Informacja
W niewoli uczuć (23) - Soon :D
INFORMACJA
PDF do ściągnięcia
Klik
Obserwatorzy
Polecam tu zajrzeć
-
4 dni temu
-
2 tygodnie temu
-
-
-
-
8 lat temu
-
-
8 lat temu
-
8 lat temu
-
8 lat temu
-
9 lat temu
-
9 lat temu
-
10 lat temu
-
10 lat temu
czwartek, 14 grudnia 2017
02:58
Odcinek 19
Zjadłem. Tom przez cały czas przyglądał mi się i uśmiechał
się. Niby nic nowego, ale strasznie mnie intrygował, zwłaszcza jego spojrzenie,
które niby było takie jak zawsze, a jednak w jego oczach dostrzegałem to, co
zawsze chciałem dostrzec w oczach swoich partnerek, miłość. Prawdziwą, szczerą miłość
do mnie.
– Dziękuję, było pyszne.
– Proszę – odparł i zrobił łyk
kawy.
– A teraz postaw tę tacę na
ziemi i choć do mnie – rozkazałem.
Takiego błysku w oczach i serdecznego uśmiechu nie widziałem
u niego jeszcze nigdy. On się naprawdę zakochał. Zakochał się, i to właśnie we
mnie.
Odstawił tacę i wdrapał się na łóżko, od razu dopadając moich
ust. Nie pozostałem dłużny i oddałem pocałunek, sięgając ręką do jego krocza. Mruknął
zadowolony, kiedy zacząłem go tam pieścić. Oderwał się od moich ust i spojrzał
na mnie.
– Nie musisz – powiedział.
– Wiem, ale chcę i to
zasadnicza różnica – odparłem i bez skrępowania wsunąłem mu dłoń pod gumkę
majtek, w których paradował. Takiego błogostanu na jego twarzy nie widziałem
jeszcze nigdy. Szybko też zareagował na mój dotyk, choć kiedy wsunąłem dłoń, już
był nieźle pobudzony. Muskając jednocześnie jego usta, pchnąłem go, zmuszając,
by się położył. Czułem przez pocałunek, jak się uśmiecha. Był szczęśliwy i to
szczęście aż biło od niego.
Zawsze myślałem, że Tom nie potrafi okazywać uczuć i że
sobie z nich kpi, ale teraz już zrozumiałem, że był taki, bo tak naprawdę nigdy
nie był zakochany. I pomyśleć, że to właśnie we mnie się zakochał, w osobie, w
której na dobrą sprawę nie powinien. Wiem, że powinienem mu tego zabranić, ale
miałem to w dupie. Tak długo pragnąłem bezwarunkowej miłości, że teraz, gdy ją
miałem, było mi wszystko jedno, kim była osoba, która mi ją dawała. Dla mnie
liczyło się tylko to, że czułem ją całym sobą. A to, że doskonale znałem Toma i
on mnie, było tylko dodatkową zaletą, przynajmniej tak mi się zdawało.
Moje zamyślenie przerwały niespokojne ruchy Toma. Był
blisko, naprawdę blisko by dojść. Obaj tak mocno na siebie działaliśmy, że dużo
nie trzeba było. Wiele razy widziałem jak dochodził, ale teraz dopiero
widziałem, jak bardzo sprawiam mu przyjemność. Po wszystkim spojrzał na mnie, starając
się uspokoić oddech.
– Kocham cię – wyszeptał, chwytając
mnie oburącz za twarz i zachłannie wpijając się w moje usta.
Myślałem, że na tym się to zakończy, ale pomyliłem się.
Jak tylko Tom ochłonął, przypuścił atak na moje ciało.
– Tom… – jęknąłem, gdy jego
dłoń zacisnęła się na moim członku.
– Co? Teraz twoja kolej.
Chciałem tego, jak niczego innego na świecie. Zawsze wyobrażałem
sobie, jakby to było, i choć Tom wiele razy się oferował, nie potrafiłem się przemóc,
i teraz było dokładnie tak samo. Przez moje ciało przetoczyła się fala podniecenia
i jęknąłem zupełnie nie kontrolując tego.
– Zamknij oczy – wyszeptał tuż
do mojego ucha, owiewając mnie ciepłem wydychanego powietrza i drażniąc jeszcze
bardziej i tak już wyostrzone do granic możliwości zmysły.
Nawet nie jestem w stanie opisać, jak cholernie skrępowany
się czułem. Bałem się, że nie jestem dla niego dostatecznie atrakcyjny, że za
chwilę z czegoś zacznie się śmiać i nie czerpałem w pełni przyjemności.
Resztkami sił powstrzymywałem się, by mu nie powiedzieć, żeby przestał. Skurcze
w podbrzuszu przychodziły i odchodziły falami i wiedziałem, że Tom to
wyczuwa. Nic nie mówił, robił swoje, bacznie
mi się przyglądając, chyba, bo odkąd kazał mi zamknąć oczy, nie otworzyłem ich
nawet na moment.
– Bill?
– Yhym? – odezwałem się, ale
nie otwarłem oczu.
– Spójrz na mnie – poprosił.
Co takiego mogłem ujrzeć po ich otwarciu? Na pewno twarz
Toma, który podpierał się na rękach między moimi nogami, bo to wyraźnie czułem.
A czego się bałem? Jego miny, ale wiedziałem też, że muszę spojrzeć na niego,
niezależnie od tego, jakim wyrazem twarzy mnie obdaruje.
Przełknąłem ślinę, czując jak szybko bije mi serce.
Powoli otwarłem oczy, czując jak oblewa mnie fala gorąca i kumuluje się na
mojej twarzy. Co zobaczyłem? Zobaczyłem coś, czego się w ogóle nie spodziewałem.
Tom, owszem był między moimi nogami, ale nie podpierał się na rękach, tylko na
łokciach, leżąc i mając mój wzwód przed oczami. Uśmiechał się, ale choć bałem
się, że dostrzegę na jego twarzy jakiś złośliwy grymas, nic takiego nie miało
miejsca. Był szczęśliwy. Zwyczajnie był zadowolony, że doprowadził mnie do
takiego stanu, a moje zapewne pokaźne rumieńce tylko go upewniały, że porusza
się we właściwym kierunku.
Jeszcze bardziej mnie zaskoczył, gdy bez zbędnych ceregieli
przejechał językiem od nasady mojego członka do czubka, zataczając bardzo
powoli kółko wokół główki. Nie jestem święty, uprawiałem seks i wiele razy
miałem robionego loda, ale po raz pierwszy moje marzenia realizowały się w najdrobniejszych
szczegółach i przez chwilę zastanawiałem się, czy czasem to mi się nie śni.
– Przyjemnie? – zapytał, zerkając
na mnie.
Kiwnąłem tylko głową, nie będąc w stanie wydusić z siebie
ani jednego słowa.
– To strzelaj – rzucił,
kolejny raz, pobudzając mnie językiem.
Doskonale wiedział, że byłem już na granicy. Nie dał mi
nawet szansy zaprotestowania. Doszedłem. Na szczęście Tom chyba zauważył, że
czuję się skrępowany i odsunął się, pozwalając mi dojść w swojej dłoni.
Chwilę ciężko oddychałem, cały czas bacznie się mu przyglądając.
Jakaś część mnie tylko czekała na choćby jeden złośliwy komentarz, lub nie takie
spojrzenie, ale niczego takiego nie było. Tom za to wstał i z uśmiechem na
twarzy i gołym tyłkiem ruszył do łazienki.
– Zaraz wracam, umyje tylko
ręce – powiedział, jakby właśnie czytał mi w myślach.
– Przynieś mi ręcznik –
krzyknąłem, kiedy zniknął za drzwiami.
– Ok – odpowiedział i
usłyszałem szum wody.
Ja pierdole! Przeczesałem rękami włosy, nie mogąc
uwierzyć w to, co się właśnie działo. Po prostu nie wierzyłem. Obawiałem się głębiej
odetchnąć, żeby niczego między nami nie zepsuć. Tom chyba to zauważył, bo kiedy
wyszedł i spojrzał na mnie, od razu zapytał, czy wszystko w porządku.
– Tak – odparłem, próbując
udać, że nie wiem, o co mu chodzi.
Podął mi ręcznik i nadal całkiem nagi rzucił się na łóżko
obok mnie.
– Zamierzasz dzisiaj chodzić
po domu nago? – zapytałem.
– A czemu nie. Przeszkadza ci
to?
– Mnie? No co ty, tak tylko
pytam.
– Na razie zamierzam się do
ciebie przytulić i trochę jeszcze pospać.
Poklepałem dla zachęty poduszkę obok siebie. Tom nigdy wcześniej
nie kładł się spać po porannym seksie, a to oznaczało, że nadal nie jest w
pełni sił. Oczywiście on sam tego pewnie nie dostrzegał. Mówił, że czuje się
już dobrze, ale ja go za dobrze znałem i wiedziałem, że nawet jeśli nic mu już
nie jest, jego organizm nadal się jeszcze nie zregenerował.
– Umm – mruknął, obejmując
mnie w pasie i przytulając się. – Ale pachniesz seksem.
– Dopiero go uprawiałem. Jeśli
w ogóle można to nazwać seksem – dodałem, ale Tom nie skomentował tego. – Pójdę
wziąć prysznic i zaraz wracam.
– Zostań, nie przeszkadza mi
to. Lubię ten zapach.
Spojrzałem na niego, marszcząc brwi.
– Od kiedy to? Zawsze mówiłeś,
że śmierdzę i żebym coś z tym zrobił.
– Nie chodziło mi o zapach
seksu, tylko perfum.
– Perfum? Wydawało mi się, że ci
się podobają, sam nawet to mówiłeś.
– Zależy, o których mowa.
Zamyśliłem się na chwilę, szukając w pamięci. Aż się uśmiechnąłem, gdy skojarzyłem, które
miał na myśli.
– Już się skończyły.
– I bardzo dobrze, bo śmierdziały,
jak stare skarpetki.
Rozbawił mnie tym określeniem, zważywszy, że mało nie
kosztowały, ale dostałem je gratis przy okazji jakichś zakupów i choć nie do
końca mi pasowały od czasu do czasu używałem je.
– Tylko nie kupuj ich więcej. Dołożę
ci albo nawet sam kupię inne, tylko nie kupuj już tych starych skarpet.
– Spoko, masz to jak w banku.
Patrzyłem na niego jak zasypia. Taki bezbronny, zdany
wyłącznie na moją łaskę i kompletnie nagi leżał na moim łóżku, w mojej pościeli,
tuląc się do mnie, szukając odrobiny ciepła, bo przylgnął do mnie nawet nogami.
Chwyciłem za kołdrę, powoli naciągając ją na niego. Mruknął tylko przez sen,
wyraźnie rozluźniając się, na pewno poczuł, że jest mu teraz dużo cieplej.
Wyswobodzenie się z objęć Toma wcale nie było trudnym
zadaniem. Spał naprawdę mocno, a w zamian za moje ramię podsunąłem mu swoją
poduszkę, w którą jak tylko się odsunąłem, wtulił twarz najwyraźniej instynktownie
szukając mnie. Pogładziłem delikatnie jego policzek, starając się go uspokoić i
kiedy byłem pewny, że nie zauważy mojego braku w łóżku, powoli wstałem i
ruszyłem w pierwszej kolejności do łazienki wziąć prysznic.
Pamiętam, że ten dzień ciągnął się wyjątkowo długo. Ciągle
myślałem nad tym, co się wydarzyło. Ciągle bałem się, że to wszystko okaże się
nagle jakimś snem albo dowcipem. Wieczorem Tom kolejny raz zajął się mną, a ja,
choć byłem pełen obaw, nie opierałem się. Doskonale wiedziałem, że on to
wyczuwa, ale nic nie mówił, był cierpliwy, wyrozumiały i bardzo delikatny, może
czasem nawet za bardzo, ale nie protestowałem, potrzebowałem tego.
Przez te dwa dni nieobecności
rodziców, praktycznie nie wychodziliśmy z łóżka. Wyjątek stanowiło jedzenie i
kąpiel, zwykle razem. Całe dwa dni czułem się jak na haju, zupełnie tak jak po
tych Toma tabletkach. Zastanawiałem się, jak długo jeszcze będę czuł to ciągłe
nienasycenie, ciekawość i chęć posunięcia się znacznie dalej.
Tak. Przez całe dwa dni nie
zrobiliśmy niczego prócz pieszczot i pettingu. Tom mnie nawet tam nie dotykał,
choć jego palce kilka razy przemknęły po moich pośladkach.
Za każdy razem, gdy leżeliśmy na boku, patrząc na siebie
i dotykając się wzajemne, a on zsuwał rękę na mój pośladek, widziałem jak
bacznie mnie obserwuje. Nic nie mówił. Chciał, bo niejednokrotnie widziałem jak
bierze głębszy oddech, żeby się odezwać, ale rezygnował, a ja oczywiście udawałem,
że tego nie zauważałem, nie czułem się gotowy na coś więcej, nawet jeśli Tom chciałby,
żebym ja był na górze, po prostu nie. Jeszcze nie.
Po powrocie mamy, musieliśmy się
trzymać od siebie na dystans, a przynajmniej na tyle uważać, by nie przesadzić z
pewnymi zachowaniami, które jednoznacznie świadczyłyby o tym, że między nami
jest coś więcej, niż tylko braterska miłość.
Tom jeszcze dwa razy jeździł do kliniki na kompleksowe badania.
Po miesiącu na maminym wikcie przytyłem ponad 4 kilo. Nawet nie zdawałem sobie
z tego sprawy, ale kiedy ubrałem jedne z wyjściowych spodni i ledwo je zapiąłem,
stwierdziłem, że chyba pora się wyprowadzić.
Nie namyślając się długo, ruszyłem z tą myślą prosto do
Toma. Siedział w swoim pokoju przed laptopem.
– Mogę? – zapytałem, stojąc w
drzwiach.
Spojrzał na mnie znad laptopa.
– Jasne.
– Co robisz? – zapytałem,
podchodząc bliżej.
– A, przeglądam oferty.
– Jakie oferty?
– Myślę, że pora się
wyprowadzić od rodziców – powiedział, na co parsknąłem śmiechem. – Co? – zapytał
wyraźnie zaskoczony.
– Właśnie przyszedłem z tym
samym do ciebie. Spójrz – podwinąłem koszulkę, pokazując mu moje opinające się
spodnie.
– Ładnie – poklepał mnie po
brzuchu. – A chcesz zobaczyć mój? Te czarne jeansy już nawet nie zapnę.
– Przecież one były na Ciebie…
– No właśnie. Nawet nie pytaj,
ile przytyłem, bo jak wszedłem na wagę, miałem ochotę ją rozpieprzyć.
– Ile? – Drążyłem z uśmiechem
na twarzy.
– Dużo.
– No powiedz ile.
– A ty ile?
– 4 kilo.
Tom tylko parsknął.
– 4 kilo to ja pewnie po
pierwszym tygodniu przytyłem.
– To ile przytyłeś?
– 3 razy tyle co ty i jeszcze trochę
dołóż.
– 15?
– 13.
– Nie wierzę. Nie możliwe, jakoś
specjalnie tego nie widać.
– A pokazać ci to po moich
spodniach, moich ulubionych spodniach? W czym ja teraz będę chodził, w dresie?
– Pojedziemy w trasę, wszystko
się straci.
– Zanim pojedziemy, będę gruby
jak Gustav.
– Nie przesadzaj, nie jest tak
źle, ale co do przeprowadzki, to też o niej myślałem. I tak już prawie dwa miesiące
tu siedzimy. Wiem, że mamie to nie przeszkadza i jest szczęśliwa, że ma nas
przy sobie, tylko że ja już... – nie dokończyłem, bo Tom zrobił to za mnie, jak
zresztą wiele razy wcześniej.
– Jestem dorosły i chcę być na
swoim.
– Właśnie – przyznałem.
– Jak ci się podoba? – zapytał,
obracając laptopa w moją stronę.
– Gdzie to?
– 5 km od Berlina. 2 łazienki,
3 sypialnie, kuchnia, pokój gościnny, i inne pokoje, które można urządzić, jak
się chce, no i podwójny garaż.
– Nawet nie pytałem o cenę, nie
interesowało mnie to ani Toma, stać nas było, ważne było, by się nam podobał.
– Od kiedy?
– Od zaraz. Jeśli chcesz,
zadzwonię do pośrednika i pojedziemy go obejrzeć.
– Dzisiaj?
– Jeśli się da.
– To dzwoń.
Kupiliśmy ten dom. Mama oczywiście nie była zadowolona i wymyślała
tysiące argumentów, dla których powinniśmy jeśli nie na zawsze to jeszcze przez
jakiś czas zostać razem z nią, ale obaj czuliśmy się już wystarczająco skrępowani
i co gorsze spragnieni swojej bliskości bez obawy, że ktoś nas niechcący
zauważy, że twardo trwaliśmy przy naszym postanowieniu, a mamie jedyne co pozostało,
to pomóc się nam spakować, przeprowadzić i co najwyżej pomóc się nam tam urządzić,
choć za wiele do urządzania już nie było, bo Tom wybrał dom, który miał zostać
umeblowany według naszego upodobania. Tak że pozostała nam jedynie kwestia
zadomowienia się w nowym miejscu.
Pierwszą noc nawet nie położyłem
się do swojego łóżka. Z poduszką w ręku wparowałam bez pardonu do sypialni
Toma, rzucając ją w niego.
– Co jest? – warknął, zajęty
najwyraźniej pisaniem jakiegoś sms’a.
– Śpię z tobą.
– To musisz we mnie rzucać poduszką?
– Myślałem, że złapiesz.
– Piszę sms’a, nie patrzyłem,
co robisz.
– A do kogo?
– A co zazdrosny jesteś?
– W końcu spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem,
kiedy chciał mnie czymś wkurzyć.
Prychnąłem.
– Nie mam o kogo.
– Taki pewny jesteś?
Nie cierpiałem, kiedy tak ze mną pogrywał i choć
doskonale wiedziałem, że to tylko gra słowna, tak się zawsze wkurwiałem, że chwyciłem
poduszkę, mając zamiar znowu prychnąć i wrócić do swojego pokoju, ale nie
zdążyłem, bo chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął, aż upadłem na łóżko.
– Wkurzyłeś się – stwierdził.
– W ogóle.
– Wiem, że tak.
– Nie.
– No przyznaj się. Zawsze jak
się wkurzysz, marszczysz nos i to, co tu przytargałeś w momencie zabierasz i
uciekasz.
Tym razem uniosłem brwi ze zdumienia. To ciekawe, że tak
mnie obserwował, nawet tego nie zauważyłem.
– Więc do kogo pisałeś? – zapytałem.
– Do naszego menagera.
– Davida?
– Tak.
– Po co?
– Pytałem, czy wstępnie są już
ustalone jakieś terminy. Nie robiliśmy żadnych
prób od ponad 2 miesięcy, trzeba się rozruszać, bo później może się zrobić ciasno
z czasem.
– Odpisał?
– Jeszcze nie. Pewnie już śpi.
– My też powinniśmy, to był długi
i męczący dzień.
– I masz zamiar spać, po tym
jak w końcu zostaliśmy sami i możemy bez obawy, że mama nas przyłapie popieścić
się.
– Jeśli proponujesz, to mogę
zaczekać z tym spaniem.
Tom tylko pokręcił głową.
– Jak zwykle to ja muszę
wychodzić z propozycją.
– Nie prawda.
– No jak nie. Jakoś nie słyszałem
jej ani razu z twoich ust.
– Przyszedłem, to chyba wystarczająca
propozycja, nie uważasz? – mówiąc to, uniosłem jedną brew.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Odcinek fantastyczny, tylko czegoś mi w nim brakuje...
OdpowiedzUsuńChyba pewności Billa co do zachowań Toma, nie widzę swobody w tym wszystkim :).
Świetny. Mam nadzieję że przejdą do czegoś konkretnego. I że nie będziesz nas tak długo trzymać :)
OdpowiedzUsuńJeju jaki Bill jest uroczy z tymi swoimi blokadami i wstydem...
OdpowiedzUsuńMoże i uroczy ale denerwujący. Ja chcę, żeby już coś zrobili konkretnego, a nie Bill sie zachowuje jak dziewica. Ja rozumiem, oprawka uczuciowa i tak dalej, ale ten seks aż sie prosi, żeby w końcu był.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ina
Witam opowiadanie super
OdpowiedzUsuńa ja chcę się zapytać za ile będzie kolejny rozdział i co ile będzie się ukazywać??
pozdrawiam i proszę o informacje
galaxa2
Super, dziękuję za rozdział i życzę dużo weny i czasu do pisania :)Myślę, że Bill jest strasznie niepewny w stosunku do Toma i jego uczuć, ponieważ to wszystko go zaskoczyło, nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji i musi się po prostu we wszystkim odnaleźć, ułożyć to. Mam tylko nadzieję, że zanim się to stanie nie wynikną między bliźniakami żadne większe konflikty spowodowane zachowaniem Billa. Pozdrawiam, wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńHej czy można na coś liczyć przed świętami???
OdpowiedzUsuńKiedy coś będzie? Nie mogę się doczekać :(
OdpowiedzUsuńCałe święta tu zaglądam czy czasem nie ma czegoś nowego i taki smutek że pusto :( wrzuć coś bo schnę bez Twojego opowiadania :(
OdpowiedzUsuńJuż się pisze, niedługo będzie kolejny odcinek.
UsuńMam nadzieję że przez święta masz trochę wolnego i czasu na tworzenie nowych dzieł jakimi są nowe rozdziały :D chociaż tez dobrze by było jakbyś miała trochę czasu dla siebie na relaks chyba że pisanie Cię tak relaksuje to super :D ale tęsknię za czasami kiedy dodawałas co parę dni :(
OdpowiedzUsuńWitam kiedy kolejny rozdział?? bardzo fajne opowiadanie :) podoba mi się
OdpowiedzUsuńWitaj, jestem w trakcie czytania Twojego bloga, z kolei serdecznie zapraszam do mnie. Odkurzam bloga, za którym strasznie się stęskniłam. Zajrzyj w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńhttps://kaulitz-twins-bill-und-tom-twincest.blogspot.com/
Sinnlos
Zostałi w domu sami a Bill przyszedł do Toma i jest propozycja jakiegoś zbliżenia... Czy będzie wkoncu seks czy tylko pieszczotki między chłopakami? Jestem strasznie ciekawa rozwoju sytuacji. Mają spokój, nikt nie przeszkadza, mogą się posunąć dalej. Może Bill już się oswoił i bliskością Toma... Czekam na next. Proszę wstaw coś bo już doczekać się nie mogę
OdpowiedzUsuńJeszcze troszeczkę poczekajcie. Odcinek już prawie gotowy.
UsuńJeju Ale budujesz napięcie... Dawaj nam odcinek bo super piszesz :D
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny odcinek ??? !!!
OdpowiedzUsuńHej kiedy mogę się spodziewać kolejnej części ? Proszę o odpowiedz
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mam nadzieję, że uda mi się ogarnąć tekst do niedzieli.
UsuńI jak? Będzie dziś?
Usuńkolejna niedziela is coming, i co? będzie coś ?
UsuńJest niedziela wieczór i nadal nic :(
OdpowiedzUsuńI już nic nie będzie nie łódźmy sie
OdpowiedzUsuńCo Ty gadasz ze nie będzie? Skąd takie info? Napewno coś doda. Napisała że do niedzieli ogarnie tekst a nie że go doda. I nie zawsze w życiu idzie zgodnie z planem tym bardziej że autorka ma swoje życie i napewno dużo ważniejsze sprawy niż opowiadanie. Stworzyła super bloga i tyle opowiadań tak świetnych ze powinna to wydać na papierze! Wielkie gratulacje autorko jeśli to czytasz. Przepraszam że piszę tak bezosobowo ale nie wiem jak masz na imię :)
UsuńNapisałam że nie będzie w niedzielę a nie że w ogóle a na papierze to raczej tego nie wyda bo to są jej historie i chłopakom by się to mogło nie spodobać to jest tylko fikcja
UsuńAle fikcję też można wydać na papierze. Wiele książek jest fikcją. Można pozmieniać imiona i przedstawić jako historię jakichś braci nie koniecznie Kaulitz
UsuńMoże chodziło o niedziele teraz 21 stycznia :D
OdpowiedzUsuńHalo halo... Juz druga niedziela mija i ponad miesiąc od ostatniego wpisu. Daj nam coś wkoncu :(
OdpowiedzUsuńHalo?
OdpowiedzUsuńKiedy coś nowego? :(
OdpowiedzUsuńCodziennie tu wchodzę z nadzieją że wkoncu będzie 20 :( i nic :(
OdpowiedzUsuńczekacie już tyle czasu a ja się nie potrafię zmotywować, żeby to do końca ogarnąć. Mam takiego lenia, że głowa mała.Chcę już wiosnę.
UsuńJak 99% ludzi to żadne wytłumaczenie. Polecam udać się do lekarza,no moxe masz niedobory wit. D lub zaburzenia hormonalne. Niemniej jednak kiedy coś wrzucisz?
UsuńJuż ponad miesiąc od ostatniego odcinka.
OdpowiedzUsuńJa też mam lenia ale wstaje i robię co mam robić kop w dupe dobra kawa i do dzieła a ty jak nie masz motywacji to poprostu zawieś bloga i nie każ ludziom czekać na bóg wie co i ile czasu pozdrawiam.Kaśka
OdpowiedzUsuńNie zawieszaj bloga :( co Ci tu za głupoty gadają. Chyba najlepszy blog jakiego czytałam z opowiadaniami. I wierzę że wkoncu sie zmotywujesz i dodasz coś nowego. Bliźniaki pojechali do Palm Springs podobno skończyć książkę więc też bierz się za pisanie idąc za przykładem. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńTrochę mnie wkurzają te komentarze (niektóre).
OdpowiedzUsuńJeśli nie możesz się zmotywować do pisania, polecam albo zrobić sobie od tego przerwę, ale porozmawiać z kimś, co Ci leży na sercu, bo takie blokady nie biorą się z niczego. Sama piszę i wiem, że jeśli mam blokadę, to coś się dzieje ze mną złego. Nie dołujcie jej, że "to nic, każdy ma czasem lenia". Nawet nie wiecie, jak to może zaboleć. Szczególnie, jak się starasz i chcesz, ale wszystko, co wychodzi spod Twojej ręki Ci się nie podoba, albo jak w ogóle nie widzisz w tym sensu. Zamiast krytykować jej lenia, może warto ją zmotywować? Na tysiąc komentarzy jeden negatywny potrafi najbardziej odcisnąć się na człowieku, nie ważne, jak dużo negatywnych opinii dostał już wcześniej, to zależy od dnia i samopoczucia i od osoby. Wszyscy wiemy, że ciężko jest pisać, szczególnie, jak kompletnie brak nam motywacji. A Ci, co nie wiedzą, proszę, niech się na ten temat nie wypowiadają, bo blokada dla pisarza to coś gorszego niż, "no, ja też nieraz nie mogę się zmotywować do wstania z łóżka". Także proszę nie porównywać. Jak ktoś ma depresję, i powie "wiesz, nie wyjdę dziś z Wami, zostanę w domu..." to odpowiesz mu "weź nie gadaj, nic Ci nie jest, napij się kawy i chodź."? Nie? A piszesz sam i żyjesz tym, co piszesz i że piszesz? Pisanie to Twoja pasja? Też nie? To proszę o zamknięcie dziobów. Jeśli jesteś tylko czytelnikiem nie próbującym zrozumieć blokady - nie wypowiadaj się. Tak samo, jeśli jesteś osobą postronną i masz w dupie sygnały wysyłane przez osobę z depresją - odczep sie od takiej osoby i tym bardziej się nie wypowiadaj. Tak więc tyle w temacie. Dziękuję, dobranoc.
Zmagam się już od dawna z depresją i tak za każdym razem kiedy krzyczę o niemo o pomoc liczę, że ktoś mi powie "E.nie pierdol, wstawaj z wyra i żyj! Nie możesz wziąć wolnego od życia bo nie żyjesz tylko dla siebie". Jeżeli autorka ma problemy niech zwyczajnie napisze notkę "słuchajcie, wrócę, ale teraz nie jestem w stanie pisać. Jak tylko będę to wrócę do Was i do tego opowiadania, a na razie odwieszam je na wieszak". I wilk syty i owca cała... nikt będzie czuł się oszukiwany i zwodzony.
UsuńE.
Każdy przeżywa depresję na swój sposób, ujednolicanie jest więc idiotyzmem. Jeśli potrzeba Ci pomocy, są odpowiednie instytucje, oraz linia pomocy a jak nie to znajdź kogoś, z kim możesz porozmawiać o tym, co Cię męczy. To raz. A dwa, nigdy nie podano terminu następnego rozdziału, o ile dobrze widzę, to na pasku pisze jedynie "wkrótce". Powiedziała, że pracuje nad rozdziałem. Gdzie tu kłamstwo, hmm? Jedyne co, to powiedziała, że postara się do tego i tego dnia, i podała to w komentarzu, to nie jest obietnica "wtedy na pewno pojawi się post" i oficjalnie daty nie podała - zacznij sama prowadzić bloga, zdobądź popularność i pisz MEGA regularnie. Jak Ci się uda, to Ci osobiście pogratuluję. To się wydaje, że to tylko takie skrobanie i idzie szybko, a to jest jak każda normalna praca.
UsuńZgadzam się z wypowiedzią wyżej nie mogę to nie pisze a nie przekładanie z terminu na termin i zwalanie winy na lenia.K
OdpowiedzUsuńDalej nic ;(
OdpowiedzUsuńDo pani neko tfu co ja piszę na panią trzeba mieć kulturę dziób to może masz ty jeżeli piszesz że ktoś nie rozumie depresji tylko potrafi dołować to ty nie pisz tu bzdur bo jeżeli ma depresję to się nie pisze że odcinek będzie wtedy i wtedy tylko zawiesza koniec tematu ty też obiecujesz gruszki na wierzbie a później olewasz ludzi i nawet słowa wyjaśnienia???a poza tym napisała że ma lenia i chce wiosnę a nie że ma depresję ja też chcę wiosnę i jakoś z tego powodu nie zaniedbuje rodziny a wypowiadać się może każdy i ty nikomu tego nie zabronisz pozdro
OdpowiedzUsuńA co ma z tym wspólnego twoje niezaniedbywanie rodziny? Twój komentarz, jest całkowicie żałosny xdddd
UsuńOna też nie zaniedbuje rodziny, a przynajmniej nic nam o tym niewiadomo, więc w ogóle do tego nie porównuj. Czytelnicy na pewno są dla niej ważni, ale na 100% nie są dla niej rodziną... człowieku, co ty masz w głowie. Nawet jej nie znamy, ona nie zna nas. Jedyne co nas łączy, to opowiadania, które ona pisze dla nas właśnie. NIC Z TEGO NIE MA. Żadnych pieniędzy, żadnego wielkiego uznania... robi to tylko z przyjemności i dla nas. Z żadnego obowiązku. Weź się najpierw zastanów, zanim cokolwiek napiszesz. Jeśli nawet ma zły humor i nie chce pisać, to co? Ma pisać na siłę? Napisze coś słabego i znowu zaczną się komentarze, że jest chujowa. Puknij się w głowę i pomyśl
Umiesz czytać???obiecujesz coś a później nawet nie stać cię na jakiś komentarz wyjaśnienia co i dlaczego żałosna to jesteś ty mam dosc słuchania że ona nie robi tego dla pieniędzy to niech nie pisze a wszyscy zwalają to na pseudo depresję depresja to choroba to się leczy a nie jęczy że chce wiosnę tu już nawet szkoda zaglądać prosta logika nie idzie to nie pisz i nie obiecuj gruszek na wierzbie a pukać to ty sobie możesz młotkiem w ścianę
UsuńProszę mi się tu nie kłócić. Nie mam depresji i nie zamierzam zawieszać bloga, bo nie mam ku temu powodów. Nikomu nie obiecywałam, kiedy konkretnie dodam odcinek. Napiszę to dodam i tyle. Wiele komentarzy (hejtów) oczywiście anonimowych piszecie, bo strach się podpisać, wtedy gdy przychodzi poczekać trochę dłużej na odcinek niż zwykle bywało. Szkoda, że co poniektóre osoby nie są takie wylewne pod odcinkami, które się ukazały. Fajnie było poczytać? Super! Ale napisać parę słów już ciężej. A wytykać komuś, że ktoś nie pisze, to całe epistoły napisane. Dzięki, naprawdę wielkie dzięki.
OdpowiedzUsuńNie mam obowiązku wrzucać swojego tekstu, bo nikt mi za to nie płaci, robię to tylko z dobrej woli i powinniście to uszanować, że się w ogóle jakikolwiek autor dzieli swoim pisaniem na blogu za darmo, bo reszta mądrych wydaje książki i każe sobie za to płacić.
Więc anonimowi autorzy swoich dosadnych komentarzy, zanim kolejny raz coś napiszecie, zastanówcie się dwa razy, bo od siebie nie dajecie nic, nawet na komentarz pod odcinkiem was nie stać.
A skoro ktoś z was czuje się zawiedziony, proponuję wykasować mojego bloga z listy czytanych i poszukanie innego albo pisanie systematycznie własnego.
A skąd wiesz że nie komentuje odc i znowu sprawa pieniędzy a kto ci broni pisać książkę pisz też ci będą płacić tylko raczej nie o bliźniakach bo na dobre by ci to nie wyszło pozdrowienia Baśka teraz lepiej
OdpowiedzUsuńA skąd wiesz czy nie pisze ksiażki? Może to właśnie ona zajmuje teraz mój czas, a pisanie o bliźniakach traktuje jak odskocznie?
UsuńŁatwo jest kogoś oceniać, a temat pieniędzy będzie powracać zawsze, bo nikt nie ma prawa oczekiwać od kogoś czegoś, co ten ktoś daje z dobroci serca.
Żądać i oceniać można wtedy, gdy się za to zapłaciło i się tego nie dostało.
I dla mnie temat jest zamknięty.
Ciekawe czy na innych blogach, na których inni autorzy wrzucają posty raz na pół roku albo na rok też są takie pretensje, bo jakoś nie zważyłam.