku i zatoczył kilka kółek wokół sutków, które momentalnie stwardniały. Powędrował na ramiona i szyję, i zsunął je po wewnętrznych stronach ramion, docierając aż do dłoni. Tak długo to robił, aż Tom zmęczył się obserwowaniem go i przymknął oczy. W jego mniemaniu stało się to, czego się obawiał, nie podniecało go to. Było przyjemnie, ale nie na tyle, żeby dotyk Billa dał mu inny rodzaj przyjemności.
Bill jednak doskonale wiedział, co robi. Sara, niedoszła narzeczona Billa była bardzo wymagającą partnerką w łóżku, i Bill dobrze musiał się postarać, by pobudzić ją na tyle, żeby zaczęła go prosić o to, by już w nią wszedł i zakończył zabawę. Jak tylko wyczuł, że Tom się rozluźnił, przystąpił do ataku.
Tom wzdrygnął się, natychmiast otwierając oczy, gdy po raz pierwszy przeszedł go dreszcz, a na całym ciele wszystkie włoski stanęły mu dęba.
Bill tylko się uśmiechnął.
– To jedno z twoich czułych miejsc – wyszeptał, by nie psuć atmosfery tej chwili.
Kiedy kolejny raz Bill doprowadził go do dreszczy, Tom sam nie mógł w to uwierzyć. Bill znalazł jeszcze kilka innych wrażliwych miejsc, a kiedy w końcu zaczął je pobudzać, jedno po drugim, zahaczając dłonią w końcu o te najbardziej strategiczne, Tom sapnął i zaczął się wiercić.
– Bill…
– Przyjemnie? – To rzecz jasna było retoryczne pytanie, bo kropelki spermy, które wypłynęły z Toma męskości, nie potrzebowały wyjaśnień, ale Bill był ciekawy, co odpowie, a raczej czy będzie w stanie mu odpowiedzieć.
Tom stęknął tylko, zaciskając obie dłonie na udach Billa. Jedyne, o czym w tej chwili marzył, to by Bill podsunął się nieco wyżej i usiadł na nim, ale on wcale nie zamierzał tego zrobić, a przynajmniej jeszcze nie w tej chwili. Po kolejnej partii pieszczot Tom nie wytrzymał.
– Bill… Jeszcze chwilę, a się nie powstrzymam i rzucę się na ciebie.
– Ani mi się waż!
– To nie jest prośba – rzucił, patrząc w oczy Billa.
– Ale ja jeszcze nie skończyłem.
– Ale ja tak – mówiąc to, zrzucił Billa z siebie i przeturlał się tak, że leżał między jego nogami.
– Ej! Nie! Tom! Nie! Zaczekaj!
– Może ty lubisz, jak ci pulsuję fiut, ale mnie za chwilę rozerwie – powiedział i poślinił palce, by nawilżyć wejście Billa.
Bill przestał protestować, gdy tylko poczuł, jak Toma ręka drży. Naprawdę był już na granicy wytrzymałości. Kiedy w niego wszedł, choć wcale nie było mu łatwo powstrzymać się przed poruszaniem się i zaspokojeniem, dla odwodzenia swojej uwagi przypuścił atak na szyję i usta Billa, który tylko pojękiwał, gdy Tom całował go zapamiętale.
Bill swoimi wcześniejszymi pieszczotami doprowadził go do takiego stanu, że Tom poruszył się w nim dosłownie dwa razy i doszedł, przeklinając na głos.
Zdyszany opadł na Billa. Jeszcze kilka razy wyszeptał przekleństwa, po czym wyrównując oddech, podniósł się i spojrzał w twarz brata.
– Możesz być z siebie dumny – oświadczył.
– Tak?
– Jeszcze nikt, nigdy nie doprowadził mnie do takiego stanu, żebym się spuścił praktycznie od razu po włożeniu.
– Porządnie cię rozgrzałem.
– Rozgrzałem? – Tom zaśmiał się w głos. – Rozpaliłeś mnie do czerwoności. Tyle że ty z tego nie miałeś żadnej przyjemności.
– Przeciwnie.
Tom zmarszczył brwi.
– O czym ty mówisz?
– O tym – przejechał palcem po swoim brzuchu umazanym swoim własnym nasieniem.
– O cholera, ale jak, kiedy?
– Udzieliła mi się atmosfera.
– Udzieliła?
– A co w tym dziwnego? Nie podnieca cię to, jak mnie pieścisz i widzisz, jak reaguję na te pieszczoty?
– Oczywiście, ale nie aż tak, żeby się spuścić.
– Widocznie za bardzo się wczułem – skwitował Bill wcale niewzruszony obrotem sprawy, a po chwili obaj wybuchli śmiechem.

Pół godziny później kolejny raz wylądowali we wannie.
Położyli się spać w środku nocy. Bill wtulony w bok Toma z nogą na jego udzie, a Tom z rozłożonymi na boki rękami, pogrążyli się w spokojnym śnie, który już kilka godzin później został brutalnie przerwany telefonem Toma.
– Kurwa mać! Kogo niesie? – wymamrotał, sięgając po telefon. Nawet nie zerkając na wyświetlacz odebrał.
– Czego?
– Kaulitz!
– No ja, jeszcze nie zmieniłem nazwiska, jak wyjdę za mąż i zmienię powiadomię cię o tym – odparł. – Czego chcesz? Wiesz, która jest godzina, Alan?
– No właśnie, wiesz, która jest godzina, Tom?
– Wczesna, bardzo wczesna.
– Dochodzi czternasta! Miałeś mi oddać wczoraj auto, a jest już dzisiaj i dochodzi czternasta.
Tom natychmiast otworzył oczy, podrywając się do siadu i uwalniając się przy okazji z objęć niezadowolonego Billa.
– Kurwa! Sorki, zapomniałem. Już się zbieram i jadę. Naprawdę sorki.
– Ja myślę. Streszczaj się, czekam – rzucił Alan i rozłączył się.
– Co się stało? – zapytał zaspany Bill.
– Zapomniałem, że miałem wczoraj oddać Alanowi auto.
– Bardzo zły?
– Nie pytaj. Jak nie wrócę, zacznij przekopywać jego ogródek za domem, z pewnością tam mnie zakopie, jak mnie zabije za to spóźnienie – wstał z łóżka i pospiesznie zaczął się ubierać.
– A kiedy twoje auto będzie gotowe?
– Niedługo. Będę wracał, to wstąpię na warsztat i zapytam. A ty pośpij sobie jeszcze.

Trzy godziny później, wrócił do domu, z torbą zakupów, które zrobił po drodze.
– Wróciłem – krzyknął w progu i zamknął za sobą drzwi, czując smakowity zapach. Nie miał wątpliwości, skąd dochodzi i kto jest jego sprawcą. – Już jestem – oznajmił, pojawiając się w kuchni.
– Słyszałem, jak wszedłeś. Długo cię nie było.
– No, trochę zeszło, akurat żaden autobus nie jechał w tę stronę, musiałem prawie godzinę czekać na przystanku, to zrobiłem zakupy w pobliskim sklepie, żeby czekając, nie zanudzić się na śmierć.
– Właśnie widzę. Jak tam Alan?
– W porządku, nie gniewa się, jeśli o to pytasz.
– To dobrze. A twoje auto, byłeś spytać?
– Tak, trzeba czekać. Zadzwonią, jak będzie gotowe.
– Rozumiem. W takim razie idź umyj ręce i siadaj do stołu, na pewno jesteś głodny.
– Umieram z głodu.

Przez kolejne kilka dni, Tom usiłował znaleźć sobie nową pracę. Postanowił już nawet, że zaciśnie zęby byle zarobić i będzie pracował nawet po 12h. Tyle że jak na złość teraz, gdy się już zaparł, nigdzie nikogo nie potrzebowali. Pieniądze ze sprzedaży auta już prawie się skończyły, a Bill zaczynał coraz bardziej dopytywać o różne rzeczy, powoli domyślając się, że Tom coś przed nim ukrywa.
Jednak pewności nabrał, gdy chciał zrobić pranie i przeszukując kieszenie spodni Toma, by przez przypadek nie wyprać jakichś dokumentów lub pieniędzy, znalazł kwit z komisu samochodowego i rachunek ze szpitala. Aż usiadł na łóżku, od razu kojarząc wszystkie fakty. Poczuł się tak zdruzgotany odkryciem, że aż się rozpłakał. Nigdy w życiu nie chciał się znaleźć w takiej sytuacji. Nagle zrozumiał, skąd mieli na opłaty i jedzenie, choć od dwóch tygodni nie pracowali. Otarł łzy i z kwitkami w ręce ruszył do salonu.
– Tom?
– Nic więcej już nie mam do prania – odparł mu, nawet nie przeczuwając, że jego wielka tajemnica właśnie się wydała. Zrzedła mu jednak mina, gdy Bill stanął przed nim i podał mu kwity.
– Co to jest? – zapytał zdezorientowany Tom, zabierając świstki.
– Możesz mi to wytłumaczyć?


11 komentarzy:

  1. OKAY, POPROSZĘ O NAMIARY NA TWOJEGO FACETA, TRZEBA MU POWIEDZIEĆ, BY ŁOPATĘ BRAŁ.
    Serio. To jest czysty sadyzm. Zło. Szatan już jest bardziej łagodny. Pn by nie skończył w takim momencie... aż mi się ciśnienie podniosło, no żesz cholera jasna.
    Nawet miła scena łóżkowa mi tego nie wynagrodziła. :/ Obawiam się kolejnego rozdziału. Swoją drogą, ile ich jeszcze zostało?

    Pozdrawiam,
    An

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zakładam, że Niki dobije do 50-60 rozdziałów w tym opo, ale ona sama pewnie do końca nie wie, skoro pisze na bieżąco ;)

      Usuń
    2. Mi znowu się wydaje, że mniej, bo w końcu miało to być krótsze.

      Usuń
    3. Ciężko mi powiedzieć dokładnie ile będzie tych rozdziałów, ale maksymalnie do 40

      Usuń
  2. Przejmujes sie że czekamy - to dobze o tobie świadczy i za to cię podziwiam. Ale nie martw się o nas, pisz spokojnie, wierni fani ci nie uciekną i rozumieją że masz też swoje życie i swoje sprawy. A rozdział fantastyczny jak cała ta historia, strasznie jestem ciekawa jak to się skończy. Dlatego przychylam się do poytania powyżej. Ile rozdziałów jeszcze planujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przejmuję się, bo wiem jak ja się czuję kiedy czekam. Wiadomo że jeśli na pewne życiowe sprawy nie ma się wpływu i to zwykle one krzyżują nam palny, ale no i tak się przejmuję, zwłaszcza że mam świra na punkcie terminów i punktualności, i jeśli muszę coś już przekładać, źle się z tym czuję :)

      Usuń
  3. "O kurwa" to pierwsze, co mi się nasunęło po przeczytaniu ostatniego słowa. Najpierw tak słodko, gorąco, a potem taki kubeł zimnej wody. Zadziwiasz mnie, Niki. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przeżywałam wszystko z bohaterami.
    Pozdrawiam, dużo weny, kochana <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No domek z kart zaczyna się walić. To czas weryfikacji ich uczuć do siebie, zgadniesz który z nich pęknie?

      Usuń
    2. Stawiam na Toma, dla Bila jest gotowy walczyć i stawić czoło całemu światu, również poświęcić swoje szczęście i ich wspólną przyszłość

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurde. No to się wszystko wydało. Bill musi się czuć okłamany i winny, że z jego powodu Tom musiał sprzedać swoje ukochane auto. I myślę, że to właśnie Bill pierwszy pęknie, bo ma poczucie winy. Kurcze, i tak dalej mam nadzieję, że nie będzie tak źle... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Weny
    ~Demi Lerman

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za komentarz. Każdy wiele dla mnie znaczy i mobilizuje do dalszej pracy. :*