Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik

Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
2 miesiące temu
-
3 miesiące temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
środa, 10 maja 2017
15:41
Witajcie kochani.
Wiem, że czekacie od wczoraj. A mnie nie wiem, czemu ubzdurało
się, że mam wam wrzucić odcinek 10, a nie 9 maja. Dopiero koleżanka mnie uświadomiła,
że na stronie wyraźnie jest napisane 9 maja, no i padło z moich ust niecenzuralne
słowo – O K…a!
Podsumowując, to naprawdę nie mam pojęcia, jak to się stało,
że tak święcie byłam przekonana, że to właśnie dziś mam wam dodać odcinek, ale dałabym
sobie nawet odrąbać rękę, taka pewna tego byłam. No dobra, jakby na to nie patrzeć dałam dupy
i już nie zmienię tego. Wrzucam wam odcinek i czekam na wasze komentarze na
jego temat.
Buziaczki.
Wasza Niki.
Odcinek 6
Męczyłem się z pół nocy, nie mogąc zasnąć. Miałem tak
kosmiczny ból głowy, że mało nie zwariowałem. Nie pomagały mi nawet leki, które
zwykle nam nie działają i to nie było normalne. Zacząłem podejrzewać, że ten ból
głowy wcale nie jest efektem nerwów, a tych tabletek od Toma. Jak tak zacząłem
nad tym dogłębniej myśleć, wszystko mi na to wskazywało. Jedno było pewne,
więcej nie zamierzałem ich brać, bo co z tego, że kiedy działały, czułem się po
nich świetnie, jak później mało mi czaszki nie rozsadzało.
Gdzieś koło czwartej nad ranem już prawie usypiałem, gdy
dostałem sms’a. Leżałem z dobre pięć minut, zastanawiając się czy zerknąć, czy
olać, ale w końcu nie wytrzymałem i ciekawość zwyciężyła.
Aż prychnąłem, gdy zobaczyłem, że to od Toma. Czemu
podświadomie czułem, że tak właśnie będzie?
TOM
JAK SIĘ OBUDZISZ, DAJ MI ZNAĆ. MUSIMY
POGADAĆ.
Jasne, doskonale wiedziałem, o czym chciał gadać. Trochę
wytrzeźwiał i dotarło do niego, co się stało. Tyle że to i tak już niczego nie
zmieniało. Dla mnie to był już koniec i cokolwiek zamierzał mi powiedzieć, nie
zmieni to już mojej decyzji.
Odłożyłem telefon z jakąś dziwną satysfakcją. Cieszyło mnie
to, że zaczęło go gryźć sumienie.
Nie odezwałem się do niego do samego rana, ale wiedząc, że
jednak nie jestem mu całkowicie obojętny, zasnąłem bardzo szybko i spałem
wyjątkowo dobrze.
Gdzieś koło dziesiątej rano zadzwonił do mnie Gustav,
pytając się, czy mam ochotę wybrać się na wycieczkę po mieście? Moje pierwsze
pytanie było, czy Tom idzie? Szedł, więc się zgodziłem. Tak że miałem na
ogarnięcie się i zjedzenie śniadania, które przyniosła mi pokojówka jakąś
godzinę.
Zdążyłem się ubrać po szybkim prysznicu i deliberując w
międzyczasie, w co się ubrać, zjeść śniadanie. Właśnie dumałem nad tym, którą kurtkę
mam ubrać, gdy usłyszałem pukanie do drzwi.
– Proszę – odezwałem się i zobaczyłem
po chwili stojącego w nich Toma.
– Cześć – rzucił, wchodząc do środka
i zamykając za sobą drzwi.
– Cześć. Myślałem, że to
Gustav – odparłem, chcąc mu sprawić tymi słowami przykrość. Doskonale wiedziałem,
że mogą to być tylko dwie osoby: Saki, dając mi znak, że czas już wychodzić,
albo Tom, który zawsze do mnie przychodził. On jednak zignorował mój komentarz.
– Ubierz coś cieplejszego. Słońce
świeci, ale jest potwornie zimno.
– Tak? Byłeś już na dworze?
Skinął głową.
– Musiałem kupić sobie coś na
kaca. Przesadziłem wczoraj z alkoholem i jak wstałem, myślałem, że mi łeb rozsadzi.
Nie skomentowałem tego. Nawet na niego nie spojrzałem, a
on przeszedł się po całym pokoju i stanął pod oknem, opierając się biodrem o
parapet.
– Dostałeś w nocy ode mnie sms’a?
– zapytał w końcu.
Tego już nie mogłem zignorować, spojrzałem na niego.
– Dostałem.
– Dlaczego nie odpisałeś?
– Spałem.
– Zawsze odpisujesz, nawet jak
śpisz.
– Gdybym go słyszał, to bym
odpisał, jasne?
– Jasne. A czemu nie odpisałeś
jak wstałeś?
– Nie miałem czasu. Gustav zadzwonił,
że idziemy na miasto, musiałem się ogarnąć i coś zjeść w ciągu godziny.
Doskonale wiedziałem, dlaczego Tom się ciskał o tego
sms’a. Zawsze, ale to zawsze choćby nie wiem co, odpisywaliśmy sobie. Jeśli któryś
akurat nie miał czasu albo potrzebował zostać sam, wysyłaliśmy sobie w
odpowiedzi puste smsy, i to oznaczało, coś w stylu „Nie przeszkadzaj, odezwę
się później”.
– Mogłeś wysłać pustego sms’a.
– O co ci chodzi, Tom?
– Chciałem z tobą pogadać, przeprosić
cię.
– Przeprosić? A za co? Za to,
że spuściłeś mi się na twarz, czy może za to, że potraktowałeś mnie jak śmiecia,
a nie swojego brata?
– Za wszystko.
– Nie ma sprawy, przyjmuję przeprosiny.
– Naprawdę? Myślałem już, że
poważnie chcesz z tym skończyć.
– Bo chcę. Przeprosiny
przyjęte, ale nigdy więcej tego nie zrobimy. Z tym już definitywnie koniec.
– Chyba sobie żartujesz! – uniósł
się.
– Nie.
– Jeśli tak to oznacza, że nie
przyjąłeś tych przeprosin, tylko mnie zwyczajnie zbywasz.
– Nie Tom – odparłem i
podszedłem do niego. – Myślałem nad tym wszystkim i doszedłem do wniosku, że
pora to zakończyć.
– Nie wierzę.
Wzruszyłem ramionami, mało mnie w tej chwili obchodziło
czy mi wierzył, czy nie i co właśnie poczuł. Miałem szczerą nadzieję, że czuje
się tak samo podle, jak ja w nocy, kiedy potraktował mnie jak te swoje dziwki
na jedną noc.
– Ja się na to nie zgadzam,
nie możemy. To jest coś wyjątkowego, coś co nas, tylko nas łączy.
– To jest przede wszystkim
chore, i ty dobrze wiesz, o czym mówię. Nie jesteśmy już małymi dziećmi, które
nie mają zielonego pojęcia, co robią i traktują to wyłącznie, jako dobrą zabawę.
To jest chore i nienormalne w naszym wieku.
– I co z tego? Obojgu się nam
to podoba.
– Jesteś tego pewien? – zapytałem,
sprawiając, że na chwilę zamilkł, ewidentnie było widać, że się nie spodziewał
takiego obrotu sprawy.
– Proponowałem ci zamianę i to
wiele razy – przypomniał.
– I wiele razy mówiłem ci, że nie
jestem zainteresowany.
– Więc, w czym tak naprawdę
problem? Chodzi o to, że wczoraj zachowałem się jak kutas? Przyznaję. No co mam
ci więcej powiedzieć? Jestem skończonym chujem i chamem, to chcesz usłyszeć? No
to ci to mówię – westchnął. – Daj spokój
Bill, przecież mnie znasz.
– I właśnie dlatego, że cię znam,
wiem, że w tej chwili powiesz mi wszystko, byleby usłyszeć, że wracamy do
starego układu. A ja nie chcę już do tego wracać, robić ci jakiś przysługi,
płacić ci w ten sposób za jakieś tabletki.
– Nie musisz mi już za nic
płacić, dam ci je za darmo.
– Bez łaski, Tom. Też potrafię
sobie załatwić, może nawet szybciej niż ty.
– No to, o co masz do mnie żal?
– Już mówiłem, nie zamierzam
się powtarzać.
– Nie chcesz zamiany, nie chcesz
tabletek, więc czego chcesz?
– Chcę z tym skończyć –
odparłem krótko. – Przestało mnie to już bawić.
– Jak to?
– Zwyczajnie. Nie mam z tego już
ani minimum przyjemności. Zaczynam traktować to już, jako obowiązek, a nie zabawę,
i nie chcę, brnąć w to dalej. Ty mi proponujesz zamianę, myślisz, że interesuje
mnie tylko spuszczanie się?
– No to, czego chcesz? Zrobię wszystko.
– Chcę z tym skończyć –
powtórzyłem kolejny raz i nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
– Samochód już czeka – powiedział
Saki przez drzwi.
– Już idziemy – odezwałem się
i spojrzałem na Toma.
Miał dziwną minę, wyraźnie nad czymś myślał.
– Pora na nas – rzuciłem i to
był tylko moment, gdy Tom chwycił mnie oburącz za twarz i wpił się w moje usta.
Przez moje ciało przetoczyło się stado dreszczy, a mój
umysł został dosłownie sparaliżowany. Spodziewałem się po Tomie wszystkiego, od
kłótni, do płaczu. Tak, potrafił się rozpłakać, jeśli mu na czymś zależało, a
nie widział innego sposobu na zdobycie tego, niż wzbudzenie litości. A teraz? Całował
mnie tak żarliwie, że w jednej sekundzie poczułem, jak się podniecam i jak
bardzo jestem spragniony tego uczucia.
Oderwał się ode mnie, puszczając moją twarz i oblizując wargi.
– Widzisz – zaczął. – Jacy
jesteśmy wyjątkowi, przez to, co nas łączy? Nie możemy z tym skończyć.
– Tom… – zacząłem, choć nie do
końca wiedziałem, co mam mu powiedzieć.
– Potrafisz z tym teraz skończyć,
gdy się podnieciłeś i jest ci z tym dobrze? Zobacz, przed nikim nie musisz udawać,
bo przede mną nie musisz, potrafisz z tym skończyć?
– Tom…
Pokręcił głową, nie pozwalając mi powiedzieć. Wyciągnął
coś z kieszeni i chwytając mnie za rękę, wcisnął mi to w dłoń.
– Przemyśl to sobie na
spokojnie. Spotkamy się na dole w samochodzie, muszę jeszcze skoczyć po coś do
pokoju – mówiąc to, zostawił mnie samego.
Co czułem w tym momencie? Chaos! Dokładnie to było w
mojej głowie. Otwarłem dłoń, w którą wcisnął mi woreczek z tabletkami. Wiedziałem,
jakimi. Wsadziłem je do kieszeni, błądząc myślami zupełnie gdzie indziej. Tom
mnie pocałował, i tylko to teraz chodziło mi po głowie. Nie wiedziałem jak mam
to odebrać. Wiedziałem jednak, że chciał coś przez to osiągnąć, ale tak jak ja
nie chciałem przekraczać pewnych granic, tak Tom nigdy wcześniej nie pocałował
mnie w usta i to tak żarliwie, jakby mnie pragnął i to nie jak brata. Znowu się
pogubiłem i znowu musiałem podjąć jakąś decyzję, bo nagle zaświtało mi w głowie,
że za zrobienie Tomowi laski mogę zażądać coś w zamian i mogę, czułem, że mogę
się w tych żądaniach trochę rozpędzić.
Z tą myślą wyszedłem z pokoju, obdarowując Sakiego tak
serdecznym uśmiechem, że aż się zapytał, czy śniło mi się coś przyjemnego, że w
takim dobrym nastroju jestem.
To naprawdę fenomenalne, że jedna osoba, jednym gestem, właściwie,
to nie jedna, bo tylko Tom potrafił zmienić mój nastrój w tak krótkim czasie.
Zjechaliśmy windą na podziemny parking. Tom stał przy samochodzie
i palił. Nasze spojrzenia spotkały się, a mnie przez myśl przeleciało
wspomnienie naszych zabaw, tej naszej szczególnej więzi, o której mówił, i pierwszego
zrobionego Tomowi loda.
Jednego, czego nie rozumiałem to, czemu po chwili moich pieszczot z
Toma coś wypływa. Zaczynałem snuć teorie i jedna z nich oczywiście ta, która
najmniej spodobała się Tomowi, była taka, że to musi być mleko. Obraził się na mnie
i znowu nie przychodził przez jakiś czas po tym, jak oblizałem swoje palce z
jego spermy i stwierdziłem, że coś z nim jest nie tak, bo jego mleko jest
niedobre w smaku.
Ciekawość i przyjemność,
jaką dawaliśmy sobie tą zabawą była jednak większa, niż żywione urazy i wkrótce
wróciliśmy do rutyny, ale postanowiłem nie używać przy Tomie słowa mleko,
zwłaszcza w kontekście tego, co z niego wypływało.
W któreś z
kolejnych nocnych zabaw Tom zaproponował zamianę. Nie wiem, co mu strzeliło tak
nagle do głowy, ale byłem tak ciekawy, że się zgodziłem.
W życiu nie zapomnę
tego, jak krzyczałem, kiedy Tom doprowadził mnie pierwszy raz do orgazmu. Byłem
przerażony, nie rozumiejąc, co się ze mną dzieje. Zbudziliśmy, to znaczy ja
zbudziłem rodziców. Przybiegli do naszego pokoju, nie wiedząc, co się stało, a
Tom tulił mnie do siebie i w kółko powtarzał, że miałem koszmar. Dobrze, że mama
nie zauważyła brudnego ręcznika, który Tom zdążył schować pod łóżko, bo wszystko
by się wydało. Od tamtej pory nie chciałem, żeby Tom mnie tam dotykał. Jakiś
czas później sam zacząłem eksperymentować i zrozumiałem, co się ze mną dzieje,
a uczucie, jakie w trakcie osiągałem, było tak niesamowicie przyjemne, że potrafiłem
to robić kilkanaście razy dziennie, wciąż nie mając dosyć. Wiem, że Tom także
się onanizował. Obaj zdecydowanie za często chodziliśmy do toalety i to wcale
nie miało nic wspólnego z potrzebą fizjologiczną, chociaż Tom zdecydowanie wolał,
kiedy to ja się nim zajmowałem, a przychodziły mi takie pomysły do głowy, że zadziwiałem
tym sam siebie.
Noc, kiedy
postanowiłem pierwszy raz wziąć członek Toma do ust, nie różniła się niczym od
tych poprzednich.
Zaczęło się jak
zwykle, Tom leżał na ręczniku, nieodzownym elemencie naszej zabawy, a ja dotknąłem
go, przyglądając się z fascynacją, jak jego członek rośnie w mojej dłoni.
Uwielbiałem przyglądać się temu, zupełnie nie wiem dlaczego. Zresztą, do
dzisiaj lubię czuć, jak twardnieje pod wpływem mojego dotyku. W każdym razie po
chwili, Toma oddech przyspieszył, a po główce jego penisa, jak wiele razy wcześniej
popłynęło kilka kropel białawej cieczy, zdecydowanie niebędącej mlekiem. I
chociaż wiedziałem, że to nie będzie smakowało jak mleko, postanowiłem
spróbować tego jeszcze raz. I tak bez ostrzeżenia po prostu nachyliłem się i
zlizałem wszystko, stwierdzając, że smak był bliżej nieokreślony, ale za to
reakcja Toma, który jęknął dość głośno i natychmiast usiadł, drżąc z
podniecenia na całym ciele, zaintrygowała mnie.
– Co robisz? – zapytał.
– Podoba ci się?
Skinął tylko głową.
– Chcesz, żebym zrobił tak jeszcze raz?
– Tak.
Więc zrobiłem. Tej
nocy Tom miał problem z głośnością. Kiedy z jego penisa nic nie wyciekało, sama
gładka faktura główki była naprawdę przyjemna. A kiedy koniuszkiem języka
napierałem na dziurkę na jego szczycie, Tom wił się na łóżku, przykrywając
twarz poduszką i pojękując, a chwilę później dochodząc. To było coś innego niż
do tej pory i na pewno to coś działało na Toma o wiele bardziej niż to, co do
tej pory mu robiłem. Tak bardzo mu się to spodobało, że za każdym razem oczekiwał
ode mnie, że wezmę go do ust.
I znowu sam byłem
sobie winien, że doprowadziłem się do takiego położenia, ale mnie się to w
jakiś sposób też podobało, zwłaszcza że za to byłem traktowany przez Toma w
naprawdę wyjątkowy sposób i widziałem, a przede wszystkim czułem, że jestem dla
niego bardzo ważny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Ostatnim rozdziałem to mnie rozwaliłaś, bo zachowanie Toma było tak nieprzewidywalne, że prędzej bym się spodziewał prostytutki-dziewicy ;-; Kiedy czytałem ten odcinek i nagle ten pocałunek, o matko, ja Cię kocham ;-; Tylko na to czekałem XD Dopiero szósty odcinek, ale już stwierdzam, że to drugie z moich ulubionych opowiadań u ciebie (pierwsze jest "Bodyguard"). Czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńwow! tego sie nie spodziewałam! Tom pokazał klase :D Ciesze się, że nie odpuścił a pokazał ze mu w jakimś stopniu zależy i to co jest między nimi jest wyjątkowe <3
OdpowiedzUsuńAhaaaa czyli dlatego, że Bill kiedyś powiedział, że "mleko" Toma nie smakuje dobrze, teraz ten nie chce mu się spuszczać do buzi? xD w sumie to nawet słodkie, że aż tak bardzo liczy się dla niego zdanie Billa o nim. Wcześniejszym zachowaniem Tom Sb trochę przewalił u B, ale myślę, że pocałunkiem wrócił do łask księżniczki xD Ciekawe co będzie dalej. Nie mogę się doczekać. Weny 😆😆
OdpowiedzUsuń~Demi Lerman
Od samego początku zastanawiałam się jak to się stanie, że ich relacja z robienia loda starszemu przejdzie na ten wyższy poziom i bach, dzieje się! Rozdziawiłam usta, gdy Tom pocałował Billa. Niesamowicie podoba mi się taki motyw - rozpaczliwego zatrzymania bliźniaka przy sobie. Ciekawa jestem, co ten Tom sobie myślał, gdy to robił. Zdawał sobie sprawę, że jego uczucia wykraczają poza braterską miłość, że idą w tą romantyczną stronę (a przynajmniej tak mi się wydaję)? Teraz zacznie się dziać. ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
An
Nie mam weny na komentarz więc spytam tylko: Czy wspominałam, że zakochałam się w tym opowiadaniu?
OdpowiedzUsuńWeny~!
Robi się coraz ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńNo powiem szczerze, że jestem zaskoczona ich pocałunkiem. Tom zyskał u mnie małego plusa za to ;)
I wiem, że znowu się powtarzam, ale te tabletki nie dają mi spokoju. Niepokoją mnie bóle głowy Billa... Mam już zacząć się bać?
Och, nie mogę doczekać się kolejnego odcinka.
Pozdrawiam :*
Tak,pocałunek zaskoczył,ale w moich oczach Tom na tym nie zyskał,przynajmniej na razie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wspomnienia Billa w tym opowiadaniu :)
P.S. Ktoś wyżej wspomniał,że Lubi "bodyguarda" :),cóż,ja też kocham to opowiadanie :). Czytam go wciąż i wciąż i jeszcze mi się nie znudził :)
mam nadzieje że nie zapomnisz i wstawisz dziś odcinek *.*
OdpowiedzUsuńHej no Tom zachował się chamsko spuszczając a jak przyszedł przeprosić i powiedział że zrobi wszystko by wrócić do"zabawy" ciekawe jak by postąpił jakby Bill powiedział że chce go przelecieć :P
OdpowiedzUsuńehh pocałunek Toma nieźle namieszał w głowie Billa :P
pozdrawiam